-
Dobranoc, Malfoy - szepnęłam, zakrywając się kocem. Liczyłam na to, że nie
odpowie, ignorując mnie tak, jak zawsze to robił.
-
Dobranoc, Granger - usłyszałam kilka sekund później. Z niedowierzaniem
odwróciłam głowę, ale Draco leżał na tyle daleko, że nie byłam w stanie
dostrzec jego twarzy w ogarniającym salę mroku. Westchnęłam i skierowałam wzrok
za okno, przy którym umieściłam swoje wyczarowane łóżko. Londyn już dawno spał,
a tylko uliczne latarnie rzucały słaby blask na chodniki. Niebo zasnute było
ciężkimi, ciemnymi chmurami, co zwiastowało tak bardzo znienawidzony tutaj
deszcz. Patrzyłam na ten ponury, mroczny obraz, nie mogąc zmusić się do snu.
Gdy tylko zamykałam powieki, coś silniejszego ode mnie sprawiało, że ponowie je
otwierałam.
Nie przestawałam myśleć o tym, co
właśnie robię. Jedno zdanie wciąż huczało mi w głowie, jak znienawidzona
mantra. Zgodziłam się pomóc Malfoyowi. Gdybym tylko wiedziała, dlaczego to
zrobiłam. W końcu przez siedem lat omijałam wszystko, co kojarzyło mi się z
jego postacią. Wyrzucałam gazety, widząc kolejne artykuły ingerujące w jego
przeszłość, oskarżające rodzinę i wywlekające sprawy, których nikt nie powinien
był upubliczniać. Moi przyjaciele przyzwyczaili się do omijania tematu, znosili
moje gorsze dni i tygodnie, w których zamykałam się przed otoczeniem i
uciekałam do własnego świata. A teraz od człowieka, który zamienił kilka lat
mojego życia w istne piekło, dzieliły mnie metry. Słyszałam jego miarowy,
spokojny oddech.
Mimo wszystko wiedziałam, że robię
coś dobrego i słusznego. I nie chodziło o to, że Draco zasługiwał na moją
pomoc, bo wcale tak nie było. Postępowałam w tej sytuacji zgodnie ze swoim
sumieniem i robiłam to, co uważałam za odpowiednie. Oboje cierpieliśmy przez
lata z tego samego powodu. Gdybym wiedziała wcześniej, co Malfoy zrobi ze swoim
życiem, pokusiłabym się o wyjaśnienia siedem lat temu. Niestety nikt nie
przewidywał wtedy przyszłości i nasze drogi się rozeszły. Pozostawiło to jednak
na nasze nieszczęście, głębokie rany i wspomnienia, z którymi najwidoczniej
żadne z nas nie potrafiło walczyć. Niewyjaśnione, skomplikowane sprawy zmieniły
nas w karykatury tego, czym kiedyś byliśmy.
W zamyśleniu wygramoliłam się spod
koca i usiadłam tuż przy szybie. Czułam przyjemny chłód, bijący od okna.
Uniosłam głowę, zauważając w oddali pierwsze błyski. Zbliżała się burza, a
coraz ciemniejsze i gęstsze chmury zasnuwały niebo. Idealną ciszę wypełniło
przeciągłe, głośne skrzypnięcie. Odwróciłam głowę, spodziewając się, że to
tylko Malfoy przewrócił się na drugi bok. W blasku księżyca, który rzucał się
blado przez okno dojrzałam jednak coś zupełnie odmiennego od moich oczekiwań.
Ciałem ślizgona wstrząsały silne dreszcze, a dłonie miał zaciśnięte na krawędzi
łóżka. Musiał męczyć go jakiś niezwykle realistyczny koszmar. Wstałam z
posłania, jednocześnie zauważając pierwsze krople deszczu, uderzające o
chodnik.
-
Zostawcie mnie! Nie! Nic wam nie powiem! Zostawcie! - krzyk, który wydobył się
z ust blondyna, zmroził mi krew w żyłach. Byłam już w stu procentach pewna, że
to sceny z Azkabanu nawiedziły go tej nocy. Podeszłam do łóżka na drżących,
niestabilnych nogach. Malfoy nie przestawał krzyczeć, a jego głos mieszał się
przerażająco z hukami wywoływanymi przez burzę.
-
Obudź się! - złapałam go za ramiona i mocno potrząsnęłam. Nie zadziałało to
jednak tak, jak tego pragnęłam. Draco złapał mnie za nadgarstek lewej ręki,
wciąż tkwiąc w sennym amoku. Zaciskał swoje palce coraz mocniej i mocniej.
-
Wypuście mnie! Zabiję się! Znajdę sposób! - wrzeszczał, potrząsając moją ręką.
Spróbowałam się wyswobodzić, ale miał zdecydowanie więcej siły ode mnie. Złota
bransoletka boleśnie raniła mi skórę przy każdym ruchu.
-
Malfoy, ocknij się! - wrzasnęłam, wymierzając mu wolną ręką siarczysty
policzek. Krzyki umilkły w sekundzie, a jego oczy gwałtownie się otworzyły.
Spojrzał na mnie, jak gdyby nie do końca wiedząc gdzie jest i co się dzieje. W
milczeniu przypatrywałam się jego twarzy i stalowym tęczówkom, w których
malowało się teraz cierpienie. Starałam się nie myśleć o jego palcach,
wbijających się w mój nadgarstek.
-
Draco - szepnęłam, chcąc przywrócić go do rzeczywistości. Puścił moją dłoń i
odsunął się, potrząsając głową.
-
Jesteś już tutaj, czy nadal śpisz? - spytałam, sięgając po różdżkę, którą
wcześniej schowałam w kieszeni. Pomieszczenie stało się nieco jaśniejsze, gdy
użyłam zaklęcia. Draco nie odpowiedział i wciąż tkwił przyciśnięty do ściany
kilka metrów ode mnie. Pierwszy raz widziałam go tak przerażonego i
pozbawionego pewności siebie. Wsunęłam się pod kołdrę po drugiej stronie łóżka,
nie tracąc kontaktu wzrokowego z blondynem.
-
Przepraszam, to moja wina. Nie powinnam ci tego wszystkiego czytać. Przeze mnie
miałeś koszmary. Mogłam pominąć tę część - powiedziałam na tyle głośno, by mnie
usłyszał. Rzeczywiście czułam się winna. W dodatku okazało się, że cała sprawa
jest poważniejsza, niż myślałam. Draco tkwił w czymś, co przerażało i zionęło
mrokiem.
-
To ja przepraszam. Nic ci nie zrobiłem? - wykrztusił zupełnie odmienionym
głosem. Zauważyłam, że bladość jego twarzy jeszcze bardziej się pogłębiła.
-
Nie, nic się nie stało - odparłam, instynktownie chowając dłoń za plecami. Nie
chciałam pokazywać mu, że zrobił mi krzywdę. Kiwnął głową, wciąż nie
spuszczając ze mnie wzroku. Nie było w nim jednak nic czujnego, czy
przeszywającego.
-
To nie był pierwszy taki sen, prawda? Siedem lat temu też je miewałeś? -
zaczęłam ostrożnie, wiedząc, że jeśli go teraz zostawię, rano nie będzie chciał
mówić. Był środek nocy, za oknem rozpętała się burza, a my siedzieliśmy
naprzeciwko siebie na szpitalnym łóżku. Gdyby ktoś zobaczył nas teraz, mógłby
pomyśleć, że Malfoy nie choruje na zapalenie płuc, a przewlekłą depresję.
Wyglądał jak cień człowieka, a ciało wciąż miał przyciśnięte do ściany, jakby
szukał w niej oparcia.
-
Już dawno ich nie miałem, ale siedem lat temu były codziennością -
odpowiedział, gdy już traciłam nadzieję na jakiekolwiek słowo.
-
Co to było tym razem? - spytałam, choć wcześniejsze krzyki mówiły same za
siebie.
-
Tortury w Azkabanie - zamknął oczy i odchylił głowę w tył. Po raz pierwszy to
on uciekł przed moim spojrzeniem, a nie ja przed jego stalowymi tęczówkami.
-
Może to był zły pomysł - powiedziałam bardziej do siebie, niż do niego.
Zaczynałam wątpić, czy to co robimy tylko nie pogarsza sprawy.
-
To była tylko część tego, co działo się ze mną przez ostatnie lata. Nie
widziałaś jeszcze wielu rzeczy, Granger - mówił z twarzą skierowaną do sufitu i
nic nie zapowiadało, że znów na mnie spojrzy.
-
Jest jedno, zasadnicze pytanie, na który musisz mi odpowiedzieć. Chcesz, żebym
ci pomogła? - nie miałam ochoty dłużej trzymać się w niepewności. Musiałam
wiedzieć na czym stoję.
-
Nie wiem! Nie wiem, słyszysz? Minęło tyle lat, odkąd po raz ostatni cię
widziałem. Zjawiasz się nagle, wywracamy sobie życia do góry nogami. To nie
jest dobre, to nieuczciwe. Powinnaś być szczęśliwa gdzieś z dala ode mnie - powiedział,
nareszcie odrywając się od ściany.
-
Czyli o to ci chodzi... Przez cały ten czas się nie odzywałeś, bo bałeś się
zniszczyć mi życie - wszystkie fakty ułożyły się w całość, której tak długo
szukałam.
-
Jednak nie jestem takim egoistą, za jakiego mnie masz - wyszeptał, a w jego
głosie odnalazłam wszystkie skrywane urazy.
-
Powiem ci jedno, Malfoy. Jest już za późno na wycofanie się. Naprawię ci życie,
a ty nie zniszczysz mojego, bo nie masz już czego zniszczyć - wstałam z łóżka i
odeszłam pod okno. Nie chciałam dłużej przebywać tak blisko niego.
-
To ostateczna decyzja? - nagle usłyszałam go tuż przy swoim uchu. Podskoczyłam
ze strachu, po czym odwróciłam się i zmierzyłam go wściekłym wzrokiem.
-
Wolno ci wstawać? - starałam się zachować obojętny ton, ale w rzeczywistości
martwiłam się, czy ustoi na nogach jeszcze przez chwilę.
-
O mnie się nie martw, Granger. Odpowiedz lepiej na pytanie. To ostateczna
decyzja? - dla niepoznaki oparł się nonszalancko o ścianę, ale i tak miałam
swoje zdanie, co do jego stanu zdrowia. Był wychudzony i blady, a dłonie drżały
mu przy każdym ruchu.
-
Ostateczna, Malfoy. Nie pozbędziesz się mnie - syknęłam kilka centymetrów od
jego twarzy. Teraz musiałam przyznać przed samą sobą, że cała ta sytuacja
zaczynała mi się podobać. Mogłam dawać się we znaki Draconowi i nikt nie mógł
mi tego zabronić.
-
Ach, ta gryfońska duma i pieprzony honor - westchnął teatralnie i przewrócił
oczami - Wiesz, że to wszystko może trochę potrwać? Chcesz robić takie rzeczy
dla Dracona Malfoya? Panna Granger
będzie pomagać śmierciożercy? - zaczął wpadać w kolejny atak. Przestał
kontrolować myśli i słowa, chcąc odwieść mnie od wyboru. Doskonale zdawałam
sobie sprawę z tego, że pod tą skorupą, jego jedynym pragnieniem jest śmierć i
że będzie próbował wszystkiego, by tylko pozwolono mu odejść.
-
Nie wpadaj w paranoję. Teraz idziesz spać, a jutro rano kontynuujemy to
szaleństwo - złapałam go za ramię i poprowadziłam do łóżka. Ciągnął się za mną,
jak cień, ale pozwalał na wszystko, co robiłam.
-
Ciągle nie mogę uwierzyć, że tu jesteś - powiedział, gdy już opadł na poduszkę.
-
Gadasz głupoty - nakryłam go kołdrą, doskonale wiedząc, że po prostu majaczy i
wymyśla najróżniejsze rzeczy.
-
Nie, teraz mówię poważnie - przytrzymał mnie za ramię, które natychmiast
wyrwałam. Czułam płynącą po nadgarstku krew, którą za wszelką cenę chciałam
ukryć.
-
Pogadamy rano. Teraz idź spać - wykrztusiłam wypranym z emocji głosem.
-
Granger, błagam cię - westchnął przeciągle, po czym jednym ruchem sprawił, że
usiadłam na brzegu łóżka - Rano nie będę miał ochoty ci tego powtarzać - dodał,
widząc moją nieciekawą minę.
-
Słucham - dyskretnie wytarłam krew z nadgarstka i przygotowałam się na kolejne
idiotyzmy, którymi chciał mnie zarzucić.
-
Dziękuję, że się zgodziłaś - powiedział po kilku sekundach, które dłużyły się
dla mnie w nieskończoność.
-
Dziękuję, że dajesz sobie pomóc - odparłam wprost do jego ucha - Zaufaj mi, a
wszystko się ułoży.
***
Obudziłem się, słysząc głośne
trzaśnięcie drzwi. Uchyliłem powieki i zauważyłem przemierzającą pokój Granger.
Uśmiechała się w bliżej nieokreślonym kierunku, niosąc ogromny kubek z kawą. Nie
było po niej widać ani odrobiny zmęczenia po częściowo nieprzespanej nocy.
-
Nie było przyjemniejszej metody, by mnie obudzić? - spytałem, unosząc się z
poduszek.
-
Dochodzi dziesiąta - odparła, zajmując swoje stałe miejsce naprzeciw mnie.
Dopiero teraz zauważyłem, że wygląda inaczej niż wczorajszego dnia. Zamiast
zmęczonej, bladej twarzy ujrzałem promienną skórę, długie czarne rzęsy i
malinowe usta. Upiła łyk aromatycznego, parującego napoju, patrząc na mnie
kątem oka.
-
Dla mnie nie masz kawy? - przeczesałem dłonią włosy i wyszedłem spod kołdry.
Cieszyła mnie myśl, że część sił została wrócona w moje ciało. Mogłem spokojnie
wstać z łóżka, nie narażając się na upadek. Gdy dotknąłem stopami podłogi, do
głowy wpadła mi dziwna myśl. To dzięki Granger. Natychmiast schowałem tę
niedorzeczność w głąb swojego umysłu.
-
Nie wolno ci jej pić, Malfoy - uśmiechnęła się złośliwie, delektując się tym,
że nie miałem tego, co posiadała ona.
-
I tak mam ochotę na coś o wiele mocniejszego - mruknąłem bardziej do siebie,
niż do niej. Zaczynało mi brakować Ognistej, która już dawno przestała koić. Od
dłuższego czasu traktowałem picie, jak przyzwyczajenie.
-
Dostałam list od twojej matki - nagle odstawiła kubek i odwróciła się w moją
stronę. Wyglądała na nieco zdenerwowaną, a dłonie miała zaciśnięte na pościeli.
-
Co takiego miała ci do przekazania? - spytałem, czując, że serce zdecydowanie
mi przyspiesza. Bałem się, że moja rodzicielka zaczyna swoje podstępne gry.
Mimo że wydawała się być miła dla Granger, miałem wątpliwości, co do szczerości
tych uczuć.
-
Dziś wieczorem cię wypisują. Zabini i twoja matka mają przyjechać, by nas
odebrać - powiedziała wszystko w takim tempie, że wyłapałem tylko część
informacji.
-
Słucham? - usiadłem obok niej i starałem się nie sprawiać obojętne, zimne
wrażenie.
-
Wynosimy się w jakieś przyjemniejsze miejsce. Spędzimy tam następne sześć dni.
Później będę musiała wrócić do pracy - odsunęła się ode mnie i zeskoczyła z
łóżka.
-
I co wtedy? - spytałem, nim zdążyłem się powstrzymać.
-
Będziemy myśleć, gdy ten tydzień dobiegnie końca - odparła, odwracając się do
mnie plecami. Westchnąłem zawiedziony
brakiem konkretów i ruszyłem do łazienki, zabierając po drodze ubrania. Gdy
tylko zatrzasnąłem za sobą drzwi, wyjąłem różdżkę i użyłem zaklęcia
wyciszającego.
-
Jasna cholera! - wrzasnąłem, łapiąc się za głowę. Pierwszy raz od kilku dni
byłem całkowicie sam. Emocje buzowały we mnie, parząc od środka. Zwinąłem dłoń
w pięść i uderzyłem z całej siły w wykładaną kafelkami ścianę. Nie poczułem
żadnego bólu, mimo że cios był całkiem mocny. Dopiero teraz dotarło do mnie, co
się dzieje. Znalazłem się po środku mgły, daleko od rzeczywistości, w mroku,
który wciągał nie tylko mnie, lecz wszystkich wokoło. Już dawno nauczyłem się
grać zrównoważonego dla potrzeb chwili. Mogło się wydawać, że wracam do siebie,
staram się żyć, uśmiechać. Nic bardziej mylnego. Wciąż myślałem o śmierci,
wciąż nie chciałem nikogo skrzywdzić, wciąż pragnąłem ją od siebie odepchnąć i
dać jej szansę na normalne życie. Sam nie wiedziałem dlaczego zgodziłem się
zeszłej nocy na to, by mi pomogła. Wspomnienia z Azkabanu, jej smutna,
pogrążona w strachu twarz, czujne spojrzenie... Naprawdę nie znałem odpowiedzi.
Może to jej upór stworzył idealną perspektywę, w której wyzdrowieję i stanę się
normalnym człowiekiem? Jak mogłem uwierzyć w takie bzdury?
-
Przecież to niemożliwe - powiedziałem, wpatrując się w lustro. Cała ta
sytuacja, jej obecność, pobyt w szpitalu, sześć dni, które miałem z nią
spędzić. Iluzja, która przez chwilę trzymała mnie przy życiu. Nie widziałem w
tym sensu, ani jakiejkolwiek szansy. Ale Granger widzi - wrzasnął głos w mojej
głowie. Tyle że ona we wszystkim pokładała nadzieje. Ja tego nie potrafiłem.
Zamknąłem oczy, znów tracąc kontrolę nad myślami. Poczułem się tak mały i
bezsilny, że dreszcze przeszły całe moje ciało. Może należało przejść tę burzę,
odnaleźć nową drogę? Może powinienem zrobić to nie dla siebie, lecz dla niej?
Nie chciałem marnować jej czasu, jej cennego życia, które miało sens.
-
Weź się w garść, Malfoy - warknąłem, zanurzając opuchniętą dłoń w wodzie. Nagle
mój wzrok zatrzymał się na blacie. Biały marmur zdobiły krople krwi, ale byłem
pewien, że nie mojej. Palce mi zsiniały, ale poza tym nie miałem na dłoni
żadnych zadrapań. Poczułem delikatne zawroty głowy. Jeszcze przez kilka sekund
wpatrywałem się w czerwone plamy, po czym wypadłem z łazienki. Hermiona
siedziała w fotelu, a kolana miała podciągnięte pod brodę. Wszystko zdawało się
być w porządku, ale wiedziałem, że pozory mogą mylić.
-
Granger, wszystko z tobą dobrze? - spytałem, pochylając się nad nią. Głos mi
drżał, ale nie miałem ochoty się opanowywać. Czułem że od jej wypowiedzi zależy
moja ostateczna decyzja.
-
Tak. Czemu pytasz? - uciekła przed moim spojrzeniem gdzieś w stronę okna.
-
Pokaż mi ręce - rozkazałem, zasłaniając jej widok. Uniosła głowę, a w jej
oczach ujrzałem ból.
-
Nie - podniosła sie z miejsca i zamierzała mnie wyminąć. Na jej nieszczęście
byłem szybszy. Złapałem ją za ramiona i przyciągnąłem do siebie. Wyrywała się
tylko przez chwilę, by w końcu zdać sobie sprawę, że przegrywa. Chwyciłem jej
dłonie i odwróciłem, by zerknąć na nadgarstki. Z prawym wszystko było w
porządku, ale lewy prezentował się o wiele gorzej. Głębokie zadrapania ciągnęły
się na jej skórze, w miejscu, gdzie wcześniej nosiła bransoletkę. Teraz złota
biżuteria była na jej drugiej ręce.
-
Co ci się stało? - posadziłem ją na brzegu swojego łóżka i wyciągnąłem różdżkę.
Nie zwracała uwagi na to, że rzucam zaklęcia. Patrzyła na mnie, a usta
zaczynały jej drżeć.
-
Nic - skrzywiła się, gdy potraktowałem rany kolejną porcją magii. Skóra
zaczynała przybierać normalny kolor, a sińce powoli znikały.
-
Powiedz - zmusiłem ją, by uniosła głowę.
-
Zeszłej nocy nie panowałeś nad sobą. Złapałeś mnie za rękę i tak to się
skończyło - wykrztusiła na jednym wdechu. Zamarłem, wciąż dotykając palcami jej
delikatnej skóry.
-
Mówiłaś, że nic ci nie zrobiłem! - uniosłem głos, by po chwili tego pożałować -
Przepraszam - dodałem, siadając obok niej.
-
To nie twoja wina. Nie byłeś sobą - odparła, oglądając nadgarstek, który
doprowadziłem do w miarę dobrego stanu. Zapadła cisza, która dla nas obojga
stała się wybawieniem. Patrzyłem na nią, nie mogąc uwierzyć, że jednak ją
skrzywdziłem. Nastąpiło to szybciej, niż się spodziewałem.
-
Koniec z tym. Nie możesz dłużej tu zostać - powiedziałem, spuszczając wzrok. Nie
mogłem znieść świadomości, że jestem powodem tylko i wyłącznie cierpienia.
-
Nigdzie się nie wybieram. To nic, Malfoy. Tylko kilka zadrapań. Dobrze że nie
widziałeś mnie po starciach z Ronaldem - spróbowała obrócić wszystko w żart,
ale i tak zauważyłem łzy w jej oczach. Pięści zacisnęły mi się niebezpiecznie
na pościeli. Gdybym tylko mógł dorwać tego wstrętnego rudzielca raz jeszcze...
-
Granger! Jestem niebezpieczny. Jestem potworem, jestem nikim! Jestem chory! Nie
powinno cię tu być, nie powinnaś mnie takim oglądać - mówiłem, szarpiąc się za
włosy. Nienawidziłem momentów, w których zaczynało się takie szaleństwo -
Zostawcie mnie w spokoju! Umrę i to będzie najlepsze rozwiązanie! Pomóżcie mi!
Zabijcie mnie! Błagam! Nie chcę dłużej tak żyć! Proszę, Granger! Zrób to! -
krzyczałem, a po policzkach potoczyły mi się pierwsze, gorzkie łzy - To tak
bardzo boli! Zabijcie! Teraz! Nie chcę
tego dłużej!
-
Uspokój się, Malfoy! Wszystko będzie dobrze - pojawiła się przede mną w kilku
sekundach. Po chwili poczułem jej dłonie na swoich ramionach. Ściskała je
najmocniej, jak potrafiła, ale i tak niewiele czułem.
-
Nie! Nic nie będzie dobrze! Zabierzcie mnie do Azkabanu! Tam mnie zabiją!
Powinni to zrobić już wtedy! Nie powinnaś się godzić na ten układ z Potterem!
Mogliście mnie stamtąd nie zabierać! - wyłem, nie zwracając uwagi, że Hermiona
coraz bardziej mną potrząsa.
-
Zgodziłem się pomóc Harremu, bo stwierdziłam, że należy ci się druga szansa.
Wyciągnęłam cię stamtąd nie bez powodu! Tak miało być! Masz żyć! - starła łzy z
mojej twarzy.
-
Jaka szansa, Granger?! Jaka szansa?! Po co wam to było? Po co się godziłaś? -
krzyczałem, wbijając palce w swoje kolana. Kiedyś ból przynosił mi
otrzeźwienie. Teraz było jeszcze gorzej. Czułem się tak, jakbym stąpał po szkle
- Mogłem tam zgnić! Nie niszczyłbym teraz twojego życia!
-
Wcale go nie niszczysz! Myślisz, że mi było łatwo po tym wszystkim?! Że tak po
prostu wyszłam na ulicę, po tym, jak wyciągnęłam cię z tego piekielnego
więzienia!? Walczyłam z przeszłością, starałam się zapomnieć o twoim skatowanym
ciele, krwi, przepełnionych bólem krzykach. Myślałam, że mi się udało, że
zapomniałam, wymazałam te wszystkie chwile. Bzdura! Gdy tylko zobaczyłam cię w
restauracji, wszystko wróciło - z każdą chwilą jej głos stawał się słabszy - A
teraz jest szansa, że nas obojga można z tego uleczyć - dodała, zmuszając mnie,
bym uniósł głowę.
-
Mnie to zabija, Granger. Nie mogę... - łzy na nowo zaczęło toczyć się po mojej
twarzy. Poczułem jej chłodne czoło tuż przy swoim. Ujęła moją głowę w swoje
delikatne dłonie.
-
Przestań staczać się w tę otchłań. Zaczynasz się poddawać, oddajesz moc temu,
co cię pogrąża, a nie temu, co powinno walczyć. To wszystko siedzi w tobie.
Mrok, który cię wykańcza. Przecież to widać od razu. Chodzisz jak w czarnej,
nieprzenikalnej mgle. Chcę cię z tego wyciągnąć - przymknęła oczy, wciąż nie
zmniejszając dystansu między nami. Moje powieki również opadły. Poczułem dziwny
spokój, gdy bicie jej serca stało się jedyną rzeczą, którą słyszałem.
-
Nie oszukuj już nikogo, Malfoy. Walcz - szepnęła po dłuższej chwili.
-
Dlaczego to robisz? - spytałem równie cicho. Musiałem wiedzieć.
-
O takie rzeczy się nie pyta. Przyjmuje się to, co ktoś ci podarowuje.
Przerabialiśmy to samo siedem lat temu - otworzyła oczy, by napotkać moje,
stalowe tęczówki. Nawet nie zauważyliśmy momentu, w którym bliskość przestała
nam przeszkadzać.
-
Ciągle jestem tym samym Draconem Malfoyem. Nie licz na zbyt wiele -
powiedziałem to, co ciążyło mi już od dłuższego czasu. Nie zmieniłem się, tak
jakby ona tego chciała. Wciąż byłem zimnym egoistą.
-
Skąd wiesz, że się nie zmieniłeś? Ten mrok przysłania wszystko, co mogłoby być
w tobie dobre - starała ostatnią łzę z mojego policzka.
-
Pokładasz nadzieje w osobie, która już dawno nie zaznała wiary w cokolwiek.
Próbujesz ratować kogoś, kto dawno przestał walczyć. Chcesz wrócić życie w coś,
co stało się bestią - delikatnie się od niej odsunąłem. Patrzyła na mnie z
dziwnym wyrazem twarzy, ale dostrzegłem w tym wszystkim spokój. Jakby już
wiedziała, że się uda.
-
Spróbujmy - szepnęła drżącym głosem. Tylko skinąłem głową, po czym
przyciągnąłem ją do siebie. Nie protestowała, więc mocno objąłem ją ramionami.
Czułem ciepło jej ciała i bicie oszalałego serca. To jak blisko siebie byliśmy,
nie sprawiało problemu. Siedziała na moich kolanach i po prostu milczała.
Jeszcze kilka lat temu nie przeszłoby nam przez głowy, że będziemy przebywać
razem na kilku metrach kwadratowych bez kłótni i obraźliwych słów. Nie było
idealnie, nie było spokojnie, nie było świetlanej przyszłości, dobrych znaków,
ani wesołej atmosfery. Byliśmy my dwoje. Ludzie, którzy stracili panowanie nad
sobą, zamknęli jakieś drzwi i otworzyli nowe.
---
Pewnie ciężko wam się czekało na ten rozdział. Wstawiam go po kilku dniach i jestem zadowolona z tej decyzji. Tekst jest taki, jakiego zawsze chciałam. Przemyślałam go, nigdzie się nie spiesząc. Mimo że nie użyłam motywu dziennika, dowiedzieliście się, jaką decyzję podjęła Miona oraz macie zarys tego, co będzie się działo w następnym rozdziale. Mam nadzieję, że wam się spodobało. To już trzynasta część tego opowiadania i chyba nie jest jak na razie najgorzej.
Dla mnie zaczęły się już wakacje. W czwartek otrzymałam nagrodę w postaci książki, stypendium od szkoły i kolejne stypendium od gminy. Można powiedzieć, że jestem o kilka złotych bogatsza. Wczoraj odebrałam świadectwo i zawiozłam je do liceum. Właściwie wszystko jest już załatwione i w czwartek dowiem się, czy się dostałam. Trzymajcie kciuki. Poza tym, życzę wam cudownych wakacji. Mam nadzieję, że mimo wyjazdów będziecie tu wpadać. Ja jak na razie nigdzie się nie wybieram i rozdziały będą się pojawiać.
piękny rozdział, bardzo wzruszający, z niecierpliwością czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się, że się spodobało.
UsuńPo pierwsze gratuluje wszystkich osiagniec :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdzialy, to jak zwykle przepelniony jest wieloma emocjami ktore udzielaja sie czytelnikowi. Jestes mistrzynia w opisywaniu negatywnych emocji i szalenstwa.
Super!
Czekam z niecierpliwoscia na nowy rozdzial i zapraszam do siebie na druga czesc miniaturki :)
Pozdrawiam,
DiaMent.
Cieszę się, że rozdział się spodobał. Uwielbiam pisać o takim szaleństwie itd. Chyba to zresztą widać po tym opowiadaniu.
UsuńBrak mi słów, kobieto. To było cudowne. Nie dość, że cały rozdział poświęcony tylko im, to jeszcze nam trochę opowiedziałaś o przeszłości. :D Dziękuję! ^_^
OdpowiedzUsuń6 dni razem! Jeej! xD Hahahha. Ja muszę to przeczytać!
Na razie nigdzie się nie wybieram, więc na pewno można będzie mnie tu zobaczyć. ;P
Hermiona jest naprawdę odważna. Nie wiem, czy ja zdecydowałabym się wyciągnąć kogoś z takiego dołka. Mam nadzieję, że jej sposób na to zadziała.
Ciekawi mnie relacja z Narcyzą. Jak to na serio z nią jest... Lubi Mionę, czy nie? xD
Życzę ci duuużo słońca, bo u mnie coś ostatnio z nim słabo, a także gratuluję stypendiów. ;3
~Ana
W następnym rozdziale pojawi się Blaise i Narcyza, ale tylko na chwilę. Później znowu będzie tylko Draco i Miona :) Postaram się w najbliższym czasie przedstawić ten stosunek Narcyzy do gryfonki. Jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale może mi się uda.
Usuńwspaniały rozdział, popłakałam sie na końcu, i gratuluje stypendium i nagrody ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Nie wiedziałam, że jest aż tak wzruszający.
UsuńOooo jaka końcówka fajna ♥ Oczywiście cały rozdział jest cudowny. Gratuluje stypendium i trzymam kciuki, żebyś się dostała. xd
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja też z całego rozdziału najbardziej lubię końcówkę. Jest taka... moja :)
UsuńRozdział wspaniały! Ich przeszłość chociaż trochę została odsłonięta! Coraz bardziej jestem ciekawa, tego co kiedyś pomiędzy nimi było!
OdpowiedzUsuńJutro wyjeżdżam, ale po powrocie obiecuję nadrobić rozdziały, które się tu pojawią:)
Pozdrawiam:)
Następne rozdziały będą odsłaniać kolejne małe rzeczy z przeszłości. Postaram się przedstawić jakieś szczegóły związane z Azkabanem :)
UsuńŻyczę ci cudownych wakacji i fajnej zabawy na wyjeździe :) Mam nadzieję, że rozdziały, które będą na ciebie czekały po powrocie, nie zawiodą.
No proszę kochana to wyniki musisz mieć całkiem niezłe skoro otrzymałaś stypedium.
OdpowiedzUsuńNaprawdę muszę Ci pogratulować gdyż możesz być z siebie śmiało dumna.
Tymczasem rozdział wyszedł ci idealnie.
Podoba mi się przeprawa Dracona z własną przeszłością.
I również podejście Hermiony.
Nieco ją skrzywdził ale nie zrobił tego specjalnie.
Ona doskonale to rozumie.
Zdaje się być przekonana o słuszności swojej decyzji i dobrze.
Pomoże mu wyjśc z dołka w którym się znalazł gdyż tego naprawdę potrzebuje.
W ogóle również widzę efekty jakie nastąpiły po tym jak czekaliśmy na rozdział.
Pewnie każdy już Cię tak chwali więc nie będzie tajemnica jeśli powiem że warto było.
Kilka dni szybko zleciało a w zamian za to otrzymaliśmy cudowny rozdział.
I już nie mogę się doczekać następnego, a ze mnie bardzo niecierpliwa dusza.
Pozdrawiam serdecznie!!
Wyniki mam dobre. Nawet bardzo. Średnia 5,70 - trzecia w szkole. Egzaminy też poszły całkiem dobrze.
UsuńCieszę się, że widać wyniki mojej pracy. Poświęciłam temu rozdziałowi wiele serca i uwagi :)
Boże jakie cudowne <3 Jestem zachwycona... nie to mało powiedziane. Te emoche i to jak to opisałaś ... Nie wierzę że to już trzynasta część ... To takie cudowne... Jak ja cię uwielbiam <3 Jestem pierwsza w kolejce po twoją książkę ^^ Trzymam kciuki, żebyś się dostała i gratuluję stypendium ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Vivien
Ja będe czatowała pod Empikiem, aż ją dadzą do sprzedaży :D
UsuńJa też nie mogę uwierzyć, że to opowiadanie doszło do tego momentu. 13 rozdziałów to bardzo dużo :) W poprzednim opowiadaniu bohaterów już dawno do siebie ciągnęło. Tutaj jak widzicie jest inaczej :P
UsuńMam nadzieję, że kiedyś uda mi się napisać książkę i że z chęcią ją kupicie :P
Dobra..
OdpowiedzUsuńOchłonięcie po przeczytaniu rozdziału, musiało trochę potrwać. Tak zszokowana byłam.. że.. ło matko :D
Ten rozdział jest cudowny. Wszystko zaczyna się powoli wyjaśniać i jestem bardzo szczęśliwa :P
6 dni razem? Ciekawe co też z tego wyniknie xd
Hermiona jest straszliwie odważna i zachowuje się jak prawdziwa Gryfonka :3
Nie boi się, że może znowu się przywiązać i znowu może boleć. Nie boi się, że Draco może jej coś zrobić (w co nigdy nie uwierze :o). Pomaga mu i to jest wspaniałe.
Draco, Draco, Draco.. Biedny, mały, słodki, przystojny Draco :3
Mam nadzieje, że Hermiona pomoże mu wydostać się z tej depresji, i po powrocie z 6 dniowych wakacji będzie z nim lepiej ;)
A końcówka była piękna i wzruszająca ♥ Przytulili się. Łiiiii :D
Więc czekam z ogromną niecierpliwością na następny rozdział.
Już nie mogę się doczekać :D
Życzę Ci mnóstwo weny, bo u mnie jej brak, to może poleciała do Ciebie :D
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Mi też zajęło trochę czasu otrząśnięcie się po napisaniu tego rozdziału. Długo się nad nim zastanawiałam, długo zmieniłam, pisałam na nowo. Cieszę się, że praca nie poszła na marne i się spodobało. Rzeczywiście wszystko powoli się wyjaśnia i osoby, które czytają uważanie, mogą już wiedzieć niektóre rzeczy.
UsuńGratuluję ukończenia szkoły ;) Będę jak najbardziej trzymać kciuki za rekrutację!
OdpowiedzUsuńBaaardzo tęskniłam za nowym rozdziałem i cieszę się, że się pojawił. To jak opisujesz emocje głownych bohaterów jest niesamowite i fascynujące... Dzięki temu bardzo wczuwam się w ich przeżycia :) Mam już ogólny zarys co do ich przeszłości i łaknę wciąż więcej. Ja również się nigdzie nie wybieram, więc z pewnością będę tu zaglądać. Mam nadzieję, że w pracy będę miała neta... :D
pozdrawiam i życzę duużo weny, a przede wszystkim udanych wakacji :)
Chyba wszyscy wyczekiwali tego rozdziału z niecierpliwością. Przerwa między poprzednim, a tym teraźniejszym była większa niż zazwyczaj. Nigdzie mi się teraz nie spieszy i kolejne części piszę dość wolno :)
UsuńCieszę się, że te opisy emocji są ciekawe, bo czasami boję się, że to zbytnia dłużyzna.
Zdecydowanie warto było czekać na te rozdział.
OdpowiedzUsuńJest przesycony uczuciami, które targają obojga.
Ich przeszłość powoli się wyjaśnia, chociaż mam wrażenie, że jeszcze wiele tajemnic jest do odkrycia.
Bardzo ciężko się czytało moment napadów Draco, aż ciarki przechodzą.
A Hermiona, jak to gryfonka, odważna i honorowa. I dzięki Ci za to, że się podejmuje pomóc i oczywiście sobie z tym wszystkim poradzić.
Końcówka wcisnęła mnie w fotel...Bardzo mi się podobała...
Gratulacje za ukończenie szkoły i powodzenia z liceum. Z Twoim talentem nie powinnaś mieć żadnych problemów dostać się wszędzie.
Pozdrawiam i zdecydowanie czekam na następną część:))
Jeszcze wiele tajemnic przed nami - m.in. tajemnica fotografii, tego jak uwolniono Malfoya i co było potem... Jest jeszcze wiele innych :)
UsuńMi osobiście bardzo łatwo pisało się fragment o tym szale Draco. Jakoś się wczuwam w takie momenty :) Nie wiem dlaczego.
Nie mogę się doczekać dalszej części tej historii. Jest równie wciągająca jak poprzednia i świetnie się ją czyta. A te tajemnice zdecydowanie dodają jej smaczku.
UsuńFaktycznie opis szalu Draco był świetny, aż miała ciarki na ciele...Oby tak dalej..:)
Trzymam kciuki. Wspaniały rozdział. Nie wiem co więcej napisać. Zastanawiam się jakim cudem masz takie dobre wyniki w nauce ?! Ja nie prowadzę bloga a na stypendium nie miałabym co liczyć! W każdym razie podziwiam twój zapał i mam nadzieję że nigdy nie zmaleje.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się, że się spodobało.
UsuńSama nie wiem, jak udało mi się osiągnąć takie wyniki. Mam średnią 5,70 chociaż ciągle prowadziłam bloga, szybko wstawiałam posty i starałam się was nie zaniedbywać. Testy także dobrze mi poszły. Cud! Ale cieszę się jak głupia :P Jeszcze tylko czekać na wyniki rekrutacji.
Zostałaś nominowana do Liebster Award. więcej inf. na http://dm-i-hg-story-of-us.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńInformuję, tak jak prosiłaś :D
OdpowiedzUsuńNOWY, 7 ROZDZIAŁ U MNIE ;) z małą niespodzianką xd
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Taka młoda, a taka zdolna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńCudowny rozdział jak każdy :)
OdpowiedzUsuńżal mi Draco ;(
pozdrawiam ;)
Całe opowiadanie cudowne ale to jak na razie najlepszy rozdział. Końcówka piękna. Taka prawdziwa i chwytajaca za serce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)