sobota, 9 lutego 2013

4. Wyjaśnienia


    Hermiona siedziała w fotelu, zastanawiając się, jak długo będzie musiała to wszystko znosić. McGonagall kręciła się po pokoju, nie kryjąc zdenerwowania. Co chwilę chowała twarz w dłoniach, próbowała zebrać myśli. Tymczasem on nie zdradzał żadnych emocji. Wpatrywał się w jeden punkt i zdawał się być obojętny wobec obrotu spraw. Trwali w ciszy od kilkunastu minut. Hermionie drżały ręce. Chciała to skończyć, rzucić jakieś zaklęcie na Malfoya i pozbyć się go raz na zawsze. Z upływem czasu zdała sobie jednak sprawę, że McGonagall wcale nie była zdziwiona obecnością ślizgona. To na nią ciągle zerkała, nią się denerwowała. Co tu się działo do cholery? Odkąd Malfoy był tu mile widziany? Czuła, że coś tu nie gra, coś nie pasuje.
- Panno Granger - głos McGonagall był zimny i stanowczy - nie życzę sobie więcej takiego zachowania. Od tej pory Draco będzie przebywał w zamku, a jako odpowiedzialna i inteligentna uczennica, powinnaś mnie zrozumieć.
- Słucham? Z całym szacunkiem, ale... ma pani zamiar trzymać na terenie szkoły śmierciożercę? - odpowiedziała, zrywając się z fotela. Kątem oka, zauważyła, że Malfoy nadal tkwi w tej samej pozycji, a kąciki jego ust uniosły się w drwiącym uśmiechu.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, Hermiono! - McGonagall oparła się o blat biurka i wychyliła w stronę gryfonki, jak kot gotowy do skoku - Jesteś w Zakonie Feniksa, powinnaś doskonale wiedzieć, jak to teraz wygląda. Bitwa się skończyła, lecz wojna nadal trwa. Draco Malfoy ma do wykonania misję, a ty nie możesz mu przeszkadzać. Cokolwiek myślisz, cokolwiek ci się zdaje, nie wolno ci działać pochopnie! Prędzej, czy później i tak się wszystkiego dowiesz. Będziesz wiedziała nawet więcej, niż byś chciała! Od tej chwili masz uważać na każdym kroku, zrozumiano? Nie wtykać nosa tam, gdzie nie trzeba, siedzieć cicho i się nie wychylać. Nie jesteśmy bezpieczni. Jeszcze nie jesteśmy - wzrok profesor padł na Dracona, który słuchał całej tej wypowiedzi z mieszanymi uczuciami - Teraz możesz już wyjść, panno Granger. Nikomu ani słowa o tej rozmowie. Musimy zacząć zachowywać się jak dorośli. Raz jeszcze zobaczę różdżkę wyciągniętą w stronę pana Malfoya, a zastanowię się nad odpowiednimi konsekwencjami. Żegnam - McGonagall po raz pierwszy użyła takiego tonu w rozmowie z Hermioną. Zadziałało to jednak tak, jak zamierzała. Gryfonka wymaszerowała z gabinetu, trzaskając drzwiami. Przynajmniej wszyscy mięli pewność, że dobrze zrozumiała.
***
            Draco przysłuchiwał się tej całej wymianie zdań, nie mogąc uwierzyć, że bierze udział w czymś takim. Podniesiony głos McGonagall słyszał już nie raz, ale Granger nigdy nie zwracała się w ten sposób do żadnego nauczyciela. W normalnej sytuacji byłoby to całkiem zabawne. Niestety teraz wydawało się być idealnie na miejscu. Nie był idiotą, wiedział, że ta przemądrzała gryfonka miała rację. A raczej miałaby rację, gdyby na prawdę był śmierciożercą. Ten jeden fakt, o którym wiedziało jedynie kilka osób, zmieniał wszystko. Ma pani zamiar trzymać na terenie szkoły śmierciożercę? - i jak odpowiedzieć na takie pytanie, skoro ma się odwrotną informację. Z resztą, mniejsza z tym. Po co ogłaszać wszystkim, że wcale nie jest sługą Czarnego Pana. Co by to zmieniło? Po prostu straciliby jedno określenie wobec niego - śmierciożerca. Nienawidził tego słowa, wykańczało go powoli od środka.
- Draco, mówiłam że nie będzie łatwo - słowa McGonagall wyrwały go z rozmyślań.
- Przecież nic się nie stało. Wspominałem przecież, że jestem przyzwyczajony. Racja, wściekła panna Granger to widok niecodzienny, ale dała pani sobie radę - próbował się nie roześmiać.
- To wcale nie jest zabawne, Draco. Takich sytuacji będzie więcej.
- Nie wydaje mi się. Tylko gryfoni mają taki tupet - szyderczy uśmiech pojawił się na twarzy chłopaka. Miło było wrócić do starych przyzwyczajeń z czasów szkolnych. Szyderstwa były jednym z nich.
- A mi wydaje się, że powinieneś powstrzymać swój język przed zbędnymi komentarzami. Odrobina dyskrecji ci się przyda - McGonagall zgasiła go, nim zdążył zabrnąć za daleko.
- No więc, co dalej? Wracamy do normalnego życia? - Draco wstał z fotela. Chciał wyjść i zaszyć się znowu w dormitorium. Potrzebował odrobiny spokoju.
- Za dwa, trzy miesiące szkoła znów będzie działać. Wykorzystaj ten czas na przygotowania. Teraz możesz już wrócić do siebie. Uczniom wystarczy na dzisiaj rozrywek - McGonagall wskazała mu drzwi.
- Ach, czyli oglądanie mnie to rozrywka - Draco uśmiechnął się w typowo ślizgoński sposób i opuścił gabinet.  Na szczęście po drodze na siódme piętro nikogo nie spotkał. Wchodząc po schodach na szczyt wieży, czuł się jak wczorajszego wieczora. Po porannym odprężeniu nie było już śladu. Dlaczego akurat ta Granger musiała tu być? Zdawał sobie sprawę, że będzie ciężko wszystko przed nią kryć.
- Ja to mam szczęście - powiedział sam do siebie, biorąc do ręki list, który zostawił na łóżku. Musiał przeczytać go raz jeszcze.

Draco,
przyszedł czas na wyjaśnienia. Jeżeli wszystko poszło zgodnie z moimi oczekiwaniami, jesteś teraz bezpieczny i na spokojnie możesz dowiedzieć się wszystkiego. Chciałbym Cię uprzedzić, że nie wszystko będzie jasne i klarowne. Na szczęście, tylko na początku. Później zdasz sobie sprawę, po co cała ta gra.
Trzeba zacząć od tego, że planowałem wszystko od dłuższego czasu. Znałem Ciebie, jaki i Voldemorta, na tyle dobrze, że byłem w stanie przewidzieć bieg wydarzeń. Zdawałem sobie sprawę z tego, że to Tobie przypadnie zadanie pozbawienia mnie życia. Wiedziałem też, że tej misji nie wypełnisz. Nie chciałem tego, nie mogłem znieść myśli, że zabijając mnie, zabijesz też siebie. Niezależnie od tego, jak teraz wygląda świat, w jaki sposób zginąłem i kto mnie pokonał, chcę byś zdawał sobie sprawę z tego, że wiedziałem kim jesteś. Może ty tego nie wiedziałeś, może nadal nie wiesz, ale ja doskonale poznałem Twoją duszę.
Miałeś zaledwie kilka lat, gdy po raz pierwszy Cię zobaczyłem. Przybyłem do Malfoy Manor wraz z kilkoma aurorami, by przesłuchać Twego ojca. Byłem wtedy świadkiem jednej z najstraszniejszych rzeczy, jaka może przytrafić się dziecku. Na Twoich oczach zginęli niewinni ludzie. Serce rozpadało mi się na kawałki, gdy widziałem Cię wpatrzonego w martwe ciała na posadzce. Od tamtej pory, za każdym razem widziałem w Twoich oczach ten sam wyraz. Gdy dostrzegłem Cię w Wielkiej Sali podczas ceremonii przydziału, nadal tkwił w nich ból, cierpienie, gniew i bezsilność. Chroniłeś się na wszystkie możliwe sposoby. Byłeś niedostępny, skryty i zimny. Rodzina w ogóle dla Ciebie nie istniała, nie słyszałeś o przyjaźni czy miłości. Wszystko dostarczało Ci jedynie bólu.
Zapewne w tej chwili wszystko wygląda inaczej. Wierzę, że Harry Potter zdołał zabić Voldemorta. Możliwe, że część bólu zniknęła, ulotniła się. Mówiąc jednak szczerze, jestem pewien, że nadal cierpisz. Czas przed moją śmiercią poświęciłem na ułożenie planu. Planu, który miał Cię zaprowadzić do wolności. Z całego serca pragnąłem, byś był taki, jakim na prawdę jesteś. Mam nadzieję, że ta misja pozwoli Ci w końcu pożegnać się z przeszłością. Jednocześnie pomożesz wszystkim, których kiedyś krzywdziłeś.
Przechodzimy na reszcie do sedna sprawy. Wbrew pozorom jest ona trudna, pogmatwana i ciężka do wyjaśnienia. Chcę, żebyś współpracował z tymi, którzy po mojej śmierci, będą chcieli odbudować Hogwart. Twoim najważniejszym zadaniem, byłoby dostarczanie informacji, fałszywa współpraca z worgiem. Nie robiłbyś tego przez cały czas. Te działania będą prowadzić do pojmania ostatnich śmierciożerców. Tylko Ty będziesz mógł pomóc, tylko Ty znasz ten inny świat. Najważniejszym powodem, dla którego wybrałem właśnie Ciebie, jest jednak to, że to Twoja ostatnia szansa na życie. Musisz otworzyć oczy, Draco. Wszystko wokoło się przewartościowuje.
Możesz czuć się teraz okropnie. Możesz mnie nienawidzić, możesz się poddać, ale pamiętaj, że zawsze wierzyłem, że dasz radę to pokonać. Większość rzeczy leży w Twoich rękach. To Ty zadecydujesz w jaki sposób będziesz pomagał, Ty będziesz w tym wszystkim najważniejszy. To będzie Twoja walka.
Albus Dumbledore
P.S. Wiele spraw jeszcze bardziej się skomplikowało, prawda? Na inne pytanie musisz poszukać odpowiedzi. Niektóre znajdziesz niezwykle blisko, niektóre przyjdą z czasem. Miej oczy otwarte.

Draco odłożył list do koperty. Tym razem zdołał powstrzymać targające nim emocje. Przed oczami stawały mu po kolei sceny z Malfoy Manor. Tamten dzień, gdy po raz pierwszy usłyszał słowa Avada Kedavra, zielony błysk, śmierć domowego skrzata, śmierć jednego ze sług... Ból ścisnął mu serce. Poczuł jak osuwa się na podłogę. Po chwili zanurzył się w ciemności.
***
            Hermiona siedziała na  łóżku w jednym z wolnych dormitoriów. Ciągle nie mogła uwierzyć w to, co stało się przed chwilą. Malfoy w Hogwarcie, słowa McGonagall... To wszystko było dla niej wręcz abstrakcją. Myślała, że sprawa szybko się wyjaśni, Malfoy zniknie. Tak się jednak nie stało. Draco Malfoy ma do wykonania misję, a ty nie możesz mu przeszkadzać - co tu się działo? Malfoy i misja? Kto jest tak chory, by ufać temu śmierciożercy? Będziesz wiedziała nawet więcej, niż byś chciała - w chwili, gdy to usłyszała, nie chciała wiedzieć już nic więcej. Nie chciała mieć nic wspólnego z tym wszystkim. Na dodatek nie było tu nikogo, z kim mogłaby porozmawiać. Była ciekawa, czy Harry i Ron wiedzieli o tym szaleństwie.
- Cholera, w co ja się wpakowałam? - Hermiona opadła na poduszki i zamknęła oczy. Po chwili została zmuszona, by znów je otworzyć. Na parapecie siedziała ogromna biała sowa.
- Hedwiga! - gryfonka zerwała się z miejsca. Już od dawna czekała na list od Harrego. Otworzyła pośpiesznie kopertę i szybko przeczytała liścik. Serce natychmiast podjechało jej do gardła. Spotkanie Zakonu Feniksa o tej porze? Coś musiało się stać. Czyżby wiedzieli? Hermiona natychmiast wyszła z pokoju, szukając Luny. Biegła korytarzem, a w jej głowie wciąż tkwiła treść listu: Dolina Godryka, dziś, północ, ty i Luna. Bądźcie ostrożne. 

---
Znów krótki rozdział. To trzy strony worda, ale nadal mało. Uważam jednak, że wszystko co być powinno, jest. Mam nadzieję, że się spodoba. 
Czytajcie i komentujcie, proszę. Wasza opinia jest bardzo ważna. 

17 komentarzy:

  1. Historia zapowiada się naprawdę ciekawie. Mam pytanie, czy mogłabyś mnie poinformować o nowych natkach na http://milosc-przychodzi-nieoczekiwanie.blogspot.com/...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie będę Cię informować o nowych postach :) Nie ma żadnego problemu.

      Usuń
  2. Świetny rozdział, wkurzona Hermiona to zawsze okazały widok :D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, pozdrawiaaam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku nie wiedziałam, jak opisać tą scenę złości. Później słowa przyszły same ;) Wyobrażałam sobie samą siebie na jej miejscu. Następny rozdział zapewne w poniedziałek lub wtorek. Znów trochę się wszystko zmieni, pojawią się komplikacje itd. :)

      Usuń
  3. Zgodnie z prośbą powiadamiam o nowym rozdziale na http://only-hope-dramione.blogspot.com/

    Wkurzona Hermiona jak ja to lubię ;D Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może trochę zareagowała gwałtownie, ale spodobała mi się jej reakcja. Dużo rzeczy się wyjaśniło, ale pojawiły się też nowe wątki. Ciekawi mnie to spontaniczne spotkanie Zakonu Feniksa. List Dumbledore'a był taki kanoniczny. Nigdy nie zastanawiałam się co dyrektor myślał na temat blondyna. Spodobało mi się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko było mi pisać ten list. Musiałam się skupić nad tymi wszystkimi rzeczami. Nie wyszło do końca tak jak chciałam, ale chyba nie jest źle, skoro ci się podoba :)

      Usuń
  5. fajny ♥ http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bardzo fajny, a w szczególności list od Albusa. Tak jak angusa napisała pasuję do Dumbledore'a jak nic :)

    Idę czytać dalej...

    OdpowiedzUsuń
  7. robi się coraz ciekawiej, szczególnie podobał mi się list do Draco
    pozdrawiam i chłonę historie dalej
    mm

    OdpowiedzUsuń
  8. ciekawie to rozwijasz,podoba mi sie złożona postać malfoya;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Draco - jest odmieniony, ale jednocześnie powraca do niektórych swoich starych zachowań. Ciekawe jest to, że nie chce pokazać ludziom, że zmienił się na lepsze. Twoje opowiadanie mnie wciągnęło :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam to opowiadanie 3 raz.
    Z calym sercem oznajmiam ze za krotko ,ale swietnie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  11. To dopiero 4 rozdział, a tyle się dzieje. Oczywiście, wszystko na plus! Jestem pod wrażeniem, bo zdążyłaś mnie już poważnie zaintrygować zadaniem Draco, potrzymać trochę w niepewności, po czym ponownie, tym razem jeszcze bardziej, zaintrygować.
    Swoją drogą, zaskoczyłaś mnie reakcją Hermiony. Myślałam, że przybycie Malfoya pozostawi bez komentarza, sama nie wiem czemu. Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej pasuje mi do niej ten wybuch na jego widok. W końcu jak inaczej miała zareagować, widząc wroga?
    Mimo że notorycznie powtarzało się kilka błędów (mięli – mieli, na reszcie – nareszcie, Harrego – Harry'ego), masz bardzo ładny styl pisania i naprawdę przyjemnie czyta się Twój tekst. :)
    Pozdrawiam i lecę do kolejnego rozdziału! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem czemu, ale czytając list od Dumbledore'a odniosłam wrażenie jakby dyrektor posługiwał się kolejnym pionkiem. Jakby Draco był potrzebny jedynie do złapania Śmierciożerców. Jakby martwił się nie o Dracona, ale o powodzenie jego misji. Może to dlatego, że nie lubię dyrektora? Nie mam pojęcia, ale rozdział cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  13. To mój ulubiony rozdział. List od Dumbledore'a coś wspaniałego!

    OdpowiedzUsuń
  14. Skoro Hermiona jest w Zakonie Feniksa, to czemu nic nie wiedziała o pomocy Draco Zakonowi?
    Jestem pod wrażeniem sprytu i dalekowzroczności Dumbledore'a.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie niesamowitą motywacją do pisania. Nawet ten najkrótszy!
Komentarze pod zakończonymi opowiadaniami również są czytane :)
Dziękuję za każdą minutę poświęconą na wyrażenie własnej opinii.

Zapraszam do kontaktowania się ze mną na Ask'u ( http://ask.fm/edgeblue ) oraz drogą mailową ( edge.blue@onet.pl )