środa, 3 lipca 2013

XIV. Więzienie

            Nawet nie zauważyłam momentu, w którym przyciągnął mnie do siebie. Z przerażeniem stwierdziłam, że jest jeszcze chudszy niż myślałam. Obejmował mnie ramionami, których ciężaru wcale nie czułam. Jakby otaczał mnie ludzki cień, namiastka ciała. Oddychał coraz spokojniej, ale bicie jego serca wciąż było tak samo intensywne i mocne. W pewnym momencie oparłam głowę na jego ramieniu. Już dawno nie było mi tak wygodnie. 
- O czym myślisz? - jego głos nagle wypełnił powietrze. Kilka mało znaczących słów, które wzbudziły dreszcze na moim ciele. Uniosłam głowę i spojrzałam w jego nienaturalnie bladą i szczupłą twarz.
- O tym jak strasznie wyglądasz - uśmiechnęłam się złośliwie, wiedząc, że nie ma sensu niczego udawać. Nadal sprawiało nam przyjemność dokuczanie sobie i nie mieliśmy zamiaru zmieniać swoich przyzwyczajeń.
- Ja zawsze byłem, jestem i będę przystojny, Granger! - grał oburzonego, ale na usta wypłynęło mu coś na kształt ślizgońskiego uśmiechu. W normalnej sytuacji dostałby między żebra, ale teraz za bardzo bałam się o stan jego zdrowia, by to zrobić.
- Chrzań się, zarozumialcu! - delikatnie uderzyłam go w ramię, co przyjął ze stoickim spokojem.
- Zaraz, zaraz! Przecież wcale nie musiałem pytać. Mogłem po prostu wkraść ci się do głowy - zmrużył oczy w geście skupienia. Doskonale wiedziałam, co to oznacza.
- Przestań! Dobrze wiesz, że nie umiem stawiać przed tobą bariery! - wrzasnęłam, nie kryjąc zdenerwowania i prawdziwego gniewu. Nie chciałam, by bezkarnie grzebał mi w myślach. Bałam się, co może tam zobaczyć.
- Spokojnie, Granger. Żartowałem - mocniej przygarnął mnie ramionami, jednocześnie kryjąc uśmiech, który niepohamowanie cisnął mu się na usta.
-  Wal się - syknęłam, opierając głowę na jego barku. Odchylił się delikatnie i oparł plecami o ścianę. Siedzieliśmy tak w milczeniu, a ja bawiłam się od niechcenia rękawem jego białej koszulki. Z perspektywy obserwatora wydawaliśmy się być co najmniej bliskim przyjaciółmi. Nic bardziej mylnego.
            Nagle rozległo się głośne pukanie do szklanych drzwi. Zerwałam się z kolan Malfoya, jakby od tego, czy się stamtąd wyniosę, zależało moje życie. Czułam, że jego ramiona niechętnie się rozchylają.  Byłam pewna, że wchodzący do sali Blaise i tak zauważył całą scenę. Przemierzył pokój, mierząc nas obojga czujnym wzrokiem. Szczególną uwagę poświęcił miejscu, w którym jeszcze przed chwilą byłam.
- Witaj, słońce - przywitał się, po czym pocałował mnie w policzek i ruszył w stronę blondyna, który wciąż siedział nieruchomo na łóżku. Draco nie patrzył jednak na gościa, lecz wprost na mnie. Stalowe tęczówki wręcz parzyły mi skórę.
- Co cię tak zawiesiło, Smoku? Wyglądasz, jakbyś w ogóle nie zmrużył oka - powiedział Blaise, rzucając mi przy tym dziwne, jak gdyby przepełnione rozbawieniem spojrzenie. Najwidoczniej uważał mnie za winną tego potwornego wyglądu Dracona.
- Słabo się dzisiaj czuję - wykręcił się ślizgon, nagle odzyskując racjonalne myślenie. Oderwał ode mnie wzrok i przeniósł go na bruneta.
- Co cię tu sprowadza? Mieliście być dopiero wieczorem - uchyliłam okno i wyjęłam papierosa. Potrzebowałam solidnej porcji nikotyny, by pozbyć się zdenerwowania. Byłam już niemal pewna, że Diabeł widział mnie i Malfoya przed wejściem do sali. Zastanawiałam się tylko, jak odebrał ten obraz.
- Nie chciało mi się tak długo czekać. Wziąłem dzień wolnego i zabieram was stąd - brunet podszedł do mojej walizki i złapał za jej rączkę.
- Do Malfoy Manor? - spytał Draco, nie spuszczając wzroku z przyjaciela. Zauważyłam, że nie pała wielkim entuzjazmem do pomysłu spędzania czasu w rodzinnym domu.
- Namówiłem Narcyzę na inne rozwiązanie. Spędzicie te kilka dni w mieszkaniu Smoka - uśmiechnął się uspokajająco do blondyna, ale mnie ta decyzja wcale nie usatysfakcjonowała. Wolałabym znaleźć się na bardziej neutralnym gruncie.
- Mamy pozwolenie na teleportację? - częściowo zmieniłam temat, by nie dawać po sobie znać, że jestem niezadowolona.
- Magomedycy stwierdzili, że nic ci już nie jest, Draco. Mogę cię zabrać, chociaż nadal wyglądasz na chorego - Diabeł wyciągnął spod łóżka walizkę przyjaciela i stanął niedaleko wyjścia. Z wyczekiwaniem wymalowanym na twarzy patrzył na naszą dwójkę. Ja ocknęłam się pierwsza. Złapałam swoją torebkę, zgasiłam papierosa i stanęłam tuż koło Zabiniego.
- Idziesz? - rzuciłam w stronę Malfoya, który wciąż siedział na swoim miejscu.
- Jasne - mruknął pod nosem, po czym wstał z łóżka. Mimo że wszystko zrobił szybko, zauważyłam jakiś dziwny ruch. Jak gdyby wyciągał coś spod materaca. Zmarszczyłam brwi, sądząc, że po prostu mi się wydawało. Po chwili Draco użył różdżki i jego dresowe spodnie oraz wyciągnięta koszulka zmieniły się w czarny garnitur.
- Gotowi? - Blaise otworzył przed nami drzwi i wyszliśmy na korytarz.
- Gotowi - złapaliśmy się za ręce, a dźwięk teleportacji zginął gdzieś w szpitalnym zgiełku.
***
            Zamknąłem drzwi za Zabinim i wróciłem do salonu, gdzie wciąż stała Granger. Czuła się niepewnie, co zdradzały nerwowe ruchy dłoni oraz zaczerwienione policzki. Od czasu opuszczenia szpitala straciła odrobinę zapału. Wiedziałem, że przebywanie w moim domu nie sprawi jej ogromnej przyjemności. Nie było jednak innej możliwości, niż przetrzymanie sześciu dni w mojej twierdzy. Byliśmy tu bezpieczni, a to było najważniejsze. Podszedłem do dziewczyny i wyjąłem jej walizkę z ręki.
- Chodź, pokażę ci pokój - odwróciłem się, licząc na to, że za mną pójdzie. Zatrzymałem się niedaleko schodów, zdając sobie sprawę, że jej przy mnie nie ma.
- Granger! - zawołałem, nie kryjąc zniecierpliwienia i irytacji. Nie doczekałem się odpowiedzi, więc wróciłem do dużego pokoju. Brązowowłosa właśnie zaciągała zasłony we wszystkich oknach.
- Możesz mi wyjaśnić, co właściwie robisz? - spytałem, zostawiając jej bagaż i podchodząc bliżej.
- Później pokażesz mi pokój. Teraz muszę się czegoś napić - odparła, tylko na kilka sekund odwracając głowę.
- Wino, czy coś mocniejszego? - otworzyłem barek, stojący w rogu salonu. Mój wzrok mimowolnie przesunął się w stronę szlachetniejszych trunków.
- Masz Ognistą? - wspięła się na palce, by zajrzeć mi przez ramię. Delikatnie odwróciłem głowę, by zaobserwować uśmiech na jej twarzy. Nasze sylwetki oświetlał jedynie blask żyrandola, wiszącego w korytarzu.
- Słyszałem, że lubisz pić, gdy się denerwujesz - powiedziałem, nalewając porządną porcję bursztynowego alkoholu do szklanki.
- Kto ci nagadał takich głupot? - wzięła ode mnie whiskey i zajęła miejsce na kanapie. Po chwili zrzuciła czarne szpilki, które spadły na dywan.
- Blaise wspomniał też, że dużo palisz - wyciągnąłem paczkę papierosów z kieszeni kurtki. Granger zmrużyła podejrzliwie oczy, ale po chwili przyjęła podarunek i po pomieszczeniu rozpłynął się dym.
- Chcesz mnie przekupić? Wiesz, że i tak będziemy musieli porozmawiać. Nawet jeśli mnie upijesz - szklanka rozkołysała się w jej szczupłej dłoni, a na usta wpłynął ironiczny uśmiech. Wyglądała jak zupełnie nowa osoba. Po starej Hermionie nie zostało nic, co rzucałoby się w oczy.
- Nie jestem taki, Granger. Nie upijam swoich gości, a rozmawiać możemy chociażby i zaraz - usiadłem po drugiej stronie kanapy i położyłem nogi na szklanym stoliku. Nie skomentowała mojego zachowania, chociaż zauważyłem, że wyraźnie się rozluźniła.
- Opowiedz mi o dniu, w którym cię aresztowali - powiedziała to tak nagle, że gdybym miał cokolwiek w ustach, zakrztusiłbym się i udusił na miejscu. W pierwszym momencie miałem ochotę wywalić ją za drzwi, ale później zdałem sobie sprawę, że nie byłoby to najlepsze rozwiązanie. Zamknąłem oczy i spróbowałem powrócić do zdarzeń sprzed siedmiu lat. Obrazy wojny, tortur i kolejnych, martwych ciał. Nad tym wszystkim przeważało jednak coś zupełnie innego. Ciemność, wilgoć, przejmujący chłód i ból nie do opisania.
- Nie pamiętam, jaki to był miesiąc, czy dzień tygodnia. Przestałem zdawać sobie sprawę, że czas nadal płynie - otworzyłem oczy, by pozbyć się obrazu, który stworzył się w moim skołatanym umyśle. Poczułem się tak, jakbym w końcu miał okazję zaczerpnąć powietrza, po długim pobycie pod warstwą ciężkiej, głębokiej wody.
- Gdzie wtedy byłeś? Kryłeś się razem z resztą śmierciożerców, prawda? - jej głos był czujny i spokojny. Starała się, jak mogła, by mnie nie zdenerwować.
- Nie mam pojęcia, gdzie wtedy byłem, Granger. Po Bitwie ojciec  o mało nie skatował mnie na śmierć. Ocknąłem się w jakimś ciemnym lochu.  Nie wiem, ile mnie tam trzymali. Miesiąc, dwa, może więcej - spuściłem wzrok, nie chcąc obserwować jej reakcji. Wystarczyło mi tylko to, że moją klatkę piersiową drażniło coś na kształt ognia.
-  Nikt nie próbował cię ratować? Byłeś sam? - przysunęła się do mnie nieznacznie. Bardziej to usłyszałem, niż dojrzałem. Wokół panowała nieprzenikniona ciemność, a zasłony unosił delikatny wiatr.
- Cela ledwie mieściła jedną osobę. Nie dawali mi picia, a tym bardziej jedzenia. Leżałem na plecach, wciąż patrząc w sufit. Słyszałem ludzi gdzieś w górze - przypomniałem sobie ten okropny, dudniący w uszach dźwięk. Brzmiał jak wolność, której wtedy nie miałem. Ludzkie kroki, których odgłos sprawiał mi ból.
- Dlaczego cię więzili? - spytała po dłuższej chwili milczenia. Poczułem, że wszystkie mięśnie niebezpiecznie mi się napinają. Wstałem i zacząłem chodzić wzdłuż kanapy. Hermiona wodziła za mnie wzrokiem, czekając, aż się odezwę.
- Zdradziłem ich, Granger. Nie wykonałem zadania, które mi powierzono. Uznali mnie za winnego - wykrztusiłem, w końcu się zatrzymując. Ramiona zaczynały robić się dla mnie coraz cięższe.
- Nie zabiłeś Dumbledora. To fakt, ale przecież wyszedłeś z tłumu, gdy Voldemort was wzywał - uniosła głowę, wbijając we mnie spojrzenie swoich czekoladowych oczu. Wiedziałem, że wielu rzeczy nie będzie w stanie zrozumieć. Jej sytuacja różniła się od mojej w wielu punktach.
- Kiedy do niego podszedłem, powiedział mi do ucha jedno zdanie - odparłem, znowu zajmując miejsce obok dziewczyny. Tym razem usiadłem zdecydowanie bliżej, niż wcześniej. Czułem, że zaraz nastąpi moment, którego mogę nie wytrzymać.
- Dokonujesz złych wyborów, chłopcze - wyszeptałem, pochylając się do przodu i ujmując swoją głowę w dłonie. Niesamowity, pulsujący ból rozsadzał mi skronie.
- Draco... - dotknęła mojego ramienia, a przez ciało przeszedł mi niepohamowany dreszcz. Wróciło wspomnienie kościstej, bladej dłoni, która mocno wbiła mi się w bark przed ośmioma latami. Voldemort w kilku prostych słowach przekazał to, co powinienem był wiedzieć. Od zawsze podejmowałem złe decyzje. Od zawsze nie miałem wyboru. Mogłem zostać w tłumie i pozwolić, by zabili moją matkę. Mogłem wyjść i oddać swoje życie.
- To czysta prawda, Granger! - wyrwałem szklankę z jej dłoni i wychyliłem zawartość. Po chwili szkło rozprysło się na ścianie.
- Podjąłeś co najmniej dwa dobre wybory. Zgodziłeś się na wyciągnięcie z więzienia, a teraz żebym ci pomogła - wstała z kanapy i w ciemności odnalazła drogę do barku. Po chwili wróciła z butelką Ognistej, którą wcisnęła mi do ręki.
- Nie zmienia to faktu, że spieprzyłem sobie życie - mruknąłem pod nosem, by za chwilę pociągnąć łyk alkoholu. Ciepło rozeszło się po moim ciele, ale zaraz zniknęło, ustępując dreszczom.
- Co było później, Malfoy? Wyciągnęli cię stamtąd? - spytała, odbierając ode mnie whiskey. Obserwowałem kątem oka, jak wypija porządną porcję.
- Zostawili mnie tam na pastwę losu. Któregoś dnia po prostu się wynieśli - skrzywiłem się na wspomnienie ciszy, która zapadła w lochach. Nie było już ludzkich kroków, ani dźwięków rzucanych w złości klątw. Byłem sam, a rozległe, nieleczone rany powoli niszczyły mój organizm.
- To wtedy znaleźli cię strażnicy?
- Jacy strażnicy, Granger?! Dementorzy, do jasnej cholery! - wrzasnąłem, nim zdołałem się powstrzymać - Przepraszam - dodałem już o wiele ciszej.
- Nie szkodzi - szepnęła w odpowiedzi.
- Znaleźli mnie w lochach, gdy reszta była już daleko. Ocknąłem się w Azkabanie. Opatrzyli stare rany, by utrzymać mnie przy życiu, ale później stworzyli nowe. To straszne miejsce, Granger. Żadnemu wrogowi nie życzę czegoś takiego - pociągnąłem solidnie z butelki, czując nasilające się zawroty głowy. Znów powracały te przedziwne złudzenia. Rozejrzałem się, z przerażeniem stwierdzając, że wokół mnie narastają ściany więziennej celi. Natychmiast zamknąłem oczy i po chwili obraz zniknął. Nadal byliśmy w salonie, ale moja głowa przestawała działać tak, jak powinna. Szaleństwo brało górę nad moim rozsądkiem.
***
            Wstałam z fotela, dłużej nie mogąc obserwować śpiącego Malfoya. Jego twarz nie miała w sobie nic spokojnego. Kryło się w niej tyle bólu i smutku, że w końcu musiałam oderwać od niej wzrok. Wyciągnęłam różdżkę, by oświetlić sobie drogę na korytarz. Po chwili stanęłam w progu małej kuchni. Usiadłam na wysokim krześle i zakryłam twarz dłońmi. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak silnie zareagowałam na opowieść Dracona. Wspomnienia z Azkabanu nadal były żywe i przepełnione mrokiem, z jakim już dawno się nie spotkałam. W każdym słowie blondyna słychać było niezmierny ból, który powracał razem z obrazami więziennej celi. Drżałam na całym ciele, słuchając szczegółowych opisów. Po raz pierwszy ktoś przedstawił mi najprawdziwszą, niezakłamaną stronę Azkabanu. Malfoy nie omijał pełnych krwi scen, ani tortur, które przeżywał. Postacie dementorów towarzyszyły jego opowieści niemal na każdym kroku. Wyssano z niego wszystkie pozytywne wspomnienia, wyłączono zmysły i sprowadzono wprost do piekła. Mimo że Draco starał się zachowywać spokój, Ognista znikała z butelki w zastraszającym tempie. Po godzinie stracił kompletnie panowanie nad sobą. Zasnął na kanapie, zapominając o całym świecie. Chociaż na tyle mógł sobie pozwolić. Wspomnień nie dało się usunąć tak szybko i bezboleśnie, jak świadomości.
            Uniosłam głowę, zdając sobie sprawę, że prawie zasypiam nad kuchennym blatem. Zmęczenie powoli dawało o sobie znać. Za oknem zaczynało się już ściemniać. Moje myśli zeszły na zupełnie inne tory. Zaczynałam tęsknić za przyjaciółmi. Wyrzuty sumienia wciąż nie dawały mi spokoju. Alex, Rose, Matt i Joseph byli przekonani, że nadal jestem w Austrii. Prowadzili restaurację pod moją nieobecność, chociaż powinnam być tam razem z nimi. Tymczasem pomagałam Malfoyowi, jednocześnie tamując swoich przyjaciół kłamstwami. Brakowało mi ciepłych ramion Alexa, uśmiechu Rose, głupstw wyczynianych przez Matta i nawet ciągłego flirtu Josepha. Oddałabym wszystko, by móc ich teraz zobaczyć. Westchnęłam, zdając sobie sprawę, że od spotkania z nimi dzieli mnie jeszcze pięć dni. Bałam się jednak, że czasu jest o wiele za mało, by pomóc Draco. W głowie zaczęła krążyć mi dziwna myśl. Może powinnam wciągnąć Malfoya w swoje towarzystwo? Kontakt z kimś zupełnie nowym mógłby mu pomóc. Natychmiast potrząsnęłam głową. Ten pomysł był zdecydowanie niedorzeczny. Powinnam trzymać blondyna jak najdalej od swojego prywatnego świata.
***
            Weszłam do salonu, wyciągając w górę obolałe ramiona. Nawet nie pamiętałam, w którym momencie zmorzył mnie sen. Obudziłam się z głową ułożoną na zimnym, marmurowym blacie. Tymczasem Draco nadal leżał na kanapie, a jedna z rąk zwisała mu nad podłogą. Uśmiechnęłam się mimowolnie i podeszłam bliżej.
- Pobudka! - wrzasnęłam mu prosto do ucha, nie szczędząc decybeli. Natychmiast zerwał się z poduszki, którą wczorajszego wieczora umieściłam mu pod głową.
- Zamknij się, Granger! - złapał się za skronie, najwyraźniej odczuwając skutki wypicia całej butelki whiskey.
- Znalazłam eliksir na kaca. Wypij - wyciągnęłam dłoń, w której trzymałam mały flakonik z przezroczystą substancją.
- Grzebałaś w szafkach? - odebrał ode mnie buteleczkę i wychylił zawartość za jednym razem. Natychmiast przestał mrużyć oczy, a delikatne kolory wróciły na jego twarz.
- Nie znalazłam nic ciekawego, Malfoy. Kuchnia zionie pustkami, nie licząc butelek po Ognistej - uśmiechnęłam się pobłażająco, jednocześnie zastanawiając się, jak Draco mógł żyć w takich warunkach.
- Gdzie spałaś? - spytał, ignorując moją wcześniejszą uwagę.
- W kuchni - odparłam, zabierając od niego flakonik. Czułam spojrzenie stalowych tęczówek na swoich plecach.
- Przepraszam. Powinienem być lepszym gospodarzem - skrzywił się, patrząc na roztrzaskaną szklankę i butelkę po alkoholu.
- Zdecydowanie powinieneś być mniej pijany - znów się uśmiechnęłam. Tym razem rządziło mną rozbawienie, a nie złośliwość.
- Granger, mogę ci zadać jedno pytanie? - chwycił mnie za nadgarstek, gdy ruszyłam do kuchni.
- Jasne, pytaj - usiadłam obok niego na kanapie, szykując się na coś poważnego.
- Okłamałaś dla mnie przyjaciół, prawda? - powiedział, unikając mojego wzroku.
- Tak, zrobiłam to. Myślą, że nadal jestem w Austrii - starałam się uśmiechnąć, ale niewyraźnie mi to wyszło. Draco w końcu odwrócił głowę i spojrzał mi w oczy. Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę, nieprzerwanie na siebie patrząc.
- Nie może tak być, Granger. Nie pozwolę, żebyś przeze mnie coś traciła. Jeszcze dzisiaj pojedziesz do restauracji - wykrztusił głosem, który miał oznaczać, że nie zniesie sprzeciwu.
- Słucham? - tylko to byłam teraz w stanie odpowiedzieć.
- To, co słyszałaś. Pojedziesz i powiesz, że wróciłaś wcześniej. Będziesz mogła normalnie pracować - wstał ze swojego miejsca i zaczął zbierać odłamki szkła z dywanu. Obserwowałam każdy jego ruch, nie pomijając drżenia rąk.
- Ale co z naszą umową? - spytałam, gdy opadł ze mnie pierwszy szok.
- Widzę, że się męczysz. Ja nigdzie się nie wybieram. Możesz przychodzić, kiedy ci się podoba i jednocześnie pracować - nagle znalazł się tuż przede mną. Wiedziałam, że i tak nie ma sensu się sprzeciwiać.
- Dobrze, zrobię to, ale na innych warunkach - spojrzałam mu odważnie w oczy, na co zareagował ironicznym, zmęczonym uśmiechem.
- Granger, Granger... Zawsze wszystko musi być po twojej myśli - westchnął teatralnie i przewrócił oczami. Znów wyglądał jak prawdziwy Malfoy.
- Powiem im prawdę - zdecydowałam, nie zwracając uwagi na jego zdziwioną minę.
- Jak to? - spytał, po dłuższej chwili milczenia.
- Powiem im całą prawdę, Malfoy - powtórzyłam, wciąż nie tracąc kontaktu wzrokowego z blondynem.
- Jesteś pewna? - skrzywił się, jakby ten pomysł zupełnie mu nie pasował.
- Tak, jestem pewna - złapałam swoją torebkę i wyminęłam Dracona. Usłyszałam, jak przeklina pod nosem, po czym rusza za mną.
- Nie wzięłaś walizki - wskazał ręką w stronę salonu, gdzie nadal tkwił mój bagaż.
- Myślałeś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz, co? Nic z tego. Będę mieszkała z tobą - uśmiechnęłam się szeroko do Dracona.

- Będę niedługo - rzuciłam jeszcze, otwierając drzwi. Po chwili zatrzasnęłam je za sobą i teleportowałam się na Charing Street Road. 
---
Znów musieliście trochę poczekać na rozdział. Przepraszam, że tak wyszło, ale są wakacje i jakoś słabo mi idzie mobilizacja. Marnuję teraz czas na różne głupoty. Zakupy, pieczenie ciasta, oglądanie seriali itd. Nie wiem kiedy uda mi się opublikować kolejny rozdział. Kolejne dni będą dla mnie szaleństwem. Jutro wyniki rekrutacji ( trzymajcie kciuki). W piątek dostarczanie świadectwa. W sobotę ślub i wesele w rodzinie. Niedziela - odpoczywanie. Zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie. 
Mam nadzieję, że ten rozdział wam się podobał. W następnej części w końcu wrócą moje ukochane postacie z restauracji. Sama nie mogę się doczekać :) Może uda mi się szybko napisać tę część. Postaram się. 
EDIT:
Zapraszam do brania udziału w akcji ,,Blog miesiąca" na Stowarzyszeniu DHL. Dziewczyny wymyśliły świetne przedsięwzięcie. Zapraszam :) 

28 komentarzy:

  1. Jutro masz wyniki rekrutacji? :o
    Omg, ja mam w piątek i tak się stresuję, że nie mogę nic napisać :C
    Trzymam mocno za Ciebie kciuki :D

    Oo kurde, rozdział świetny!
    W ogóle strasznie podoba mi się charakter Hermiony, nie jest taka ułożona i grzeczna, tylko zadziorna. I pali papierosy! :D
    Mm, na początku było.. miło. Tak się przytulali.. Myśle, że Hermiona będzie takim kołem ratunkowym dla Draco ;)
    "Będe mieszkała z Tobą"- łuhuhu! Ale się cieszę! Może z każdym dniem, Draco będzie normalniał? :p Oh, to wiesz tylko Ty.
    Znowu wyjaśniasz nam powoli jak to było, ale mnie nadal nurtuje to z tą bransoletą i łańcuszkiem! Czekam aż to wyjaśnisz :)
    Um, dobrej zabawy na weselu ;) Tylko się tam nie upij! :D
    Czekam na następny rozdział .
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, już jutro się dowiem, czy się dostałam :) Niby nie mogę się doczekać, ale z drugiej strony odwlekałabym ten moment. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli. Za ciebie także będę trzymać kciuki :)

      Cieszę się, że rozdział przypadł do gustu. Charakter Hermiony rzeczywiście jest inny niż zawsze, ale trzeba wziąć pod uwagę, że minęło już kilka lat itd. Lubię jej zadziorną wersję :)
      Myślę, że następne rozdziały będą dla was niemałym zaskoczeniem. Planuję wiele rzeczy, które zmienią kompletnie bieg historii.
      Na historię biżuterii trzeba będzie jeszcze poczekać :)
      Na wesele jadę z całą rodziną, więc nie planuję się upijać :) Trzeba trzymać fason. 13 lipca mam kolejne wesele :)

      Usuń
  2. Jak ja kocham taką Granger! Łamiącą zasady i stereotypy! <3
    Jak pomyślę o tym, co przeżył Draco... Smutne. Tragiczne. ;c
    Co takiego Draco wyjął spod tego materaca w szpitalu? Hmmm. A to ci dopiero zagadka. xD
    "Myślę, że następne rozdziały będą dla was niemałym zaskoczeniem. Planuję wiele rzeczy, które zmienią kompletnie bieg historii. " Mówisz? Chyba zacznę się bać. ;P Już nie mogę się doczekać.
    Mam jakieś nieodparte wrażenie, że coś mi cały czas umyka. Bo niby trochę już wiemy o przeszłości i w ogóle, ale cały czas mam to cholerne wrażenie, że tu chodzi o coś więcej. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale tak jest, i tyle. Ale mnie nie warto słuchać. Ja wszystko potrafię pogmatwać. xD
    Mam nadzieję, że dostaniesz się do wymarzonej szkoły. ;3
    I miłej zabawy na weselisku! ;D
    ~Ana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co mi się wydaje, ze to co wyją Draco to to tajemnicze zdjęcie, które ma te, i Hermiona. I ja jestem w 99% pewna ze tu chodzi o coś więcej i to coś ma związek, z tym co wydarzyło się 7 lat temu i biżuterią. :) Lubię takie tajemnice i zagadki ;)

      Usuń
    2. Ja też uwielbiam taką Granger :) Takie niegrzeczne postacie znacznie przyjemniej mi się kreuje. Cieszę się, że przypada wam to do gustu, bo jest grupa osób, która woli prawdziwą, słodką Hermionkę.
      To co przeżył Draco jest mroczne, tragiczne, zmieniające poglądy na wszystko... Nawet nie ma słów, które by to opisały.
      Następne rozdziały będą rozwijać. Miona i Draco nie mogą wciąż siedzieć na kanapie i pić :P
      Nic ci kochana nie umyka :) TUTAJ CHODZI O COŚ WIĘCEJ. Ten wspomnienia z Azkabanu i wyciągnięcie Draco z więzienia to NIE WSZYSTKO!

      Usuń
  3. Cóż tu mogę napisać, rozdział jak zwykle ciekawy, intrygujący, wciągający! Bardzo się cieszę, że wplatasz tutaj wspomnienia Draco z pobytu w więzieniu. Uwielbiam Cię za końcówkę tego rozdziału i słowa Hermiony "Myślałeś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz, co? Nic z tego. Będę mieszkała z tobą" ;))
    Niecierpliwie czekam na kolejny rodział.
    Pozdrawiam
    P.S. Również czekam na dzień jutrzejszy, by dowiedzieć się, czy dostałam się do wymarzonej szkoły, stresu co niemiara ;_;
    Życzę Ci, żebyś dostała się do tej szkoły, do której chcesz się dostać, a oprócz tego udanego wesela ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się spodobało. Te wspomnienia Draco ciężko było opisać, ale jak widzę, spodobało wam się. Hermiona nie zamierza dawać Malfoyowi spokoju. Zobaczycie to też w następnym rozdziale :P

      Usuń
  4. To jest genialne :D zgadzam się z Zuza co do twojej Hermiony :D jak przeczytałam o tym mieszkaniu razem to aż się uśmiech Elam i uwierz ze to bul iscie slizgonski uśmiech albo ta akcja w szpitalu z Blaisem, który na pewno wszystko widział :D Nie ma jak wesela ;) u mnie też wszystko teraz hurtem ruszyło ;) nie ma to jak z rodzinka na wesele jechać nawet się napić nie można xd jestem ciekawa co do tego zaskoczenia, o którym pisałaś wyżej :) Pozdrawiam i przepraszam za błędy ale telefon i szybko pisze ;) bo mi pielęgniarka grozi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że się spodobało. Ten ślizgoński uśmiech pasuje do sytuacji. To mieszkanie razem nie będzie łatwe :)

      Usuń
  5. fantastyczny rozdział. Wciągnęło jak nie wiem. Podoba mi się pomysł żeby Hermiona zamieszkała u Draco. Coś mi się wydaje że będzie się działo. Tak jakby Ogień zamieszkał z wodą. :)
    Pozdrawiam, Charlotte
    Ps.
    Zapraszam do siebie na http://nic-dwa-razy-sie-niezdarza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że się spodobało i wciągnęło. Zobaczymy jak ten pomysł z mieszkaniem wpłynie na nasza dwójkę :P Będzie ciekawie.

      Usuń
  6. Wyjechane ;D
    Zapraszam do nas, na razie tylko prolog ;D
    http://www.dramione-invisible-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Postaram się wpaść, jak tylko będę mogła.

      Usuń
  7. Boski rozdział! Było w nim to co lubię, czyli Draco i Hermiona :D Już nie mogę się doczekać kolejnych ich wspólnych rozmów nawiązujących do przeszłości... Powodzenia na rekrutacji, będę trzymać kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się spodobało :) Teraz będzie zdecydowanie więcej scen z Mioną i Draco w roli głównej. Rozmów też będzie dużo, chociaż nie wszystkie będą takie, jak te dotychczas.

      Usuń
  8. Aj cudowny rozdział kochana.
    Mi osobiście wspaniale przypadł do gustu i to bardzo bardzo.
    Warto było czekać tyle czasu, który tak szybko zleciał, że nie wiadomo kiedy.
    Znów jestem pozytywnie nastawiona do rozdziału.
    Nie wiem jak Ty to robisz że z kolejnym rozdziałem jesteś jeszcze cudowniejsza.
    Normalnie aż się tego nie spodziewałam.
    Opis Dracona w więzieniu był niezwykle poruszający.
    Nie spodziewałam się że jeden człowiek może tak wiele w zyciu przeżyć.
    Według mnie to co zrobił Lucjusz Malfoy i jego poplecznicy było naprawdę przerażające.
    Nie rozumiem jak oni mogli go tak potraktować.
    Na całe szczęście Draco miał trochę rozumu w głowie i nie poddał się.
    Mimo że wyszedł z tego jak wrak człowieka.
    I dziękuje kochana że uwzględniłaś propozycje ze Stowarzyszenia.
    Nie spodziewałam się że mój pomysł tak bardzo przypadnie do gustu.

    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że poziom tego opowiadania rośnie, a nie spada :P Starałam się stworzyć poruszający opis i jednocześnie nie wnikać w szczegóły. Chyba wyszło.
      Ten pomysł na Stowarzyszeniu bardzo mi się spodobał :) Fajnie, że ktoś ma chęci, by robić coś takiego.

      Usuń
  9. świetny rozdział ;]
    Uwielbiam jak opisujesz ich uczucia ;)
    Nie mogę się doczekać reakcji jej przyjaciół jak powie im prawdę ;]
    życze weny ;]
    ~Anka

    P.S trzymam za Ciebie kciuki mam nadzieje że rekrutacja powiedzie się i pójdzie po Twojej myśli ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że się podoba. Reakcja przyjaciół będzie zdecydowanie dobra. Nie chcę zabierać Mionie wsparcia. Szykujcie się na powrót znanej już grupy czarodziei. Alex,Rose, Matt i Joseph nadchodzą!!!

      Usuń
  10. Hej,
    po pierwsze wielkie "przepraszam"!
    Gdy zakończyłaś tamto opowiadanie, które było moim ulubionym, bałam się przeczytać to - myśląc, że może być jeszcze lepsze. Dopiero teraz, gdy minęło trochę czasu, odważyłam się przeczytać tą historię. Bynajmniej się nie zawiodłam. Opowiadanie jest genialne!
    Cóż... Teraz będę komentowała każdy rozdział.

    Sama notka jest genialna. Podoba mi się to w jaki sposób opisujesz emocje... Są one tak.... Żywe?

    Pozdrawiam, weny życzę, mam nadzieję, że dzisiejsze wyniki będą dla Ciebie jak najlepsze
    F.
    wojna-zartow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że w końcu zdecydowałaś się na przeczytanie tego nowego opowiadania. Myślę, że wiele osób jeszcze z tym czeka :) Bardzo mi miło, ze się spodobało. Jest zupełnie inne od poprzedniego, ale najwyraźniej też dobre.

      Usuń
    2. Bardzo dobre!
      Mam nadzieję, że te osoby wkrótce sę zreflektują, bo naperawdę dobre opowiadanie im ucieka spred nosa!
      F.

      Usuń
  11. I jak, i jak? Dostałaś się ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie wiem. Do 16 szkoły mają czas na ogłoszenie wyników. Czekam na maila albo na otwarcie systemu, bo jak na razie nikt nie ma wyników :)

      Usuń
  12. Super rozdział, ja zwykle zresztą ;>
    Znów wykazałaś się mistrzostwem w opisywaniu szaleństwa i cierpienia. Jestem Twoją wielką fanką :D

    Mam nadzieję, że każda notka będzie odkrywać coraz więcej. Wciąż zastanawia mnie co ich łączyło w przeszłości ;>
    A to, że ojciec tak skatował Draco... masakra.
    Fajny pomysł z tym szeptem Voldemorta :D Pasowało w każdym calu nawet do całej sceny z filmu.

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i zapraszam do siebie na czwartą część miniaturki.

    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    dramionovelove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że się spodobało. Uwielbiam pisać takie szalone, mroczne sceny. Następny rozdział będzie jednak nieco weselszy.

      Usuń
  13. Witaj Edge!

    Dawno mnie tutaj nie było i dość sporo mnie ominęło. Akcja rozgrywa się w swoim tempie i to mi się podoba. :) Cieszę się, że wyciągasz Dracona z depresji. Ta terapia pomoże i Draconowi i Hermionie. Trzymam za nich kciuki i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :) Masz naprawdę oryginalny pomysł na to opowiadanie.

    Pozdrawiam Lily ;*
    P.S Wiedziałam, że pójdzie Ci jak z płatka! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Dawno nie zaglądałam na Twoje opowiadanie, a tu proszę-dwa rozdziały! Zanim zabiorę się jednak za czytanie następnego, zostawię komentarz tutaj.
    Bardzo mnie zaintrygowałaś. Hermiona i Draco zachowują się bardzo przyjacielsko, a tu bam! Nagle kochana Mionka mówi, że nic bardziej mylnego. Nie mogę się doczekać, aż dojdziesz do sedna sprawy :)
    Wspomnienia Draco są bardzo bolesne i pewnie zajmie mu dużo czasu, aby opowiedzieć o niech Hermionie (i nam), a jeszcze więcej czasu, aby zacząć znowu normalnie funkcjonować. To dodaje realizmu Twojemu opowiadaniu. Nie śpieszysz się, dajesz czas bohaterom, aby opowiedzieć o swojej przeszłości, bólach i błędach, aby rozwinąć charakter. Bo opowiadania są w tym względzie bardzo podobne do filmów-potrzebują czasu, aby rozwinąć postać, a nie ciągle rzucać żartami lub wrzucać wszędzie akcję i wybuchy.
    Cieszę się na powrót przyjaciół Hermiony. Są tak pozytywnymi ludźmi, że uśmiecham się pisząc o nich ;) Myślę, żę jeśli Draco ich spotka, o wiele szybciej wróci do zdrowia :)
    Pozdrawiam i dalej zapraszam na swój blog (przeniesiony) :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie niesamowitą motywacją do pisania. Nawet ten najkrótszy!
Komentarze pod zakończonymi opowiadaniami również są czytane :)
Dziękuję za każdą minutę poświęconą na wyrażenie własnej opinii.

Zapraszam do kontaktowania się ze mną na Ask'u ( http://ask.fm/edgeblue ) oraz drogą mailową ( edge.blue@onet.pl )