Chłodne
powietrze delikatnie muskało moją twarz, a blask dogasającego, chowającego się za horyzont księżyca przebijał się przez
chmury, tworząc różnorodne, mgliste kształty. Stałem w drzwiach, opierając się
o framugę. Przed chwilą pożegnałem czwórkę swoich gości, którzy teleportowali
się wprost z ogrodu. Miałem zamiar
wrócić do środka, ale coś nieokreślonego wciąż trzymało mnie przy wejściu.
Myślałem o tym, co miało miejsce tej nocy, która chyliła się właśnie ku
końcowi. Mimo że wiele czasu poświęciłem na picie whiskey, wracałem
wspomnieniami głównie do sceny na korytarzu i toastu, który wzniosłem z
Granger. W tym, co się stało było coś, czego nie potrafiłem objąć rozumem. Na
początku zachowanie brązowowłosej kompletnie zbiło mnie z tropu i zawirowało w
głowie, jak najmocniejszy alkohol. Nie wiedziałem, co tak naprawdę miałem na
myśli, mówiąc, że mógłbym jej coś zrobić. Moja podświadomość krzyczała do mnie,
że chciałem się na nią rzucić, ale natychmiast pokręciłem głową, chcąc odpędzić
to od siebie. Nasza bliskość miała w sobie coś niepewnego, kruchego i
intrygującego. Jakbyśmy chcieli sprawdzić, jak daleko możemy się posunąć.
Wiedziałem, że mimo wszystko nie jesteśmy w stanie ominąć bariery, jaką były
wydarzenia sprzed siedmiu lat.
- Wejdź
do środka, Smoku - usłyszałem nieco ściszony głos Zabiniego za swoimi plecami.
Nie odwróciłem się jednak do przyjaciela, wciąż wpatrując się w ogród.
- Mam
dość - mruknąłem bardziej do siebie, niż do niego. Poczułem się zmęczony i
bezsilny, mimo że jeszcze niedawno było we mnie tyle nadziei. Energia
wyparowała, zmieniając się w czarne chmury nad moją obolałą głową.
- Chodź,
do jasnej cholery - odciągnął mnie od drzwi i zamknął je, starając się, by
zrobić to jak najciszej. Poszedłem za brunetem do salonu, gdzie nagle moje
ciało odmówiło posłuszeństwa. Zatrzymałem się w pół kroku, a wzrok skierowałem
na kanapę, gdzie spoczywało drobne, szczupłe ciało Granger. Kiedy została sama
w nieuprzątniętym po zabawie pokoju, po prostu ułożyła się na poduszce i
zasnęła. Czułem na sobie parzący wzrok Zabiniego, co po kilku sekundach zdołało
mnie otrzeźwić. Podszedłem do kanapy i nakryłem dziewczynę kocem, delikatnie
się nad nią pochylając. Uśmiechnęła się przez sen i nagle, jak gdyby nigdy nic,
złapała mnie za ramię. Zamknięte powieki nadal wskazywały na to, że nie jest w
obecnej rzeczywistości. Mocny uścisk zmusił mnie do opadnięcia na miejsce obok
Granger.
- Ktoś
zarzucił sidła - szepnął Blaise, pomagając mi ułożyć ciało dziewczyny w
wygodniejszej pozycji. Jej głowa wylądowała tym sposobem na moich kolanach.
Hermiona nieprzerwanie trzymała mnie za ramię, więc nie miałem innego wyjścia,
jak siedzenie nieruchomo tuż przy niej. Nie miałem serca, ani ochoty, by ją
teraz budzić.
-
Przestań. Po prostu zrobiła to przez sen - odpowiedziałem, poprawiając koc na
jej plecach. Tymczasem mój przyjaciel zajął miejsce w fotelu naprzeciwko.
- Od
kiedy nie boi się przy tobie być? Siedziała ci na kolanach, teraz przy tobie
śpi - brunet pokazał na nas palcem, nie kryjąc uśmiechu.
- Sam
nie wiem. Chyba się oswoiła z moim towarzystwem - odparłem, spuszczając wzrok
na spokojną twarz Granger. Czułem ciepło jej ciała i drobne palce na swoim
ramieniu.
- Jak
się ostatnio czujesz? Jest lepiej? - Blaise zaczął się bawić pustą butelką po
Ognistej. Korzystając z jego nieuwagi przesunąłem zaciśniętą dłoń Hermiony
nieco niżej. Dziewczyna poruszyła się przez sen, splatając swoje palce z moimi.
Zadrżałem pod wpływem tego gestu. Gdzieś głęboko wiedziałem, że to wszystko
dzieje się tylko dlatego, że dziewczyna nie wie, co właściwie robi. Alkohol i
zmęczenie rządziły jej drobnym, lekkim ciałem, które teraz trzymałem przy
sobie.
- Wydaje
mi się, że wszystko wraca powoli do normy, a kilka sekund później znów jest
beznadziejnie - odchyliłem głowę i zamknąłem oczy. Diabeł znów czujnie mnie
obserwował i dziękowałem w duchu, że koc zakrywa moją splecioną z Granger dłoń.
- Wciąż
nie mogę uwierzyć, że zgodziła się na to wszystko. Odnalazła cię zagubionego,
słabego i niepewnego. Wiele dla ciebie poświęciła, Draco - moje powieki uniosły
się na te słowa. Krew zawrzała mi w żyłach, a serce zabiło o wiele szybciej.
- Nie
mam pojęcia, dlaczego to zrobiła. Znów zniszczę jej życie - westchnąłem,
wypuszczając powietrze z płuc. Gdyby nie pogrążona we śnie Granger, coś już
dawno wylądowałoby z hukiem na ścianie.
- Skąd
wiesz, że ostatnio je zniszczyłeś? Nie widziałeś jej przez lata i teraz
oceniasz. Gdyby nie tamte wydarzenia, nie odważyłaby się na kilka ważnych,
życiowych kroków. Nie zwiedziłaby połowy świata, nie poznałaby przyjaciół, nie
otworzyłaby restauracji... Aż w końcu znów by na ciebie nie wpadła - Blaise
również spojrzał na gryfonkę, wyliczając kolejne rzeczy, które osiągnęła. W tym
momencie zacząłem zazdrościć przyjacielowi tego, że widział ją tak wiele razy w
ostatnim czasie.
- Była
szczęśliwa, prawda? - spytałem szeptem, który zamierał gdzieś głęboko we mnie.
- A
teraz nie jest? Spójrz na nią. Nadal ma wszystko, czego zawsze chciała -
usłyszałem te słowa, jak zza mgły. Nie byłem w stanie odpowiedzieć brunetowi. W
milczeniu wziąłem Granger na ręce i skierowałem się do korytarza. Usłyszałem
jeszcze zatrzaskujące się za Diabłem drzwi, po czym wszedłem po schodach.
Dziewczyna ważyła tyle co nic i mógłbym trzymać ją tak godzinami. W końcu
ułożyłem ją jednak na łóżku. Sypialnia, którą wybrałem była dość przestronna, a
duże, balkonowe okno wpuszczało blask wschodzącego słońca. Liczyłem na to, że
jej się spodoba. W końcu miała tu spędzić trochę czasu. Tylko pięć dni -
poprawiłem się, kręcąc głową. Kto by pomyślał, że jej obecność wcale nie będzie
mi przeszkadzać?
- Jestem
szczęśliwa, Malfoy - usłyszałem nagle cichy głos. Odwróciłem się, dostrzegając,
że jej powieki są otwarte.
-
Przecież spałaś - szepnąłem, czując narastające zawroty głowy.
- Nie
spałam - uśmiechnęła się do mnie w iście ślizgoński sposób, jednocześnie
poprawiając kołdrę, którą zarzuciłem na nią wcześniej.
- Lecz
się, Granger - rzuciłem, zaciskając pięści, po czym wyszedłem z pokoju,
zostawiając ją samą. Nie byłem zły, ani tym bardziej nie cofnąłbym żadnego
słowa, które musiała usłyszeć. Nie mieliśmy przed sobą nic do ukrycia.
Zastanawiałem się tylko, czy jej dłoń świadomie splotła się z moją. Czy tego
właśnie chciała? Z taką myślą trafiłem do swojej sypialni, gdzie po kilku
minutach zasnąłem.
***
Obudził mnie dźwięk bijących o szybę
kropli. Uniosłam głowę, dostrzegając szalejącą za oknem burzę. Niebo nie
wytrzymało gęstego, parnego powietrza i spuszczało teraz na ziemię litry wody.
Oparłam się na łokciach, rozglądając się po pokoju. Malfoy wybrał dla mnie
ogromną, jasną sypialnię z dodatkami w kolorze butelkowej, ciemnej zieleni.
Upodobania ślizgona nigdy się nie zmienią, pomyślałam i wstałam z ogromnego
łóżka. Zdążyłam pokonać tylko kilka metrów, gdy drzwi się otworzyły. Uniosłam
głowę, a moim oczom ukazał się widok, który zmiękczył moje nogi. Draco stał
oparty o framugę, uśmiechając się do mnie delikatnie. Miał na sobie białą,
rozpiętą koszulę i czarne spodnie. Za jego plecami odnalazłam swoją walizkę,
którą po chwili wciągnął do środka.
-
Długo spałam? - rzuciłam, podchodząc do bagażu. Blondyn obserwował każdy mój
ruch, zatrzymując się dłuższą chwilę przy pogniecionym ubraniu i potarganej
fryzurze. Westchnęłam, doskonale wiedząc, że mój wygląd nie jest zbyt
zachęcający, a tym bardziej świeży. Odwróciłam głowę w stronę chłopaka,
zauważając iskry rozbawienia w jego stalowych oczach.
-
Kilka godzin - odparł, znów opierając się o drzwi. On w przeciwieństwie do mnie
wyglądał na dość wypoczętego. Z twarzy znikły mu przygnębiające sińce.
-
Pojadę do pracy. Idziesz ze mną? - wyjęłam z walizki kilka ubrań i przystanęłam,
wpatrując się w towarzysza. Przez kilka sekund zastanawiał się nad odpowiedzią.
-
Odwiozę cię. Czekam na dole - wyszedł, zostawiając mnie samą. Odszukałam drzwi
prowadzące do łazienki i weszłam pod prysznic. Ciepła woda spływała mi po
plecach, zabierając zmęczenie i dając chwilę wytchnienia. Wspomnienia
poprzedniej nocy wróciły do mnie razem z parą, która zaczęła mnie otaczać.
Rozmowa Draco i Diabła, którą podsłuchałam, wciąż dźwięczała mi w uszach. Już
wtedy, leżąc na kolanach Malfoya zdałam sobie sprawę, że to wszystko było
prawdą. Gdyby nie wydarzenia sprzed siedmiu lat, nie zechciałabym zmienić
swojego życia. Nie zaczęłabym wyjeżdżać, poznawać nowych ludzi, ani nie
odcięłabym się od trudnych wspomnień wojny. Byłam szczęśliwa, mimo że sprawy
znów się komplikowały. Uczucie, którego doznałam, splatając swoją dłoń z
palcami Dracona, przypominało to, które przyszło poprzedniego ranka, pod
restauracją. Nie żałowałam swojej decyzji i z całego serca chciałam naprawić
zszarganą, niespokojną duszę blondyna.
Wyszłam spod prysznica, susząc swoje
krótkie włosy odpowiednim zaklęciem. Później wciągnęłam na siebie czarne, obcisłe
spodnie i białą bluzkę. Dałam sobie spokój z makijażem i opuszczając łazienkę,
wsunęłam na nogi czerwone szpilki. Schodziłam po schodach, machając torebką na
nadgarstku. W końcu znalazłam się na dole, gdzie miał czekać Malfoy.
Rozejrzałam się, dostrzegając go w kuchni. Siedział do mnie tyłem, patrząc za
okno.
-
Kawy? - spytał, nagle się odwracając. Wyraźnie zaskoczył go mój lepszy wygląd,
bo jego źrenicy nieco się poszerzyły.
-
Wypijemy na miejscu - uśmiechnęłam się, wychodząc z pomieszczenia. Draco poszedł
za mną, w ostatniej chwili łapiąc mnie za rękę.
-
Idziemy do garażu - wyjaśnił, ciągnąc mnie w przeciwnym kierunku. Zeszliśmy po
kilku schodkach i znaleźliśmy się w ciemnym, dość niskim pomieszczeniu. Blondyn
zapalił ogromną żarówkę pod sufitem. Światło padło na stojące na środku auto.
Czarne jak noc, lśniące Lamborghini. Draco otworzył przede mną drzwi,
zachęcająco wskazując dłonią na fotel pasażera. Zajęłam miejsce, obserwując,
jak chłopak siada za kierownicą. Przesunął palcami po skórze i po chwili
włączył silnik. Drzwi garażu uniosły się, a o maskę uderzyły pierwsze krople.
Wyjechaliśmy na ulicę, w milczeniu brnąc przez gęsty deszcz. Co jakiś czas ciszę
przerywał uderzający piorun.
-
Znasz drogę? - spytałam, chociaż doskonale znałam odpowiedź. Draco uśmiechnął
się blado, nie spuszczając wzroku z mokrej szosy. W końcu przytaknął,
przyspieszając pracę wycieraczek.
-
Przepraszam, że wczoraj podsłuchiwałam - powiedziałam po kilku minutach, gdy
auto zatrzymało się na czerwonym świetle.
-
W porządku. Przynajmniej nie musiałaś wysłuchiwać tego wszystkiego wprost ode
mnie - odparł, mocno wciskając pedał gazu.
-
Dlaczego tak bardzo się boisz, że zniszczysz mi życie? Przecież powiedziałam ci
już, że tego nie zrobisz - spojrzałam na jego pochłonięty cieniem profil. Był
skupiony, a tęczówki znów zaszły mu dziwną mgłą.
-
Sam nie wiem. Nie kontroluję się, Granger. Nie wiem, co robię ze swoim życiem -
skręcił w boczną ulicę, a ja przeniosłam wzrok za szybę. Burza szalała nad
Londynem, a ciemne chmury sprawiały wrażenie, że zapadł już wieczór. Zrobiło
się ponuro i mrocznie, co idealnie odzwierciedlało w tej chwili humor Malfoya.
Wciąż zadziwiało mnie to, jak szybko następowały zmiany jego nastroju.
-
Ale ja doskonale wiem, co robię - powiedziałam, używając chłodnego tonu.
Chciałam, by chociaż odrobinę otrzeźwił blondyna.
-
Nie wiesz, jak ciężko jest żyć, ciągnąc za sobą takie czarne chmury. Biegniesz
i coś trzyma cię za stopy. Uciekasz, ale nic nie pomaga. Ubrania ciążą ci na
ciele, bezsenne noce utrzymują cię gdzieś między niebem a ziemią. Czasami
chciałbym, by właśnie taka burza, jak ta, obmyła mnie do czysta - zmieniał
biegi, nerwowo zaciskając dłoń. W jego całym ciele dostrzegłam tyle desperacji
i bezsilności, że coś ścisnęło mnie za gardło. Nadchodził kolejny atak, którego
nie mogłam powstrzymać.
-
Powinieneś częściej mówić mi takie rzeczy - wykrztusiłam, ostatkiem sił zmuszając
się, by nie kazać zatrzymać mu samochodu.
-
Chciałbym, żeby ktoś zabrał mój umysł, mój ból. Kiedy przyszedłem wtedy do
twojej restauracji, byłem niczym. Teraz też tak jest. Czas nie daje mi niczego,
nie koi wspomnień, nie koi zmysłów. Coś mnie nęka, Granger. Boję się, że... -
przerwał, jakby zorientował się, że zabrnął za daleko.
-
Że? - spróbowałam wyciągnąć z niego dalszą część zdania, chociaż coś mówiło mi,
że się nie uda.
-
Nie, nie powinienem tego mówić - zahamował, a silnik samochodu zgasł,
pozostawiając nas w kompletnej ciszy. Dopiero gdy Draco otworzył drzwi,
usłyszeliśmy głośny grzmot. Blondyn wyczarował parasol, by później wyskoczyć na
chodnik. Po chwili znalazł się przede mną i wyciągnął rękę, by pomóc mi wyjść. Stanęliśmy
ramię w ramię, osłonięci kawałkiem czarnego materiału. Deszcz rozbijał nam się
nad głowami. Drżałam, trzymając się Malfoya. Weszliśmy do restauracji,
delektując się ciepłem, które panowało w lokalu. Bez słowa pociągnęłam blondyna
w stronę lady.
***
Zaprowadziła mnie na zaplecze, gdzie
przywitałem się z Rose i Alexem. Siedzieli przy jednym biurku i wypełniali papiery.
Spojrzałem na swoje odbicie w małym lustrze. Włosy miałem potargane przez
wiatr, a koszula była mokra w kilku miejscach przez zacinający deszcz. Granger
wyglądał podobnie, a na jej policzkach gościł rumieniec. Czerwonego szpilki
stukały o drewnianą podłogę, kiedy przemierzała pokój.
-
Matt, Joseph! Zróbcie sobie przerwę. Teraz ja tam trochę porządzę - wykrzyczała
te słowa przez drzwi i po chwili do pomieszczenia weszło jeszcze dwóch
mężczyzn. Wymieniliśmy uściski dłoni, a oni z ulgą opadli na krzesła.
-
Chodź. Pokażę ci swoje królestwo - brązowowłosa wprowadziła mnie do serca
restauracji, a uśmiech gościł na jej malinowych ustach. Widziałem z jaką
przyjemnością zakłada fartuch, dotyka marmurowego blatu. Kochała to miejsce, co
było dostrzegalne w każdym jej ruchu.
- Dlaczego wybrałaś akurat taką nazwę dla restauracji?
- spytałem, opierając się o drzwi, które wcześniej zamknąłem. Hermiona uniosła
głowę, a jej ciało się spięło. Nieprzerwanie patrzyłem na jej twarz, ale
cierpliwie unikałem brązowych, głębokich oczu. W końcu nerwowo się poruszyła,
by kilka sekund później ruszyć w moją stronę. Teraz to moje serce zamarło.
Podeszła tak blisko, że dłużej nie mogłem unikać jej wzroku. Dzieliły nas metr,
gdy postanowiłem sam postawić krok. Dotknęła dłonią mojego policzka, a ciepło
rozlało się po całym moim ciele. Patrzyła w moje stalowe tęczówki, uśmiechając
się delikatnie. W tym geście było coś z rozbawienia, pobłażliwości, ale i coś rozczulonego,
pełnego wspomnień. Wiedziałem, o co jej chodzi. Wiedziałem, że to, na co
patrzy, rozbudza wszystko, co kryłem. Nie miałem jednak siły, by się
sprzeciwić. Coś głęboko we mnie chciało, by Granger doprowadziła do czegoś
podobnego.
-
Demony. Już ty dobrze wiesz dlaczego - powiedziała w końcu. Przesunęła palcami
po mojej skórze, po czym się odsunęła. Gdybym tylko mógł, zatrzymałbym to
palące uczucie, które mnie trawiło. Przez te kilka sekund czułem się tak, jakby
zabrano ode mnie przeszłość, przyszłość, a co najważniejsze, teraźniejszość. Ta
dziewczyna dawała mi nadzieję w ciszy. Tak było najlepiej, najłatwiej. Nie
istniał czas, który był bezsensowny. Nie istniał mój umysł i mój ból.
-
Napijesz się kawy? - rzuciła, będąc już kilka metrów ode mnie. W jej głosie znów
było coś swobodnego i spokojnego.
-
Poproszę - odpowiedziałem, podchodząc bliżej, by usiąść na krawędzi blatu. Stąd
miałem o wiele lepszy widok na całą kuchnię, a w szczególności na Granger.
-
Skończysz to, co mówiłeś w samochodzie? - podała mi filiżankę z ciemnym,
aromatycznym płynem.
-
Nie powinienem - pokręciłem głową, bezradnie wpatrując się w jej twarz. Wciąż
żałowałem tego, że nie opanowałem swojego języka i nie przestałem mówić, gdy
było trzeba.
-
Nie możesz nic przede mną ukrywać, Malfoy - odparła po dłuższej chwili.
-
Ale... - zacząłem, mocno zaciskając dłonie na naczyniu. Kawa przyjemnie parzyła
mi palce.
-
Nie ma żadnego ale. Czego się boisz? - usiadła przy mnie i odstawiła swoją
porcję napoju. Czekała aż się odezwę, w milczeniu wodząc palcem po swoim
kolanie.
-
Boję się, że to, co teraz przeżywam jest ściśle związane z tym, co zrobiliśmy
siedem lat temu, Hermiono - wykrztusiłem, starając się, by głos nie drżał mi
przy wypowiadaniu jej imienia.
-
Jesteś pewien? - odezwała się po dłuższej chwili, która dla mnie była
wiecznością.
-
Jestem niemal pewien. Nie ma dnia, w którym nie myślałbym o tamtym wydarzeniu.
Nie ma godziny, w której bym tego nie wspominał. Przepraszam, nie powinienem -
ukryłem twarz w dłoniach, nie chcąc, by na mnie patrzyła.
-
Cieszę się, że mi powiedziałeś, Malfoy. To wszystko zmienia - dotknęła mojej
dłoni, splatając swoje palce z moimi, tak samo, jak dzisiejszego ranka.
-
Co zmienia? - uniosłem głowę i spojrzałem w jej oczy. Siedzieliśmy na blacie, a
dzieliły nas centymetry. Oparła się o moje ramię, by po chwili wyszeptać mi
odpowiedź do ucha.
-
Codziennie mam ten sam sen, Draco. Nie ma dnia, ani nocy, w której bym o tym
wszystkim nie myślała - zadrżałem pod wpływem tych słów. Zaczęły sączyć się
przez moją obolałą głowę, hucząc przy tym.
-
Co teraz z tym zrobimy? - mocniej ścisnąłem jej dłoń. Głos mi drżał, ale już
nad tym nie panowałem.
-
Coś zaradzimy. Jeśli to ja jestem sprawcą twoich dziwnych zachowań, mogę je
powstrzymać - mrugnęła do mnie, po czym ześlizgnęła się z blatu.
-
Wracamy do domu? - zrobiłem to samo, co ona i zerknąłem za okno. Deszcz wciąż
padał, tłukąc w szyby.
-
Nie, jeszcze nie. Mam coś innego w planach - uśmiechnęła się w ten lekko
niepokojący sposób, by w końcu głośno się roześmiać. Słuchałem tego pięknego,
lekkiego dźwięku i zastanawiałem się, jak to możliwe, że przez tak długi czas
kryliśmy wszystko przed sobą. Granger była większą zagadką, niż kiedykolwiek
myślałem. Byłem ciekaw, czy tego dnia uda mi się odkryć choć część jej nowej
natury.
---
Jest i szesnasty rozdział. Przepraszam, że znów tak późno. W trakcie dnia nie znalazłam czasu na napisanie tego wszystkiego. W tę część włożyłam wiele emocji. Chciałabym, żebyście je poczuli i w komentarzach opisali mi, co takiego zauważyliście. Właśnie to chcę robić - wzbudzać w ludziach różne odczucia.
Chciałabym wam podziękować za ilość komentarzy pod poprzednim postem. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne i cieszę się z każdej. Jest mi też bardzo miło, gdy odzywają się tak zwani skryci czytelnicy. Czytają mojego bloga i nie komentują, a gdy w końcu ich coś poruszy - piszą do mnie. Raz jeszcze dziękuję.
Wracając do mojego weekendu. Wesele udane. Dobrze się bawiłam i przez całą niedzielę odsypiałam i odpoczywałam. Za tydzień, w sobotę powtórka programu. Tym razem ślub będzie trochę bliżej, więc się tak nie umęczę.
Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się nowy rozdział. Pewnie na dniach. Zaufajcie mi i nie zadawajcie pytań na ten temat. Nigdy nie musieliście czekać na nową część dłużej niż tydzień. Jeśli już koniecznie wam tak zależy, to napiszcie to pytanie. Nie będę jednak odpowiadać na pusty komentarz bez jakiejkolwiek opinii o teraźniejszym rozdziale. To głupie. Ktoś pisze wam 6 stron rozdziału, żeby później przeczytać tylko: kiedy nowy rozdział? Jakbym była jakąś maszynką.
Przepraszam, że się tak rozpisałam. Trochę mnie dziś ponosi. Takie ludzkie słabości.
Pozdrawiam.
Nie no.. Tym rozdziałem to mnie powaliłaś.. Przepraszam jeśli nie będe w stanie wyskrobać czegoś normalnego ..
OdpowiedzUsuńNarazie to jestem w szoku. Czuję, że dzisiaj zarwe nocke na rozmyślaniu. Tak, ten rozdział zdecydowanie dał mi dużo do myślenia.
Dzisiaj napisałaś ten rozdział? Wow. To kolejny dowód Twojego geniuszu. Ja z rozdziałem męczę się po 3-4 dni.
Ja już naprawdę niewiem jakimi przymiotnikami określać Twoje rozdziały. Bo "świetny" to o wiele za mało. Nie wiem czy jakikolwiek przymiotnik może określić geniusz tego rozdziału..
Cudowny, magiczny, wspaniały, epicki..
Sytuacja między Draco a Hermioną rozwija się powoli i o dziwo.. bardzo mi się to podoba! Niewiem czy dobrze to odczuwam, to coś pomiędzy nimi, ale to jest takie przyciąganie :3
Ten gest ze splecionymi dłońmi.. Niby małe rzeczy a cieszą i sprawiają uśmiech ;)
I Blaise.. Kochany Blaise.. Dobrze, że nie omija tematu stanu Draco, że chce z nim o tym rozmawiać. Ogormny plus dla niego :)
Hermiona jest bardzo odważna. Chce pomóc Malfoy'owi i za to ją cenie. Nie boi się wspomnień, chociaż są, a jednak jest szczęśliwa :3 Podziwiam ją.
Ta rozmowa w samochodzie.. była taka.. szczera. Draco był szczery. Strasznie jestem ciekawa.. co przeżywa co jest związane z tym co zrobili 7 lat temu... Może mi coś umknęło? Wybacz ale godzina nie pozwala mi na myślenie na pełnych obrotach :D
Między Draco a Hermioną jest taka chemia, i to jest świetne ;) Ja to czuje :p
I hm.. sen... Jaki sen? xd No cóż, pewnie coś związane z tym co miało miejsce siedem lat temu ;)
Um, co ta Hermiona wymyśliła? Co będą robić? :D Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :3 Podziwiam Cię za tempo dodawania ich, serio :)
Jak tam szkoła? ;)
Udanego drugiego wesela ;p
Kochana, wyjeżdżam jutro, i nie skomentuję nowego rozdziału do poniedziałku :c Jeśli oczywiście wstawisz do tego czasu ;) Jak przyjadę - nadrobię zaległości :) Z góry- przepraszam ;c
Uf, ale długi komentarz mi wyszedł.. Zmęczyłam się xd
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Długość twojego komentarza mnie zachwyciła :) Wzięłam się za czytanie z wielkim uśmiechem na twarzy.
UsuńJa również nie mogłam zasnąć po napisaniu tego rozdziału. Przewracałam się z boku na bok, zastanawiając się, jak zareagujecie. Pisałam ten tekst od godz 21:30 do ok. 23:30 wczorajszego wieczora :) Jakoś dobrze pisze mi się o takiej porze.
Cieszę się, że ta powolność w opowiadaniu wam nie przeszkadza. Wszystko dzieje się tu wolniej niż w BD.
Sądzę, że ciężko będzie wam zgadnąć, o co chodzi w tych wszystkich wspomnieniach. Możecie tylko się wczytywać, ale i tak was zaskoczę :) Jestem tego pewna.
Co do szkoły. Jeszcze nie wiem, co dalej. Napisałam odwołanie. Nie wiadomo, kiedy będą wyniki ponownej rekrutacji.
Będę czekać na twoje opinie o nowych rozdziałach po powrocie :) Pewnie pojawią się dwa do tego czasu :P
Twoje opowiadanie z każdym rozdziałem powala coraz bardziej. Najbardziej podobały mi się momenty splecionych rąk. Tak niewiele znaczące gesty, a wyzwalają mnóstwo miłych odczuć...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Anta
Dziękuję :) Cieszę się, że opowiadanie nie traci plusów i się nie wyczerpuje. Uwielbiam opisywać takie małe gesty. Będzie ich więcej.
UsuńRozdział świetny. Ma jakąś taką fajną aurę, której nie potrafię nazwać. Ich sytuacja i relacja się powoli rozwija, ale to raczej dobrze.
OdpowiedzUsuńOby tak dalej:))
Dziękuję :) Też zauważyłam tę dziwną aurę. Nie wiem skąd się wzięła :P
UsuńAj kochana jestem pod wrażeniem naprawdę.
OdpowiedzUsuńI komentuje wyjątkowo wcześnie wręcz 3 w kolejce aż zaskakuje samą siebie.
Co zauważyłam?
Wiele zmian w zachowaniu Dracona i Hermiony.
Dużo bardziej u Hermiony.
Zauważyłam jak właśnie dojrzała i jakie ma podejście.
Nie ucieka już a wręcz przeciwnie.
Otwarcie staje naprzeciwnością losu i wykazuje się niezwykłą odwagą.
To bardzo ważne dla niej i dla niego.
No i te imtymne chwile między nimi.
Śpiąca Granger podsłuchująca ich rozmowę czy delikatne dotyki.
Niby takie nic a jednak gesty mówiące o ich wzajemnym zbliżeniu.
Czuje, że wydarzy się coś więcej.
I nie mogę się doczekać.
I wcale nie czekaliśmy tak długo.
Raptem nie cały tydzień więc nie przejmuj się!!
To dobrze że cudownie bawisz się na weselu.
U mnie miała przyjaciółka się żenić, ale niestety wyszła sytuacja i ślub odwołany.
Wielka szkoda gdy miłośc kończy się w tak głupi sposób jeśli w ogóle to była miłość;)
Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych udanych wakacji!
Cieszę się, że rozdział się spodobał :) Rzeczywiście zachowanie Hermiony jest dojrzałe. W końcu minęło już trochę lat. Draco też się zmienił, chociaż starałam się zachować jego charakterek :P
UsuńKurcze uwielbiam Twoje opowiadanie bo jest takie inne od innych i wyzwala tyle emocji.
OdpowiedzUsuńPięknie opisujesz to co czuje Hermiona i Draco.
Miona nie ładnie tak podsłuchiwać ;p ale dzięki temu dowiedziała się coś czego Draco by nie wypowiedział gdyby wiedział ze nie śpi.
nadal trzymasz nas w napieciu ponieważ nadal nie do końca wytłumaczyłaś co się między nimi wydarzyło 7 lat temu.
Skąd Draco ma ten naszyjnik a Hermiona branzoletkę dzięki której mogą się porozumiewać .
I nie było pamiętnika Hermiony.
czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życze weny ;]
~Anka
Cieszę się, że moje opowiadanie jest oryginalne i jest to zauważalne :) Emocje staram się opisywać tak dokładnie, żebyście wszystko mogli poczuć. Nie lubię suchego tekstu, opowiadającego o samych faktach :P
UsuńPostaram się niedługo wyjaśnić tajemnicę biżuterii. A pamiętnik Hermiony jeszcze się pojawi :)
Co do rozdziału... uśmiechałam się prawie przez cały czas jego czytania, co u mnie zdaża się naprawde rzadko. Zazwyczaj zachowuję matową twarz :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem w pełni udało Ci się zamieścić w rozdziale wszystkie potrzebne tam emocje. Nie jest ich za dużo, ale też nie brakuje :D
Mój ulubiony moment - > Hermiona udawała, że śpi ;)
Wyłapałam tylko jeden błąd: "Dzieliły nas metr." Chyba chodziło o "dzielił nas metr", ale może też być "dzieliły nas metry." Wiem, że się czepiam, ale taka już jestem :)
Pozdrawiam, Skrzat :*
Cieszę się, że ten rozdział zmuszał do uśmiechu :) Pisałam go, będąc już w nieco lepszym humorze niż wcześniej.
UsuńTa drobna literówka wkradła się przez przypadek :P Pisałam rozdział dość późno.
Musisz wiedzieć, że jestem osobą wrażliwą na wszystko, nawet jeśli chodzi tylko o uczucia ludzi z opowieści. To, co jak i piszesz porusza mną i wyzwala wiele emocji, za co bardzo Ci dziękuję.Ten rozdział jest fantastyczny i zgadzam się z jednym z poprzednich komentarzy- daje dużo do myślenia.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tajemniczość tego opowiadania, bo choć trochę rzeczy już się wyjaśniło, to zarówno Hermiona jak i Draco wciąż coś ukrywają.
Cóż więcej pisać, czekam na kolejny rozdział, życzę dużo weny i pozdrawiam ;)
Ja też jestem dość wrażliwą osobą i dlatego próbuję przenieść różne emocje do opowiadania. Żeby nie było za sucho itd. Mam nadzieję, że wyciągacie jakieś wnioski z tego, co czytacie. Gdyby usunąć te wątki magiczne, mogłoby być to zwykłe opowiadanie o prawdziwych ludziach.
UsuńHejka,
OdpowiedzUsuńco ja zauważyłam...
Hermiona zmieniła swoje zachowanie... Stała się bardziej odważna... Jakby coś zrozumiała.
Draco... Sądzę, że poczuł coś, co go zastanowiło i zaskoczyło...
Teraz tak ogólnie... Wydaje mi się,że wyczułam lekkie napięcie między Smokiem, a Diabłem... Za to w tym samym momencie panowała luźna i magiczna atmosfera między Draco a Mioną.
Potem było różnie... Wybacz, ale nie napiszę nic dalej, bo piszę na telefonie i jest mi niewygodnie.
F.
Hermiona już od początku opowiadania była zmieniona. Staram się pokazać to, że jest już dojrzała i nie jest nastolatką. Draco powoli odkrywa to, co tak naprawdę nim targa.
UsuńRzeczywiście między Smokiem a Diabłem można wyczuć coś... dziwnego. Może nie skojarzyliście na początku opowiadania, ale Diabeł był obecny przy wydarzeniach sprzed siedmiu lat. Wie o wszystkim równie dobrze, jak pozostała dwójka :)
Czułam dreszcze czytając ten rozdział. To niesamowite i cholera jasna, chce mi się trochę płakać. To jak dojrzale piszesz wzbudza mój prawdziwy podziw. Oby tak dalej. Czy wiesz już w ilu rozdziałach zamknie się ta historia?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cieszę się, że było czuć wszystkie te emocje :) Jeszcze nie wiem ile wyjdzie rozdziałów tej historii, ale wydaje mi się, że więcej niż w poprzednim opowiadaniu. Pewnie coś ok. 40 części.
Usuńbardzo emocjonalny rozdział, ale cała historia jest taka... I co zaskakujące nie jest ani trochę nudna, przewidywalna czy powtarzalna. Naprawdę jestem pod wrażeniem twoich pomysłów i umiejętności. Myślę, że kiedyś możesz napisać jakaś super dobrą książkę, którą z przyjemnością kupię. Powodzenia i Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńVenetiia
Zaczynając to opowiadanie, zaplanowałam, że właśnie takie będzie - emocjonalne. Chciałam też stworzyć coś, czego jeszcze nie było. Chyba się udało :) Cieszę się, że się podoba.
UsuńNie umiem pisać o swoich uczuciach... Jestem wręcz zimną babą xD Ale muszę przyznać, że tutaj poczułam ekscytację oczekując na kolejne zdania wypowiadane przez bohaterów. Uwielbiam te ich rozmowy i przemyślenia... Podoba mi się, że Malfoy zmienił się ze skrajności w skrajność. Bo w większości opowiadań albo jest iście malfojowo wredny, albo nagle robi się super idealnym facetem, o którym marzy niejedna dziewoja. Tutaj jest taki wyśrodkowany. Ma swój charakterek, ale myślę, że świetnie ujełaś zmianę jego osobowości po przeżyciu tylu dramatycznych chwil.
OdpowiedzUsuńNie mam co narzekać. Notki dajesz i tak częściej niż niejedna blogerka, które są nie dość, że długie to naprawdę mega treściwe i dobre jakościowo. Cieszę się, że wesele było udane ;) pozdrawiam!
Cieszę się, że udało mi się tak wyśrodkować charakter Malfoya. Nie chciałam robić z niego aniołka. Da się zauważyć, że wciąż zwraca się do Hermiony w ten swój dziwny sposób i nie zawsze jest miły. Dodałam jedynie ten mrok, traumę itd.
UsuńFenomenalnie, czekam na ciag dalszy;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się, że się spodobało. Postaram się jak najszybciej dodać kolejną część.
UsuńCzytam ten rozdział juz drugi raz i przylapalam się na tym, ze ręce trzymam zawieszone nad klawiatura od dobrych kilku minut. Nie wiem co powiedzieć. Nie wiem jak opisać to co poczułam kończąc czytać ten rozdzal jaki i w trakcie tej czynności. Sprobuje.... Przedeeszystkim magia, przyciąganie i to nie jest taka typowa chemia w związku ja tak tego nie odczowam, to tak jakby wracali do tego co zdążyło się siedem lat temu tylko ze tym razem wyjaśniali wiele ważnych spraw. I tu mój mózg się zawiesza, dawno się tak nie czułam ..... Blais kochany ;) nie omija przykrych tematów, jest po prostu i umie prozmawiac. Chciałabym miec takiego przyjaciela :) naprawdę nie wiem co powiedzieć.... Przepraszam za błędy ;) i pozdrawiam a no i weny kochana i super zabawy na kolejnym weselu :D wiem jak to jest z tymi ślubami .... W ciągu dwóch lat czeka na mnie ich aż 5 ;)
OdpowiedzUsuńJa już nie jestem w stanie zliczyć, ile razy wróciłam do tego rozdziału :P 3,4, może 5? ;) Takie już moje przyzwyczajenie. Często czytam swoje rozdziały :P
UsuńRzeczywiście ta chemia między Draco i Mioną nie jest zwykłym flirtem czy czymś takim. To bardziej złożone. Tak jak opisałam wzrok Hermiony:,,W tym geście było coś z rozbawienia, pobłażliwości, ale i coś rozczulonego, pełnego wspomnień. " Oni oboje do czegoś wracają.
Cieszę się, że Hermiona podsłuchała rozmowę Draco i Blaise'a. Trochę się miedzy nimi wyjaśniło w tym rozdziale, co mnie cieszy ;)
OdpowiedzUsuńCo czułam? Właściwie to teraz czuję tylko irytację, że nie wiem o czym codziennie obydwoje myślą ;<
Ogólnie rozdział wyszedł Ci świetnie, pochłonęłam na jednym wydechu - ale to akurat norma :D
Mam nadzieję, że w kolejnym będzie odpowiedź na to dręczące mnie pytanie ;)
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział ;)
Pozdrawiam,
DiaMent.
Cieszę się, że rozdział się spodobał :) Jeszcze poczekacie, zanim okaże się, co jest w tych snach i codziennych wspomnieniach. Powoli zacznę rozwijać tę historię z Azkabanem. Na wszystko przyjdzie czas.
Usuń