Świat
nigdy się nie zatrzymuje. Wciąż gna przed siebie, a przeszłość pozostawiana
jest w oddali. Z tym, co wydarzyło się wcześniej zmaga się jednak każdy
człowiek. Otoczenie może nie zdradzać natłoku powracających natrętnie myśli,
ale dusza zdradza całą prawdę. Odkąd opuściłam pub, mój umysł, całe ciało i
pamięć zajmowało jedno ze wspomnień. Szłam korytarzami zamku, które jeszcze
bardziej pogłębiały moją podróż w przeszłość. Starałam się z tym walczyć, lecz
po wizycie u Rosmerty zdałam sobie sprawę, że nie ma to sensu. Draco miał
uporać się ze swoją porcją wspomnień, więc i ja powinnam to zrobić.
Skierowałam
się do Pokoju Życzeń, gdzie mogłam znaleźć jedyną potrzebną mi teraz rzecz.
Trzy razy przeszłam wzdłuż ściany, aż w końcu pojawiły się przede mną drzwi.
Uchyliłam je, niepewnie wchodząc do pomieszczenia, na którego środku stała
kamienna, głęboka misa. Migoczący w niej płyn czekał na moje wspomnienia.
Powoli podeszłam do myślodsiewni. Zastanawiałam się przez dłuższą chwilę, co
dalej powinno mieć miejsce. Uderzyła we mnie fala rozsądku, po czym znów
wróciły natrętne nawoływania z głębi mnie. Zrób to, Hermiono. Zacznij się
uwalniać, tak jak Draco to zrobił - mówił ciepły głos gdzieś w mojej
podświadomości. Wyciągnęłam różdżkę i drżącą dłonią skierowałam ją w stronę
swojej skroni. Zamknęłam oczy, wyciągając z najczarniejszych zakamarków swojej
pamięci skrawki przeszłości. Srebrzysta nić wlała się do misy, która zamigotała
jeszcze jaśniej. Pochyliłam się nad taflą, która po sekundzie wciągnęła mnie w
swoje odmęty.
Stałam przed wrotami zamku, a deszcz
chłostał moje zmarznięte ciało. Po raz pierwszy widziałam się z takiej
perspektywy - jakbym oglądała straszny film ze swoim udziałem. Burza szalała
nad Hogwartem, a pioruny uderzały coraz częściej, rozświetlając czarne,
bezgwiezdne niebo. Patrzyłam na swoją własną, przemoczoną sylwetkę. Udało mi
się otworzyć drzwi zaklęciem bombardującym, co z perspektywy myślodsiewni
wyglądało zdecydowanie bardziej spektakularnie, niż zawsze to sobie
wyobrażałam. Po chwili puściłam się biegiem za swoją wersją z przeszłości.
Odgłos moich szybkich kroków odbijał się od sklepienia. Ten dźwięk był niczym
coś złowieszczego. Zatrzymałam się tylko na moment, by spojrzeć na drzwi,
prowadzące do piwnic zamku. W końcu wybrałam jednak inną drogę - do miejsca,
gdzie stacjonowała reszta ukrytych w Hogwarcie osób. Biegłam bez opamiętania,
jakby powietrze nie było mi już potrzebne. Pokonywanie kilku stopni na raz nie
stanowiło problemu. Zmęczona do granic możliwości, wpadłam na odpowiednie piętro.
Wtedy też sytuacja zaczęła zwalniać. Niemal znikąd pojawił się Harry.
Zatrzymałam się tuż przed nim. Dopiero teraz zauważyłam, na jak przerażonego
moją obecnością wyglądał.
- Co ty
tu robisz, Hermiono? Miałaś szukać rodziców - powiedział, stawiając krok w moją
stronę. I wtedy to usłyszałam. Nieludzki, przeraźliwie przepełniony bólem
krzyk. Korytarz niemal zadrżał pod grozą, kryjącą się w tym dźwięku.
- Gdzie
jest Malfoy?! Gdzie on jest?! - wrzasnęłam, rzucając się w przód. Harry złapał
mnie w pasie, nim zdążyłam go wyminąć.
- Nie
możesz go teraz zobaczyć - syknął, szarpiąc się ze mną na środku korytarza.
- Co wy
mu zrobiliście, Harry?! Mów! Co zrobiliście?! - łzy popłynęły po moich
policzkach, ale wciąż próbowałam się wyrwać.
- Kiedy
cię nie było wsadziliśmy śmierciożerców do Azkabanu. On już nie jest nam
potrzebny - znieruchomiałam, niczym pod wpływem zaklęcia. Spojrzałam prosto w
oczy czarnowłosego, a to, co zobaczyłam owładnęło mną całą.
- Ty
pieprzony kretynie?! Gdzie on jest?! Gdzie jest, do cholery?! - wrzeszczałam,
bijając pięściami o klatkę piersiową Wybrańca.
- To nie
ja, Hermiono! Zostawiliśmy go pod czyjąś opieką, gdy kilka dni temu
wyruszyliśmy na akcję. Poniosło naszą ochronę... - uciął, łapiąc mnie za
nadgarstki. Płacz wstrząsał moim ciałem. Spóźniłam się. Wróciłam kilka dni za
późno.
- Jak
mogłeś go zostawić, po tym, jak nam pomógł?! Co mu zrobiliście?! - mimo
wyczerpania mój głos nie tracił mocy. Harry unieruchomił mnie częściowo,
przypierając silnie do ściany. Do krwi zagryzłam wargi, by z mojego gardła nie
wyrwał się krzyk przerażenia i bezsilności.
- Żyje -
rzucił, z niechęcią, której chłodu nie powstydziłby się nawet dementor.
- Zabierz
mnie do niego! Już! - po raz pierwszy złamał mi się głos.
- Nie ma
mowy - powiedział Harry, odciągając mnie o kilka metrów.
- Masz mi
go natychmiast pokazać! Jesteście chorzy! Chcieliście go zabić! - krzyk uwiązł
mi w gardle. Mówiłam coraz ciszej, ale uścisk na moich nadgarstkach nie zelżał.
- Nie mam
z tym nic wspólnego, Hermiono. Nie wiedziałem, że będą chcieli go skatować -
odparł Wybraniec, lecz nie patrzył mi przy tym w oczy.
- Więc mi
pomóż i zabierz mnie do niego. Błagam cię - spróbowałam odsunąć się od ściany,
ale nie zadziałało.
- Nie
zobaczysz go! To dla twojego dobra! - warknął, ciągnąc mnie w stronę schodów.
- Nie
obchodzi mnie, co sobie myślisz i to, że chcesz mnie chronić. Obiecałam
zapewnić mu wolność. Dotrzymam obietnicy. Wrócę tutaj - powiedziałam, po czym
wykorzystałam ostatnie siły, by wyrwać się i teleportować.
Po chwili wspomnienie zatarło się,
obraz zawirował, a wydarzenia przeniosły się do Hogsmead. Na zewnątrz wciąż
szalała burza, a ja biegłam pośród kropli główną ulicą wioski. Dopadłam drzwi
pubu dokładnie w momencie, w którym Rosmerta je otworzyła.
-
Merlinie! Co ci się stało, dziecko? Myślałam, że jesteś w Londynie. Wszystko w
porządku? Przecież powinniście świętować. Śmierciożercy są w Azkabanie -
wciągnęła mnie do środka i wysuszyła moje przemoczone ubrania zaklęciem.
Popatrzyłam na nią z wdzięcznością. Była jedną z wielu osób, wtajemniczonych w
całą sprawę. Dostarczała zaopatrzenie do ukrywających się w zamku czarodziei.
-
Próbowali zabić Malfoya. Musisz mi pomóc. Szybko! - drżałam ze strachu i
niepewności. Liczyła się każda sekunda. Ziścił się mój najgorszy koszmar.
- O czym ty
mówisz, złotko? - barmanka obserwowała z przerażeniem, jak zabieram spod lady
kilka eliksirów. Jedna z buteleczek upadła na podłogę, przez moje okropnie
drżące dłonie.
-
Malfoy leży skatowany gdzieś w Hogwarcie! Nie chcieli mnie do niego
zaprowadzić. Muszę go zabrać. Jak najszybciej - mówiłam, jednocześnie wrzucając
do torby kolejne rzeczy. Rosmerta stała na środku pubu, obserwując każdy mój
ruch.
-
Zabierzesz go do Zabiniego. Zaraz wyślę mu patronusa - otrzeźwiała, gdy tylko
spojrzałam na nią pełnymi strachu oczami. Za oknem huczała burza, a ja tkwiłam
w środku czegoś, co mogło zakończyć się ludzką śmiercią. Nie moją, lecz
człowieka, którego życie było dla mnie ważniejsze od własnego. Zdałam sobie z
tego sprawę, gdy usłyszałam krzyk w murach Hogwartu.
- Znasz
sposób na bezpieczną teleportację z ranną osobą? - spytałam, podchodząc do
kobiety i chwytając jej dłonie.
- Tak,
jest tylko jeden sposób - odparła, po czym podeszła do lady i napisała coś na
skrawku papieru. Podała mi go, a moje serce zwolniło.
- Jesteś
pewna? - wykrztusiłam, ocierając łzy wierzchem dłoni.
- Tak,
jestem pewna. Musisz to zrobić - pokiwała głową, wyciągając różdżkę z kieszeni.
-
Dziękuję, Rosmerto - powiedziałam, uchylając drzwi, za którymi padał ostry,
gęsty deszcz.
- Co
dokładnie masz zamiar zrobić? Nie wpuszczą cię tam - wyglądała na bardzo
zmartwioną, ale ja już podjęłam decyzję.
- Znajdę
sposób. Muszę go stamtąd wydostać żywego - słowa prawie nikły w moich ustach.
Czułam się słaba i krucha, a to, co miałam zrobić nie należało do łatwych
zadań.
-
Powodzenia, Hermiono - szepnęła w odpowiedzi. Po chwili wyszłam na ulicę
pochłoniętego burzą Hogsmead. Ujrzałam jeszcze błysk patronusa, po czym
wspomnienie zawirowało i zupełnie znikło.
Wynurzyłam
się z myślodsiewni, głęboko nabierając powietrza. Łzy płynęły mi po policzkach,
a dreszcze wstrząsały ciałem. Opadłam na posadzkę, nawet nie szukając oparcia.
Czułam się równie rozbita, co tamtej nocy, lecz było w tym coś jeszcze. Jakaś
silna świadomość, że mam to już za sobą.
***
Odkąd
Potter opuścił mój gabinet, czułem coraz silniejszą potrzebę wyrwania się stąd.
Patrzyłem na dokumenty, a litery skakały mi do oczu. Pióro drżało mi w palcach,
a myśli wciąż krążyły wokół jednego. Co jeśli będę musiał wyjawić prawdę
Hermionie? Co jeśli Potter stchórzy? Pytania powtarzały się niczym mantra. Nie
wytrzymałem i wybiegłem z gabinetu, nie siląc się na delikatność przy zamykaniu
drzwi.
- Biorę wolne - rzuciłem przez ramię do Diabła, który
tylko pokiwał głową. Po chwili szedłem już korytarzem Ministerstwa, chcąc jak
najszybciej znaleźć się na świeżym powietrzu. Teleportowałem się prosto do
domu, gdzie miałem zamiar spełnić prośbę Hermiony. Wszedłem do jej pokoju i
ująłem w dłonie dziennik. Kolejna porcja przeszłości zamknięta w słowach...
Drugi tydzień w Londynie. Wciąż brak
śladu po moich rodzicach. Sprawdziłam każdy kąt, każdą dzielnicę. Nie ma ich,
zapadli się pod ziemię. Nie chcę wiedzieć, czy to wszystko było podstępem. Wolę
myśleć, że ktoś jednak ich tu widział. Byłam w starym domu. Nie ma tam nawet
oznak ich obecności... Brakuje mi sił. Ukrywam się na Grimmauld Place. Nie mam
informacji od Harrego i reszty. Stwierdziliśmy, że tak będzie najlepiej. Zakon
musi się skupić na zamknięciu śmierciożerców, a ja mam odnaleźć rodziców. To
się nie uda. Czuję to podświadomie.
Wczorajszej nocy spotkałam się z
Zabinim. Chciał dowiedzieć się, co z Malfoyem. Kolejna osoba została obciążona
tajemnicą. Nienawidzę tego robić. Nienawidzę wiedzieć, że narażam nie tylko
swoje życie. Coraz częściej nie mogę zasnąć, myśląc o tym, co dzieje się z
Draconem. Czy nadal jest w piwnicach Hogwartu? Czy wszystko jest w porządku? Odchodzę
od zmysłów. Bransoletka wciąż jest lodowata. Malfoy nie wie, jak tworzyć
barierę. Ktoś zabrał mu biżuterię albo jest nieprzytomny. Staram się trwać przy
tej pierwszej opcji. Strach ściska mi gardło, gdy tylko wracam myślami do drugiej.
Wojna nauczyła wielu ludzi okrucieństwa. Chcę jednak wierzyć, że Harry i reszta
odcięli tę krwawą przeszłość grubą kreską od teraźniejszości. Podejrzewam, że
zapłacę za swoją naiwność...
Przypominam sobie kolejne słowa
Malfoya. Wracają niczym moje własne myśli. Kilka tygodni po rozpoczęciu naszej współpracy
powiedział mi, żebym uciekała. Jak najdalej, gdziekolwiek, byle daleko od
Hogwartu i całego magicznego świata. Próbował mnie namówić, bym dała sobie
spokój. Wiem, że chciał wtedy umrzeć, zniknąć z powierzchni ziemi. Nie popełnił
samobójstwa tylko dlatego, że znalazłam tkwiący pod jego łóżkiem nóż. Wciąż
czuję dreszcze, gdy tamta noc staje mi przed oczami.
Mijał drugi tydzień przesłuchań.
Udało nam się uzdrowić Malfoya i powoli wracało do niego zdrowie. Nie miał już
silnych napadów, ani nie atakował mnie, gdy wchodziłam do lochu. Podczas
któregoś z przesłuchań zauważyłam jednak, że stale mówi o śmierci. Opowiadał
krwawe historie, które najczęściej działy się w Malfoy Manor. Każdy opis
kończył podobnymi słowami. Śmierć wyzwala. Pomijałam te fragmenty w swoich
raportach. Wolałam zostawić pewne fakty dla siebie. Którejś nocy, podczas
krótkiego patrolu korytarzy, usłyszałam huk, dobiegający z jego pokoju. Kiedy
wbiegłam do środka, siedział w kącie, chowając przede mną twarz. Nóż leżał na
podłodze, a ostrze błyskało złowieszczo. Tamta noc była jedną
z najcięższych podczas całego pobytu w Hogwarcie. Draco nie ruszał się, ani nie
odzywał przez dobre kilka godzin. Nic sobie jednak nie zrobił. Na jego ciele
nie znaleźliśmy najmniejszego zadrapania. Chciałabym wiedzieć, co go
powstrzymało...
Zatrzasnąłem
dziennik, nie widząc sensu dalszego czytania. Doskonale pamiętałem tamtą noc.
Każdą sekundę, minutę i godzinę, spędzoną przy lodowatej ścianie. Krzyk
Hermiony. Odgłos jej szybkiego oddechu, gdy wpadła do pomieszczenia. Byłem w
stanie odtworzyć w myślach nawet szum wiatru za oknem. Nigdy nie przyznałem
się, dlaczego wtedy stchórzyłem, mimo że wiele razy mnie o to pytano. Odpowiedź
była niejasna dla mnie samego. Postanowiłem się zabić, by w końcu zakończyć tę
całą farsę. Nóż udało mi się ukraść jednemu ze skrzatów i chowałem go, dopóki
nie podjąłem decyzji. Czekałem na odpowiednią chwilę. Kiedy nadarzyła się
okazja, wyjąłem ostrze spod łóżka. Usiadłem przy ścianie, a perspektywa śmierci
była dla mnie wtedy czymś wspaniałym. Zbliżyłem chłodny metal do swojego
chudego nadgarstka, gdy nagle do moich uszu dotarł dźwięk kroków. Zamknąłem oczy,
by uspokoić szybko bijące serce. I wtedy rozpoznałem to tempo. Granger
poruszała się korytarzem. Spojrzałem na drzwi, po czym na swoje ramię. Głębokie
tęczówki brązowowłosej stanęły mi przed oczami. Zagryzłem wargę niemal do krwi,
chcąc się pozbyć tego obrazu. Nic jednak nie pomagało. Granger, Granger,
Granger. Tylko to tkwiło w mojej głowie. Nie mogłem jej tego zrobić. Nie mogłem
tego zrobić sobie. Rzuciłem nożem w ścianę lochu, a gorzkie łzy popłynęły po
moich policzkach. Był to pierwszy moment, w którym pozwoliłem sobie na płacz.
Po chwili Hermiona wpadła do pokoju. Ukryłem przed nią twarz. Nie chciałem, by
odczytała wszystko z moich oczu. Potrafiła to zrobić. Czytała moją duszę,
niczym książki, które tak uwielbiała.
Teraz
myśl o samobójstwie napawała mnie dziwnymi uczuciami. Nie pragnąłem już
śmierci. Wolałem żyć, by chociaż raz na jakiś czas móc spojrzeć w te brązowe
tęczówki. Hermiona trzymała mnie bowiem na samej krawędzi między mrokiem, a
jasnością. Była warunkiem bicia mojego serca. Gdyby nie istniała, zniknąłbym i
ja. Gdyby nie odważyła się mi pomóc, zginąłbym pod ciężarem własnego oddechu.
Zawdzięczałem jej życie.
***
Siedziałam
na kanapie, wpatrując się w obraz za oknem. Sączyłam czerwone wino, a moje
myśli zajmował tylko Draco. Po obejrzeniu wspomnienia w Pokoju Życzeń czułam
się spokojniejsza. Pozwoliłam sobie na odpoczynek, wiedząc, że przeszłość
pozostaje przeszłością. Uśmiechałam się, wracając myślami do chwil niedawnych,
jeszcze świeżych. Otwarcie restauracji, spotkanie po latach z Malfoyem, pierwsze
dni spędzone razem, rozmowa na Tower Bridge, wieczór w Malfoy Manor. Od
zakończenia mojej nauki w Hogwarcie minęło wiele lat, a wciąż tkwiłam w tym
dziwnym krążeniu. Nie odstępowały ode mnie przygody, nie żyłam nudno, czy
monotonnie. Na swojej drodze spotykałam wielu wspaniałych ludzi, jak i wiele
niebezpieczeństw.
Miałam
zamiar pójść do biblioteki, by popatrzeć na kroniki ze szkolnych lat. Chciałam
do końca wykorzystać czas, spędzony w murach zamku. Podnosiłam się już z
kanapy, gdy do moich uszu doszło pukanie. Otworzyłam drzwi, a w progu stanęła
uśmiechnięta profesor McGonagall.
- Przyszłam spytać, czy ci się tu podoba. W razie
potrzeby, można coś zmienić - wpuściłam ją do środka, patrząc, jak z
zadowoleniem obserwuje wyniki prawdopodobnie swojej własnej pracy.
- Jest cudownie. Naprawdę dziękuję - zapewniłam,
zapraszając McGonagall na kanapę. Wciąż czułam się nieco nieswojo w jej
obecności. Widziałyśmy się po raz ostatni kilka lat temu. Zmieniłam się, co z
pewnością było rzeczą zauważalną. Artykuły opisujące moje życie także musiały
docierać do Hogwartu przez Proroka Codziennego. Zastanawiałam się, czy profesor
podejrzewa cokolwiek, co wiązało się z moim przyjazdem.
- Słyszałam, że wiele się zmieniło, odkąd po raz
ostatni cię widziałam. Co teraz robisz? Pracujesz, uczysz się? - nieco się
spięłam na te pytania, ale po wyrazie twarzy dyrektorki nie było widać, czy ma
na myśli coś konkretnego.
- Dużo podróżowałam po bitwie o Hogwart. Od dwóch lat
prowadzę restaurację na Charing Street Road w Londynie - odpowiedziałam,
spokojnie sącząc swoje wino.
- A co z rodziną? Masz już dwadzieścia pięć lat,
Hermiono - uśmiechnęła się do mnie znacząco, a ja zaczerwieniłam się nieco -
Myślałam, że teraz będziesz już panią Weasley - dodała po chwili. Mimowolnie
się skrzywiłam, co spróbowałam ukryć za kieliszkiem.
- Rozstałam się z Ronem. Za to Harry wciąż jest z
Ginny. Z pewnością dostanie pani zaproszenie na ślub w przyszłym roku.
- Nie mogę uwierzyć, że moi uczniowie są już dorośli.
Czas tak szybko mija - kobieta zmierzyła mnie wzrokiem, jakby przypominając
sobie mój wygląd sprzed lat.
- Tak, czasami też w to nie wierzę - mruknąłem pod
nosem, zdając sobie sprawę, że świat się nie zatrzymał i z każdą chwilą staję
się coraz starsza.
- Jakie masz plany na przyszłość? Na pewno masz
jeszcze jakieś marzenia.
- Chciałam otworzyć drugą restaurację - przyznałam,
uśmiechając się delikatnie.
- Powinnaś wybrać się do Hogsmead. Widziałam ostatnio
jakiś wolny lokal do wynajęcia. Przydałaby się tutaj porządna restauracja.
Miasteczko się rozwija. Myślę, że to dobre miejsce - na te słowa natychmiast
zaczęłam dokładniej słuchać.
- To opłacalny biznes? Poza rokiem szkolnym nie ma tu
chyba zbyt wielu ludzi - odparłam, zerkając czujnie na zegarek. Do zmierzchu
zostało jeszcze parę godzin. Kamień Księżycowy leżał w mojej sypialni, czekając
tylko na ciemność.
- W tym roku w Hogwarcie będzie więcej uczniów. Z
pewnością będą zainteresowani czymś nowym. Kremowe piwo powoli się nudzi.
Zastanów się nad tym, Hermiono - McGonagall wstała z kanapy i ruszyła do
wyjścia.
- Dziękuję. Na pewno się zastanowię - powiedziałam,
odprowadzając ją pod drzwi.
- Cieszę się, że przyjechałaś - usłyszałam, zanim
profesor zniknęła na korytarzu. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Przebywanie w
Hogwarcie zdecydowanie poprawiało mi humor. Na dodatek miałam już plan na
następny dzień. Otworzenie restauracji w Hogsmead nie było wcale złym pomysłem.
***
Siedziałem na balkonie, na tyłach
domu. Wpatrywałem się w horyzont, czekając aż słońce w końcu zacznie zachodzić.
Zastanawiałem się, kiedy dostanę wiadomość od Pottera. Obawiałem się, że może
zawitać w moim mieszkaniu. Nie zniósłbym jego towarzystwa. Nawet przez kilka
minut. Liczyłem na sowę, chociaż nadal nic nie wskazywało na to, że ona się
zjawi. Dochodziła ósma wieczór, a wciąż nie wiedziałem na czym stoję. Wstałem z
krzesła i oparłem się o metalową barierkę. Wiatr przyjemnie opływał mi twarz.
Nagle usłyszałem trzepot skrzydeł, a kilka metrów ode mnie wylądowała ogromna,
szara sowa. Zdjąłem liścik z jej nóżki, czując szybciej bijące serce.
Rozchyliłem pergamin, by dojrzeć pochyłe, niedbałe pismo Pottera. Cała nasza przyszłość zależała od tych kilku słów.
Powiem jej. Jutro rano dostanie ode
mnie wspomnienie i list.
H.P
---
Rozdział nie ma zbyt wiele akcji, ale musi taki być. Przykro mi. Napisałam go dzisiaj, w kilka krótkich godzin. Przepraszam za wszelkie błędy. Jestem wykończona. Wczoraj zdecydowałam się na dość spontaniczny wyjazd i wróciłam późną nocą. Dziś też było lekkie zamieszanie, ale udało mi się napisać ten tekst, z czego bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Proszę was o opinie. Naprawdę mi pomagają, szczególnie, że muszę się spinać z pisaniem tej historii. Musi być zakończona do września.
Sprawilas mi niezla frajde tym rozdzialem - czytalam wlasnie poprzedni i juz mialam zamykac strone, zawiedziona, ze znow nie wyjasnilas wszystkiego a tu BUM! :)
OdpowiedzUsuńMoze nie ma tu zbyt wiele akcji, ale to nie umniejsza wyjatkowej wartosci tego rozdzialu :) zafascynowala mnie ta cala sytuacja z Potterem - rzadko spotyka sie go przedstawionego jako ten 'gorszy charakter', co przedstawiasz doskonale!
Przepraszam, ze bez polskich znakow i niezbyt dlugo, ale pisane z tel. No i oczywiscie obiecuje poprawe w regularnym komentowaniu! :D
Pozdrawiam cieplo
Florence
Cieszę się, że ten rozdział tak bardzo cię ucieszył :) Potter... Hmm... W następnym rozdziale będzie o nim dość dużo. Mam nadzieję, że was nie zniechęcę pewnymi scenami :P
UsuńZabrzmialo groznie :P A kiedy zamierzasz opublikowac kolejny rozdzial?
UsuńRozdział zaczęłam pisać i moim marzeniem jest opublikowanie go jutro. Ale nie mam pojęcia, czy mi to wyjdzie :)
UsuńTrzymamy kciuki :)
UsuńWow!
OdpowiedzUsuńUwielbiam wsppmnienia- zarówno czytać jak i pisać. A Twoje wspomnienia są wspaniałe :)
Twoje Dramione jest takie prawdziwe. Naprawdę świetnie piszesz i mam nadzieję, że po tej historii nie zakończy się Twoja przygoda z pisaniem.
Pozdrawiam, emersonn
potterowskie-co-nieco.blogspot.com
Ja także uwielbiam pisać wspomnienia. Szczególnie w tej formie z myślodsiewni :)
UsuńCieszę się, że moje ci się spodobały.
Mam nadzieję, że moja przygoda z pisaniem się nie skończy, ale podejrzewam, że to opowiadanie jest już końcem przygody z Dramione.
Rozdział wcale nie był zly!
OdpowiedzUsuńWidzę, ze strasznie nir lubisz Harry'ego xd
Jestem strasznie ciekawa, następnego rozdzialu. :)
Pozdrawiam, P.
P.S. Smutne jest to, ze historia zakonczy sie wraz z nadejsciem września.. :( ale rozumiem ze nie będziesz miała czasu, jestem od ciebie o rok młodsza, testy i utrzymanie dobrej sredniej, bardzo zalezy mi na dostaniu sie do najlepszego liceum, wiec wiem, ze wolny czas w czasie roku szkolnego to cos wspaniałego ale też bardzo krotkiego :/ do tego trzeba upchnąć spotkania z przyjaciółmi. No nic nie bd się uzalac, jestem optymistka i głosik w glowie podpowiada mi ze zanim sie obejrze to ty wrócisz :D
P.S. 2. Przepraszam za dlugi post scriptum, wiem ze nie powinien taki być ale sie lekko rozpisałam xd och oraz za brak polskich znakow w niektorych wyrazach = znowu na telefonie ^^
Cieszę się, że rozdział jednak okazał się być lepszy, niż myślałam.
UsuńHarrego nie lubię :P Widać to, wiem :P
Zakończenie historii to niestety siła wyższa. Od września zaczynam naukę w jednym z najlepszych liceów w Warszawie - nie będzie lekko. Myślę, że nie starczy mi czasu na kolejną historię dramione. Wiem jak ciężki jest rok dla trzecioklasistów gimnazjum. Sama bardzo ciężko walczyłam o najlepsze stopnie. Życzę ci powodzenia :)
Sporo się w tym rozdziale wyjaśniło.
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisałaś wspomnienia. Czułam się tak, jakbym tam była. :)
Zastanawiam się, jak zareaguje Hermiona na to co powie jej Potter.
Tak, wiele rzeczy nareszcie wychodzi na jaw :) Cieszę się, że rozdział się spodobał. A już w następnym rozdziale będzie opis reakcji Hermiony :P
UsuńFajny rozdział ;D Cieszę się, że mimo wszystko go napisałaś.
OdpowiedzUsuńF.
Dziękuję :) Staram się pisać rozdziały nawet przy zmęczeniu. Nie chcę zostawiać tej historii niedokończonej.
UsuńCoraz więcej sie wyjaśnia, super. Nie mogę sie doczekać reakcji Hermiony na to, co zobaczy we wspomnieniu od Harry'ego. Poprzedni rozdział baardzo mi się podobał, dosyć refleksyjny :) Ale zanim zdążyłam go przeczytać i skomentować, dodałaś już nowy ;)
OdpowiedzUsuńSkoro chcesz zakończyć historię do września, co mnie bardzo smuci, to ile rozdziałów jeszcze planujesz? Potem zamierzasz kontynuować przygodę z Dramione? :)
Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny!
Cieszę się, że dwa ostatnie rozdziały się podobały :) Rzeczywiście ten sprzed dwóch dni był refleksyjny. Chciałam, by taki był.
UsuńNie wiem ile uda mi się napisać rozdziałów, ale by zakończyć historię potrzebuję co najmniej pięciu. Postaram się zrobić wszystko tak, jak należy i jakoś przed rozpoczęciem roku szkolnego pojawi się epilog.
Co do samej przygody z Dramione. Nie zamierzam zaczynać kolejnej, długiej historii. W wolnym czasie między pisaniem rozdziałów do aktualnego opowiadania piszę miniaturki, które wstawię po zakończeniu ,, Ukrytych Demonów". Później nie planuję niczego nowego.
Jak ja kocham czytać te wszystkie wspomnienia <3 Potter mnie odrobinkę irytuje ... co on znów zrobił ??? Grrrrrrr... Ten rozdział był równie świetny jak ten wypchany akcją <3 Bie wiem co jeszcze napisać. Brakuje mi słów do opisania twojego geniuszu :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wspomnienia się podobają. W następnym rozdziale będzie jeszcze jedno :P Nie nakręcajcie się tak na Pottera. Jeszcze nie wiecie wszystkiego!!! Jest konieczny w tej historii... Siła wyższa.
UsuńTy chyba żarty sobie robisz mowiac "mało akcji" ;O
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale bylo tyle emocji że normalnie miałam gęsia skórkę jak czytalam o wspomnieniu Hermiony na dodatek włosy na karku mi się zjezyły...
Ty to tak piekne opisalas że az nie wiem co na ten temat napisac ;p
Po prostu arcydzieło ;]
Czyli Harry nie stchorzył ;] jestem ciekawa co będzie w jego wspomnienieu aż strach sie bac...
Już sie obawiam bo znajac Twoją wyobraźnie to Twoj kolejny rozdział znowu da mi duzo do mysleni ;p
pozdrawiam i życze weny ;)
~Anka
Ten rozdział jest w połowie pełen akcji, a w połowie... bez akcji :P Jakoś tak wyszło.
UsuńHarry nie stchórzył :) A jednak. Zaczęłam już pisać kolejny rozdział. Myślę, że da dużo do myślenia i też trochę was...zadziwi, oburzy, zetnie z nóg??!!
Uhh, podziwiam Cię za tempo dodawania rozdziałów. Ledwie nadążam czytać! ;D
OdpowiedzUsuńCóż, w tym rozdziale wiele się wyjaśniło. Przeszłość Draco jest taka smutna, tak bardzo mi go żal. Tyle musiał przeżyć, biedaczek. Nie wiem, co zrobił Harry. Coś się domyślam, mam swoje przypuszczenia... No cóż, wszystko okaże się w najbliższych odcinkach. c:
Pozdrawiam serdecznie, życzę Ci mnóstwo weny
Vilene (nie-pytaj-mnie-o-jutro.blogspot.com - zapraszam na nową miniaturkę. ;D)
Ja już piszę kolejny rozdział :) Chcę go opublikować JUTRO!!! Mam nadzieję, że nadążycie.
UsuńTak, wiele się wyjaśniło, a w następnej części jeszcze więcej się wyjaśni. Przeszłość Draco rzeczywiście jest smutna... Ale co zrobić?
Chyba mówi C i to co druga osoba - Ja chce jeszcze.
OdpowiedzUsuńCiąg dalszy już niedługo :P
UsuńWybacz, że dopiero teraz komentuję :) Gdy zaczęłam pisać komentarz, okazało się, że muszę niespodziewanie wyjść. Ah, te niespodzianki :D
OdpowiedzUsuńJeju, Twoje tempo mnie przeraża. Nie nadążam komentować :P Ale cieszę się, oczywiście. Jesteś geniuszowatym geniuszem, bez dwóch zdań.
Ło matko, wszystko się wyjaśnia! To chyba zbyt wiele na moją małą detektywistyczną główkę :P Snuje domysły, w mojej głowie pojawiają się nowe pomysły na temat przeszłości Hermiony i Draco, ale nareszcie mogę odetchnąć :)
Cieszę się, że wreszcie odkryłaś kolejne tajemnice.
Patrzcie, Wielki Wybraniec nie tchórzy tylko odważa się wyjawić prawdę. Imponujące ale i tak go nie lubię :D
I tak w ogóle w tym rozdziale dzieje się mega dużo!! Jak możesz mówić, że jest w nim mało akcji? ;o
Wspomnienie Hermiony.. Miałam łzy oczach. Pięknie opisane i się wzruszyłam. Jestem ciekawa jak Hermiona dotarła do rannego Draco, mam nadzieje, że wyjawisz nam to ;)
No cóż, to właśnie jej zawdzięcza swoje życie, to naprawdę urocze :3
Zasmuciła mnie jedna Twoja odpowiedź na komentarz.. Jak to 5 rozdziałów? ;'( Przecież ja umrę! Nie umiem sobie wyobrazić, co będę roobić, jak nie pisać swoich długaśnych komentarzy pod Twoim rozdziałami :c Smutno mi, i to strasznie :C
I cóż jeszcze mam napisać.. To chyba wszystko :D
Jakiś krótki mi wyszedł ten komentarz. Czyżbym wychodziła z wprawy? :o
Pozdrawiam M.
To tempo i mnie przeraża, ale jest konieczne. Musze skończyć tę historię na czas :)
UsuńTeraz już nie musisz wszczynać tych detektywistycznych poszukiwań. Wszystko się niedługo wyjaśni samo :)
Tak, Harry nie stchórzył :) Ja też go nie lubię. Chyba już po raz setny to mówię :P
Cieszę się, że wspomnienie Hermiony się spodobało. To mój ulubiony fragment tego rozdziału. Z niecierpliwością czekałam, by wam go pokazać. Jak Miona dotarła do Draco? Okaże się to w swoim czasie.
5 rozdziałów... Tyle potrzebuję, by skończyć historię, ale nie wiem, ile uda mi się ich napisać :) Może być więcej :P Nic nie jest pewne, biorąc pod uwagę moje rozpisywanie się.
A długie komentarze będziesz mogła pisać jeszcze pod miniaturkami i pod autorskimi opowiadaniami :P
Jaka szkoda, że ta historia zbliża się ku końcowi, ale tak musi być... Trudno :( Harry jako ten zły to faktycznie dość niespotykane "zjawisko", ale podoba mi się bo nie jest tak jak w prawie każdym opowiadaniu. Zastanawia mnie jak wszystko wytłumaczy Hermionie, no i jak ona to wszystko przyjmie. Brakuje mi rozdziałów z Dramione - mam nadzieję, że oni w końcu szybko będą razem :) Świetny rozdział, pozdrawiam i do następnego! :)
OdpowiedzUsuńNo niestety wszystko ma swój koniec :) Każda historia kiedyś się kończy.
UsuńHarry jako ten zły... Hmm... W następnym rozdziale będzie dość dużo o tym zjawisku :P
Sceny Dramione będą już niedługo. Niestety nie mogę w każdym rozdziale dawać Dramione. Nie mam takiej możliwości :)
Hej,:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te twoje retrospekcje. Fajnie, że to głównie na powrocie do przeszłości opiera się ta historia. Rozdział jak zwykle świetny, jednak mam wrażenie, że to jeszcze nie koniec rozliczenia z przeszłością. Fajnie,że Harry sam chce powiedzieć Mionie prawdę. Zobaczymy.. Z niecierpliwością czekam na kolejny.:p
Szkoda, że już zamierzasz kończyć, ale .. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy, czyż nie?
pozdrawiam,
la_tua_cantante_
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Cieszę się, że retrospekcje się podobają, bo ja sama je uwielbiam :) Właśnie dlatego postanowiłam tam ułożyć tę historię, by móc opisywać głównie przeszłość.
UsuńAJ kochana jak możesz mówić że rozdział jest nijaki?
OdpowiedzUsuńWedług mnie samo wspomnienie Hermiony było wspaniałe.
Jestem ciekawa jak zareaguje, gdy Harry powie jej prawdę.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że naprawę mógł skrzywdzić Malfoy'a, ale z drugiej strony nie dziwię się.
Nigdy za sobą nie przepadali, a jednak pewien cień niepokoju ogarnia moje ciało.
I podoba mi się pomysł z jej restauracją w Hosmesgad.
Myślę, że nawet stali mieszkańcy miasteczka będą zadowoleni.
Nie wiem tyko, co powiedziałaby na to madame Rosmerta.
A może zechce przyłączyć się do współpracy?
Aj aż umieram z ciekawości, co będzie dalej.
Czuje, że to jeszcze nie koniec i nie raz nas zaskoczysz.
Nikt nie potrafi tego jak ty.
pozdrawiam serdecznie.
Cieszę się, że rozdział się spodobał :) Jeszcze wiele rzeczy jest do wyjaśnienia. Mam nadzieję, że nie zawiodę.
UsuńRozdzial dobry :) udalo Ci sie wlozyc w niego sporo emocji, super :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwoscia na nowy rozdzial.
Pozdrawiam,
DiaMent.
Dziękuję :) Cieszę się, że jest dobry. Staram się wkładać w każdą część trochę emocji.
UsuńCiekawy rozdział :) Jestem ciekawa co Potter musi powiedzieć Hermionie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Crazy
____________
Zapraszam:
www.nieuwazne-zyczenie-1d.blogspot.com
Dramatyczne opisy przeszlosci. Ale sa taki, zywe, jakby naprawde sie wydarzyly.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spoznienie. Ciezko w pracy xD
Lady Liquee
Nie wiem czemu ale myślałam, że Potter zamiast zgodzić się i powiedzieć wszystko Hermionie, będzie próbował zrobić coś Malfoyowi. Alee to przez ten tajemniczy obrót spraw zaczynam tak myśleć ! Mogłabyś pisać jakieś kryminały :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Asia
No, dobrze ze Harry postanowił sam jej to powiedzieć. Moze chociaż w małym stopniu sie zrehabilituje.
OdpowiedzUsuńJeny, jestem tak ciekawa co będzie dalej! Lecę czytać!