Dla Fioletoowej.
Aby wena wróciła.
Tydzień później...
Sala od transmutacji wypełniła się
słowami zaklęcia. Siedzący przy ławkach uczniowie transmutowali swoje pióra, a
profesor McGonagall chodziła po klasie i rozglądała się, w poszukiwaniu burzy
brązowych włosów. Niepokoiła się odrobinę o prefekt naczelną, która nie zjawiła
się na zajęciach. Było dopiero kilka minut po ósmej, co dawało nadzieję na to, że panna Granger jeszcze się zjawi.
-
A gdzie jest prefekt naczelna, pani profesor?
To już poważne spóźnienie- czyjś głos rozległ się nagle. Minerwa
odwróciła się do ślizgona, który siedział z założonymi na piersi rękoma.
Uśmiechał się nieco szyderczo, a jednocześnie z iskrą w oczach. Najwidoczniej
znał powód nieobecności Hermiony. Oczywiście, jak mogłoby być inaczej -
pomyślała McGonagall.
-
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Zabini - odpowiedziała nauczycielka, z
kamienną twarzą wpatrując się w drzwi klasy.
-
Mi to już piekło nie grozi, pani dyrektor - roześmiał się Blaise. Wtórowała mu
połowa ślizgonów zebranych w pomieszczeniu. Wszystkie dźwięki umilkły, gdy
nagle zagłuszył je huk i drzwi trzasnęły o ścianę. Brązowowłosa dziewczyna
weszła do klasy, jednocześnie ściągając loki w luźny kok. Szkolna torbę miała
otwartą i książki o mało się z niej nie wysypywały.
-
Przepraszam, pani profesor. Zaspałam - rzuciła Hermiona, po czym opadła na
ostatnią wolną ławkę. Wszystkie pary oczu były zwrócone w jej stronę.
-
Nie obchodzi mnie powód spóźnienia, panno Granger. Gryffindor traci przez
ciebie pięć punktów - powiedziała McGonagall istnie lodowatym tonem. Nawet nie
zaszczyciła swojej uczennicy spojrzeniem.
-
Oczywiście - odparła dziewczyna, po czym spuściła wzrok i zaczęła namiętnie
wpatrywać się w lśniący blat biurka.
-
Zostaniesz też na chwilę po lekcji - dodała nauczycielka. Hermiona uniosła
głowę z niedowierzaniem. Nie miała sił ani ochoty na szlaban, a to właśnie się
zapowiadało.
-
Dobrze - mruknęła w odpowiedzi. McGonagall odwróciła się w końcu i zaczęła
prowadzić zajęcia. Gryfonka słuchała wykładu jednym uchem. Ten temat przerobiła
już w zeszłym roku, w zaciszu swojego dormitorium. W tej chwili miała inne
sprawy na głowie. Nawet nie wiedziała, jak to się stało, że zaspała. Rozmawiała
z Draco do późnej nocy, położyła się tylko na kilka godzin. Oboje nie czuli
upływu czasu, cieszyli się każdą sekundą, w której mogli słyszeć swoje głosy. Te
rozmowy trwały już od tygodnia. Opowiadali sobie o zwykłych, codziennych
sprawach. Pomijali wszystkie te trudności, które mieli przed sobą. Hermiona wracała
szybko do swojego dormitorium po każdym wieczornym patrolu i natychmiast
siadała na parapecie z lusterkiem. Często budziła się oparta o kamienną ścianę,
gdy promienie słońca rzucały się na jej twarz. Cuciły ją powoli, delikatnie.
Gryfonce przypominały się wtedy poranki spędzane z Draconem, gdy otwierała
powieki i widziała go śpiącego obok. Tak bardzo chciała wrócić do tamtych
momentów, móc znowu poczuć jego wargi na swoich, dotknąć go. Bez tego czuła się
tak, jakby odebrano jej powietrze. Przez ten czas spędzony w Hogwarcie zdała
sobie sprawę, że relacja między nią, a Malfoyem działa w pewien zadziwiający
sposób. Im bardziej byli od siebie oddaleni, tym bardziej tracili nad sobą
kontrolę. Im dłużej trwała rozłąka, tym bardziej wzrastała potrzeba wzajemnej
bliskości. Byli od siebie uzależnieni, nie potrafili żyć bez siebie. Hermiona
poświęcała temu uczuciu większość swoich myśli. Któregoś dnia podczas spaceru
po błoniach zdała sobie sprawę z tego, że przez kilka lat mijali się z Draco,
chodzili różnymi ścieżkami. Byli jednak ciągle blisko siebie, w zasięgu wzroku,
w tej samej sali lekcyjnej, na tym samym korytarzu. Przecinali własne ślady,
jakby ścigali się po lodzie. I spotkali się gdzieś na środku otchłani, po takim
czasie. Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość. To wszystko miało ze sobą tak
ścisły związek. Hermiona uśmiechnęła się do samej siebie i nagle wybudziła z
coraz bardziej ogarniającego ją transu. Rozejrzała się po sali. Niemal wszyscy
uczniowie wlepiali wzrok w McGonagall. Tylko jeden ze ślizgonów zerkał w inną
stronę. Prosto w brązowe oczy gryfonki. Hermiona posłała Zabiniemu uspokajający
uśmiech i kiwnęła głową na znak, że wszystko jest w porządku. Pozostała część
zajęć upłynęła Hermionie niezwykle szybko. Gdy klasa opustoszała, gryfonka
wstała i ruszyła do podestu, na którym znajdowało się biurko McGonagall.
Kobieta uniosła wzrok i spojrzała badawczo na uczennicę.
-
Słucham - Hermiona usiadła w ławce najbliżej nauczycielki i uśmiechnęła się, co
nienajlepiej jej wyszło.
-
Wszystko jest w porządku, panno Granger? - spytała McGonagall po dłuższej
chwili mrożenia dziewczyny wzrokiem.
-
To tylko zmęczenie. Ostatnio źle śpię. Raz jeszcze przepraszam za to
spóźnienie. To się więcej nie powtórzy - zaczęła się tłumaczyć. Niechęć
ściskała jej gardło, gdy kolejne słowa wypływały z ust.
-
Powinnaś o siebie dbać. Z takim zarywaniem nocy nie ma żartów - odparła
kobieta, ściągając z nosa okulary. Bez nich wyglądała nieco łagodniej.
-
Oczywiście, postaram się coś z tym zrobić - Hermiona uniosła się z krzesła, z
zamiarem odejścia. Nie chciała zostawać w klasie ani sekundy dłużej. Zatrzymał
ją jednak głos nauczycielki.
-
Proszę zaczekać. Mam jeszcze jedną sprawę do ciebie.
-
Tak? - gryfonka usiadła na blacie ławki i założyła ręce na piersi. Zerkała
kątem oka na zegarek. Do następnej lekcji zostało zaledwie kilka minut.
-
Wspominałam na ostatnim spotkaniu prefektów o balu wiosennym? - powiedziała
McGonagall, wyciągając z szuflady biurka pergamin i pióro.
-
Tak, coś pani mówiła - mruknęła Hermiona w odpowiedzi.
-
Przemyślałam to i postanowiłam, że wprowadzimy pewną nowość. Wszystkie
uroczystości będą trwały trzy dni, cały weekend - kobieta nakreśliła kilka punktów
na papierze. Zapach atramentu rozlała się po sali.
-
I co ja mam z tym wspólnego, pani profesor? - Hermiona zmarszczyła brwi i
podeszła bliżej biurka nauczycielki.
-
Chciałabym, żebyś zajęła się przygotowaniem balu - odparła natychmiast
dyrektorka.
-
Słucham? Jak pani sobie wyobraża mnie jako osobę odpowiedzialną za coś takiego?
- spytała zaskoczona gryfonka. Przez głowę nawet jej nie przeszło, że
kiedykolwiek będzie poproszona o coś podobnego.
-
Doskonale się nadajesz, jesteś zorganizowana. Trzeba zająć się podstawowymi
formalnościami, wysłaniem zaproszeń, dekorowaniem sali, muzyką. Sądzę, że dasz
sobie radę - McGonagall wypisała zadania na kartce i uśmiechnęła się
zachęcająco do swojej uczennicy.
-
Pani profesor, nie wiem czy to jest dobry pomysł. I muszę już iść, zaraz mam
kolejne zajęcia - powiedziała Hermiona, chcąc jak najszybciej wyjść z sali.
-
Uprzedziłam profesora Flitwicka, że się spóźnisz. Nie ma powodu do pośpiechu.
Nie mam innej osoby, która byłaby odpowiednia do takiego zadania. Musisz mi
pomóc - McGonagall wstała i spojrzała na stojąco obok dziewczynę. Na jej twarzy
malowała się niechęć.
-
Ale...
-
Możesz wziąć sobie kogoś do pomocy. Pana Zabiniego na przykład - dodała Minerwa
z dziwnym, lekko szyderczym uśmiechem. Hermiona stała przez chwilę, wpatrując
się w czubki swoich butów. Rozważała wszystkie za i przeciw.
-
Dobrze, zgadzam się. Ale mam też swoje warunki - powiedziała w końcu, unosząc
głowę. W oczach McGonagall dostrzegła częściowe zadowolenie, ale również
niepokój, co do rodzaju żądań swojej uczennicy.
-
Słucham.
-
Do balu nie będę musiała uczestniczyć w wieczornych patrolach. Na organizację
potrzeba czasu. I będę mogła posłużyć się przy dekorowaniu pomysłami z
mugolskiego świata - wyjaśniła Hermiona z uśmiechem na ustach. Nauczycielka
trawiła jej słowa przez kilka minut.
-
Zgoda - powiedziała, po czym uścisnęła dziewczynie rękę i podała pergamin ze
szczegółami, dotyczącymi balu.
-
Zapomniałabym! Jest jakiś temat całej imprezy? - spytała Hermiona, stojąc już w
drzwiach sali od transmutacji.
-
Nie, musisz stworzyć coś sama - odparła McGonagall, zerkając na dziewczynę znad
jakiejś książki.
-
Świetnie - mruknęła gryfonka i wyszła na korytarz.
***
Hermiona szła do wielkiej sali,
przeglądając notatki od McGonagall. Przez kilka poprzednich godzin nie miała na
to czasu. Była już prawie przy ogromnych wrotach, gdy nagle coś ją zatrzymało.
Wysoki brunet zagrodził jej drogę.
-
Cześć, Granger.
-
Hmm... - mruknęła Hermiona w odpowiedzi, po czym wyminęła Zabiniego i weszła do
zatłoczonej sali. Wciąż patrzyła w zapiski na papierze i nie do końca zwracała
uwagę na to, gdzie idzie. Nagle poczuła szarpnięcie.
-
Ile razy mam cię jeszcze ratować od upadku? - Blaise pomachał jej dłonią przed
twarzą.
-
Nikt cię o to nie prosił - odparła, zwijając pergamin i znów zostawiając go
samego. Dogonił ją, gdy była już przy stole Gryffindoru.
-
Czy ty w ogóle śpisz, Granger? Może mam ci zabrać to ustrojstwo, żebyś nie
chodziła jak zombie? - powiedział, zatrzymując ją.
-
Grozisz mi? - syknęła z delikatnym uśmiechem na ustach.
-
Jak najbardziej - odparł.
-
Spadaj - pomachała do niego zwojem papieru i usiadła przy stole, na którym już
stały potrawy. Uniosła głowę, by upewnić się, że Blaise trafił na swoje miejsce. Spotkało ją jednak
rozczarowanie, bo ślizgon przy wtórze szeptów i niezadowolonych mruknięć
gryfonów, wcisnął się na miejsce między Hermioną i zdezorientowanym
pierwszoroczniakiem.
-
Co tam masz, słońce? - spytał jak gdyby nigdy nic, wskazując jednocześnie na
pergamin.
-
Coś - odpowiedziała wymijająco.
-
Powiedz, nie daj się prosić - zrobił błagalną minę i uśmiechnął się uroczo.
Hermiona wymierzyła mu w głowę pergaminem.
-
Będę organizować bal wiosenny. Właśnie dostałeś szczegółami w swój pusty łeb -
roześmiała się.
-
Bal wiosenny?! Panna Granger będzie
zajmować się imprezą?! - Blaise złapał się za brzuch, tłumiąc swoje
rozbawienie.
-
Przestań! Będziesz mi pomagał - Hermiona uśmiechnęła się triumfująco znad
szklanki soku dyniowego.
-
Że co?!
-
Że to. Będziesz mi pomagał w organizowaniu balu wiosennego - sprecyzowała,
zerkając na szok malujący się na twarzy ślizgona.
-
Świetnie, po prostu Miodowe Królestwo - mruknął Blaise, wstając z miejsca.
-
Już idziesz? Myślałam, że wytrzymasz dłużej.
-
Nie igraj z Diabłem, mała - odparł, oddalając się do stołu ślizgonów. Hermiona
roześmiała się cicho pod nosem i zabrała się za jedzenie. Przestała zwracać
uwagę na ciekawskie spojrzenia połowy wielkiej sali. Skupiała się tylko i
wyłącznie na swoich myślach.
***
Draco siedział w salonie, paląc
papierosa. Dym unosił mu się nad głową, tworząc coraz to oryginalniejsze
kształty. Zmieniały się z taką szybkością, jak krążące w głowie ślizgona myśli.
Dźwięk otwieranych drzwi przerwał jednak tę krótką, samotną chwilę. Malfoy
wstał z kanapy, przetarł zmęczone oczy i zgasił papierosa. Do pomieszczenia po
chwili weszło kilku mężczyzn, na których czele zobaczył Pottera.
-
Witamy, panie Malfoy - jeden z pracowników Ministerstwa wysunął się naprzód i
wyciągnął rękę. Blondyn uścisnął ją niechętnie, po czym znów usiadł na wygodnej
kanapie.
-
I jak się ma nasza sprawa? - spytał, patrząc się w sufit. Miał ochotę na
whiskey, ale musiał zgrywać dojrzałego, odpowiedzialnego człowieka. Powoli
zaczynało go to denerwować. Cała ta misja od strony technicznej wymagała wielu
przygotowań, które zaczynały irytować. A co było dla Draco najgorsze, wszystkie
procedury, przedłużały czas rozłąki z Hermioną.
-
Skupiliśmy się na informacjach od pana. Udało nam się ustalić dokładne dane osób,
które zamieszkują ten dom na obrzeżach Londynu. Obserwujemy dzielnicę od
tygodnia. Przeszukaliśmy też akta śmierciożerców, którzy byli wymienieni. Nie
znaleźliśmy niestety żadnych szczegółów. Zebraliśmy jednak dużą grupę
odpowiedzialnych, doświadczonych osób, które wezmą udział w akcji. Odbędzie się
za trzy tygodnie. Pański udział w normalnej postaci byłby, jak to pan
wspominał, dość niebezpieczny, dlatego będzie pan udawał, że jest po stronie
wroga. Oczywiście to wymaga wielu zdolności, ale...
-
Dam sobie radę. Nie wiem jak pan, ale niektórzy zdążyli już zauważyć, że mam
doskonały talent aktorski - Draco przerwał wywód mężczyzny i rzucił
zniecierpliwione spojrzenie Potterowi, który siedział na fotelu w rogu pokoju.
-
Czyli wszystko jak na razie jest jasne? - spytał czarnowłosy.
-
Dla mnie tak. Za trzy tygodnie mam udawać śmierciożercę - mruknął Malfoy.
-
Nie masz innego wyjścia - odparł na to Harry.
-
Wiem.
-
Zaplanowaliśmy wszystko bardzo dokładnie. Wyruszymy z naszej kwatery, w centrum
Londynu. Będą nas osłaniać członkowie Zakonu Feniksa. W tym domu, na który mają
napaść śmierciożercy, zjawimy się około północy. Włączyliśmy do akcji aurorów.
Jeśli będzie trzeba, do pomocy zostaną wezwani również inni pracownicy
Minsterstwa. Wszystkie departamenty będą postawione w gotowość.
-
Doskonale - Draco zatarł ręce i wstał z kanapy. Przez niewyspanie bolała go
każda kość, ale cieszył się, że w końcu sprawa obławy idzie do przodu.
-
Będziemy się starać, by był pan bezpieczny. W końcu taka była umowa. Informacje
od pana, bezpieczeństwo od nas - powiedział mężczyzna, zerkając na Malfoya,
który zaczął się kręcić po salonie.
-
A co jeśli mnie wykryją? Jeśli zauważą, że was nie zabijam, nie rozbrajam? -
spytał blondyn, zatrzymując się w pewnym momencie.
-
Zaprogramujemy przed obławą twoją różdżkę, wszczepimy jak gdyby antidotum.
Nasze różdżki będą blokować automatycznie twoje zaklęcia, więc będziesz mógł
bez problemu udawać - włączył się do rozmowy Harry.
-
Dobrze, chociaż tyle - Draco przetarł dłonią twarz i znów zaczął chodzić tam i
z powrotem. Nagle zdał sobie sprawę, że kogoś brakuje mu w tej całej grupie.
-
Gdzie jest Demens? - rzucił w stronę Wybrańca.
-
W Ministerstwie. Załatwia coś w Biurze Aurorów - odpowiedział czarnowłosy.
-
Zawsze nie tam, gdzie musi być - mruknął pod nosem Draco. Potrzebował Toma
właśnie w takich chwilach. Przy nim nie nachodziły go straszne, mroczne myśli.
-
Powinien wrócić za jakąś godzinę - Harry wstał i zerknął na zegar.
-
Oczywiście. Myślisz, że on nosi zegarek? Nie ma o czym marzyć - rzucił w
odpowiedzi Malfoy, po czym machnął ręką.
-
Omówiliśmy chyba wszystko. Jeśli jeszcze coś trzeba będzie wam przekazać,
skontaktujemy się w najbliższym czasie - mężczyzna z Ministerstwa wstał. Tak samo
zrobili pozostali.
-
Dobrze, dziękujemy - Harry uścisnął wszystkim dłonie i odprowadził ich do
korytarza. Gdy wrócił do salonu, Draco leżał już na kanapie, z wyciągniętymi na
oparciu nogami. W jednej dłoni trzymał papierosa, w drugiej szklankę whiskey.
-
Zostawić cię tylko na minutę... - westchnął Wybraniec, opadając na fotel.
-
Przyzwyczaj się, Potter - odparł blondyn, po czym zaciągnął się głęboko
nikotynowym dymem. Wsiąkał mu w płuca, przenosił się do żył, zasnuwał głowę
delikatną mgiełką. To dawało pewnego rodzaju spokój, chwilę odurzenia,
nieważkość.
-
I co myślisz o całej tej obławie? - spytał nagle Harry, zerkając na Malfoya.
-
Niby brzmi świetnie, wszystko doskonale zorganizowane, ale boję się, że czegoś
się domyślą - odpowiedział Draco po dłuższej chwili.
-
Jeśli będziesz dobrze grał, wszystko pójdzie zgodnie z planem.
-
Tylko to nie zależy ode mnie. Wystarczy mały błąd...
-
Damy radę. Już tak dużo udało nam się zrobić - powiedział Harry, opierając
głowę na oparciu fotela.
-
Zbieram się - Draco wstał nagle z kanapy i ruszył w stronę schodów. Nie chciał
dłużej siedzieć na dole z Poterrem, nie chciał rozmawiać wciąż o jednym i tym
samym. Gdy zamknął za sobą drzwi sypialni na poddaszu, był w stanie prawdziwie
odetchnąć. Nienawidził tego uczucia, gdy strach go paraliżował. Tak wiele razy
tego doświadczył. Usiadł bez sił na parapecie i przywołał zaklęciem lusterko,
leżące na szafce nocnej. Przetarł je delikatnie i uśmiechnął się po raz
pierwszy tego dnia.
-
Hermiona Granger - szepnął. Po chwili rozległo się ciche stuknięcie i w tafli
pojawiła się twarz brązowowłosej.
-
Ale masz wyczucie! Dopiero co wróciłam z obiadu - powiedziała, uśmiechając się.
Draco natychmiast zapomniał o wszystkich zmartwieniach. Jej głos wyłączał
wszystko, co złe.
-
Jak się miewasz? - spytał, opierając się wygodniej o kamienną ścianę.
-
Wyobraź sobie, że McGonagall powierzyła mi organizację balu wiosennego -
dziewczyna uniosła brwi w geście zdziwienia.
-
Panna Granger zajmująca się jakąś imprezą? - roześmiał się Malfoy.
-
Ej! Jeszcze nie widziałeś mnie w akcji - odparła, wypinając język.
-
Chciałbym zobaczyć - powiedział z delikatnym uśmiechem na ustach.
-
A co u ciebie?
-
Przed chwilą byli tu ludzie z Ministerstwa Magii. Za trzy tygodnie mam akcję.
Nie mogę powiedzieć ci więcej, kochanie.
-
Rozumiem. Nie chcę nic wiedzieć - odparła, chcąc zmienić temat.
-
Jesteś niesamowita.
-
Bez przesady.
-
Nie przesadzam. Kocham cię.
-
Ja też cię kocham.
---
Na początku, przepraszam za taką długą przerwę. Ostatni tydzień był szaleństwem. Nie mam czasu dosłownie na nic. Ten rozdział napisałam teraz, na żywo. Musiałam coś wstawić, po prostu musiałam. Za mną okropny weekend. Siedziałam cały czas nad szkolnym projektem, sklejałam film, konwertowałam, dopasowywałam. Katorga. Dosłownie.
Dziękuję za wszystkie wasze komentarze, uwagi itd. Bardzo podnoszą mnie na duchu, szczególnie gdy mam beznadziejny humor. Mam nadzieję, że ten rozdział się spodobał. Nie ma w nim bardzo wielu wydarzeń, ale musiałam go tak napisać. Jest on jakby przejściowy, taki, który jest znaczący, ale mało w nim akcji.
Ahhhh cudowny rozdział <3 Mam obawy co do tej akcji, ale cierpliwie poczekam...
OdpowiedzUsuńHermiona i Blaise przygotowują bal ??? Hahahahahaha no no ciekawie się zapowiada :)
A teraz nie smutaj mi tu i zacznij się uśmiechać i idź spać !!! Odpocznij wreszcie ;)
Alicja
Cieszę się, że się spodobało ;) Przygotowania do balu będą opisane dość krótko, ale myślę, że efekt końcowy pracy Blaise'a i Hermiony wam się spodoba.
UsuńNie mam niestety czasu na odpoczynek. Terminy mnie gonią, pracuję na oceny itp. itd.
Oczy same się zamykają, ale robić trzeba :)
A już myślałam że będę pierwsza :P Wpadłam przypadkiem na twojego bloga i zaczęłam czytać no troszkę mi to zajęło, ale jak się wkręciłam to skończyć nie mogłam :)
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny i wgl jesteś świetna. Niby taki jeden wątek miłosny, ale bardzo rozwinięty:
Bastian, Zabini, Tom..tyle różnych historii <3
Masz talent dziewczyno masz <3
Będę czekała z utęsknieniem na kolejny rozdział i mam nadzieje, że będziesz trwała do końca opowiadania i nie uciekniesz zawieszając bloga. Życzę ogroooooomu Weny, i mnóóóóóóóóóóóstwa pomysłów, i duuuuuuuuużo cierpliwości <3
Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że moje opowiadanie się spodobało. Mam zamiar dociągnąć opowiadanie do końca i zacząć następne :)
UsuńJejku... niepocieszona ;3 Ale oczywiście niezły. Jak mówiłas przejściowy ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
W następnym będzie się działo trochę więcej :) Przepraszam, że ten taki...nieciekawy, ale musiał taki być.
UsuńWracam do domu po walce ze starszymi paniami w poczekalni u lekarza a tu taka miła niespodzianka :) nie mogę się doczekać jak to wszystko się rozwinie!
OdpowiedzUsuńW następnym rozdziale zacznie się już trochę dziać :)
UsuńTylko nie każ nam długo czekać :D
UsuńNa pewno nie będziecie czekać tak długo jak ostatnio :) Właśnie pracuję nad nowym rozdziałem.
UsuńCieszę sie niezmiernie :3
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJak zwykle oszalamiajaco dobry
OdpowiedzUsuńMika
Och, dziękuję :)
UsuńTen rozdział podziałał na mnie jak Drętwota. Cudo. Nie mogę doczekać się nowej notki!
OdpowiedzUsuńMam takie pytanko... Jakiś czas temu zmieniłaś chyba szablon? Prawdopodobnie nie jest dopasowany do wersji mobilnej, bo cała strona jest biała.
F.
Nowy rozdział już powstaje :) Będzie ciekawie.
UsuńZmieniłam szablon i jest on rzeczywiście niedopasowany do wersji mobilnej :)
Straaasznie Ci zazdroszczę twoich umiejętności... chciałam bym sama tak genialnie pisać ;c Jak już zaczęłam czytać to oderwać się nie mogłam i nie wiem co teraz zrobię jak będę musiała czekać na kolejny rozdział o.o Bardzo mi się podobał twój pomysł historię Draco i Hermiony i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy (bo ja niecierpliwa osoba jestem)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i duużo weny ;*
Myślę, że nie trzeba będzie długo czekać na kolejny rozdział :) Właśnie nad nim pracuję i idzie mi całkiem nieźle.
UsuńJak zawsze świetnie <3 Już nie mogę doczekać się rozdziału w którym dowiemy się kim tak naprawdę jest Bastian :) rozważałam wiele scenariuszy, ale nikt tak do końca mi nie pasuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:*:)
TEN rozdział już niedługo :) Mam nadzieję, że nie zawiodę.
UsuńRozdział był już wczoraj, połknęłam go właściwie w dwie sekundy i już już miałam Ci napisać jakiś krótki komentarz, żeby być pierwsza, ale powstrzymałam się (zresztą co Ci da komentarz, który był pod wpływem 300 rozdziałów przeczytanych przeze mnie o Sevmione? Pewnie powypisywałabym kilka bzdur o nich zamiast skupić sie na Twoim blogu ;p) i zamierzam teraz to naprawić. ;)
OdpowiedzUsuńMoże, faktycznie, mniej akcji niż zazwyczaj, ale rozumiem, że masz teraz mnóstwo nauki i projekt, więc nie mam zamiaru Ci przeszkadzać. Dla mnie, jak zawsze rozdział świetny, choć nie było Bastiana ;_; Jesli Twoim celem jest spowodować u mnie zawał, to musze CI powiedzieć, że jesteś bardzo blisko! Kiedy nam wreszcie powiesz kto to jest? Ja tu.. Dobra, koniec o mnie, zagalopowałam sie. ;p
Pomimo wyrywania sobie włosów z głowy jestem bardzo spokojna *bierze kilka głębokich oddechów* i z (nie)cierpliwością czekam na NN, w którym (mam ogromną nadzieję) będzie wyjaśniona postać chłopaka. Mam podejrzenia, jednak nie lubie psuć sobie niespodzianki. Poczekam jeszcze troszkę, a Tobie życzę przed wszystkim odpoczynku (bo zasłużyłaś sobie na to), mnóstwo czasu i bardzo dobrych ocen na koniec roku. ;) No i, jak zwykle dużo weny, lecz widzę, że ta i tak Cię nie opuszcza. ;)
Fioletoowa
Tajemnica Bastiana niedługo się wyjaśni. Do końca opowiadania zostało ok. 3-5 rozdziałów, więc niedługo będzie po wszystkim :)
UsuńCieszę się,że rozdział się spodobał. Piszę już kolejny i postaram się wstawić go bez opóźnień.
Bez końca mogłabym się rozpływać nad Twoim stylem pisania. Dialogi, opisy, akcja. Jesteś niesamowita, zresztą tak samo jak ten blog.
OdpowiedzUsuńMaksymalnie pięć rozdziałów do końca? Więc akcja się zagęszcza : ) Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, choć jestem w stanie na niego poczekać ile będzie trzeba.
No i już niedługo kolejne opowiadanie!! Nawet nie wiesz jak się cieszę z tego powodu. Mam nadzieję, że wena nigdy Cię nie opuści ; )
Już niedługo nowe opowiadanie! Sama nie mogę się doczekać. Mam już prolog i pierwszy rozdział :) Będzie cudownie.
UsuńWena mnie nie opuści, wierzę w to :)
świetny *__*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNa początek wybacz że tak późno.
OdpowiedzUsuńOstatnio jestem strasznie zacofana, ale o to jestem.
I przyznam szczerze, że rozdział mi sie podoba.
Może i faktycznie nie wiele wnosi ale podoba mi się sam pomysł Hermiony organizującej bal.
I szkoda mi Draco... będzie musiał stać się Śmieciożercą aby chronić Hermionę.
I podoba mi się, że mają sposób komunikowania się ze sobą.
Dla nich to bardzo ważne w tak trudnej chwili.
Czy wypowiadałam się już na temat szablonu?
Co prawda teraz wygodniej się go czyta ale nie powiem żeby za specjalnie mi się podobał.
Nie wiem czemu ale chyba jestem zbyt przyzwyczajona do Twoich poprzednich wersji.
oczekuje kolejnego rozdziału i aby Twój tydzień nie był tak ciężki jak ten...
pozdrawiam serdecznie
Rozumiem, ja też jestem ostatnio w tyle z czytaniem jakichkolwiek blogów ;/
UsuńSzablon jest przystosowany do nowego opowiadania. Pewnie jeszcze się zmieni :)
Niestety ten tydzień jest ciężki, następny będzie jeszcze gorszy ;/
Hej Edge ;*
OdpowiedzUsuńWiesz, jak moje serce się uradowało jak zobaczyło dzisiaj nowy rozdział? :D W ogóle przepraszam, że dopiero dzisiaj komentuje, ale niestety ogarnęło mnie szaleństwo naukowe. Jednym słowem, nauczyciele nie mają dla nas litości. :(
Rozdział jest świetny, z resztą każdy rozdział napisany twoją ręką jest fantastyczny. Uwielbiam twoje opowiadanie! : )
Hermiona organizuje bal z Blaisem. Ciekawe co z niego wyniknie :D Na pewno dadzą czadu :D Myślę, że McGonagall dała to zadanie Mionie, ponieważ chciała, chociaż na chwilę, odciągnąć Gryffonkę od myślenia o Draco. Ale nic Miony od tego nie powstrzyma : )
Draco i Miona są dla siebie niczym powietrze. Ta rozłąka coraz bardziej umacnia ich uczucie. W sumie, wyjdzie im na dobre. : ) Ale jak sobie pomyśle, że Draco będzie walczył "po stronie Śmierciożerców" to aż mnie ściska w środku. Mam ogromną nadzieję, że nic mu się nie stanie i szczęśliwie powróci do Miony. : )
Co do tego balu, to czy na nim ujawni się Draco i go zrehabilitują? ;> Bo to trochę z drugiej strony jest podejrzane, że to Miona ma zorganizować ten bal. :D Ale dobra, koniec. Bo jeszcze się wyda i nie będzie niespodzianki, a ja lubię jak mnie zaskakujesz. :D
Biedna Edge ;* Za dwa tygodnie będzie po wszystkim ;*
Pozdrawiam i weny życzę! : )
Lily ;*
Rozumiem. Nauka :) Mnie tez ona totalnie pożera ;/ Nie wiem gdzie mam głowę, w co ręce włożyć... Wystawianie ocen, ważne sprawdziany itd.
UsuńBardzo się cieszę, że rozdział się spodobał. Bal z pewnością będzie doskonale zorganizowany - w końcu to Hermiona :) I masz rację, McGonagall chciała dać Mionie coś do roboty. Przypominam, że Minerwa wie wszystko o misji Malfoya. Nawet wie więcej niż gryfonka.
Stanie po stronie śmierciożerców na pewno będzie dla Draco trudne, ale jak widać Ministerstwo chce mu pomóc. Nie będzie tak źle, chociaż sceny, które będą opisane, mogą wzbudzić niepokój.
Co do balu :) Nic nie zdradzam. Sami się przekonacie.
Przede mną jeszcze trochę katorgi. Projekt, oceny, zawożenie podania do szkoły itp. itd. :/ Mam już dość, oczy same mi się zamykają, ale muszę dać radę.
Pamiętam ten okres sprzed 2 lat. Miałam tak samo jak ty :* Teraz jak na to patrzę, to się z tego śmieję, bo mimo nieprzespanych nocy, zszarganych nerwów i tego całego cyrku mam satysfakcję, że dostałam się na swój wymarzony profil : )
UsuńLily.
Ja zbieram się w sobie i pracuję,mimo zmęczenia :) Właśnie uzupełniam ćwiczenia z geografii. Czeka mnie jeszcze nauka niemieckiego, chemii... Wolę nie wyliczać co jeszcze muszę zaliczyć :P
UsuńTo sporo masz tego... Okey, już Ci nie przeszkadzam. Miłej pracy ;* Włącz sobie jakąś muzykę i troszeczkę się zrelaksuj : ) Mi muzyka pomaga, odprężam się przy niej. ; ) Dobra, lecę do biologii :D
UsuńDo następnego rozdziału ;*
Lily.
Czytelnicy nigdy mi nie przeszkadzają :) Wręcz przeciwnie, pomagają. Muzyka towarzyszy mi zawsze. Pierwsze, co robię, gdy wrócę ze szkoły, to włączenie muzyki :P
UsuńO boże!!! Ale najpierw jak Ci wcześniej zrobiłam spam mym jak zacnie długim komentarzem teraz wywiążę się z tamtych słów ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny!!!!! Ale dalej nie wiem kim jest ten Bastian choć o nim tu nic nie było tak na prawdę... No nic, cudne jest to jak piszesz! Tylko czemu aż trzy tygodnie?! Czemu muszą być z dala od siebie tak długo? A jeśli się później okaże, że do niej nie wróci? NIe tak nie może być! To byłoby nie do pomyslenia!
Ale jeszcze ta organizacja balu przez Hermionę... No cudo! Ale wiesz co mogłoby się stać? Oczywiście nie mówię, że tak będzie bo to tylko moję marzenia i fantazje a pióro trzymasz Ty i tego nie zmienię, ale wracając gdyby ten bal był kostiumowy, albo chociaż z maskami czy już nawet walić te maski Draco mógłby się tam pojawić! O tak zrobić jej niespodziankę przed tą natrudniejszą akcją zaznać chwili szczęścia i spotkać się z nią na balu. A byłby to również doskonały moment by pokazać że są razem!!!
Ale no cudo, miód i malina ten rozdział tak jak cały twój blog! Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział!!!
Pozdrawiam Asella ;*
To wcale nie spam :) Bardzo się cieszę z tak długich opinii i uwielbiam je czytać.
UsuńBardzo się cieszę, że rozdział się spodobał. Tajemnica Bastiana wyjaśni się niedługo. Jego postać jest KLUCZOWA w całym opowiadaniu. W końcu zauważycie, że jeszcze nigdy nie pojawiły się żadne słowa, związane z tytułem opowiadania (,, Bez definicji"). A niedługo się pojawią :)
Nie zamierzam kończyć tej historii jakoś tragicznie :) Draco wróci. Prędzej czy później :P Nie mówię kiedy.
McGonagall dała Hermionie takie zadanie, żeby nie myślała o tej całej misji. Akcja opowiadanie w tej chwili toczy się w połowie lutego. Bal odbędzie się pod koniec marca. Nie planuję żadnej niespodzianki od Dracona, bo to już trochę oklepane. Zdarzy się jednak coś zupełnie innego, co z pewnością was...zaskoczy,powali, spali was na wióry. Hah. Gdy czytam rozdział,w którym jest bal ( tak, już go napisałam) to stwierdzam, że będziecie zadowoleni.
kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńZnowu nie mam pojęcia ;) Zaczęłam już pisać rozdział, ale w szkole mam tyle pracy, że się nie wyrabiam.
UsuńAle troche wyżej pisalas że masz już napisany rozdzial. :D
UsuńŹle przeczytałaś. Mam napisany rozdział,w którym jest bal, a to jeden z jeszcze późniejszych rozdziałów,a nie 32 :)
UsuńO niee :c
UsuńMasz talent.
OdpowiedzUsuńZajrzysz ? pfilialove.blogspot.com
Z góry dzieki :)
Nie wierzę, że dodałaś drugą część w dzień, w którym musiałam wrócić na studia i nie mogłam tego przeczytać... Trzeba szybko nadrobić. :D
OdpowiedzUsuńBlaise, wariat. Zawsze musi coś dowalić, ale za to lubię go coraz bardziej. Hermionę zresztą też. Jej metamorfoza coraz bardziej mnie zadziwia. Spóźnianie się na zajęcia? Słuchanie nauczycielki jednym uchem? Myślenie o pewnym blondynie na lekcji? I ta pewność siebie w rozmowie z McGonagall, stawianie własnych warunków. Coś pięknego! Uwielbiam ją.
Ciekawi mnie jaki temat wymyśli na bal. Zapewne będzie to coś niesamowitego. Mugolskie dekoracje. Hm, chciałabym to zobaczyć w filmie. :)
Już widzę ich wspólne przygotowania. To będzie kupa śmiechu! Fakt, że Hermiona ma przygotować imprezę nie jest tak dziwny i śmieszny zarazem, jak to, że Zabini ma jej pomagać. xD
Mam nadzieję, że opiszesz nam choć w skrócie tą akcję ze śmierciożercami. To na pewno będzie widowiskowe! O ludziach z Ministerstwa mogę powiedzieć tylko tyle, że są nudni. Harold zresztą też. Kurde, nie dziwię się Draconowi, że Potter go irytuje jak tylko o jednym gada. No i najważniejsze - ICH rozmowa. Wciąż słodcy. Nie mogę się doczekać ich spotkania. Chyba naprawdę nie będę wypuszczać się wzajemnie z objęć. :P
Czekam na kolejny! :)
Wow, sporo tego miałaś w szkole. Ja też mam zapierdziel, więc wiesz... wiem jak się człowiek czuje po takiej harówce i współczuję. Na szczęście już koniec, co nie? :)
Aha, co do rozdziału - brakowało mi kochanego Bastiana, ale cii. :P
Pozdrawiam! :*
Kocham te ich rozmowy <33
OdpowiedzUsuńHermiona będzie urządzać imprezę? Oj będzie na pewno ciekawie! :D
Uśmiałam się jak Blaise rozmawiałam z McGonagall :D Hm... Może dlatego go w to wmanewrowała?