czwartek, 16 maja 2013

32. O miłości mówi się szeptem...


- Przez następne tygodnie nie będziemy mogli rozmawiać.
- Dlaczego?
- Muszę przygotować się do tego wszystkiego. Jutro zabierają mnie gdzieś. Nawet sam nie wiem gdzie. Będą kontrolować moją różdżkę, każdy ruch. Gdyby okazało się, że mam z tobą kontakt, wszystko mogłoby się nie udać.
- Za każdym razem jestem powodem kłopotów, problemów.
- Nie mów tak.
- Tak jest. Gdybym nie pojawiła się w twoim życiu, zapewne nie musiałbyś tego przechodzić.
- Gdybyś się nie pojawiła, teraz bym nie istniał. Zapewne leżałbym kilka metrów pod ziemią. Nie wytrzymałbym, zabiłbym się, skończył z  tym.
- Błagam, nie mów tego więcej.
- Przepraszam.
- Wytrzymamy jeszcze te kilka tygodni, prawda? Damy sobie radę, tak jak poprzednio.
- Oczywiście, że sobie poradzimy.
- A jeśli za te trzy tygodnie to wszystko się jeszcze nie skończy? Jeśli będzie jeszcze gorzej?
- Wtedy znajdę jakiś sposób, żebyś mogła być ze mną.
- Dlaczego właśnie nas spotykają takie rzeczy? Dlaczego nie możemy być szczęśliwi?
- Możemy być. Musimy tylko cieszyć się tym, co już mamy. A mamy siebie.
***
            Biblioteka zionęła pustkami, uczniowie mijali jej drzwi, brnąc w stronę błoni, gdzie warstwa śniegu zachęcała do spacerów. Pani Pince siedziała przy swoim biurku, pijąc czwartą już filiżankę herbaty. Co chwilę zerkała na dziewczynę, która jako jedyna wybrała bibliotekę na miejsce popołudniowej przerwy. Trzymała przed nosem zwój pergaminu, a jej dłoń poruszała się z zaciśniętym między palcami piórem. Stosy książek, kronik i albumów piętrzyły się na stoliku, jak mury obronne. Brązowowłosa sięgała po kolejne tomy, przeglądała je, robiła notatki. Na pierwszy rzut oka wydawała się być niezwykle skupiona, ale po dłuższym zastanowieniu dawało się zauważyć ślady zdenerwowania w jej ruchach. Jakby coś niezwykle ją drażniło, nie dawało spokoju. Nie miała też na sobie szaty, co tym bardziej zbiło kobietę z tropu. Nie mogła sobie przypomnieć kim jest uczennica. Było w niej coś znajomego, ale również zupełnie obcego. Obserwacje bibliotekarki przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Do pomieszczenia wszedł nonszalanckim krokiem wysoki brunet w szacie Domu Węża. Kiwnął głową do kobiety przy biurku, po czym przeniósł wzrok na dziewczynę w głębi biblioteki.
- Cześć, Granger - przywitał się, siadając po drugiej stronie stolika. Brązowowłosa uniosła wzrok znad pergaminu. Na ustach nie miała ani uśmiechu, ani grymasu. Było to coś między pogardą, a znudzeniem, ale również czaiło się gdzieś głęboko delikatne zadowolenie.
- Cześć - odpowiedziała po dłuższej chwili, po czym spuściła wzrok i zajęła się jakąś książką. Chłopak siedział bezczynnie przez następne kilka minut.
- Jak ci minął ostatni tydzień? - odezwał się w końcu. Widać było, że dziewczyna jest na niego zła.
- Na pewno gorzej niż tobie - odparła,  nie podnosząc wzroku znad pergaminu.
- O co ci chodzi, Granger?
- O to, że przez całe siedem dni mnie ignorujesz! Wiesz coś, czego ja nie wiem?! Może coś chcesz ukryć, co? - syknęła. Pióro, które trzymała, było bliskie złamania.
- Uspokój się. Po prostu spędzałem czas ze ślizgonami. Myślałem, że będziesz się cieszyła odrobiną spokoju - odpowiedział, patrząc w jej pełne zdenerwowania, a jednocześnie bezsilności oczy.
- Nie wciskaj mi tu takich bajek. Ostatnio wręcz nie chciałeś odstępować mnie na krok i nagle coś się zmieniło?! Wiem, że za dwa tygodnie jest misja, ale nie musisz uspokajać mnie w ten sposób. I wiesz co ci powiem? To nie działa! Wręcz jeszcze bardziej się denerwuję! - Hermiona ciskała słowa, nawet nie myśląc o tym, gdzie właśnie się znajduje.
- Jesteśmy w bibliotece, nie zapominaj - ślizgon znacząco, lecz dyskretnie kiwnął głową w stronę pani Pince, która nie spuszczała z nich wzroku.
- Mógłbyś mi chociaż wyjaśnić, dlaczego mnie unikałeś? To podejrzane - odparła, odrywając rękę od pergaminu i zaplatając ramiona na piersi.
- Już ci powiedziałem. Spędzałem czas ze ślizgonami. Nie okłamuję cię. A teraz ty mi powiedz, co cię tak denerwuje?
- Może to, że przez ostatni tydzień nie kontaktowałam się z Draco i przez kolejne dwa również go nie zobaczę  - wyszeptała, starając się walczyć ze łzami.
- To dla bezpieczeństwa.
- Wszystko dla tego cholernego bezpieczeństwa.
- Hermiono, musisz wytrzymać - Blaise wyciągnął rękę, by dotknąć gryfonki, lecz ta natychmiast cofnęła dłoń.
- Skończymy temat, dobrze? Musimy omówić sprawy balu - powiedziała z zaciśniętym gardłem.
- Jak sobie życzysz - ślizgon odchylił się na oparcie krzesła z miną niewiniątka.
- Świetnie - szepnęła pod nosem.
- Wymyśliłaś już coś? - spytał.
- Tak, wymyśliłam, gdy ty łaziłeś gdzieś bez celu - mruknęła niechętnie. Teraz wyglądała na złą i zmęczoną.
- Pisałem do Alice - powiedział, widząc jej minę. Spojrzała na niego natychmiast, oczy zaszły jej łzami i powstrzymywała je ściskając mocno pióro.
- Och, przepraszam... - szepnęła, starając się nie patrzeć na ślizgona.
- Nie szkodzi - odparł, po czym wyjął jej z drżących dłoni zwinięty pergamin.
- To tylko ogólny zarys. Przejrzałam kroniki z poprzednich lat, żeby nie powtórzyć tematu - Hermiona wstała i zaczęła odkładać grube tomy na półki. Tymczasem Blaise czytał jej żmudne notatki. Na samym dole ujrzał mały szkic, rysunek wykonany piórem. Przedstawiał projekt dekoracji w wielkiej sali.
- Jak to wymyśliłaś? - spytał, przyglądając się dokładnemu projektowi. Był zadziwiająco dobry. Zabini spojrzał na gryfonkę, która zatrzymała dłoń w połowie drogi do półki. Jej smutny wzrok przesunął się powoli na ślizgona.
- Inspirowałam się miejscem, w którym byłam z Draco - wykrztusiła, po czym podeszła do stolika i zaczęła odkładać na szafkę ostatnią kronikę.
- Wszystko w porządku? - Blaise zauważył zaszklone oczy Hermiony. Nim się spostrzegł, gruba księga wypadła jej z rąk i upadła z hukiem na podłogę.
- Jestem po prostu zmęczona - powiedziała, pochylając się, by zebrać tom z ziemi. Nagle jej oczy przybrały kształt spodków.  Opadła na kolana i wzięła kronikę do rąk. Patrzyła na stronnicę, na której otworzyła się księga podczas upadku.
- Co ci jest, Granger? - Blaise zerwał się z krzesła i opadł na podłogę obok dziewczyny. Nie zwróciła uwagi na jego obecność. Patrzyła wciąż na jedno ze zdjęć, które po chwili zaczęła gładzić palcami. Zasłaniała jednocześnie napis pod ruchomym obrazem.
- Hermiona! O co chodzi?! - potrząsnął nią delikatnie, sprawiając tym samym, że na niego spojrzała.
- Nic, nic się nie stało. Ja... Nie wiem czy... - zaczęła mówić, by przerwać po krótkiej chwili.
- Czego nie wiesz? Przecież możesz mi pokazać - odparł zaniepokojonym głosem. Hermiona przysunęła grubą księgę pod nos ślizgona. Brunet przyjrzał się zdjęciu i napisowi.
- Wyjaśnisz mi to wszystko? - spytał, zerkając na dziewczynę.
- Nie tutaj - szepnęła, po czym delikatnym ruchem wyciągnęła różdżkę z kieszeni. Zaczęła przymierzać się do rzucenia zaklęcia na księgę.
- Co zamierzasz zrobić? - Blaise zatrzymał jej dłoń i spojrzał w głębokie, brązowe oczy gryfonki.
- Kryj mnie, zrób jakieś zamieszanie - mruknęła tylko w jego stronę. Ślizgon wolał więcej nie pytać i bez słowa wstał. Po chwili Hermiona usłyszała trzask i krzyk pani Pince.
***
- Czyś ty oszalała!? Prawie zarobiłem szlaban! - wrzasnął Blaise, wychodząc za Hermioną z biblioteki. Dziewczyna schowała do kieszeni kopię zdjęcia i uśmiechnęła się do niego nieznacznie.
- Ale dostałeś tylko upomnienie i nie ma po co krzyczeć - odparła dziewczyna.
- Po co to w ogóle zrobiłaś?
- Zaraz zobaczysz. Chodź - powiedziała, przywołując go dłonią. Szli korytarzami w milczeniu. Gryfonka zatrzymała się na szczycie wieży północnej.
- Na Salazara! Granger! Mam już dość twojego pokoju - syknął Blaise i pociągnął dziewczynę za nadgarstek. Po kilku minutach wciągnął ją do swojego dormitorium. Zaczął się po nim kręcić, uprzątając częściowy nieporządek. Hermiona stała tymczasem tuż przy drzwiach i rozglądała się na wszystkie strony. Ku jej zdziwieniu, pokój był urządzony z  niebywałym gustem. Spodziewała się ciemnych, przytłaczających barw, o których kiedyś opowiadał jej Zabini, ale teraz wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Ściany miały brązowy, dość jasny odcień. W oknach zawieszone były kontrastujące, ciężkie i grube zasłony w kolorze szmaragdu.
- Mówiłeś, że jest tu okropnie. A wcale nie wygląda to tak źle - powiedziała gryfonka, ruszając się w końcu spod drzwi. Blaise rzucił jej spojrzenie z drugiego końca dormitorium.
- Rzuciłem kilka zaklęć, zmieniłem kolor ścian, ustawienie mebli. Pobawiłem się w architekta - odparł ślizgon z uśmiechem na ustach.
- Nieźle ci to wyszło. Chyba rzeczywiście jesteś dobrą osobą do pomocy przy balu. Zwalę na ciebie robotę przy dekoracjach.
- Nie dam się wykorzystywać. A teraz wróćmy do naszej sprawy. O co chodzi? - Blaise usiadł na fotelu i różdżką wzniecił ogień w kominku. Gryfonka opadła na kanapę obok niego i wyciągnęła przed siebie nogi.
- Nie wiem czy Draco opowiadał ci kiedyś o kimś, kto był dla niego niezwykle ważny. I nie mam pojęcia czy powiedział ci, że mnie też łączyło coś z tobą osobą - zaczęła mówić Hermiona, zerkając kątem oka na Zabiniego. Siedział, wpatrując się w ogień. Wyglądał tak, jakby coś sobie przypominał, powracał do przeszłości.
- Chodzi ci o tego całego Bastiana Flamme, prawda? Po tym wieczorze z lusterkiem dwukierunkowym, dostałem list. Audrey mi go przyniosła. Draco napisał mi w nim, żebym uważał na tego pierwszoroczniaka, bo ma podejrzenia - odparł ślizgon po dłuższej chwili.
- Tak, chodzi o niego. Na początku ja zauważyłam, że coś z nim nie tak. Przypominał mi... Wiesz kogo? - Hermiona wyprostowała się i przysunęła bliżej kominka. Przyjemne ciepło rozluźniało jej ciało i uspokajało nerwy.
- Wiem, Draco opowiadał mi o tej... relacji. Bałem się, że go złapią.
- Opowiedzieć ci wszystko od początku? Tak będzie łatwiej.
- Tak, to dobry pomysł.
- No więc...
***
- Draco, Draco, Draco! - damski głos wypełniał pomieszczenie od kilku minut.
- Zamknij się! - poduszka przeleciała przez pokój, uderzając w ścianę. Nie zagłuszyło to ciągłego nawoływania.
- Jeszcze się nie nauczyłeś, że takie przedmioty po prostu przeze mnie przechodzą? - zakpiła zjawa.
- Mogłabyś się nade mną nie pastwić?! - syknął blondyn, unosząc głowę z łóżka.
- Może w końcu wstaniesz, co? - odpowiedziała dziewczyna pytaniem na pytanie.
- Nie - wrzasnął, zasłaniając się kołdrą po same uszy.
- Leżąc tak całymi dniami na pewno nie zapomnisz - Audrey zbliżyła się do Dracona i zawisła metr od łóżka.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie! Za dwa tygodnie jest ta głupia obława. Nie mogę przez ten czas kontaktować się z Hermioną. Zaczyna mi odbijać! - wrzasnął, unosząc się z poduszek.
- Tylko dwa tygodnie... No może trochę więcej, ale niedługo ją zobaczysz.
- A co, jeśli mi się coś stanie?! Co jeśli nie zdołam już jej zobaczyć?
- Nie mów głupstw. Przeżyłeś gorsze rzeczy. Tym razem też ci się uda.
- Jak długo moim życiem będzie rządzić strach? Nie strach o siebie samego. Strach o przyszłość, strach o nią, strach o nas.
- To nie jest strach, Draco. Twoim życiem rządzi miłość.
***
            *Kiedy go poznałam, myślałam, że jest zdrajcą, człowiekiem, który spadł tak nisko, że nic nie jest w stanie go podnieść. Uważałam, że powinien wrócić tam, skąd przyszedł. W pierwszym momencie był dla mnie osobą, zasługującą na śmierć w najgorszej postaci. Później to wszystko zaczęło się zmieniać. Nie wiem kiedy zauważyłam, na jaką krawędź się stoczył. Jego życie było koszmarem, nieprzewidywalnym snem pełnym cierpienia. Któregoś dnia okazało się, że nikt z nas nie miał racji, że ocenialiśmy to, co widzieliśmy, a nie czuliśmy, czy co usłyszeliśmy. Zaczął się nowy etap, gra o nowe życie. I była to kolejna przygoda, którą dane mi było przeżyć. Następne spotkanie z nim było kompletnie niewyważone, tak okropnie umiejscowione w czasie, że nie wiedziałam, czym akurat zaprzątnięta jest moja głowa. Stałam z boku, obserwowałam i milczałam. Wszyscy przygotowywaliśmy się wtedy do najcięższej walki. Byłam zmęczona, nie do końca gotowa na to, co zbliżało się nieuchronnie. Wciąż byłam dodatkiem do tej historii. Wydawało mi się, że on mnie nie zauważa. Ale którejś nocy znalazł mnie w kuchni. Siedziałam sama i próbowałam poukładać sobie wszystko. I to wtedy po raz pierwszy na mnie spojrzał. Nie zerknął, po prostu spojrzał. Przedstawił mi się, jakbyśmy dopiero co zaczynali znajomość. Rozmawialiśmy, opowiadał mi o tym wszystkim, co przeżył. Później powtarzaliśmy to coraz częściej. Był dla mnie namiastką brata, chociaż ciężko było mi się do tego przyznać. Większość osób nigdy się nie dowiedziała, że mieliśmy jakieś ścisłe relacje. Łamaliśmy schematy, zaszywaliśmy się gdzieś i tworzyliśmy inny świat. On był nieprzewidywalny, szalony, a duszę miał zmęczoną, lecz dobrą. A ja byłam wtedy kimś małym, kruchym, niepewnym swoich decyzji. Wyleczył mnie z kompleksu czystości krwi. Była to jedna z wielu rzeczy, które dla mnie zrobił. Kiedyś, podczas rozmowy, wyczarował dla mnie pamiątkę, małą figurkę, którą zawsze mam przy sobie. Kilka dni później widziałam go jeden z ostatnich razy. Tak mi się przynajmniej wydawało. Rozmawialiśmy o mnie, o tym, jaka przyszłość mnie czeka. Powiedział mi wtedy coś, co na zawsze zmieniło moje życie. Nie ma definicji miłości. Takiej rzeczy nie da się nazwać. Kochają cię twoi przyjaciele, kocham cię ja. Jesteś niesamowitą kobietą, która zasługuje na coś jeszcze. Kiedyś znajdziesz się we właściwym miejscu, o właściwej porze i spotkasz właściwą osobę, która obdarzy cię uczuciem większym od czegokolwiek. O miłości mówi się szeptem, więc musisz bardzo dobrze się wsłuchać, by wiedzieć, że kochasz. Nie bój się, Hermiono. Z pewnością usłyszysz.
Zaczęłam żyć tymi słowami. Później zobaczyłam jego śmierć. Myślałam, że wszystko, co dobre, los na zawsze mi odbiera. Następnego dnia wrócił. O tak, jakby nic nie miało miejsca. Musiał się ukrywać. Przeniósł się wtedy do domu w Hosgmead, którego drzwi mógł otworzyć jeden, jedyny klucz, który miał on sam. Żył tam przez kilka miesięcy. Odwiedzałam go, cieszyłam się życiem, które wrócono jemu, ale równocześnie mnie. Myślałam, że wszystko się ułoży. Ale wtedy los znowu zmienił tory. Wyszedł z domu, nie wiedziałam gdzie, nie wiedziałam dokąd. Zabrał ze sobą klucz. A później go znaleźliśmy. Martwego. Wyglądało to jak trafienie zaklęciem niewybaczalnym. Wtedy każdy już wiedział, że to koniec. Pochowaliśmy go, pożegnaliśmy się, straciliśmy. Pogodziłam się z tym, zaczęłam zapominać. Senne obrazy przestały mnie nawiedzać po kilku miesiącach. Nauczyłam się tracić bliskich przez te wszystkie lata. I wtedy wróciłam do Hogwartu, zobaczyłam Draco. Czystość krwi. To powróciło ze zdwojoną siłą, ale starałam się walczyć. A później... Tę część historii już znasz. Usłyszałam to, o czym mówi się szeptem. Aż nadszedł tamten dzień, w którym znów ujrzałam te oczy. Czarne i głębokie, pełne emocji, których nie pomyliłabym z żadnymi innymi. Na początku starałam się okłamywać. Mówiłam sobie, że to wcale nie ma miejsca, że to wcale nie tak. Rzeczy zaczęły się nawarstwiać, układać w całość. Spełniły się moje życzenia. Po tak długim czasie, w którym zdążyłam zapomnieć. Wrócił, lecz pod inna postacią. Wrócił ten sam, lecz nowy. Wrócił. Okazało się, że mimo tej zażyłej relacji, jaką mieliśmy, nie powiedział mi o swojej największej tajemnicy. Potajemnie widywał Dracona. Robił to w sekrecie przed całą rodziną. Tak, jakby dotykał się ognia, rzeczy, na której ciąży klątwa. Nie byłam w stanie tego wszystkiego zrozumieć. Bastian wręczył mi w skrzydle szpitalnym klucz do domu w Hogsmead. Później spotkałam się tam z Draco i znalazłam ich wspólne zdjęcie. Cała układanka złączyła się w jedną całość. W jednym czasie przebywaliśmy z tą samą osobą, w jednym czasie ta osoba dzieliła uczucia na nas dwoje. I nam obojgu powiedział o tym, by wsłuchiwać się w szepty. A teraz mam w ręku zdjęcie człowieka, który nauczył mnie, że w życiu nie ma definicji. Nie wiem kim dla mnie był, nie wiem jakie dokładnie uczucia wobec mnie miał. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że zmienił moje życie w bardzo dużym stopniu. Gdyby nie on, zapewne nie odważyłabym się na związek z Draco. Gdyby nie on, nie potrafiłabym usłyszeć tego szeptu, o którym wspominał. A wszystko przez te czarne, głębokie oczy. W 1996 zmarł po raz pierwszy. Dwadzieścia cztery godziny później oszukał śmierć. 1997 - przegrywa ze śmiercią po raz drugi. Ujawnia się teraz, pod postacią Bastiana Flamme. Żyje, choć dwa razy był martwy. Żyje, bo na krawędzi, przy której stoi udało mu się przechytrzyć największą siłę świata. Dla mnie zawsze będzie jednak tym samym... Nieśmiertelnym Syriuszem Blackiem.

* Opowieść Hermiony. UWAGA! Wiele faktów zmienionych, zero kanonu. Mój własny pomysł. 
---
No i macie to, na co tak długo czekaliście. Tajemnica Bastiana się wyjaśniła. Pewnie niektórzy mało zaskoczeni, niektórzy bardzo :) Jest późno, oczy mi się same zamykają, ale specjalnie dla was to dziś pisałam. Mam w szkole tyle do poprawiania, zrobienia, że ledwo mam czas na oddychanie. Postaram się jak najszybciej napisać następny rozdział, ale nie wiem kiedy to nastąpi.


33 komentarze:

  1. Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam, że to Syriusz :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam że to Syriusz:))

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej cudowna opowiesc <3 och no coz tu mozna jeszcze napisac na poprostu swietne opowiadanie Rozdzial genialny. jej ale ja lubie tego twojego blogaska :*

    pozdrawiam Mika
    Ps:sorki za bledy ale pisze z tel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że się spodobało.

      Usuń
  4. Rozdział cudny, wręcz genialny! Historia skońca była tak dobrze napisana, że myślałam, że koło mnie siedzi Miona i to opowiada.
    Intuicja podszeptywałam mi, że to może być Syriusz Black, ale nie spodziewałam się, że będzie miała rację.
    F.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Bardzo się wczułam w pisanie tej kwestii Hermiony.

      Usuń
  5. O matko!Syriusz?! O.o
    Wiesz,że baardzo lubię tego bloga?? Jak nie-to już wiesz!
    Świetny!
    Irytek
    wybacz za spam--> hermiona-hogwart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Bardzo się cieszę, że tak ci się tu podoba.

      Usuń
  6. Edge powaliłaś mnie na kolana.
    Tego się nie spodziewałam pod żadnym względem.
    Syriusz przyjacielem Draco?
    Nie to po prostu zbyt szokujące żebym mogła to przełknąć.
    Do tej pory spodziewąłam sie, że tajemniczym Bastianem okażę się np Snape.
    To za nim bym obstawiała.
    tymczasem spotkała mnie niespodzianka i nie wiem jak ją interpretować.
    Cieszę się że oderwałaś się od kanonu a jednak Syriusz jest jedna z moich ukochanych postaci wśród Huncwotów i mam straszny mętlik w głowie.
    Czuje jednak coś bardzo ciepłego na serduszku na samą myśl że on żyje.
    Nigdy nie podobał mi się fakt, że Rowling go uśmierciła.
    To było strasznie niesprawiedliwe względem Harr'yego i cieszę się ze nie poszłaś w jej ślady.
    Mimo to czuje się zaskoczona, chociaż pod wieloma względami pozytywnie.

    pozdrawiam serdecznie Twoja wierna czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście ta cała sprawa z Syriuszem była niezwykle tajemnicza. Odeszłam od kanonu, ale zrobiłam to dlatego, że uwielbiam Blacka :P

      Usuń
  7. Ha ha ha ha... Teraz wszyscy będą pisać jak bardzo sie spodziewali Syriusza Blacka, że to ich intuicja itp. itd. Szczerze mówiąc nie podejrzewałam go, bo nie pasował mi do kanonu, ale jestem strasznie zadowolona, że to on, bo w Harrym Potterze nie było o nim zbyt wiele. Tu muszę przyznać, że tak to wszystko pokręciłaś, że z początku myślałam o... Dobra, lepiej nie będę nic mówić, bo mnie zlinczują za brak intuicji. ;)
    Rozdział bardzo fajny tylko na początku brakowało mi opisów, gdy prowadzili rozmowę. Chociaż po głębszym namyśle... Sama nie wiem. Może tak jest lepiej zrozumieć sens ich wypowiedzi, gdy nie ma opisów? Dobra, tego się nie czepiam. ;)
    Akcja w bibliotece - super i jeszcze z moim kochanym Diabełkiem. Booskie! *-* Ach.. Zamieniam się w te wszystkie dziewczyny, którym odbiera mowę, gdy przeczytają rozdział... Masz na mnie zły wpływ. ;P
    Opowieść Hermiony - jak najbardziej zgadzam się z wypowiedzią Finite - zupełnie jakbym sama tam była i uczestniczyła w tym spotkaniu.. Świetne, z każdym rozdziałem rozwijasz się i widać to po Twoich notkach. Brawa dla tej pani!! *pokazuje ręką na Edge i wszyscy klaszczą* Co tak krótko?? Jeszcze raz! Wielkie, wielkie brawa dla tej pani!! *wszyscy bez wyjątku wstają i klaszczą, aż ich ręce bolą* no, to już było lepsze..
    Po co gratulować Ci talentu skoro i tak masz go w nadmiarze i dobrze o tym wiesz? Ale i tak Ci gratuluję! ;D
    Życzę Ci mnóstwo wolnego czasu, żebyś tworzyła dla nas takie rozdziały jakie tworzysz (lepszych już chyba się nie da), mega dużo weny i samych zagorzałych czytelniczek (takich jak ja) ;)
    Fioletoowa
    P.S. Mam nadzieję, że komentujący nie przejmą się tym co napisałam na początku, jestem wściekła na cały świat i nie potrafię już być miła dla nikogo, oprócz bloggerek. ;)
    P.S.2 Widzę, ze strasznie Ci słodziłam w tym komentarzu, naprawdę zamieniam się w nałogową czytelniczkę blogów. ;D Oczywiście, wszystko co tu napisałam, jest prawdą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze, nie zwracam uwagi na to, kto ma jaką intuicję :P Jestem pewna, że gdybym nie była autorką tego opowiadania i gdybym je czytała z perspektywy czytelnika, wszystko by mi się pokręciło. Dodałam tyle różnych tajemnic, żeby większość z was zmylić :)
      Nie dodałam opisów do dialogu specjalnie. Jakoś mi tam nie pasowały. Ten rozdział ma w ogóle dziwną formę :P
      Cieszę się, że opowieść Hermiony się spodobała. Pracowałam nad nią dość długo.
      Mam nadzieję, że będę miała trochę więcej wolnego i że do końca tego miesiąca uda mi się skończyć to opowiadanie i zacząć następne :P

      Usuń
  8. wiedziałam, że to Syriusz! :D No wiedziałam!
    jesteś niewiarygodna, naprawdę! Sama chciałabym tak pisać, potrafić wciągnąc czytelnika do swojego własnego świata. Uwielbiam Cię dziewczyno :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było ciężko wciągnąć Syriusza w tę historię. Musiałam dużo nad tym myśleć :) Ale chyba wyszło, bo wam się podoba.

      Usuń
    2. według mnie wyszło i to bardzo ;)
      Syriusz jest jedną z moich ulubionych postaci z HP. Trudno było się z nim rozstać kiedy Rowling postanowiła go uśmiercić. Miło jest widzieć, że są osoby, które o nim pamiętają i wplątują go w swoje opowieści. :)

      Usuń
  9. Witaj Edge!

    A ja dla odmiany powiem, że nie spodziewałam się takiego wcielenia Syriusza! :D Jesteś genialna! :D Tak opisałaś jego osobę, że nie byłam w stanie go rozpoznać. Po prostu brak słów! Zrobiłaś mi ogromną niespodziankę! :)

    Przepraszam, za taką ilość zdań wykrzyknikowych, ale jestem taaak rozentuzjazmowana, że nie potrafię tego inaczej wyrazić. : )

    Opowieść Hermiony, przypomina mi kartkę wyrwaną z pamiętnika. Spisałaś się na złoty medal i puchar i jeszcze inne trofea świata! :D

    "Nie ma definicji miłości. Takiej rzeczy nie da się nazwać. Kochają cię twoi przyjaciele, kocham cię ja. [...] Kiedyś znajdziesz się we właściwym miejscu, o właściwej porze i spotkasz właściwą osobę, która obdarzy cię uczuciem większym od czegokolwiek. O miłości mówi się szeptem, więc musisz bardzo dobrze się wsłuchać, by wiedzieć, że kochasz."
    Wiesz jak mnie ta myśl o miłości urzekła? Jest taka głęboka i dojrzała. W 100% zgadzam się z nią. Kiedyś napisałaś na blogu żebyśmy podzielili się swoimi odczuciami i ... chciałabym Ci powiedzieć, że dajesz mi dużo do myślenia i uczysz mnie. Nie piszesz jakiegoś "dziecinnego" opowiadania tylko tworzysz coś niesamowitego. Z przyjemnością czytam twojego bloga i czekam za zniecierpliwieniem na kolejne rozdziały, ponieważ jest na co czekać. : )

    Może już to mówiłam, ale powiem jeszcze raz: Edge, musisz się rozwijać i pisać, pisać i jeszcze raz pisać. ;*

    Hermiono, Draco trzymajcie się! :*

    Pozdrawiam Lily ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie sprawy związane z Syriuszem musiałam bardzo dokładnie przemyśleć. Zmienianie kanonu nie należy do rzeczy prostych :) Bardzo się cieszę, że stworzyłam dla ciebie niespodziankę.
      Opowieść Hermiony wymagała ode mnie wiele pracy. Przy pisaniu stwierdził, że lepiej mi się tworzy w pierwszej osobie i zdecydowałam, że następne opowiadanie na tym blogu będzie właśnie pisane w pierwszej osobie :)
      Do Bez Deficnji wkładam wiele serca.Cieszę się, że mogłam czegoś nauczyć, czymś wzruszyć :)

      Następna historia na tym blogu będzie jeszcze pełniejsza emocji :)

      Usuń
  10. Super, przed chwilą włączyłam sobie najlepsze urywki filmu "zagubiona walentynka", poryczałam się jak małe dziecko, a teraz jeszcze czytam coś tak pięknego. Żałuję, że nie będą mogli ze sobą rozmawiać, jednak wiadomo - Dracon zrobi wszystko, by Hermiona była bezpieczna...

    Czyli minął tydzień. Całe siedem dni bez blondyna. Wierzę, że Gryfonce musiało być ciężko. Szkoda, że musiała wyżyć się na Ślizgonie. W końcu nic nie zrobił. Może jego zachowanie było podejrzane, ale to i tak nie powód, by robić taką awanturę.
    Zainspirował ją Biały Klif? Jeśli tak, to wystrój będzie niesamowity.
    I cóż to znów za zdjęcie? O co chodzi? Za dużo tych tajemnic...

    Jest i mój Bastian. A właściwie tylko wzmianka o nim, ale zawsze to coś. Hah, czytam dalej, by dowiedzieć się tego "początku". ;D

    I Audrey wróciła ze swoimi genialnymi teksami. Brak jej... ;)

    Czyli jednak Syriusz. Kurcze, miałam podejrzenia co do niego - to przez te ciemne oczy - ale nie przypuszczałam, że wplączesz go w to wszystko. Zastanawia mnie jaką on będzie miał "misję" w tym chaosie. Bo jak do tej pory, to zauważam, że odegrał misję bardzo ważną - połączył tą dwójkę, powiedział o szeptach. Coś niesamowitego.

    Jesteś niezwykła, wiesz o tym. A każdy rozdział jest coraz bardziej porywający(?) - nie wiem jakich słów mogłabym tutaj użyć. Czekam na kolejny.

    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj mam trochę wolnego czasu i może obejrzę sobie ten film :) Chętnie się oderwę od rzeczywistości. Draco rzeczywiście robi wszystko, że Hermiona była bezpieczna. Zależy mu na jej życiu bardziej niż na własnym :)
      W rozmowie Zabiniego i Miony chciałam pokazać frustrację dziewczyny. To, z czym musi walczyć itd.
      Jeszcze nie zdradzę, czy inspiracją był Biały Klif, czy też nie :P Wszystko okaże się podczas balu.

      Syriusz jeszcze się pojawi, ale w tej chwili zamierzam wrócić już bardziej do wątku Dramione :) Ta cała tajemnica odciągnęła trochę uwagę od głównych bohaterów.

      Bardzo się cieszę, że każdy rozdział tak się podoba ;)

      Pozdrawiam :*

      P.S; Wiem, że mam zaległości na twoim blogu. Postaram się to nadrobić w najbliższym czasie :P

      Usuń
    2. Bardzo polecam. Wyciskacz łez od samego początku. ;)

      Jak zwykle wszystko ładnie wyszło. Widać, że blondynowi bardziej zależy na niej niż na sobie; zresztą nawet się osobiście do tego przyznał. Jasne, rozumiem położenie Hermiony, tylko wiem jakie to wkurzające kiedy ktoś się na Ciebie wyżywa w sumie za nic. :P
      Dobra, czyli to Biały Klif. xD

      O mnie się nie martw. Rób wpierw, co masz robić. Pozaliczaj wszystko, potem możesz nadrabiać. ;)

      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  11. AAA Syriusz!! Kocham <3
    jejkuuu musimy tyle czekac na tą obławę... :( mam nadzieję ze się dobrze skończy :*

    dramione-granger-malfoy.blogspot.com
    swiecathecandle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Syriusz?!? A-ale jak to?
    Zaskoczyłaś mnnie, i to mocno :D
    Napisałabym coś więcej o samym rozdziale, ale myślę, że wystarczy jedno słowo: perfekcyjny ♥
    Buziaki
    Ciocia Flo :*

    OdpowiedzUsuń
  13. wiedziałam! czułam że to Syriusz!
    Świetne! Cudowne! Czekam na dalszy ciąg!
    Trzymaj się dziewczyno i pisz, pisz, pisz bo piszesz wspaniale!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem w szoku ;o Syriusz?! Mogę się powtórzyć i napisać, że jesteś genialna w budowaniu napięcia i zaskakiwaniu czytelników (przynajmniej mnie) :) świetny rozdział, świetny blog, Ty jesteś świetna! <3
    Podziwiam Cię Edge <33

    OdpowiedzUsuń
  15. Syriuszem do cholery jasnej Blackiem ?!!!?! Jakim cudem wplątałaś w to Syriusza ? To jest takie bezsensowne że aż nabiera sensu. Dziewczyno czy Twoja wyobraźnia ma granice ? Jestem w szoku. Syriusz.. do jasnej cholery Syriusz... ~Nika

    OdpowiedzUsuń
  16. WIEDZIAŁAM! Od początku czułam że to Syriusz, ale przez tą śmierć w 6 części zwątpiłam. Teraz wiem że w przypuszczeniach nie można kierować się kanonem opowieści. Rozdział oczywiście napisany po mistrzowsku, twoje opowiadanie ma w sobie tyle emocji że zapiera dech w piersiach jeśli się w nim zagłębisz. Zemną tak jest, i bardzo się z tego cieszę bo żyję dzięki temu w paru światach naraz. Uwielbiam twoje opisy miłości i innych uczuć! Skąd ty bierzesz do nich inspiracje?! Czytam dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiedziałam!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Moje przypuszczenia potwierdziły się! :D

    OdpowiedzUsuń
  19. MADA FAKA WTF?
    SYRIUSZ?
    O JEZU.. O.O XD!
    I don't believe it!

    OdpowiedzUsuń
  20. Komentuje pierwszy raz chociaż przeczytałam całe opowiadanie do tego rozdziału. Coś mi mówiło że to Syriusz. Z kolejnymi słowami, które czytałam w opowieści Hermiony coraz bardziej przekonywałam się że to on. W końcu był kuzynem [wujkiem] Draco, wszystkśmy myśleli że zdradził Potter'ów i w końcu sam opis wyglądu i osobowości mnie przekonał. Twój blog jest świetny.
    Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Bardzo się cieszę, że ktoś jeszcze chce wyrażać swoje opinie, mimo że opowiadanie zostało zakończone dawno temu.

      Usuń
  21. Spodziewałam się innym osob,ale że Syriuszem Black? ;-) Bardzo mi się podobał rozdział ♡

    OdpowiedzUsuń
  22. Ha! Wiedziałam! :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie niesamowitą motywacją do pisania. Nawet ten najkrótszy!
Komentarze pod zakończonymi opowiadaniami również są czytane :)
Dziękuję za każdą minutę poświęconą na wyrażenie własnej opinii.

Zapraszam do kontaktowania się ze mną na Ask'u ( http://ask.fm/edgeblue ) oraz drogą mailową ( edge.blue@onet.pl )