Draco
zszedł po schodach i usiadł na kanapie obok Harrego. Wiedział, że Wybraniec
będzie czekał, aż wróci. Pewnie bał się, że Granger mu coś zrobi.
- Mówiłem ci, żeby powiedzieć jej
wcześniej - głos blondyna był słaby, jak gdyby te wszystkie wcześniejsze słowa
go wyczerpały.
- Myślisz, że gdyby dowiedziała
się o tobie zaraz po śmierci Voldemorta, to byłoby lepiej? - Harry przyglądał
się Malfoyowi, próbując odczytać z jego zachowania, co przed chwilą miało
miejsce w pokoju Hermiony.
- Powiedziałem jej swoją część,
Potter. Ale myślę, że musi wiedzieć też o pozostałych rzeczach.
- Mam jej powiedzieć, że kryłem
cię przez ostatni rok? Mam przyznać się przed nią, że po Bitwie cię ukrywałem,
pomagałem ci? Przecież ona mnie zabije, rozumiesz? - Harry coraz bardziej się
gorączkował.
- Nie uważasz, że jest już w
stanie pokonać swoją żądzę mordu? Wytrzymała rozmowę ze mną, Potter. Dasz sobie
radę, w końcu znasz ją nie od dziś.
- I co? Pójdę do niej i powiem,
że okłamywałem ją na każdym kroku, że zamiast w
Akademii Aurorów siedziałem z tobą gdzieś na końcu świata i pozbywałem
się tego cholernego Mrocznego Znaku? Myślisz, że jak zareaguje? Wybuchnie ze
złości, nie będzie w stanie tego zrozumieć. Ja wiem, że się zmieniłeś, ufam ci.
Dumbledore ci ufał, więc ja też... Ale ona nie może swojej nienawiści do ciebie
nagle wyłączyć.
- Może mnie nienawidzić, ale do
mojej obecności musi się przyzwyczaić. Dobrze, że nie widziałeś, jak
zareagowała na mnie w Hogwarcie. Dziś było lepiej niż myślisz. Po prostu trzeba
będzie trochę pocierpieć. Sam też długo się przekonywałeś.
- Tylko, że ja, to ja. Hermiona
nie jest taka prosta, jak ci się wydaje.
- Wiem, że nie będzie łatwo,
Potter. Jesteście gryfonami. Z wami nigdy nie jest łatwo.
- Powinniśmy użyć myślodsiewni.
Wtedy unikniemy tych wszystkich wyjaśnień - Harry puścił uwagę Malfoya mimo
uszu i zaczął chodzić po salonie.
- Myślisz, że powstrzyma się od
pytań, gdy zobaczy szczegóły? Przecież wiesz, jak to wszystko wyglądało? To nie
jest widok dla... dziewczyny - ostatnie słowo ledwo przeszło mu przez gardło.
- Oglądała gorsze rzeczy, Malfoy.
Twoja krew raczej nie zrobi na niej piorunującego wrażenia.
- Nie chodzi mi tylko o to. Sam
wiesz, co mówiłem w napadach szału. Myślisz, że poczuje się lepiej w moim
towarzystwie, gdy to wszystko usłyszy?
- Poradzi sobie. Nasłuchała się
od ciebie tylu obelg, że już się uodporniła.
- Zrobimy to na twoją
odpowiedzialność, Potter.
***
Hermiona
siedziała na parapecie, obserwując kolejnych czarodziei, opuszczających kwaterę
Zakonu Feniksa. Ron pomachał jej i teleportował się zaraz po Billu, Fleur i
pani Weasley. W domu zostali nieliczni. Harry siedział na dole. Wiedziała, że
na nią czeka. W nocy nie zeszła do niego, nie mogła spojrzeć mu w oczy.
Siedziała więc w pokoju i czekała aż jeszcze jedna osoba opuści Dolinę Godryka.
Chciała zobaczyć jak odziana w czerń postać zniknie w jesiennej, porannej mgle.
Niestety nie doczekała się tego. Draco nadal tkwił gdzieś niedaleko. Liczyła
kolejne sekundy i nic się nie działo. Drzwi pozostawały zamknięte, nikt nie
wychodził na zewnątrz. Musiała zejść, nie miała innego wyjścia. Zatrzymała się
tylko na chwilę, by pozbyć się zaklęciami swojego upiornego wyglądu. Nie
chciała pokazywać, że nie była w stanie spać, po tym, co usłyszała.
Schody skrzypiały przeraźliwie,
jakby były złe, że używa ich o tak wczesnej porze. Gdy znalazła się na
parterze, wiedziała już, że nie jest sama. Czuła na sobie czyjeś spojrzenie.
Nie chciała wiedzieć, kto obserwuje ją z fotela w salonie. Skręciła do kuchni i
zabrała się za robienie kawy. W szafce znalazła kilka mugolskich opakowań,
które były pamiątką po jej ostatnim pobycie w domu. Uwielbiała zapach świeżych,
mielonych ziaren. Ten aromat ją uspokajał i dawał pewnego rodzaju nadzieję na
przytomne przeżycie dnia. Starała się opanowywać drżenie rąk, gdy wlewała wodę
do czajnika. Wciąż czuła się jak pod ostrzałem. Musiał ją tak katować? Przecież
powiedział już wszystko, co chciał powiedzieć. Teraz powinien zniknąć, zająć
się swoimi sprawami. Tymczasem jak gdyby nigdy nic, siedzi w fotelu i się jej
przygląda. Idiota - tylko to przychodziło jej w tej chwili do głowy.
- Dzień dobry, Granger - głos
Malfoya rozległ się tak nagle, że gryfonka podskoczyła ze strachu. Woda wylała
się na podłogę, tworząc ogromną kałużę. Pozbyła się jej jednym zaklęciem.
- Co ty tu jeszcze robisz,
Malfoy? - odwróciła się i omal nie wpadła na stojącego tuż za nią ślizgona.
Cofnęła się z obrzydzeniem i skierowała wzrok w drugą stronę.
- Mówiłem, że gdzieś się
wybieram? Nie wydaje mi się - Draco uśmiechnął się w charakterystyczny sposób,
stawiając jeden krok w jej stronę.
- Nie katuj jej dłużej, Malfoy -
Harry wszedł do kuchni i oparł się o blat. Obserwował powolną zmianę na twarzy
Dracona. Cyniczny uśmiech zniknął i pojawiła się na powrót maska obojętności. Blondyn
odsunął się od Hermiony i posłał Wybrańcowi znaczące spojrzenie.
- Musimy ci coś pokazać, Hermiono
- Harry natychmiast wziął się za realizację planu, jaki ułożyli z
Malfoyem.
- Dziękuję, ale jak na razie mam
dość wrażeń - Hermiona starała się być oschła i zimna. Wiedziała, że długo nie
da rady tego ciągnąć.
- Nie zgrywaj się, Granger.
Idziesz z nami i tyle - Draco zmrużył oczy i w jednej sekundzie znalazł się
przy Hermionie. Złapał ją za nadgarstek i po chwili we trójkę teleportowali się
z cichym pstryknięciem.
***
Harry
patrzył z niepokojem na Hermionę. Była wściekła. Widział to w każdym jej ruchu.
Szła korytarzem tuż obok niego. Draco prowadził ich w milczeniu w stronę Pokoju
Życzeń. Przystanął dopiero na siódmym piętrze. Przeszedł wzdłuż ściany trzy
razy, a po chwili pojawiły się na niej ogromne, dębowe drzwi. Pchnął je i po chwili znaleźli się w środku.
Tym razem pomieszczenie było niezwykle wysokie, dobrze oświetlone i prawie
puste. Na środku stała ostatnia rzecz, jaką Hermiona chciała zobaczyć.
- Myślodsiewnia - powiedziała pod
nosem.
- Tak, Granger. Myślodsiewnia -
Draco przystanął kilka kroków od magicznego urządzenia.
- Zamierzacie pokazywać mi jakieś
żałosne wspomnienia? - Hermiona odwróciła się do Harrego, jakby chciała uzyskać
od niego pomoc. Ku jej zdziwieniu, w rękach przyjaciela dostrzegła fiolki pełne
jasnej cieczy. Taka sama tkwiła w kamiennej misie na środku pokoju. Wybraniec
podszedł w milczeniu do myślodsiewni, odkorkował jedną z buteleczek i wlał
zawartość pewnym ruchem do świetlistej toni.
- Musisz to zobaczyć, Hermiono.
Chcę, żebyś wiedziała wszystko - głos Harrego był niepewny, pełen strachu.
- Co? Czegoś jeszcze nie wiem? -
Hermiona patrzyła w oczy przyjaciela, niedowierzając, że mógł przed nią
cokolwiek zataić.
- Przepraszam, Herm. Nie mogłem
tego zrobić wcześniej. Weź mnie za rękę. Zobaczymy to razem - wyciągnął swoją
dłoń w jej stronę, dając znak Draconowi, by został na miejscu. Ślizgon kiwnął
tylko głową, wcale nie chciał brać udziału w tym odgrzebywaniu wspomnień, nie
chciał widzieć siebie w tym wszystkim. Patrzył jak Granger nieśmiało chwyta
rękę Wybrańca i po chwili oboje znikają.
***
Powoli
z ciemności wyłoniło się pierwsze wspomnienie. Gabinet dyrektora, Dumbeldore
siedzący za biurkiem, Harry stojący przy oknie.
- Niedługo nadejdzie ten dzień.
Będziesz musiał to zrobić, chłopcze.
- Nie dam rady go zabić,
profesorze. Brakuje jeszcze dwóch horkruksów. Nie chcę dłużej nikogo narażać.
Hermiona była w niebezpieczeństwie w Dolinie Godryka, gdy zaatakowała nas
Nagini - dziewczyna nabrała powietrza i zebrała się w sobie. Spojrzała na
Wybrańca, który stał obok niej. W jego oczach dostrzegła smutek. Serce o mało
jej nie pękło.
- Zabrnąłeś już za daleko. Nie
możesz się teraz wycofać. Ufam ci, Harry. Jesteś już blisko. Wierzę, że ci się
uda.
- Profesorze, ale co będzie
jeśli... ja tego nie przeżyję? - ostatnie słowa wstrząsnęły Hermioną. Łzy
napłynęły jej do oczu. Bezwiednie złapała rękę Wybrańca, który wciąż towarzyszył
jej w milczeniu. Oglądanie tego wszystkiego było dla niego katorgą. Każde
wspomnienie uderzało go ze zdwojoną siłą. Próbował tego nie pokazywać. Gdy po
chwili obraz zatarł się i przed ich oczami pojawił się jeden z pokoi w
Dziurawym Kotle, Hermiona mocniej ścisnęła jego rękę.
- Profesorze Dumbledore! Co tu
się dzieje?! - Harry rzucał się po pokoju, łapał się za głowę i co jakiś czas
zerkał na dyrektora.
- Muszę zginąć, Harry. Nie ma
innego wyjścia.
- Słucham?! Zawsze jest inne
wyjście!
- Tym razem nie, Harry. Draco
Malfoy dostał misję od Voldemorta - ma mnie zabić. Nie pozwolę mu jednak na to.
On nie chce tego zrobić - Dumbledore spojrzał Harremu w oczy - Profesor Snape
załatwi to jak należy.
Hermiona nagle zaczęła wszystko
rozumieć. Fakty powoli zaczęły się składać w jedną całość. Harry znikał w
dziwnych okolicznościach, spotykał się z Dumbledorem, przygotowywał się do
walki, zdobywał horkruksy, Snape miał zabić... Zanim zdążyła dokończyć, poczuła
jak coś ciągnie ją w górę. Po chwili stała wraz z Harrym w Pokoju Życzeń. Czuła
łzy spływające po policzkach, ale nie ocierała ich. Pozwalała im płynąć,
chciała pozbyć się wszystkich zbędnych myśli. Wiedziała, że czeka ją o wiele
więcej.
- Wszystko w porządku, Potter? -
głos Malfoya wybudził Hermionę.
- Tak, potrzebna nam kolejna
fiolka. Hermiona, może chwilę odpoczniesz? - zwrócił się do gryfonki, która
patrzyła wciąż w jeden punkt.
- Nie, jest dobrze. Nie
odwlekajmy tego.
---
Rozdział miał być dłuższy, ale postanowiłam podzielić go na dwie części. Dzisiejszy dzień był trochę szalony, więc post jest tak późno. Teraz częstotliwość postów się zmieni. Mam coraz więcej pracy w szkole. Druga część tego rodziału pojawi się w weekend ( piątek, sobota lub niedziela), kolejne rozdziały będą co tydzień, również w weekendy.
Wiesz... bardzo podoba mi się sposób w jaki opisujesz nie tylko kolejne zdarzenia, ale i emocje bohaterów. Ponadto polubiłam nawet to, że naginasz trochę fakty - dodajesz swoje. To sprawia, że ta historia, mimo że jest kontynuacją, to jest również jakby odrębną historią. Bardzo mi się to podoba. :D
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to jest jedna rzecz, która akurat w tym rozdziale bardzo mi się nie spodobała: czemu on taki krótki? Czemu zakończony w takim momencie? Tak, tak, wiem, nauka. Jednak jestem trochę zawiedziona, bo kiedy wkręciłam się w czytanie, nagle okazało się, że jakoś tak... rozdział się skończył. I nie mogę się doczekać następnego! Co prawda weekend już od jutra, więc czekam cierpliwie na część drugą. Wierzę, że Hermiona (jak i ja) dowie się już wszystkiego o słodkim blondynie - muszę się zwierzyć, że mam wielką słabość do Draco, mimo że jest totalnym dupkiem. Szkoda, że Rowling nie połączyła go właśnie z Granger. To dopiero byłaby historia! :D
Chyba trochę się rozpisałam... Ale wiedz, że jestem, czytam, czekam, zawsze. :)
Życzę weny, no i powodzenia w szkole!
Do usłyszenia! ^^
Rozdział skończył się w taki sposób, by podsycić ciekawość ;) Przepraszam, że tak to wszystko wyszło, ale wczoraj były Walentynki, trochę zwariowany dzień, brak organizacji itd. ;)
UsuńPodsycać ciekawość. Ech, to nie musisz korzystać z takich serialowych zakończeń, bo zachęcasz czytelnika na początku, w środku i na końcu. Wiele rzeczy się dla Hermiony wyjaśniło, ale jak zauważyłam, to nadal jest jeszcze roztrzęsiona tym wszystkim. Pewnie następne wspomnienie będzie jeszcze bardziej bolesne. Uwielbiam przyjaźń między Hermioną, a Harrym. Jest taka czysta i bezgraniczna.
OdpowiedzUsuńsuperrrr ♥ http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, a wspomnienia jeszcze lepsze. Pomału ta historia nabiera rumieńców :D
OdpowiedzUsuńPakt Poter-Malfoy tego jeszcze nie było, ciągle mnie zadziwiasz, historia nabiera rozpędu, coraz bardziej mi się podoba. Lece dalej bo strasznie wciąga :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia mm
Harry pomagający Draco. Ciekawie i niespotykanie :D
OdpowiedzUsuńNo to się porobiło. Niezły kombinator z tego Dumbledore'a sprytnie to sobie wszystko wykombinował. Ciekawe, czy Hermiona wybaczy Harry'emu, że tyle przed nią zataił?
OdpowiedzUsuń