,,Każdy wojownik światła bał się kiedyś podjąć walkę.
Każdy wojownik światła zdradził i skłamał w przeszłości.
Każdy wojownik światła utracił choć raz wiarę w przyszłość.
Każdy wojownik światła cierpiał z powodu spraw, które nie były tego warte.
Każdy wojownik światła wątpił w to, że jest wojownikiem światła.
Każdy wojownik światła zaniedbywał swoje duchowe zobowiązania.
Każdy wojownik światła mówił "tak", kiedy chciał powiedzieć "nie".
Każdy wojownik światła zranił kogoś, kogo kochał.
I dlatego jest wojownikiem światła. Bowiem doświadczył tego wszystkiego i nie utracił nadziei, że stanie się lepszym człowiekiem."
Paulo Coelho
---
- Niedługo mnie tu nie będzie,
Harry. Będziesz musiał poradzić sobie sam.
- Nie jestem przekonany do tego
planu. Na prawdę muszę to robić?
- Tak, musisz. To moja ostatnia
wola. Nie żądam od ciebie niczego więcej.
- Wyciąga profesor ciężkie
argumenty.
- Nie mogę powierzyć tego zadania
nikomu innemu.
- Wiem o tym.
- Więc to dla mnie zrób, Harry.
Gdy umrę, zrób to, o co cię teraz proszę.
- Zrobię to, obiecuję.
Harry przyglądał się kolejnemu
wspomnieniu, czując, że wszystko w nim buzuje, jakaś trudna do opisania fala
zalewała go od środka. Hermiona słuchała wszystkiego, próbowała zapamiętać
każde słowo. Nie patrzyła na niego, wiedział, że boi się jego widoku, jego
smutnych oczu. Minęła chwila i obrazy znów zaczęły się przesuwać.
*
Tym
razem znaleźli się na jednej z ruchliwych ulic Londynu. Harry obserwował samego
siebie, mijający przechodniów wrak człowieka, przemieszczający się z pomocą
nadłamanego masztu okręt. Hermiona od razu zrozumiała, że było po wszystkim.
Dumbledore zginął, Voldemort nie istniał. To tutaj tkwił Harry po Bitwie, to tu
znalazł się, po tym, jak ulokował ją samą w Dolinie Godryka. Musiał cierpieć tu
samotnie, gdy ona otoczona była opieką. Serce biło jej coraz szybciej. Wiedziała,
że Harry pokazuje jej to wspomnienie, nie bez przyczyny. Nagle z tłumu wyłoniła
się jakaś postać. Zdążyła dostrzec tylko te stalowe tęczówki, po czym obrazy
znów się zmieniły.
*
Kolejne
miejsce było jej zupełnie obce. Harry zdawał sobie sprawę, że to, co zaraz
zobaczą, nie będzie przyjemne. Właśnie o tym rozmawiali wczorajszej nocy z
Draco. Hermiona widziała już wiele w swoim życiu, ale jak zareaguje na coś
takiego? Nie minęła minuta, a do pokoju ktoś wszedł. W pomieszczeniu zrobiło
się jaśniej i Hermiona dostrzegła coś leżącego pod ścianą. Zanim Harry zdołał
ją powstrzymać, ruszyła do przodu. Jak zwykle zwyciężyła ciekawość. Gdyby tylko
wiedziała, jak bardzo pożałuje tych kilku kroków... Nagle powietrze zgęstniało,
niemal zaczęło dusić. Gryfonka zakryła usta dłonią, by nie krzyknąć. Na
podłodze tuż przed nią leżał Draco Malfoy, jeśli w ogóle można było tak
powiedzieć. Całe jego ciało opływało krwią. Oczy patrzyły nieprzytomnie w
stronę otwartych drzwi. Nagle z jego ust wydobył się żałosny jęk, przeradzający
się w krzyk, wrzask człowieka, który cierpi katusze.
- Musisz jeszcze trochę
wytrzymać, Draco - Hermiona odwróciła się i zobaczyła w świetle lampy, bladą,
przerażoną twarz Harrego. W ręku trzymał buteleczkę z jakimś eliksirem.
Pochylił się, złapał Malfoya za zakrwawioną koszulę i wlał mu płyn do ust. Jeszcze
przez chwilę musiała znosić widok drgającego ciała ślizgona. Po chwili nieco
się uspokoił, a Harry wyszedł z pokoju, czyszcząc rękę zaklęciem, którego
kiedyś sama go nauczyła. Znów wszystko zaczęło wirować. Hermionie robiło się
już niedobrze od tych zmiennych scenerii.
*
Byli w tym samym pomieszczeniu. Tym razem
Draco leżał w kącie, zwinięty w kłębek. Wyglądał lepiej, niż w poprzednim
wspomnieniu. Harry pojawił się po chwili.
- Musisz coś zjeść, Malfoy. Nie
chcemy, żebyś umarł.
- Spadaj stąd! Wynoś się
słyszysz?! Wynoś się! Nienawidzę cię, nienawidzę, rozumiesz?! - Draco zerwał
się na nogi i po chwili znów upadł na podłogę. Spazmy bólu co chwilę rzucały
jego ciałem. Oczy zaszły mu mgłą, ręce drżały mocno, usta same wypowiadały
słowa.
- Uspokój się do cholery!
- Spieprzaj! Wyjdź! Wychodź,
powiedziałem! Zabiję cię, zabiję. Zabiję wszystkich, gdy to minie! Zabiję!
Zabiję tę twoją Szlamę i Rudzielca! Zabiję! - blondyn zakrztusił się własną
krwią, upadł na plecy i zaczął przeraźliwie charczeć. Harry jednym zaklęciem
przywrócił ślizgonowi normalny oddech i podszedł bliżej.
- Musimy się pozbyć Mrocznego
Znaku! Jesteś już blisko! Weź się w garść, do jasnej cholery!
- Wyjdź! Wyjdź stąd! Zostaw mnie
w spokoju! Powiem o was śmierciożercom! Wydam was! - Draco krzyczał coraz
głośniej. Harry nie robił sobie nic z tych gróźb. Wiedział, że ślizgon mówi to
w amoku.
Hermiona patrzyła na tę scenę,
błagając w myślach, by w końcu się skończyła. Musiała wytrzymać jednak kolejne
minuty, w których Harry próbował zmusić Malfoya do jakiegokolwiek ruchu. Na
początku szarpał go za koszulę, później, w przypływie złości wymierzył mu
policzek. W normalnych okolicznościach, Draco zapewne zacząłby walczyć, ale ku
zdziwieniu gryfonki, skulił się na podłodze i zamknął oczy. Wstrząsnęła nim
nowa fala bólu. Hermiona usłyszała pełen cierpienia krzyk, po czym wspomnienie
się zatarło.
*
- Jak się czujesz, Malfoy? -
Harry siedział na kanapie w jakimś nieznanym Hermionie pokoju. Draco leżał na
dywanie, mrużąc oczy.
- Boli jak cholera, Potter -
zdołał wykrztusić blondyn.
- Niedługo powinno przejść.
Według wskazówek Dumbledora, za kilka tygodni będzie po wszystkim.
- Siedzimy tu już pół roku. Za
każdym razem mówisz o kilku tygodniach - Malfoy zacisnął dłonie w pięści i
zamknął oczy. Nieznośny ból palił jego przedramię, przenosił się na barki,
atakował kręgosłup i wdzierał się podstępnie do mózgu.
- Nie będę tu siedział wieczność.
Obiecałem, że wyciągnę cię z tego bagna, ale nie mogę dłużej wszystkich
okłamywać - Hermiona patrzyła na Harrego, dostrzegając coraz więcej szczegółów.
Wybraniec wyglądał, jakby przeżył jakąś straszliwą chorobę. Owszem, Malfoy
wyglądał jak wyciągnięty z grobu, ale starała się na niego nie patrzeć. W jej
głowie wciąż tkwiły jego krzyki.
- I tak się dowiedzą. Przecież
czytałeś wczoraj ten list. Będę teraz przebywał z wami trochę dłużej - mimo
cierpienia, Malfoy zdołał przywołać na twarz jeden ze swoich
charakterystycznych uśmiechów. Gryfonka miała już dość, chciała, żeby to się
skończyło. Ku jej przerażeniu, świat znów zaczął drgać, obrazy zlały się w
jeden i po chwili byli zupełnie gdzie indziej.
*
Draco
siedział w fotelu. Ramię miał zawinięte w magiczny bandaż, znany Hermionie ze
Szpitala Świętego Munga. Ślizgon wyglądał równie okropnie jak w poprzedniej
scenie. Na jego kolanach leżały otwarte koperty.
- Kolejne listy? - Harry wszedł
do pokoju i przystanął przy oknie.
- Tak, chcą, żebym został wtyką.
Nie wiem co robić, Potter.
- Nie masz trudnego wyboru. Albo spieprzysz
wszystko, co robiłeś przez ostatnie dziesięć miesięcy i uciekniesz, albo w
końcu przestaniesz być dupkiem i nam pomożesz.
- Pomogę wam? - Draco wstał,
rozrzucając listy.
- Tak, masz być wtyką u
śmierciożerców, jeśli dobrze zrozumiałem.
- A co jeśli się zgodzę?
- Na pewno nie dostaniesz w
nagrodę pucharu - prychnął Harry.
- Bardzo śmieszne, Potter. Pytam
poważnie.
- Ministerstwo jest w stanie
wyczyścić ci konto, jeśli to zrobisz.
- Interesujące, ale nie wiem, czy
mam ochotę na coś takiego.
- Nie chcesz żyć normalnie? Twój
ojciec jest w Azkabanie, matka Bóg wie gdzie. Mógłbyś w końcu zacząć od nowa.
- Ja? Zacząć od nowa? Oczywiście,
po prostu raj, Miodowe Królestwo. Na Merlina! Jak ty to sobie wyobrażasz?
- Nie wyobrażam sobie tego,
Malfoy. Dumbledore miał bujną wyobraźnię, a tak się składa, że wspominał mi o
dużej liczbie rzeczy - drwiący uśmiech Harrego był ostatnią rzeczą, jaką
zobaczyła. Po chwili jakaś siła pociągnęła ją w górę.
***
Draco
siedział w Pokoju Życzeń od dobrych kilku godzin. Oczywiście nikt nie pomyślał
o tym, że czas w myślodsiewni płynie inaczej. Spędził więc cudowny czas,
próbując nie myśleć, co stanie się po powrocie Pottera i Granger. Wybiła ósma
wieczorem, gdy srebrzysta ciecz zaczęła drżeć i w pomieszczeniu znów byli we
trójkę. Zapadła cisza, jakiej jeszcze nigdy nie doświadczył. Czuł się tak,
jakby zapadła parna noc. Powietrze ściskało niemiłosiernie, sprawiało, że oddychanie
przychodziło z trudem. W oczach Granger dojrzał wszystkie bolesne wspomnienia.
Mimo że nie brał udziału w tym kilkugodzinnym pokazie, teraz, w ciągu kilku
sekund zobaczył wszystko. Przypomniały mu się sceny z ciemnej piwnicy, krew,
krzyk, ból. Czuł się tak, jakby stanęła przed nim ściana deszczu, jakby krople
wdzierały mu się prosto do serca, topiły go od środka. Wydawało mu się, że mija
wieczność, tymczasem stał tak mniej niż minutę.
- Widziałaś wszystko, Hermiono -
głos Harrego brzmiał nieznośnie w tej ciszy.
- Moglibyście zostawić mnie na
chwilę samą? - gryfonka uniosła wzrok i posłała błagalne spojrzenie Wybrańcowi.
- Oczywiście - Harry zmusił
Dracona do wyjścia i zamknął drzwi Pokoju Życzeń. Dziewczyna opadła na podłogę,
oparła głowę o ścianę i zaczęła powoli nabierać powietrze. Przed oczami stał
jej tylko i wyłącznie jeden obraz - Malfoy we krwi. Zaczęła się zastanawiać, co
teraz będzie. Przecież nie mogła nagle się zmienić, nie mogła zapomnieć
wszystkiego, co jej zrobił. Ale wiedziała też, że nie będzie mogła zapomnieć
widoku tej krwi. Dusza rwała się jej na dwie części. Z jeden strony ufała
Harremu, wiedziała, że Dumbledore podejmował zawsze dobre decyzje, a z drugiej
widziała swojego odwiecznego wroga. Nie przychodziło jej do głowy żadne
rozwiązanie.
***
- Myślisz, że dobrze zrobiliśmy?
- Harry stał na korytarzu siódmego piętra, patrząc przez okno na błonia.
- Mówiłem ci, że to na twoją
odpowiedzialność, Potter.
- Przestań. Widzę, że ciebie to
wszystko też uderzyło. Przypomniałeś sobie to samo, co my?
Draco pokiwał tylko głową. Odkąd
wyszli z Pokoju Życzeń, ból w przedramieniu wciąż go dręczył. Potter musiał to
zauważyć. Rana dawała o sobie znać za każdym razem, gdy ślizgon przypominał
sobie o dawnych czasach. Teraz było gorzej niż kiedykolwiek.
- Boli, prawda? - Wybraniec
odsunął się od okna, zauważając spazm na twarzy Malfoya.
- Boli. Nie znasz jakiegoś
zaklęcia? - blondyn uniósł wzrok na Harrego, który pokręcił głową.
- Ja znam - głos Hermiony rozległ
się nagle w korytarzu. Szła w ich stronę z kamienną twarzą. Zatrzymała się
przed Draconem i wycelowała w niego różdżką.
- Jesteś pewna, Granger?
- Tak, jestem pewna - syknęła
zirytowana, po czym wypowiedziała pod nosem jakąś formułkę. Draco poczuł, że
ból znika, a na jego miejsce pojawił się chłód. Rana przestała dawać o sobie
znać. Kiwnął głową. Tylko tyle mógł zrobić.
- Nie ma za co - Hermiona
odwróciła się na pięcie i ruszyła korytarzem. Sama nie wiedziała, co właściwie
zrobiła. Może po prostu miała dość widoku czyjegoś bólu?
***
Draco
siedział w swoim dormitorium na szczycie wieży i powoli doprowadzał do porządku
wszystkie meble. Napadał szału, który miał tu miejsce, zdawał się być niezwykle
odległym wspomnieniem. Zaklęciami naprawiał krzesła, sklejał lustro i wazon.
Czuł się tak, jakby zbierał do kupy swoje życie. Nigdy by nie pomyślał, że
wszystko potoczy się tak szybko. Gdy wybierał się z McGonagall na spotkanie
Zakonu, nie przeszło mu przez głowę, że nagle wszystko zmieni obrót. Pokazali
wszystko Granger, teraz wiedzieli już wszyscy. Nie był już śmierciożercą, nie
było Mrocznego Znaku. Nadszedł czas na przygotowania do misji. Ale jak miał to
robić? Jak miał przygotować się na spotkanie z przeszłością? Bał się wracać do
tego po tak długim czasie. Zostały mu dwa miesiące. Jedyne co może zrobić to po
prostu czekać.
***
Hermiona
siedziała na kanapie w pokoju wspólnym, a Harry obejmował ją ramieniem. Czuła
się znowu jak podczas roku szkolnego. Znów miała przy sobie przyjaciela.
- Ufam ci, Harry. Nie będę robić
więcej scen, przepraszam - jej głos był słaby i pełen skruchy.
- Hermiono, przecież wiem, że
go... nie trawisz. Nie musisz niczego udawać - spojrzał Hermionie w oczy.
- Kiedy zobaczyłam przez co
przechodziliście, przez co on przechodził... Jakoś przeżyję, Harry. Przecież
wypełni misję i zniknie, prawda?
- Tak, prawda - Harry uśmiechnął
się blado. Sam już nie wiedział czy Draco będzie w stanie zniknąć. Cieszył się
jednak, że Hermiona w końcu dała za wygraną.
- Jak długo znosiłeś ten krzyk,
Harry? - spytała nagle.
- Co? O czym ty mówisz?
- Jak długo tak cierpiał? Ta
krew, wrzaski, szał... Ile to trwało?
- Spędziliśmy jedenaście miesięcy
gdzieś na końcu świata. Tak okropnie wyglądało to przez pierwsze pięć miesięcy.
Z początku był bliski śmierci, wykańczał się. Myślałem, że nie dam rady,
wymięknę, ale obiecałem Dumbledorowi, musiałem to zrobić. McGonagall pomagała
nam, ale wszystko i tak było na moich barkach. To ja wysłuchiwałem wszystkich
tych krzyków nocami.
- Zmienił się? - to pytanie
wyrwało się z ust Hermiony bezwiednie.
- Tak, Hermiono. Uwierz mi, że
tak.
- Wiesz, że długo zajmie mi
przyzwyczajenie się do tego faktu?
- Wiem. Nie martw się, dasz radę.
Nie zamierzam nigdzie uciekać. Będę tu z tobą - uśmiechnął się, tak jak za
dawnych czasów. Hermiona znów czuła się bezpieczna. Tylko gdzieś głęboko czuła
dziwną niepewność. Czekały ją trudne miesiące. Gdzieś ponad jej głową, na
szczycie wieży, siedział jej największy wróg, największa zagadka, największy
problem.
---
Rozdział dłuższy niż poprzednie. Jestem z niego nawet zadowolona :) Mam nadzieję, że wam też się spodoba. Następny za tydzień.
Niogarnięta Florence wprawdzie przeczytała poprzednią częśc rozdzaiłu, ale była tak zmęczona, ze niaml zasnęla przed monitorem.Wracam do nadrobienia zaległości. Podoba mi się motyw wymazania mrocznego znaku. Świetne jest to,że choć zniknął, nadal sprawia ból, nie pozwala zapomnieć o przeszłości. Mimo wszystko. Nie jest sielankowo, to prawda, ale mam nadzieję, że za niedło pojawi się szczypta humoru. Z niecierpliwością czekam również na pogłębienie się relacji Dracona i Hermiony, bo w tym opowiadaniu ona nie będzie za prosta. Życzę weny! ;*
OdpowiedzUsuńBył to niewątpliwie bardzo ważny rodział, wiele spraw zostało wyjaśnionych i myślę,że dzięki temu Hermionie łatwiej będzie zaakceptować Malfoya. Zwłaszcza,że dla niego otworzenie się przed Granger też napewno łatwe nie było. Ciekawa jestem jak będą wyglądały ich wzajemne stosunki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Orchidea
Bardzo podobała mi się ta notka. Przedewszystkim genialnie opisałaś emocje bohaterów,ich wątpliości i odczucia. Mam nadzieję,że po wyjściu prawdy na wierzch będą w stanie się zaakceptować i zrozumieć.
OdpowiedzUsuńTeraz wyczekuje kolejnego rozdziału.
Aleksandra
Co do mojego komentarza pod ostatnim rozdziałem, to wiem, że zakończyłaś w takim, a nie innym momencie, by podsycić moją (naszą) ciekawość. Jeśli o mnie chodzi, to po ostatnim rozdziale byłam na tyle nienasycona, że po przeczytaniu tego.. kurde! dalej jestem nienasycona. I nie chodzi o to, że nie wyjaśniłaś pewnych rzeczy, bo wyjaśniłaś wiele. Po prostu tak bardzo polubiłam Twój styl pisania, tą historię, że jak już zacznę czytać, to nie mogę się oderwać, naprawdę. Gratuluję C bardzo, bo wiele opowiadań w życiu czytałam, a Twoje jest trzecim, które wzbudza we mnie takie emocje, że non stop mam mało. ;)
OdpowiedzUsuńNo.. ale co rozdziału: oczywiście świetny! Wiele rzeczy się wyjaśniło. Mam nadzieję, że Hermiona w dość szybkim czasie dojdzie do siebie. Już pomogła blondynowi, co jest dobrym znakiem. Poza tym, ten pomysł z wymazaniem Mrocznego Znaku jest genialny! Malfoy wtyką, to już dopiero coś! :) Zadziwiasz mnie pomysłami z każdym kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale również mnie zaskoczysz. Czekam z niecierpliwością.
Weny życzę! ^^
Dziękuję :* Twój komentarz wiele dla mnie znaczy. Bardzo dużo serca wkładam w pisanie i cieszę się, gdy komuś sprawia przyjemność czytanie tego ;) Kolejny rozdział już jest gotowy i czeka na publikację w przyszły weekend. Będzie się działo :) Na pewno trochę zaskoczę wszystkich.
UsuńRozdział bardzo mi się podoba. Tak historia.. od pierwszego rozdziału wiedziałam, że będzie wyjątkowa. Cóż... sama pisze Dramione, ale twoje po prostu mnie zachwyciło. Nie wiem co moge tu dodać. To jak piszesz, ta cała historia to cos pięknego. Szkoda tylko, że każesz nam czekać w niepewności do następnego wekeendu. Bedę czekała cierpliwie i wytrwale, bo warto. W 100000% warto ♥ ~łapa
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Może skuszę się i wstawię rozdział wcześniej. Jest już gotowy. Sama nie mogę się doczekać aż go wstawię.
UsuńNowy rozdział na http://only-hope-dramione.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdzis juz nie dam rady skonczyc, nirtuje mnie jedno pytanie , ja on ma wrócic do szeregów śmierciozerców skoro usunał mroczny znak?? Przeciez to samobójstwo..
OdpowiedzUsuńJa też na dzisiaj kończę czytanie, ale jutro powrócę. Hermiona musi to wszystko przerobić, ale już chyba najgorsze jest za nią. Aż ciężko sobie wyobrazić jaką gehennę przeszedł Draco. Pięć miesięcy niekończącego bólu. Ale w końcu nie tak ławo zlikwidować mroczny znak.
OdpowiedzUsuńfajny :3 http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńSceny, gdzie Draco tak cierpi i krzyczy mocno mną wstrząsnęła. To jest coś. W końcu mogłam przeczytać wersję prawdziwego zdjęcia Mrocznego Znaku :) W końcu co jak co, ale Voldemort na pewno by nie chciał, by jego słudzy tak szybko i bezboleśnie mogli pozbyć się Znaku.
Wspaniale piszesz :)
Coraz więcej spraw się wyjaśnia. Opisy cierpienia Draco były na prawdę dotykające. Teraz, gdy Hermiona wie już wszystko myślę, że łatwiej będzie jej nawiązać z nim kontakt.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To opowiadanie jest.. zajebiste!
OdpowiedzUsuńBrak mi słów!
Serio..
Eh,
To, co musiał przeżywać Draco - coś strasznego!
OdpowiedzUsuńDobrze, że między Hermioną, a Harrym wszystko jest ok :)
Zauważyłam, że mało jest tu Rona, za którym co prawda nie przepadam, ale ciekawi mnie dlaczego jest odsunięty od swoich przyjaciół.