Każda strata jest bolesna. Niezależnie od tego, co
jest nam odebrane, czujemy pustkę. Bywają jednak skomplikowane sytuacje, gdy
dusza wpada w konflikt. Tęsknota i nienawiść, żal i ulga. Kontrast między tymi
uczuciami jest tak silny, że rwie ciało na dwie części - tę dobrą, współczującą
oraz ogarniętą ranami, skrzywdzoną i ze skazą. Czułam swoją wewnętrzną walkę,
gdy trzymałam w ramionach łkającą Ginny. Ponad jej ramieniem widziałam Malfoya,
który siedział na fotelu, popijając whiskey. Patrzył mi w oczy, jakby chciał
dodać mi sił. Zastanawiałam się tylko, do czego spożytkować tę energię. Nie
potrafiłam się rozpłakać, ani zmusić do takiego stanu, w jakim właśnie była
moja przyjaciółka. Z drugiej strony nie mogłam zacząć jej pocieszać. Bałam się
swoich własnych słów i reakcji. Gładziłam rudą po włosach, nieprzerwanie
patrząc na Dracona. Byliśmy w mieszkaniu Ginny od jakiś dziesięciu minut, a
jeszcze nikt nie wypowiedział ani słowa. Właśnie miałam odsunąć od siebie
dziewczynę, gdy ktoś zadzwonił do drzwi.
- Otwórz, Malfoy - szepnęłam nad ramieniem rudej.
Blondyn wstał z fotela i powoli ruszył w stronę holu. Nie minęła minuta, a do
salonu wpadła dwójka czarodziei.
- Co ty tu robisz?! - Artur Weasley zwrócił się do
Dracona. Tymczasem Molly siłą odciągnęła ode mnie swoją córkę.
- Zostaw go, Arturze. On jest ze mną - powiedziałam,
kładąc dłoń na ramieniu mężczyzny - Teraz trzeba zająć się Gin - dodałam, gdy
jego zdziwione spojrzenie przeniosło się na mnie. Kiwnął głową i odszedł, nawet
się ze mną nie witając. Malfoy nadal stał w progu, patrząc nieobecnym wzrokiem
w swoją szklankę whiskey.
- W porządku? - spytałam, patrząc w stalowe tęczówki.
- Jasne - odparł, pewnym i silnym głosem. Weszliśmy do
salonu, idąc ramię w ramię, równy z równym. Molly i Arturowi udało się okiełznać
histerię córki, która teraz siedziała na kanapie, tuląc się do ojca.
- Chodźmy na taras. Artur da jej eliksir, żeby mogła
odpocząć - szepnęła pani Weasley, biorąc mnie pod ramię. Przeszłyśmy przez
salon i długi korytarz, aż w końcu przed nami ukazała się drewniana weranda.
Słyszałam za sobą ostrożne i niepewne kroki Malfoya. Cieszyłam się, że właśnie
on jest tu ze mną. Gdyby nie to, już dawno wybiegłabym, nie mogąc patrzeć na tę
rozpacz.
- Usiądźcie - powiedziała Molly, wskazując nam
krzesła. Draconowi posłała jedynie krótkie spojrzenie. Najwyraźniej nie miała
siły, by go wyganiać czy potępiać. W takich chwilach okazywało się, czy ktoś
zasługuje na zaufanie. Ja musiałam nadal być dla Weasleyów kimś ważnym.
- Jak to się stało? - spytałam, ściskając drobną dłoń
Molly. Po jej policzkach popłynęły pierwsze łzy. Czułam się podle, nie mogąc
wydobyć z siebie chociaż najmniejszej, słonej kropli.
- Jechał sam. Nikt nie wie, gdzie się kierował.
Stracił panowanie nad autem - głos kobiety niespodziewanie się załamał. Serce
mi się ścisnęło, lecz więcej myśli poświęcałam temu, jak banalną śmiercią
zginął Złoty Chłopiec.
- Umarł na miejscu. Nie było czego ratować. Aurorzy
już się wszystkim zajęli. Harry nie miał przy sobie różdżki. Zostawił ją w
pracy - kontynuowała Molly, a ja kątem oka spojrzałam na Malfoya. Siedział
wpatrzony w swoje dłonie. Z wyrazu jego twarzy nie byłam w stanie niczego
odczytać. Wiedziałam jednak, że ma te same rozterki, co ja.
- Czyli to nie było... - zaczęłam, niepewnie
zaglądając w oczy pani Weasley.
- Nie, samobójstwo jest wykluczone - pokręciła
energicznie głową, ścierając łzy z bladych policzków.
- Ginny powiedziała wam o zerwaniu zaręczyn, prawda? -
brnęłam dalej w tę rozmowę, chcąc wreszcie stanąć na pewnym gruncie.
- Tak, powiedziała nam. Nie wiemy dlaczego to się
stało. Ginny mówiła tylko, że wszystkie te lata to jedno wielkie kłamstwo - tym
razem usłyszałam głos Artura, który pojawił się na tarasie.
- Wiecie coś? Musicie nam powiedzieć - Molly spojrzała
na mnie błagalnym wzrokiem.
- Ginny powinna wam to opowiedzieć. My nie możemy.
Przepraszam - wstałam z krzesła, a Malfoy zrobił to samo.
- Zaczekajcie, aż ona się obudzi. Chyba będziemy w
stanie tolerować swoje towarzystwo - tutaj wzrok pana Weasleya przeniósł się na
Dracona. Coś we mnie zadrżało, ale chłodne palce Malfoya na moich lekko mnie
otrzeźwiły.
- Zostań. Ja wyjdę, jeśli państwo tego chcą - odezwał
się blondyn, próbując puścić moją rękę.
- Nigdzie nie idziesz, Malfoy! - zaprotestowałam,
przyciągając go do siebie.
- Czy chcecie nam coś powiedzieć? - wciął się Artur,
znacząco patrząc na nasze splecione dłonie.
- Ja i Draco jesteśmy parą. Oszczędźcie sobie
komentarzy, póki nie znacie całej prawdy - odparłam, odważnie unosząc głowę.
Pierwsza walka właśnie była za nami.
- Dzisiaj nikt nie myśli racjonalnie. Macie rację.
Wyjaśnimy sobie wszystko, gdy Ginny się obudzi - Molly spuściła wzrok i
zniknęła w domu. Po chwili to samo zrobił Artur.
- Nie zostawiaj mnie - szepnęłam, chwytając drugą dłoń
Malfoya.
- Nie zrobię tego - przytulił mnie mocno, jednocześnie
całując w czoło.
- To wszystko nie trzyma się kupy. Harry Potter nie
żyje - powiedziałam, chcąc, by te słowa w końcu do mnie dotarły.
- Świetnie się trzymasz. Damy sobie radę.
- To nie tak, Malfoy. Ja nie potrafię płakać. To stało
się tak szybko. Czuję tylko ulgę. To złe i nieuczciwe - schowałam twarz w
dłoniach, chcąc zwalczyć frustrację - Ginny go kochała. Była jego narzeczoną i
ma prawo rozpaczać. Ale ja? Co ja mam zrobić!?
- Jakoś to przetrwamy. Obiecuję - pocałował mnie delikatnie
w usta, po czym objął ramieniem i wprowadził do domu.
***
Życie
zazwyczaj bywa sprawiedliwe. Zabiera tych, którzy dłużej nie chcą korzystać z
uroków świata. Tych, których sumienie powoli zabija. Harry Potter był
nieśmiertelny, dzięki temu, czego niegdyś dokonał. Mimo śmierci, pamięć o nim
nadal miała szansę tkwić wśród czarodziei. Niestety sytuacja była nieco
bardziej skomplikowana, biorąc pod uwagę jego najbliższych. Okazało się bowiem,
że razem z ostatnim tchnieniem kończy się kłamstwo. Siedzieliśmy w salonie od
dobrych dwóch godzin, odkąd Ginny obudziła się już nieco spokojniejsza i gotowa
na starcie z rzeczywistością. Swoją opowieść zaczęła od misji Zakonu Feniksa, o
której państwo Weasley nie mięli pojęcia. Później powoli zagłębialiśmy się w
przeszłość. Przesłuchania i raporty Hermiony, ukrycie mnie w Hogwarcie,
wielomiesięczny brak kontaktu ze światem. Aż w końcu ten najbardziej znaczący
moment.
- Harry pod naszą nieobecność prawie zakatował Malfoya
na śmierć - wykrztusiła ruda, a dłoń Granger mocno zacisnęła się na mojej.
Państwo Weasley patrzyli to na nas, to na córkę.
- Okłamał wszystkich, mówiąc, że nie ma z tym nic
wspólnego - dodała Hermiona, po czym w końcu nie wytrzymała i zerwała się z
miejsca. Pobiegłem za nią, zostawiając oszołomione towarzystwo w salonie.
Znalazłem ją w łazience na piętrze. Stała przy umywalce, z całej siły
zaciskając dłonie na jej krawędzi. Zamknąłem drzwi, rzucając na pokój zaklęcie
wyciszające.
- Cholera jasna! - wrzasnęła, uderzając nadgarstkiem o
mebel. Szybko złapałem jej ręce.
- Już po wszystkim. Spokojnie - mówiłem, ochlapując
jej twarz zimną wodą.
- Nienawidzę go! Nienawidzę zmarłego! To złe! Tak nie
może być! - krzyczała, starając mi się wyrwać. Trzymałem ją jednak mocno,
wiedząc, że to niedługo przejdzie.
- To normalne, Granger. Potter nie żyje, ale jego winy
nadal istnieją - wyjaśniłem, przytulając do siebie jej drżące ciało.
- Dlaczego? Dlaczego nie mogę płakać?! Dlaczego to tak
działa? - jej głos słabł z każdą chwilą. Powoli wziąłem ją na ręce.
- Kiedyś za nim zatęsknisz. Prędzej czy później. On na
pewno nadal cię kocha, tak jak zawsze - pocałowałem ją w rozgrzane czoło.
Przestała drżeć i wtuliła się we mnie jeszcze mocniej.
- Jestem złym człowiekiem? - spytała, patrząc mi w
oczy.
- Nie, nie jesteś. Masz czyste, piękne i dobre serce.
Współczujesz, troszczysz się i nie poddajesz. Uratowałaś mi życie, Granger.
Jesteś najlepszym człowiekiem, jakiego znam - mówiłem do niej, gdy otwierałem
drzwi i schodziłem po schodach.
- Kocham cię, Malfoy. Najbardziej na świecie -
powiedziała, gdy nagle przed nami pojawili się państwo Weasley. Byłem pewien,
że usłyszeli to ostatnie zdanie, a Hermiona nie jest świadoma ich obecności.
Spojrzałem w zapłakane oczy Molly i przepełnione nieufnością tęczówki Artura.
- Ja też cię kocham, Granger. Najbardziej na świecie -
odezwałem się, patrząc na dwójkę czarodziei.
***
Pogrzeb
Harrego odbył się kilka dni później. Wtedy też po raz pierwszy wyszliśmy z domu
Ginny. Nikt się nie odzywał, ale każdy myślał zapewne o tym samym. Molly i
Artur trzymali się za ręce, Ginny przytulała się do George'a. Ja coraz mocniej
ściskałam dłoń Malfoya. Do pełnego obrazka rodziny Weasleyów brakowało jednak
Rona, który według swoich rodziców, zapadł się pod ziemię. Naszej dwójce było
to oczywiście na rękę. Nasze zdenerwowanie i tak sięgało zenitu. Chyba nigdy
nie przypuszczaliśmy, że przyjdzie nam się ujawnić na pogrzebie. Ceremonia
odbywała się w Dolinie Godryka, gdzie Harry miał być pochowany przy swoich
rodzicach. Teleportowaliśmy się tam na godzinę przed pogrzebem. Nerwowo
poprawiałam czarną sukienkę, rozglądając się wokoło.
Przed
kaplicą zebrało się już sporo osób, a niemal każde spojrzenie skierowane było
na nas.
- Głowa do góry - szepnął Malfoy, mocniej obejmując mnie w talii. W ostatnich dniach zauważyłam poprawę jego stosunków z Molly i Arturem. Wiele razy pytałam go o tego przyczynę, lecz nic mi nie powiedział. Spędzał też dużo czasu z Ginny. Często zastawałam ich przy herbacie czy kawie. Cieszyłam się z takiego obrotu spraw. Teraz jednak obawy powróciły na nowo.
- Damy sobie radę - powtórzyłam już chyba setny razem tego dnia.
- Dokładnie - delikatny uśmiech Dracona częściowo poprawił mi samopoczucie. W tłumie ludzi napotkałam wiele znajomych twarzy. Koledzy i koleżanki ze szkoły, nauczyciele, aurorzy. Pełno było tu osobistości z magicznego świata. Ciężko było mi na to patrzeć, biorąc pod uwagę, że znałam całą prawdę. Widziałam niechęć także w oczach Ginny, która odbierała kondolencje. Współczułam jej tego całego przedstawienia. Wiedziałam jednak, że jeszcze do końca tego dnia sama będę w centrum zainteresowania. Z każdą chwilą robiło się coraz bardziej niekomfortowo. Kiedy Malfoy zajął miejsce obok mnie w jednej z ławek, po kaplicy przeszła fala szeptów.
- Ignoruj to - usłyszałam tuż przy swoim uchu. Przez całą ceremonię stałam spięta, mocno ściskając dłoń Dracona. Kiedy przenieśliśmy się na cmentarz, poczułam się nieco lepiej. Stanęliśmy na uboczu, nieprzerwanie trzymając się za ręce.
- Jak się czujesz? - spytał blondyn, patrząc na mnie kątem oka. Przed nami wciąż trwał pogrzeb, a trumna z ciałem Harrego znikała pod ziemią. Właściwie nie czułam niczego, gdy na to patrzyłam.
- Dobrze, naprawdę jest dobrze. Kiedyś za nim zatęsknię. Wciąż próbuję sobie to tak tłumaczyć - odpowiedziałam spokojnie, przypatrując się twarzom zebranych. McGonagall przywitała się z nami dość ciepło jeszcze pod kaplicą. Luna Lovegood uśmiechnęła się przyjaźnie, a Neville pomachał, gdy przechodziliśmy. Robiło mi się cieplej na sercu, gdy widziałam takie reakcje. Byli jednak mniej przyjemni ludzie. W większości rozmów wyłapywałam nasze nazwiska. Granger i Malfoy. Malfoy i Granger. Starałam się to ignorować, wiedząc, że jeśli przetrwamy ten dzień, przetrwamy wszystko.
- Chcesz tam podejść? - spytał, gdy tłum powoli zaczął się rozchodzić.
- Poczekajmy, aż wszyscy znikną - odparłam, opierając głowę na jego ramieniu.
- A jak ty sobie radzisz? - odezwałam się po kilku minutach. Malfoy uśmiechnął się lekko.
- Lepiej, niż myślałem. Właściwie mam z tego jakąś satysfakcję. W końcu jestem wolnym człowiekiem. Robię co chcę, jestem tam, gdzie chcę i jestem z tym, z kim chcę - powiedział, delikatnie całując mnie w czubek głowy.
- To jeszcze nie koniec - westchnęłam, ciągnąc go w stronę nowego grobu.
- To koniec początku, Granger - szepnął, wyczarowując jedną różę o czarnych płatkach, którą ułożył między innymi kwiatami. To był nasz własny symbol prawdy. Prawdy o demonach śmierci, miłości, życia i przyjaźni.
- Głowa do góry - szepnął Malfoy, mocniej obejmując mnie w talii. W ostatnich dniach zauważyłam poprawę jego stosunków z Molly i Arturem. Wiele razy pytałam go o tego przyczynę, lecz nic mi nie powiedział. Spędzał też dużo czasu z Ginny. Często zastawałam ich przy herbacie czy kawie. Cieszyłam się z takiego obrotu spraw. Teraz jednak obawy powróciły na nowo.
- Damy sobie radę - powtórzyłam już chyba setny razem tego dnia.
- Dokładnie - delikatny uśmiech Dracona częściowo poprawił mi samopoczucie. W tłumie ludzi napotkałam wiele znajomych twarzy. Koledzy i koleżanki ze szkoły, nauczyciele, aurorzy. Pełno było tu osobistości z magicznego świata. Ciężko było mi na to patrzeć, biorąc pod uwagę, że znałam całą prawdę. Widziałam niechęć także w oczach Ginny, która odbierała kondolencje. Współczułam jej tego całego przedstawienia. Wiedziałam jednak, że jeszcze do końca tego dnia sama będę w centrum zainteresowania. Z każdą chwilą robiło się coraz bardziej niekomfortowo. Kiedy Malfoy zajął miejsce obok mnie w jednej z ławek, po kaplicy przeszła fala szeptów.
- Ignoruj to - usłyszałam tuż przy swoim uchu. Przez całą ceremonię stałam spięta, mocno ściskając dłoń Dracona. Kiedy przenieśliśmy się na cmentarz, poczułam się nieco lepiej. Stanęliśmy na uboczu, nieprzerwanie trzymając się za ręce.
- Jak się czujesz? - spytał blondyn, patrząc na mnie kątem oka. Przed nami wciąż trwał pogrzeb, a trumna z ciałem Harrego znikała pod ziemią. Właściwie nie czułam niczego, gdy na to patrzyłam.
- Dobrze, naprawdę jest dobrze. Kiedyś za nim zatęsknię. Wciąż próbuję sobie to tak tłumaczyć - odpowiedziałam spokojnie, przypatrując się twarzom zebranych. McGonagall przywitała się z nami dość ciepło jeszcze pod kaplicą. Luna Lovegood uśmiechnęła się przyjaźnie, a Neville pomachał, gdy przechodziliśmy. Robiło mi się cieplej na sercu, gdy widziałam takie reakcje. Byli jednak mniej przyjemni ludzie. W większości rozmów wyłapywałam nasze nazwiska. Granger i Malfoy. Malfoy i Granger. Starałam się to ignorować, wiedząc, że jeśli przetrwamy ten dzień, przetrwamy wszystko.
- Chcesz tam podejść? - spytał, gdy tłum powoli zaczął się rozchodzić.
- Poczekajmy, aż wszyscy znikną - odparłam, opierając głowę na jego ramieniu.
- A jak ty sobie radzisz? - odezwałam się po kilku minutach. Malfoy uśmiechnął się lekko.
- Lepiej, niż myślałem. Właściwie mam z tego jakąś satysfakcję. W końcu jestem wolnym człowiekiem. Robię co chcę, jestem tam, gdzie chcę i jestem z tym, z kim chcę - powiedział, delikatnie całując mnie w czubek głowy.
- To jeszcze nie koniec - westchnęłam, ciągnąc go w stronę nowego grobu.
- To koniec początku, Granger - szepnął, wyczarowując jedną różę o czarnych płatkach, którą ułożył między innymi kwiatami. To był nasz własny symbol prawdy. Prawdy o demonach śmierci, miłości, życia i przyjaźni.
***
Jeszcze w tym samym tygodniu w
Proroku Codziennym pojawił się pierwszy, kilkustronicowy artykuł na nasz temat.
Ponad dwadzieścia ruchomym zdjęć z pogrzebu zapełniało rubrykę z najnowszymi
nowinkami. Nigdzie nie było wzmianki o tym, że Ronald Weasley nie pojawił się
na pogrzebie najlepszego przyjaciela. Ja i Hermiona byliśmy głównym tematem
wszechobecnych plotek. Dzień po tym, jak ciało Pottera złożono w Dolinie
Godryka, przenieśliśmy się do mojego domu. Tłumy reporterów czaiły się na
każdym kroku. Flesze strzelały w okna, wrzaski nie pozwalały normalnie
egzystować. Zdecydowaliśmy na kilka dni zamieszkać w starym domu Zabiniego na
obrzeżach miasta. Teleportowaliśmy się tam dyskretnie, pod osłoną nocy. Od
tamtej chwili nasze życie nieco się uspokoiło. Udało nam się spotkać także z
Alexem i Rose, których podczas pogrzebu widzieliśmy tylko przez kilka minut.- Odpisałeś na list Narcyzy? - spytała Hermiona, unosząc wzrok znad książki, którą akurat czytała.
- Tak, odpisałem. Nawet nie wiesz, jak ona się cieszy, że to wszystko zaczyna się układać - usiadłem na kanapie, układając nogi Granger na swoich kolanach.
- Rzeczywiście jest lepiej, niż myślałam. Na tych zdjęciach wyglądam nawet nieźle - rzuciła we mnie nowym numerem Proroka, odkładając książkę na stolik.
- Jeśli będziesz nieszczęśliwa, powiesz mi, prawda? - spojrzałem w jej piękne, brązowe oczy, a ona uśmiechnęła się delikatnie.
- Nie mów głupstw, Malfoy. Dawno nie byłam tak szczęśliwa - usiadła mi na kolanach, obejmując jednocześnie za szyję.
- Niedługo stąd wyjdziemy. Trzeba wymyślić coś, by zaprzestać plotkom i wyciągnąć fakty - powiedziałem, gładząc jej plecy w zamyśleniu.
- Coś wymyślimy.
---
Ten rozdział był gotowy już w nocy po opublikowaniu poprzedniego. Udało mi się napisać wszystko tak, jak tego chciałam. Mam nadzieję, że wam się spodobało. Do końca tej historii zostało już niewiele. Dziękuję, że ze mną jesteście. Jeśli macie do mnie jeszcze jakieś pytania, zadawajcie je, póki jeszcze jestem tu w stu procentach obecna. Nigdy nie wiadomo, co będzie, gdy zacznie się rok szkolny... Postaram się szybko napisać kolejną część. Pewnie pojawi się za dwa dni, wieczorem. Do usłyszenia.
Śmierć Harrego Pottera. Nie spodziewałam się tego, lecz rozdział podobał mi się.
OdpowiedzUsuńCzęść osób się spodziewała, ale ogólnie chyba nikt, kto czyta Dramione nie myśli, że można ukatrupić Harrego Pottera :P Ja to zrobiłam :)
UsuńJedno wielkie WOW.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się samobójstwa a tu proszę..
Wiele osób spodziewało się samobójstwa, ale nie chciałam być aż tak przewidywalna :) Cieszę się, że rozdział się spodobał.
UsuńJakoś tak czułam, że nie będzie samobójstwa. Bo to było oczywiste, a Twoje opowiadanie nie jest przewidywalne i oczywiste. Nie ciągnie się jak telenowela brazyliijsko-wenezuelsko-kolumbijska :)
OdpowiedzUsuńŚwietny i taki piękny.
pozdrawiam, em.
Dziękuję :) Cieszę się, że to nie przypomina telenoweli. Staram się jak mogę, by to miało ręce i nogi.
UsuńTotalnie mnie zaskoczyłaś. Harry Potter, Chłopiec Który Przeżył Avadę Dwa Razy nie żyje. Przyznaję, że też miałam mieszane uczucia, tak jak Hermiona. Po tym co zrobił...nawet nie było mi smutno, gdy czytałam ten rozdział. ;d
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Gin - na pewno jej ciężko...był jej ukochanym, a z drugiej strony okłamywał ją - nie zdążyła się otrząsnąć po tamtym, gdy umarł...mam nadzieję, że sobie poradzi. :)
Cieszę się, że jak na razie Draco i Hermiona dobrze się czują z tym, że się ujawnili ;)
Dziękuję za rozdział,
Akneri.
Tak, pewnie wiele osób będzie zaskoczonych tym, co się stało. Okazuje się, że nawet czarodzieje mogą zginąć w mugolskim świecie. Nie są totalnie nieśmiertelni. Życie jednym słowem :) Cieszę się, że rozdział się spodobał. Nie chciałam, by był smutny. Chciałam pokazać tę rozterkę między dwiema rzeczami: żalem po śmierci a nienawiścią.
UsuńHej, czytam Twojego bloga od jakiegoś czasu. Jestem z pewnością od kilkunastu rozdziałów. Nie ujawniałam się, ale teraz, kiedy myślę o odwieszeniu mojego własnego bloga zdałam sobie sprawę, dlaczego go zawiesiłam. Przez to, że jest tak wielu czytelników takich jak ja, cichych, dlatego teraz piszę. To tłumaczenie może wydawać Ci się, ale czuję, że powinnam.
OdpowiedzUsuńMasz fajny styl, bardzo lekki. Może Harry Potter nie był do końca Harrym Potterem, a Ron Weasley, Ronem Weasleyem choć rozumiem takie zabiegi. Całkiem ciekawie poprowadziłaś tę historię i jestem ciekawa dalszego ciągu.
Pozdrawiam i postaram się komentować,
Char
Cieszę się, że niektórzy czytelnicy postanawiają się ujawnić. Wiem, że jest wiele takich cichych osób. Miło mi cię tutaj powitać w pełni :)
UsuńCałe swoje opowiadanie chcę tworzyć oryginalnie. Zmieniam niektóre rzeczy, ale chyba nie aż tak radykalnie. Wszystkiemu daję fundamenty, by zmiana bohatera miała ręce i nogi.
Mam nadzieję, że zdecydujesz się wrócić na swojego bloga. Dzięki pisaniu naprawdę można rozwinąć skrzydła.
Wiem, wiem, że dzięki pisaniu można rozwinąć skrzydła, ale brak czytelników je podcina, czyż nie tak? Może zbytnio przyzwyczaiłam się do tego, że mam czytelników, czy to w tematyce Dramione, czy w bardziej muzyczno-boysbandowych klimatach, w jakich pisałam kiedyś... Dla mnie gwoździem do przysłowiowej trumny była zmiana onet.bloga na blogspota...
UsuńKurczę, zaczynam Ci się tu spowiadać, wybacz moje przynudzanie, więcej nie będę. Nie jestem takim mazgajem na jakiego mogę teraz wyglądać;p
A przechodząc do rzeczy, to zmiany jakie wprowadziłaś są dla mnie w takiej granicy, jaką potrafię zaakceptować, pewnie niektórzy zwolennicy kanonu trochę by polemizowali, ale mi się podoba.
I jeszcze tu wrócę... Bo wracam z każdym rozdziałem, tylko tym razem będę "głośniejsza"... ;p
Pozdrawiam, Char ;)
Rzeczywiście brak czytelników potrafi podciąć skrzydła, ale najważniejsze jest to, by pisać dla samej siebie. Dla swojej przyjemności i nie robić niczego na siłę. Doskonale cie rozumiem, bo ostatnio sama zastanawiałam się nad odejściem z bloga. Powodem tego nie był brak czytelników. Było to coś innego, ale jednak :) I wcale nie przynudzasz. Cieszę się, że nowi czytelnicy się na mnie otwierają :P
UsuńNie wiem co napisać to napisze WOW jak odzyskam zdolność myślenia to napisze więcej :D Pozdrawiam,Lili :D
OdpowiedzUsuńron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com
Nie myślałam, że aż tak was to wszystko zaskoczy :) Cieszę się jednak z takiego obrotu spraw :P
UsuńO kurczaki, ale się dzieje, uf. Duża dawka emocji? Tylko u Edge! :D
OdpowiedzUsuńWiesz, tak jakoś moja główka podejrzewała, że list niósł ze sobą czyjąś tragedię- w tym przypadku śmierć. No i okazało się, że Harry umarł.
Na początku było zdziwienie. Zatrzymałam się na chwilę podczas czytania, i z otwartą buzią wpatrywałam się w ekran. Później to zdziwienie przerodziło się w smutek :o Chłopiec który pokonał Bazyliszka, dementorów, stanął kilka razy, oko w oko z Voldemortem, później obcował z samą Dolores Umbrige (uważam, że jest straszniejsza od Voldemorta :D), zginął w wypadku samochodowym. Bum. Nagle jest i już go nie ma. No ale cóż, nikt nie jest nieśmiertlelny, za ktorymś razem umrzeć musiał, wypadło teraz :P
Samobójstwa nie spodziewałam się- dla mnie Potter był zbt bardzo odważny, patrzący w czubek własnego nosa, no i po kij by przeżył poprzednie starcia by teraz samemu się zabić? :o Moje zdziwenie zaczeło stopniowo przeradzać się w jakiegoś typu ulgę? Może jestem nienormalna ale cóż :D Jakoś specjalnie nie jest mi go szkoda :P
Ale jednak najbardziej szkoda mi Ginny.
Dopiero co dowiedziała się o kłamstwie, którym przez siedem lat karmił ją Potter, a teraz spadło na nią coś takiego. Przecież mimo że zerwała zaręczony, nadal coś do niego poo tym czuła, prawda? Może miała mu za złe, to co zrobił, ale wewnętrznie musiała tą stratę jakoś przeżywać. Przynajmniej tak sądzę :3
Draco i Hermiona.. Oh, serio, kocham tą parę coraz bardziej! :)
Nawet nie wiesz jak cieszę się, że postanowili się ujawnić.. :P
Ich wspólne pojawienie się na pogrzebie zrobiło większą furrorę niż pogrzeb samego Harrego Pottera.
A reporterzy- hieny żarłoczne, zareagowali tak jak myślałam. Rzucili się do ataku. :D
Oh, z każdym rozdziałem nieuchornnie zbliżamy się do końca, i nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym ten koniec odwlec. Bardzo zżyłam się z "Ukrytymi demonami" c: Ale w końcu rok szkolny się zbliża...
Tak bardzo chciałabym zatrzymać ten czas! Ale to tak pędzi zachłannie do przodu, i nawet nie zauważyłam jak minęły wakacje.. :x
Dobra, koniec tego monologu, bo robię się sentymentalna. :D
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, bo ten tutaj, jest poprostu i zwyczajnie, genialny ;)
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Staram się jak mogę, by was nie zanudzać. Nie chcę być opowiadaniem, które jest dobre tylko na początku, a później czyta się to tylko, bo jest się niby przywiązanym.
UsuńW poprzednim rozdziale dałam wam kilka wskazówek, co do dalszej akcji. Chciałam, byście się trochę nastawili na tragedię. No i tak się stało. A rozdział zbudowany był tak, by wszystkie emocje się przeplatały. Na początku smutek. Płacz Ginny, która przecież kochała Harrego. Miała spędzić z nim życie... Chciałam pokazać kruchość życia. Złoty Chłopiec umarł w świecie mugoli. Zresztą sama Hermiona myślała o jego banalnej śmierci. Nie chciałam pisać o samobójstwie. To zbyt banalne i powtarzalne. Wystarczy, że Draco chciał się kiedyś zabić... A później ulga. Tak, to też było zamierzone. Hermiona była rozerwana. To jej niekontrolowane zachowanie itd. To wewnętrzna walka. Kiedy zaczynałam pisać to opowiadanie, chciałam, by opisywało właśnie takie rzeczy.
Draco i Miona... Może jestem chora, ale ta scena na pogrzebie i pod grobem jest jedną z moich ulubionych. Nie wiem dlaczego :P
Wiadomo, że wszystko kiedyś się kończy. Nie mogłabym ciągnąć tego wieczność, chociaż bardzo bym chciała :P
Świetnie przedstawiłaś uczucia Hermiony.
OdpowiedzUsuńTo dziwne uczucie kiedy wie się, że powinno się żałować, a się nie potrafi...
Bardzo emocjonalnie reaguję na Twoje notki. Idealnie oddajesz uczucia bohaterów, ich problemy i rozterki...
Z niecierpliwością czekam na każdą nową notkę i mam nadzieję, że szybko napiszesz.
Pozdrawiam,
Drowned :D
Dziękuję :) Cieszę się, że te opisy emocji was nie nudzą. To opowiadanie ma wam coś dawać. Nie jest to tylko suchy tekst.
UsuńWiedziałam, że go uśmiercisz. :)
OdpowiedzUsuńSuper to wymyśliłaś, Złoty Chłopiec umarł w taki mugolski sposób. :D
Rozdział jak zawsze, boskii!!!
Myślę, że Draco i Hermiona wytrwają do końca.
Eh, dlaczego czas tak szybko leci, zbliża się koniec wakacji, koniec 'Ukrytych demonów'? :'(
Parę minut temu byłam na stowarzyszenie-dhl.blogspot.com , czytam wszystkie "Dramione" z ankiety, ale naprawdę, wiem, że oddany głos na Ciebie był słuszny.;)
Do niedzieli, P.
P.S. Życzę Ci, abyś w pełni wykorzystała te ostatnie dni wakacji, szkoda, że wolny czas od szkoły tak szybko mija...
Wiele osób się domyślało, że coś będzie nie tak z Harrym :) Cieszę się, że pomysł wam się spodobał i że nie ma głosów typu: jak mogłaś?! Niedługo okaże się, czy Draco i Miona wytrzymają do końca :P Ostatnie rozdziały to rozstrzygną. Dziękuję za głos na stowrzyszeniu. Bardzo się cieszę, że wybrałaś akurat mnie z tej całej osiemnastki. To naprawdę dobre blogi, a ja chyba nie jestem najlepsza.
UsuńZłoty chłopiec nie żyje. Amen.
OdpowiedzUsuńŻyczyłam mu źle ale i tak mnie zaskoczyłaś :)
czekam do kolejnego a Hermiona Z Draco na pewno przetrwają muszą to zrobić.
hah :) AMEN. Już po nim. Szczerze, cieszę się, że już nie muszę go znosić w tej historii. Może kiedyś stworzę jakąś miniaturkę, w której Harry będzie Harrym. Czas pokaże.
UsuńOddaję Ci hołd. Dokładnie tutaj. Dokładnie teraz. Za tę historię. Za opowiadania. Za cudowne opisy, wykreowanych bohaterów. Za niesamowicie wciągającą fabułę, za wielowątkowość, za oryginalność i pomysłowość. Za Twoją wyobraźnię, którą mogą się poszczycić tylko nieliczni. Za czas, który poświęcasz dla nas tworząc to opowiadanie. Za wszystko.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Wygrasz konkurs na blog miesiąca. Jestem tego pewna.
Czekam na kolejny rozdział i pomimo żalu, że HP nie żyje, to Twoja historia nic nie straciła w moich oczach, a nawet wręcz przeciwnie, stała się bardziej... nieprzewidywalna, ciekawa i oryginalna (wiem, powtarzam się)
Pozdrawiam,
Fioletoowa
DZIĘKUJĘ. Co więcej mogę napisać? Po prostu dziękuję za to, że mogę dla was pisać.
UsuńHym jak już zaczyna mi się wydawać że wiem co zrobisz w następnym rozdziale, Ty robisz wielkie bum i niszczysz mój światopogląd. Świat, w którym Harry Potter nie żyje może być ciekawy.
OdpowiedzUsuńseinA
Cieszę się, że nadal potrafię zaskakiwać :) Nie chcę niczego przewidywalnego w tej historii.
Usuńnaprawdę mnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego, a jednak tak wykreowałaś to wszystko że poruszyłaś mnie do głębi. Cieszę się, że Harry nie popełnił samobójstwa. Ti by jakoś do niego nie pasowało. Dlatego dobrze iż dałaś mu szanse na jaką naprawdę zasługuje po tym wszystkim co zrobił Draconowi. Szkoda mi Hermiony. Mimo że był jej przyjacielem to co zrobił wstrząsnęło nią tak bardzo, że nie umie odczuwać żalu. Najbardziej mi szkoda Ginny. Biedna Ruda musiała bardzo to wszystko przeżyć. No i jeszcze sam fakt że nie było Rona. Nie da się tego nie zauważyć. Dziwne że nikt nie zwrócił na uwagę prawda? W końcu to Draco i Hermiona byli tu najwazniejsi. Ich życie nie będzie już takie jak dawniej. Jestem ciekawa jak to wszystko rozwiniesz. To opowiadanie jet według mnie niesamowite. Wiem powtarzam się, ale ja naprawdę je kocham. I czekam na ciąg dalszy.
pozdrawiam serdecznie!!
Dziękuję :) Cieszę się, że ten rozdział poruszał. Starałam się, by wszystko było inne niż zazwyczaj. Na pogrzebie nie było Rona. Zwróciłam na to uwagę dwa razy. I jeszcze do tego wrócę.
UsuńWielka szkoda, że to opowiadanie zbliża się ku końcowi, bo naprawdę bardzo się z nim zżyłam i prawie codziennie wchodziłam tutaj by zobaczyć czy pojawił się kolejny rozdział albo czy odpisałaś na komentarz. Zdecydowanie będzie mi tego brakowało, ale taka jest kolej rzeczy :) Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś znajdziesz czas by opublikować jakąś inną historię. Zaskoczyłaś mnie śmiercią Pottera. Mimo wszystko myślałam, że to prędzej coś Ginny się stało, a nie jemu. Cieszą mnie relacje Draco i Hermiony. Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJa też żałuję, że to już się kończy. Ale na pocieszenie - tak szybko się mnie nie pozbędziecie. Zostanę tu przynajmniej przez wrzesień, by wstawiać miniaturki. Postaram się wstawiać coś tutaj co jakiś czas.
UsuńStrasznie się zżyłam z twoim blogiem.Codziennie wchodzę na niego tak jak na 2 inne ponieważ są moimi ulubionymi.I to miłe uczucie jak już jest kolejny.A pro po tego rozdziału.Tak czułam,że to Harry.Mimo to byłam zaskoczona.Świetny rozdział a relacje Draco i Hermiony robią postępy.Czekam na następny i życzę weny :))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jest taka więź między blogiem a czytelnikiem :) Kiedy zaczynałam pisać tego bloga, chciałam, by tak właśnie było. Mam wspaniałych czytelników. Cieszę się, że rozdział się spodobał i jednak zaskoczył :P
UsuńSpadłam z krzesła xd Harry nie żyje? nie spodziewałam się :) Ty to wiesz jak zaskoczyć człowieka <3 w sumie to jeden z wielu powodów dla którego tak bardzo kocham ten blog <3 dziwnie mi na sercu z myślą, że niedługo nie będą się tu już pojawiały notki :( również bardzo zżyłam się z blogiem i z Tobą ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Chyba większość była zaskoczona tym, co się stało :) Już wcześniej wspominałam, że jeszcze przynajmniej przez miesiąc notki będą się pojawiać. Mam dla was kilka miniaturek. Tak szybko się mnie nie pozbędziecie.
UsuńNo i powiem szczerze. Pięknie uśmierciłaś Złotego Chłopca Gryffindoru. Cieszę się, że Hermi nie rozpaczała po jego śmierci. Żal mi Ginny, no ale tak już w życiu bywa.
OdpowiedzUsuńŻyczę mnóstwa weny.
pozdrawiam,
la_tua_cantante_
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Dziękuję :) Cieszę się, że pomysł na tę śmierć się spodobał. Bałam się, że będzie to zbyt banalne.
UsuńHarry... oj zaszalałaś !! Super rozdział !!!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na następny!!
mojeminiopowiadania.blogspot.com
Zaszalałam :) Wiem o tym :P Cieszę się, że rozdział się spodobał.
Usuńmyslalam, ze Harry popelnil samobojstwo, a tu taki obrot spraw! zal mi go troche.. no coz, dostal za swoje. Zycze weny i czekam na nastepny ;D
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad samobójstwem, ale tylko przez chwilę. Później stwierdziłam, że to zbyt banalne :) Cieszę się, że rozdział się jednak spodobał.
UsuńKurcze Ty jak zwykle mnie zaskoczyłaś ja tutaj obstawialam samobójstwo a to wypadek samochodowy zabil nieśmiertelnego Pottera no prosze .
OdpowiedzUsuńNie dziwie się Hermionie jednego dnia dowiaduje się że jej przyjaciel okłamywał ja przez 7 lat i próbowal zabic osobe na której jej zalezy a innego już nie żyje i jak tutaj czlowiek ma zareagowac nie otrzasnał się z jednego szoku a ma przezywac kolejny.
No tak w koncu musiel sie ujawnic ale ciesze sie ze mają chociaz garstkę osób która ich wspiera ;]
Jestem ciekawa co Ty teraz wymyślisz??
I tak sie zastanawiam czy jak skonczysz to opowiadanie to będziesz pisała nastepne ?? bo taka pisarka jak Ty nie może tak szybko zakonczyć swojej kariery ;] Nie ma mowy !! ;]
Pisz wtedy chociaz miniaturki ;D
Pozdrawiam i życze weny ;**
~Anka
Cieszę się, że rozdział się spodobał. Chciałam, by śmierć Pottera mimo wszystko była banalna. Mionie na pewno było ciężko. Chciałam to pokazać.
UsuńCo do pytania. Nie zamierzam zaczynać kolejnej, długiej historii Dramione. Na tym blogu pojawią się miniaturki, które już mam napisane. Nie planuję niczego więcej.
Zaskoczyłaś mnie :D Nie spodziewałam się, że jednak uśmiercisz Harry'ego ;) Fajnie, że Molly i Artur zaakceptowali obecność Malfoya. Czekam na ciąg dalszy!! :)
OdpowiedzUsuńGłosowałam na Twój blog w konkursie, mam nadzieję, że wygrasz :)
Pozdrawiam
Cieszę się, że zaskoczyłam :) Staram się to robić, mimo że jest to moje drugie opowiadanie.
UsuńJeee, wróciłam z wyjazdu, a tu dwa rozdziały na mnie czekają :D Harry Potter zginął wypadku samochodowym?! Ha ha, najwięksi bohaterowie kończą w najbanalniejszy sposób xD I dobrze. Relacja Dracona i Hermy przeskoczyła do kolejnego poziomu i mam nadzieję, że już tak zostanie, albo ewentualnie pójdą o kolejny krok do przodu :) Czekam z niecieprliwością na kolejne nowości! pozdr
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko się spodobało i nic nie zdenerwowało :) Chciałam pokazać, że bohaterowie niekoniecznie kończą w jakiś wyszukany sposób :P
UsuńPo raz kolejny PRZEPRASZAM. Wyjechałam i nie miałam możliwości komentowania. Ale obiecuje że to się naprawi. Co do rozdziału kolejny brylancik. Byłam bardzo zaskoczona śmiercią Harrego, ale ciesze się że Draco jest przy Mionie i ą wspiera, choć nie po śmierci przyjaciela, a raczej po braku żalu ze strony Herm. Jesteś świetną autorką. Podziwiam, szybkość z jaką dodajesz rozdziały które są długie, treściwe, bezbłędne i cudowne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, MacDusia
my-another-story.blogspot.com
W pełni rozumiem, że nie mogłaś skomentować :) To już ostatnie dni wakacji. Ja sama ledwo się z wszystkim wyrabiam. Cieszę się, że rozdział się spodobał.
UsuńMimo wszystko żal mi Harrego. Ale cieszę się, że Draco z Hermioną wreszcie się ujawnili!
OdpowiedzUsuńPewnie większości jest żal Harrego... No nic... Życie :) A Draco i Miona muszą ujawnić się jeszcze oficjalnie przed całym magicznym światem. Jak na razie to wszystko brane jest jako plotki.
UsuńZaskoczyłaś mnie śmiercią Harrego, nie spodziewałam się aż takiego obrotu sprawy. Cieszę się, że ich relacje wychodzą na dobre tory. Chociaż dla nas jeszcze jest parę zagadek do odgadnięcia. Cieszę się, że Draco z Hermioną się ujawnili, a relacja reszty jest taka jak przewidywali, oby szybko ludziom znudziło się wchodzenie do ich życia z buciorami.
OdpowiedzUsuńŻyczę czasu i weny, a także Pozdrawiam:))
Jestem nowa w blogowym Świcie więc za wszelkie niedociągnięcia przepraszam.
OdpowiedzUsuńCo to całego opowiadania - jakby to powiedziała Kora 'koocham, kocham, kocham'. Twój pomysł na przedstawienie historii Dracona i Hermiony jest nietuzinkowy. Sposób w jaki piszesz jest bardzo ciekawy i zachęcający do dalszego poznawania losów bohaterów.
Co do tego rozdziału - jak większość jestem zszokowana śmiercią Harrego (i to taką śmiercią). Jak wszystko na Twoim blogu jest zaplanowane tak i to było więc miało też to większy sens. Jestem jednak bardzo ciekawa jak potoczą się losy Ginny w związku ze śmiercią jej miłości.
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i życzę weny :)
Pożoga
Gratuluje wygranej w konkursie na blog miesiąca !!! :D
OdpowiedzUsuńojojojoo cudowny blog genialna fabula strzsznie mi sie podoba ta historia zdecydowanie czekam na wiecej <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle mnie zadziwiasz ;) Kolejny raz coś na co bym nie wpadła, że może się stać ;) Oczywiście rozdział trochę smutny ale jednocześnie cieszę się, że jest tu tyle emocji ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Asia
Ten komentarz, zacznę moimi ulubionymi słowami z tego rozdziału:
OdpowiedzUsuń"Życie zazwyczaj bywa sprawiedliwe. Zbiera tych, którzy dłużej nie chcą korzystać z uroków świata."
Piękne.
Pełne emocji.
Magiczne.
WZRUSZAJĄCE.
Cieszę się, że prawda wreszcie wyszła na jaw, Draco i Hermiona są szczęśliwi a wszystko, zaczyna się powoli układać. Trochę smutno mi, z powodu śmierci złotego chłopca, bądź co bądź, uratował magiczny świat. Szkoda, że okazał się taką podłą, zniszczoną przez sławę kreaturą. :<
Piszesz pięknie, zazdroszczę. Przepraszam, że komentuje dopiero teraz - nadrabiam zaległości ;)
Pozdrawiam,
twoja Jasmine :*
No nieźle. Troche szkoda, ze nie zdążyli sobie jeszcze wszystkiego wytłumaczyć. Zupełnie sie tego nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuń