sobota, 18 maja 2013

33. Walka




W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca.
P.Coelho

- Blaise! Uważaj! - rozległ się krzyk, po czym jasna smuga  przeszyła powietrze. Hermiona stała na środku jednej z opuszczonych sal lekcyjnych, trzymając przed sobą różdżkę. Celowała nią w ślizgona, który zdezorientowany patrzył w przestrzeń nad swoją głową. Ogromny, ciężki kawał materiału wisiał niebezpiecznie blisko. Gryfonka skinęła głową i Zabini odsunął się delikatnie na bok. Dziewczyna cofnęła czar i tkanina opadła z hukiem na podłogę.
- Mógłbyś uważać - syknęła, posyłając mu karcące spojrzenie.
- Przepraszam. Różdżka mi się omsknęła - odparł pod nosem, jednocześnie lewitując materiał pod ścianę.
- Musimy skończyć te dekoracje do końca tygodnia. McGonagall chce je zobaczyć jakiś czas przed balem - Hermiona przeniosła wzrok na resztę przedmiotów, znajdujących się w sali. Większość elementów była już gotowa.
- Według mnie to przesada. Jest jeszcze kilka tygodni na przygotowania - Zabini usiadł na podłodze i zaczął przemieniać zielony materiał w kolejne wstęgi z herbem Domu Węża. Nadgarstek bolał go już od tych ciągłych zabiegów. Hermiona dawno skończyła szarfy z dumnym lwem Gryffindoru, a  praca nad niebieskimi wstęgami Ravenclawu szła jej niezwykle szybko.
-  Zróbmy co do nas należy. Później będziemy mogli odpoczywać - odparła, odkładając na stos kolejny kawałek niebieskiego materiału.
- Mam rozumieć, że nie zamierzasz pojawić się na balu? - Blaise wysoko uniósł jedną braw i spojrzał na gryfonkę.
 - Po co mam iść? Wpadnę na chwilę, zobaczę, czy wszystko jest na swoim miejscu i zniknę - dziewczyna unikając wzroku chłopaka, odwróciła się do niego plecami.
- Wkładasz w to tyle pracy i nagle odechciewa ci się iść - prychnął ślizgon, podnosząc się z podłogi. Rzucił w kąt szarfy Slytherinu i zabrał się za kolejny element dekoracji.
- Mam ci się tłumaczyć? - spytała, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem.
- Mogłabyś - odpowiedział z delikatnym uśmiechem na ustach.
- Nie widzę sensu przebywania z kimkolwiek. Nie będzie tam Draco, nie będzie też mnie - rzuciła, jak gdyby od niechcenia zasłaniając dłonią twarz. Blaise dobrze wiedział, że chce ukryć łzy. Do misji pozostał tydzień, Hermiona była w coraz gorszym stanie. Bal był jedyną rzeczą, która chociaż na chwilę odciągała jej uwagę.
- Myślę, że Malfoy chciałby, żebyś się tam zjawiła. Przecież do balu jeszcze wszystko może się zdarzyć. Kto wie, może będziesz miała wtedy kontakt z Draco? - starał się podnieść ją na duchu, chociaż niepewność w jego głosie była wyczuwalna.
- Nie jestem głupia, Blaise. Nawet jeśli misja się powiedzie, co najmniej miesiąc po niej Draco będzie mógł wrócić. Sprawa będzie musiała trochę przycichnąć - gryfonka mówiła, rzucając zaklęcia na materiał.
- Nie martw się. Ja będę na balu. Na pewno nie zostaniesz sama - odparł już odrobinę ciszej. W ostatnim czasie Hermiona odbierała mu całą pewność siebie. Gdy chciał poprawić jej humor, mówiła mu gorzką prawdę prosto w oczy. Od opowieści dziewczyny na temat Syriusza, nie uśmiechnęła się ani razu. Tylko czasami następowała jakaś dziwna, trudna do określenia chwila. W jej brązowych tęczówkach przez kilka sekund tliły się iskry. Blaise dobrze wiedział, że w tych momentach wspomina dni spędzone z Draconem.
- Zastanowię się - mruknęła pod nosem.
- Granger... - zaczął mówić, podchodząc bliżej. Myślał, że się odsunie, zacznie krzyczeć, nie pozwoli się dotknąć. Tymczasem stała na środku sali jak sparaliżowana. Znalazł się przy niej i jednym ruchem wyciągnął materiał z jej rąk. Opadł na podłogę, a Hermiona w tej samej sekundzie zaniosła się płaczem. Ślizgona chwycił ją w swoje ramiona i mocno ścisnął. Łzy płynęły po jej policzkach z coraz większą częstotliwością, trzęsła się na całym ciele. Oboje nie wiedzieli, co właściwie się dzieje.
- Przepraszam - wyszeptała dziewczyna, odsuwając się delikatnie.
- Nie masz za co - odpowiedział, wyczarowując jedwabną chusteczkę. Podał ją Hermionie z uśmiechem na ustach.
- Mam za co. Zamiast sobie radzić, wyładowuję się na tobie - odparła, wycierając oczy.
- Jest ci ciężko, to zrozumiałe - wziął ją za rękę i posadził na jakimś kufrze w rogu pokoju. Dawała mu się prowadzić bez żadnych protestów.
- Ale nie tylko ja istnieję. Tobie też musi być ciężko. Nie widziałeś tak dawno swojego przyjaciela, nie widziałeś Alice i...
- I co? - spytał, widząc kolejne łzy w jej oczach.
- I musisz się jeszcze opiekować mną - skończyła głosem pełnym poczucia winy.
- A widzisz, że to dla mnie żaden problem? - uśmiechnął się.
- Możesz mówić co chcesz. Ja i tak wiem swoje - odparła, ocierając kolejne łzy z policzków.
- Przestań być taka uparta, Granger. Opiekowanie się tobą, to jak obserwacja czegoś... intrygującego. Całkiem ciekawie jest patrzeć, jak się teraz zachowujesz.
- Co masz na myśli? - spytała, unosząc głowę.
- Zmieniłaś się, Hermiono. I nadal zmieniasz. A mi jest dane to obserwować. W dodatku mam dużo okazji do wygłupów na oczach całej szkoły. Dlatego też pójdziesz ze mną na bal i będziemy się świetnie bawić. Hogwart aż się zagotuje - zaczął się śmiać, a po chwili Hermiona zrobiła to samo.
***
            Draco siedział na jakimś piekielnie niewygodnym krześle, patrząc beznamiętnie w ścianę. Nie wiedział, ile już trwał w takiej pozycji. Jednym uchem słuchał toczącej się w tle rozmowy. Ustalano właśnie ostatnie szczegółu, dotyczące obławy. Potter był w swoim żywiole i z zapałem przedstawiał cały plan. Różdżka Malfoya leżała na pobliskim stole, a rzucone na nią zaklęcie się dopełniało.
- Czyli wszystko jest jasne? - pytanie Wybrańca wybudziło na moment blondyna. Przytaknął, udając, że słuchał całej wypowiedzi. Plan obławy znał już na pamięć, wręcz za dobrze.
- Panie Malfoy? - mężczyzna w czarnym garniturze zwrócił na siebie uwagę.
- Hmm... - mruknął od niechcenia arystokrata.
 - Musimy znać miejsce, do którego mamy pana zebrać w razie jakiegoś urazu - pracownik Ministerstwa Magii siedział za biurkiem i wypełniał tony papierów.
- Potter, już podawałem ci adres. Wypełnij ten druczek - Draco machnął ręką w stronę Harrego.
- Jasne - usłyszał w odpowiedzi, po czym pióro zaczęło poskrzypywać na papierze.
- Czyli wszystko jest już gotowe? Jutrzejszej nocy zakończymy ten koszmar? - drzwi pokoju otworzyły się i w progu pojawiła się sylwetka Ministra. Kingsley Shacklebolt wszedł powolnym krokiem i zatrzymał się przed biurkiem.
- Postaramy się, panie Ministrze - pracownik niemal przesunął nosem po blacie stołu, kłaniając się przełożonemu.
- Słowa mają tu małe znaczenie. Ważniejsze są czyny. Chcę, żeby to miało swój koniec właśnie jutro! Daję wam swoich najlepszych ludzi, poświęcam ich życie - mężczyzna uderzył pięścią w biurko, po czym spojrzał po wszystkich zebranych. Miny mieli niezbyt ciekawe, co młody Malfoy skwitował delikatnym uśmiechem.
- Damy z siebie wszystko - odparł siedzący za biurkiem auror.
- Mam taką nadzieję.
***
            Zapadła noc, Londyn zdawał się zapaść pod ziemię, ciemność ogarnęła każdy zakamarek. Tylko na główne ulice rzucały się przyćmione, słabe blaski latarni. Ludzie spokojnie spędzali wieczór w swoich domach, nikt nie obserwował ulicy, na której nagle, jak gdyby z nikąd pojawił się człowiek. Szedł środkiem jezdni, a czarna peleryna unosiła się za nim, jak skrzydła. Szeroki kaptur zasłaniał twarz przybysza. Po chwili przystanął, rozejrzał się, a z kieszeni wyciągnął mały, metalowy przedmiot. Przypominał odrobinę mugolską zapalniczkę. Mężczyzna wyciągnął dłoń, a kule światła zaczęły odpływać z latarni. Po chwili ulicę pochłonęła kompletna ciemność.
- Lumos - cichy szept zabrzmiał jak powiew wiatru. Na końcu różdżki, trzymanej przez mężczyznę pojawiła się smuga światła. Dawała nikły blask, lecz spowity czernią przybysz zdawał się doskonale znać drogę do miejsca, w które zmierzał. Zatrzymał się w końcu przed jednym z domów. Gdyby ktoś stał w tamtej chwili kilka metrów od mężczyzny, zapewne usłyszałby jego mocne bicie serca. Opanował się jednak po krótkiej chwili i wyciągnął swoją różdżkę w stronę nieba. Tak jak się umawiali, w powietrze wzniósł się patronus. Jego niebieski blask był niezwykle silny, podobnie jak wspomnienie, którego użył mężczyzna, by go wyczarować. Brązowe, głębokie oczy, o których pomyślał dawały moc, której jeszcze nigdy nie doświadczył. Po dłuższej chwili rozległo się ciche, ledwo dosłyszalne pstryknięcie. Draco odwrócił się natychmiast, dostrzegając w mroku kilka postaci. Był pewien, że żaden mugol nie będzie w stanie zobaczyć ich z okna. Byli odziani w czerń, podobnie jak on sam.
- Jesteś - śmierciożercy rozstąpili się, pozwalając przejść na przód jednemu z nich.
- Obiecałem, więc się zjawiłem - odparł Malfoy. Dziękował w duchu, że nie musi ściągać z twarzy kaptura.
- Znasz już plan. Nie muszę ci tłumaczyć wszystkiego od nowa? - mężczyzna w czarnej pelerynie zbliżył się o kilka kroków.
- Wszystko pamiętam. Przecież pomagałem wam układać ten plan - odpowiedział Draco, mocno zaciskając dłoń na różdżce.
- Więc nie ma na co czekać - śmierciożerca zatarł ręce, po czym gestem przywołał swoich towarzyszy. Było ich około pięciu. Reszta podchodziła z innych stron domu.
- Tak, zróbmy to - blondyn ruszył za grupą, mocno i pewnie stawiając każdy krok. Starał się nie myśleć o tym, co może zdarzyć się tej nocy. Gdy stanęli przed bramą domu, zatrzymała ich jakaś dziwna siła.
- Tak jak myślałem, założył barierę - śmierciożerca stojący najbliżej, pozbierał się z ziemi, będąc wcześniej odrzuconym przez silne zaklęcie.
- Daj znać pozostałym. Trzeba złamać to świństwo - syknął po chwili do któregoś z mężczyzn, który bez słowa podciągnął rękaw peleryny i dotknął różdżką swojego mrocznego znaku. Po chwili szóstka mężczyzn stanęła przed magiczną zasłoną i zaczęła wypowiadać słowa zaklęcia. We wszystkich czterech stronach domu działo się to samo. Na ochronną kopułę zaczął spadać grad czarów i po chwili bariera opadła. Jednocześnie drzwi domu otworzyły się z hukiem. Stanął w nich młody, wysoki mężczyzna. Patrzył z przerażeniem, jak śmierciożercy przekraczając granicę jego posiadłości.
- Jak się masz, Simons? Myślałeś, że ta kopuła nas zatrzyma? - zadrwił jeden z mężczyzn, stawiając kolejne kroki na żwirowym podjeździe. Jego różdżka zaczęła unosić się niebezpiecznie. Draco patrzył na to wszystko, a serce ściskało mu się mocno. Przerażenie w oczach właściciela domu mroziło krew w żyłach. Najwidoczniej niczego się nie spodziewał.
- Czego chcecie?! - wrzasnął, wyciągając z kieszeni swoją różdżkę. Wyglądał żałośnie, stojąc naprzeciw grupy z pewnością silniejszych od niego mężczyzn. Jeden ze śmierciożerców roześmiał się szyderczo, a jego głos zaczął przesiąkać wszystko wokoło.
- Nie udawaj głupiego, Simons! Naprawdę nie sprzymierzałeś się z wrogami naszego Pana? I może jeszcze powiesz nam, że masz czystą krew? -  mężczyzna w czarnej pelerynie stanął na pierwszym schodku, prowadzącym na ganek. Stojący w drzwiach właściciel, odwrócił się, z zamiarem ucieczki. Uniemożliwiła mu to jednak pewna przeszkoda. W korytarzu stała kolejna grupa śmierciożerców.
- Wybierasz się gdzieś? - jeden z mężczyzn zaczął podchodzić do przerażonego Simonsa. Po chwili Draco zobaczył błysk i chłopak skulił się z bólu.
- Dalej! Trzeba przeszukać dom. Musi mieć tu jakieś namiary na podobnych do siebie - stojący obok Malfoya śmierciożerca splunął na ziemię, po czym poprowadził resztę do domu. Weszli, mijając leżącego na podłodze Simonsa. Draco spojrzał na niego ukradkiem. Był jeszcze młody, całe życie mogło być przed nim. A teraz zwijał się z bólu w korytarzu własnego domu. Malfoy przełknął ślinę i przeszedł obok chłopaka bez słowa. Nie mógł dawać po sobie znać, że ten widok tak go poruszył. Gdy znaleźli się w środku, jedna grupa śmierciożerców już przetrząsała salon. Meble wręcz latały w powietrzu, dokumenty leżały podarte na podłodze. Krzyk Simonsa rozdzierał powietrze, co sprawiało, że żołądek Dracona coraz bardziej się zaciskał. Musiał jednak zacząć grać i po chwili przewracał kolejne pułki z książkami. Nie wiedział nawet, czego ma szukać. Po prostu musiał wejść w rolę. Każdy, nawet minimalny błąd mógł zaważyć na całej misji. Nagle wszyscy zatrzymali się w miejscu, jak woskowe figury.
- Słyszycie? - jeden ze śmierciożerców wyciągnął wysoko różdżkę i spojrzał po wszystkich.
- Chyba ktoś jest na górze - jeden z mężczyzn ruszył w stronę schodów. Pokonał połowę odległości, gdy błysk czerwonego światła zwalił go z nóg. Opadł bez życia na podłodze salonu. Nikt się nie odezwał, wszyscy patrzyli z przerażeniem na ciało, broczące krwią. Po kilku sekundach dom zaczął trząść się w posadach. Deski trzeszczały pod stopami, a szyby w oknach zaczęły pękać. Szkło rozpryskiwało się wokoło, jak w zwolnionym tempie opadając na zniszczony przez poszukiwania salon. Draco zbliżył się do grupy śmierciożerców, którzy utworzyli szyk na środku salonu. Jeden z nich nadal stał w korytarzu i torturował Simonsa. Przerwał mu jednak głośny huk. Przez wyłamane tylne drzwi i wszystkie okna do domu zaczęły wlatywać dziwne kształty, które po chwili okazały się być ludźmi. Nikt nie czekał na jakiekolwiek wyjaśnienia. Zaklęcia zaczęły przeszywać powietrze, groźne błyski rozświetlały cały dom. Draco w tłumie, który go otaczał, dostrzegł sylwetkę Pottera, ale zaraz zniknął mu z oczu. Zaczął miotać zaklęcia w stronę ludzi, których dobrze znał. Pracownicy Ministerstwa doskonale grali i bez mrugnięcia okiem tłumili ataki Malfoya. To było jedno z najdziwniejszych uczuć, jakiego kiedykolwiek doznał. Musiał walczyć po stronie zła, mimo że sercem był po tej drugiej. Nie odróżniał już rzeczywistości od swoich myśli, gdy kolejne błyski rozdzierały powietrze. Kątem oka widział, jak Simons walczy ze śmierciożercą. Chciał mu pomóc, ale nie mógł. Nie mógł zabijać prawdziwego wroga, nie mógł się zdradzić. Wdał się w walkę z jednym z mężczyzn, którego kojarzył ze spotkania u Shacklebolta. Zaklęcie rzucone na różdżkę doskonale działo. Każdy czar, który wypłynął od Malfoya, odbijał się niezauważalnie, był tłumiony. Pojedynek wyglądał jednak na całkiem poważny z perspektywy obserwatora. Draco czuł delikatne wyrzuty sumienia, nie walcząc prawdziwie. Jakby oszukiwał wszystkich, którzy właśnie narażali swoje życie. Wiedział, że nie może się poddać. Gdy patrzył na chaos, który go otaczał, przypominała mu się Bitwa o Hogwart. Przerażone twarze ludzi, którzy stali po stronie swojego domu, ukochanej szkoły i te okropne, puste twarze śmierciożerców, którzy chcieli zabijać. Malfoy rzucał kolejne zaklęcia, nawet nie myśląc, co właściwie robi. Kilka razy zobaczył Pottera, ale na tyle krótko, że po kilku sekundach wątpił, czy to na prawdę był Wybraniec. Nagle coś znowu zaczęło się dziać i do domu wpadła kolejna grupa aurorów. Draco popatrzył z nadzieją w ich stronę. Po raz pierwszy od kilku miesięcy pomyślał o tym, że może się udać. Nim jednak rzucił kolejne zaklęcie w stronę pracownika Ministerstwa, zobaczył znajome, pełne rządzy mordu oczy Rowle'a. Czar uderzył w żebra Dracona, zwalając go na ziemię. Ciemność opadła na niego z zastraszającą prędkością, pozostawiając przed oczami jedynie obraz uśmiechniętej, przepięknej dziewczyny o brązowych tęczówkach.
***
            Wokół panowała przerażająca, pusta, grobowa cisza. Dom zdawał się być kompletnie ogołocony i martwy. Wszystkie ciała zostały usunięte, a jedynymi śladami bitwy były porozbijane meble i wszechobecna krew.  Mugolska część Londynu nie zdawała sobie sprawy z tego, co zdarzyło się tej nocy. Silne zaklęcia rzucone na posiadłość Simonsa stłumiły wszelkie dźwięki, a z ulicy dom wyglądał normalnie, był w nienaruszonym stanie dla niemagicznego oka. Tymczasem stojący na chodniku mężczyzna patrzył w pozbawione szyb okna. Czuł się dziwnie, jakby skończył się jakiś koszmar, z którego nie mógł się obudzić przez długi czas. Jednocześnie jego myśli pochłonięte były jeszcze jedną sprawą. Co teraz? Jak to będzie wyglądać? Czas pokaże - pomyślał Harry, poprawiając okulary, po czym teleportował się z dala od Londynu. Wylądował przed dużym, drewnianym domem. Zapukał, czując, że ręka drży mu niesamowicie. Drzwi otworzyły się nagle, a Wybraniec upadł na ziemię, przewrócony przez rozpędzoną dziewczynę o rudych włosach.
- Harry! - krzyknęła, oplatając go w silnym uścisku.
- Gin, zaraz mnie udusisz - wycharczał, odciągając ją od siebie na bezpieczną odległość.
- Tak się martwiłam! Rodzice pozwolili mi zostać tutaj tylko do wieczora. Później mam wrócić. Powiedzieli, że mam nie opuszczać już żadnego dnia szkoły. Och, Harry! - ruda mówiła bez przerwy. W jej oczach skakały wesołe iskry.
- Cieszę się, że cię widzę - Potter przytulił dziewczynę.
- Ja też. Nie mamy żadnych informacji, nikt nic nie wie - panna Weasley wciągnęła Wybrańca do domu, zamykając drzwi.
- Ta sprawa jest ściśle chroniona. Dopiero po jakimś czasie wszystko ujawnimy - Harry opadł bez sił na jeden z foteli w salonie.
- Nic ci nie jest? Nie trafili cię czymś? - Ginny usiadła przy czarnowłosym i wlepiła w niego wzrok.
- Nie, nic mi nie jest. Właściwie, nie mamy strat w ludziach. Wszyscy są żywi, ale...
- Ale? Harry, powiedz mi, co się stało - dziewczyna zmusiła go, by na nią spojrzał.
- Draco dostał jakimś zaklęciem - powiedział Harry na jednym wdechu.
- Co?! Jak to? Od kogo? - Ginny wpadła w panikę. Zaczęło kręcić jej się w głowie, pomyślała o Hermionie, której nie powiedziała nic o spotkaniu z Harrym. Mimo że się pokłóciły, nadal się o nią martwiła. Przez ten czas, w którym nie rozmawiały, zrozumiała wiele rzeczy. Między innymi to, że Malfoy na prawdę kocha pannę Granger.
- Od Rowle'a. On jako jedyny coś podejrzewał. Udało mu się trafić Dracona jakąś klątwą - westchnął Potter, po czym zakrył twarz dłońmi.
- I gdzie on teraz jest? Gdzie go zabraliście? Zawiadomiliście Hermionę?
- Jest w Hogsmead, w starej kryjówce Syriusza - odpowiedział Potter.
- W domy Syriusza? Przecież... Przecież klucz zaginął - zdziwiła się Ginny.
- Gin, chodzi o to, że ja... Ja ci czegoś nie powiedziałem. Ja nie mogłem ci powiedzieć.
- Więc powiedz mi teraz!
- Syriusz żyje. Skontaktował się ze mną tydzień temu - Harry uśmiechnął się na wspomnienie wieczoru, w którym spotkało go największe zaskoczenie w życiu. Był w Hogwarcie, by dostarczyć ostateczne informacje McGonagall. I wtedy pojawił się jakiś mały chłopiec... Bastian Flamme, który później, na jego oczach, stał się Syriuszem.
- Co?! - Ginny poderwała się z fotela.
- Tak, Gin. Syriusz Black żyje i ma się dobrze. A Draco jest teraz w jego domu.
- Ale dlaczego... Draco i Syriusz? Czy to ty go tam zabrałeś? - ruda zaczęła pytać, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie miało miejsce.
- Dowiedziałem się dopiero teraz, że Syriusz... On utrzymywał kontakt z Malfoyem.
***
            Pustka, nieskazitelna biel, rażąca w oczy. I nieznośna cisza. Draco rozejrzał się wokoło. Czuł piekący ból w klatce piersiowej, ale bał się spojrzeć w dół. Dopiero po chwili odważył się zaczerpnąć powietrza.
- Gdzie ja jestem? -  pomyślał, orientując się dopiero po chwili, że usłyszał swoje słowa.
- Umarłem? - spytał samego siebie, po czym spróbował podnieść rękę. Nic z tego. Jakaś dziwna siła, jak gdyby niewidzialna, ludzka dłoń, trzymała mu ramię przy podłodze. Jeśli podłoga w ogóle istniała. Malfoy nie wiedział, gdzie jest. Wokół była tylko biel, nic więcej. I on sam, gdzieś po środku pustki.
- Przecież nie dostałem Avadą - wyszeptał sam do siebie, przypominając sobie chwilę, w której dostał zaklęciem. Wcale nie pamiętał zielonego blasku.
- Hermiona... - powiedział, by po chwili poczuć słone łzy na swoich policzkach.
- OBUDŹ SIĘ, DO CHOLERY JASNEJ! POBUDKA! NO JUŻ! NA GODRYKA, SALAZARA, MERLINA I NIE WIEM KOGO JESZCZE! OTWÓRZ OCZY TY IDIOTO! - głośny krzyk rozdarł powietrze. Draco zachłysnął się, by po chwili poczuć mocny wstrząs. Oczy zamknęły mu się na kilka sekund, a gdy ponownie je otworzył, nie mógł uwierzyć w to, na co patrzy.
- Żyję? - wycharczał, zdając sobie sprawę, że serce nadal mu bije.
- Żyjesz - usłyszał odpowiedź.
- Ja pierdolę - wyszeptał Draco.
- Taa... Dokładnie, bracie - silna, męska dłoń poklepała Malfoya po ramieniu.
---
Przepraszam na samym początku za wszelkie błędy. Pisałam ten rozdział bardzo szybko i nawet nie mam czasu go sprawdzać. Dziwię się, jak dałam radę go w ogóle napisać :) Mam tyle spraw na głowie, że ledwo oddycham.
Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Jest to jeden z ostatnich. Podejrzewam, że napiszę jeszcze dwa rozdziały, później epilog :) No i dalej nowa historia. 
Nie wiem kiedy nowy rozdział. Nie jest jeszcze napisany, a chcę żeby był dobry :P 

29 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny. Doczekałam się akcji śmierciożercy - aurorzy i jestem bardzo zadowolona Twoimi opisami (nie żebym tego wcześniej nie pisała. ;P), szczególnie właśnie tym wątkiem o Draco i jego myślach. Przygotowania do balu w wykonaniu Hermiony i Blaisa... Achh.. Gdybym nie wiedziała, że to jest Dramione, to bym pomyślała, że chcesz ich spiknąć (w sensie Zabiniego z Mioną), ale on jest dla niej (prawie) jak przyjaciel, może sie przy nim pośmiać, pożartować, aż zazdrosć mnie bierze, bo ja nie mam takiego przyjaciela ;_; No trudno, żyje się dalej. ;)
    Biedny Malfoy.. Myślałam, że on umarł, a to tylko zaklęcie. Jak czytałam o trafieniu Malfoya, to byłam na wdechu (szczerze mówiąc, najpierw przeczytałam częśc o tym, że Draco żyje, a potem wróciłam do Ginny i Harrego, ale ciii ;D) i nawet nie wiesz jaką odczułam ulgę po przeczytaniu ostatnich kilku zdań.
    Muszę udać sie do psychiatry... Zaczynam utożsamiać sie z bohaterami... Jest ze mna naprawdę źle.. Co ty ze mną zrobiłaś, kobieto?
    Dobra, nie będę rozczulać sie nad sobą, co tu gadać, rozdział wyszedł Ci super (wyłapałam jeden błąd, aż zapiszę sobie to w kalendarzu. ;P), a mnie pozostaje życzyć Ci mnóstwo weny, wolnego czasu oraz takich wiernych czytelniczek jak ja. ;D
    Fioletoowa
    P.S. Dziś troszkę krócej, ale musisz mi to wybaczyć, bo jestem padnięta...
    P.S. Jak możesz kończyć tą historię? Ja się pytam, jakim prawem? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że opis akcji ci się spodobał :) Pracowałam nad nim bardzo długo, chciałam żeby było idealnie itp. itd. :P Hermiony i Blaise'a w życiu nie będę swatać! NIE!
      Malfoy żyje :P Wiedziałam, że tak zareagujecie na to zaklęcie od Rowle'a :P W następnym rozdziale okaże się czym dostał Draco.
      Wiem, że w rozdziale są błędy, ale niestety nie miałam czasu ich poprawiać. Bety mieć nie zamierzam, więc mogą być jakieś literówki itd.

      Historia się kończy. Siłą rzeczy :) Ale zaraz po epilogu opublikuję prolog kolejnej historii. Będzie ciekawie :P

      Usuń
  2. ooooooo swietny rozdzial;) juz nie moge sie doczekac nastepnego

    jesli chodzi o bledy to jestem slepa
    Ojej jak ja lubie twoje opowiadanie. jest cudowne !!

    Pozdrawiam i zniecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial Mika

    Ps sorry za bledy pisze z telefoniku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Bardzo się cieszę, że się spodobało.

      Usuń
  3. takie szczęście widząc kolejny rozdział!
    nareszcie walka śmierciożerców z aurorami. W chwili, gdy Draco dostał zaklęciem wstrzymałam oddech! Już się bałam, że zginął! Całe szczęście, że przeżył bo bym Ci chyba tego nie wybaczyła. :D
    Fajnie, że Blaise jest przy Hermionie. Dobrze, że ma taką osobę, która wie co się dzieje w jej życiu :)
    No i Syriusz znów! Uwielbiam! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dracona nie zamierzałam uśmiercać przed samym zakończeniem opowiadania :P Wszystkie rozdziały nie miałyby wtedy sensu. W następnej części okaże się czym dostał Malfoy itd.

      Usuń
  4. Hej Edge ;*

    Ten rozdział jest niesamowity! Wyszedł Ci znakomicie! :D

    Na końcu rozmowy Hermiony i Blaise'a sama się uśmiechnęłam : ) Blasie daje Mionie ogromne wsparcie. Ślizgon ma rację, Miona "diabelnie" się zmieniła. : )

    Opis walki - czułam się tak jakbym była obok Draco. Pobudziłaś moją wyobraźnię! :P Jak Malfoy dostał tym cudnym zaklęciem od Rowle'a to byłam bliska zawału serca. W mojej głowie tłukło się tylko to zdanie: On musi przeżyć! : )
    Końcówka rozdziału - powtórzę zdanie Draco "Ja pierdolę." Co za ulga. :D

    I Syriusz się pojawił : ) Na pewno otoczy Dracona troskliwą opieką. : )

    Powrót Harry'ego do domu kojarzy mi się z powrotem z wojny. Przedstawiłaś go tak, jakby był co najmniej weteranem wojennym. Brak mi słów żeby to opisać. : )

    Zamierzasz pogodzić Ginny i Mionę? ; )

    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam Lily ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rozdział niósł w sobie wiele emocji :) Gdy pisałam sceny ze śmierciożercami, ciarki przechodziły mi po plecach. Strasznie się cieszę, że wam się podoba.
      Nawet nie wiem skąd mi się tu wzięło spotkanie Harrego i Ginny. Chciałam przedłużyć rozdział itd. :P
      Jeszcze nie wiem czy pogodzę dziewczyny :) Jakoś mi pisania o Ginny nie brakuje :P Wolę skupiać się na innych bohaterach.

      Usuń
  5. Witaj. Trafiłam na Twojego bloga zupełnie przez przypadek i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Twój sposób pisania spełnił po raz pierwszy w takim opowiadaniu wszystkie moje wymogi. Czytałam już wiele opowiadań Dramione i złapałam się kiedyś na podzieleniu ich wszystkich na 3 kategorie. 1. Blogi, którym brakowało duszy, pisane zbyt frywolnie i młodzieżowo, bez rozbudowanych opisów, bombardujące czytelnika dialogami, które zbyt często wprowadzały akcję za szybko i bez ogłady. 2. Blogi, które zaskakiwały kunsztem literackim, posiadały wiele emocji, które działały na czytelnika oraz nadawały aurę tajemnicy, jednocześnie jednak zmuszając do powolnego i dokładnego czytania że względu na odrobinę zbyt poetycki i ciężki tekst. 3. Blogi których początek zaskakiwał, któremu nie brakowało pomysłów ani lekkiej formy.. przez pierwsze kilka odcinków. Potem sam autor zgubił się i czuć było wypalenie.. Czemu to piszę? Żeby wyraźnie pokazać ci, czym się różnisz. Nie pasujesz do żadnej z powyższych kategorii. Twoje teksty są idealnie wyważone - luźne, potoczne słownictwo, realne sytuacje przeplecione z doskonałymi opisami uczuć bohaterów.. Piękne opisy tła, które nie nudzą i fantastyczna wielowątkowa akcja, nad której rozwojem doskonale panujesz..
    Po raz pierwszy od dawna komentuję jakiś blog, więc wybacz rozpisanie, ale nie mogłam przejść koło Ciebie obojętnie.
    Szczere gratulacje. Mam nadzieję, że pomimo chwilowych braków weny, jakie każdy czasem ma, nie zwątpisz w siebie i dalej będziesz pisać i doskonalić tę umiejętność.
    Na pewno właśnie dziś zyskałaś czytelniczkę (dosyć wymagającą, ale szczerą), która szczerze w Ciebie wierzy.
    Odezwę się jeszcze kiedyś..
    Całusy, Agnieszka C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam na blogu :) Bardzo się cieszę z kolejnych czytelników :*
      Jest mi bardzo miło, że mój tekst spełnił oczekiwania. Bardzo dużo pracuję nad swoim stylem. Wiele rzeczy poprawiam, czytam kilka razy :P Można powiedzieć, że w pisaniu chcę być perfekcyjna ( w życiu niestety mi to nie wychodzi :P )
      Jak na razie weny mi nie brakuje i zamierzam pisać, póki starczy czasu. Niedługo idę do liceum i trzeba będzie wziąć się do roboty :P

      Usuń
  6. Na początku chce Ci tak po prostu podziękować.
    Za to, że dzięki Tobie i Twojej historii mogę zagłębiać się w ich świat. Taki inny, a zarazem taki prawdziwy.
    Jest to mój pierwszy komentarz na Twoim blogu, ponieważ postanowiłam najpierw przeczytać wszystkie rozdziały, które do tej pory dodałaś. Każdy z osobna jest niesamowity i niepowtarzalny. Bohaterowie są idealni, nie kanoniczni, ale ja właśnie tak ich widze. Uwielbiam taką Hermione, wcale nie kruchą, ale silna i pewną siebie. Pewną swojego uczucia i pewną Draco. Malfoy też jest idealny. Jest taki sarkastyczny i arogancki, ale zarazem taki ciepły. A ich uczucie bije od niech i widać, że mogą przetrwać wszystko. Cieszę się, że pokazujesz ich nam stopniowo, tak samo jak ich miłość. Każdy moment z ich życia jest taki piękny i niepowtarzalny, taki magiczny. Tak jak ich miłość jest magiczna.
    Co do reszty bohaterów, to też ich bardzo lubię. Diabeł jest taki ślizgoński ale w dobrym tego słowa znaczeniu oczywiście. Jest jednym z moich ulubionych bohaterów, wszystkich opowiadań.
    Potter jak to Potter jest irytujący, chociaż pewnie nie zdaje sobie do końca z tego sprawy. Zawsze zachowuję się dziwnie:PP Co zrozumiałe bardzo denerwuje naszego Dracona.
    Inne postacie, te które ty stworzyłaś też mają swoją magię, która aż promienieje.
    Co do samego rozdziału, czuje pewien niedosyt, ale mam nadzieję, że akcja w następnej części się rozwinie. Cieszę się, że jest już po tej ostatecznej walce, ale bardzo się martwie co z Draco i tą nieszczęsną klątwą. Oby wszystko poszło dobrze i był szybko zdrowy. Pewnie myśl o Hermionie mu w tym pomoże. Co do jej zachowanie, wcale się nie dziwie, że już ma dość. Te czekanie ją pewnie wykańcza. Dobrze, że ma Diabła przy sobie, on jej jakoś pomoże.
    Mam nadzieję, że już niedługo nasi bohaterowie się spotkają i pokażą sobie, a także całemu światu swoje niesamowite uczucie. Chce zobaczyć te gorące sceny o których wspominałaś.
    Jeszcze raz dziękuję, że to że piszesz. Masz prawdziwy talent i miło, że pokazujesz go światu, a przede wszystkim nam w ten sposób. Poprzez opowieść o ich pięknej miłości.
    Weny życzę i pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam na blogu :* Bardzo się cieszę, że tak ci spodobało. Staram się dużo pracować nad każdym elementem, by zadowolić czytelnika. Dla mnie krucha Hermiona na przeżytek :P Wolę tą silną wersję.
      Czekanie wykańcza powoli Mionę. W następnym rozdziale będzie już na samej krawędzi rozpaczy.
      Mam nadzieję, że nie zawiodę następnymi częściami :) Postaram się rozwinąć akcję itd.

      Usuń
    2. Zdecydowanie widać, że pracujesz nad tą historią i to mi się bardzo podoba. Nie powielasz schematów i tworzysz własną świetna historię. Która mnie powala i chce jej się więcej i więcej. Można ją czytać jednym tchem.
      Też zdecydowanie wolę ją jako silną kobietę. W ogóle w moim wyobrażeniu oni są trochę inni niż w kanonie, szczególnie Hermiona, ale także Draco.
      W twoim opowiadaniu oni są kwintesencją moich wyobrażeń o nich i ich miłości.
      Aż się boje co dla nas szykujesz w następnym rozdziale, boje się o te rozpacz Hermiony, ale wiem, że Draco i jego miłość jej to na pewno wynagrodzi.
      Ja się nie boję, że nas zawiedziesz. Wiem, że tego na pewno nie zrobisz, wierze w Ciebie. A Twoja twórczość za tym przemawia.

      Usuń
  7. Nie napiszę tak długiego komentarza jak poprzednoczki, wybacz. Bardzo podoba mi się ta historia, jest naprawdę niesamowita! Szmoda, że to już koniec, prawie...
    Rozdział z całą pewnością genialny!
    Nic dodać, nic ująć!
    F

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, że nowe opowiadanie wam się spodoba :) Będzie w nim więcej... charakteru, emocji itd. Bardzo się cieszę, że ten rozdział się spodobał. W pewnym sensie jest przełomowy.

      Usuń
  8. Napisałaś: "Dracona nie zamierzałam uśmiercać przed samym zakończeniem opowiadania :P Wszystkie rozdziały nie miałyby wtedy sensu. W następnej części okaże się czym dostał Malfoy itd." Co to do cholery ma znaczyć?! Chyba nie chcesz powiedzieć, że Malfoy umrze i nie będzie z Hermioną?! NIE! NIE! NIEEEEEEEEEEEEEEEEE!
    Błagam, NIE! Tak nie może być. Ja wiem panikuję, ale ma być HAPPY END! Błagaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba źle to ujęłam :) NIE ZAMIERZAM go uśmiercać. Po co miałabym to robić? :) Żeby zepsuć całe opowiadanie? Bez obaw, Draco na prawdę żyje :P Następny rozdział mam już właściwie gotowy i w nim Malfoy ma się całkiem dobrze.

      Usuń
  9. Rozdział rewelacyjny! :D
    On żyje. I tak ma pozostać! (sroga mina) Bo jeśli nie to... (żądza mordu w oczach). Będzie źle.
    Mam prośbę... nie usuwaj tego bloga jak skończysz oraz treści tu zawartej. Jeszcze wiele razy tu wpadnę po HAPPY ENDZIE (!!!!) i poczytam.
    I tak na marginesie... zgadzam się z koleżanką powyżej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco żyje i tak pozostanie :) Obiecuję.
      Nie zamierzam usuwać bloga. Pozostanie tutaj dla was i właściwie również dla mnie ( tak na poprawę skopanego humoru :P ) Ale szybko się mnie nie pozbędziecie. Zaraz po zakończeniu tego opowiadania, zacznę drugie :P I również mam zamiar dociągnąć je do końca.

      Usuń
  10. Sorki, że piszę tu, ale nie chce mi się otoworzyć opcja 'Odpowiedź'.
    Przepraszam za tą panikę. Jestem straszną panikarą. Ale ja tak nienawidzę smutnych końców Dramione! Dla mnie pisanie Dramione i źle kończenie jest bez sensu. No, bo przecież chyba się piszę tego typu opowiadanie, żeby udowodnić, że pomimo przeciwności losu, różnych statusów społecznych, nienawiści, wrogości i innych bzdetów miłość wygrywa! Wiem... ckliwa, szurnięta panikara... Cóż. Taka jestem. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko rozumiem, bo ja również NIENAWIDZĘ smutnych zakończeń Dramione ;) Po prostu nienawidzę epilogów w stylu ,,Stoję nad jej grobem i dziękuję za to szczęście, które mi dała" Hahaha :) Moje opowiadanie będzie miało HAPPY END! I TO JAKI! :)

      Usuń
    2. No i prawidłowo! Mają żyć długo i szczęśliwie:)

      Usuń
    3. Taaak! Happy end ma być! :D
      Matko... Niech będzię rozgłos! Wielki i wgl! :D
      Spektakularnie ma być... proszę :3
      Irytek

      Usuń
  11. Na początek znowu z opóźnieniem.
    Aj ja to mam naprawdę zapłon do komentowania;)
    Na początek muszę przyznac, że mnie zaintrygowałas i to pod wieloma względami.
    Wciąż nie mogę sie otrzasnąć że Syriusz żyje i kontaktował się z Malfoyem przez cały ten czas.
    Biedny Harry na pewno musiał być w głębokim szoku.

    W drugiej mierze ta walka... przez moment bałam się iż Draco umrze.
    Dostał Śmiercionośnym zaklęciem i aż wstrzymałam oddech.
    Naprawdę sie bałam i odetchnęłam z wielką ulgą że jednak go nie zabiłaś.
    Oczywiście ma być szczęśliwy finał bo jak inaczej?

    Swoją drogą pomysł Bleis'a by wspólnie pojawili się na balu razem z Hermioną jest strzałem w dziesiątkę.
    Już nie mogę się doczekać finału i ciekawa jestem czy Draco również będzie.
    Niecierpliwie oczekuje ciągu dalszego!!

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi :) Ja również mam opóźnienia ze wszystkim, więc rozumiem :P
      Harry rzeczywiście jest w szoku :P Nie chcę się rozwlekać przy opisywaniu jego uczuć, ale podejrzewam, że każdy wie jak musi się teraz czuć.
      Draco nie zamierzam uśmiercać :) Nie chcę psuć całego opowiadania.
      Oczywiście będzie dość happy end :)

      Usuń
  12. Kiedy możemy się podziewać nowego rozdziału??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest już gotowy, ale czekam na komentarze do rozdziału 33 od jeszcze kilku stałych czytelniczek ;)

      Usuń
  13. Draco nie umarł prawda? :( On musi być z Hermi!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie niesamowitą motywacją do pisania. Nawet ten najkrótszy!
Komentarze pod zakończonymi opowiadaniami również są czytane :)
Dziękuję za każdą minutę poświęconą na wyrażenie własnej opinii.

Zapraszam do kontaktowania się ze mną na Ask'u ( http://ask.fm/edgeblue ) oraz drogą mailową ( edge.blue@onet.pl )