{piosenka nie była inspiracją,coś mnie natchnęło po napisaniu rozdziału i zajrzałam do tekstu tej oto piosenki, okazało się, że jest bardzo pasujący do wydarzeń w tym rozdziale, aż mnie ciarki przeszły}
Aren't you somethin' to admire
Cause your shine is somethin' like a mirror
And I can't help but notice
You reflect in this heart of mine
If you ever feel alone and
The glare makes me hard to find
Just know that I'm always
Parallel on the other side
Czyż nie jesteś czymś do podziwiania, ponieważ Twój blask jest niczym lustro
I nie mogę nic na to poradzić, bo zauważ, że odbijasz się w mym sercu
Jeśli kiedykolwiek poczujesz się samotna i blask będzie utrudniał znalezienie mnie
To wiedz, że ja zawsze jestem odbiciem po drugiej stronie
It's like you're my mirror
My mirror staring back at me
I couldn't get any bigger
With anyone else beside of me
And now it's clear as this promise
That we're making
Two reflections into one
Cause it's like you're my mirror
My mirror staring back at me, staring back at me
To jest tak jakbyś była moim odbiciem
Moim lustrem wpatrującym się we mnie
I nie mogłem stać się już lepszym
Z kimś innym obok mnie
I teraz to już jest tak oczywiste jak ta przysięga
Że zmieniamy dwa odbicia w jedno
Ponieważ to jest tak jakbyś Ty była moim lustrem
Moim odbiciem wpatrującym się we mnie, wpatrującym się we mnie.
---
Dogasający
ogień w palenisku, chłód bijący od kamiennych ścian. Czyjeś silne dłonie
zarzucają koc na szczupłe ramiona brązowowłosej. Odwraca się ona dopiero po
chwili, by zobaczyć przed sobą pochyloną postać. Stoi do niej tyłem. Zgarbiony,
zmęczony i słaby. Nic nie mówi. Po prostu patrzy przed siebie. Odwraca się po
kilku minutach. Czarne, głębokie oczy ma pełne łez. Dziewczynę ogarnia
paraliżujący strach. Z trudnością przełyka ślinę i wstaje z drewnianego
krzesła. Wokół panuje ciemność. Tylko staroświeckie lampy gazowe dogasają im
nad głowami. Jest coraz zimniej. Mężczyzna kuca przy palenisku i wznieca iskry.
Po chwili ogień znów się pali. Dziewczyna siada na stole i otula się kocem.
Patrzy nieprzerwanie na swojego towarzysza. Nie odzywają się do siebie. Czekają
na coś, lecz nie wiadomo na co i po co. Rozlega się syk i ostatnia lampa gaśnie
pod sufitem. Teraz tylko płomienie oświetlają blade twarze dwójki osób. Brązowowłosa
wskazuje dłonią miejsce obok siebie. Mężczyzna siada i wyciąga z kieszeni swoją
różdżkę. Rzuca zaklęcia na dzbanek, stojący obok nich. Zaczyna transmutować go
w różne przedmioty. Kawałek żelaznego prętu, zniszczonego materiału, kamienia,
w miniaturową miotłę. Po kilku kolejnych próbach w końcu przestaje czarować i
unosi przedmiot, którym akurat w tej chwili jest dzbanek. Wsuwa tę rzecz w dłoń
dziewczyny. Patrzy jak ona wyciąga swoją różdżkę i kopiuje przedmiot na jego
oczach. Chowają dwie, maleńkie figurki do kieszeni, po czym mężczyzna wstaje.
Mówi coś, jego usta się poruszają. Dziewczyna odpowiada z delikatnym uśmiechem
na ustach. Rozmawiają jeszcze chwilę. Zegar w rogu pomieszczenia wybija północ...
Hermiona obudziła się, biorąc
głęboki oddech. Serce biło jej szybko i mocno, a całym ciałem wstrząsały
dreszcze. Po chwili po policzkach potoczyły się łzy. Ścierała je wierzchem
dłoni, nie chcąc popadać w histerię. Coś ściskało ją jednak za gardło w taki
sposób, że słone krople same wydobywały się spod powiek. Gryfonka zaczęła
bezgłośnie uderzać pięściami o pościel, zaciskając coraz mocniej usta. Poczuła
słodki smak krwi na wardze, gdy w odruchu bezsilności i złości przygryzła ją
mocno zębami. Schowała twarz w dłoniach i zaczęła głęboko oddychać. Wciąż była
w skrzydle szpitalnym. Nie mogła pozwalać sobie na jakiekolwiek sceny. Do
zakończenia zajęć zostało około piętnastu minut. W każdej chwili ktoś mógł się
zjawić. Powstrzymała ostatkiem sił kolejne łzy i wstała z łóżka. Kostka dawała
o sobie znać w o wiele mniejszym stopniu, niż kilka godzin temu. Gryfonka
stanęła przy oknie i oparła się łokciami o zimny parapet. Dochodziła piętnasta,
słońce było już wysoko na niebie. Hermiona patrzyła przez dłuższy czas na białą
pokrywę, która osłaniała całe błonia. Gdy przeniosła wzrok na kontrastujący ze
śniegiem, czarny i mroczny Zakazany Las, zakręciło jej się w głowie. Jasne
plamy zaczęły krążyć jej przed oczami. Mrugnęła kilka razy pozbywając się
nieznośnego szumu w uszach i powróciła do obserwowania drzew. Gdzieś w oddali, po lewej stronie widać było
spiczaste zabudowania Hogsmead. Dym z kominów unosił się w lodowatym, zimowym
powietrzu. Niebo było na tyle przejrzyste, że daleko, daleko ponad wioską można
było dostrzec rozpadający się budynek. Wrzeszcząca Chata wręcz rozsypywała się
w oczach. Hermiona widziała dom z bliska kilka miesięcy temu. Wyglądał
okropnie, jak zresztą zawsze. To miejsce nigdy nie kojarzyło jej się dobrze,
mimo że przeżyła tam nie tylko złe chwile. Te pozytywne wspomnienia były tak
odległe i zamazane. Gryfonka odwróciła się, czując znów napływające łzy. Usiadła
na brzegu łóżka i rozchyliła palce dłoni. Małe zawiniątko wciąż tkwiło w jej
uścisku. Brązowowłosa pogładziła przedmiot, po czym schowała go głęboko do
kieszeni. Zrobiła to w doskonałym momencie, gdyż kilka sekund później do
skrzydła szpitalnego wszedł roześmiany brunet. Wyglądał na niezwykle
zadowolonego.
- Cześć,
Mionko - powiedział, zatrzymując się tuż przy łóżku. Uśmiech, który miał na
ustach wyglądał na wytwór szaleńca.
- Co ci
odbija? Ktoś pozwolił ci tak do mnie mówić? - odparła Hermiona, rzucając Diabłowi
niezbyt miłe spojrzenie. Ugasiła jedynie maleńką cząstkę jego entuzjazmu.
- Widzę,
że ktoś jest nie w sosie - Blaise założył ręce na piersi i wbił czujny wzrok w
dziewczynę. Od razu dostrzegł, że ma opuchnięte oczy. Musiała płakać. Nie
chciał jednak naciskać i pytać jej o to wprost.
- Nie
ważne. Chodźmy już - gryfonka machnęła ręką i wstała z łóżka. Zabini patrzył,
jak mija go i rusza do wyjścia. Poszedł za nią i dogonił dopiero za drzwiami.
-
Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmartwioną - powiedział, gdy Hermiona o mało
nie wpadła na ścianę. Musiała intensywnie nad czymś myśleć.
-
Idziemy na obiad? Jestem głodna - zignorowała jego pytanie i zaczęła za wszelką
cenę unikać jego wzroku.
- Jasne.
Chodźmy - odparł z delikatnym uśmiechem na ustach. Ta mała myśli, że jej
odpuści. Nie zamierzał. Schodzili po schodach niezwykle wolno. Hermiona utykała
delikatnie, przyciągając wzrok wszystkich uczniów, którzy ich mijali.
- Czego
się tak patrzysz?! Ma skręconą kostkę, idioto! - wrzasnął Zabini do jakiegoś
krukona, który o mało się nie przewrócił, obserwując poczynania prefekt
naczelnej. Chłodny, ostry głos Blaise'a wybudził go z transu i chłopak
natychmiast zniknął im z pola widzenia.
- Nie
musiałeś go straszyć - wyszeptała Hermiona, schodząc w końcu na parter.
- Daj
spokój. Głupie dzieciaki! - syknął Diabeł w odpowiedzi, otwierając drzwi
wielkiej sali. Wpuścił dziewczynę przodem. Wszystkie pary oczu skierowały się w
ich stronę. Blaise zrobił dziwną minę i rzucił Hermionie znaczące spojrzenie.
Uśmiechnęła się pod nosem i pokuśtykała do stołu gryfonów. Czuła na sobie
palący wzrok Ginny. Spuściła głowę i zajęła się posiłkiem. Dopiero gdy
spojrzała na wszystkie stojącego przed nią potrawy, zdała sobie sprawę z tego,
jak jest głodna. Od śniadania minęło kilka dobrych godzin. Nalała sobie
ciemnej, mocnej kawy do filiżanki i sięgnęła po półmisek z jakimś smakowicie
wyglądającym daniem.
- Cześć!
- czyjś głos rozległ się tuż za jej plecami. Podskoczyła ze strachu, o mało nie
upuszczając naczynia. Postawiła je drżącą ręką na stole i odwróciła się do
chłopca, który usiadł tuż przy niej.
-
Cholera jasna! Przestań się tak zakradać! - syknęła do niego z chęcią mordu w
oczach.
- Nie
chciałem cię wystraszyć, przepraszam - powiedział, a jego słowa wzbudziły
skurcz żołądka u Hermiony. Natychmiast odsunęła od siebie talerz. Wspomnienia
zaczęły wracać bolesnymi, zalewającymi ciało falami. Już raz słyszała to
zdanie...
-
Dlaczego mi to robisz? - spytała czarnookiego. Spojrzał na nią i uśmiechnął się
delikatnie.
- Co
robię? - odpowiedział niewinnie po kilku minutach nieznośnej ciszy.
- Na
Godryka! Przestań się tak zachowywać! - dziewczynie zaczynały puszczać nerwy.
-
Jesteśmy w sali pełnej ludzi, Hermiono - odparł, nachylając się delikatnie w
jej stronę.
- Musimy
porozmawiać. I to koniecznie - wyszeptała, ukrywając się przed ciekawskimi
spojrzeniami za rozłożona dłonią.
-
Dzisiaj po kolacji na trzecim piętrze - odpowiedział bez zastanowienia.
- Ale...
- Hermiona przywołała w myślach chwile spędzone w zakazanej kilka lat temu
części zamku i ciarki przeszły jej po plecach.
- Nie ma
żadnego ale. Wiem co robię - odparł, patrząc wprost w brązowe oczy gryfonki.
Kiwnęła głową i zabrała się za swoją kawę.
- Jak ci
poszło pierwszego dnia? - spytała, chcąc zmienić temat.
- Było
ciekawie - Bastian uśmiechnął się tajemniczo pod nosem.
- Czyli?
- O mało
nie dostałem szlabanu na transmutacji. Minerwa.... To znaczy McGongall... -
chłopiec poprawił się szybko, nie patrząc na Hermionę - McGonagall wściekła
się, gdy zamieniłem królika w puszka pigmejskiego - skończył na jednym wdechu.
Dopiero gdy doszedł do ostatniego wyrazu zdał sobie sprawę z tego, co
powiedział. Zaczerwienił się i zwiesił wzrok. W myślach przeklinał samego
siebie. Gryfonka wyprostowała się natychmiast i wbiła wzrok w Bastiana. Puszek
pigmejski, puszek pigmejski - powtarzała w myślach. Minerwa i puszek pigmejski.
Zaraz, zaraz. Nie, to niemożliwe - krzyczało coś w jej głowie. Skąd ten
dzieciak wie o Magicznych Dowcipach Weasley'ów?! Jeszcze nie był w Hogsmead...
-
Udawajmy, że tego nie powiedziałem - przerwał ciszę Flamme. Hermiona posłała mu
blady uśmiech, po czym zatopiła się we własnych myślach. Nie, to wcale się nie
stało. Nie, to nie miało miejsca - powtarzała sama sobie. Przecież ten incydent
w skrzydle szpitalnym też nic nie znaczył. Wcale nie widziałam niczego przy
Zakazanym Lesie. Nie, nic tam nie było. Gdyby tylko mogła oszukiwać się tak do
końca życia...
***
Czarne,
przenikliwe oczy. Szyderczy uśmiech szaleńca. Przytłumiony, chrapliwy głos.
Noc, ciemność i gwiazdy nad głową. I dwie postacie, stojące naprzeciw siebie.
Czerń i biel. Rozlega się krzyk. Dochodzi gdzieś z oddali, zza okna ogromnego,
majaczącego w tle domu. Po chwili jedna z postaci odwraca się. To jego wołają.
Po raz ostatni spogląda na swojego towarzysza i niknie w ciemności. Po chwili
stoi już za szybą, w świetle kryształowego żyrandola. Spogląda jednak na ogród,
gdzie w swoim kierunku odchodzi ktoś inny...
Draco poderwał się nagle z poduszek,
ciężko dysząc. Mrugał szybko oczami, póki senny obraz nie zniknął. Przetarł
twarz dłońmi i zmusił się do wstania. Nogi drżały mu niemiłosiernie, gdy powoli
posuwał się w stronę barku. Gdy tam dotarł natychmiast oparł się o jakąś
szafkę. Czuł się tak, jakby wylano na niego wrzątek. Krew wręcz buzowała w
żyłach, brakowało oddechu. Nalał sobie whiskey, rozlewając przy tym połowę
zawartości butelki. Nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Ześlizgnął się na
podłogę i oparł plecami o szafkę. Głowa zaczęła go boleć, a gardło zaciskało
coraz mocniej i mocniej. Nie mógł wytrzymać. Zerwał się po kilku minutach i
zaczął przekopywać szuflady w poszukiwaniu czegoś. W końcu odnalazł kawałek
pergaminu i pióro. Zaczął pisać, a łzy kapały na papier, rozmywając litery.
To było kilka lat
temu. Nie pamiętam ile, nie chcę liczyć, wracać do dat. Przypominają mi się
szczegóły, bolesne, dziwnie odległe chwile. Dziś mi się śnił. Nawet w marze
miał tak samo czarne oczy. Nie wiem co się ze mną dzieje. Dlaczego akurat on? Dlaczego
jego postać znów się pojawiła? Co to znaczy? Może daje mi jakieś znaki. Ale
jakie? Czego chce? Minęło tyle lat. Stało się tyle rzeczy, które zmieniły
rzeczywistość. Jestem Draconem Malfoyem, a wspomnienia zaczynają mnie zabijać.
Gdyby on żył... Ale to niemożliwe. To stres musi tak nam mnie działać. Ten sen
nic nie znaczył. Wszystko jest w porządku. On wcale nie ma nic wspólnego z moim
teraźniejszym życiem. Jak długo będę to sobie wmawiał?
Nagle
coś mu przerwało. Zerwał się z podłogi i zgniótł pergamin. Po chwili kula
papieru wylądowała w kominku. Draco patrzył jak ogień pożera kolejne litery. Ogarnął
go dziwny spokój, jakby nic się nie stało, żadne wydarzenie nie miało miejsca. Tymczasem
w pokoju ktoś się pojawił i patrzył z zaciekawieniem wprost na Malfoya. Arystokrata
odwrócił wzrok od paleniska dopiero po dłuższej chwili. Spojrzał na łóżko, nad
którym unosiła się przezroczysta zjawa.
-
Masz odpowiedź? - spytał, siadając na fotelu. Duch uśmiechnął się tylko i
rzucił do Dracona jakiś pakunek. Po chwili zjawy już nie było. Blondyn sięgnął
po grubą kopertę, która spoczywała mu na kolanach. Była ciężka, jakby nie tylko
list był w jej środku. Otworzył ją powoli i wyciągnął najpierw złożony
pergamin.
Draco,
dzieje się tutaj
coś dziwnego. Musimy porozmawiać i to
koniecznie. Nie poradzę sobie z tym sama. Wysyłam Ci dwukierunkowe lusterko.
Wystarczy, że wypowiesz moje imię, a pojawię się w Twoim lusterku, Ty w moim. Proszę,
musimy to zrobić. Znajdź jakieś spokojne miejsce. Rzuciłam wszelkie zaklęcia
zabezpieczające. Nikt nie może przechwycić naszej rozmowy.
Twoja,
H.
Malfoy
drżącymi dłońmi wyjął z koperty małe lusterko. Było czarne i bogato zdobione motywem
liści i kwiatów. Nie do końca wierzył w to, że dzięki temu przedmiotowi będzie
mógł zobaczyć Hermionę. Wiedział jednak, że trzeba próbować wszystkiego.
Zmartwiły go słowa gryfonki. O czym chciała z nim rozmawiać? Co się dzieje?
Wiele pytań atakowało go z każdej strony. Sięgnął po różdżkę i teleportował się
z Motelu. Potrzebował spokoju, miejsca, gdzie nie będzie nikogo. Wiedział,
gdzie się udać.
***
Hermiona szła korytarzem, zwracając
szczególną uwagę na to, by na kogoś nie wpaść. Dochodziła szesnasta, niedawno
skończył się obiad i większość uczniów kręciła się po zamku. Wszyscy mieli
jakieś plany, rozmawiali, śmiali się, rzucali śnieżkami na błoniach. Tylko brązowowłosa
miała inne zamiary. Zatrzymała się przy wielkiej sali i rozejrzała we wszystkie
strony. Po chwili wyciągnęła różdżkę i rzuciła na siebie zaklęcie Kameleona.
Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele, a uśmiech przemknął przez usta, gdy
któryś z uczniów przeszedł kilka centymetrów od niej, nic nie zauważając. Była
niewidzialna przez kilkanaście następnych minut. Ruszyła do wyjścia, ściskając
mocno swoją torebkę. Co kilka sekund sprawdzała dłonią, czy lusterko wciąż tkwi
w środku. Serce biło jej wściekle, gdy przechodziła obok kolejnych grup młodych
czarodziei. Nikt nie widział, że pewna szalona uczennica ostatniego roku posuwa
się coraz dalej w stronę bram Hogwartu. Była prefektem, mogła wychodzić poza
teren zamku. Nie zatrzymywała się nawet na sekundę. Gdy błonia i jezioro znikły
jej z oczy, puściła się biegiem. W końcu znalazła się na drodze, prowadzącej do
Hogsmead. Nie mogła uwierzyć, że się udało. Po raz pierwszy w taki sposób
łamała zasady. Sprawiało jej to przyjemność, choć próbowała trzymać to uczucie
z dala od siebie. Dotarła do miasteczka na kilka minut przed wygaśnięciem
zaklęcia. Skręciła nagle w którąś z bocznych uliczek. Doskonale znała drogę.
Zatrzymała się przed małym, drewnianym domem. Zaraz obok wznosił się mur
chroniący miasteczko. Dziewczyna znalazła się na samych obrzeżach Hogsmead,
nikogo tu nie było. Drżącymi, zimnymi dłońmi wyjęła z kieszeni mały, srebrny
kluczyk. Przedmiot zdobił charakterystyczny motyw, na którego widok dreszcze
przechodziły Hermionie po plecach. Otworzyła drzwi domu i weszła do
zakurzonego, ciemnego korytarza. Panowała przejmująca, głucha cisza. Było
słychać jedynie żałosne skrzypnięcia podłogi, gdy gryfonka zaczęła posuwać się
w głąb mieszkania. Nie była tam tak dawno,
lecz znała każde miejsce, w którym podłoga była wyłamana. Omijała te
uskoki automatycznie, aż w końcu zatrzymała się w jednym z pomieszczeń. Salon
nie zmienił się ani trochę od ostatniej wizyty. Ciemne drewno na podłodze i
ścianach, stare meble, zdjęcia w ramkach, czerwona kanapa, kominek. Hermiona
odgarnęła kurz i usiadła na jednym z foteli. Patrzyła na fotografie za szkłem i
uśmiechała się do swoich wspomnień. Na wielu ruchomych obrazach uwieczniona
była ona sama. Był tam również Harry i gdzieniegdzie pojawiał się Ron, którego
wizerunek omijała niezwykle dokładnie. Teraz, siedząc w tym domu zdała sobie
sprawę z tego, że dobrze zrobiła, nie mówiąc o niczym swoim przyjaciołom. To
miejsce było jedną z największych tajemnic, jakie kiedykolwiek miała. Oczywiście
oprócz związku z Draconem. Poczuła miłe ciepło, gdy pomyślała o blondynie.
Wyciągnęła z torebki małe, czarne lusterko. Musiała czekać na jego krok.
Siedziała więc, patrząc nadal na zdjęcia. Najbardziej przyciągało ją jednak to
jedno, które stało na środku, w największej ramce. Jej brązowe, pełne iskier
oczy, a zaraz obok głębokie, czarne tęczówki. Przypomniała sobie wieczór, gdy
została zrobiona ta fotografia. Byli wtedy sami, Hermiona była sobą. Tylko dwie
osoby doświadczyły spotkania z jej prawdziwą stroną. Draco i On. Tyle że tylko
Malfoy chodził jeszcze po ziemi. Mężczyzny ze zdjęcia już dawno nie było.
Gryfonka powstrzymała napływające do oczu łzy i odwróciła wzrok od ramki. Teraz
w głowie pojawił się jej obraz Bastiana. Te same, czarne oczy. Hermiona nie
wiedziała, co ma myśleć. Incydent w skrzydle szpitalnym i późniejsza rozmowa w
wielkiej sali dodała jej jeszcze więcej niepewności. W głowie jej huczało na
samą myśl o tym, że to jednak mogło się dziać. Próbowała za wszelką cenę
odpędzić od siebie tę perspektywę. Przecież On nie żył. Nie było go już. Nagle
rozmyślania Hermiony przerwało ciche stuknięcie. Jakby ktoś uderzał delikatnie
w taflę lustra. Dziewczyna natychmiast skierowała wzrok na mały przedmiot,
który wciąż miała w ręce. Coś w niej zadrżało, gdy ujrzała w nim odbicie
Dracona. Uśmiechał się do niej w sposób, który tak uwielbiała. Nie odrywał od
niej wzroku. W stalowych tęczówkach malowało się mnóstwo emocji. Hermiona
delikatnie przesunęła palcami po lusterku i uśmiechnęła sie do blondyna.
-
Cześć, kochanie - powiedział w końcu.
-
Cześć - odpowiedziała łamiącym się głosem.
-
Nie rozklejaj się, błagam - szepnął, zauważając łzy czające się w oczach
dziewczyny.
-
Przepraszam - Hermiona otarła samotną, słoną kroplę ze swojego policzka. Gdyby
tylko mogła opisać uczucia, jakie teraz nią targały.
-
Co się dzieje? - spytał, nie odrywając wzroku od jej głębokich, brązowych oczu.
Mógłby patrzeć tak na nią godzinami.
-
Od rozpoczęcia roku szkolnego dzieje się coś dziwnego. Coś nie jest w porządku
- powiedziała, powstrzymując drżenie głosu. Draco pokiwał głową i przesunął
dłonią po twarzy. Wyglądał na zmęczonego.
-
Co dokładnie masz na myśli? Blaise robi ci jakieś problemy?
-
Nie, Zabini zachowuje się przyzwoicie. Robił kilka przedstawień przy całej
wielkiej sali, ale jakoś z tego wybrnęłam. Chodzi o to, że... - zaczęła mówić,
ale natychmiast ucięła. Nie wiedziała jak ma zacząć mu o tym wszystkim
opowiadać.
-
O co? Przecież nie musisz się krępować. Możesz powiedzieć mi wszystko -
delikatny głos Dracona podniósł ją na duchu. Uniosła wzrok i nabrała powietrza.
-
Do Gryffindoru trafił niejaki Bastian Flamme. Na pierwszy rzut oka zwykły
dzieciak. Ale od początku kogoś mi przypominał. Chodzi o to, że ten chłopiec
pojawia się przy mnie w dziwnych momentach. Był przy mnie, gdy dostałam czarną
kopertę - Hermiona mówiła, a blondyn słuchał jej uważnie, zerkając na nią z
lusterka. Oddałby wszystko, by móc jej teraz dotknąć.
-
Widział ją? - Draco spiął się nieco, gdy usłyszał ostatnie zdanie.
-
Tak... Ale zachowywał się tak, jakby doskonale wiedział o ryzyku. Krył mnie,
gdy wybiegłam z wielkiej sali. Później, gdy trafiłam do skrzydła szpitalnego ze
skręconą kostką, przybiegł do mnie. Powiedział, że w Hogwarcie są ludzie z
Ministerstwa. Chciał mnie ostrzec i powiedział, żebym lepiej schowała list. Nie
wiem skąd wiedział o moim powiązaniu z tym wszystkim.
-
Myślisz, że jest niebezpieczny?
-
Nie, Draco. Ja sama już nie wiem. On ma w sobie jakąś tajemnicę i boję się, że
to podobieństwo ma z tym coś wspólnego - Hermiona przypomniała sobie czarne
oczy Bastiana.
-
Do kogo jest podobny, Herm? - spytał w końcu Draco. Dziewczyna nabrała
powietrza i spojrzała na ślizgona. Nie chciała wypowiadać tego imienia.
-
Zaczekaj. Pokażę ci. Zaraz wracam - powiedziała, po czym ułożyła lusterko na
stoliku i podeszła do kominka. Ściągnęła z niego największa ramkę i wróciła na
swoje miejsce na fotelu. Po chwili pokazała fotografię Malfoyowi. Dreszcze
przeszły jej po plecach, gdy zauważyła szok na twarzy blondyna.
-
Gdzie ty jesteś? - wykrztusił, czując jak świat wiruje wokół niego. Czarne oczy
mężczyzny ze zdjęcia przeszywały go na wylot. Drżał na całym ciele.
-
Draco, wszystko w porządku? - Hermiona zauważyła, że ślizgon niebezpiecznie
pobladł.
-
Gdzie teraz jesteś, Herm?! - spytał raz jeszcze z desperacją w głosie.
Dziewczyna uniosła lusterko i zaczęła przesuwać dłoń, pokazując Malfoyowi
salon, w którym siedziała.
-
Na Salazara! Jak tam weszłaś, Granger?!
-
Co?! O czym ty mówisz? - Hermiona wyprostowała się na fotelu. Znów coś jej tu
nie pasowało. Na twarzy Malfoya dostrzegła dziwne emocje. Jakby walczył z
jakimiś wspomnieniami. Wyglądał podobnie jak ona.
-
Teraz spokojnie, Herm. Obróć tę ramkę i otwórz ją - powiedział blondyn.
-
Po co mam to robić?
-
Proszę, po prostu to zrób - szepnął, chowając twarz w dłoniach. Hermiona
patrzyła na niego przez chwilę, po czym odwróciła ramkę, którą miała na
kolanach. Drżącymi dłońmi zaczęła otwierać oprawkę. Uniosła klapkę i ze
zdziwieniem stwierdziła obecność jeszcze jednej fotografii. Leżała wierzchem do
dołu na zdjęciu przedstawiającym ją samą. Powoli, bez pośpiechu odwróciła
obrazek. Serce stanęło jej na moment, w uszach zaczęło szumieć. Przed oczami
miała fotografię, na której stali dwaj mężczyźni. Jeden młodszy, blondyn, z
niebieskim oczami. Draco. Zaraz obok stał ktoś, na czyje wspomnienia tak
dziwnie reagowała przez ostatnie dni. Czarne, błyszczące oczy patrzyły na nią
ze zdjęcia.
-
Ale... - szepnęła, unosząc wzrok. Malfoy nadal tkwił po drugiej stronie
lusterka. Nie uśmiechał się, nic nie mówił. Siedział i płakał.
***
-
Do kogo jest podobny, Herm? - spytał, patrząc jak dziewczyna nabiera powietrza.
Widział, że wspomnienie tej osoby jest dla niej niezwykle bolesne. Coś zakuło
go od środka, gdy przypomniał sobie, kto śnił mu się kilka godzin temu.
-
Zaczekaj. Pokażę ci. Zaraz wracam - powiedziała, po czym zniknęła z lusterka.
Słyszał jak krząta się gdzieś wokoło. Wróciła po kilku minutach, trzymając coś
w dłoniach. Po chwili przysunęła do powierzchni lustra jakiś przedmiot. Draco z
początku myślał, że ma przewidzenia. Dopiero po dłuższym czasie zdał sobie
sprawę z tego, że nie śni. Hermiona trzymała w dłoniach ramkę ze zdjęciem.
Przedstawiało ją samą, uśmiechniętą. Tuż obok niej stał On. Czarne, głębokie
oczy, które nawiedziły go w śnie.
-
Gdzie ty jesteś? - wykrztusił. Świat krążył wokoło z zastraszającą prędkością. Czarne
oczy mężczyzny ze zdjęcia przeszywały go na wylot. Drżał na całym ciele. Jak to
możliwe? Ten sen... Przecież miał sobie wmawiać, że nic się nie stało.
-
Draco, wszystko w porządku? - usłyszał niepewny głos Hermiony. Uniósł wzrok, a
serce podeszło mu do gardła. Jeśli jego przypuszczenia się sprawdzą... Co
wtedy?
-
Gdzie teraz jesteś, Herm?! - spytał raz jeszcze. Musiał wiedzieć. Po kilku
sekundach dziewczyna wstała i obraz w lusterko zaczął się rozmazywać. W końcu
jednak się ustabilizował i gryfonka zaczęła pokazywać mu otoczenie. Powstrzymał
się od wrzasku, gdy jego oczom ukazał się tak dobrze znany pokój. Te same,
ciemne ściany, stare meble, zniszczona kanapa, fotele. I ramki ze zdjęciami,
które widział tak często. Serce ściskało mu się boleśnie. Zaraz, zaraz. Jak ona
się tam znalazła? Przecież nikt nie wiedział o tym miejscu. Tylko On miał
klucz.
-
Na Salazara! Jak tam weszłaś, Granger?! - zdołał wykrztusić, gdy opadł już z
niego pierwszy szok.
-
Co?! O czym ty mówisz? - dojrzał na powrót twarz Hermiony.
-
Teraz spokojnie, Herm. Obróć tę ramkę i otwórz ją - powiedział powoli i
spokojnie. Doskonale wiedział co robi. Znał ten dom, znał każde zdjęcie, każdą
ramkę. Mina gryfonki wskazywała na to, że jest równie wstrząśnięta całą sprawą,
jak on.
-
Po co mam to robić? - spytała szeptem.
-
Proszę, po prostu to zrób - szepnął, chowając twarz w dłoniach. Łzy płynęły mu
po policzkach dwoma, rwącymi strumieniami. Przed oczami stały mu czarne,
przenikliwe tęczówki ze zdjęcia, które trzymała Hermiona. Wspomnienia wróciły z
obrazami tak realistycznymi, jak w śnie, który dziś miał.
-
Ale... - cichy głos gryfonki drżał. Gdy na nią spojrzał, słone krople jeszcze
szybciej zaczęły toczyć mu się z oczu. Widział w jej tęczówkach podobne emocje,
jakie właśnie czuł. Wspomnienia. Tylko to jedno słowo tu pasowało.
-
Herm, jak tam weszłaś? - spytał Draco, gdy już odrobinę się uspokoił.
Dziewczyna patrzyła na niego dłuższą chwilę.
-
O to właśnie chodzi, Malfoy - zaczęła mówić - Miałam klucz - skończyła z bladym
uśmiechem na ustach.
-
Skąd go miałaś? Przecież... Przecież on nie żyje - powiedział blondyn.
-
Klucz do tego domu podarował mi Bastian Flamme - odparła Hermiona. Malfoya
zamurowało na kilka sekund.
-
Jasna cholera! - syknął po chwili.
-
Dokładnie - Hermiona roześmiała się
histerycznie.
-
Wiedziałem, że go znałaś, ale... - zaczął nagle Draco.
-
Ale nie wyobrażałeś sobie, że możemy być tak blisko. Tak, wiem - skończyła za
niego.
-
Nawet nie myślałem, że kiedykolwiek będziemy o nim wspominać.
-
Nie wiedziałam, że w ogóle z nim rozmawiałeś. Nigdy mi nie powiedział.
Sądziłam, że nie wolno mu było utrzymywać kontaktu z twoją rodziną - Hermiona
rozluźniła się nieco i usiadła wygodniej na fotelu. Dopiero teraz poczuła
przyjemność z patrzenia w jasne, kojące oczy Draco. Mogłaby tak siedzieć i
rozmawiać z nim wieczność.
-
Widywaliśmy się w ukryciu. Rodzice by mnie rozszarpali, gdyby się dowiedzieli.
O Bellatrix już nie wspominając - powiedział blondyn.
-
Kiedy byłeś w tym domu po raz ostatni? - spytała nagle.
-
Kilka dni przed jego śmiercią. Byłem w fatalnym stanie - odparł po dłuższej
chwili. To wspomnienie nie było zbyt przyjemne. Tego samego dnia naprawił
szafkę zniknięć...
-
Co mam robić, gdy spotkam dzisiaj Bastiana? Mam po prostu podejść i spytać, czy
jest tym kimś, o kim myślimy? - Hermiona oparła twarz na dłoniach i zerknęła na
zegar. Wskazówki pokazywały piątą wieczorem. Miała jeszcze godzinę do kolacji.
-
Nie. Musimy się upewnić. Może to po prostu zbieg okoliczności, Herm.
-
Zbieg okoliczności? Skąd miałby ten klucz?
-
Racja... Poczekajmy. Nie potrzeba nam teraz problemów. Uważaj na niego,
obserwuj. Daj mi znać, gdyby coś się działo. Będę miał lusterko przy sobie.
-
Boję się...
-
Kochanie...
-
Co jeśli mamy rację? Co jeśli on wrócił? Co wtedy?
-
Wtedy na pewno stanie po naszej stronie, nie uważasz?
-
Tylko, że przez głowę nie chce mi przejść, że on jednak mógłby żyć.
-
Wszystko jest możliwe. Nie zapominaj o tym -
Draco uśmiechnął się w taki sposób, że z Hermiony wyparował cały
niepokój.
-
Chciałabym, żebyś tu teraz był - powiedziała, spuszczając wzrok. Nie chciała,
by zauważył jej załzawione oczy.
-
Herm, już niedługo - odparł szeptem. Zaczęła boleć go każda kość, gdy spojrzał
na nią. Była taka smutna, wyczerpana.
-
Przepraszam, to jest silniejsze ode mnie - powiedziała cicho, ocierając
ukradkiem łzy.
-
Nie martw się. Wszystko się ułoży. Bastian może się okazać dla nas niezwykłym
błogosławieństwem. Trzymaj się tego. Nie jesteś sama. Ciągle o tobie myślę.
-
A co z tobą? Jak się czujesz? - spytała z bladym uśmiechem na ustach. Starała
się udawać, że serce wcale jej nie boli, że nie tęskni tak bardzo, że nie może
oddychać.
-
Gdy teraz na ciebie patrzę, czuję się świetnie - odpowiedział. Kąciki ust
Hermiony delikatnie się uniosły.
-
Pamiętasz tę obietnicę z jednego z pierwszych listów? - spytała nagle.
-
Tę o niewypuszczaniu cię z sypialni? - roześmiał się cicho pod nosem.
-
Dokładnie.
-
Oczywiście, że pamiętam i pamiętać będę - mrugnął do niej.
-
Zastanawiałeś się co będzie, gdy wrócisz?
-
Jasne. Zamieszkam w twoim dormitorium - odparł bez zawahania i z miną
niewiniątka. Hermiona roześmiała się mimowolnie.
-
Chyba śnisz - parsknęła.
-
Wiem, będzie ciężko. McGonagall będzie wyciągała mnie za ucho z twojego łóżka.
Nie, zaczekaj. Naszego łóżka - powiedział z gigantycznym uśmiechem na ustach.
-
Naszego? Ciekawie brzmi - odpowiedziała, unosząc brwi.
-
Panno Granger, czyżby prawdziwa strona już do końca wyszła na światło dzienne?
- spytał, robiąc identyczną minę, jak ona.
-
Daj spokój. Diabeł zrobił takie sceny, że teraz cały Hogwart widzi mnie
zupełnie inaczej.
-
I niby ci to nie pasuje?
-
Wstyd się przyznać, ale czuję się świetnie.
-
Wiedziałem.
-
A gdzie ty jesteś? - spytała nagle. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że
nie zna miejsca, w którym tkwi Draco. Widziała jedynie czarne zasłony za jego
głową.
-
W Malfoy Manor - odpowiedział krótko.
-
Co?! Przecież zablokowałeś dom zaklęciami.
-
Ale jako właściciel i jako wykonawca zabezpieczeń, mogę tu wchodzić. Nikt nie
widzi domu - odparł.
-
Uważaj na siebie, dobrze?
-
Oczywiście - znów do niej mrugnął. Czuli się tak, jakby nie dzieliły ich
kilometry. Gdy rozmawiali, nie było też tych lusterek. Widzieli jedynie swoje
oczy.
-
Zabierzesz mnie tam kiedyś? - spytała nagle.
-
Tutaj? - upewnił się.
-
Tak, tam.
-
Jeśli tyko będziesz chciała - uśmiechnął się.
-
Zaraz muszę się zbierać. Zauważą, jeśli nie przyjdę na kolację - powiedziała
cicho, spuszczając wzrok. Nie chciała przerywać rozmowy, nie chciała znów
zatapiać się w samotności.
-
Nie martw się. Pomyśl o tym, że dzisiejszego wieczora wrócisz do dormitorium,
wypowiesz moje imię, a ja będę przy tobie.
-
Naprawdę możemy rozmawiać, gdy będę w Hogwarcie?
-
Tak, kochanie. Możemy zaryzykować.
-
Kocham cię.
-
Ja też cię kocham.
***
Hermiona weszła do zamku, ściągając
z siebie jednocześnie zaklęcie Kameleona. Nikt nie zauważył jej nagłego
pojawienia się. Weszła pewnym krokiem do wielkiej sali. Stoły były zapełnione
tylko częściowo, przyszła przed czasem. Czuła jak zmęczenie powoli zaczyna
ogarniać jej ciało. Opadła na ławkę przy stole Gryfonów i oparła głowę na
dłoniach. Po chwili ktoś usiadł obok niej. Nie musiała unosić wzroku, by
wiedzieć, kim jest intruz.
-
Dziękuję - powiedziała.
-
Nie ma za co - Bastian poklepał ją delikatnie po ramieniu.
-
Nadal jesteśmy umówieni - Hermiona uniosła wzrok i napotkała czarne, głębokie
tęczówki chłopca. Teraz nie bała się już w nie patrzeć. W jej torebce tkwiło
zdjęcie, na którym wyglądały identycznie.
-
Jasne - odpowiedział z uśmiechem na ustach.
Gryfonka już wiedziała, że ten wieczór będzie dobry.
---
Wiem, szybko dodałam rozdział, ale chyba nie będziecie mi tego miały za złe :) Jest długi (10 stron worda). Mam nadzieję, że się spodobał. Jest w nim wiele o Bastianie, ale pewnie niewiele osób skojarzy fakty :) No i w końcu odrobina Dramione. Haha. Miałam uśmiech na twarzy przez cały czas, gdy pisałam ten rozdział.
ZAPRASZAM NA MOJEGO NOWEGO BLOGA!
WWW.NIEBIESKIE-KROLIKI.BLOGSPOT.COM
Uprzedzam, to opowiadanie nie jest fanfiction. To mój osobisty, autorski pomysł. Zapraszam do czytania, śmiania się i komentowania :*
ehh, tajemnice, tajemnice..
OdpowiedzUsuńświetny rozdział (jak zawsze zresztą) ale nadal nie wiemy kim jest ten On ?1 ;d mam tylko podejrzenia, że On żyje, i że podaje się za Bastiana, lub jest z tym chłopcem blisko...hm. no, oczekuję kolejnego rozdziału i mam nadzieję, że za niedługo wszystko zacznie się wyjaśniać ;)
Tajemnica wyjaśni się już niedługo. Opowiadanie też już chyli się ku końcowi. Zostało ok.6 rozdziałów. Może nawet mniej :)
Usuńja podejrzewam, że to Syriusz, właściwie jakoś od początku tak mi się zdawało, mogę się co prawda mylić, mam nadzieję że szybko się przekonam.
OdpowiedzUsuńNiedługo będzie można się dowiedzieć, czy wszystkie podejrzenia się sprawdzą :) Niektórzy pewnie będą zaskoczeni, inni mogą nie być.
UsuńMAMY BYĆ ZŁE ŻE SZYBKO WSTAWIŁAŚ TAKI BOSKI DŁUGI ROZDZIAŁ ???? KOBIETO DOBRZE SIĘ CZUJESZ ??? JESTEŚMY W NIEBO WZIĘTE <3 Kurde kto to może być ten Bastian... Przecież hmmm no kurde nie wiem :/ Muszę pomyśleć
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział i moje ukochane lusterka dwukierunkowe <3 Zawsze się dziwiłam czemu Harry ich nie używał w 5 części :)
Weny życzę ^^
Tajemnica Bastiana jest niezwykle skomplikowana, więc nie dziwię się, że nikt nie może skojarzyć. Nazmieniałam trochę faktów i wszystko jest niezgodne z kanonem.
UsuńJa też uwielbiam lusterka dwukierunkowe, dlatego właśnie ich użyłam w moim Dramione. W następnym rozdziale będzie jeszcze jedna scena z nimi w roli głównej.
Edge, my jesteśmy wniebowzięte, że wstawiłaś dzisiaj rozdział! : )
OdpowiedzUsuńRozdział trzymał mnie w napięciu do ostatniej kropki. Było taaak mrocznie i tajemniczo. : ) I nareszcie Draco i Hermiona mogą się widywać! Jestem z tego powodu prze szczęśliwa! Lusterka dwukierunkowe przydały się : )
Tak wszystko ładnie opisałaś i tak zbudowałaś napięcie, że brak mi słów.
Po prostu jestem zachwycona! : )
Ciekawi mnie rozmowa Miony z Bastianem. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :D
Pozdrawiam Lily ;*
Rzeczywiście było mrocznie :) Bardzo lubię takie klimaty. Draco i Hermiona będą jeszcze mieli ,,wspólną" scenę w następnym rozdziale.
UsuńRozmowa Miony z Bastian także w następnym rozdziale.
Jak przeczytałam o czarnych oczach to automatycznie pomyślałam o Severusie, ale to nie on. A potem stwierdziłam, że to Syriusz, no ale po wstawce o tym jak to pan X zmarł wtedy jak Draco naprawił szafkę zniknięć (to było w 6 części, czy się mylę?) stwierdziłam, że to także nie on, więc już sama nie wiem kto. Ale i tak jestem pewna, że świetnie bawiłaś się pisząc ten rozdział : )
OdpowiedzUsuńMasz tempo jak TGV, ale opowiadanie nic na tym nie traci! Jak zwykle przepięknie, no i wreszcie trochę Dramione ; )
W którymś z następnych rozdziałów wszystko się wyjaśni. Każdy będzie mógł sprawdzić, czy jego przypuszczenia się sprawdzają :P
UsuńHaha. Tempo TGV. Rzeczywiście :P
A-a-ale jak mogłaś przerwać przed takim ważnym momentem? Rozdział był przecudowny ♥ Rozmowa Draco i Hermiony - idealna. Co do Bastiana - mam dwa pomysły kim może być: brat Draco/kuzyn Draco :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
Pozdrawiam
Flo :*
Niedługo wszystko się wyjaśni :) Rozmowa Bastiana i Miony już w następnym rozdziale, ale nie liczcie, że coś się przez nią wyjaśni :P
UsuńOMG!
OdpowiedzUsuńnowy rozdział, nowy rozdział, nowy rozdział! kurde ! xd
kobieto jak my mamy być złe, że wstawiłaś dzisiaj rozdział? Bożee, ja Cię kocham normalnie :D
za scene z lusterkiem- pokłon masz ode mnie.
kurde czy tylko ja jestem taka tępa i niewiem kim jest ten facet, który wywołuje takie emocje zarówno u Draco jak i Hermiony? ;__;
nie lubię nie wiedzieć o co chodzi :x teraz nie będe spała bo będe myślała kim jest ten facet xd
ohh, Kobieto nie moge się doczekać kiedy opowiesz historię Bastiana! ten chłopak jest naprawde meeega intrygujący.
no i oczywiście nie moge się doczekać spotkania Draco i Hermionyy ♥
po prostu zwijam się z ciekawości jak to będzie wyglądało :D no ale mówiłaś że będzie gorąco- to pewnie będzie .. GORĄCO! :D
ohh, no cudowny rozdział i tyle w tym temacie xd
no i jeszcze ( jejku nadużywam słowa "no"- musze to jakoś przerwać .__. ) zastanawiam się czy Ginny i Hermiona się w końcu pogodzą. Za słowa Gin z tamtego rozdziału kiedy padły niemiłe słowa, miałam ochote ją pobic -.- i nadal mam xd
czekam na następna notke z niecierpliwością ♥
Pozdrawiam M.
Dzięki :) Też jestem zadowolona ze sceny z lusterkami. Nawet nie zauważyłam, a już była napisana.
UsuńCiężko jest odgadnąć tajemnicę Bastiana, więc nie musisz się martwić. Pozmieniałam wiele faktów itd., więc wszystko może być niejasne.
Draco i Herm spotkają się twarzą w twarz w jednym z ostatnich rozdziałów. Będzie GORĄCO! Wszystko mam doskonale dopracowane ( trailer do tego rozdziału, muzyka...) Ahhh. Będzie pięknie.
Jeszcze nie myślałam o pogodzeniu Ginny z Mioną. Jak na razie skupiam się na Herm i Bastianie.
Hmm, na samym początku kiedy Bastian się pojawił pomyślałam, że to Krum (głupia ja), ale potem od razu go skreśliłam. Po tym rozdziale nasuwa mi się - Syriusz. Ale tajemniczy ON zginął po tym jak Draco naprawił szafkę zniknięć czyli 6 tom, więc to nie pasuje.. W takim razie kto to? Czy to w ogóle postać kanoniczna? Wolałabym, ale narzekać nie będę kimkolwiek by nie był :) Reszta rozdziału, szczególnie scena Dramione cuudowna ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i życzę weny!
Pozdrawiam, Melissa :)
Cała tajemnica niedługo się wyda. Tylko osoby, które zwracając uwagę na szczegóły rozgryzą ją wcześniej :)
UsuńBastian kojarzy mi się z Syriussem... No ale zobaczymy:))) czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńZobaczymy, zobaczymy :) Niedługo wszystko się wyjaśni.
UsuńKurde, piszę komentarz na bierząco, a co! xD
OdpowiedzUsuńEj, nie przepadałam początkowo za tą piosenką, ale teraz - znaczy od kilku dni - nawet mi weszła w ucho i nagle Ty ją dodajesz. Kurczaki, nawet nie zaczęłam rozdziału czytać, ale ta piosenka to do całości normalnie idealnie pasuje. Ciary!
Dobra, czytam. ;D
Edge! Myślałam, że to sen! Tylko sen! A tutaj mi piszesz kurde, że trzyma w łapach małe zawiniątko! Co jest grane?! Kto się z nią widział i coś jej dał?! Bo listu to chyba ona nie trzymała, co nie? xD
O, Zabini i jego "Mionka". Szaleniec. Jest teraz tak kochany, że nie wierzę - "teraz" w sensie po bitwie. :)
Dobra... ja zaczynam się bać Bastiana. Nie wiem po kiego licha chce się widzieć z Mioną w zakazanej części zamku i wciąż nie pojmuję co to za dzieciak. Naprawdę wymiękam! Dlaczego Ty mi to robisz?! I fakt - skąd on wie o Magicznych Dowcipach?! No skąd?! Pff, tak sobie "Minerwa" powiedział... Zadziwiający jest. Ja mam nadzieję, że to spotkanie jest opisane w TYM rozdziale, więc czytam dalej. :P
Draco też ma sen? Jakieś wspomnienie? Więc sen Miony też był wspomnieniem, taa? No tak, w końcu miała w ręce pakunek, ok. Ale co to za dziad ze senu Malfoy'a? O co kaman? Poza tym, pomysł Hermiony na komunikację - yeah, w końcu wyjawiłaś ten sekret! - to dość szalone i ryzykowane posunięcie... Zarąbiście! :D
Czekaj... Jestem w momencie, w którym Hermi gapi się na zjęcie, na którym jest ona sama i jakiś mężczyzna, który miał "głębokie, czarne tęczówki". Te same tęczówki, które widział Malfoy w swoim śnie? Tylko... ten facet nie żyje. Twoja wyobraźnia mnie wykańcza...! Jeszcze Bastian?! Kpisz?! :P
Ale akcja! Ja nie mogę! Normalnie brak mi słów! Kurde, czytam dalej! Łee, nic z tego nie wiem. Jestem zbyt tajemnicza! Kurde, serio nie wiem o kogo może chodzić. Kim jest Bastian... jeśli nie Bastianem? Nie jest dziecinny, bo nie jest 11-letnim dzieckiem? Zna i ją, i jego. I ponoć nie żyje... Jestem w kropce! A późniejsza ich rozmowa... są tak zakochani, że aż się serce jednocześnie raduje i smuci (smuci, że żyją oddaleni od siebie tyle kilometrów). Już niedługo. ;D
Szalocham (nie dosłownie, duszą!). Jak mogłaś zostawić rozmowę z Bastianem na kolejny rozdział?! Jesteś wredną, psychiczną, pozbawioną serca pisarką! :P
Ale i tak Cię kocham! :D
Szybko dodałaś, ale ja tam nie narzekam. I jak widzisz - nie kojarzę faktów. xD
A nowe opowiadanie... hm...
JEŚLI KTOŚ LUBI CZYTAĆ CUDZE KOMENTARZE I CZYTA MÓJ, TO ZAPRSZAM NA NOWY BLOG EDGE! JEST RÓWNIE WALNIĘTY JAK SAMA AUTORKA. CHORY, W POZYTYWNYM SENSIE (co nie, Edge? :P).
Pozdrawiam, wariatko! :*
Ja też nie przepadam za tą piosenką, ale moja siostra ciągle ją puszcza. W końcu coś mnie tchnęło, bo tytuł to ,,Mirros". Bardzo związane z rozdziałem :) Gdy zaczęłam czytać tekst, to aż mnie ciarki przeszły. Uwielbiam moment, gdy piosenka pasuje do czegoś, co czuję.
UsuńMusiałaś chyba pominąć pewien fakt z poprzedniego rozdziału. ,,Bastian nic nie odpowiedział. Sięgnął jednak do kieszeni i wcisnął w dłoń Hermiony jakiś przedmiot" - był tam taki fragment. Właśnie to było w ręku Hermiony, gdy się obudziła. To wszystko, co było pochyłymi literami, było snem ;)
Draco również miał sen, a jednocześnie wspomnienie.
Facet ze snu Herm i Draco jest tym samym facetem :) Właśnie o to tu chodzi. Wiem, poplątane to wszystko :P
Rozmowa Bastiana z Mioną już w następnym rozdziale. Nie będzie w niej jednak niczego bardzo rozstrzygającego.
Dzięki za uwagę na temat Niebieskich Króliczków :P Haha. Masz rację, to totalnie porąbany blog.
Pozdrawiam :*
Tak, to niesamowite uczucie, kiedy piosenka idealnie pasuje do tego, co aktualnie czytasz. Choć bardziej lubię to uczucie, gdy targają Tobą pewne emocje (szczęście/smutek/cokolwiek), wtedy włączasz tv/radio i słyszysz piosenkę, która albo idealnie odzwierciedla uczucia, albo przywodzi na myśl wspomnienia. Coś pięknego! :)
UsuńWidzisz jak mieszasz, widzisz?! Tyle tych faktów narzucasz, że można się totalnie zakręcić (nie to co w królikach, hahaha - ciągle myślę o tym prologu i się śmieję xD).
No dziękuję Ci bardzo, że "nie będzie (...) niczego bardzo rozstrzygającego" - nie ma to jak oczekiwanie na rozmowę, w której w sumie... może się nic nie okazać. :P
Czekam na kolejny. Pisz szybko, bo umieram z ciekawości! :D
Buziaki! :* :* :*
Yeah chyba wiem kim jest ten Bastian! Wpadłam na to dzisiaj o 3 w nocy ;D Uwielbiam to opowiadanie, jest takie magiczne <3 W każdym Twoim słowie widać tą ogromną miłość achh też chcę taką przeżyć ;) I nie wierzę, że dodałaś tą posenkę! Od niedawna jest moim numerem 1 i również kojarzy mi się z Dramione <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na NN Dori ;*
Dzięki ;) Bardzo się cieszę, że tak ci się podoba mój blog. Piosenka przyszła do mnie nagle, nawet się nie zastanawiałam. Od razu wiedziałam, że pasuje do Dramione.
UsuńPozdrawiam :*
Nie dziwię się kochana że miałaś uśmiech na twarzy pisząc ten rozdział.
OdpowiedzUsuńJa osobiście miałam uśmiech czytając go.
Wyszedł Ci naprawdę wspaniale.
I ten Bastian sporo o nim powiedzialaś a zarazem nie...
Hmm ja jakoś nie mogę zrozumieć kim on może być.
Z początku przyszedł mi do głowy Czarny Pan ale to niemożliwe prawda?
Chociaż z drugiej strony sama nie wiem... po Tobie wszystkiego można sie spodziewać.
I w końcu moje ukochane Dramione.
Cieszę się że się spotkali nawet w tak dramatycznych okolicznościach.
Jesteś moją inspiracją i uwielbiam Twoje opowiadanie.
Czytając naprawdę mam wrażenie że wiele mi brakuje.
Jesteś po prostu wspaniała moim zdaniem.
I to jak szybko go napisałaś.
10 stron worda... ja sama pisze w dwa tygodnie;)
No nie powiem zaipomowałaś mi niesamowicie i niecierpliwie oczekuje ciągu dalszego.
pozdrawiam serdecznie.
Dzięki :) Bardzo się cieszę, że ten rozdział tak się spodobał. Rzeczywiście można było się przy nim trochę pouśmiechać. Bastian nie jest Czarnym Panem. To mogę powiedzieć od razu :P
UsuńW następnym rozdziale będzie jeszcze trochę Dramione :)
Ciesze się, że moje opowiadanie cię inspiruje :)
Pozdrawiam :*
Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji u mnie:
dramione-ever.blogspot.com
Hej, nie miałąm jeszcze czasu, żeby przeczytać twoje opowiadanie, ale zrobię to niebawem. Mówiłaś, żeby cię informować o nowej notce. Zmieniłam adres strony, więc tu masz nową http://dramionabykatherina.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPzdrawiam serdecznie :)
Kath
Zajebisty rozdział! <3 Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO MNIE :)
http://www.sev-dra.tk/ - sevmione i dramione w jednym
Boooooooooooooooooooooooooooski <3 Piszesz wspaniale . ;D Czekam na kolejny . ;d Kiedy bedzie ? . ;D
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wiem. Pewnie jakoś na początku tygodnia. Może poniedziałek.
Usuńponiedziałek ? :o
Usuńja umre :c
Rozdział jest już gotowy. MOŻE go dziś wstawię, ale nic nie obiecuję.
UsuńKurde no , na początku myślałam że to Draco że ją obserwuje z innej postaci , ale on ma niebieskie oczy . Potem myślałam że to Ron , i że chce ją porwać i zgwałcić jprdl xD Teraz myślałam że to Syriusz . ALE NIE >.O Wciąż mnie intryguje jego tajemniczość -.o
OdpowiedzUsuńHa Bastian to Syriusz Black! <33 Kurde wskrzesiłaś mojego ulubionego Huncwota aaa! Kocham cię!
OdpowiedzUsuń