piątek, 31 maja 2013

III. Samodestrukcja

            Nadszedł lipiec, a ja tym samym spędziłem kolejny miesiąc w ukryciu. Po rozmowie z Zabinim mój stan sięgnął dna, a nawet jeszcze głębiej. Wróciły sprawy, których nie dopuszczałem do siebie od kilku lat. Przypomniały się rzeczy, które powinienem był dawno wyrzucić ze swojego umysłu. Blaise doskonale wiedział, co robi. Osiągnął swój cel. Teleportowałem się z jego mieszkania pod Ministerstwo, po czym wskoczyłem na motor i opuściłem centrum Londynu. Od tamtej chwili znów nie wychodziłem z domu, a moje myśli krążyły wokół jednego tematu. Matka kilka razy przychodziła do mnie, lecz nie odzywałem się do niej ani słowem. Blaise musiał jej wspomnieć o naszym spotkaniu, bo kilka razy próbowała mnie o to zapytać. Nie widziałem sensu, by opowiadać jej wszystko. Wystarczyło, że na mnie spojrzała i od razu wiedziała, że jest źle. Przez ostatnie siedem lat walczyłem ze sobą. To była samodestrukcja. Gdybym chociaż wiedział, dlaczego się tak zadręczam. Tymczasem niszczyło mnie coś, czego do końca nie znałem. Z tego wspomnienia zostały tylko niedokładne strzępy, przed którymi i tak się broniłem. Mógłbym dać sobie spokój, zacząć żyć normalnie, ale nie potrafiłem. Przed oczami wciąż miałem tę jedną noc, która zmieniła wszystko. Proponowano mi, abym przestał się chronić za wszelką cenę. Chciano, żebym dopuścił do swojej głowy wszystkie części tamtych wspomnień. Tylko, że ja tego nie chciałem. Wolałem niszczyć własne życie, niż robić krzywdę komuś innemu.
            Już czwarty dzień z rzędu nie wychodziłem z łóżka. Leżałem na wznak, patrząc się w sufit. Nawet, gdy w pokoju pojawiła się moja matka, nie uniosłem głowy.
- Draco, odezwiesz się do mnie w końcu? - jej głos był słaby. Usłyszałem w nim jedynie bezsilność. Żadnej nadziei, żadnego innego uczucia. Oczywiście jej nie odpowiedziałem.
- Błagam cię. Dlaczego tak się zachowujesz? Słyszałam o twojej rozmowie z Blaisem. Wiem, że to dla ciebie ciężkie. Może da się to jakoś rozwiązać. Wyjedź ze mną gdzieś daleko. Zapomnisz o tym wszystkim - mówiła, siadając przy mnie na łóżku. Spojrzałem w jej smutne, przygnębione oczy.
- Miejsce niczego nie zmieni. Nadal będę się zadręczał - powiedziałem, nie mogąc dłużej wytrzymać. Widok zmęczonej, pogrążonej matki sprawił, że coś się we mnie złamało.
- Ale czym? Przecież od siedmiu lat nic nie dzieje się w twoim życiu. Żyliśmy spokojnie we Francji. Nikt nie wiedział o naszym istnieniu. Już wtedy się zmieniłeś. Byłeś drażliwy, coś nie dawało ci spokoju. Z każdym rokiem było coraz gorzej. Nawet Astoria ci nie pomogła. Co się tu dzieje? Nie rozumiem - łzy zebrały się w jej pięknych oczach. Podniosłem się do pozycji siedzącej i przesunąłem dłońmi po twarzy.
- To skomplikowane, mamo - wydusiłem, nie patrząc na nią. Bolała mnie świadomość, że nie wie wszystkiego.
- Wyjaśnij mi, proszę - szepnęła, ujmując moją dłoń. Zadrżałem pod wpływem jej czułego dotyku. Już dawno nikt nie obdarzył mnie takim gestem.
- Nie mogę ci tego wytłumaczyć. Sam do końca tego nie rozumiem - powiedziałem po dłuższej chwili.
- Spróbuj. Może dzięki temu wyjaśnisz też coś sobie - usiadła na łóżku tuż obok mnie. Poczułem subtelny zapach jej perfum. Ten sam, co sprzed lat.
- Wiesz jakie to uczucie, kiedy jedno wspomnienie nie pozwala ci dalej żyć? - spytałem, zerkając na nią kątem oka. Siedziała wpatrzona w przeciwległą ścianę. Oczy zaszły jej dziwną mgłą. Wyglądała teraz podobnie jak ja.
- Wiem - odparła nieobecnym głosem - Codziennie wypominam sobie dzień, w którym musiałeś patrzeć na... - zdanie urwało się w połowie. Zaczęła płakać, słone krople spadały mi na koszulę.
- To nie była twoja wina - szepnąłem, obejmując ją ramieniem. Drżała na całym ciele, powstrzymując szloch. Wiedziałem, że wspomina dzień, w którym po raz pierwszy zobaczyłem ludzką śmierć. Wiele razy przepraszała mnie za to, że do tego dopuściła.
- Mogłam powstrzymać to wszystko. Mogłam cię chronić - powiedziała tak cicho, że ledwo ją dosłyszałem.
- Nie mogłaś, mamo. Niektórym rzeczom nie da się zapobiec - mruknąłem pod nosem, nie patrząc na nią.
- Gdybyś nie doświadczył tego całego cierpienia, mógłbyś być teraz szczęśliwy - wyprostowała się i starła łzy z policzków. Starała się być silna, w przeciwieństwie do mnie.
- Nie, nie mógłbym. Gdybym się wtedy poddał, Voldemort zabiłby ciebie. Zobaczyłem śmierć wielu ludzi, sam wiele razy zabiłem, a teraz nadszedł czas, w którym muszę odpokutować swoje decyzje - przytuliłem ją, chcąc schować przed nią swoje smutne oczy. Mogłaby wyczytać z nich wszystko, co teraz czułem.
- To już prawie osiem lat. Ile jeszcze chcesz tak się karać? - łzy znów pojawiły się na jej twarzy.
- Mógłbym przestać, gdyby ktoś powiedział mi, że wybacza. Nie ma jednak nikogo, kto mógłby to zrobić -  zakręciło mi się w głowie, ale powstrzymałem to, mocno zaciskając dłonie.
- Czyżby? Jesteś pewien, że nikogo takiego nie ma? - spytała, patrząc na mnie uważnie. Ten wzrok palił mi serce i budził to, czego chciałem się pozbyć.
- Tak, jestem pewien - powiedziałem nieco zbyt ostro, po czym wyrwałem się z objęć matki i stanąłem przy oknie.
- Dlaczego się tak okłamujesz? - podeszła do mnie i ułożyła swoje dłonie na moich ramionach.
- Muszę - szepnąłem, czując jak zawroty głowy stają się coraz silniejsze. Po chwili ciało odmówiło mi posłuszeństwa i opadłem w ciemność. Błagałem, żeby właśnie tak skończył się ten koszmar.
***
            Był środek nocy, a ja nadal siedziałam w salonie i patrzyłam w ogień. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Kilka dni wcześniej, gdy jechałam do pracy inną drogą niż zazwyczaj, zobaczyłam coś, a raczej kogoś, kto przypomniał mi rzeczy, których nie powinno być  w mojej głowie. Bałam się zatrzymać auto, w obawie co do swoich reakcji. Serce rwało się, chcąc zawrócić. Tymczasem mój rozsądek mówił, że powinnam dać sobie spokój. Przecież już dawno postanowiłam, że nikogo nie będę pytać, nie będę myśleć, nie będę wracać. Przejechałam ulicą, na której stała starsza, lecz nadal piękna kobieta. Starałam się nie patrzeć w lusterko, ale oczy same odnajdywały do niego drogę. Do samego końca patrzyłam na jej postać. Gdy znalazłam się w restauracji, Alex musiał łapać mnie już w progu. Ocknęłam się kilka minut później, pod wpływem lodowatej wody. Już dawno nie działo się ze mną coś takiego.
            Zastanawiałam się, dlaczego właśnie teraz tak bolesny kawałek przeszłości znowu powrócił. Zaczęłam sobie wmawiać, że to wcale nie była ona, że tylko mi się to przewidziało. W głębi wiedziałam jednak, że się nie pomyliłam.
- Hermiono! - czyjś głos wyrwał mnie z rozmyślań. Uniosłam głowę, dostrzegając przy kominku pokrytą sadzą postać. Rudowłosa kobieta oczyściła ubranie, używając zaklęcia, po czym usiadła na kanapie obok mnie.
- Co tu robisz, Gin? - spytałam, zerkając na zegarek. Dochodziła trzecia w nocy, a moja przyjaciółka powinna być w swoim własnym domu.
- Postanowiłam cię odwiedzić. Harry stwierdził, że to dobry pomysł, żebym dziś spała u ciebie. Wiedziałam, że będziesz jeszcze na nogach - ruda uśmiechnęła się do mnie, związując długie włosy w niedbałego koka.
- Nie idziesz jutro do pracy? - chciałam ukryć przed dziewczyną, w jakim momencie mnie zastała.
- Nie, wzięłam dzień urlopu - Ginny rozpromieniła się, mówiąc o odpoczynku, który ją czekał.
- Świetnie - mruknęłam pod nosem.
- Coś się stało? Wyglądasz jakoś blado? - ruda zbliżyła się i zajrzała mi w oczy. Natychmiast zwróciłam wzrok w inną stronę.
- Nie, wszystko w porządku. Ron nie nachodził mnie od dwóch tygodni - odpowiedziałam, próbując się uśmiechnąć. Niezbyt mi to wyszło.
- I tak widzę, że coś jest nie tak - nie dawała za wygraną.
- Wydaje ci się - wstałam z kanapy i ruszyłam do kuchni. Po chwili wróciłam z dwoma kieliszkami i winem. Ginny zdążyła rozsiąść się wygodnie na swoim miejscu.
- Hermiono... - westchnęła, wyjmując mi szkło z drżących dłoni.
- Co? - burknęłam, opadając na fotel.
- Wiem, że nie chcesz o tym rozmawiać... - zaczęła, patrząc na mnie ze strachem. Już wiele razy próbowała zacząć tego typu wymianę zdań.
- Masz rację. Nie chcę - ucięłam, nalewając czerwonego trunku do obu kieliszków.
- Dlaczego? To już tyle lat, a ty ciągle się boisz - nie wiedziałam, skąd Ginny bierze tyle cierpliwości. Podziwiałam ją za ten upór.
- Mam wspaniałe, spokojne życie. Chcę, żeby nadal tak było i nic mi tego nie zepsuje - powiedziałam, patrząc prosto w oczy przyjaciółki. Zawsze ta sama gra. Zawsze ta sama maska szczęścia, zadowolenia i siły.
- Czyżby? Naprawdę jest tak cudownie? Podobno od kilku dni coś cię dręczy. Zemdlałaś, Hermiono. Tak jak to było przed latami - ruda wzięła mnie za ręce i przyciągnęła do siebie. Po chwili leżałam z głową na jej kolanach.
- Kto ci powiedział? - spytałam.
- Alex zadzwonił wczoraj wieczorem - szepnęła, nie patrząc na mnie. Wiedziałam, że tak będzie. Mogłam się domyślić, że moi przyjaciele nie będą patrzyli na to bezczynnie.
- Układałam sobie życie przez tak długi czas. Pięć lat uciekałam, podróżowałam, szukałam wrażeń. Później dwa lata pracowałam nad restauracją. Nauczyłam się powstrzymywać wspomnienia - powiedziałam spokojnie.
- Wiem o tym. Myślałam, że jest już dobrze, że zwalczyłaś to - Ginny pogładziła mnie po głowie.
- Ale tak nie jest - szepnęłam, zamykając oczy.
- Co się stało te kilka dni temu? - spytała ruda. W jej głosie słychać było ostrożność. Nie chciała naruszać mojego spokoju.
- Oni wrócili do miasta - powiedziałam, czując jak gardło zaciska mi się niemiłosiernie mocno.
- Są tutaj od kilku miesięcy. Nie wiedziałaś? - uniosłam głowę z jej kolan. Serce zaczęło mi być dziesięć razy szybciej.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytałam, patrząc jej w oczy.
- Nie chciałaś mnie słuchać.
- Godryku...- westchnęłam, łapiąc się za głowę.
- Te wspomnienia wróciły, prawda? - Ginny odjęła mi dłonie od twarzy.
- Tak i wcale tego nie chcę - powiedziałam, wyrywając się jej. Po chwili opróżniłam cały kieliszek wina.
- Może powinnaś przestać się bronić? - ruda spojrzała na mnie wzrokiem, który powstrzymywała przez tak długi czas.
- Nie ma mowy. Za dużo czasu poświęciłam na wychodzenie z tego dołka, żeby teraz móc znowu się w nim pogrążyć - odparłam ze stanowczością, którą tak dobrze sobie wpoiłam.
- To żałosne. Próbujesz żyć jednym wielkim kłamstwem. Wyrzucenie wspomnienia z głowy wcale ci nic nie daje. Jest dzięki temu jeszcze gorzej.
- A co mam zrobić? Co na moim miejscu być zdecydowała? Jak byś żyła, mając przed oczami tylko ten jeden obraz? Jak dałabyś radę oddychać, chodzić, myśleć, czuć cokolwiek? - krzyczałam, coraz mocniej ściskając nóżkę kieliszka.
- Przepraszam - mruknęła ruda.
- To ja przepraszam - powiedziałam, chowając twarz w dłoniach - Muszę z tym skończyć. Zapomnę. Jeszcze raz - dodałam, unosząc głowę. Nie mogłam niszczyć tego, co budowałam tak długo. Postawiłam przed sobą kolejne wyzwanie. Musiałam zapomnieć o tym, że ktoś w każdej chwili mógł wtargnąć do mojego życia. Musiałam wymazać obraz, który powrócił. Musiałam trwać w roli, którą wybrałam. Przecież do tej pory byłam szczęśliwa. Tak mi się przynajmniej wydawało. Zobaczenia jakiejś kobiety na ulicy nie mogło obrócić siedmiu długich lat w nic nieznaczący proch.
***
            Ocknąłem się nagle, wpuszczając do płuc lodowate, nieprzyjemnie drażniące powietrze. Płuca zareagowały samoczynnie i po chwili zacząłem się krztusić. Czyjeś silne dłonie podciągnęły mnie, sprawiając, że kaszel ustał. Uniosłem powieki i spostrzegłem tuż nad sobą twarz matki.
- Przecież ty się wykończysz - szepnęła, gładząc mnie po policzku.
- Przestań się nad nim użalać, Narcyzo - w głosie Zabiniego dosłyszałem wściekłość.
- Salazarze - syknąłem, łapiąc się za głowę. Po chwili udało mi się usiąść.
- Musisz się ogarnąć, Malfoy. Następnym razem nie będę specjalnie opuszczał stanowiska pracy - warknął brunet, rzucając w moją stronę mordercze spojrzenie.
- Nikt cię nie prosił o pomoc. Rozmowy też nie chciałem - powiedziałem najspokojniej jak potrafiłem.
- Koniec zabawy! - wrzasnął Blaise, po czym rzucił się na mnie. Nie zdążyłem zareagować, a on już okładał mnie pięściami.
- Przestań! Natychmiast przestań! - krzyk mojej matki dotarł do mnie, jak przez mgłę.
- Może chociaż to zadziała - Diabeł nie przestawał mnie okładać. Próbowałem się bronić, szarpałem się, wyrywałem. Nic z tego. Byłem za słaby na walkę. Kiedy po raz trzeci dostałem prosto w twarz, przestałem się asekurować. Delektowałem się bólem, który mi zadawano. Chciałem czuć cokolwiek, byle tylko nie myśleć. Czułem ciepłą, słodką krew, spływającą mi po nosie, policzku. Matka szlochała cicho pod ścianą, gdy Blaise w końcu przestał. Wytarł ręce o pościel i odsunął się od łóżka, na którym leżałem.
- Od jutra normalnie wychodzisz z domu. Możesz sobie wspominać co zechcesz. Możesz się nadal nad sobą użalać. Tylko po prostu udawaj, że żyjesz! - wrzasnął, po czym teleportował się z cichym pstryknięciem. Matka natychmiast znalazła się przy mnie. Wyciągnęła różdżkę i zaczęła ścierać krew z mojej twarzy.
- Draco... - szepnęła przez łzy.
- Należało mi się - powiedziałem ostatkiem sił.
***
            Nadeszła druga połowa lipca, a razem z nią pierwsza rocznica otwarcia restauracji. Zegar nad moją głową wybił ósmą trzydzieści. Tego wieczora w lokalu zebrał się spory tłum. Zaprosiliśmy stałych klientów i przyjaciół. Udało się też zmieścić kilka innych chętnych osób. Wszystkie stoliki były zajęte, a rozmowy docierały do moich uszu z każdej możliwej strony. Stałam niedaleko wejścia, obserwując uśmiechnięte twarze gości. Harry i Ginny zajęli miejsca w głębi i uśmiechali się do mnie znad kieliszków z winem. Mimo męczących przygotowań czułam się cudownie. Osiągnęłam sukces dzięki swojej ciężkiej pracy i tego dnia nikt nie mógł mi zepsuć. Chodziłam między grupkami ludzi, brałam udział w krótkich rozmowach, chcąc poświęcić wszystkim chociaż chwilę.
- Wyglądasz nieziemsko - usłyszałam niedaleko swojego ucha. Odwróciłam się do Alexa, który stał tuż obok. Miał na sobie elegancki, czarny garnitur. Już dawno nie widziałam go w takiej wersji.
- Dziękuję - odpowiedziałam, przyjmując jego wyciągnięte ramię. Przemierzaliśmy restaurację, z zadowoleniem patrząc na to, co tak kochaliśmy.
- Nie mogę uwierzyć, że to już dwanaście miesięcy - odezwał się brunet, gdy zatrzymaliśmy się niedaleko lady.
- Ja też. Pamiętam jeszcze, jak wybierałam cię na castingu - uśmiechnęłam się do własnych wspomnień. Spośród wielu kelnerów, wybrałam właśnie Alexa. Do dzisiaj nie żałowałam swojej decyzji.
- Hermiona Granger. Witam na przesłuchaniu - zaczął mnie przedrzeźniać. Szturchnęłam go w żebra, jednocześnie się śmiejąc.
-  Hej! Dzięki mnie masz pracę - upomniałam go z rozbawieniem.
- Jasne, jasne. Gdyby nie ty, siedziałbym gdzieś pod mostem i transmutowałbym szczury w szaszłyki - roześmiał się, obejmując mnie w talii. Staliśmy tak w milczeniu, delektując się swoją obecnością. Cieszyłam się, że przestano mnie pytać o samopoczucie. Tylko Ginny rzucała mi od czasu do czasu zaniepokojone spojrzenia. A ja starałam się na nowo stworzyć stabilny świat. Nie miałam innego wyjścia.
             Mój wzrok zatrzymał się na jednym ze stolików. Siedział przy nim jakiś mężczyzna, którego twarzy sobie nie przypominałam. Był przystojny i czarnowłosy. Pił białe wino i też patrzył w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie. Dzisiejszego wieczora musiałam być miła dla wszystkich. Nawet obcych. Poczułam, że nogi mi drżą, gdy nieznajomy odwzajemnił gest. Zrobił to w tak dziwny sposób. Niepewny, blady i smutny.
- Znasz tego faceta? - spytałam dyskretnie Alexa.
- Nie, widzę go pierwszy raz. Ale wydaje się być całkiem w porządku. I w twoim wieku - odparł mój przyjaciel, mrugając do mnie porozumiewawczo.
- Nie miałam tego na myśli - powiedziałam, uśmiechając się pobłażająco.
- A niby co? Widzisz całkiem niezłego faceta i nawet nie zagadasz? Panno Granger... - brunet mówił przyciszonym głosem.
- Spadaj - mruknęłam, spuszczając głowę. Wciąż czułam na sobie spojrzenie nieznajomego. Moje myśli pracowały intensywnie, chcąc wyłapać chociaż jeden moment, w którym pojawiłaby się twarz mężczyzny. Musiał być naszym klientem i powinnam go rozpoznać. Nic z tego.
- Co ci szkodzi? - Alex nie dawał za wygraną.
- Dobra - westchnęłam, po czym wyswobodziłam się z objęć bruneta, niezauważalnie poprawiłam włosy i ruszyłam przed siebie. Znalazłam się w połowie sali, gdy drzwi restauracji otworzyły się z hukiem. Zatrzymałam się, odwracając głowę w tamtą stronę. W progu stała ostatnia osoba, którą teraz chciałam widzieć...
***

            Od pamiętnej bijatyki minął tydzień. Twarz zdobiły mi przepiękne, fioletowe siniaki. Okazało się jednak, że metoda Zabiniego jest skuteczna. Zacząłem wychodzić z domu pod osłoną nocy. Chodziłem na spacery po okolicy, wymykałem się na długie wycieczki motorem. Wszystkie chaotyczne myśli nadal mnie nie opuszczały. Mimo tego, że zmieniało się miejsce, w którym przebywałem, wszystko tak samo bolało. Starałem się jednak jak mogłem. Udawałem, że żyję. Któregoś wieczora postanowiłem wybrać się do centrum. Chciałem usiąść w ciemnym, brudnym barze i zatopić się w litrach Ognistej. Doskonale wiedziałem, że opuchlizna i blizny dadzą mi ochronę przed ciekawskimi spojrzeniami, ale na wszelki wypadek założyłem czarną bluzę z ogromnym kapturem. Teleportowałem się pod Dziurawy Kocioł, gdy zegar wybił ósmą, a noc kompletnie pochłonęła miasto. 
---
Rozdział trzeci. Powoli zaczynam się przyzwyczajać do tej historii. Kolejne części pisze mi się coraz szybciej i sprawniej. Wiem już mniej więcej jak będzie wyglądać dalsza akcja. Myślę, że wam się spodoba :) Wkładam w ten tekst wiele serca. 
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim postem. Jest mi naprawdę przyjemnie :) Dziękuję.

45 komentarzy:

  1. Cuudowny ♥ Ja nie mogę, ale mnie wciągnęło. Normalnie nienormalnie. Już nie mogę się kolejnego rozdziału doczekać. I ich spotkania. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :P Bardzo się cieszę, że się spodobało i że wciągnęło.

      Usuń
  2. Cuuudo <3

    Demony to jedna z moichulubionych histori chociaz dopiero sie zaczyna. CZekamy na dalsza czesc akcji w restauracji ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Demony tak szybko zyskały sympatię :) Następny rozdział będzie opisywał dalszą część wydarzeń w restauracji.

      Usuń
  3. Jejku, jak dobrze, że Blaise przywalił Draco! Może wreszcie wróci do życia..
    No i zaczął wychodzić z domu! Jest plus!
    Rozmowa Narcyzy z Draco była wzruszająca, serio. W kącikach moich oczu czaiły się łzy, gotowe w każdej chwili wypłynąć .
    Kim jest ta kobieta? Kolejna zagadka. Może jej rodzice którzy stracili pamięć, a ona nie mogła już tego odwrócić?
    Znowu czuję się niczym Sherlock Holmes.
    Skończone w takim momencie, że wrrrr!
    No pewnie Ron :D Ale znając moją spostrzegawczość, myle się :D
    Nadal główkuję nad tym, czy coś łączyło kiedyś Hermionę i Draco.. Oh, ile tu zagadek!
    Ta historia robi się mega wciągająca, i już nie mogę się od niej oderwać.
    czekam na next .

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interwecja Zabiniego w pewnym stopniu pomoże Draco, ale blondyn nadal będzie dużo myślał itd.
      Rozmowę Narcyzy i Draco dopracowywałam bardzo długo :) Cieszę się, że była wzruszająca.
      Niektóre zagadki rozwiążą się w następnym rozdziale :) Dowiecie się już na samym początku kto zawitał w lokalu Miony.

      Usuń
  4. Bardzo dobrze napisane :) Czyta sie z napieciem w oczekianiu co bedzie dalej.
    Kiedy kolejny rozdział jesli mozna spytac?
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że się spodobało.
      Nowy rozdział za jakieś dwa,trzy dni :) Tak jak zawsze.

      Usuń
  5. Ja pie*dolę! Nie wytrzymam! Ja muszę wiedzieć, co będzie dalej!
    Kim do jasnej avady, jest ta kobieta, którą zobaczyła Hermiona? Najpierw myślałam, że może Narcyza... Napisane jest tam, że ona i Draco byli we Francji. A Ginny powiedziała, że "Są tutaj od kilku miesięcy". Znaczy, że ktoś jeszcze może być oprócz kobiety. Np. Draco. ;P Ktoś przede mną pisał, że możliwe chodzi o rodziców Miony. Cóż... może. Ale sama już nie wiem, co myśleć. :)
    Mam wrażenie, że tym mężczyzną przy stoliku będzie Blaise. Chociaż z drugiej strony, Granger mogłaby go rozpoznać. W końcu byli na jednym roku w Hogwarcie. Ale mógł się przecież zmienić.
    Ta osobą, co weszła do restauracji może być Ron. Ale zakładając, że moje podejrzenia, o uratowaniu Malfoya przez Hermionę są prawdziwe to mógłby być Smok, a nie Wealsey. ;P W końcu był wieczór, a Ślizgon właśnie był na spacerze. Ale no znowu, pewnie by nie wszedł do restauracji, gdzie aż roi się od ludzi. A on raczej teraz ich omija.
    Jejku... Już sama nie wiem, co myśleć. Zaraz mój mózg się przegrzeje, bo już nie nadążam rejestrować tych wszystkich zagadek. xD I nie mogę wymyślić żadnego scenariusza, który by wszystko wyjaśniał!
    Na prawdę. Podziwiam Cię za oryginalny pomysł! Sprawiasz, że czytelnicy muszą się nieźle na główkować.
    Pozdrawiam. I mam nadzieję, że twojej wenie nie zachce się nagle przespacerować po Zakazanym Lesie. ;P
    ~Ana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :) Bardzo się cieszę, że aż tak wciągnęło :P
      Niedługo część zagadek, niedopowiedzeń się wyjaśni :) Może nie te, które najbardziej was nurtują, ale jakieś na pewno.
      Mężczyzną przy stoliku nie jest Blaise :) A do restauracji na pewno nie wejdzie Smok - to by było... denne i nieciekawe :P Ta sytuacja w lokalu będzie dość oryginalna i mam nadzieję, że BARDZO was zaskoczę.
      Bardzo dużo czasu poświęcam na wymyślanie mojej historii. Chcę, żeby wszystko było oryginalne i niepowtarzalne :)

      Usuń
    2. No właśnie wiem. Draco by tu nie pasował. Dlatego moja teoria była bezsensu.
      Czyli skoro to nie Blaise to pewnie wprowadzisz tu jakąś nową postać tak jak w Bez Definicji, Demensa i Audrey. ;P Albo coś w rodzaju Syriusza. :)
      No... teraz to ja już kompletnie nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Przydałoby się jakieś światełko w tunelu, żeby przynajmniej miała jakieś podejrzenia, chociaż w minimalnym stopniu dobre.
      Mówisz, że chcesz nas BARDZO zaskoczyć... hmm... w takim razie Ron nie byłby zaskoczeniem. Ale znowu tak to nie byłoby tu za dużo drugoplanowych postaci i wątków? Chociaż to mogłoby być ciekawe, o ile to wszystko nie ciągnęło by się przez nie wiadomo ile rozdziałów.
      Bardzo fajnie, że mówisz nam chociaż trochę. Bo jakbyś odpowiedział na moje rozmyślania "nie wiem" lub "nie powiem ci" to chyba bym zwariowała. A tak to można powoli wykluczać możliwości dalszych wydarzeń. ;P
      ~Ana

      Usuń
    3. *żebym przynajmniej...
      *odpowiedziała na moje...
      ~Ana

      Usuń
    4. Żadnych nowych postaci nie planuję jak na razie :) Ta sytuacja w restauracji będzie dość skomplikowana. Nie chcę wam dawać żadnych wskazówek, żeby było zaskoczenie ;P Myślę, że czytelnicy będą jednak zadowoleni z obrotu spraw.

      Usuń
  6. Bip bip BUUM !!! Nastąpiło przegrzanie mózgu z powodu zbyt wielu zagadek i tajemnic w tym opowiadaniu. Prosimy o natychmiastowe opuszczenie tego pomieszczenia. No dobra koniec wygłupów. Daruję sobie opisywanie moich przemyśleń bo zajęło by to za dużo miejsca ...
    Ale masz tempo kobieto !!! Widać, że pisanie sprawia ci wielką przyjemność... Nie ma co zakochałam się w tym opowiadaniu :) Weny ci życzyć nie będe bo jak widzę nie ma potrzeby w takim razie WYTRWAŁOŚCI !!!
    Pozdrawiam
    Alicja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahaha :) Te zagadki postaram się wyjaśnić jak najszybciej, ale także niezbyt szybko :P Żeby nie wypalić całego pomysłu na raz. Może uda mi się odsłaniać tajemnicę po kawałku.Zobaczymy :)
      Rzeczywiście, tempo jest niezłe :) Rozdział był gotowy już wczoraj. Dzisiaj go jeszcze trochę poprawiłam i wstawiłam :) Mam teraz dużo wolnego czasu i dużo pracuję nad blogiem. Tworzę też powoli wersję pdf. poprzedniego opowiadania.

      Usuń
    2. Jupi !!! Nie mogę się doczekać <3 Twoje opowiadanie będzie wtedy za mną zawsze i wszędzie bo na 100% zgram je sobie na telefon ;)

      Usuń
    3. Edge możesz mi podać swoje GG ¿¿¿

      Usuń
    4. 46298410 :) Proszę bardzo. Można znaleźć numer też w zakładce Kontakt na górze bloga.

      Usuń
  7. No dobrze.
    Nadal nie wiadomo o co chodzi z tymi wspomnieniami, choć można przypuszczać, że związane są one z Malfoy'ami i Hermioną - jeśli to Narcyzę zobaczyła Granger.
    Dobrze, że Blaise przywalił Draconowi - przyda mu się duży kopniak, bo to pomoże mu stanąć na nogach :)
    No i akcja w restauracji - kim jest przystojny ciemnowłosy i kto wszedł do lokalu? Tajemnice, tajemnice...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten kopniak z pewnością postawił Draco na nogi :) Nie uleczył jego umysłu, ale na pewno odrobinę pomógł.
      Co do wspomnień :) Nic jak na razie nie zdradzam. Niedługo się wyjaśni :P
      Dalsza część akcji w lokalu, już w następnym rozdziale.

      Usuń
  8. Jak ja kocham to opowiadanie <3 jesteś niesamowita, masz tyle pomysłów, wszystko jest takie nowe i oryginalne. Teraz przez 3 dni będę się zastanawiała kim jest facet który siedzi przy stoliku i kto przyszedł do restauracji :-) ale właśnie dzięki tym zagadką wszystko jest takie wyjątkowe i chce się więcej więcej i więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Bardzo się cieszę, że moje pomysły się podobają. Wkładam w nie dużo pracy, serca itd.

      Usuń
  9. Och, zakończyć w takim momencie! Skandal! Czyżby to Ron chciał o sobie przypomnieć? A może jednak Draco? Kurcze, między nim, a Hermioną coś zaszło w przeszłości, prawda? Mam nadzieję, że moja wobraźnia zmierza w dobrym kierunku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakończyłam tak z premedytacją :) I wyszło tak, jak chciałam :P Nic nie zdradzam. Nie mogę powiedzieć, kto wszedł do lokalu. Powiem tylko, że to NIE Draco.

      Usuń
  10. Aww.. pochłonęłam to nowe opowiadanie za jednym razem! I cieszę się, że tak sprawnie idzie Ci pisanie kolejnych rozdziałów. Ciekawość mnie zżera co do tego, kto wszedł do restauracji.. I jestem również ciekawa jakie to wspomnienia nękają Hermionę i Dracona? I czy są one jakoś powiązane? Mam wrażenie, że Hermiona mówi o rodzicach i o tym, że wymazała im pamięć, ale wydaje mi się również, że chodzi o coś więcej.. Ahh kobieto zmuszasz mnie do zbyt wielu przemyśleń! Idę to jeszcze raz przeanalizować w spokoju, a tym czasem powodzenia w dalszym pisaniu, dużo weny i pomysłów .
    Pozdrawiam !

    ~DreamyDevil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że tak szybko i sprawnie się to czyta :) Bardzo dużo czasu wkładam w to opowiadanie i bardzo mi miło,że się podoba.

      Usuń
    2. Nawet bardzo, wcześniejsze opowiadanie też było świetne, ale nie czytałam go na bieżąco, a jednak wolę komentować obecne posty, dlatego przepraszam, że tam nie dawałam znaku życia.. ale wiedz, że strasznie podoba mi się Twój blog.. jest jakiś tak inny ! :)

      ~DreamyDevil

      Usuń
  11. Po pierwsze, właśnie widzę, iż pisze Ci się tą historię bardzo szybko i przyjemnie, bo nawet nie zdążę przeczytać jednego rozdziału, a ty już dodajesz nowy. Niemniej jednak strasznie, ale to strasznie cieszę się, że dodajesz je w takim tempie.
    A tak do rozdziału nawiązując.
    Czyli jednak, Hermiona nie jest taka szczęśliwa na jaką wygląda. Po prostu robi dobrą minę do złej gry. Dobrze chociaż, że ma przyjaciół. Szczególnie zafascynował mnie Alex, bo wydaje mi się bardzo oryginalną postacią. Szczerze, bardzo mi się spodobał i liczę na jakiś wątek z nim w roli głównej, taki drugoplanowy :)
    Bardzo rozśmieszyło mnie, użalanie Dracona w poprzednim rozdziale, a dokładniej ten wers " Nie mam już osiemnastki na karku" wtedy pomyślałam " Powiedział 25-letni chłopak, z całym życiem przed sobą." Moim zdaniem akurat zarówno jego jak i Hermiony wiek jest wręcz idealny xd
    Tak sobie pomyślałam, że może Granger widziała Narcyzę i temu później zemdlała, bo wspomnienia do niej wróciły? Chociaż sama nie wiem. Wiesz, Skyler - Sherlock, główkuje :D Mam wrażenie, że Draco i Hermiona już razem coś przeżyli, ale mogę się mylić, bo już przekonałam się, iż u Ciebie na blogu niczego nie można przewidzieć. ( na przykład, akcja z Syriuszem w poprzednim opowiadaniu)
    Czytając komentarze z góry, już wiem, iż tajemniczym czarnowłosym mężczyzną nie jest Blaise a do restauracji nie wejdzie Draco. Co do pierwszego nie mam pojęcia kim on może być. Zapewne jest to twoja indywidualna postać, chociaż...Może zamiast Dracona do środka wparował Ron? Albo Narcyza? Rodzice Miony? Pani Weasley? Boże co ja piszę :D haha, moje pomysły mnie przerażają. Ech dziewczyno doprowadzasz mnie do szału :D
    Tak z innej beczki, Dobrze, że Zabini przyłożył Malfoyowi, bo czasami to najbardziej daje motywacje. Mam jednak nadzieję, że jeszcze trochę nasz tleniony Ślizgon pocierpi. Wiem, sadystka ze mnie... :)
    Mam nadzieję, iż nn pojawi się szybko :*
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał :) Wszystkie te pytania, zagadki itd. będą rozwiązywać się w trakcie opowiadania. W następnym rozdziale ujawni się, kto wszedł do restauracji :)

      Usuń
  12. Cześć kochana :)
    Cóż za przyjemność,wchodzę na bloga i pełne zdziwienie- nowy rozdział.Kobieto,naucz mnie tak pisać,naucz mnie tak przekazywać emocją jak ty to robisz.Przez chwilę siedziałam z otwartą buzią i nie mogłam jej zamknąć.Moment kiedy Blaise zaczął bić Draco- bezcenne.
    Mogłam w pełni odtworzyć to co czuję Draco.Sama mam takie uczucia,sama zachowuję się podobnie do niego,jednie co mnie od niego różni to to,że ja żyję i wychodzę z domu.
    Ciekawi mnie bardzo jaką tajemnicę skrywają.Obydwoje chcą zapomnieć,jednak nie umieją.Co musiało się wydarzyć,że mają taką poszarpaną psychikę?Zmuszasz mnie refleksji i zadumy,brawo!
    Moment rozmowy Narcyzy i Draco- tak popłakałam się.Pełno emocji,ukrytych uczuć.Cudownie.
    Powiem szczerze,że w momencie kiedy Alex powiedział 'Panno Granger' miałam banana na twarzy,nie wiem dlaczego ale bardzo rozśmieszył mnie ten fragment:)
    Czuję,że to opowiadanie będzie miało tyle zagadek,że każdy czytelnik poczuję się jak Sherlock Holmes albo niczym prywatny detektyw :)
    Ukłon z mojej stron,bardzo dużo weny dla Ciebie!:)
    Mam też malutką prośbę...nie zechciałabyś rzucić okiem na moją ostatnią miniaturkę?Dać opinię,albo cokolwiek.
    Byłabym wdzięczna:)http://noli-irritare-draco.blogspot.com/
    Do następnego rozdziału,chyba że zaakceptujesz moje zaproszenie na gadu :)
    Pozdrawiam xo
    Caroline

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał :) Te wszystkie zagadki niedługo się wyjaśnią. Nawet się nie obejrzycie, a już wszystko złoży się w jedną całość. Staram się wkładać do tekstu emocje. Nie lubię suchych dialogów i opisów :) Taki już mój styl.
      Zaraz spojrzę na miniaturkę :)

      Usuń
  13. Nie dziwię się kochana że przyzwyczajasz się do Historii gdyż moim zdaniem jest świetna.
    W ogóle wciąż jestem ciekawa co zaszło między Draconem a Hermioną.
    Mam nadzieję iż pokażesz jakiś urywek z przeszłości co się wtedy wydarzyło.
    Coraz bardziej mnie wciąga i nie dziwię się wcale.
    Podobała mi się destruktywna reakcja Zabiniego.
    Myślę ze taka reakcja bardzo pomoże i już widać było efekty.
    Draco miał rację że takie manto mu się należało i to dość solidne.
    Jestem ciekawa jak dalej rozwiniesz ten wątek i ile będzie części tej historii.
    Mam nadzieję że nie skończy się zbyt szybko.
    Piszesz jedne z moich ulubionych Dramione i doskonale o tym wiesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie nie planuję żadnych retrospekcji. Jeszcze trochę czasu minie, zanim któryś z bohaterów będzie chciał pokazać swoje wspomnienia :)
      Reakcją Zabiniego chciałam nieco ożywić Dracona. Nie mam zamiaru wciąż więzić go w domu :P

      Usuń
  14. Magiczny rozdział *.* nie mogę się doczekać kontynuacji. A, metoda Blaise'a jest czymś co popieram ;)

    Zapraszam do mnie: potterowskie-co-nieco.blogspot.com
    Pozdrawiam :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się spodobało :) Kolejny rozdział mam już prawie gotowy.

      Usuń
  15. Zdecydowanie coraz bardziej wciąga mnie ta historia.
    Chciałabym żeby Draco z Hermioną w końcu się spotkali. Na pewno to będzie ciekawe wydarzenie.
    Co do dzisiejszego rozdziału, cieszę się, że Zabini nakopał Malfoyowi, w końcu się ogarnął, choć trochę.
    I właśnie wydaje mi się, że do restauracji zawita nie kto inny tylko wielki książe Slytherinu, sam Zabini we własnej osobie.
    Oczywiście mogę się mylić.
    Czekam na więcej i pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że wciąga :) Mnie też już pochłonęła :P
      Spotkanie Draco i Miony będzie ciekawe :) I bardzo oryginalne (tak mi się wydaje).

      Usuń
  16. Ja się Ku*wa pytam. Przed czym oni się tak bronią co to za wspomnieniaaaaaaaaaaa ?????????? Ps. Tozdział cudny jak zawsze i czeam na następny niecierpliwie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo wszystko powoli zacznie się wyjaśniać :) Ale zdecydowanie powoli :P

      Usuń
  17. Samodestrukcja? Ja tutaj zaraz 'popelnie akt' samodestrukcji! Te moje ciagle domysly mnie kiedys wykoncza! Twoje opowiadanie jest tak wspaniale, ze po raz kolejny brak mi slow :) Do poprzedniego musialam sie chwile przyzwyczjac zanim mnie pochlonelo, a tutaj od samego poczatku jestem z nim 'zzyta' - po prostu WOW!
    Mam ochote wyc z bezsilnosci - moze uchylisz chociaz rabka tajemnicy, i dasz jakas podpowiedzl co do tego, co moglo sie zdarzyc te siedem lat temu :) to musialo byc cos wielkiego, skoro odcisnelo takie pietno i na Hermionie, i na Draco. No i ta kobieta ... mam wrazenie, ze to moze byc Cyzia, ale ja moze lepiej nie bede zgadywac, bo u Ciebie nic nie da sie przewidzeiec :D Masz szczescie, ze chociaz ten tajemniczy przybysz sie szybko 'odsloni' :D
    Brawo Blaise! Czegos takiego Draco potrzebowal - moze w koncu powroci calkowicie 'do zywych' :)
    Biedna Narcyza - jakos tak zal mi sie jej zrobilo. To musi byc straszne dla matki, znosic bez mozliwosci zareagowania taki koszmar. Ona teraz tak sie stara, a jej zachowanie nie przynosi wlasciewie zadnych efektow ... Mam nadzieje,ze w koncu ona sama sobie wybaczy, i zacznie byc szczesliwsza - i to juz z 'normalnym' synem u boku, albo jeszcze lepiej: z synem i synowa oraz malymi Malfoy'ątkami :D
    Kocham Alexa (ale to juz Ci chyba mowilam) <3 jest takim moim wyobrazeniem o strarszym bracie, ktorego zawsze chcialam miec :D Uwielbiam te jego troske o Hermione ... Mam nadziieje, ze bedzie go jak najwiecej, bo to taki wesoly promyczek - troche jak Blaise w popprzednim opowiadaniu (nawet mimo tego, ze nie lubil na poczatku Granger) :)
    Hermiona idzie na podryw? Ohohohoo :D
    WENY!!!
    Pozdrawiam cieplo
    Ciocia Flo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, ze bez polskich znakow, ale to tylko dlatego, ze pisze z telefonu :/

      Usuń
    2. Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że się spodobało. Te tajemnice powoli będą się wyjaśniać. Myślę, że jeszcze mi podziękujecie za te zagadki. Opowiadanie będzie bardziej spektakularne.

      Usuń
    3. Zanim Ci podziekujemy, to trzeba bedzie jakos chec mordu opanowac - wiesz jak ciekawosc mnie teraz wypala od srodka??? :D

      Usuń
  18. Świetne! Jak dla mnie już w tym 3. rozdziale przebiłas 'Bez definicji'. Uwielbiałam tamto opowiadanie, było mi smutno jak je skończyłaś, ale tutaj jest duuuużo więcej emocji, widać że wkładasz całe serce w tworzenie tej historii :) Naprawde gratuluje. Czekam na kolejny rozdział i nie moge sie doczekać wyjaśnienia tajemnicy sprzed lat ;) Pozdrawiam! ( Wczesniej podpisywałam sie jako Julka, ale w koncu założyłam konto, bo zauważyłam, że wiekszość blogerów nie lubi anonimów :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj Edge!;*

    Na początku chciałabym Ciebie przeprosić, że tak późno komentuje, ale niestety wcześniej nie miałam czasu dla siebie ;( Wiedz, że czytam twojego bloga i zawsze skomentuje nowy post. :) Mam nadzieję, że po wystawieniu ocen skończy się moja udręka i będą mogła komentować posty na bieżąco. ;*

    To wspomnienie zarówno Draco jak i Hermionę sprowadza na samo dno rozpaczy. Szkoda mi jest Draco. To wspomnienie i ta przeżyta wojna zabija go. Sprawia, że jest rośliną, która skazana jest na łaskę lub niełaskę świata.

    Bardzo zastanawia mnie to, że obydwoje mdleją w momencie kiedy ich bariery ochronne zostają naruszone przez czynnik przypominający im przeszłość. To tak wygląda jakby rzeczywiście byli przeklęci, jakby coś karmiło się ich strachem, słabościami. Ich bliscy interesują się nimi i robią wszystko aby wyciągnąć ich z tego dołka. Oni potrzebują wsparcia i zrozumienia, a przede wszystkim szczerej rozmowy. Oni nie mogą ciągle uciekać przed przeszłością. Ucieczka nic im nie da, ona jedynie przesunie ostateczną bitwę z przeszłością.

    Zabiniemu puszczają nerwy, on już powoli traci siły do Dracona. Diabeł nie może patrzeć na smutek Narcyzy.

    Narcyzę podziwiam za jej siłę i za to, że trwa przy swoim synu. Ona bardzo go kocha i mimo wszystko jest dobrą matką.

    W swoim opowiadaniu skupiasz się na ludzkiej psychice i nad relacjami międzyludzkimi, co widać już w prologu. Imponujesz mi swoim bogatym wnętrzem. : )

    Pozdrawiam Lily ;*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie niesamowitą motywacją do pisania. Nawet ten najkrótszy!
Komentarze pod zakończonymi opowiadaniami również są czytane :)
Dziękuję za każdą minutę poświęconą na wyrażenie własnej opinii.

Zapraszam do kontaktowania się ze mną na Ask'u ( http://ask.fm/edgeblue ) oraz drogą mailową ( edge.blue@onet.pl )