Nawet nie zauważyłam momentu, w
którym przyciągnął mnie do siebie. Z przerażeniem stwierdziłam, że jest jeszcze
chudszy niż myślałam. Obejmował mnie ramionami, których ciężaru wcale nie
czułam. Jakby otaczał mnie ludzki cień, namiastka ciała. Oddychał coraz
spokojniej, ale bicie jego serca wciąż było tak samo intensywne i mocne. W
pewnym momencie oparłam głowę na jego ramieniu. Już dawno nie było mi tak
wygodnie.
- O czym
myślisz? - jego głos nagle wypełnił powietrze. Kilka mało znaczących słów,
które wzbudziły dreszcze na moim ciele. Uniosłam głowę i spojrzałam w jego
nienaturalnie bladą i szczupłą twarz.
- O tym
jak strasznie wyglądasz - uśmiechnęłam się złośliwie, wiedząc, że nie ma sensu
niczego udawać. Nadal sprawiało nam przyjemność dokuczanie sobie i nie mieliśmy
zamiaru zmieniać swoich przyzwyczajeń.
- Ja
zawsze byłem, jestem i będę przystojny, Granger! - grał oburzonego, ale na usta
wypłynęło mu coś na kształt ślizgońskiego uśmiechu. W normalnej sytuacji
dostałby między żebra, ale teraz za bardzo bałam się o stan jego zdrowia, by to
zrobić.
- Chrzań
się, zarozumialcu! - delikatnie uderzyłam go w ramię, co przyjął ze stoickim
spokojem.
- Zaraz,
zaraz! Przecież wcale nie musiałem pytać. Mogłem po prostu wkraść ci się do
głowy - zmrużył oczy w geście skupienia. Doskonale wiedziałam, co to oznacza.
-
Przestań! Dobrze wiesz, że nie umiem stawiać przed tobą bariery! - wrzasnęłam,
nie kryjąc zdenerwowania i prawdziwego gniewu. Nie chciałam, by bezkarnie
grzebał mi w myślach. Bałam się, co może tam zobaczyć.
-
Spokojnie, Granger. Żartowałem - mocniej przygarnął mnie ramionami,
jednocześnie kryjąc uśmiech, który niepohamowanie cisnął mu się na usta.
- Wal się - syknęłam, opierając głowę na jego
barku. Odchylił się delikatnie i oparł plecami o ścianę. Siedzieliśmy tak w
milczeniu, a ja bawiłam się od niechcenia rękawem jego białej koszulki. Z
perspektywy obserwatora wydawaliśmy się być co najmniej bliskim przyjaciółmi.
Nic bardziej mylnego.
Nagle rozległo się głośne pukanie do
szklanych drzwi. Zerwałam się z kolan Malfoya, jakby od tego, czy się stamtąd
wyniosę, zależało moje życie. Czułam, że jego ramiona niechętnie się
rozchylają. Byłam pewna, że wchodzący do
sali Blaise i tak zauważył całą scenę. Przemierzył pokój, mierząc nas obojga
czujnym wzrokiem. Szczególną uwagę poświęcił miejscu, w którym jeszcze przed
chwilą byłam.
- Witaj,
słońce - przywitał się, po czym pocałował mnie w policzek i ruszył w stronę
blondyna, który wciąż siedział nieruchomo na łóżku. Draco nie patrzył jednak na
gościa, lecz wprost na mnie. Stalowe tęczówki wręcz parzyły mi skórę.
- Co cię
tak zawiesiło, Smoku? Wyglądasz, jakbyś w ogóle nie zmrużył oka - powiedział
Blaise, rzucając mi przy tym dziwne, jak gdyby przepełnione rozbawieniem
spojrzenie. Najwidoczniej uważał mnie za winną tego potwornego wyglądu Dracona.
- Słabo
się dzisiaj czuję - wykręcił się ślizgon, nagle odzyskując racjonalne myślenie.
Oderwał ode mnie wzrok i przeniósł go na bruneta.
- Co cię
tu sprowadza? Mieliście być dopiero wieczorem - uchyliłam okno i wyjęłam
papierosa. Potrzebowałam solidnej porcji nikotyny, by pozbyć się zdenerwowania.
Byłam już niemal pewna, że Diabeł widział mnie i Malfoya przed wejściem do
sali. Zastanawiałam się tylko, jak odebrał ten obraz.
- Nie
chciało mi się tak długo czekać. Wziąłem dzień wolnego i zabieram was stąd -
brunet podszedł do mojej walizki i złapał za jej rączkę.
- Do
Malfoy Manor? - spytał Draco, nie spuszczając wzroku z przyjaciela. Zauważyłam,
że nie pała wielkim entuzjazmem do pomysłu spędzania czasu w rodzinnym domu.
-
Namówiłem Narcyzę na inne rozwiązanie. Spędzicie te kilka dni w mieszkaniu
Smoka - uśmiechnął się uspokajająco do blondyna, ale mnie ta decyzja wcale nie
usatysfakcjonowała. Wolałabym znaleźć się na bardziej neutralnym gruncie.
- Mamy
pozwolenie na teleportację? - częściowo zmieniłam temat, by nie dawać po sobie
znać, że jestem niezadowolona.
-
Magomedycy stwierdzili, że nic ci już nie jest, Draco. Mogę cię zabrać, chociaż
nadal wyglądasz na chorego - Diabeł wyciągnął spod łóżka walizkę przyjaciela i
stanął niedaleko wyjścia. Z wyczekiwaniem wymalowanym na twarzy patrzył na
naszą dwójkę. Ja ocknęłam się pierwsza. Złapałam swoją torebkę, zgasiłam
papierosa i stanęłam tuż koło Zabiniego.
-
Idziesz? - rzuciłam w stronę Malfoya, który wciąż siedział na swoim miejscu.
- Jasne
- mruknął pod nosem, po czym wstał z łóżka. Mimo że wszystko zrobił szybko,
zauważyłam jakiś dziwny ruch. Jak gdyby wyciągał coś spod materaca.
Zmarszczyłam brwi, sądząc, że po prostu mi się wydawało. Po chwili Draco użył
różdżki i jego dresowe spodnie oraz wyciągnięta koszulka zmieniły się w czarny
garnitur.
-
Gotowi? - Blaise otworzył przed nami drzwi i wyszliśmy na korytarz.
- Gotowi
- złapaliśmy się za ręce, a dźwięk teleportacji zginął gdzieś w szpitalnym
zgiełku.
***
Zamknąłem drzwi za Zabinim i
wróciłem do salonu, gdzie wciąż stała Granger. Czuła się niepewnie, co
zdradzały nerwowe ruchy dłoni oraz zaczerwienione policzki. Od czasu
opuszczenia szpitala straciła odrobinę zapału. Wiedziałem, że przebywanie w
moim domu nie sprawi jej ogromnej przyjemności. Nie było jednak innej
możliwości, niż przetrzymanie sześciu dni w mojej twierdzy. Byliśmy tu
bezpieczni, a to było najważniejsze. Podszedłem do dziewczyny i wyjąłem jej
walizkę z ręki.
-
Chodź, pokażę ci pokój - odwróciłem się, licząc na to, że za mną pójdzie.
Zatrzymałem się niedaleko schodów, zdając sobie sprawę, że jej przy mnie nie
ma.
-
Granger! - zawołałem, nie kryjąc zniecierpliwienia i irytacji. Nie doczekałem
się odpowiedzi, więc wróciłem do dużego pokoju. Brązowowłosa właśnie zaciągała
zasłony we wszystkich oknach.
-
Możesz mi wyjaśnić, co właściwie robisz? - spytałem, zostawiając jej bagaż i
podchodząc bliżej.
-
Później pokażesz mi pokój. Teraz muszę się czegoś napić - odparła, tylko na
kilka sekund odwracając głowę.
-
Wino, czy coś mocniejszego? - otworzyłem barek, stojący w rogu salonu. Mój
wzrok mimowolnie przesunął się w stronę szlachetniejszych trunków.
-
Masz Ognistą? - wspięła się na palce, by zajrzeć mi przez ramię. Delikatnie
odwróciłem głowę, by zaobserwować uśmiech na jej twarzy. Nasze sylwetki
oświetlał jedynie blask żyrandola, wiszącego w korytarzu.
-
Słyszałem, że lubisz pić, gdy się denerwujesz - powiedziałem, nalewając
porządną porcję bursztynowego alkoholu do szklanki.
-
Kto ci nagadał takich głupot? - wzięła ode mnie whiskey i zajęła miejsce na
kanapie. Po chwili zrzuciła czarne szpilki, które spadły na dywan.
-
Blaise wspomniał też, że dużo palisz - wyciągnąłem paczkę papierosów z kieszeni
kurtki. Granger zmrużyła podejrzliwie oczy, ale po chwili przyjęła podarunek i
po pomieszczeniu rozpłynął się dym.
-
Chcesz mnie przekupić? Wiesz, że i tak będziemy musieli porozmawiać. Nawet
jeśli mnie upijesz - szklanka rozkołysała się w jej szczupłej dłoni, a na usta
wpłynął ironiczny uśmiech. Wyglądała jak zupełnie nowa osoba. Po starej
Hermionie nie zostało nic, co rzucałoby się w oczy.
-
Nie jestem taki, Granger. Nie upijam swoich gości, a rozmawiać możemy chociażby
i zaraz - usiadłem po drugiej stronie kanapy i położyłem nogi na szklanym
stoliku. Nie skomentowała mojego zachowania, chociaż zauważyłem, że wyraźnie się
rozluźniła.
-
Opowiedz mi o dniu, w którym cię aresztowali - powiedziała to tak nagle, że
gdybym miał cokolwiek w ustach, zakrztusiłbym się i udusił na miejscu. W
pierwszym momencie miałem ochotę wywalić ją za drzwi, ale później zdałem sobie
sprawę, że nie byłoby to najlepsze rozwiązanie. Zamknąłem oczy i spróbowałem
powrócić do zdarzeń sprzed siedmiu lat. Obrazy wojny, tortur i kolejnych,
martwych ciał. Nad tym wszystkim przeważało jednak coś zupełnie innego.
Ciemność, wilgoć, przejmujący chłód i ból nie do opisania.
-
Nie pamiętam, jaki to był miesiąc, czy dzień tygodnia. Przestałem zdawać sobie
sprawę, że czas nadal płynie - otworzyłem oczy, by pozbyć się obrazu, który
stworzył się w moim skołatanym umyśle. Poczułem się tak, jakbym w końcu miał
okazję zaczerpnąć powietrza, po długim pobycie pod warstwą ciężkiej, głębokiej
wody.
-
Gdzie wtedy byłeś? Kryłeś się razem z resztą śmierciożerców, prawda? - jej głos
był czujny i spokojny. Starała się, jak mogła, by mnie nie zdenerwować.
-
Nie mam pojęcia, gdzie wtedy byłem, Granger. Po Bitwie ojciec o mało nie skatował mnie na śmierć. Ocknąłem
się w jakimś ciemnym lochu. Nie wiem,
ile mnie tam trzymali. Miesiąc, dwa, może więcej - spuściłem wzrok, nie chcąc
obserwować jej reakcji. Wystarczyło mi tylko to, że moją klatkę piersiową
drażniło coś na kształt ognia.
-
Nikt nie próbował cię ratować? Byłeś
sam? - przysunęła się do mnie nieznacznie. Bardziej to usłyszałem, niż
dojrzałem. Wokół panowała nieprzenikniona ciemność, a zasłony unosił delikatny
wiatr.
-
Cela ledwie mieściła jedną osobę. Nie dawali mi picia, a tym bardziej jedzenia.
Leżałem na plecach, wciąż patrząc w sufit. Słyszałem ludzi gdzieś w górze -
przypomniałem sobie ten okropny, dudniący w uszach dźwięk. Brzmiał jak wolność,
której wtedy nie miałem. Ludzkie kroki, których odgłos sprawiał mi ból.
-
Dlaczego cię więzili? - spytała po dłuższej chwili milczenia. Poczułem, że
wszystkie mięśnie niebezpiecznie mi się napinają. Wstałem i zacząłem chodzić
wzdłuż kanapy. Hermiona wodziła za mnie wzrokiem, czekając, aż się odezwę.
-
Zdradziłem ich, Granger. Nie wykonałem zadania, które mi powierzono. Uznali
mnie za winnego - wykrztusiłem, w końcu się zatrzymując. Ramiona zaczynały
robić się dla mnie coraz cięższe.
-
Nie zabiłeś Dumbledora. To fakt, ale przecież wyszedłeś z tłumu, gdy Voldemort
was wzywał - uniosła głowę, wbijając we mnie spojrzenie swoich czekoladowych
oczu. Wiedziałem, że wielu rzeczy nie będzie w stanie zrozumieć. Jej sytuacja
różniła się od mojej w wielu punktach.
-
Kiedy do niego podszedłem, powiedział mi do ucha jedno zdanie - odparłem, znowu
zajmując miejsce obok dziewczyny. Tym razem usiadłem zdecydowanie bliżej, niż
wcześniej. Czułem, że zaraz nastąpi moment, którego mogę nie wytrzymać.
-
Dokonujesz złych wyborów, chłopcze - wyszeptałem, pochylając się do przodu i
ujmując swoją głowę w dłonie. Niesamowity, pulsujący ból rozsadzał mi skronie.
-
Draco... - dotknęła mojego ramienia, a przez ciało przeszedł mi niepohamowany
dreszcz. Wróciło wspomnienie kościstej, bladej dłoni, która mocno wbiła mi się
w bark przed ośmioma latami. Voldemort w kilku prostych słowach przekazał to,
co powinienem był wiedzieć. Od zawsze podejmowałem złe decyzje. Od zawsze nie
miałem wyboru. Mogłem zostać w tłumie i pozwolić, by zabili moją matkę. Mogłem
wyjść i oddać swoje życie.
-
To czysta prawda, Granger! - wyrwałem szklankę z jej dłoni i wychyliłem
zawartość. Po chwili szkło rozprysło się na ścianie.
-
Podjąłeś co najmniej dwa dobre wybory. Zgodziłeś się na wyciągnięcie z
więzienia, a teraz żebym ci pomogła - wstała z kanapy i w ciemności odnalazła
drogę do barku. Po chwili wróciła z butelką Ognistej, którą wcisnęła mi do
ręki.
-
Nie zmienia to faktu, że spieprzyłem sobie życie - mruknąłem pod nosem, by za
chwilę pociągnąć łyk alkoholu. Ciepło rozeszło się po moim ciele, ale zaraz
zniknęło, ustępując dreszczom.
-
Co było później, Malfoy? Wyciągnęli cię stamtąd? - spytała, odbierając ode mnie
whiskey. Obserwowałem kątem oka, jak wypija porządną porcję.
-
Zostawili mnie tam na pastwę losu. Któregoś dnia po prostu się wynieśli -
skrzywiłem się na wspomnienie ciszy, która zapadła w lochach. Nie było już
ludzkich kroków, ani dźwięków rzucanych w złości klątw. Byłem sam, a rozległe,
nieleczone rany powoli niszczyły mój organizm.
-
To wtedy znaleźli cię strażnicy?
-
Jacy strażnicy, Granger?! Dementorzy, do jasnej cholery! - wrzasnąłem, nim
zdołałem się powstrzymać - Przepraszam - dodałem już o wiele ciszej.
-
Nie szkodzi - szepnęła w odpowiedzi.
-
Znaleźli mnie w lochach, gdy reszta była już daleko. Ocknąłem się w Azkabanie.
Opatrzyli stare rany, by utrzymać mnie przy życiu, ale później stworzyli nowe.
To straszne miejsce, Granger. Żadnemu wrogowi nie życzę czegoś takiego -
pociągnąłem solidnie z butelki, czując nasilające się zawroty głowy. Znów
powracały te przedziwne złudzenia. Rozejrzałem się, z przerażeniem
stwierdzając, że wokół mnie narastają ściany więziennej celi. Natychmiast
zamknąłem oczy i po chwili obraz zniknął. Nadal byliśmy w salonie, ale moja
głowa przestawała działać tak, jak powinna. Szaleństwo brało górę nad moim
rozsądkiem.
***
Wstałam z fotela, dłużej nie mogąc
obserwować śpiącego Malfoya. Jego twarz nie miała w sobie nic spokojnego. Kryło
się w niej tyle bólu i smutku, że w końcu musiałam oderwać od niej wzrok. Wyciągnęłam
różdżkę, by oświetlić sobie drogę na korytarz. Po chwili stanęłam w progu małej
kuchni. Usiadłam na wysokim krześle i zakryłam twarz dłońmi. Dopiero teraz
zdałam sobie sprawę z tego, jak silnie zareagowałam na opowieść Dracona.
Wspomnienia z Azkabanu nadal były żywe i przepełnione mrokiem, z jakim już
dawno się nie spotkałam. W każdym słowie blondyna słychać było niezmierny ból,
który powracał razem z obrazami więziennej celi. Drżałam na całym ciele,
słuchając szczegółowych opisów. Po raz pierwszy ktoś przedstawił mi
najprawdziwszą, niezakłamaną stronę Azkabanu. Malfoy nie omijał pełnych krwi
scen, ani tortur, które przeżywał. Postacie dementorów towarzyszyły jego
opowieści niemal na każdym kroku. Wyssano z niego wszystkie pozytywne
wspomnienia, wyłączono zmysły i sprowadzono wprost do piekła. Mimo że Draco
starał się zachowywać spokój, Ognista znikała z butelki w zastraszającym
tempie. Po godzinie stracił kompletnie panowanie nad sobą. Zasnął na kanapie,
zapominając o całym świecie. Chociaż na tyle mógł sobie pozwolić. Wspomnień nie
dało się usunąć tak szybko i bezboleśnie, jak świadomości.
Uniosłam głowę, zdając sobie sprawę,
że prawie zasypiam nad kuchennym blatem. Zmęczenie powoli dawało o sobie znać.
Za oknem zaczynało się już ściemniać. Moje myśli zeszły na zupełnie inne tory.
Zaczynałam tęsknić za przyjaciółmi. Wyrzuty sumienia wciąż nie dawały mi
spokoju. Alex, Rose, Matt i Joseph byli przekonani, że nadal jestem w Austrii.
Prowadzili restaurację pod moją nieobecność, chociaż powinnam być tam razem z
nimi. Tymczasem pomagałam Malfoyowi, jednocześnie tamując swoich przyjaciół
kłamstwami. Brakowało mi ciepłych ramion Alexa, uśmiechu Rose, głupstw
wyczynianych przez Matta i nawet ciągłego flirtu Josepha. Oddałabym wszystko,
by móc ich teraz zobaczyć. Westchnęłam, zdając sobie sprawę, że od spotkania z
nimi dzieli mnie jeszcze pięć dni. Bałam się jednak, że czasu jest o wiele za
mało, by pomóc Draco. W głowie zaczęła krążyć mi dziwna myśl. Może powinnam
wciągnąć Malfoya w swoje towarzystwo? Kontakt z kimś zupełnie nowym mógłby mu
pomóc. Natychmiast potrząsnęłam głową. Ten pomysł był zdecydowanie
niedorzeczny. Powinnam trzymać blondyna jak najdalej od swojego prywatnego
świata.
***
Weszłam do salonu, wyciągając w górę
obolałe ramiona. Nawet nie pamiętałam, w którym momencie zmorzył mnie sen.
Obudziłam się z głową ułożoną na zimnym, marmurowym blacie. Tymczasem Draco
nadal leżał na kanapie, a jedna z rąk zwisała mu nad podłogą. Uśmiechnęłam się
mimowolnie i podeszłam bliżej.
-
Pobudka! - wrzasnęłam mu prosto do ucha, nie szczędząc decybeli. Natychmiast
zerwał się z poduszki, którą wczorajszego wieczora umieściłam mu pod głową.
- Zamknij
się, Granger! - złapał się za skronie, najwyraźniej odczuwając skutki wypicia
całej butelki whiskey.
-
Znalazłam eliksir na kaca. Wypij - wyciągnęłam dłoń, w której trzymałam mały
flakonik z przezroczystą substancją.
-
Grzebałaś w szafkach? - odebrał ode mnie buteleczkę i wychylił zawartość za
jednym razem. Natychmiast przestał mrużyć oczy, a delikatne kolory wróciły na
jego twarz.
- Nie
znalazłam nic ciekawego, Malfoy. Kuchnia zionie pustkami, nie licząc butelek po
Ognistej - uśmiechnęłam się pobłażająco, jednocześnie zastanawiając się, jak
Draco mógł żyć w takich warunkach.
- Gdzie
spałaś? - spytał, ignorując moją wcześniejszą uwagę.
- W
kuchni - odparłam, zabierając od niego flakonik. Czułam spojrzenie stalowych
tęczówek na swoich plecach.
- Przepraszam.
Powinienem być lepszym gospodarzem - skrzywił się, patrząc na roztrzaskaną
szklankę i butelkę po alkoholu.
-
Zdecydowanie powinieneś być mniej pijany - znów się uśmiechnęłam. Tym razem
rządziło mną rozbawienie, a nie złośliwość.
-
Granger, mogę ci zadać jedno pytanie? - chwycił mnie za nadgarstek, gdy
ruszyłam do kuchni.
- Jasne,
pytaj - usiadłam obok niego na kanapie, szykując się na coś poważnego.
-
Okłamałaś dla mnie przyjaciół, prawda? - powiedział, unikając mojego wzroku.
- Tak,
zrobiłam to. Myślą, że nadal jestem w Austrii - starałam się uśmiechnąć, ale niewyraźnie
mi to wyszło. Draco w końcu odwrócił głowę i spojrzał mi w oczy. Siedzieliśmy
tak przez dłuższą chwilę, nieprzerwanie na siebie patrząc.
- Nie
może tak być, Granger. Nie pozwolę, żebyś przeze mnie coś traciła. Jeszcze
dzisiaj pojedziesz do restauracji - wykrztusił głosem, który miał oznaczać, że
nie zniesie sprzeciwu.
-
Słucham? - tylko to byłam teraz w stanie odpowiedzieć.
- To, co
słyszałaś. Pojedziesz i powiesz, że wróciłaś wcześniej. Będziesz mogła
normalnie pracować - wstał ze swojego miejsca i zaczął zbierać odłamki szkła z
dywanu. Obserwowałam każdy jego ruch, nie pomijając drżenia rąk.
- Ale co
z naszą umową? - spytałam, gdy opadł ze mnie pierwszy szok.
- Widzę,
że się męczysz. Ja nigdzie się nie wybieram. Możesz przychodzić, kiedy ci się podoba
i jednocześnie pracować - nagle znalazł się tuż przede mną. Wiedziałam, że i
tak nie ma sensu się sprzeciwiać.
-
Dobrze, zrobię to, ale na innych warunkach - spojrzałam mu odważnie w oczy, na
co zareagował ironicznym, zmęczonym uśmiechem.
-
Granger, Granger... Zawsze wszystko musi być po twojej myśli - westchnął
teatralnie i przewrócił oczami. Znów wyglądał jak prawdziwy Malfoy.
- Powiem
im prawdę - zdecydowałam, nie zwracając uwagi na jego zdziwioną minę.
- Jak
to? - spytał, po dłuższej chwili milczenia.
- Powiem
im całą prawdę, Malfoy - powtórzyłam, wciąż nie tracąc kontaktu wzrokowego z
blondynem.
- Jesteś
pewna? - skrzywił się, jakby ten pomysł zupełnie mu nie pasował.
- Tak,
jestem pewna - złapałam swoją torebkę i wyminęłam Dracona. Usłyszałam, jak
przeklina pod nosem, po czym rusza za mną.
- Nie
wzięłaś walizki - wskazał ręką w stronę salonu, gdzie nadal tkwił mój bagaż.
-
Myślałeś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz, co? Nic z tego. Będę mieszkała z
tobą - uśmiechnęłam się szeroko do Dracona.
- Będę
niedługo - rzuciłam jeszcze, otwierając drzwi. Po chwili zatrzasnęłam je za
sobą i teleportowałam się na Charing Street Road.
---
Znów musieliście trochę poczekać na rozdział. Przepraszam, że tak wyszło, ale są wakacje i jakoś słabo mi idzie mobilizacja. Marnuję teraz czas na różne głupoty. Zakupy, pieczenie ciasta, oglądanie seriali itd. Nie wiem kiedy uda mi się opublikować kolejny rozdział. Kolejne dni będą dla mnie szaleństwem. Jutro wyniki rekrutacji ( trzymajcie kciuki). W piątek dostarczanie świadectwa. W sobotę ślub i wesele w rodzinie. Niedziela - odpoczywanie. Zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie.
Mam nadzieję, że ten rozdział wam się podobał. W następnej części w końcu wrócą moje ukochane postacie z restauracji. Sama nie mogę się doczekać :) Może uda mi się szybko napisać tę część. Postaram się.
EDIT:
Zapraszam do brania udziału w akcji ,,Blog miesiąca" na Stowarzyszeniu DHL. Dziewczyny wymyśliły świetne przedsięwzięcie. Zapraszam :)
Jutro masz wyniki rekrutacji? :o
OdpowiedzUsuńOmg, ja mam w piątek i tak się stresuję, że nie mogę nic napisać :C
Trzymam mocno za Ciebie kciuki :D
Oo kurde, rozdział świetny!
W ogóle strasznie podoba mi się charakter Hermiony, nie jest taka ułożona i grzeczna, tylko zadziorna. I pali papierosy! :D
Mm, na początku było.. miło. Tak się przytulali.. Myśle, że Hermiona będzie takim kołem ratunkowym dla Draco ;)
"Będe mieszkała z Tobą"- łuhuhu! Ale się cieszę! Może z każdym dniem, Draco będzie normalniał? :p Oh, to wiesz tylko Ty.
Znowu wyjaśniasz nam powoli jak to było, ale mnie nadal nurtuje to z tą bransoletą i łańcuszkiem! Czekam aż to wyjaśnisz :)
Um, dobrej zabawy na weselu ;) Tylko się tam nie upij! :D
Czekam na następny rozdział .
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Tak, już jutro się dowiem, czy się dostałam :) Niby nie mogę się doczekać, ale z drugiej strony odwlekałabym ten moment. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli. Za ciebie także będę trzymać kciuki :)
UsuńCieszę się, że rozdział przypadł do gustu. Charakter Hermiony rzeczywiście jest inny niż zawsze, ale trzeba wziąć pod uwagę, że minęło już kilka lat itd. Lubię jej zadziorną wersję :)
Myślę, że następne rozdziały będą dla was niemałym zaskoczeniem. Planuję wiele rzeczy, które zmienią kompletnie bieg historii.
Na historię biżuterii trzeba będzie jeszcze poczekać :)
Na wesele jadę z całą rodziną, więc nie planuję się upijać :) Trzeba trzymać fason. 13 lipca mam kolejne wesele :)
Jak ja kocham taką Granger! Łamiącą zasady i stereotypy! <3
OdpowiedzUsuńJak pomyślę o tym, co przeżył Draco... Smutne. Tragiczne. ;c
Co takiego Draco wyjął spod tego materaca w szpitalu? Hmmm. A to ci dopiero zagadka. xD
"Myślę, że następne rozdziały będą dla was niemałym zaskoczeniem. Planuję wiele rzeczy, które zmienią kompletnie bieg historii. " Mówisz? Chyba zacznę się bać. ;P Już nie mogę się doczekać.
Mam jakieś nieodparte wrażenie, że coś mi cały czas umyka. Bo niby trochę już wiemy o przeszłości i w ogóle, ale cały czas mam to cholerne wrażenie, że tu chodzi o coś więcej. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale tak jest, i tyle. Ale mnie nie warto słuchać. Ja wszystko potrafię pogmatwać. xD
Mam nadzieję, że dostaniesz się do wymarzonej szkoły. ;3
I miłej zabawy na weselisku! ;D
~Ana
Wiesz co mi się wydaje, ze to co wyją Draco to to tajemnicze zdjęcie, które ma te, i Hermiona. I ja jestem w 99% pewna ze tu chodzi o coś więcej i to coś ma związek, z tym co wydarzyło się 7 lat temu i biżuterią. :) Lubię takie tajemnice i zagadki ;)
UsuńJa też uwielbiam taką Granger :) Takie niegrzeczne postacie znacznie przyjemniej mi się kreuje. Cieszę się, że przypada wam to do gustu, bo jest grupa osób, która woli prawdziwą, słodką Hermionkę.
UsuńTo co przeżył Draco jest mroczne, tragiczne, zmieniające poglądy na wszystko... Nawet nie ma słów, które by to opisały.
Następne rozdziały będą rozwijać. Miona i Draco nie mogą wciąż siedzieć na kanapie i pić :P
Nic ci kochana nie umyka :) TUTAJ CHODZI O COŚ WIĘCEJ. Ten wspomnienia z Azkabanu i wyciągnięcie Draco z więzienia to NIE WSZYSTKO!
Cóż tu mogę napisać, rozdział jak zwykle ciekawy, intrygujący, wciągający! Bardzo się cieszę, że wplatasz tutaj wspomnienia Draco z pobytu w więzieniu. Uwielbiam Cię za końcówkę tego rozdziału i słowa Hermiony "Myślałeś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz, co? Nic z tego. Będę mieszkała z tobą" ;))
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na kolejny rodział.
Pozdrawiam
P.S. Również czekam na dzień jutrzejszy, by dowiedzieć się, czy dostałam się do wymarzonej szkoły, stresu co niemiara ;_;
Życzę Ci, żebyś dostała się do tej szkoły, do której chcesz się dostać, a oprócz tego udanego wesela ;)
Cieszę się, że się spodobało. Te wspomnienia Draco ciężko było opisać, ale jak widzę, spodobało wam się. Hermiona nie zamierza dawać Malfoyowi spokoju. Zobaczycie to też w następnym rozdziale :P
UsuńTo jest genialne :D zgadzam się z Zuza co do twojej Hermiony :D jak przeczytałam o tym mieszkaniu razem to aż się uśmiech Elam i uwierz ze to bul iscie slizgonski uśmiech albo ta akcja w szpitalu z Blaisem, który na pewno wszystko widział :D Nie ma jak wesela ;) u mnie też wszystko teraz hurtem ruszyło ;) nie ma to jak z rodzinka na wesele jechać nawet się napić nie można xd jestem ciekawa co do tego zaskoczenia, o którym pisałaś wyżej :) Pozdrawiam i przepraszam za błędy ale telefon i szybko pisze ;) bo mi pielęgniarka grozi ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się, że się spodobało. Ten ślizgoński uśmiech pasuje do sytuacji. To mieszkanie razem nie będzie łatwe :)
Usuńfantastyczny rozdział. Wciągnęło jak nie wiem. Podoba mi się pomysł żeby Hermiona zamieszkała u Draco. Coś mi się wydaje że będzie się działo. Tak jakby Ogień zamieszkał z wodą. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Charlotte
Ps.
Zapraszam do siebie na http://nic-dwa-razy-sie-niezdarza.blogspot.com/
Dziękuję :) Cieszę się, że się spodobało i wciągnęło. Zobaczymy jak ten pomysł z mieszkaniem wpłynie na nasza dwójkę :P Będzie ciekawie.
UsuńWyjechane ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas, na razie tylko prolog ;D
http://www.dramione-invisible-love.blogspot.com/
Dziękuję :) Postaram się wpaść, jak tylko będę mogła.
UsuńBoski rozdział! Było w nim to co lubię, czyli Draco i Hermiona :D Już nie mogę się doczekać kolejnych ich wspólnych rozmów nawiązujących do przeszłości... Powodzenia na rekrutacji, będę trzymać kciuki!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się spodobało :) Teraz będzie zdecydowanie więcej scen z Mioną i Draco w roli głównej. Rozmów też będzie dużo, chociaż nie wszystkie będą takie, jak te dotychczas.
UsuńAj cudowny rozdział kochana.
OdpowiedzUsuńMi osobiście wspaniale przypadł do gustu i to bardzo bardzo.
Warto było czekać tyle czasu, który tak szybko zleciał, że nie wiadomo kiedy.
Znów jestem pozytywnie nastawiona do rozdziału.
Nie wiem jak Ty to robisz że z kolejnym rozdziałem jesteś jeszcze cudowniejsza.
Normalnie aż się tego nie spodziewałam.
Opis Dracona w więzieniu był niezwykle poruszający.
Nie spodziewałam się że jeden człowiek może tak wiele w zyciu przeżyć.
Według mnie to co zrobił Lucjusz Malfoy i jego poplecznicy było naprawdę przerażające.
Nie rozumiem jak oni mogli go tak potraktować.
Na całe szczęście Draco miał trochę rozumu w głowie i nie poddał się.
Mimo że wyszedł z tego jak wrak człowieka.
I dziękuje kochana że uwzględniłaś propozycje ze Stowarzyszenia.
Nie spodziewałam się że mój pomysł tak bardzo przypadnie do gustu.
pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję :) Cieszę się, że poziom tego opowiadania rośnie, a nie spada :P Starałam się stworzyć poruszający opis i jednocześnie nie wnikać w szczegóły. Chyba wyszło.
UsuńTen pomysł na Stowarzyszeniu bardzo mi się spodobał :) Fajnie, że ktoś ma chęci, by robić coś takiego.
świetny rozdział ;]
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak opisujesz ich uczucia ;)
Nie mogę się doczekać reakcji jej przyjaciół jak powie im prawdę ;]
życze weny ;]
~Anka
P.S trzymam za Ciebie kciuki mam nadzieje że rekrutacja powiedzie się i pójdzie po Twojej myśli ;]
Dziękuję :) Cieszę się, że się podoba. Reakcja przyjaciół będzie zdecydowanie dobra. Nie chcę zabierać Mionie wsparcia. Szykujcie się na powrót znanej już grupy czarodziei. Alex,Rose, Matt i Joseph nadchodzą!!!
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńpo pierwsze wielkie "przepraszam"!
Gdy zakończyłaś tamto opowiadanie, które było moim ulubionym, bałam się przeczytać to - myśląc, że może być jeszcze lepsze. Dopiero teraz, gdy minęło trochę czasu, odważyłam się przeczytać tą historię. Bynajmniej się nie zawiodłam. Opowiadanie jest genialne!
Cóż... Teraz będę komentowała każdy rozdział.
Sama notka jest genialna. Podoba mi się to w jaki sposób opisujesz emocje... Są one tak.... Żywe?
Pozdrawiam, weny życzę, mam nadzieję, że dzisiejsze wyniki będą dla Ciebie jak najlepsze
F.
wojna-zartow.blogspot.com
Cieszę się, że w końcu zdecydowałaś się na przeczytanie tego nowego opowiadania. Myślę, że wiele osób jeszcze z tym czeka :) Bardzo mi miło, ze się spodobało. Jest zupełnie inne od poprzedniego, ale najwyraźniej też dobre.
UsuńBardzo dobre!
UsuńMam nadzieję, że te osoby wkrótce sę zreflektują, bo naperawdę dobre opowiadanie im ucieka spred nosa!
F.
I jak, i jak? Dostałaś się ? :D
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wiem. Do 16 szkoły mają czas na ogłoszenie wyników. Czekam na maila albo na otwarcie systemu, bo jak na razie nikt nie ma wyników :)
UsuńSuper rozdział, ja zwykle zresztą ;>
OdpowiedzUsuńZnów wykazałaś się mistrzostwem w opisywaniu szaleństwa i cierpienia. Jestem Twoją wielką fanką :D
Mam nadzieję, że każda notka będzie odkrywać coraz więcej. Wciąż zastanawia mnie co ich łączyło w przeszłości ;>
A to, że ojciec tak skatował Draco... masakra.
Fajny pomysł z tym szeptem Voldemorta :D Pasowało w każdym calu nawet do całej sceny z filmu.
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i zapraszam do siebie na czwartą część miniaturki.
Pozdrawiam,
DiaMent.
dramionovelove.blogspot.com
Dziękuję :) Cieszę się, że się spodobało. Uwielbiam pisać takie szalone, mroczne sceny. Następny rozdział będzie jednak nieco weselszy.
UsuńWitaj Edge!
OdpowiedzUsuńDawno mnie tutaj nie było i dość sporo mnie ominęło. Akcja rozgrywa się w swoim tempie i to mi się podoba. :) Cieszę się, że wyciągasz Dracona z depresji. Ta terapia pomoże i Draconowi i Hermionie. Trzymam za nich kciuki i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :) Masz naprawdę oryginalny pomysł na to opowiadanie.
Pozdrawiam Lily ;*
P.S Wiedziałam, że pójdzie Ci jak z płatka! :D
Dawno nie zaglądałam na Twoje opowiadanie, a tu proszę-dwa rozdziały! Zanim zabiorę się jednak za czytanie następnego, zostawię komentarz tutaj.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaintrygowałaś. Hermiona i Draco zachowują się bardzo przyjacielsko, a tu bam! Nagle kochana Mionka mówi, że nic bardziej mylnego. Nie mogę się doczekać, aż dojdziesz do sedna sprawy :)
Wspomnienia Draco są bardzo bolesne i pewnie zajmie mu dużo czasu, aby opowiedzieć o niech Hermionie (i nam), a jeszcze więcej czasu, aby zacząć znowu normalnie funkcjonować. To dodaje realizmu Twojemu opowiadaniu. Nie śpieszysz się, dajesz czas bohaterom, aby opowiedzieć o swojej przeszłości, bólach i błędach, aby rozwinąć charakter. Bo opowiadania są w tym względzie bardzo podobne do filmów-potrzebują czasu, aby rozwinąć postać, a nie ciągle rzucać żartami lub wrzucać wszędzie akcję i wybuchy.
Cieszę się na powrót przyjaciół Hermiony. Są tak pozytywnymi ludźmi, że uśmiecham się pisząc o nich ;) Myślę, żę jeśli Draco ich spotka, o wiele szybciej wróci do zdrowia :)
Pozdrawiam i dalej zapraszam na swój blog (przeniesiony) :)