Wspomnienia wywołują ból. Najdotkliwszy zaś sprawiają najlepsze z nich.
H.Coben
---
Hermiona biegła co sił, mijając
zaskoczonych uczniów, którzy zmierzali w przeciwnym kierunku. Gryfonka nie patrzyła jednak gdzie właściwie
się znajduje. Drogę wybierała na oślep, orientując się tylko dzięki znajomym
obrazom na ścianach. Była już w pobliżu
głównej klatki schodowej, gdy wpadła na kogoś z impetem. Przeszkoda była
niezwykle stabilna i twarda. Dziewczyna zachwiała się i upadła na podłogę,
klnąc pod nosem.
-
Cholera jasna! - syknęła, nie podnosząc się z podłogi.
- Nic ci
nie jest, Granger? - męski głos był pełen rozbawienia. Hermiona uniosła wzrok i
napotkała znajome spojrzenie.
- Można
powiedzieć, że wszystko w porządku - odpowiedziała i spróbowała wstać. Poczuła
tylko ostry ból w kostce, a sekundę później silne ramiona uchroniły ją przed
upadkiem.
- Chyba
jednak coś ci się stało, mała.
- Co ty
nie powiesz, Blaise?! - odrzekła, posyłając mu mordercze spojrzenie. Ślizgon
tylko się uśmiechnął, po czym w jednym ruchu wziął dziewczynę na ręce. Ważyła
tyle co nic.
- Gdzie
panienka sobie życzy? - spytał szyderczym tonem. Stali na środku korytarza,
przyciągając wzrok coraz większej liczby osób. Hermiona błagała w duchu, by tej
sceny nie zauważył żaden nauczyciel. Nie mogła iść teraz do skrzydła
szpitalnego. Musiała jak najszybciej znaleźć się w swoim dormitorium.
- Przestań
się wydurniać, idioto! Na siódme piętro i to biegiem! - rzuciła, krzywiąc się
delikatnie z powodu nasilającego się bólu. Blaise spojrzał na nią badawczo, po
czym ruszył przed siebie.
- Co się
dzieje, Granger? - spytał, gdy oddalili się już od ciekawskiego tłumu.
- Nie
teraz. Sama jeszcze nie wiem o co chodzi - odpowiedziała.
- Co ty
opowiadasz? Chyba ten alkohol jednak ci szkodzi - roześmiał się Zabini, mijając
kolejne schody. Hermiona tylko uderzyła go w ramię i mocno zacisnęła usta.
- Może
jednak pójdziemy do skrzydła szpitalnego? - rzucił brunet, widząc spazm bólu na
twarzy dziewczyny.
- Nie!
Nie ma mowy! Idź do wieży północnej! - wyszeptała, mrużąc oczy. Kostka
nieprzerwanie dawała o sobie znać.
- Tylko
spokojnie, panno Granger. Wszystko będzie dobrze. Zrobimy co w naszej mocy
-zaczął żartować ślizgon. Hermiona nie miała siły choćby na uśmiech. Odliczała
w myślach kolejne sekundy, chcąc już zakończyć tę podróż. Diabeł chyba to
zauważył, bo zamilkł i resztę drogi przebyli w milczeniu. Zawahał się tylko na
chwilę przed drzwiami do pokoju dziewczyny.
- Właź -
syknęła tylko, zauważając, że nie jest pewien, co ma robić. Wykonał jej
polecenie, otwierając dormitorium kopniakiem. Posadził dziewczynę na łóżku, co
skwitowała sykiem.
- Masz
tu jakąś apteczkę? - spytał, odsuwając się od niej.
- W
łazience. Po prawej od drzwi. Szybko! Nie mam czasu! - krzyknęła, gdy zniknął
za drzwiami. Po chwili wyłonił się zza nich, trzymając w ręku małe, drewniane
pudełko. Zaczął wyciągać fiolki z eliksirami, a Hermiona ściągnęła but ze
spuchniętej stopy. Skropiła kostkę płynem
i obwiązała ją bandażem. Ból odrobinę zelżał i gryfonka przymierzyła się
do wstania.
- Co ty
wyrabiasz?! Poczeka jeszcze chwilę - powstrzymał ją Blaise.
- Nie
mogę! - odparła brązowowłosa, zaciskając dłonie na pościeli. W oczach zaszkliły
jej się łzy, gdy znów spróbowała wstać. Eliksir potrzebował co najmniej pół
godziny, by w pełni uleczyć kostkę.
-
Przestań pieprzyć, Granger! Co ci odbija?! - ślizgon usiadł przy dziewczynie i
przytrzymał ją za ramiona, by znów nie poderwała się z łóżka. Tymczasem
Hermiona sięgnęła do kieszeni szaty i wyciągnęła z niej białą kopertę. Bez
słowa wcisnęła ją do ręki bruneta.
- Co to
jest? - spytał zdezorientowany.
- Dlatego
mi się tak spieszyło. No dalej! Czytaj - odpowiedziała, zamykając oczy pod
wpływem nagle powracającego bólu. Ślizgon otworzył kopertę i wysunął z niej
pergamin.
Przeszukaj swoje
dormitorium. Teraz, Hermiono.
***
Blaise zaglądał pod szafki, czując
na sobie zniecierpliwiony wzrok brązowowłosej, która siedziała skulona na
łóżku.
-
Masz coś? - spytała co najmniej czwarty raz z rzędu.
-
Nie. Gdybym chociaż wiedział, czego mam szukać - syknął ślizgon, zerkając na
zegarek. Dochodziła ósma. Powinni stać już pod salą od transmutacji. W tym roku
siódmy rocznik zaczynał zajęcia odrobinę wcześniej. Spóźnienie już pierwszego
dnia na pewno nie będzie dobre w skutkach - myślał, schylając się przy
komodzie. Na podłodze pod meblem znów nie znalazł nic nadzwyczajnego.
-
Przecież ja też nie wiem o co chodzi - odparła cicho.
-
Dobra. Uspokójmy się i pomyślmy racjonalnie. Czy działo się tu u ciebie coś
dziwnego ostatniej nocy? Kto mógł to wysłać? - Zabini stanął na środku pokoju i
spojrzał wprost w brązowe oczy Hermiony. Wyglądała okropnie żałośnie.
Zamaskowany wcześniej kac widoczny był teraz z kilometra, a ból kostki widniał
na jej zmęczonej twarzy. Tęczówki pełne były bezsilności.
-
Ja... Nie wiem. Chyba byłam nieźle zalana i... - głos dziewczyny był niepewny,
jakby Diabeł miał ją oskarżyć o niepoczytalność.
-
I co, Granger? Powiedz. Nie byłaś aż tak pijana, żeby mieć zwidy. No dalej -
ślizgon kucnął przy Hermionie i zmienił ton na bardziej delikatny. Sprawa z
listem go zaniepokoiła. Jednocześnie był zdenerwowany i zirytowany. Akurat pierwszego
dnia szkoły musiały mieć miejsce takie rzeczy.
-
Gdzieś po czwartej zauważyłam, że okno jest otwarte. A ja chyba tam w ogóle nie
podchodziłam i nic z nim nie robiłam - wykrztusiła gryfonka dopiero po chwili.
Blaise patrzył na nią przez dłuższą chwilę, po czym wstał i ruszył w stronę
przeciwległej części pokoju. Rozejrzał się dokładnie po podłodze koło okien.
Znów nic nie znalazł.
-
Cholera! - syknął, ze złością potrząsając firanką. Nagle przed oczami mignęło
mu coś białego. Schylił się i wydobył spośród długiego materiału kopertę
zaadresowaną do Hermiony.
-
Zabini... - szept dziewczyny przerwał ciszę. Ślizgon odwrócił się i wyciągnął
dłoń w stronę gryfonki. Niepewnie odebrała list, dziękując w duchu, że koperta
nie jest czarna.
-
Otwórz - powiedział Blaise, widząc niepewność dziewczyny. Rozdarła papier,
patrząc na swoje palce tak, jakby ich nie kontrolowała. Wyciągnęła pergamin i
przebiegła wzrokiem po krótkim tekście.
Uważaj na whiskey,
kochanie.
Hermiona
odsunęła od siebie list i uśmiechnęła się tajemniczo. Gdyby nie ból w kostce,
pewnie już zerwałaby się z miejsca. Tymczasem wpatrywała się jak
zahipnotyzowana w kartkę papieru.
-
Granger! Halo! Ziemia do Granger! - ślizgon stał tuż przed dziewczyną i próbował
zwrócić na siebie uwagę. Uniosła wzrok dopiero po dłuższej chwili. Doskonałe,
proste litery wciąż majaczyły jej przed oczami.
-
Udało się, Blaise - powiedziała w końcu. Chłopak spojrzał na nią z niepokojem.
-
Co się z tobą dzieje, Granger?
-
To list od Dracona. Nie zauważyłam go dzisiejszej nocy i najwidoczniej zaczęli
się martwić brakiem odpowiedzi. Stąd ta koperta w wielkiej sali - dodała
Hermiona z coraz większym uśmiechem na ustach.
-
Jesteś pewna? - Zabini usiadł na łóżku obok dziewczyny i wbił w nią wzrok.
Wiadomość od Malfoya znaczyła jedno. Spotkanie się powiodło. Jego tleniony
przyjaciel jeszcze chodził po tym świecie.
-
Tak, jestem - odparła gryfonka.
-
Ok. To teraz możemy świętować - roześmiał się Diabeł - A właściwie to nie
możesz... Boli cię jeszcze? - dodał po chwili, widząc lekki spazm na twarzy
towarzyszki.
-
Skłamałabym, mówiąc, że tylko trochę - powiedziała, chowając list do kieszeni
szaty. Zdecydowała, że przeczyta go w całości później.
-
Mam pomysł, Granger! - ślizgon zerwał się z miejsca.
-
Słucham.
-
Chodźmy do skrzydła szpitalnego. Trochę posymulujesz i przynajmniej nie wstawią
nam spóźnień - wyjaśnił Zabini, chwytając dziewczynę na ręce i ruszając do
wyjścia. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Hermiona nie miała sił protestować i
dała się zanieść do skrzydła.
***
Pielęgniarka odsunęła się od
pacjentki z uspokajającym uśmiechem. Hermiona siedziała na miękkim łóżku w
skrzydle szpitalnym, a jej noga tkwiła unieruchomiona na podeście stworzonym z
poduszki. W pomieszczeniu były tylko trzy osoby. Prefekt naczelna Domu Lwa była
pierwszym uczniem, który uległ wypadkowi tego roku. Należy mi się jakaś
nagroda- pomyślała, czując ból w kostce.
-
Dziękuję, pani Pomfrey - powiedziała.
-
Nie ma za co, kochana. Zostaniesz tu jeszcze do końca dzisiejszych zajęć.
Powiadomiłam już profesor McGonagall. Później możesz wrócić do swojego
dormitorium. Oszczędzaj nogę. Jesteś prefekt naczelną. Musisz szybko
wyzdrowieć.
-
Oczywiście. Będę uważać - odparła Hermiona i odprowadziła wzrokiem kobietę,
która znikła po chwili w swoim gabinecie. Później spojrzała przed siebie i
napotkała bystre oczy ślizgona. Leżał na łóżku naprzeciw gryfonki z rękami pod
głową. Najwidoczniej było mu nieziemsko wygodnie.
-
Dostaniesz szlaban, jeśli nie wrócisz na zajęcia. Nikt nie kazał ci tu zostawać
- brązowowłosa poprawiła sobie poduszkę
i zmieniła pozycję na półsiedzącą. Noga bolała ją coraz mniej.
-
Mało mnie to obchodzi. Przecież wiesz, że wcale nie chciałem tu wracać, a tym
bardziej się uczyć i tym podobne - odparł, nawet na nią nie patrząc.
-
Daj spokój. Chcesz mieć dyrektor na karku? Lepiej już idź. Możesz wrócić po
lekcjach, żeby pomóc mi się stąd zabrać.
-
Nie musisz się tak o mnie martwić, Granger. Od tego mam matkę - powiedział
Blaise, uśmiechając się szyderczo, po czym wstał z łóżka i ruszył do drzwi.
Odwrócił się jeszcze na moment, gdy jego palce dotknęły klamki.
-
Trzymaj się, połamańcu. Do zobaczenia - mrugnął do niej i wyszedł. Hermiona
uśmiechnęła się do zamkniętych już drzwi i odetchnęła z ulgą. W końcu miała
chwilę spokoju, na którą tak czekała. Wyciągnęła z kieszeni złożony pergamin i
różdżkę.
***
Draco odwrócił się na drugi bok i
spojrzał na stojący na szafce zegar. Wskazówki pokazywały godzinę ósmą. Westchnął
i wstał z łóżka, rozcierając obolały kark. Tak jak podejrzewał, nie przespał
ani minuty. Jego głowę za bardzo zajmowała brązowowłosa kobieta. Bał się o nią
jak nigdy wcześniej. Wysłał Audrey do Hogwartu około czwartej w nocy. Zjawa
dostarczyła list i Draco spodziewał się szybkiej odpowiedzi. Tymczasem po kilku
godzinach nadal nic się nie działo. Wysłali czarną kopertę, by Hermiona dostała
ją podczas śniadania. Teraz zapewne była na lekcjach i nie mogła przeszukać
swojego dormitorium. Wszystko jak zwykle nie po ich myśli.
-
Nie martw się. Już znalazła list - kobiecy głos przerwał ciszę. Malfoy o mało
nie podskoczył ze strachu i odwrócił się do zjawy, która unosiła się w rogu
pokoju, zaraz przy oknie. Firanki unosiły się upiornie pod wpływem zimnego
wiatru, który wzbudzał duch. Wyglądał odrobinę przerażająco w porannym świetle.
-
Widziałaś ją? Wszystko w porządku? - blondyn zaczął zadawać pytanie,
zapominając o zmęczeniu. Teraz liczyło się tylko to, czy Hermiona jest cała i
zdrowa.
- Można powiedzieć, że dzisiejszej nocy Zabini
wlał w nią trochę za dużo whiskey dla uspokojenia. Musiała mieć takiego kaca,
że nie zauważyła koperty. Kiedy przy jedzeniu przeczytała tę krótką wiadomość
natychmiast pognała do dormitorium. Niestety nie miała szczęścia i potknęła się
po drodze - zaczęła opowiadać Audrey. Draco słuchał jej uważnie.
-
Nic jej się nie stało? - spytał automatycznie, przerywając wypowiedź ducha.
Dziewczyna skarciła go spojrzeniem.
-
Ogromne cielsko Diabła uchroniło ją od poważnych obrażeń. Ma tylko zranioną
kostkę. Bohater Zabini bez jakichkolwiek pytań zaniósł ją do dormitorium i
pomógł jej z przeszukiwaniem. Znaleźli list, Hermiona skojarzyła fakty i poszli
do skrzydła szpitalnego. Ostatnie co widziałam, to to, że przymierzała się do
czytania. Odpowiedź powinna być niedługo - skończyła zjawa, uśmiechając się do
Dracona.
-
Rozumiem, że jej się nie pokazywałaś?
-
Zdecydowałam, że nie będę jej jeszcze bardziej stresować. I tak o mało nie
padła ze strachu, jak zobaczyła czarną kopertę.
-
Nikt w zamku cię nie wyczuł? - Malfoy opadł na łóżko, czując się o wiele
spokojniej niż jeszcze kilka minut temu.
-
Jest zima. Hula tam taki wiatr, że nikt nie zauważa drobnego podmuchu ducha -
odparła Audrey, mrugając do blondyna. Chłopak roześmiał się, chowając twarz w
poduszce.
-
Lepiej sobie teraz odpocznij. Wiem, że nie spałeś całą noc - dodała po chwili i
rozpłynęła się w powietrzu. Draco uśmiechnął się sam do siebie, po czym jego
myśli zaczęły krążyć wokół Hermiony. Zasnął po kilku minutach, przegrywając ze
zmęczeniem.
***
Blaise otworzył drzwi klasy od
transmutacji, nie zważając na to, że uderza nimi o ścianę. Nie miał ochoty iść
na żadną lekcję, szczególnie łączoną z gryfonami, ale jednocześnie perspektywa
szlabanu nie była wesoła. Gdy wszedł do pomieszczenia wszystkie pary oczu
skierowały się w jego stronę. McGonagall stała na podeście i tłumaczyła coś
zawzięcie swoim uczniom. Spojrzała na Zabiniego dopiero wtedy, gdy opadł z
hukiem na jedną z ławek.
-
Dzień dobry, panie Zabini - powiedziała do niego wymuszonym, uprzejmym tonem.
-
Witam, pani profesor - odparł z niezbyt szczerym uśmiechem na ustach.
-
Pani Pomfrey przekazała mi już, co przed chwilą miało miejsce. Jak się czuje
panna Granger? - McGonagall zbliżyła się nieco do ślizgona, przesuwając w palcach
swoją różdżkę. Uczniowie patrzyli to na nią, to na Blaise'a. Nie do końca
wiedzieli co się dzieje. Połowa z nich nie widziała bowiem wcześniejszego
zajścia na korytarzu.
-
Mionka? Czuje się świetnie. Odpoczywam sobie, kochana, w skrzydle szpitalnym -
odpowiedział Zabini, uśmiechając się szeroko. W głowie zakwitł mu pomysł na
kolejny szok wśród innych uczniów.
-
Bardzo się cieszę, że zachowałeś się jak dżentelmen. Pięć punktów dla twojego
domu - nauczycielka powiedziała ostatnie słowa z niemałą goryczą w głosie.
-
Cieszę się, że nie odjęła pani profesor punktów Gryfonom za nieuwagę Hermiony.
Biedna, ma teraz tyle na głowie, że nie wie, gdzie idzie - odparł Blaise,
patrząc prosto w oczy McGonagall. Błysnęły w nich iskry złości i irytacji. Na
ich widok Zabini tylko szerzej się uśmiechnął. Miał nie małą satysfakcję z
robienia takich przedstawień. Niestety tę wymianę zdań przerwało nagłe,
natarczywe pukanie do drzwi, które po chwili się otworzyły. Stanął w nich woźny
Filch. Jego twarz była jeszcze bardziej zeszpecona od czasu Bitwy. Pani Norris
otarła się kilka razy o framugę, po czym jej ogon zadrżał przejmująco i kot
zniknął za ścianą.
-
Pani dyrektor, przepraszam, że przeszkadzam, ale mamy gości z Ministerstwa
Magii - powiedział chrapliwym głosem mężczyzna.
-
Już idę, Argusie - odparła McGonagall, po czym odwróciła się do rozpartego na
ławce ślizgona - A ty możesz poprowadzić lekcję pod moją nieobecność - dodała z
lekkim, sarkastycznym uśmiechem. Po kilku sekundach już jej nie było. Blaise
zerwał się z krzesła i w ekspresowym tempie znalazł się przy końcu sali.
-
A więc wykłady na temat ,,jak nie wpadać na diabelsko powalające ciało Blaise'a
Zabiniego" czas zacząć! - krzyknął i klasnął w ręce. W sali natychmiast
rozległ się dziki śmiech.
***
Hermiona rozejrzała się uważnie,
chcąc się upewnić, że nikt jej nie obserwuje. Po chwili transmutowała swoją
bransoletkę w maleńką butelkę Ognistej Whiskey. Wyciągnęła korek i skropiła
bursztynowym płynem leżący na jej kolanach pergamin. Alkohol zaczął wsiąkać w
papier i utworzył widoczną plamę w kolorze miodu. Minęło kilka sekund i ślad
zamigotał na brzegach, by w końcu zniknąć. Treść listu powoli ujawniała się
przed Hermioną. Gdy litery przestały się pojawiać, cofnęła zaklęcie rzucone na
bransoletkę i sięgnęła po pergamin. Nim jednak przeczytała choć jeden wyraz coś
jej przeszkodziło. Usłyszała za ścianą dziwny dźwięk. Jakby coś stukało miarowo
o kamienną podłogę. Po kilku sekundach odgłos stał się bardziej podobny do
ludzkich kroków i drzwi skrzydła otworzyły się z hukiem, wpuszczając kogoś do
środka. Gryfonka podskoczyła ze strachu i natychmiast schowała list do
kieszeni.
-
Hermiono! Schowaj to! Już! - czarnooki chłopiec wyhamował tuż przed łóżkiem, na
którym siedziała prefekt naczelna. Na twarzy miał rumieńce spowodowane
prawdopodobnie energicznym biegiem.
-
Co ty tu robisz, Bastian? - spytała, patrząc na niego ze zdezorientowaniem w
oczach. Czuła, że coś jest nie tak.
-
Przyszli tu jacyś faceci z Ministerstwa Magii. Chciałem cię ostrzec -
powiedział na jednym wdechu, po czym jak gdyby nigdy nic opadł na pościel obok
Hermiony.
-
Dlaczego mi to mówisz? Przecież to nie ma nic ze mną wspólnego. Skąd w ogóle
taki pomysł? - skłamała, patrząc wprost w głębokie oczy jedenastolatka.
Dreszcze przeszły jej po plecach i zaraz odwróciła wzrok, gdy wspomnienie ukuło
ją silnie od środka. Wiedziała, że delegacja z Ministerstwa zawitała do
Hogwartu, by ustalić szczegóły misji Malfoya. Nie mogła jednak skojarzyć
obecności Bastiana przy tym wszystkim.
-
Nie zgrywaj się. Mnie nie oszukasz - odparł już spokojniejszym tonem. Hermiona
schowała twarz w dłoniach, starając się opanować. Co miała robić? Ten chłopiec
wiedział za dużo. Nie, nie wiedział. On zbyt dużo się domyślał. Uniosła głowę
dopiero po dłuższej chwili. Bastian siedział wpatrzony w nią i bawił się
brzegiem pościeli.
-
Czy ty coś wiesz? - spytała cicho. Musiała otrzymać odpowiedź. Bastian mógł być
albo pomocny albo niebezpieczny. Nie zdążyła go jeszcze rozgryźć.
-
Nic nie wiem, Hermiono, ale wiele rzeczy dostrzegam. Byłem przy tobie na
śniadaniu. Widziałem kopertę. To nie byle jaki kolor, ta czerń - odpowiedział
po dłuższej chwili. Przestał jednak patrzeć w oczy gryfonki.
-
Wyjaśnij mi jedną rzecz, Flamme. Dlaczego tak bardzo interesuje cię moje życie?
-
Zadajesz trudne pytania. Nie mogę ci teraz powiedzieć - chłopiec skrzywił się
pod koniec wypowiedzi i jego spojrzenie znów spotkało się z brązowymi oczami
gryfonki.
-
Musisz mi odpowiedzieć. To ważne, rozumiesz?
-
Hermiono...
-
Posłuchaj mnie teraz uważnie. Nie wiem skąd się wziąłeś, w jaki sposób
znalazłeś się w Domu Lwa z takim charakterem ani nie znam historii twojego
krótkiego życia. Wiem tylko, że znajdujesz się przy mnie, gdy akurat dzieją się
dziwne rzeczy, dostrzegasz to, czego nie powinieneś, pomagasz mi, chociaż wcale
o nic nie proszę i nawet nigdy ci nie mówiłam, że mam problemy. Jestem w tej
chwili w takiej sytuacji, że każdy może być dla mnie niebezpieczeństwem. Jesteś
jeszcze za młody by to zrozumieć. Muszę wiedzieć tylko jedno. Kim ty jesteś,
Flamme? - Hermiona mówiła cicho, pochylając się w stronę Bastiana. Tę sprawę
należało jak najszybciej rozwiązać, szczególnie gdy po zamku kręcili się ludzie
z Ministerstwa. W każdej chwili mogli stanąć w progu skrzydła szpitalnego.
-
Cholera jasna! Nie mogę ci teraz wyjaśniać wszystkiego. Nie ma na to czasu.
Spójrz tylko na mnie. Przypominam ci kogoś, prawda? Dobrze wiem, kogo. Te moje
dziecinne pytania były przykrywką. Skup się, Hermiono! Musisz mi zaufać -
odpowiedział, wzbudzając w gryfonce dziwne uczucia. Spojrzała w jego czarne
oczy i serce ścisnęło jej się boleśnie. Nie, to nie jest możliwe. To nie może być
on. Nie, źle coś zrozumiała... Przecież on... Nie, to wykluczone! Mnóstwo myśli
wirowało w jej głowie.
-
Skąd mogę wiedzieć, że mówisz prawdę? - wykrztusiła dopiero po kilku długich
minutach. Bastian nic nie odpowiedział. Sięgnął jednak do kieszeni i wcisnął w
dłoń Hermiony jakiś przedmiot. Później zerwał się z łóżka i wybiegł. Gryfonka
spojrzała na małe zawiniątko w swojej ręce, a serce stanęło jej na moment.
Wspomnienia zaczęły atakować z każdej strony, blokując jednocześnie oddech.
Dziewczyna dopiero po chwili odzyskała trzeźwość umysłu i zaciskając zęby
wstała z łóżka. Doszła do okna i odsłoniła firankę. Błonia były puste, nikt nie
torował sobie drogi w śniegu. Hermiona już miała się odwrócić, gdy nagle coś
przykuło jej wzrok. Maleńkie, białe drobinki unosiły się w dziwny sposób tuż
przy wyjściu z zamku. Z każdą chwilą nieokreślony ruch przemieszczał się coraz
bardziej w stronę lasu. Gryfonka zmrużyła oczy i patrzyła, jak dziwny cień
znika między drzewami.
-
Zakazany Las... Jednak masz mało wyobraźni - mruknęła pod nosem i opadła na
łóżko.
***
Nigdy nie wiem jak zacząć list. To
takie żałosne. Brakuje mi słów, które mogłyby wyrazić to, czego pragnę. Mało
jest na świecie takich wyrazów, które by
pasowały do tego chaosu, który mam w głowie. Gdybyś była obok, nie musiałbym
nic mówić. Spojrzałbym na Ciebie i wiedziałabyś od razu. Cieszę się jednak, że
mogę dziś usiąść i nakreślić te zdania. Jeszcze żyję, stąpam po tej ziemi, mimo
że myślami jest daleko stąd. Dzielą nas kilometry, których ilości nie chcę zna.
Przyjemna jest dla mnie świadomość, że siedzisz gdzieś teraz i czytasz to, co
wypłynęło spod mojego pióra... Jakby cząstka mnie była gdzieś przy Tobie.
To wszystko nie mogłoby mieć
miejsca, gdyby nie Audrey. Nigdy Ci o niej nie opowiadałem. Właściwie znam ją
od niedawna. Ona i jej chłopak - Tom kryli mnie przez kilka miesięcy po Bitwie
o Hogwart. Sam nie wiem, dlaczego wybrałem ich Motel na ,,przechowalnię".
Zrządzenie losu. Tamtego dnia, we Włoszech po
raz pierwszy wyszedłem z tego ukrycia, by następnego wieczora zacząć
walkę ze znakiem. Kilka miesięcy spędzonych z Aud i Demensem wiele mnie
nauczyły. Te dni były dla mnie jak odwyk...
Byli parą idealną.
Szczęście wręcz od nich biło. Może właśnie dlatego z początku traktowałem ich
jak zakochanych idiotów, co spotykało się z szalonymi reakcjami Toma... Kilka
razy skończyło się na bójce. Demens jest... specyficzny. Często wpada w szał,
dziwne zawieszenie, a przez ten czas spędzony z nim dowiedziałem się, że
jedyne, co go wybudza to cios prosto w szczękę. Nigdy nie dowiedziałem się, czy
jest chory psychicznie. Nikt nie chciał mi powiedzieć, a Tom tym bardziej by
się nie przyznał. Audrey była zupełnym przeciwieństwem tego wariata. Przeciwieństwa
się przyciągają. Doładnie. Spokojna, elegancka, zawsze trzeźwo myśląca. Miała
słabość do mugolskich wynalazków. Paliła papierosy, jak smok. Tu przypomina mi
Ciebie. Sam nie wiem jak to się stało, że staliśmy się trójką przyjaciół.
Przyzwyczaiłem się do takiego towarzystwa, byłem spokojniejszy dzięki tej
codzienności, którą oni żyli. Uwielbiałem patrzeć, jak się śmieją, gdy ja
tkwiłem w szarej pustce. To było jak jakieś światło wśród mroku, który coraz
bardziej mnie ogarniał. I kiedyś musiało się to skończyć. Tom coraz więcej
pracował. Spędzał wiele godzin na spiskowaniu przeciwko śmierciożercom,
zdobywał informacje, narażał własne życie. Nadszedł czas, gdy miałem przenieść się z
Potterem gdzieś na kraniec świata. Wyprowadziłem się więc od Audrey i Toma. Do
tej chwili nadal zastanawiam się, dlaczego nie zostałem jeszcze jednego dnia.
Pewnie wtedy nic takiego by się nie stało. Ale wyjechałem, zostawiłem ich
samych. Śmierciożercy chcieli się zemścić na Tomie. Zjawili się w jego domu
zaraz po moim wyjściu. Zabili ją z zimną krwią. Chyba nawet tego nie planowali.
Po prostu tam weszli i to zrobili. Dowiedziałem się kilka dni później.
Myślałem, że już więcej jej nie zobaczę. Gdy schroniliśmy się u Toma po raz
drugi, okazało się, że nie odeszła, została wśród nas. Jest duchem. Nie
powiedziała mi, dlaczego nie przeszła na drugą stronę. Jest zbyt uparta, by
przyznawać się do czegokolwiek. Zawdzięczam jej jednak wiele rzeczy. Gdyby nie
ona, nie dostawałabyś moich wiadomości. To ona za każdym razem dostarczała do
Ciebie listy. Ona mogła powodować jakieś powiewy powietrza, chłód i dziwne
odgłosy. Dzisiaj też dostarczy tę kopertę. Zastanawiała się, czy Ci się nie
pokazać... Jeśli więc kiedyś natkniesz się na zjawę w swoim dormitorium, nie
miej mi tego za złe.
Chyba należy przejść do sedna
sprawy. Wróciłem ze spotkania jakiś czas temu. Wymyślili sobie okropną
kryjówkę. Stara, opuszczona wioska, zapach śmierci i rozpaczy. Było mi ciężko
założyć maskę. Ale wtedy pomyślałem o Tobie i udało mi się. Przez kilka godzin
znów byłem swoją starą wersją. Przyznam się szczerze, że nie wiem, jak mogłem
tak żyć. Czuję się wykończony. Wykończony tym wszystkim, czego muszę sobie
odmawiać. Wykończony myślą o tym, że coś może pójść nie tak. Wykończony
Potterem, ludźmi z Ministerstwa. Wykończony czasem, bólem, bezsilnością, snem,
oddechem, myślami. Tylko Tom jest w tym domu kimś, kto nie zbudza we mnie
gniewu. Traktuję go jak brata, chociaż wiele rzeczy nas dzieli. Ten człowiek jest
oderwany od rzeczywistości. Stawia istnienie swoich bliskich ponad własne. Jest
wariatem. To już mówiłem.
Spotkanie się udało. Powiedzmy, że
wyrobiłem sobie opinię silnego. Musi tak pozostać. Nie mogę teraz wszystkiego
zaprzepaścić. Planujemy obławę. Dla Twojego bezpieczeństwa nie powiem kiedy,
gdzie i jak. Nie możesz, a raczej wolę byś nie wiedziała. Czasami niektóre
rzeczy należy przemilczeć. Opowiem Ci jednak o nich, gdy wrócę. Obiecuję.
Twój,
D.
P.S: Kocham Cię.
---
No i jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że są tu odpowiedzi na większość pytań, które się ostatnio pojawiły. Osobiście, jestem zadowolona z tej części opowiadania. Szczególnie z tej, gdzie jest Bastian :) Tajemnica, tajemnica i jeszcze raz tajemnica. Mam nadzieję, że wam też się podobało.
Przede mną majówka. Nie mam jak na razie żadnych planów i pewnie zostanę w domu. Nie wiem kiedy napiszę kolejny rozdział. Będzie on ode mnie wymagał wiele skupienia, a ostatnio z tym u mnie ciężko. Właściwie od kilku dni nic nie robię, tylko odpoczywam. Obejrzałam wczoraj film ,,Hobbit", a dziś ,,Poradnik pozytywnego myślenia". Staram się nadrobić zaległości kinowe :P
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem :* Jesteście wspaniałe.
Nadal nie mogę wymyślić kim jest Bastian, czuję, że powinnam wiedzieć, a nie wiem...
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ... To co krzyknął Zabini po wyjściu McGonagall z klasy mnie rozwaliło <3 Ahhh ta Miona - nie wolno biegać po korytarzu- chyba po raz pierwszy zgodzę się z tymi słowami ^^
Draco <3 Każdy jego list jest cudowny :)
Weny kochana i miejsca, gdzie będziesz mogła w spokoju napisać.
Alicja
Sprawa Bastiana jest trudna do skojarzenia,bo wspomnienia Hermiony nie są kanoniczne,nie pojawiły się u Rowling. Całkowicie wymyśliłam wydarzenia,które wspomina Herm.
UsuńBardzo się cieszę,że rozdział się spodobał. Nie planowałam w nim takich tekstów Blaise'a,ale wyszło jak wyszło i Diabeł pokazał charakterek.
Mam nadzieję,że nie zawiodę następnym rozdziałem.
Pozdrawiam ;*
Nwm od czego zacząć... Zawsze mam plan na rozwiniecie i zakonczenie, a jeśli chodzi o wstęp, to zazwyczaj wymyślam jakieś bzdurne zdanie.. Może więc przejdę od razu do rzeczy? ;D
OdpowiedzUsuńBardzo często dodajesz nowe rozdziały, ale o tym już chyba wspominałam... ;) Zszokowałaś mnie, szczególnie, że notka jest dość długa, a ja ledwo wyrabiam się, by co tydzień dodawać..
Postać Bastiana... Ach, kogo on może przypominać Mionie? Jest to postać kanoniczna, stworzona przez J.K.Rowling? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. To jest takie niezwykłe, że potrafisz wprowadzić czytelnika w trans, z którego nie potrafi się wybudzić... Tajemnica. ;D
Blaise, po prostu go uwielbiam i kocham! <3 Jego teksty rozwalają, a pewność siebie.. No, zajebista postać! ;)
Hermiona i list.. Ach, taka byłam ciekawa co tam pisze i teraz sama nwm co powiedzieć. Znów tajemnice, kiedy spotkaja sie z Draco, czy w końcu będą razem... Zaczęłam to przeżywać, od początku, czuję sie jak główna bohaterka, jestem.. oszołomiona tym nadmiarem uczuć, które otaczają mnie.. Nie mam pojęcia jak to inaczej napisać...
Draco.. Wysłał do niej wiadomość, ona już wie, że jest bezpieczny.. No po prostu cud, miód i malina! No prawie.. ;D
Czekam na NN, oby był jak najszybciej. ;3
Fioletoowa
P.S. Krótszy komentarz niż zazwyczaj, ale jestem tak zszokowana (pozytywnie) tą notką, że aż brak mi słów.. ;)
Ja też mam problem z rozpoczynaniem komentarzy ;) Zazwyczaj piszę co mi do głowy akurat wpadnie.
UsuńTa notka była gotowa już tego samego dnia,w którym dodałam poprzedni. Miałam wielką przyjemność przy pisaniu.
Bastian ;) hah. Nie powiem czy ma coś wspólnego z postacią kanoniczną lub niekanoniczną. Zachowam to dla siebie ;) Tajemnica przede wszystkim.
We mnie ten rozdział również wzbudził wiele uczuć. Nie dziwię się więc,że w tobie także.
Mam nadzieję,że następny rozdział będzie równie dobry.
Pozdrawiam ;)
Nowy rozdział, nowy rozdział, nowy rozdział - czuję się, jakbym kręciła się w kółko i nawoływała te słowa. Jak dziecko... albo osoba psychiczna. xD
OdpowiedzUsuńAle jestem tak uradowana, że już biorę się za czytanie. :D
Buhahahahah, dziś mi mówisz, że z ust Zabiniego nigdy nie padną słowa "lubię cię", jednak "mała" przebiło wszystko. Hahaha, tak słodko to brzmi, że nie mogę ze śmiechu. LOL! "Gdzie panienka sobie życzy?" - też mi dżentelmen. Dobrze, że zadał to pytanie szyderczym tonem, bo w innym wypadku zaczęłabym się o niego martwić. Cały fragment, opływający w jego docinki, jest dość zabawny. Nie licząc kostki dziewczyny i pergaminu. Tajemniczego pergaminu. xD
"Uważaj na whisky, kochanie"?! Co to ma być?! No bez jaj! Tyle szukania, by móc przeczytać coś takiego?! Ach ten Malfoy...
A więc to dlatego okno się otworzyło i Miona poczuła wiaterek. Kurde, w życiu by mi taki pomysł nie wpadł do łba. Muszę zapamiętać, że Aud jest zdolna robić takie dziwne rzeczy. Kochany, zmartwiony Draco. Sama bym go chętnie przytuliła na pocieszenie... :P
Hahaha, od dziś Zabini jest moim mistrzem (zaraz po Demensie). "Mionka? (...) Odpoczywa sobie, kochana, w skrzydle szpitalnym" - hahaha. Ryję jak głupi do sera. Mocny tekst! :D Oj, nawet temat jego wykładu nie jest tak zabawny jak "Mionka", hahaha. ;D
Malfoy i jego "pragnę twych ust" czy "za dużo whisky". Geniusz mały, no! Już nie mogę doczekać się treści listu, ale wpierw kilka słów o Bastianie. Kurcze pieczone, o co chodzi?! Co to za dzieciak?! Skąd on tyle wie? O co chodzi z Zakazanym Lasem? Jakie przygrywki z jego dziecinnymi tekstami? Już mi nawet przyszło na myśl, że może ten dzieciak wcale nie jest dzieciakiem, że to tylko za sprawą eliksiru wielosokowego. No, naprawdę nie wiem o kogo może chodzić. Chcę next! Choć i tak czuję, że w kolejnym rozdziale nie dowiem się wszystkiego. Nie raz mi mówiłaś, że jego tajemnicę będziesz odkrywać powoli, a mnie już serce boli z napięcia. xD
Dobra, list. "Demens jest... specyficzny" - cóż, ładne określenie. I wyczerpujące. Chory psychicznie?! Tom! Nigdy! On jest... specyficzny! xD No tak, dla Hermiony nie będzie zbyt wielkim szokiem zobaczyć ducha. W końcu nie jednego w życiu widziała. Wierzę, że Aud niebawem się jej pojawi. W końcu już chciała to zrobić.
Draco jest po prostu kochany i tyle w temacie listu. :)
Kurcze, też bym musiała zobaczyć "Hobbita", jednak jakoś w ostatnich dniach mam parcie na filmy z Bollywood. Kocham te ich piosenki i tańce wplecione w opowieści. Jest tak wesoło.
Cóż, czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. Jednak wpierw... odpocznij trochę. Wiem, że miałaś męczący okres. :)
Pozdrawiam gorąco! :*
Początek twojego komentarza mnie rozwalił. Haha. Uwielbiam cię :* Dokładnie tak samo szczęśliwa się czuję,gdy czytam twoje uwagi.
UsuńZabini w tym rozdziale miał swoje 5 minut. Fajnie mi się to pisało.
Zmartwiony Draco. Haha. Też bym go chętnie przytuliła.
Bastian. Jeszcze trochę potrwa zanim tajemnica się wyjaśni. Matko. Chyba wyjdzie więcej rozdziałów niż myślę...
Cieszę się, że moje uwagi (w ogóle jakie uwagi? :P) napełniają Cię szczęściem. Ja raduję się z każdym kolejnym rozdziałem. :D
UsuńPatrz, blondasek ma powodzenie, a jest takim dupkiem. Straszne to jest, że dziewczyny lubią niegrzecznych chłopców. xD
I bardzo dobrze! Ma być duuuużo rozdziałów! Czym więcej, tym lepiej! Nieważne, że już chcę poznać każdy wątek, to nieważne. Wolę jednak czytać kolejne rozdziały i czekać na rozwinięcie zaczętych, bądź też wprowadzenie nowych wątków. :)
Buziaki! :* :* :*
Ojojoj cos mi swita z tym bastianem ale jeszcze nie wiem do konca. rodzialik jak zwykle cudowny bardzo mi sie podoba to w jaki sposob te listy sa zaszyfrowane ;) swietne Zambini -och bardzo podoba mi sie jego zmiana
OdpowiedzUsuńA no i prawie bym zapomniala.. zakochalam sie w tym ze wjaki sposob drako i mionka utrzymuja ze soba kontakt so romantic *.* z niecierpliwoscia czekam na nastepny napewno tak samo genialny (jak wszystkie inne)
Życze weny weny obys tylko nie przestala pisac bo masz naprawde duzo czytelnikow nawet jesli jako tacy sie nie ujawniaja poniewarz masz ciekawy pomysl i swietne wykonanie ;)
Jeszcze raz weny Mika;)
Dziękuję :) Nie wiem skąd wzięłam pomysł szyfru w liście. Jakoś tak mi to przyszło do głowy i użyłam takiej ,, gry słownej" już drugi raz.
UsuńZabini :) Czy ja wiem, czy zmiana. Raczej jest prawdziwym sobą :)
Mam nadzieję, że nie zawiodę następnym rozdziałem.
Pozdrawiam :*
Absolutnie kapitalny rozdział! Z resztą jak każdy wychodzący spod Twojego "pióra". Zawarłaś w nim elementy komiczne,ale również nie pominełaś tych przyziemnych, poważnych spraw.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim ubawiła mnie rozmowa między Hermioną a Zabinim.
Choć w tej sytuacji lepszym określeniem była by zdecydowanie przepychanka słowna. Poza tym z ulgą przyjełam fakt, iż list który otrzymała Hermiona był od Malfoya. Biedak musiał naprawdę porządnie się zmartwić długim milczeniem gryfonki. W takich sytuacjach jest naprawdę uroczy, po prostu tylko tulić,tulić i jeszcze raz mocno tulić;)
Bastian. Ten chłopak jest chodzącą zagadką. Stał się dla mnie jeszcze bardziej intrygujący gdy wtargnął do skrzydała szpitalnego i przestrzegł Granger przed ludźmi z Ministerstwa. I skąd on wiedział od kogo dziewczyna otrzymała list?! Czyżby był to jakiś dawny znajomy brązowowłosej tylko podszywający się pod małego chłopca? Tylko w jakim celu miałby to robić?
Zakończenie rozdziału listem był fantastycznym pomysłem. Zwłaszcza iż potrafisz w nich przelać wszystkie emocje bohaterów, ich tęsknotę ,miłość i przywiązanie do siebie. To drogocenny dar i mam nadzieję,że będziesz go rozwijać pisząc ich jak najwięcej, bo naprawdę czytam je z największą przyjemnością.
Teraz czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i dużo weny życzę!
P.S: Uwielbiam Cię!:***
Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że udało mi się w tym rozdziale połączyć humor z powagą.
UsuńPrzepychanka słowna Miony i Zabiniego. Haha. Miałam niezły ubaw przy pisaniu tych fragmentów. Sama nie wiem dlaczego w tym rozdziale je w ogóle umieściłam. Samo tak wyszło.
Bastian :) Tajemnica, tajemnica. Powoli będę wkraczać z nowym wskazówkami co do jego osoby. Raczej nikt nie kojarzy go jak na razie z odpowiednią osobą. Niech tak przez jakiś czas pozostanie. Będzie większa niespodzianka.
List :) Miałam ochotę go skasować i napisać raz jeszcze, bo za nic mi się nie podobał. Najwidoczniej nie miałam racji i jest całkiem niezły. Nie planuję jednak większej ilości listów w opowiadaniu. Nie lubię ich pisać. Mam już pomysł na inny sposób komunikacji, ale to w którymś z następnych rozdziałów.
Pozdrawiam i również uwielbiam :) :*
jej... niech będzie happy end! ;D
OdpowiedzUsuńIrytek
hermiona-hogwart.blogspot.com
Nie zamierzam tego opowiadania kończyć jak tchórz. Nie będzie np. śmierci któregoś z głównych bohaterów. Po co miałabym tracić tyle sił na opowiadanie kończące się tak... niezbyt ambitnie :P
UsuńMój najukochańszy i najwspanialszy Coben!
OdpowiedzUsuńBastian... kim jesteś? Czytam i czytam i myślę, że chciałabym doświadczyć takiej miłości, jaką opisujesz. Taką, która przetrwa wszystko - rozłąkę, odległość, przeciwności losu... A może doświadczyłam, tylko nie potrafiłam tego docenić. Cóż, trudno. Twoje opowiadanie naprawdę daje mi wiele wskazówek, rad i siły.
A co do kina - polecam "The Wicked", tylko to horror, więc nie oglądaj sama :D Udanej majówki (ja mam dwutygodniową; matury to świetna rzecz, dopóki nie przyjdzie czas na moją...) :) !
Bastian :) Trzeba czekać na rozwiązanie tej zagadki.
UsuńBardzo się cieszę, że moje opowiadanie tyle ci daje :) Wkładam w ten tekst wiele serca.
Może się skuszę na ten film, ale muszę zwołać sobie jakieś towarzystwo.
W domu mam maturzystkę - moja siostra pisze w tym roku. Sam stres wokół mnie :P
Genialne! Ten chłopak Bastian intrygujący. Diabeł jak to diabeł :) A Draco . . . nie ma słów, którymi mogłabym go określić. A co do Miony . . . wolę jej taką wersję :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie : http://dm-i-hg-story-of-us.blogspot.com/
Pozdrawiam, Julia
Bardzo się cieszę, że wszystko się podoba. Tajemnica Bastiana powoli będzie się odsłaniać. Miona pozostanie taka do końca opowiadania. Nie będę jej zmieniać na powrót w kruchą Granger.
Usuńłiiiiiiiiiiiii :D o ja, o ja, o jaaaa! xd
OdpowiedzUsuńkuźwaa nowy rozdział! :D łuhuhuhuuhuhuuh !
jakoś tak szybko mi się zdaje, że dodałaś xd ale to dobrze, baaardzo dobrze :D
jeeejciu ale świetny rozdziały, jak każdy xd
kurde ten Bastian jest taaaki tajemniczy . czekam aż opowiesz kim jest i skąd sie wziął :)
mmm, kocham te listy ♥ są takie.. pięknee. przekazujesz nam w nich tyle emocji. pokazujesz, że mimo odległości jaką dzieli ta para- oni się kochają i nic nie jest w stanie ich rozdzielić.. to naprawdę piękne. Po prostu czasem brak mi słow opisujących Twoje opowiadanie :) już nie raz Ci pisałam, że długo się później zastnawiam nad swoim życiem.
"Ps. kocham Cię"- od razu skojarzyło mi się z ksiązką Ps.Kocham Cię i listami Gerry'ego do Holly ;)
no tylko, tutaj Draco żyje i życ będzie sobie szczęsliwie z Hermioną xd
hhhahahahah no akcja Blasa z Hermioną była boska i bezbłedna :D
no cóź, życzę Ci miłej i dłuuuuugiej majówki :D i ładnej pogody ;p i duuuuuużo weny xd
już nie mogę się doczekać momentu gdy Draco przedstawi Hermione jako swoją dziewczyne .
znając Ciebie, zrobi to w sposób niewiarygodny xd
Pozdrawiam M.
Hahaha.Rozbawił mnie początek tego komentarza ;) Bardzo się cieszę, że nowy rozdział wzbudził takie emocje. Dodałam go po trzech dniach. Właściwie tak jak zawsze.
UsuńOpowieść o Bastianie będzie w którymś z ostatnich rozdziałów. Jego tajemnicę będę odkrywać w niektórych momentach i może niektórym uda się zgadnąć czym lub kim jest :P
Listy :) Haha. Przyznam się bez bicia, że nienawidzę ich pisać. Chyba nie będzie ich już zbyt wiele.
Nigdy nie czytałam książki ,,Ps. Kocham cię". Nawet o niej nie słyszałam. Zgodzę się z tym, że Draco będzie szczęśliwy :P
,,Przedstawi" Hermionę w taki sposób, że wszystkim opadną szczęki. Mam już gotowy rozdział, który to opisuje. Jeszcze trochę będzie trzeba na niego poczekać.
a jakoś szybko te trzy dni mi zleciały :o
Usuńmmm , Ps. Kocham Cię- jest film i ksiązka :D Boziuuuu na filmie to rycze okropnie xd aż sama sobie się dziwie :P
polecam ;)
Pozdrawiam M.
Wspaniale! Boże, więcej Dramione!! <333 Wspaniały rozdział, jak inne :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie dramione-ever.blogspot.com
Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że się podoba.
UsuńRozdział jak zwykle niesamowity, bardzo często pojawiają się nowe, a ja nadal czuję niedosyt. List Draco cudowny, wgl cały rozdział był cudowny, czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się spodobało :) Nie wiem co mogłabym zrobić, żeby nie było tego ,,niedosytu" :P
UsuńKOCHAM.... To jest cudowne! Niemogę się doczekać aż się spotkają;***
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Bardzo się cieszę, że tak się podoba. Gdy się spotkają, będzie GORĄCO!!!!!!
UsuńNa początek przepraszam że tak późno komentuje.
OdpowiedzUsuńAle na szczęście jestem jak wierna fanka.
Rozdział mi się naprawdę bardzo podobał i szkoda mi Hermiony... tak nie wiele brakowało aby zginęła.
Dobrze że Blaise okazał się bohaterem.
Wspaniale też pokazałaś całą sytuacje i zachwycasz jak zwykle.
No i na koniec intryguje mnie Bastian.
Jaką tajemnicę w sobie nosi i co chciał przekazać Hermionie?
I ten list Dracon na końcu.
Widać że on ją bardzo kocha i tęskni.
mam nadzieję, że nie rozdzielisz ich na długo.
Osobiście jestem pod wrażeniem Twoich pomysłów i niecierpliwie oczekuje ich spotkania.
Czuje że nie zawiedziesz.
A tymczasem pozdrawiam serdecznie.
Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał :) Bastian... Jego tajemnica niedługo się odsłoni. Draco i Miona będą musieli jeszcze trochę bez siebie wytrzymać, ale powrót będzie tak pełen emocji, że na pewno wam się spodoba :P
UsuńWitaj Edge! ;*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale wcześniej nie miałam czasu. ;(
Nasi główni bohaterowie są bardzo utalentowanymi czarodziejami. Świetnie wymyśliłaś całą procedurę czytania listów. Zarówno od Draco jak i Hermiony, korespondowanie ze sobą, wymaga sporych umiejętności. : )
Draco także przeszedł metamorfozę. Dzięki swojej ukochanej stał się bardziej otwarty i szczery. Malfoy może powiedzieć jej wszystko, co bardzo mnie cieszy. Opowiedzenie historii Toma i Aud i po części swojej w liście, świadczy o tym, że Draco ufa Hermionie bezgranicznie. Oni bardzo się kochają, miło mi jest na nich "patrzeć". : )
Twoje opowiadanie sprawiło, że na nowo zaczęłam wierzyć w zakazaną miłość, która ma prawo bytu i w to, że ludzie pomimo swoich odmienności mogą znaleźć siebie i razem kroczyć po tej samej ścieżce zwanej życiem. : )
Blaise i Hermiona mają nietypowe stosunki ze sobą. Ale mimo wszystko cieszę się, że odnaleźli w sobie te dobre strony. : )
Początek prowadzenia lekcji transmutacji przez Blaise'a bardzo mnie rozbawił! : D
Bastian nie daje mi spokoju! Jest dla mnie mega zagadką. W pewnym momencie zaczęłam odczuwać przed nim respekt. Zastanawia mnie, kogo on przypomina Hermionie. Kiedy przybiegł do Miony aby ją ostrzec przed Ministerstwem, to ona sama była totalnym szoku! Moim zdaniem jego pochodzenie jest owiane mroczną tajemnicą i jego osoba ma bardzo silne powiązanie z życiem Hermiony. Jestem ciekawa jak rozwiniesz ten wątek. : )
Ze zniecierpliwieniem czekam na nowy rozdział.
Pozdrawiam Lily ;*
P.S Życzę Ci, miłego weekendu majowego. ^^
Procedura czytanie listów przyszła do mnie niespodziewanie. Chciałam wydłużyć rozdział, w którym Hermiona dostała list na Pokątnej i właśnie wtedy wymyśliłam te krótkie hasła, które trzeba rozwikłać.
UsuńBardzo się cieszę, że moje opowiadanie nauczyło cię takiej rzeczy. Nigdy nie myślałam, że jest aż tak pouczające itd.
Blaise i Hermiona nigdy nie będą prawdziwymi przyjaciółmi. Tak to już jest :) Czasami po prostu charaktery do siebie nie pasują.
Wątek Bastiana jest MEGA niekanoniczny i totalnie przeze mnie zmyślony :) Raczej nikt nie zgadnie, o co mi chodzi.
Pozdrawiam i również życzę miłej majówki :*
Wykończysz mnie tym Bastianem : )
OdpowiedzUsuńPoza tym ciesze się, że to była tylko Audrey, bo po mojej głowie już krążyły jakieś chore historie ze śmierciożercami w roli głównej. Fajnie, że Blaise tak dobrze dogaduje się z Mioną- choć jak dla mnie na pierwszy rzut oka widać, że tej dwójki do siebie nie ciągnie i to się nie zmieni.
Draco jak zwykle pięknie pisze, gdyby do mnie ktoś takie listy pisał to pewnie bym się mu oświadczyła ; ) A tak na poważnie to znowu jestem zachwycona listem w Twoim wykonaniu.
Ciekawe kiedy bedzie ta obława, no i kiedy w końcu Draco wróci do Hermiony...
Muszę przyznac, że jestem pod wrażeniem tego jak szybko dodajesz kolejne rozdziały : )
P.S. Życzę Ci udanej majówki i mam nadzieję, że pogoda nas nie rozczaruje ; )
Bastianem was jeszcze trochę pomęczę :)
UsuńBlaise i Hermiona raczej się ze sobą nie zaprzyjaźnią. Już kilka razy wspominałam, że w epilogu przedstawię ich relację :)
List :) Haha. Mi średnio się podoba, ale najwidoczniej to tylko moje zdanie.
Rozdziały piszą się same :) Nie wiem jak to robię. Nie ma na to żadnego przepisu. Po prostu siadam i piszę.
Ah ten Bastian..chlopiec zagadka ;) Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu wyjaśnisz o co z nim chodzi! I kiedy w końcu Draco sie ujawni!!!! :D Uwielbiam Twoje opowiadanie, widać że pisanie sprawia Ci przyjemność :) Pozdrawiam, czekam na nowy rozdział! Weny życze ;) :D
OdpowiedzUsuńJulka :)
Dziękuję :) Pisanie rzeczywiście jest dla mnie wielką przyjemnością.
UsuńZapraszam na mojego drugiego bloga www.niebieskie-kroliki.blogspot.com
Wspaniale. Wciąż się zastanawiam kogo przypomina Bastian. Liczę, że wkrótce wyjdzie to na jaw. Masz wielki talent do tworzenia. Życzę weny i mnóstwa pomysłów.
OdpowiedzUsuńJeśli możesz powiadom mnie o następnej notce, na:
mionkaijejzycie.blogujaca.pl
Dziękuję. Cieszę się, że się podobało. W następnym rozdziale będzie trochę więcej o tajemnicy Bastiana :)
UsuńPostaram się powiadomić o poście, ale nic nie obiecuję, bo mam mało czasu.
Listy wychodzą Ci wspaniale!
OdpowiedzUsuńAż się łezka w oku kręci.
Rozdział równie wspaniały jak i inne.
Wybacz ,że dodaje tak krótkie komentarze no ale jest już dość późno a ja
mam jutro test z Fizyki.
I co robię zamiast się uczyć?
Czytam Dramione. Nie no po prostu..
Skandal!
Nie wiem czy czytasz blogi innych w każdym razie zapraszam do mnie:)
www.dramionemoimzyciem.blogspot.com
Dobrze wiedzieć, że rycerz Zabini zawsze na posterunku :D
OdpowiedzUsuńChyba już wiem kim jest Bastian :D