Jeśli oszaleć, to
tylko przy tobie...
Hermiona weszła do dormitorium, nie
zapalając światła. Nie miała ochoty patrzeć dłużej na wrak człowieka, którym
teraz była. Mimo eleganckiego, balowego ubioru widziała w sobie jedynie
tęsknotę i ból. Czekanie na Draco niszczyło ją od środka. W pomieszczeniu
panowała nieprzenikniona cisza, która niemal zabijała.
Jestem z tobą cały
czas, bez względu na wszystko, odległość i miejsce...
Nagle gryfonka
usłyszała skrzypnięcie podłogi. Serce podskoczyło jej do gardła. Dziękowała w
duchu, że słuchała wykładu na temat zaklęć wykonywanych bez użycia różdżki.
Poruszyła nerwowo palcami i po chwili w dormitorium zrobiła się jasno.
Nie martw się,
wszystko się ułoży. Uda nam się.
Podczas urodzin
Kruma, Malfoy cię widział....
To był pierwszy dzień, w którym się
złamał.
Okazało się, że nie jest sama. Spojrzała na
dzielący ją od przybysza dystans, szacując ile czasu zajmie jej pokonanie go.
Czy przez te kilka sekund czar nie pryśnie? Co jeśli nagle się obudzi z tego
snu? Spojrzała przed siebie, napotykając wzrok, który z pewnością nie był marą.
Postawiła pierwszy krok, wciąż nie wypowiadając słowa. Dębowe deski nawet się
nie ugięły. Stanęła przed intruzem, dosłownie czując wściekłe bicie nie tylko
własnego serca.
W nieznane, w
piekło, niebo, w wodę i ogień.
Znów napotkała tęczówki, które wywołały
dreszcze na całym jej ciele. Coś jej tu nie pasowało. Zorientowała się dopiero
po chwili, co tak jej przeszkadza. Odsunęła się o kilka kroków, przywołując
przerażenie w oczy gościa. Z delikatnym, uspokajającym uśmiechem na ustach
zdjęła czarne, wysokie szpilki i znów się zbliżyła. O wiele lepiej - pomyślała,
unosząc się na palcach. Jej sylwetka doskonale wpasowywała się w mężczyznę tuż
przed nią.
Złamałam jedną z
największych zasad świata...
Dotknęła
jego rozpalonych warg. Czuła jak świat wiruje wokół nich. Odwzajemnił jej
pocałunek z taką pasją, że ledwo trzymała się na nogach. Wciąż nie odrywała się
od niego, gdy silne ramiona ułożył na jej talii. Tak, jakby od zawsze miały tam
swoje miejsce. Uśmiechnęła się, na chwilę odsuwając się od niego. Odpowiedział
jej jednym ze swoich wypracowanych, szelmowskich uśmiechów, który pragnęła
zobaczyć już od dłuższego czasu.
Za tę Twoją czarną
sukienkę. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ją zobaczę i wtedy nie będziesz tak
daleko...
A jednak żyję i to
żyję tak, jak nigdy wcześniej...
Ponowie
zatopił się w jej malinowych wargach. Przypominało im to odżywczy powiew
powietrza, życiodajną energię. Hermiona zachłannie złapała go za śnieżnobiałą
koszulę. Ku zdziwieniu mężczyzny zdarła z niego materiał, posyłając guziki na
podłogę z delikatnym brzękiem. Oparła dłonie o jego klatkę piersiową i zaczęła
wodzić palcami po jego napiętych mięśniach. Delektował się jej dotykiem,
którego pewność była dla niego zaskakująca. Hermiona poczuła jak suwak jej
czarnej jak noc sukni rozsuwa się pod jego palcami. Po plecach przeszedł jej
dreszcz, gdy Draco odsunął się od niej i zaczął obsypywać pocałunkami jej
wyrzeźbioną niczym w marmurze szyję. Gdy natrafił na delikatny materiał
ramiączka jej sukni, jednym ruchem palca zsunął go z jej ramienia. Na
odsłoniętym kawałku skóry złożył kolejny pocałunek. Odgarnął długie włosy z
drugiego barku dziewczyny. Ramiączko podzieliło los poprzedniego. Draco
pochylił się nad Hermioną, tym razem zatrzymując usta przy jej uchu.
- Chcesz
tego? - powiedział cicho, powstrzymując się by nie zerwać z niej tej sukni od
razu. W głowie huczało mu jednak od ostrzegawczych myśli. Co jeśli ją
wystraszy? Czuł, że to co właśnie się dzieje różni się zupełnie od doznań z
dawnego życia. Na stojącą prze nim kobietę nie rzucał władczych spojrzeń, na
usta nie występował mu ironiczny uśmiech, a ciało nie rwało się tylko i
wyłącznie do jednego. Z nią było inaczej. Tęsknił za nią całym sobą, każdy
milimetr skóry domagał się jej dotyku. Nie były to jednak puste zachcianki
nadętego arystokraty. Kochał tę kobietę.
- Kocham
się, Draco. Chcę tego jak jasna cholera - gdy to usłyszał, wszystkie obawy z
niego wyparowały. Chwycił ją na powrót w swoje ramiona.
- Kocham
cię - szepnął, po czym zakrył jej wargi swoimi. Nagle do ich uszu doszło ciche
pukanie. Hermiona z westchnieniem oderwała się od ust Malfoya i zwróciła wzrok
w stronę drzwi. Czy nawet w takim momencie ktoś musiał im przeszkadzać?
- Kto
tam? - w jej głosie czaiła się złość godna lwicy. Draco uniósł brwi, słysząc
ten ton.
- To ja,
Ron. Wpuść mnie. Zaklęcie McGonagall już nie działa. Porozmawiajmy - gryfonka
skrzywiła się mimowolnie w sposób podobny do ślizgońskiego.
- Nie
mam ochoty. Odejdź - ostatkiem sił trzymała emocje na wodzy.
-
Proszę. Tak nagle zniknęłaś z balu. Martwię się o ciebie.
-
Wszystko w porządku, ale teraz spadaj! - wrzasnęła, przywołując na twarz
Dracona szeroki uśmiech.
- Ale
Herm...
-
Spadaj! Chcę być sama!
Draco na
te słowa ledwo powstrzymał śmiech. Przysunął się do Hermiony i zbliżył wargi do
jej ucha. Myślała, że oszaleje i po prostu rzuci się na blondyna. Mało
obchodził ją zakichany Ron, który podsłuchiwałby pod drzwiami.
- Sama?
Dobre Granger - mruknął do niej ślizgon, nie kryjąc rozbawienia. Gryfonka
uśmiechnęła się pod nosem, po czym położyła palec na ustach blondyna, by Łasic
go nie usłyszał.
-
Przestań. Wpuść mnie!
-
Spieprzaj! I to już - Hermiona pochyliła się i sięgnęła po jakąś rzecz na podłodze.
Po chwili wymierzyła z całej siły obcasami w drzwi dormitorium. Usłyszeli
jeszcze jakieś przekleństwa, po czym Ron się oddalił.
- Od
kiedy jesteś taka zadziorna?
- Odkąd
od kilku miesięcy żyję wspomnieniami o pewnym zadziornym ślizgonie - odparła,
czując jak jej sukienka opada na podłogę.
Zakochałam się w
ślizgonie...
Jestem kimś.
***
Obudziła się, czując usta Malfoya w
okolicach obojczyka, a jego gorące dłonie na biodrach. Uśmiechnęła się wracając
myślami do kilku poprzednich godzin i zatopiła palce w jego włosach.
-
Cześć kochanie - powiedziała wprost w jego usta. Pocałował ją w taki sposób, że
jęknęła gdy się od niej odsunął. Mógłby całować ją tak już zawsze, do końca
świata.
-
Cześć - niemal wymruczał do jej ucha, błądząc rękoma po jej płaskim brzuchu. Hermiona jeszcze
przez chwilę pozwalała mu na to, po czym wyślizgnęła się zgrabnie z łóżka.
Draco oparł się na łokciu, przyjmując pozę ułożonego w satynowej pościeli
greckiego boga. Patrzył urzeczony na gryfonkę, która stała odwrócona teraz do
niego plecami. Blade promienie światła rzucały blaski na jej idealne ciało.
Westchnął na samą myśl o tym, jak blisko niego znajdowała się ta kobieta
jeszcze kilka godzin temu. Bliżej się nie dało - pomyślał. Uśmiechnął się pod
nosem, gdy Hermiona odwróciła głowę i zaczęła na jego oczach wciągać na siebie
koszulę, jego koszulę. Miał ochotę wstać i zerwać ją z niej. Gryfonka domyśliła
się chyba jego zamiarów, bo odsunęła się o kilka kroków. Po chwili stanęła
przed nim ubrana w czarne, zdecydowanie krótkie szorty i białą koszulę, której
zaklęciem przywróciła guziki. Gryfonka była piękna, jak jeszcze nigdy. Draco
doskonale wiedział dlaczego tak ją widzi. Dzisiejszego ranka Hermiona Granger
należała do niego. Znał każdy najmniejszy milimetr jej skóry, smak jej warg,
przyspieszony oddech i bicie serca.
-
Wstawaj, leniu - powiedziała, łapiąc ostrzegawczo za brzeg kołdry. Nie
wyglądała groźnie, a wręcz przeciwnie - miał ochotę ułożyć ją w swoich
ramionach.
-
To przez ciebie jestem tak wykończony - odparł bez namysłu, po czym jednym
ruchem przyciągnął ją do siebie. Opadła bezwładnie na jego klatkę piersiową,
tak jak zamierzał. Po chwili znalazła się pod nim. Odciął jej drogę ucieczki
silnymi ramionami.
-
I co teraz, panno Granger? - spytał, posyłając jej zwycięski uśmiech.
-
Znam sposoby na wykańczanie, panie Malfoy - odpowiedziała, jednocześnie
przyciągając go do siebie. Nim się obejrzał tkwili już zaplątani w pościel w
poprzek ogromnego łóżka. Hermiona oderwała się od blondyna i zaniosła się
śmiechem, gdy zaczął ją łaskotać. Nagle przerwało im głośne, dobitne pukanie. Dochodziło
od strony wieży północnej. Draco odwrócił głowę tylko na kilka sekund, po czym
machnął lekceważąco ręką.
-
Muszę otworzyć, Draco. To musi być ktoś z prefektów - powiedziała cicho,
posyłając ślizgonowi błagalne spojrzenie. Zsunął się z niej, pozwalając tym
samym wstać. Nim się zorientował rzuciła w niego bokserkami.
-
Włóż chociaż to - ponagliła go - Połóż się
i siedź cicho, rozumiesz? - powiedziała, kierując się w stronę drzwi.
Pokiwał tylko głową i wykonał jej polecenie. Przygryzł wargę, widząc jak dopina
guziki koszuli, które wcześniej pozornie niechcący się rozpięły. Hermiona
otworzyła drzwi i poczuła zimny powiew ze strony korytarza.
-
Cześć Herm. Już dwunasta - męski głos zdawał się być dla Dracona znajomy. Leżał
jednak posłusznie i nasłuchiwał.
-
Cześć Blaise. Myślałam, że leczysz kaca po balu - Hermiona uśmiechnęła się do
bruneta, którego roztańczoną postać wciąż miała wyrytą głęboko w mózgu.
Speszyła się odrobinę, gdy zdała sobie sprawę z tego, jak sama wygląda. Stojąc
w drzwiach osłonięta jedynie koszulą, męską koszulą... Zaklęła w duchu,
dostrzegając iskrę w oczach Diabła. Wiedziała, że mimo litrów wypitego whiskey
ślizgon zachowywał trzeźwość umysłu.
-
Jak ty wyglądasz? Coś ty robiła przez całą...- przerwał i wbił spojrzenie w
Hermionę, której policzki zaróżowiły się nieco zbyt mocno - noc... - skończył i
zanim gryfonka zdołała zareagować wpadł do jej dormitorium. Hermiona zamknęła
za nim drzwi i z delikatnym uśmiechem obserwowała całą scenę. Diabeł zatrzymał
się, jakby natrafił na ścianę. Draco trwał w pozycji półsiedzącej na łóżku
Hermiony. Wcale nie przejął się wtargnięciem swojego najlepszego przyjaciela.
-
Draco!? - zdziwienie na twarzy Blaise'a zmieniło się w coś nieodgadnionego, gdy
jego wzrok padł na porozrzucane po dormitorium ubrania. Przy drzwiach leżała
czarna suknia, którą Hermiona miała na sobie podczas balu. Tuż obok leżały też
jej buty i... spodnie Malfoya.
-
Cześć Diable - Draco wstał w końcu ze swojego miejsca i podszedł do gryfonki.
Bez jakiegokolwiek skrępowania wsunął dłonie pod jej koszulę.
-
Nie rób takiej miny - Hermiona posłała rozbawione spojrzenie Zabiniemu, który
stał na środku sypialni z rozdziawioną buzią.
-
Bracie! Na Salazara! Nieźle sobie pogrywasz! Czemu nie powiedziałeś mi, że
wróciłeś?! - Blaise udawał złego. W rzeczywistości był najszczęśliwszym
człowiekiem na kuli ziemskiej. Patrzył na Smoka, który trzymał w objęciach
Hermionę i nie mógł opanować szaleńczego uśmiechu.
-
Powiedzmy, że miałem ciekawsze zajęcia od powiadamiania ciebie - odpowiedział
Draco, jednoznacznie przesuwając palcem po szyi Hermiony.
-
Nie musisz wdawać się w szczegóły - wyszczerzył zęby brunet - I tak wiele da
się wydedukować - dodał, wskazując na rozrzucone części garderoby i pogniecioną
pościel.
***
Draco zamknął drzwi za Diabłem i
odwrócił się do Hermiony. Ku jego zaskoczeniu, stała kilka centymetrów od
niego. Uśmiechała się w sposób, którego tak mu brakowało. Była szczęśliwa,
czego wcale nie musiała mówić. Widział to w jej roziskrzonych oczach.
-
Czyli zostajemy tu tydzień? - spytała szeptem, bawiąc się guzikiem swojej
koszuli.
-
Przecież obiecałem - odpowiedział, oplatając ją ramionami. Po chwili zatopił
się w jej malinowych ustach. Sam nie wiedział ile czasu spędzili całując się
pod drzwiami. Minuty, godziny czy lata. Gdy się od niej odsunął, uśmiechnęła
się szelmowsko i wyswobodziła z pułapki jego silnych rąk. Nie zdążył nic
zrobić, a ona już zniknęła w drzwiach łazienki. Pokręcił głową ze
zrezygnowaniem i rozbawieniem, po czym opadł na łóżko. Jego myśli zajmowała
tylko i wyłącznie brązowowłosa kobieta. Rozejrzał się po pokoju, dłużej
zatrzymując wzrok na czarnej sukni leżącej przy wejściu. Rozpoznał ją od razu,
bez mrugnięcia okiem. Ta sama, w której widział ją we Włoszech. Założyła ją
specjalnie, był tego pewien. Przyjemność, jakiej doświadczył przy zdejmowaniu
jej z drobnego, delikatnego ciała Hermiony była wprost nieziemska. Nigdy nie
doświadczył czegoś podobnego. To tyczyło się również nocy, którą później
spędził z gryfonką. W całym swoim życiu nie doznał tylu rzeczy, jak przy tej
kobiecie. Była namiętna, czuła i gorąca, jak ogień. Rumieńce występujące na
twarz dodawały jej jeszcze więcej uroku.
Zasnęła przy nim tak spokojnie, że nie mógł oderwać od niej wzroku.
Szybki, szaleńczy oddech powoli się stabilizował, co odczuwał za każdym razem,
gdy wciągała powietrze do płuc. Nie pamiętał momentu, w którym sam zasnął. W
głowie tkwiła mu jednak chwila, gdy się przebudził. Pierwszym, co stanęło mu
przed oczami był widok najpiękniejszej kobiety na świecie. Leżała do niego
przodem, a jedną z nóg miała splecioną z jego własną. Uśmiechała się przez sen
w taki sam sposób, jak robiła to podczas dnia. Draco zapewne jeszcze długo
rozmyślałby nad tym wszystkim, gdyby nie dźwięk otwieranych drzwi. Uniósł głowę
z poduszki i oparł się na łokciach. Hermiona weszła do sypialni, owinięta
jedynie puchatym, białym ręcznikiem. Końcówki jej włosów ociekały wodą, a małe
krople spływały swobodnie po szyi i niknęły w okolicach dekoltu.
Przemaszerowała mu przed nosem wprost do komody i zaczęła wysuwać szuflady.
Draco wstał z łóżka, starając się nie zrobić hałasu i zbliżył się do niej na
palcach.
-
Ładnie ci w tym ręczniku - szepnął jej do ucha. Podskoczyła ze strachu i
odwróciła się do niego.
-
Nie musisz mnie straszyć - powiedziała, kładąc mu dłoń na klatce piersiowej.
Zbliżył wargi do jej szyi i zaczął schodzić coraz niżej, w kierunku ręcznika.
Zatrzymała go na samej granicy, delikatnie odsuwając od siebie. Uniósł wzrok w
niemym pytaniu.
-
Zaplanowałeś już sposób na przestawienie przed całą szkołą? - rzuciła,
zakładając mu ręce na szyję. Ostatkiem sił powstrzymał się od zrzucenia z niej
ręcznika.
-
Nie. Dlaczego pytasz? - zmarszczył brwi i objął ją w pasie.
-
Nie wiem czy wiesz, ale dzisiaj znowu jest bal - odparła.
-
Co? Jak to kolejny bal?
-
W tym roku McGonagall postanowiła wprowadzić nowość. Zabawa trwa trzy dni, cały
weekend. Wczorajszego wieczora odbył się uroczysty bal z udziałem delegacji z
różnych szkół. Dziś bawi się tylko Hogwart, a jutro organizujemy ucztę -
wyjaśniła.
-
Rozumiem, że nie może cię tam dzisiaj zabraknąć? - Draco uśmiechnął się,
czując, że w głowie kiełkuje mu plan.
-
Dokładnie - Hermiona zbliżyła się do niego na kilka centymetrów. Ich ciała
dzielił tylko ręcznik.
-
Jest jakiś temat przewodni tego balu? - spytał zamroczonym głosem. Stała zbyt
blisko, by mógł się do końca skupić.
-
Każdy ma mieć maskę - odpowiedziała mu szeptem do ucha. Zadrżał, czując jej
wilgotne usta tak blisko. Po chwili przesunęła językiem po jego szyi.
-
Czyli mam już plan - odrzekł, jednocześnie zbliżając dłoń do ręcznika.
-
Mam ci zaufać i wszystko potoczy się samo, prawda?
-
Dokładnie - uśmiechnął się i zrzucił z niej materiał. Wylądowali na łóżku,
delektując się smakiem swoich warg.
***
Hermiona siedziała w łazience od
dobrych kilkunastu minut. Draco przyczaił się pod drzwiami i czekał, aż
dziewczyna wyjdzie. Doskonale wiedział co tam robi. Chciała wyglądać
niesamowicie dzisiejszego wieczora. Według niego mogłaby wyjść do ludzi tylko w
tej czarnej koszuli i już wyglądałaby świetnie. Ona jednak miała odmienne
zdanie.
-
Długo jeszcze? - krzyknął, zerkając na zegar. Do rozpoczęcia balu została
godzina.
-
Tak - usłyszał jej odpowiedź, na którą zareagował uśmiechem.
-
Co ty tam robisz, do cholery? - blondyn zaczął chodzić po pokoju. Nie należał
do osób bardzo cierpliwych.
-
A jak myślisz? Przecież muszę zakamuflować to, jak bardzo mnie wymęczyłeś -
rzuciła dziewczyna.
-
Ja wymęczyłem ciebie?! Chyba żartujesz! To ja jestem tutaj ofiarą - roześmiał
się, wodząc wzrokiem po wymiętej pościeli na łóżku.
-
A ty przypadkiem się nie szykujesz? - głos Hermiony był delikatnie
przytłumiony.
-
Nie, jeszcze nie.
-
Czyli mam zejść tam sama? - spytała spokojnie. Draco uśmiechnął się sam do
siebie. Ta dziewczyna nie zadawała zbędnych pytań. Ufała mu w stu procentach.
-
Tak, dołączę w odpowiednim czasie. Tylko mi zaufaj - odpowiedział, zatrzymując
się przy oknie. Rozciągał się stamtąd widok na jezioro i błonia. Słońce powoli
zachodziło na horyzoncie, rzucając długie blaski na wodę. W oddali, po prawej
stronie majaczyła wielka sala. W wysokich oknach paliło się światło. Draco
otworzył drzwi balkonowe, wpuszczając do pokoju powiew orzeźwiającego,
wiosennego powietrza. Stał w wyjściu przez kilka następnych minut, obserwując
przewijające mu się nad głową chmury. Nagle usłyszał dźwięk zamykanych drzwi i
odwrócił się natychmiast. Gdyby nie to, że za sobą miał niski, niebezpieczny
balkon, zapewne by upadł. Na środku sypialni stała Hermiona. Miała na sobie piękną,
prostą sukienkę w kolorze szlachetnej czerwieni, wpadającej w odcień wina. Włosy
opadały jej swobodnie i naturalnie na ramiona. Patrzył na nią urzeczony, nie
mogąc powiedzieć słowa. Uśmiechnęła się do niego, jednocześnie stawiając krok w
stronę okna.
-
Wszystko w porządku? - spytała z rozbawieniem w głosie.
-
Tak, oczywiście... Wyglądasz przepięknie - powiedział, odzyskując władze nad
ciałem i podchodząc bliżej - Właściwie nie mogę znaleźć żadnego słowa, które
mogłoby cię teraz opisać - dodał, obejmując ją w talii.
-
Chciałabym, żebyś poszedł tam ze mną - powiedziała, wodząc dłonią po jego szyi.
-
Wiem, ale nie mogę. Jeszcze nie teraz - odparł, przyciągając ją bliżej. Wcale
nie miał ochoty puszczać jej na bal. Wolałby zatrzymać ją tutaj.
-
Dobrze, ale obiecaj mi, że kiedy tu wrócę, nie uciekniesz, będziesz na mnie
czekał - szepnęła, spuszczając wzrok.
-
Hermiono, na prawdę myślisz, że mógłbym znowu zniknąć? - spytał, unosząc jej
głowę za podbródek. Spojrzała mu w oczy, a przez całe ciało przeszedł dreszcz.
-
Boję się, że to tylko sen - odpowiedziała z zaciśniętym gardłem.
-
Ale to nie sen, kochanie. Jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram. Obiecuję -
wpił się w jej usta, kompletnie tracąc poczucie czasu. Na takie chwile czekali
przez wiele miesięcy. Pragnęli w końcu usłyszeć, że nic ich już nie dzieli.
***
Od rozpoczęcia drugiego balu minęła
niecała godzina. Hermiona przechadzała się po sali, czując się tak, jakby
stąpała po wodzie. Wciąż nie mogła uwierzyć w to, co stało się niedawno. Rozglądała
się na boki, jak gdyby oceniając dekoracje, ale tak na prawdę przed oczami miała
tylko i wyłącznie tęczówki Dracona. Koszmar się skończył. Jak pięknie brzmiało
to w jej głowie. Do pełnego, niezaprzeczalnego szczęścia brakowało jej teraz
tylko jednego. Ujawnienia tajemnicy. Najchętniej przyspieszyłaby czas, ominęła
ciekawskie spojrzenia, szepty i szyderstwa. Bała się reakcji znajomych, bała
się tego wszystkiego, co mogło ich jeszcze spotkać. Wiedziała jednak, że dadzą
radę to przetrwać. Byli razem, co dawało im największą siłę.
-
Hermiono! - czyjeś nawoływanie wyrwało dziewczynę z rozmyślań. Uniosła głowę, a
serce podskoczyło jej do gardła. W tłumie kilka metrów od niej stał Ron i
machał do niej porozumiewawczo. Gryfonka dopiero teraz przypomniała sobie, że
absolwenci mogli zostać na drugi dzień balu, a zaklęcie McGonagall przestało
działać. Zastanawiała się tylko, jak Weasley ją poznał w tej masce. Jego
tożsamość można było doskonale odczytać po włosach.
- Godryku, jeśli to teraz widzisz, zrób coś -
szepnęła pod nosem, mocno zaciskając dłonie. Chciała, by ten wieczór szybko się
skończył, a perspektywa choćby minuty w towarzystwie Rona nie była przyjemna.
Ułamek sekundy później poczuła szarpnięcie i ktoś odciągnął ją na parkiet.
Usłyszała tylko słowa, skierowane w przeciwną stronę.
-
Przykro mi Weasley! Nie dziś. A właściwie, to nigdy! - męski głos jej wybawcy
rozpłynął się w powietrzu. Hermiona dopiero po kilku sekundach odwróciła się do
zamaskowanego mężczyzny. Był wyższy od niej i dobrze zbudowany. Mimo że połowa
jego twarzy była osłonięta, doskonale rozpoznała stalowe tęczówki i uśmiech
swojego bohatera. Tego dotyku na talii również nie pomyliłaby z żadnym innym.
Draco wydawał się być pewny swego. Jego podniecony wyraz twarzy jeszcze
bardziej się wzmógł, gdy z magicznych głośników wydobyły się pierwsze takty.
Z
początku kołysali się na parkiecie w rytm nieśmiałej, cichej melodii, aż w
końcu Malfoy poprawił dzielącą ich ramę i wyprostował się. Po całej wielkiej
sali przebiegł szept, gdy pojawiła się muzyka stworzona do tańca towarzyskiego.
Hermiona nie była jednak tym przejęta, a wręcz przeciwnie, czuła jak dziwne
impulsy przebiegają jej po plecach. Draco wykonał pierwszy, doskonale
wypracowany ruch, na który odpowiedziała swoim. Jej noga zatoczyła koło na
kamiennej podłodze i wróciła na miejsce. Muzyka stawała się coraz gorętsza. Tango
zawsze było ulubionym tańcem gryfonki, ale nie miała pojęcia, skąd Draco to
wiedział. Prowadził ją pewnie, bez żadnego zawahania. Jakby ćwiczyli ten układ
od wielu tygodni. Po chwili na parkiecie zostali sami. Reszta par utworzyła
koło, by obserwować taniec dwójki tajemniczych osób. Nikt nie rozpoznał bowiem
ani Hermiony, ani młodego Malfoya. Muzyka przepływała przez ich ciała. Nie
myśleli nad tym, co właśnie robią przed oczami całej szkoły. Widzieli i czuli
tylko siebie. Każdy ruch był idealnie dopasowany do kroku partnera. Hermiona
pozwalała sobie na odważne figury, których jeszcze nigdy nie miała okazji
wykonać z nikim innym. Tylko przy Malfoyu czuła się na tyle pewnie. Po chwili
poczuła dłoń ślizgona na swoim kolanie i jej noga wylądowała na biodrze
chłopaka. Pochylił się do przodu, a głowa Hermiony odchyliła się w stronę
podłogi. Draco zbliżył usta do jej szyi i przez krótką chwilę drażnił ją swoim
oddechem. Wrócili do wyprostowanej pozycji i wtedy zaczęła się prawdziwa walka.
Taniec zaczął przypominać zmagania torreadora z bykiem, tyle że tym razem to
lód i ogień stanęły do boju. Dziewczyna zadrżała, gdy muzyka stała się ostra,
głęboka i głośna. Wszyscy obserwujący wiedzieli już, że tę parę musi coś
łączyć. Ten taniec wyglądał tak, jakby nie oddzielały ich ubrania, jakby znali
swoje ciała na pamięć. Po kilku minutach muzyka ucichła, a para zastygła w
jednym z ruchów. Hermiona oplatała Malfoya nogą, a dłoń ślizgona zatrzymała się na udzie
gryfonki. Patrzyli sobie w oczy, a ich klatki piersiowe unosiły się i opadały szybko, jak ostatniej
nocy w pokoju dziewczyny. Draco puścił partnerkę, po czym ukłonili się oboje.
Wszyscy zebrani klaskali, lecz byli odrobinę zaskoczeni obrotem spraw. Liczyli
na bardziej spektakularne zakończenie tańca. Nagle jednak chłopak pociągnął
dziewczynę w swoją stronę. Wpadła mu w ramiona i ich usta nareszcie się
złączyły. Wielka sala zamarła, pogrążając się w ciszy, a tancerze całowali się
z pasją jeszcze większą niż podczas tanga. Draco namiętnie lecz delikatnie
delektował się smakiem ust gryfonki. Odwzajemniała jego pocałunek z taką
pewnością, że oboje drżeli na całym ciele. Gdy się od siebie oderwali, w sali
znów rozległy się oklaski.
-
Zróbmy to teraz - szepnął Malfoy do ucha Hermiony. Skinęła głową i w tym samym
momencie ściągnęli maski. Szmer przeszedł przez tłum, gdy Draco na powrót
przyciągnął do siebie brązowowłosą i pocałował ją krótko, lecz namiętnie. Nagle
z grupy wypadła jakaś osoba. Hermiona od razy rozpoznała rudą czuprynę.
-
Odsuń się od niej! Już! Nie dotykaj jej! - zaczął wrzeszczeć jak opętany i w
kilku krokach znalazł się przy Hermionie. Chwycił ją za nadgarstek i pociągnął
ku sobie. Nim jednak zdołał ją schować za siebie, Draco już wyciągnął różdżkę.
Podszedł do Weasleya, dając dyskretny znak Hermionie, by się odsunęła. Zrobiła
to posłusznie, jednocześnie głęboko wciągając powietrze.
- Odpieprz się, Łasico - syknął Draco tuż przed
twarzą rudego.
-
Jak śmiałeś jej dotknąć, śmierciożerco!? - krzyknął w odpowiedzi Ron. Malfoy
nie zamierzał mu dzisiaj odpuszczać. Nim przeciwnik zdołał się zorientować,
zmylił go i uderzył pięścią prosto w twarz. Gryfon zwalił się na ziemię, a
Malfoy po chwili zaatakował po raz drugi.
-
Raz jeszcze będziesz właził z butami w nasze życie, a pożałujesz! - powiedział
cicho nad Weasleyem, po czym wstał i otrzepał spodnie. Hermiona o mało nie zwaliła go z nóg. Wpadła
mu w ramiona, chowając głowę w zagłębienie jego barku. Chwycił ją w pasie i
pocałował w czoło.
-
Spokojnie, Herm. Już po wszystkim - szepnął jej do ucha, po czym wziął ją na
ręce i ruszył do wyjścia. Tłum utworzył im przejście. Gdy byli już przy
drzwiach, nagle coś ich zatrzymało. Odwrócili się zaskoczeni. Tłum stał na
środku wielkiej sali i skandował ich imiona. Malfoy skinął głową i wyszedł
przez ogromne wrota. Hermiona spojrzała na niego dopiero, gdy stanęli na
korytarzu.
-
Udało się - szepnęła.
-
Tak, kochanie - odpowiedział, wchodząc po schodach.
-
Ten taniec... był niesamowity - usłyszał jej słowa po dłuższym czasie.
-
Jeszcze z nikim nie przeżyłem czegoś podobnego - odparł z uśmiechem.
-
Musimy powtarzać to częściej - szepnęła, przytulając się do niego mocniej.
-
Kiedy tylko zechcesz - odrzekł, całując ją w czoło. Hermiona uniosła głowę i
rozejrzała się wokoło.
-
Gdzie my idziemy? - spytała, nie wiedząc w jakiej części zamku się znajdują.
-
Zobaczysz. To niespodzianka.
-
Draco...
-
Tak?
- Zostaniesz tu, prawda? - spytał cicho.
-
Oczywiście, że zostanę - powiedział, po czym roześmiał się. Hermiona słuchała
tego doskonałego, słodkiego odgłosu, uśmiechając się szeroko.
-
Kochan cię.
-
Ja ciebie też - odpowiedział Draco, otwierając jakieś drzwi. Po chwili znaleźli
się w dziwnym, nieznanym gryfonce pomieszczeniu. Szli w górę, a wokół panowała
nieprzenikniona ciemność.
-
Nie musisz mnie nieść - powiedziała.
-
Ale chcę. Pozwól mi na to - odrzekł, mocniej oplatając ją ramionami. Szli bez
przerwy w jednym kierunku. Hermiona patrzyła w górę z nadzieją, że dostrzeże
cel podróży. Nic takiego się jednak nie stało. Po dobrych kilku minutach nagle
się zatrzymali. Malfoy otworzył kolejne drzwi, tym razem posługując się
skomplikowanym zaklęciem. Znaleźli się w jakimś długim korytarzu. Po obu
stronach widniały drzwi.
-
Gdzie my jesteśmy?
-
W Hogwarcie - odpowiedział z szyderczym uśmiechem na ustach.
-
Przestań żartować! - uderzyła go dłonią w ramię.
-
Au! Ale to było bolesne - starał się grać, ale uśmiech wciąż błądził mu po
ustach.
-
Draco...
-
Miona - odrzekł, ledwo powstrzymując histeryczny śmiech.
-
Kiedy mi powiesz? - spytała z wymuszoną, obrażoną miną.
-
Mówiłem, że to będzie niespodzianka - mruknął jej do ucha. Hermiona zamilkła i
oparła głowę na ramieniu chłopaka. Weszli w ostatnie drzwi w korytarzu i znów
zaczęli wspinać się w górę. Tym razem schody był kręte i szerokie. Musieli być
w jakieś wieży, ale nigdzie nie było żadnych okien. Gdy gryfonka traciła już
cierpliwość, nagle Draco się zatrzymał i postawił ją na ziemi.
-
A teraz zamknij oczy - powiedział, łapiąc ją za rękę.
-
Słucham?
-
Proszę cie, Granger. Zaufaj mi - uśmiechnął się, gdy posłusznie wykonała jego
polecenie. Słyszała jeszcze stukot różdżki i po chwili Malfoy oplótł ją w talii
ramionami. Mimo tego, że nic nie widziała, czuła się cudownie, jak we śnie.
-
Otwórz - usłyszała szept tuż przy swoim uchu. Uniosła powieki i zaniemówiła.
Stali na ogromnym, kamiennym balkonie. Przed nimi rozciągał się niesamowity
widok. Jezioro było tylko małą plamą gdzieś w dole, a na horyzoncie rozciągały
się wysokie góry. Słońce prawie już zaszło, ale ostatnie promienie padały na
krajobraz, nadając mu różowego, delikatnego blasku. Hermiona odwróciła się do
blondyna. Stał tuż przed nią, a w jego oczach dostrzegła coś tak niesamowitego,
że nie potrafiła wykrztusić słowa. Zbliżyła się więc do niego i po chwili
zatopiła się w jego wargach. Gdy odsunęli się od siebie kilka minut później,
Draco posłał w jej stronę uśmiech. Wyglądał na tak szczęśliwego, gdy patrzył na
nią w ten sposób. Jakby nic innego nie istniało.
-
Zostaniesz ze mną? - spytał nagle.
-
Co? Oczywiście, że tak. Przecież nigdzie się nie wybieram - zmarszczyła brwi,
zdziwiona zachowaniem Draco.
-
Chciałem zapytać, czy zostaniesz na dłużej - uściślił, obejmując ją mocniej.
-
Na jak długo?
-
Nie wiem. Jak długo zechcesz - szepnął ledwo dosłyszalnie.
- Nieskończoność - powiedziała, po czym zatopiła się w jego wargach.
---
No i jest ostatni rozdział przed epilogiem :) Tak, to już się kończy. Cieszę się, że udało mi się dociągnąć tą historię do tego momentu. Już dawno nie zaszłam tak daleko z czymkolwiek.
Przepraszam, że w ostatnim czasie trochę zaniedbuję bloga, krótko odpisuję na wasze komentarze itd. Mam dużo spraw na głowie. We wtorek zawoziłam dokumenty do szkoły, wróciłam późno. Życie, jednym słowem. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Piekło kończy się już w poniedziałek o godzinie 13.40 - wtedy będzie już po prezentacji projektu edukacyjnego. Trzymajcie kciuki :)
Nie zapominajcie, że zaraz po zakończeniu tego opowiadania, na tym samym blogu, pod tym samym adresem będzie NOWA HISTORIA.
Wspaniały rozdział. Jestem wręcz wniebowzięta. Nie czytałam żadnego bloga, który by mnie tak wciągnął. Masz wspaniały talent. Liczę, że stworzysz później coś jeszcze.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się spodobało :) Na pewno stworzę coś jeszcze. Podejrzewam, że w wakacje uda mi się napisać kolejną, długą historię Dramione.
UsuńO mój Boże... Jedno wielkie ŁAŁ.
OdpowiedzUsuńZe sto razy wspominalam jak bardzo nie moge się doczekac tego momentu. I abstolutnie się nie zawiodlam. Mimo że rozdział przepełniony szczęściem, z moich oczu kapią łzy. Ale to łzy szczescia.
Nawet nie wiesz.. jak bardzo wiele przekazalas mi emocji w tym rozdziale.. nawet nie wiesz ile dzięki Tobie myślałam o życiu.. i nawet nie wiesz że otworzylas mi oczy na wiele spraw.. że nie ma definicji miłości.. ona poprostu jest. Czasami niepotrzebne są słowa ale samo uczucie że jest ktoś obok. Kto przytuli..
Dzięki Tobie zrozumiałam wiele spraw. Tak więc dziękuję. Naprawdę masz zostać pisarką albo Cię do tego zmusze! :p
To spotkanie.. lepiej sobie tego wyobrazić nie mogłam... Wręcz czułam emocje , które bez wątpienia staralas się nam przekazać w tym rozdziale. Ohh, mina Blaise musiała być obłędna. Hermiona w pogniecionej koszuli, a Draco siedzący na łóżku w samych bokserkach ( Bożeeee ile ja bym dała , zeby to zobaczyć ) .
A Ron .. zawsze pozostanie Ronem. Nigdy go nie lubilam i nie mam zamiaru polubić.
Taniec. Gorący!
A ostatnie słowa.. mega...
Jest mi smutno, że kończysz ta historię ale pocieszam się faktem, że wystartujesz z nowym, genialnym opowiadaniem.
Nic innego chyba nie jestem w stanie napisać.. Przepraszam za brak ładu w tym komentarzu ale oczy same mi się kleja. Mam nadzieje ze coś tam zrozumiesz.
I jeszcze raz dziękuję.
Poprostu dziękuję.
Czekam na epilog.
Pozdrawiam M.
O kochany anonimku widzę, że jeśli zajdzie potrzeba to będzie osoba, z którą będe zmuszać Edge do zostania pisarką ;) Przybij piątkę !
UsuńBardzo się cieszę, że ten rozdział jest w stanie tak wiele nauczyć :) Ja również dzięki opowiadaniu wiele się uczę. Te wszystkie rzeczy - brak definicji miłości itd. dokładnie przemyślałam ;)
UsuńMam nadzieję, że kiedyś uda mi się napisać coś własnego i to wydać. Chyba nie będzie trzeba mnie zmuszać.
Nie tylko ten rozdzial. Od początku czegoś się uczyłam , każdy rozdział przekazywał coś niezwykłego.
UsuńPozdrawiam M.
Dziękuję :) Bardzo się cieszę. W następnym opowiadaniu też będzie dużo do przemyślenia.
UsuńW końcu się spotkali i było przecudownie. To jak opisałaś tą scenę, było czymś najpiękniejszym na świecie. Aż czułam te emocje i ten żar, którym im towarzyszył.
OdpowiedzUsuńA wkroczenie Draco na balu w idealnym momencie. Normalnie wejście Smoka:PP Tango...ich tango...magia...
Ron jak zawsze zrobił z siebie idiotę, ale mi się w końcu dostało i dobrze.
Romantyczna scena na balkonie, piękna. Niech będą razem do nieskończoności.
Jak myślę o tym, że to już koniec tej historii to nie ukrywam, że jest trochę żal. Jest to jedyna w swoim rodzaju ich piękna opowieść. Twoja opowieść. Robi na mnie ogromne wrażenie, jest po prostu piękna.
Dziękuję, że mogę ją czytać.
Ojej :) Dziękuję, że mam takich czytelników. Bardzo mi miło, gdy czytam takie komentarze. Ten rozdział był dla mnie najważniejszy, pełen emocji itd. To już koniec Bez Definicji, ale uważam, że nowa historia jest równie ciekawa.
UsuńSkoro to ostatni rozdział przed epilogiem to się rozpiszę ;) Od czego tu zacząć ??? Wszystko było takie genialne... Ich taniec i to jak się ujawnili. Scena na balkonie <3 Wyobrażam sobie teraz scenę z Blaisem w pokoju Miony... Hahahahahahaahhahaha jego mina musiała być przecudowna. Oni muszą być ze sobą wieczność i jeszcze jeden dzień dłużej !!" Genialna historia <3 A mam pytanie czy tak jak niektórzy bloggerzy bedziesz wysyłała fanom to opowiadanie w formie pdf. ??? Była bym wdzięczna bo zgrałabym sobie na telefon i miała zawsze przy sobie :)
OdpowiedzUsuńWracając ... to jak opisywałaś emovje i odczucia jest po prostu niesamowite. Cieszę się, że będziesz pisać jeszcze jedno opowiadanie. A tym czasem czekam na epilog i trzymam za ciebie kciuki z tym projektem
Pozdrawiam Alicja
Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał. Jak na razie nie planuję tworzyć wersji pdf. opowiadania. Musiałabym złączyć wszystkie rozdziały, poprawić w nich jakieś literówki itd. A niestety nie mam na to czasu. Może w najbliższym czasie nad tym pomyślę :)
UsuńKolejne opowiadanie z pewnością będzie jeszcze bardziej emocjonalne i na pewno przemyślane. Mam już poukładaną w głowie większość fabuły.
oj pięknie. tylko tyle mogę powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńKocham całego bloga i trochę smuteczek, że to już prawie koniec. Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do mnie http://owlshadow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBuziaki OwlShadow ;*
Prawie koniec, ale zaraz zacznie się nowa historia :)
UsuńNaaareszcieee!!!!!?
OdpowiedzUsuńNareszcie razem!
Opis tańca...przeszlas samą siebie pisząc go :)
Jestem ciekawa jak to wszystko sie skonczy
Pozdrawiam
Opis tańca miałam gotowy już dawno :) Poprawiałam w nim jedynie szczegóły. Musiałam się bardzo skupić, gdyż opisy takich scen są niezwykle trudne.
UsuńBędzie mi brakować tej historii.
OdpowiedzUsuńCudowny, genialny, przepiękny!
Rozpływam się.
Weny
F.
Historia pozostanie na tym blogu. W każdej chwili będzie można do niej wrócić :) No i będzie kolejne opowiadanie.
UsuńMatko... to jest zajebiste! :D
OdpowiedzUsuńIrytek
Haha :) Dziękuję :*
UsuńAj polubiłam Bezdefinicji i strasznie się przywiązałam do rozdziału.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda że tak szybko kończyć jej historię i już nie mogę się doczekać następnego opowiadania.
Mam wrażenie że będzie równie wyjątkowe co ta historia.
Jednak co do rozdziału to mnie zauroczył.
Na początku niespodziewane pojawienie się Dracona.
W końcu po wielu miesiącach rozłąki postanowiłaś na nowo połączyć ich razem.
To cudowne że dałaś im szansę.
Zachowanie Rona nieco mnie wkurzyło i Hermiona słusznie nie dała mu szansy.
I ta konfrontacja między nim a Draco.
Gryfonowi musiało być bardzo głupio.
Sam Diabeł jak zwykle bez porównania.
Ten facet mnie rozśmiesza za każdym razem gdy się pojawia.
Niesamowity jest.
powodzenia na egzaminach końcowym i niecierpliwie oczekuje wielkiego epilogu.
Już czuje iż powalisz na kolana.
pozdrawiam serdecznie!!
Wydaje mi się, że następne opowiadanie będzie nawet lepsze od tego. Na pewno będzie bardziej przemyślane i myślę, że dłuższe :)
UsuńEpilog będzie dość krótki, lecz treściwy :) Mam nadzieję, że dzień po jego opublikowaniu uda mi się wstawić prolog nowej historii.
Jasna cholera! Powinnam się cieszyć, że dodajesz rozdziały w tak ekspresowym tempie, a jednak wczoraj - kiedy zobaczyłam, że jestem w tyle z trzema - wkurzyłam się. Na siebie, nie na Ciebie. Bo fakt, że tak Cię zaniedbałam jest nie do zniesienia. Przepraszam! :*
OdpowiedzUsuńRozdział 33 - bałam się sposobu, w jaki ukażesz walkę, naprawdę. Zwykle ludziom nie wychodzą takie sprawy, zawsze są jakieś niedociągnięcia. Jaka ja byłam głupia! Toć Ty jesteś mistrzem w pisaniu o przygodach mieszkańców Hogwartu, więc i jakakolwiek walka musiała Ci wyjść perfekcyjnie. Doprawdy było cudnie! Nie licząc "klątwy" rzuconej na Malfoy'a, ale co tam - ważne, że nikt nie zginął... z tych dobrych. :D
Relacja Zabiniego z Hermioną coraz bardziej mi się podoba. Stają się dla siebie prawdziwymi przyjaciółmi. :)
Rozdział 34 - ładną historię opowiedział Syriusz. Rozwalił mnie początek tej opowieści - miała nie być tragiczna, a tak się zaczęła. Powaga, kiedy Malfoy zwrócił mu na to uwagę, myślałam, że padnę ze śmiechu. xD
Kolejny dowód na przyjaźń między najlepszym przyjacielem blondyna a jego dziewczyną. Dobrze, że Blaise zdołał wyciągnąć ją na bal. Tylko... dlaczego ona nagle wybiegła?
Rozdział 35 - kolejna walka niesamowite. Walka tocząca się w dormitorium dziewczyny. Walka o byt blisko człowieka, którego się kocha. O każdy pocałunek, o dotyk.
Rozdział... brak mi słów. Cała ta akcja z dormitorium z Diabłem, bal, maski, TANIEC, KONIEC TAJEMNICY, Ron, BALKON, NIESKOŃCZONOŚĆ. Najromantyczniejszy rozdział ever!
Szkoda, że to już koniec, że został tylko epilog... Ale nie mogę się go doczekać! :D
Pozdrawiam! :*
Nie masz za co przepraszać :) Wszystko rozumiem, bo sama mam MEGA zaległości na twoim blogu. Obiecuję, że się za to wezmę w najbliższym czasie.
UsuńCieszę się, że wszystkie rozdziały ci się podobały. Epilog mam już zaczęty, ale nie wiem kiedy zdołam go skończyć.
Z czasem naprawdę jest krucho. Teraz co prawda zajęcia mi się skończyły, ale zaczynają się wyjazdy, więc nie będzie mnie w domu przez dwa, długie tygodnie...
UsuńTakże ja również w pełni Cię rozumiem. :)
Życzę powodzenia w szkole! ^^
Nie wierzę, że to już koniec! Czekam na epilog z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńOpis tańca - cudowny. Więcej nie wiem co napisać. Jestem zauroczona tym rozdziałem.
Dziękuję :)
UsuńWłaśnie szkoda że już koniec. Ten rozdział był najlepszy z tych wszystkich! KOCHAM CIĘ za to jak piszesz;***
OdpowiedzUsuńAch :) A ja kocham moich czytelników :* Dziękuję.
UsuńI co ja mam napisać? Brak słów, pięknie...
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo fajny rozdział. Masz świetne pomysły. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWspaniały blog! Masz niesamowity talent. Czekam na więcej! Pozdrawiam :):)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Właśnie pracuję nad epilogiem.
UsuńTego jak świetny jest ten blog i Ty nie da się opisać. Brak słów...
OdpowiedzUsuńKocham to <3
Edge, jesteś utalentowaną pisarką! ;* Ujawnienie się Malfoy'a było spektakularne - ten taniec, ta cała gra, namiętność, bójka ... ; ) Jestem pod wrażeniem! Nie żałuję żadnej minuty spędzonej na tym blogu. Ta historia dodała mi skrzydeł. ; )
OdpowiedzUsuńNieskończoność ... magia, dosłownie magia! ; )
Pozdrawiam Lily ;*
Hej;) jest to pierwsze opowiadanie Dramione, jakie komentuję. Całkiem niedawno odkryłam ten parring w sieci, a większość opowiadań, na które trafiłam, były zapomniane. Zdecydowałam się przeczytać Twój blog, bo wciąż piszesz. Właściwie to powinnam napisać Piszesz. A pięknie to robisz. Dzięki Twojemu opowiadaniu człowiek przenosi się na chwilę w kosmos, gdzie istnieje tylko on i Twoje opowiadanie, Twoja historia. Sposób, w jaki budujesz swoją historię, wprowadzasz wątki, jest ciekawy. Ta historia jest magiczna, chyba nie ma innego słowa :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, jest i druga strona medalu. Gdzieniegdzie drobne literówki, zresztą, jak w każdej historii. Zauważyłam, że powtarzał się jeden błąd:
Hermiona, jak i Draco, ciepło wspominali pobyt na Białym Klifie. (wymyśliłam to zdanie). Poprawnie powinno być: Zarówno Hermiona, jak i Draco, ciepło wspominali pobyt na Białym Klifie. W języku polskim stosuje się połączenie (z braku innego słowa) ... zarówno, ... jak i ...
Warto o tym pamiętać.
Dziękuję za to opowiadanie
Pingtrom
Przeczytałam jako jeden rozdział ;D
OdpowiedzUsuńUff dobrze, że Draco nic nie jest i nareszcie może być z Hermioną! Oni są po prostu idealni! Kocham ten paring! :D