Miejsca,
w których toczyła się nasza przeszłość zawsze przywołują wspomnienia - te
mniej, jaki i bardziej ważne. Dworzec King's Cross był o tej porze pusty oraz
cichy, w oczekiwaniu na pierwszych pasażerów. Teleportowałam się niedaleko
peronu dziewiątego, gdzie przez wiele lat żegnałam się z rodzicami przed
podróżą do szkoły. Po kilku minutach obok mnie pojawiła się Rose. Alex i
Blaise zostali z Malfoyem, by pozbyć się wspólnymi siłami śladów naszej
obecności.
- Masz jeszcze piętnaście minut - usłyszałam melodyjny
głos przyjaciółki, który przypomniał mi, jak kilka lat temu obok mnie stała
Ginny. Tak wiele rzeczy zmieniło się od mojej ostatniej wizyty tutaj.
- Rose, mam do ciebie prośbę - odwróciłam się,
ściągając z nadgarstka bransoletkę.
- Mam to przechować? Nie ma sprawy - uśmiechnęła się,
chowając biżuterię do kieszeni.
- Chodźmy - złapałam kasztanowłosą za rękę i razem
przebiegłyśmy przez barierkę na magiczny peron. Wokół było pełno czarodziei,
spieszących na pociąg Londyn - Hogsmead. Poczułam się jak nastolatka, wracająca
do murów zamku po przerwie świątecznej.
- Hermiono, wiesz że to nie jest nic poważnego,
prawda? Prorok niedługo się tym znudzi - powiedziała Rose, kładąc mi dłonie na
ramionach i zaglądając w oczy.
- To trochę bardziej skomplikowane, niż myślisz. Na
pewno słyszałaś, jakich rzeczy dokonywała rodzina Malfoya. Nie odpuszczą nam
tak łatwo, a Draco martwi się głównie o mnie. Nie chce, żebym była w centrum
skandalu. Szczególnie, że siedem lat temu udało nam się wszystko zatuszować -
wyjaśniłam najspokojniej, jak to było możliwe.
- Czyli ujawnienie to nie taka prosta sprawa... -
westchnęła Rose, ze zrezygnowaniem kręcąc głową.
- Nie bez powodu kryłam przed wami przeszłość moją i
Malfoya. Nasze relacje są zdecydowanie pogmatwane - uśmiechnęłam się pod nosem,
po czym pocałowałam przyjaciółkę w oba policzki.
- Do zobaczenia, Rose. Wyślę ci kartkę z Hogsmead -
pożegnałam się i weszłam do wagonu. Znalezienie pustego przedziału nie zajęło
mi wiele czasu i w końcu usiadłam przy oknie. Kasztanowłosa pomachała mi
wesoło, po czym odeszła, znikając w tłumie. Westchnęłam, zerkając na kufer,
stojący przede mną na podłodze. Wolałam nie wiedzieć w jakim stanie są moje
rzeczy, które spakował Zabini. Zebrałam się jednak na odwagę i uchyliłam wieko.
Ku mojemu zdziwieniu natrafiłam na idealnie złożone ubrania - te same, które
były w walizce podczas mojego pobytu u Draco. W bagażu znalazłam też pergaminy
i pióro. Wyciągnęłam te dwa przedmioty, by ułożyć je sobie na kolanach, po czym
zamknęłam kufer. Zaklęcie pozwoliło mi umieścić ciężką skrzynię na szafce przy
suficie wagonu. Po chwili pociąg ruszył, a moje myśli wróciły do wspomnień.
Wiele razy przebywałam tę samą podróż, ale teraz byłam sama. Przyjaciele byli
daleko, nie miałam już siedemnastu lat i nie wracałam na ostatni rok nauki.
Tęskniłam za Ginny i Harrym, mimo że nasze ostatnie spotkanie nie należało do
udanych. Sięgnęłam po pergamin, a pióro samo zaczęło przelewać słowa.
Kochani,
piszę do Was, by wyjaśnić pewne sprawy. Wiem, jak
mogła podziałać na Was konfrontacja z Malfoyem. Oboje pamiętacie
wydarzenia sprzed siedmiu lat. Nie dziwię, że się o mnie martwicie. To w pełni
uzasadnione. Chciałabym jednak, byście przypomnieli Sobie tamte wydarzenia. Czy
Ty, Harry, nie pamiętasz moich raportów? Czy nie zdajesz Sobie sprawy z tego,
że przesłuchiwanie Malfoya otworzyło pewne drzwi? Ginny, z pewnością
widziałaś, że ta misja znaczyła dla mnie więcej niż inne. Nie byłam tego pewna
aż do tego roku, gdy Draco pojawił się w Londynie. Wszystkie wydarzenia
sprzed lat odbiły się na jego zdrowiu i to bardziej, niż jesteście to sobie w
stanie wyobrazić. Trafił do szpitala, a Blaise poprosił mnie o pomoc, by Malfoy
nie stracił życia. Nie mogłam odmówić. Co Wy byście zrobili, gdyby człowiek,
którego uratowaliście wcześniej znów stanął nad przepaścią? Tak, właśnie to mam
na myśli. Siedem lat temu byłam ostatnią osobą, która pragnęła jego śmierci.
Mimo że Wy wciąż mieliście wątpliwości, ja wiedziałam, że się zmienił. Każde
przesłuchanie tego dowodziło. Żałuję, że żadnego nigdy nie chcieliście
posłuchać. Mam nadzieję, że teraz zaufacie chociaż mnie. Nadal jestem Waszą
przyjaciółką i nic tego nie zmienia. Dziś wyjeżdżam, by odpocząć od tego
wszystkiego. Straciłam już dom, lecz nie chcę stracić Was. Proszę, postarajcie
się zrozumieć.
Zawsze
Wasza,
Hermiona
Schowałam
list do kufra, by później wysłać go z sowiarni. Do moich myśli powrócił
stalowooki mężczyzna. Uśmiechnęłam się, opierając czoło o szybę. Moje życie
znów stawało się przygodą. Rose miała rację i Prorok z pewnością kiedyś o nas
zapomni. Do tego czasu znów mogłam żyć wśród tajemnic. Uwielbiałam to, mimo że
na co dzień udawałam stateczną. Powrót do Hogwartu był nową przygodą, którą
miałam wykorzystać.
Kiedy
zjawiliśmy się na stacji w Hogsmead, był ciepły, słoneczny poranek. Wysiadłam z
pociągu, ciągnąc za sobą kufer. Inni pasażerowie natychmiast skierowali się w
stronę wioski. Ja przystanęłam przed budynkiem dworca. Moja sylwetka odbijała
się w szybie. Dopiero, gdy spojrzałam na siebie zdałam sobie sprawę, że mój
wygląd może zdradzić coś McGonagall. Sięgnęłam po różdżkę i z determinacją
zaczęłam rzucać zaklęcia. Po chwili moje włosy się wydłużyły oraz zmieniły
kolor na naturalny, głęboki brąz. Nie wyglądałam, jak Hermiona Granger ze
szkoły, ale nie byłam też kobietą ze zdjęcia w Proroku. Ruszyłam do wyjścia z
peronu, a w oddali majaczył mi zarys Hogwartu. Wracałam do murów, które kryły
wiele wspomnień.
***
Wróciłem
do domu na godzinę przed rozpoczęciem pracy. Byłem zmęczony po nieprzespanej
nocy, a myśli o tkwiącej gdzieś daleko Hermionie wcale mi nie pomagała. Blaise
siedział w kuchni, czekając aż doprowadzę się do porządku. Kiedy zszedłem na
dół po wzięciu lodowatego prysznica, czułem się już nieco lepiej.
- Musisz zachować dziś spokój. Na pewno nie będzie
łatwo, ale nie masz wyjścia, jeśli chcesz zatrzymać posadę - powiedział brunet,
patrząc wprost na mnie. Na chwilę zamknąłem oczy, by nie pozwolić sobie na
wybuch.
- Poradzę sobie - odparłem, w pośpiechu pakując
teczkę.
- Myślisz, że za ile ta sprawa przycichnie? - spytał,
wstając z krzesła.
- Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że szybko. Co ich
interesuje moje życie, do cholery?! To bez sensu - westchnąłem, poprawiając
krawat. Blaise przyjrzał mi się uważnie.
- Kiedy to umilknie, będziesz chciał się ujawnić? -
usłyszałem za swoimi plecami, gdy zamykałem drzwi domu. Odwróciłem się do
przyjaciela, który patrzył na mnie z oczekiwaniem wypisanym na twarzy.
- Jeśli Granger tego zechce - odpowiedziałem, mijając
bruneta w drodze do jego auta.
- Czyli nie zamierzasz tchórzyć? - uśmiechnął się znad
kierownicy, gdy wyjechaliśmy z osiedla.
- Nie, nie zamierzam. Chcę tylko przetrwać najgorsze.
Nie chcę, by do końca życia nazywano Hermionę kobietą w czerwonej sukience. Ona
na to nie zasługuje - spojrzałem za okno, a Diabeł skinął głową ze
zrozumieniem. Resztę drogi do Ministerstwa przebyliśmy w ciszy. Na miejscu
byliśmy pięć minut przed czasem. Kiedy tylko przekroczyłem próg, spojrzenia
wszystkich skierowały się na mnie. Nie zamierzałem spuszczać wzroku. Jeszcze
wyżej uniosłem głowę, gdy mijaliśmy recepcję. Sekretarki szeptały między sobą,
wymieniając z pewnością ciekawe uwagi na mój temat.
- Dzień dobry, drogie panie! Ma dziś któraś na sobie
czerwoną sukienkę? - zawołał Blaise, a zawstydzone kobiety natychmiast wróciły
do pracy. Podróż windą była najgorszą w moim całym życiu. Pracownicy Ministerstwa
nie spuszczali ze mnie wzroku, jakby imię tajemniczej nieznajomej mogło być
wypisane na moim czole. Kiedy w końcu wysiedliśmy na odpowiednim piętrze,
odetchnąłem z ulgą. Szliśmy korytarzem obok Biura Aurorów. Poczułem na sobie
czyjeś spojrzenie i natychmiast odwróciłem głowę. Za ladą siedziała Ginny
Weasley, a na jej ustach gościł lekki uśmiech.
- Idź sam. Zaraz przyjdę - rzuciłem do przyjaciela, po
czym skierowałem się do biura za szybą.
- Cześć, Weasley. Mam nadzieję, że nie ma tu twojego
bliznowatego wielbiciela - przywitałem się z rudą, która skinęła głową.
- Witaj, Malfoy. Harrego dziś tu nie będzie -
odpowiedziała, patrząc na mnie niepewnie.
- Masz do mnie jakąś sprawę? Za kilka minut muszę być
w pracy - zmarszczyłem brwi, gdy zauważyłem jej zdenerwowanie.
- Spotkajmy się podczas przerwy na lunch. Kawiarnia na
Amond Road. Znasz? - spytała, szybko zapisując adres na karteczce.
- Znam. O co chodzi? - odsunąłem od siebie skrawek
papieru, który próbowała mi podać.
- Dowiesz się, gdy przyjdziesz. Do zobaczenia -
uśmiechnęła się, a ja tylko przewróciłem oczami.
- Do zobaczenia, Weasley. Oby to było coś ważnego -
wyszedłem z biura i szybkim krokiem ruszyłem do swojego departamentu. Minąłem
pokój, w którym testowano świstokliki, po czym wszedłem do gabinetu Diabła.
- Gdzie byłeś? - spytał, obserwując dokładnie wyraz
mojej twarzy.
- Mała Weasley zaproponowała mi spotkanie. Musi chodzić
o Hermionę - powiedziałem, zatrzymując się przy drzwiach swojego pokoju.
- Uważaj, dobrze?
- Jasne, nie dam się omamić - odparłem, po
czym zamknąłem za sobą drzwi. Z westchnieniem opadłem na fotel. Miałem dość,
mimo że dzień dopiero się zaczynał. Zastanawiałem się, czy Granger już znalazła
się w Hogwarcie. Na dodatek doszła jeszcze sprawa z Weasley. Wziąłem się za
wypełnianie dokumentów, ale za nic nie mogłem się skupić. Miałem ochotę rzucić
papierami o ścianę. Już się do tego przygotowywałem, gdy na środku gabinetu
zmaterializowała się moja matka. Mocno zacisnąłem zęby. Jak na jeden dzień
miałem dość wrażeń.
- Czyś ty oszalał?! - wrzasnęła, rzucając
zaklęcie wyciszające na pomieszczenie.
- O co ci chodzi? - spytałem, starając się
zachować spokój. Na twarzy mojej matki widać było mieszankę najróżniejszych
emocji.
- Wiesz, że rozerwaliby ją na strzępy,
gdyby ją rozpoznali? Miałeś na nią uważać, Draco - opadła na fotel i spojrzała
na mnie z wyrzutem.
- Spokojnie, rozwiązaliśmy problem.
Hermiona jest w Hogwarcie. Przeczekamy najgorsze - mówiłem najspokojniej, jak
tylko się dało. Wzrok mojej rodzicielki utkwiony był w moich dłoniach, które
drżały przy przekładaniu dokumentów.
- A co z wami? - zmarszczyłem brwi słysząc
te słowa.
- Z nami?
- Och, nie udawaj! Znam cię, Draco.
Dlaczego nie ujawniliście się teraz? - patrzyłem na jej twarz i nie mogłem
uwierzyć w to, co słyszę.
- Chcemy to zrobić w... spokojniejszych
warunkach. Nie chcemy największego skandalu w magicznym świecie i naszych zdjęć
na pierwszej stronie Proroka - wyjaśniłem, a nagle cały niepokój związany z tą
rozmową wyparował. Matka uśmiechnęła się pod nosem.
- Masz z nią kontakt? - zagadnęła po kilku
minutach ciszy.
- Nie, chyba zostają nam tylko listy -
odpowiedziałem, a ona skinęła głową. Pochyliłem się nad papierami, ale
milczenie po chwili zaczęło mnie irytować. Uniosłem wzrok, dostrzegając
zamyśloną matkę.
- O czym myślisz? - spytałem, wyrywając ją
z transu.
- O niczym ważnym. Muszę już iść. Do
zobaczenia - wyszła, nim zdołałem odpowiedzieć. Westchnąłem zrezygnowany, po
czym wziąłem się do pracy.
***
Wrota
zamku były otwarte, jakby czekano na moje przybycie. Przestąpiłam próg,
rozglądając się uważnie. Od czasów mojej nauki dużo się nie zmieniło.
Uśmiechnęłam się, gdy postacie z obrazów zaczęły mi się przyglądać. Znów czułam
się, jak uczennica.
- Witam, panno Granger! Tak miło cię
widzieć - usłyszałam charakterystyczny, nieco chrapliwy głos McGonagall.
Uniosłam wzrok i zobaczyłam profesor u szczytu schodów.
- Witam, pani profesor - uścisnęłam dłoń
kobiety, a ona zmierzyła mnie dokładnie swoim czujnym wzrokiem. Podjęłam dobrą
decyzję, wracając do bardziej klasycznej fryzury. Musiałam przyznać, że czułam
się dobrze z takim wizerunkiem.
- Przygotowałam dla ciebie mieszkanie na
trzecim piętrze. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. Korytarz nie jest już
zakazany, a jest tam najspokojniej - słuchałam słów dyrektorki, idąc tymi
samymi schodami, które prowadziły mnie na lekcje kilka lat temu.
- Nie ma problemu. Postaram się znaleźć
niedługo nowy dom. Nie chcę przeszkadzać, gdy we wrześniu wrócą uczniowie -
uśmiechnęłam się do starszego mężczyzny z jednego z obrazów, po czym
przeniosłam wzrok na McGonagall. W jej oczach oprócz radości był także
niepokój. W końcu zatrzymałyśmy się na odpowiednim piętrze.
- Hermiono, czy wszystko jest w porządku?
- spytała, nareszcie doprowadzając do momentu, który był nieunikniony.
- Tak, czuję się świetnie. Proszę się nie
martwić - zapewniłam ją, wciąż się uśmiechając.
- Dobrze, tu jest twoje mieszkanie.
Znajdziesz tam wszystko, ale jeśli będziesz czegoś potrzebować, daj mi znać.
Zazwyczaj jestem w swoim nowym gabinecie na piątym piętrze. W zamku jest
jeszcze pan Filch, pani Pince, Hagrid i skrzaty. Nauczyciele wracają z wakacji
dwa dni przed rozpoczęciem roku szkolnego. Czuj się jak u siebie - pokazała mi
drzwi, po czym zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
Powoli
otworzyłam mieszkanie, a to, co zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach.
Spodziewałam się zwykłego, małego dormitorium, a weszłam do ogromnego salonu z
kominkiem, kanapą i fotelami. Po prawej pokój dzienny łączył się z aneksem
kuchennym. Wszystko utrzymane było w odcieniach beżu i bieli. Zostawiłam kufer
przy wejściu, po czym zaczęłam otwierać po kolei każde drzwi. Znalazłam piękną,
przestronna łazienkę za pierwszymi z nich. Później natrafiłam na swoją sypialnię.
Była na planie koła, z wysokimi oknami przy zagłowiu dwuosobowego łoża. Barwy
zmieniły się na ciemniejszy beż oraz złoto. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę.
Rzeczywistość przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Szybko ściągnęłam z
siebie płaszcz i wróciłam do salonu, by wyciągnąć list z kufra. Stanęłam przy
drzwiach, zastanawiając się, czy dobrze robię, chcąc wysłać tę wiadomość. Z
jednej strony chciałam znów szczerze porozmawiać z przyjaciółmi, a z drugiej
nie chciałam być słaba i ulegać. W końcu zebrałam się jednak na odwagę.
Ruszyłam do sowiarni i o dziwo bez namysłu odnalazłam drogę. Wybrałam jedną z
mniejszych sów, po czym przywiązałam list do jej nóżki. Odleciała kilka minut
później, a ja wróciłam do swojego mieszkania.
Rzuciłam się na kanapę, znów wracając myślami
do Malfoya. Odkąd byłam z dala od niego, czułam się nieswojo, jakbym była
przywiązana niewidzialną liną, która napinała się po każdym kroku. Stalowe oczy
wciąż wirowały gdzieś przed moimi, nawet, gdy patrzyłam na McGonagall. Z
uśmiechem wyobraziłam sobie, co powiedziałaby moja dawna nauczycielka
transmutacji, gdyby dowiedziała się, jak wiele razy smakowałam już ust Dracona.
Brakowało mi jego dotyku, zapachu, bliskości. Zapewne był teraz w pracy i
zmagał się z tym, czego ja uniknęłam. Bolał mnie fakt, że usunęłam się z pola
walki. Wiedziałam jednak, że Malfoy i tak nie pozwoliłby mi zostać w Londynie.
Najchętniej wróciłabym już teraz, ale rozsądek trzymał mnie na miejscu. Czułam
coraz mocniej ogarniające mnie zmęczenie. Byłam już na granicy jawy i snu, gdy
usłyszałam pukanie. Szybko pozbierałam się z kanapy. Przy drzwiach znalazłam
się w kilka sekund później. Gdy je otworzyłam, moje serce stanęło, a szok
zaczął wstrząsać moim ciałem. Bałam się, co mogą przynieść kolejne minuty.
- Witaj, Hermiono...
***
Nadeszła
przerwa na lunch, a ja powoli opuszczałem biuro. Zastanawiałem się, czy całe to
spotkanie z Weasley ma sens. Wiedziałem jednak, że musi mieć to związek z Hermioną.
Zmusiłem się do sztucznego zapału i niedługo potem stanąłem przed kawiarnią na
Amond Road. Ginny siedziała już przy jednym ze stolików, a jej dłonie zaciskały
się nerwowo na kubku kawy. Wszedłem do środka, a po raz pierwszy od rana nikt
mnie nie obserwował. Lokal należał do mugolskiej dzielnicy - nikt nie czytał tu
Proroka.
- O co chodzi? - warknąłem, opadając na
krzesło naprzeciwko rudej.
- Nie musisz być przy mnie wredny, Malfoy.
Zrzuć tę maskę - uśmiechnęła się do mnie pobłażliwie, a ja zmrużyłem oczy, chcąc
odczytać jej intencje.
- Mów, zanim stracę cierpliwość - uniosłem
kącik ust i w wyczekiwaniu zacząłem uderzać palcami o kant stołu.
- Przepraszam cię za tamte zdarzenia w
restauracji. Chciałam powstrzymać Harrego, ale...
- Ale ci nie wyszło - wszedłem jej w
słowo.
- Masz prawo być zły. Wszyscy pochopnie
cię oceniają - każdy wyraz ociekał niepewnością i strachem.
- Co ty możesz wiedzieć, Weasley? -
odwróciłem wzrok, by nie stracić kontroli.
- Na początku chciałam tylko spróbować cię
przeprosić, ale później dostałam to - wyciągnęła zwinięty pergamin i podała mi
go z zachęcającym wyrazem twarzy. Po chwili rozpoznałem charakter pisma
Hermiony. Czytałem na zmianę złoszcząc się i tęskniąc za tą kobietą. Oddałem
list rudej i z niedowierzaniem pokręciłem głową.
- Wierzę jej, Malfoy. Harry z pewnością
też. Przepraszam cię, naprawdę przepraszam - spojrzała na mnie ogromnymi, lekko
zaszklonymi oczyma.
- Wszyscy popełniamy błędy - powiedziałem,
doskonale wiedząc, że tyczy się to w tej chwili nas obojga.
- Jeśli Miona zdecydowała się pomóc,
akceptujemy jej decyzję. Tylko jej nie skrzywdź, Malfoy.
- Nie zamierzam jej krzywdzić. Gdybym
chciał, zrobiłbym to już siedem lat temu - odparłem, w końcu odzyskując jako
taką równowagę w swoich myślach.
- Masz rację... Widziałam wczoraj artykuł
w Proroku. Schowałam gazetę przed Harrym - na te słowa natychmiast uniosłem
głowę.
- Podejrzewam, że i tak to zobaczy.
Hermiona jest teraz na wakacjach. Wróci, gdy sprawa przycichnie. Zachowaj
dyskrecję - zacząłem przygotowywać się do wyjścia, a ruda siedziała wpatrzona w
blat stołu.
- Postaram się wmówić Harremu, że to nie
ona. Jakoś damy radę, Malfoy - uśmiechnęła się nadzwyczaj szczerze, po czym
razem opuściliśmy kawiarnię.
- To ty byłeś tym tajemniczym wybawcą
Miony, prawda? - spytała, nagle zatrzymując się na środku chodnika.
- Tak, to ja. O tym też nikomu nie
wspominaj - mrugnąłem do niej, a ona wzniosła oczy ku niebu.
- Niech mnie piekło pochłonie - mruknęła,
gdy rozchodziliśmy się po wejściu do Ministerstwa, by nie wzbudzać podejrzeń.
Uśmiechnąłem się do siebie i ruszyłem na swoje piętro. Czułem się lepiej niż
rano, a ciekawskie spojrzenia już tak mi nie przeszkadzały. Kiedy wszedłem do biura,
Blaise był zbyt zajęty, by mnie zauważyć. Usiadłem więc w swoim pokoju i
odwróciłem fotel w stronę okna. Miałem nadzieję, że Hermiona jest bezpieczna i
że już niedługo znajdziemy sposób na komunikację. Pozostawało mi tylko czekanie
i rozmyślania o tym, co ona właśnie robi.
---
Na początek - przepraszam za wszelkie opóźnienia w odpowiedziach na komentarze. Dopiero teraz udało mi się dostać do komputera. Rozdział powstał W CAŁOŚCI na mojej komórce ( Mój Boże! Co to była za męką! Nigdy więcej!). Zdecydowanie muszę wziąć się za ten głupi komputer. Przepraszam za jakiekolwiek błędy. Możliwe, że nie zauważyłam jakiś literówek. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Postaram się szybko napisać następny, chociaż może się to okazać trudną sprawą. Jutro i pojutrze będę miała dni pełne zamieszania. Poczekamy, zobaczymy. Do następnego rozdziału!
Czy to Ronald jest w Hogwarcie ? Czy nawet tam nie ma od nigo spokoju ? xD
OdpowiedzUsuńzgadzam sie ze na telefonie to meczarnia
tak samo jak na na tablecie.... xD
Czekam na next..
Lady Liquee
Na żadne pytanie odpowiedzieć nie mogę :) Takie już moje zasady :P
UsuńA pisanie na telefonie rozdziału tu prawdziwa męka - 6 stron worda to niełatwe zadanie przy dotykowym, małym samsungu ;/
Fajny rozdział. Kogo przywiało do Hermiony? Boże, znowu jakieś kłopoty...? Hmm nie wiem co jeszcze napisać... Może: Życzę weny i czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńhttp://victoria-baker-gordon.blogspot.com/
Cieszę się, że rozdział jest fajny :) Na żadne pytanie nie odpowiadam. Trzeba czekać na kolejny rozdział.
UsuńRozdział jak zawsze ciekawy. Zastanawiam się kto odwiedził Hermionę. Mam tylko nadzieję, że to nie Ron :P Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dominika.c
Dzięki :) Widzę, że wszyscy obawiają się Rona... Hmmm...
UsuńCzyżby Ron zawitał do Hogwartu ??? Nawet tam sobie nie odpuści ??? Ahhhhh biedna Hermi... No Ginny nareszcie się ogała. <3
OdpowiedzUsuńBłędów nie widziałam i szczerze współczuję pisania na telefonie. Mnie męczy pisanie na nim komentarza a co dopiero całego rozdziału :)
Pozdrawiam
Vivien
Na żadne pytanie nie odpowiadam :) Już od dawna chciałam przywrócić Ginny do akcji. Nareszcie się udało.
UsuńWyobrażam sobie biedna jak musiałaś się męczyć.
OdpowiedzUsuńKomórka to wygodne urządzenie ale jeśli ma sie coś w wersji tableta to musi być naprawdę ciężko.
Mimo wszystko warto było bo rozdział jest wspaniały.
Gdyby kiedyś miałaby powstać książka Dramione to na pewno chciałabym żeby znalazły się w niej Twoje opowiadania.
Masz naprawdę niesamowity dar i wszystko co wychodzi z Twojej ręki jest wspaniałe.
Najbardziej zaintrygowałaś mnie kogo spotkała Hermiona.
Nie wiem czemu ale jakoś nie stawiam na Rona.
Po prostu nie pasuje mi zwyczajnie.
No i ta rozmowa Dracona z Ginny.
Widać Ruda ma lepsze podejście od jej chłopaka i mam nadzieję że on również zmieni zdanie.
pozostaje czekać na kolejny rozdział i pozdrawiam.
Pisanie na telefonie było męką. Zwłaszcza, że każdy rozdział na tym blogu ma 6 stron worda, a mam dotykowy, dość mały telefon.
UsuńChciałabym, by kiedyś powstała książką Dramione :) Chętnie opublikowałabym tam swoje opowiadania.
Na początku następnej części dowiecie się, kim jest tajemniczy gość Miony. To będzie bardzo ważna scena.
hmmmm mi sie wydaje, ze osoba, ktora przyszla do hermiony to oze byc narcyza! byla taka zamyslona w rozmowie z draco... hmmm no coz, pewie niedlugo sie przekonam czy mam racje ;) weny zycze ;D
OdpowiedzUsuńTak, z pewnością niedługo się przekonacie :) Cierpliwość popłaca.
UsuńNiesamowity rozdział!!!! Ja osobiście lubię pisać na komórce...
OdpowiedzUsuńCóż... Może faktycznie nie wszyscy muszą to lubić....
Weny życzę
F.
Dziękuję :)
UsuńLubię pisać na komórce, ale każdy wstawiany na tego bloga rozdział ma 6 stron worda i pisanie na małym, dotykowym telefonie takiej ilości tekstu to niezbyt przyjemna sprawa. Szczególnie, gdy chcę uniknąć błędów.
Super rozdział ale kto przyszedł do Hermiony??? czekam niecierpliwie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Odpowiedź na pytanie w następnym rozdziale.
UsuńHmm... no, i kto przyszedł do Herm.. Chyba wiem. xD
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ruda wreszcie się przekonała. ^^ I pomoże im. Chyba bym nie zniosła, gdyby zaczęła się wkurzać o to. Już i tak jestem zła za to na Harry'ego. :)
Blaise jest niezły. xD "Ma dziś któraś na sobie czerwoną sukienkę?" Hahhaha. Padłam. Padłam i nie wstałam. :P Uwielbiam go.
O, biedactwo. Na komórce? Współczuję. :3 Musiałaś się nieźle namęczyć.
To weny, słońce! :*
Ana M.
Ten list napisany przez Hermionę miał wyjaśnić zachowanie Ginny i Harrego. Mieli prawo się martwić. Draco nie jest świętym aniołkiem - nie zapominajcie o tym.
UsuńTen tekst Zabiniego wziął mi się znikąd :) Jakoś tak wymyśliłam. Hah.
Jak zawsze świetny rozdział.. Jeetem okropnie ciekawa kto przyszedł do Hermiony. Współczuje ci że musiałaś pisać z telefonu. Te malutkie literki, ja bym dostała kota. Przepraszam że nie komentowałam żadnych rozdziałów, ale mój komputer sie psuje a z telefonu nie moge komentowac. Ohiecuue ze teraz to sie zmieni.
OdpowiedzUsuńPozdramiam i z niecierpliwoscia czekam na nn.
MacDusia
Zapraszam na : my-another-story.blogspot.com
Dziękuję :) Cieszę się, że się podoba. Rozumiem twój problem z komputerem - sama mam podobny :P
UsuńTylko nie lasica!! Tylko nir ooooon!!
OdpowiedzUsuńWszystko wyjaśni się niedługo :) Czekajcie cierpliwie i nie martwcie się :*
UsuńCiekawe kto przyszedł odwiedzić Hermionę... Szkoda, że musieli się rozstać ;/ Mam nadzieję, że się przynajmniej raz na jakiś czas potajemnie spotkają. pozdr
OdpowiedzUsuńNie planuję potajemnych spotkań. Za bardzo przypominałoby to wtedy moje poprzednie opowiadanie :) Ale nie martwcie się, nie będzie źle między bohaterami.
UsuńOch, cudne! :D Szkoda że się odrazu nie ujawniają, ale rozumiem, że sami do końca tego nie rozumieją. Ciekawe kto ją odwiedził... mam nadzieję, że to nie łasic :P może potter? Dunno. :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny <3
Pozdrawiam i życzę weny,
Jasmine ;*
Też myślałam nad Potter'em, ale może byc jeszcze hmm... Krum?
UsuńTyle pomysłów, a jak znam życie to wymyślisz, coś takiego, że wszystkich zaskoczysz xD
Draco jest... yyy... pasuje mi tu tylko "och" i "ach"...:D
Uwielbiam cię!<3
Buziaki:**
El.
Cieszę się, że rozdział się spodobał :) Wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale. Nie mogę nic wam zdradzić. Powiem tylko, że to nie jest Krum. Nie lubię męczyć się z tą postacią...
UsuńUwielbiam... <3 :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :* <3
UsuńMam nadzieję, że osoba która odwiedziła Hermionę nie ma żadnych złych zamiarów... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marta
Nie mogę powiedzieć, jakie zamiary ma ten niespodziewany gość ;) Poczekajcie, zobaczycie :P
UsuńTo łasica?! Zastanawiam się czy to nie za łatwe... W każdym razie uwielbiam i liczę prędko na następny.
OdpowiedzUsuńPS Cały rozdział na fonie?! Wooow. Podziwiam
Znacie już mój styl. Sami musicie wnioskować, co jest łatwe, a co nie :P Wszystko wyjaśni się niedługo. Nie zamartwiajcie się.
UsuńNie wiem dlaczego, ale jakos mysle, ze to Harry przyszedł do Hermiony xd
OdpowiedzUsuńPoczekamy zobaczymy, pewnie nas wszystkich zaskoczysz :)
Rozdział piekny <3
Pozdrawiam, P ;*
P.S. mam nadzieje, ze komentarz teraz sie opublikuje :)
Komentarz się opublikował :) Cieszę się, że rozdział się spodobał. Wszystko się niedługo wyjaśni. Myślę, że przebieg wydarzeń wam się spodoba.
UsuńKtóż to odwiedził nasza Mionkę? Mam nadzieje, że nie Ron, nie przepadam za nim łagodnie mówiąc -,-. Obstawiam Harry;ego ... A może Wiktor...??? Pisz szybko
OdpowiedzUsuńZachwycająca się rozdziałem Lumos :*
Zapraszam do mnie na rozdział V http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/
Cieszę się, że rozdział się spodobał :) Wszystko się wyjaśni na początku następnego rozdziału.
UsuńJestem pełna podziwu, że napisałaś cały rozdział na telefonie... W dodatku odpowiadasz na wszystkie komentarze, wow :) Rozdział jak zwykle bardzo mi się podobał. Cieszę się, że przyjaciele Hermiony powoli przyzwyczajają się do sytuacji z Draco. Ciekawe kogo spotkała panna Granger. Czekam na nowy rozdział i powodzenia z komputerem! :)
OdpowiedzUsuńJa sama nie mogę uwierzyć, że udało mi się go napisać w ten sposób :P Przy samym końcu traciłam już cierpliwość.
UsuńA odpowiadam na każdy komentarz, dopóki ich liczba mnie nie przerasta :) Dbam o swoich czytelników.
Przyjaciele Miony powoli zaczynają rozumieć pewne rzeczy, jak i sama Hermiona rozumie troskę przyjaciół :)
Błagam, tylko żeby nie przyszedł Ron ;/ przecież go zaavadowałam :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle jest świetnie :)
Nie jestem w stanie napisać nic sensownego, bo mózg mi paruje :D
Pozdrawiam :*
Dziękuję :) Cieszę się, że rozdział się spodobał. Chyba rzeczywiście nienawidzicie Rona :P
UsuńZnowu cudowny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńWydaję mi się, że do Hermiony mogła przyjść Narcyza, ale i tak pewnie mnie zaskoczysz. Mam nadzieję, że ta sprawa z Prorokiem szybko ucichnie, a rozłąka z Draco nic nie zmieni.
A.S.
Dziękuję :) Rozłąka coś zmieni, ale nie powiem, czy na lepszy, czy na gorsze.
UsuńKocham ten rozdział! Czy to Ron? A może nagła zmiana akcji i... Krum? xD Ew. Harry, chociaż jego bym raczej nie obstawiała ;d Na pewno to będzie ktoś... no nie wiem... zaskakujący XD
OdpowiedzUsuńWspaniale, genialnie i cudownie!
Mnóstwo weny i czasu ;*
Pozdrawiam,
Fioletoowa
Dziękuję :) Cieszę się, że rozdział się spodobał. W następnym wyjaśni się, co to za tajemniczy gość.
UsuńCudowny rozdział. Jestem ciekawa, kto odwiedził Hermionę. Mam tylk nadzieję, że to nie Krum. A jeśli to on, to mam nadzieję, że nie zamiesza Mionie w głowie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Crazy
Dziękuję :) W każdym komentarzu wszyscy pytają o tajemniczego gościa. I powtarzają się te same osoby... Poczekajcie cierpliwie. Niedługo wszystko się wyjaśni.
UsuńWreszcie zebrałam się w sobie, i komentuję.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, co już napewno wiesz.
Hm, jestem ciekawa kto przyszedł do Hermiony. Ron, Harry, Narcyzaa może ten Josepf czy McGonagll? Pewnie znowu nas zaskoczysz :)
W dodatku rozdział pisany na telefonie- wow.
Cieszę się , że Ginny wreszcie zrozumiała i oprzytomniała. Pozostaje czekać, żeby Harry również przekonał się do Draco.
Wybacz za taki krótki komentarz, ale nie mam siły napisać czegoś dłuższego.
Przy następnym się poprawię, obiacuję :)
Pozdrawiam M.
Cieszę się, że rozdział się spodobał :) Mam nadzieję, że z kolejnym też tak będzie i że was niczym nie zawiodę :P
UsuńJeeej *.*
OdpowiedzUsuńSalazarze, co Ty dziwewczyno ze mną robisz ? ;)
Świetnie, genialnie, magicznie.
Pozdrawiam, em.
Hah :) Dziękuję :*
UsuńOczywiście, kochanej Vilene nie chciało się wcześniej ruszyć dupy i skomentować opowiadania. Dlatego teraz nadrabiam zaległości. xD
OdpowiedzUsuńCzytałam Twoje opowiadanie - "Bez definicji". Szczerze przyznam, że nowa historia podoba mi się jeszcze bardziej, ze względu na to, że dopracowałaś swój styl pisania, a fabuła jest niezwykle oryginalna. Nigdzie, a czytałam mnóstwo Dramione, nie spotkałam się z tak... słabym (?) psychicznie Draco. Uwielbiam Cię za ten pomysł! ^^ Te wszystkie przeżycia Ślizgona, ataki, niepanowanie nad sobą i swoimi emocjami opisałaś przecudownie, tak realistycznie, że jestem zachwycona.
Co do tego rozdziału, to nie podoba mi się, że Hermiona z Draco musieli się rozstać. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe i że już niedługo uda im się do siebie wrócić.
Kiedy możemy się spodziewać nowej części? ;D
Pozdrawiam,
Vilene
Świetny rozdział i wgl cudowne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńCzyżby tajemniczy gość w apartamencie Hermiony to Ron??? :D
Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału!
Pozdrawiam.
hahahh właśnie czytam komentarze i się śmieje wszyscy boją sie Rona :D
OdpowiedzUsuńrozdział naprawdę przyjemny ;) taki tajemniczy jak zwykle, a jak widać jesteś w pisaniu takich najlepsza !
Pozdrawiam,
Asia
Wcześniejszych rozdziałów nie komnetowalam - przepraszam. W byłam tak pochłonięta czytaniem, ze nie umiałam przerwać.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest wspaniałe, tak samo jak Bez Definicji, które przeczytałam juz wcześniej.
Co do tego rozdziału: cos mi sie wydaje, ze do Hermiony zawitał Ron... Jeśli mam rację to strach sie bać co bedzie, zwłaszcza, ze tym razem nie ma Dracona, ani nie ma bransoletki, zeby powiadomić o tym Malfoya. Ups.
Chcę jeszcze dodać, że kocham Zabiniego! Tekst w Ministerstwie o czerwonej sukience był miatrzowski! Śmiałam się przez kilka minut! Wspaniałe.
PS przepraszam za błędy i brak polskich znaków w niektórych miejscach, ale pisze na telefonie.