Pick up zatrzymał się na czerwonym
świetle, a warkot silnika przywrócił mnie do rzeczywistości. Odwróciłem głowę,
napotykając przy tym czujny wzrok Granger. Siedziała za kierownicą, a jej uwaga
przez sekundę skupiła się na mnie.
- O czym
myślisz? - spytała, zauważając moje roztargnienie. Odkąd opuściliśmy osiedle, z
mojej strony nie padło żadne słowo, a milczenie nie świadczyło najwidoczniej o
czymś dobrym.
- O
niczym - odparłem, wysuwając dłoń przez otwarte okno. Samochód ruszył, ratując
mnie przed kolejnymi atakami ze strony brązowowłosej. Nie miałem zamiaru
przyznawać się do tego, co tkwiło w moim umyśle. Ostatnie minuty spędziłem
bowiem w kompletnym zawieszeniu. Niczego nie wspominałem, ani nie roztrząsałem.
Przypominało to nieco momenty sprzed kilku tygodni, gdy budziłem się, mając
przed oczami twarz Dumbledora, spadającego w otchłań. Przypatrywałem się ulicy,
przejeżdżającym samochodom. Najwięcej czasu poświęcałem jednak przechodniom, w
których sylwetkach dostrzegałem przez kilka sekund znajome postacie.
Śmierciożercy, którzy trafili już do Azkabanu uśmiechali się do mnie z
chodnika, po czym nagle znikali, zamieniając się w obcych. Niezauważalnie
szczypałem się w ramię, nie chcąc dłużej tego widzieć. Podobnych metod używałem
niezliczoną ilość razy już wcześniej, podczas ukrywania się w domu. Musiałem przyznać przed samym sobą, że
ostatnia noc, którą przespałem pod wpływem eliksiru, była pierwszą od dłuższego
czas, którą spędziłem spokojnie. Reszta pochłonięta była koszmarnymi
wspomnieniami wojny i tortur.
-
Zatrzymaj się - powiedziałem, czując narastające duszności. Doskonale
wiedziałem, czym są spowodowane. Idący przeciwległą stroną ulicy mężczyzna w
czarnym, długim płaszczu nagle zamienił się w Voldemorta. Kilka sekund później,
znów był zwyczajnym przechodniem. Granger wcisnęła pedał gazu, by po chwili
zahamować w małej, wąskiej uliczce. Wyszedłem z samochodu i oparłem się o
maskę, chowając głowę między ramionami.
- Co się
dzieje? - usłyszałem ją tuż obok. Po chwili położyła mi dłonie na barkach.
- Już po
wszystkim - wyprostowałem się, głęboko wciągając powietrze. Rozejrzałem się
niepewnie, z ulgą stwierdzając, że jesteśmy sami. Główna ulica została w tyle,
razem z tłumami ludzi.
- Co to
było, Malfoy? - zbliżyła się, odcinając mi drogę ucieczki. Spojrzałem w jej
brązowe oczy, zastanawiając się, dlaczego to wszystko miało miejsce. Przez
ostatni tydzień koszmary miewałem tylko nocą, a różne przewidzenia przycichły.
Myślałem, że mam ten etap daleko za sobą.
- Miewam
omamy. Raz na jakiś czas - wyjaśniłem, krzywiąc się na wspomnienie twarzy, które
przed chwilą widziałem.
-
Myślałam, że już ci przeszły takie wariactwa - westchnęła, przeczesując dłonią
swoje krótkie włosy.
- Najwidoczniej
nie przeszły - odsunąłem ją nadzwyczaj delikatnie i wsiadłem do samochodu.
Dziewczyna stała jeszcze chwilę na chodniku, patrząc w ścianę wysokiej
kamienicy.
- Co takiego widzisz? - otworzyła drzwi od
strony kierowcy. Powoli odwróciłem głowę od okna.
- Twarze
śmierciożerców, zamiast twarzy obcych ludzi, Voldemorta, Dumbledora, Bellatrix
- powiedziałem, mocno zaciskając dłonie na krawędzi fotela. Granger włączyła
silnik i powoli wycofała się z uliczki. Myślałem, że pojedzie przez centrum,
ale ku mojemu zdziwieniu wybrała dłuższą drogę.
- Jak to
wyglądało, gdy ukrywałeś się przed światem? - spytała, zmieniając bieg. Znów
wracaliśmy do trudnych dla mnie tematów. Odchyliłem głowę na oparcie i
przymknąłem oczy.
- W
filiżance widziałem otchłań, a gdy myłem dłonie, wydawało mi się, że zmywam z
nich krew - odparłem, wracając myślami do dnia, w którym zjawiłem się w
Ministerstwie Magii. Wtedy zobaczyłem też Granger w biurze aurorów. Tamtego
popołudnia wisiałem nad przepaścią.
- Mam
pewien pomysł, ale będziesz musiał poczekać do wieczora. Teraz jedziemy do
restauracji - uśmiechnęła się do mnie spokojnie, gdy czerwone światło pozwoliło
jej odwrócić głowę. Już wiedziałem, że ma plan. Bałem się tylko, jaki tym
razem.
- Masz
zamiar zrzucić mnie z mostu? - zakpiłem, obserwując jej wciąż uniesione kąciki
ust.
- Do
wieczora zdążę się jeszcze nad tym zastanowić - posłała mi przepełnione
złośliwymi iskrami spojrzenie, po czym zajęła się prowadzeniem auta. Jechaliśmy
w milczeniu przez następne kilka minut. Każdy pogrążył się w swoich myślach,
pozostawiając drugiemu swobodę. Ciszę przerwał jednak głośny dzwonek telefonu.
Granger zabrała torebkę z tylniego siedzenia, wciąż zerkając przy tym na drogę.
- Wyjmij
moją komórkę, Malfoy - rzuciła mi ciężki worek na kolana. Bez słowa odsunąłem
zamek i sięgnąłem po telefon, który tkwił w małej kieszeni.
- To
Blaise - zerknąłem na ekran, wyczytując z niego imię przyjaciela. Przewróciłem
oczami, zdając sobie sprawę, że brunet dość często nawiązuje kontakt z Granger.
Jeszcze kilkanaście lat temu nie wyobrażałem sobie tak jego relacji z gryfonką.
-
Odbierz i ustaw na głośnik - rozkazała, nawet na mnie nie patrząc. Ciężko było
stwierdzić, czy ma ochotę na rozmowę, czy też nie.
- Cześć,
słońce - głos Diabła rozpłynął się po samochodzie.
- Cześć
- odparła wesoło - Coś się stało? - dodała, a samochód zatrzymał się przed
skrzyżowaniem.
-
Narcyza chciała wiedzieć, co u was, więc dzwonię - wyjaśnił z wyczuwalnym
rozdrażnieniem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że przez tydzień nie
dawałem znaku życia swojej matce.
-
Wszystko w porządku. Właśnie jedziemy z Draco do restauracji. Jesteś na
głośniku - wcisnęła pedał gazu i popędziliśmy w dół jedną z ulic.
- Cześć,
Smoku! Jak się czujesz? - starałem się nie westchnąć. Liczyłem na to, że
Granger pominie fakt mojej obecności i będę mógł spokojnie posiedzieć do końca
rozmowy. Tymczasem Blaise znów zadawał to samo pytanie, co w wieczór po
imprezie.
- Bajecznie,
a jak twoja randka z Rose? - natychmiast zmieniłem temat, a brązowowłosa
mrugnęła do mnie znad kierownicy. Najwyraźniej oboje chcieliśmy zostawić moje
problemy w cieniu, tylko między nami.
- Udana
- odpowiedział lakonicznie. Dobrze znałem przyjaciela i od razu wiedziałem, że
było więcej niż dobrze.
- Nic nam
nie powiesz? - głos Hermiony przepełniony był nadzieją. Nie mogłem uwierzyć, że
chce dla swojej przyjaciółki takiego partnera, jak Diabeł, który przez lata
nazywał się wiecznym kawalerem.
-
Powiem, jak będę miał co mówić - odgryzł się Blaise - A wy, słoneczka, co
powiecie? - znów przewróciłem oczami, słysząc jego słowa.
- Jasne,
że powiemy. Nie wychodzimy z sypialni. Spadaj Blaise! - warknęła z udawaną
powagą. Znów zaskoczyło mnie jej zachowanie, chociaż już podczas imprezy robiła
i mówiła podobne rzeczy.
- Nie
żartuj sobie, Granger. Dajcie znać, gdyby coś się działo. Muszę kończyć. Ktoś
dobija mi się do biura - usłyszeliśmy jeszcze trzaski, po czym sygnał się
urwał.
-
Zaskakujesz mnie - powiedziałem, zerkając na nią. Uśmiechnęła się nieco
złośliwie, lecz z satysfakcją.
- Z kim
przystajesz, takim się stajesz - zaparkowała przy ulicy, która na pewno nie
była Charing Street Road i wysiadła, dając mi znać dłonią, żebym szedł za nią. Westchnąłem,
zatrzaskując za sobą drzwi auta.
***
Weszliśmy do restauracji, która o
tej porze była zapełniona po brzegi. Jedzący lunch pracownicy okolicznych biur
czytali gazety, popijając aromatyczną kawę. Draco niepewnie przeszedł ze mną
przez salę. Odprowadzały nas spojrzenia wszystkich klientów, którzy doskonale
znali moją osobę, lecz słabo kojarzyli blondyna. Niezbyt często widywano mnie
również w towarzystwie mężczyzn, pomijając Alexa, Matta i Josepha. Byliśmy tu
jak rodzina, a niektórzy goście machali mi, gdy przechodziłam.
-
Co jest we mnie takiego ciekawego, że prawie pożarli mnie wzrokiem? -
westchnął, gdy znaleźliśmy się na zapleczu. Alex i Rose przywitali się z nami,
jednocześnie posyłając mi znaczące, przedłużone spojrzenia.
-
Wszedłeś do restauracji z najpiękniejszą właścicielką na ziemi - odpowiedział Matt,
nagle pojawiając się wśród nas. Poczułam na sobie spojrzenie Draco i odważnie
uniosłam głowę. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, a żadne nie chciało oderwać
wzroku. Dopiero ostrzegawcze kasłanie Rose sprowadziło nas na ziemię.
-
Zostaniesz dziś do zamknięcia? Mamy mnóstwo rezerwacji - ciężką ciszę przerwały
słowa Alexa. Uśmiechnęłam się do niego w podziękowaniu, chociaż on sam patrzył
na mnie z delikatnie kpiącym wyrazem twarzy. Dobrze wiedziałam, że chce
przypomnieć mi naszą nocną rozmowę.
-
Jasne, że zostanie - wciął się Malfoy, pomagając mi zdjąć cienki płaszcz.
-
Ale... - zaczęłam, chcąc zaprotestować. Lokal zamykaliśmy zazwyczaj około
dziesiątej lub nawet później, a miałam już plany na wieczór.
-
Nie ma żadnego ale, Granger. Zostaniesz, choćbym miał cię zmusić. Zobacz jakie
tu tłumy - wziął mnie za rękę i przyciągnął do zasłony, która dzieliła nas od
głównej sali. Odsunął ją, jednocześnie zbliżając się do mnie na bardzo małą
odległość.
-
Spokojnie, pamiętam o planach. Damy radę - szepnął mi do ucha. Dreszcz przeszył
moje ciało, gdy poczułam jego ciepły oddech na swojej szyi. Stał tak jeszcze
przez kilka sekund, po czym jak gdyby nigdy nic wrócił na zaplecze.
-
Herm, pomożesz w kuchni? Zrobiłbym sobie przerwę - Matt posłał mi pełne nadziei
spojrzenie. Wyglądał na zmęczonego, czemu wcale się nie dziwiłam.
-
Jasne, odpoczywaj - zabrałam świeży fartuch z szafki i szybko zarzuciłam go na
sukienkę. Draco otworzył przede mną drzwi kuchni, za co podziękowałam mu
skinieniem głowy. Przywitałam się z Jo, który ani na chwilę nie oderwał się od
pracy. Później wskazałam blondynowi miejsce przy blacie, gdzie usiadł bez słowa
protestu. Przeniosłam wzrok na zamówienia, które pojawiały się z pomocą magii zaraz po ich złożeniu. Zajęłam się swoimi
obowiązkami, a ślizgon nie spuszczał ze mnie wzroku. Starałam się odpędzić od
siebie fakt jego obecności, ale kilka dodatkowych stopni nadal parzyło mi
skórę. Minęło dziesięć minut, a do kuchni wszedł Alex, wywijając tacą.
-
Co za iskry, siostrzyczko! Co za iskry! - szepnął mi do ucha, przechodząc obok.
Zrobił to dyskretnie, ale Draco i tak uniósł głowę, by zmierzyć nas wzrokiem.
Mocno zacisnęłam dłoń na uchwycie noża, by nie rzucić nim w bruneta. Uspokoiłam
się dopiero, gdy opuścił pomieszczenie.
-
Co takiego ci powiedział? - spytał Malfoy, nagle odrywając mnie od pracy.
-
Jesteś bardzo spostrzegawczy - mruknęłam pod nosem, ciesząc się, że stanowisko
Josepha mieściło się w innej części kuchni. Nie mógł usłyszeć tego, co mówimy.
-
Ciesz się, że pytam. Mógłbym wkraść ci się do umysłu - odparł, nagle wstając z
krzesła. Zadrżałam, gdy podszedł na zdecydowanie małą odległość. Spróbowałam
się skupić, ale nic z tego nie wyszło.
-
Masz zamiar mnie rozpraszać? - syknęłam, odwracając się nagle. Zaostrzony nóż
nadal tkwił w mojej drżącej ręce. Malfoy uniósł kącik ust i chwycił mój
nadgarstek. Po chwili narzędzie wylądowało bezpiecznie na blacie.
-
Nie, po prostu chętnie popatrzę, jak Joseph zabija mnie wzrokiem. Powiedziałaś
im coś o tym ostatnim wydarzeniu sprzed siedmiu lat? - spojrzał na mnie
uważnie, a stalowe tęczówki stały się lodowate.
-
Chyba żartujesz. Oczywiście, że im nie powiedziałam. To jest twój problem,
Malfoy. Boisz się przyznać do tego, co zrobiłeś. Wstydzisz się. To cię tak
dręczy! - powiedziałam przyciszonym głosem, który o mało nie nikł mi w gardle. Draco
mocno zacisnął usta, a moje ciało zdrętwiało. Pokręciłam głową, zdając sobie
sprawę, że prawdopodobnie rozwiązałam zagadkę. Ruszyłam do drzwi, jednocześnie
zdejmując fartuch. Usłyszałam siarczyste przekleństwo i głuchy odgłos, który
zidentyfikowałam jako uderzenie pięści o blat. Wybiegłam z restauracji przez
tylne wyjście, a nikt nie miał zamiaru mnie zatrzymywać. Rose siedziała przy
biurku, nie do końca rejestrując moje zachowanie, Alex obsługiwał gości na sali.
Oparłam się o zimną ścianę starej kamienicy i głęboko wciągnęłam powietrze. Łzy
napłynęły mi do oczu. Czułam się oszukana, znów tak samo mała, jak w czasach
szkolnych. Hermiona Granger, nic nieznacząca szlama.
Metalowe, rdzewiejące drzwi
otworzyły się z hukiem. Klamka uderzyła o cegły, roztrzaskując się przy tym na
kawałki. Zadrżałam, obejmując się ramionami. Mimo że były ostatnie dni lipca,
powietrze było dość chłodne. Bałam się unieść głowę, w obawie, kogo mogę
ujrzeć.
-
Granger... - głos, który usłyszałam przyspieszył bicie mojego poszarpanego
serca. Przeniosłam załzawione oczy na blondyna, który ukucnął przede mną. Wyglądał
jak opętany, ale w tamtym momencie byłam pewna, że wyglądam tak samo.
-
Odwal się, Malfoy! Zostaw mnie! Jestem tylko brudną szlamą! - wrzasnęłam, nie
przestając płakać. Słone krople płynęły po moich policzkach razem z makijażem.
-
Nie mam zamiaru cię zostawiać! - położył jedną dłoń na moim kolanie.
Natychmiast ją odtrąciłam, nie chcąc czuć jego parzącego dotyku.
-
Co mnie to obchodzi?! Zostaw mnie! - odwróciłam głowę, żałując, że nie mam
siły, by wstać i odbiec.
-
Źle mnie zrozumiałaś, Granger. Proszę, wysłuchaj mnie - usiadł obok mnie,
opierając się o ścianę.
-
Oczywiście, że źle zrozumiałam! Powiedziałeś mi, że każdego dnia wspominasz
tamto wydarzenie. Myślałam, że w dobrym sensie. Bzdura! Ty się tego wstydzisz!
- spojrzałam na niego, nie kryjąc złości. Czułam coraz szybciej krążącą krew w
swoich żyłach.
-
Zamknij się choć na chwilę i posłuchaj! - krzyknął, łącząc swoje tęczówki z
moimi. Spodziewałam się chłodnej, nieprzeniknionej stali, ale ku mojemu
zdziwieniu napotkałam ciepłe, iskrzące się oczy. Natychmiast przymknęłam usta,
chociaż przed chwilą planowałam coś zupełnie innego - To wszystko poszło nie
tak. Nie pytałem cię o to przed chwilą, bo się tego wstydzę. Pytałem, bo chcę
zachować to wspomnienia tylko dla siebie jak najdłużej. Przez siedem lat kryłem
tę scenę ze skrzydła szpitalnego. Ona dawała mi siłę, żeby codziennie wstawać z
łóżka, a jednocześnie wykańczała świadomością, że więcej się nie powtórzy. Nie
wstydzę się tego, co zrobiłem. Tym bardziej tego nie żałuję. Mam nadzieję, że
ty też - powiedział, wciąż nie odrywając ode mnie wzroku. Siedziałam tak
jeszcze przez dłuższą chwilę, a łzy toczyły mi się po policzkach. Draco zaczął
ocierać je swoją dłonią. Nie protestowałam, pozwalając mu się dotykać.
-
Wierzysz mi? - spytał, przerywając ciszę - Błagam cię, Granger. Spójrz mi w
oczy. Nie kłamię.
-
Jak mogę być pewna, że mówisz prawdę? - wykrztusiłam, wylewając ostatnie łzy.
Zaczynałam się uspokajać, a serce biło mi już o wiele wolniej.
-
Udowodnię ci - podniósł się z ziemi i
wyciągnął lewą rękę. Przyjęłam ją, pozwalając mu, by uniósł mnie delikatnie.
Stanęliśmy naprzeciwko siebie między dwiema, starymi kamienicami. Powietrze
gęstniało z każdą sekundą, ale ja nie potrafiłam się poruszyć. Draco postawił
krok w moją stronę, zmniejszając dystans między nami do kilku milimetrów. Był
coraz bliżej i bliżej, a ja mogłam dokładnie przyjrzeć się jego tęczówkom. Nie
wiedziałam, dlaczego pozwoliłam na coś takiego. Szok, niedowierzanie i nadzieja
pchały mnie prosto w jego ramiona. Objął mnie delikatnie, jakbym miała się rozpaść.
Czułam ciepło jego ciała, oddech na policzku. Przestałam drżeć, chociaż nadal
było tak samo zimno. I wtedy uśmiechnął się do mnie i wypowiedział zaklęcie.
***
Wylądowaliśmy na miękkiej trawie.
Nadal mocno trzymałem ją w ramionach, nie pozwalając upaść, gdy nasze stopy
zetknęły się z ziemią. Wiedziałem, że prawie doprowadzam ją do szaleństwa, ale
ze mną także nie było lepiej.
-
W co ty pogrywasz? - spytała, mrużąc oczy. Rumieńce nadal nie schodziły z jej
policzków. Żadne z nas nie myślało o tym, że zostawiliśmy w restauracji
zdezorientowaną grupę ludzi, albo o tym, że stoimy na zimnym wietrze.
-
Jeszcze nie teraz, Granger. Za wcześnie - odpowiedziałem, odsuwając się od niej
na kilkanaście centymetrów.
-
Miałeś mi coś udowodnić - znów włączyła swoje odważne, gryfońskie zachowania.
Nie pozbyła się jednak ciepła, które jej dawałem. Siłą przyciągnęła mnie do
siebie i wtuliła twarz w moją klatkę piersiową.
-
Pokażę ci wspomnienie. To było na kilka dni po tym wydarzeniu, którego się nie
wstydzę i którego nie żałuję - odparłem, kładąc nacisk na ostatnie wyrazy.
Granger uniosła wzrok, po czym bez słowa podała mi dłoń, na której lśniła złota
bransoletka. Ułożyłem palce na jej drobnym nadgarstku i zamknąłem oczy. Po
chwili oboje przenieśliśmy się siedem lat w przeszłość.
***
Leżałem na wznak, nie mogąc poruszyć
żadną częścią ciała. Rany na ramionach powoli się zasklepiały, ale te na klatce
piersiowej pozostawały otwarte. Przynajmniej nad głową nie miałem już
okropnego, białego sufitu, który podziwiałem przez ostatnie dni w skrzydle
szpitalnym. Mimo że w końcu opuściłem Hogwart, a koszmar się skończył, przed
oczami miałem jeden, wyraźny obraz. Jej oczy.
- Jak się czujesz,
Malfoy? - usłyszałem kroki, a po chwili do pokoju wszedł Zabini. Niósł kolejne
eliksiry, które miałem wypić. Skrzywiłem się z bólu i niechęci. Jeśli chodziło
o opiekę, zdecydowanie wolałem tą, którą otrzymywałem w szkole. Jej opiekę.
- Fatalnie - odparłem
słabym, niknącym głosem. Czułem, że moje oczy są zaszklone, ale niczym nie
mogłem tego powstrzymać.
- Wypij to. Granger
przygotowała dla ciebie eliksiry co najmniej z kilkutygodniowym zapasem -
chłodne szkło dotknęło moich ust. Szybko przełknąłem gorzką substancję, a moje
myśli znów wróciły do brązowowłosej gryfonki.
- Co z nią, Blaise?
- spytałem, krztusząc się przy tym. Brunet opadł na metalowe krzesło obok łóżka
i ciężko westchnął.
- Część Zakonu
Feniksa była nią wściekła, dopóki nie zdołała wszystkiego wyjaśnić. Potter
powiedział, że bardzo to przeżyła. Jest razem z nimi w Hogwarcie - wyjaśnił,
kryjąc twarz w dłoniach.
- To wszystko
przeze mnie. Nie powinienem na to pozwalać - zamknąłem oczy, czując
przeszywający ból w okolicach serca. Nie byłem już pewien, czy to ze względu na
rany, czy na uczucia.
- Sama wybrała to
zadanie, Malfoy. To była jej odpowiedzialna decyzja - odpowiedział, jakby te
słowa miał już dawno przygotowane. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że
spodziewał się takiej, a nie innej rozmowy.
- Nie mogę przestać
myśleć o tym, co zrobiła. Dlaczego tak szybko stąd zniknęła? Dlaczego nie
została? - zacisnąłem pięści, czego natychmiast pożałowałem. Jęknąłem z bólu, a
Diabeł bez słowa rozluźnił moje palce.
- Wydaje mi się, że
chciała zostać. Kiedy wylądowaliście tu razem, czekałem na was. Minęło trochę
czasu, zanim w końcu wypuściła cię z ramion. Byłeś nieprzytomny, ale żywy -
powiedział, gdy już przestałem zaciskać usta. Fala cierpienia opuściła moje
ciało, gdy przestałem się ruszać.
- Powiedziała ci,
co zrobiła, żeby bezpiecznie się teleportować? - spytałem, nie kryjąc nadziei.
Nie chciałem opowiadać przyjacielowi wszystkiego od nowa.
- Tak, powiedziała
mi. Nawet nie wiesz, jak płakała, gdy wracała do szkoły. Bała się, jak zareagują
inni. Nie chciała cię tu zostawiać, Malfoy. Dobrze wiedziała, że nie zobaczy
cię przez następne kilka lat.
- I tak będzie,
Blaise. Nie zobaczy mnie. Nie chcę, żeby cierpiała. Zrobiła to, czego wszyscy
oczekiwali. Wyciągnęła mnie z więzienia, udowodniła niewinność, dawała
bezpieczeństwo. Aż do teraz. Poświęciła całe swoje życie, żeby mnie ratować.
Nie żałuję żadnej minuty spędzonej z nią. Nie żałuję, słyszysz? Chciałbym, żeby
teraz tu była.
***
Draco puścił mój nadgarstek, nadal
się nie odsuwając. Moje łzy wsiąkały w jego płaszcz, a jego silne ramiona były
jedyną podporą, która nie pozwalała mi upaść. Szlochałam, przypominając sobie
uczucia, które targały mną w tamte dni. Zakon Feniksa zmieszał mnie z błotem
zaraz po tym, jak wróciłam do Hogwartu. Zniosłam mnóstwo upokorzeń, zanim
zdołałam wyjaśnić im całą sprawę. Następne kilka miesięcy pamiętałam jako
nieustający mrok, w którym widziałam tylko i wyłącznie twarz Draco. Jego
zmaltretowane, niezdolne do ruchu ciało starałam się trzymać z dala od siebie. Pocieszałam
się myślą, że jest bezpieczny, z dala ode mnie, z dala od ludzi, którzy go
nienawidzili.
-
Żałuję, że cię wtedy zostawiłam - wyszeptałam na tyle głośno, by mnie usłyszał.
Poczułam mocniej oplatające mnie ramiona.
-
Teraz nie musisz mnie zostawiać, Granger. Zostań - odpowiedział, łamiącym się
głosem.
-
Przepraszam, że tak się pomyliłam. Nie powinnam wtedy wybiegać - nabrałam
powietrza do obolałych płuc. Płacz nadal wstrząsał moim ciałem, a Draco
uspokajająco gładził moje plecy.
-
Cieszę się, że teraz mi wierzysz. Powinienem pokazać ci to wszystko wcześniej -
oparł swoją głowę na mojej. Nie czułam już silnego, zimnego wiatru. Było tylko
ciepło drugiego ciała i świadomość, że tym razem nie jestem zmuszona do
ucieczki.
-
To były najgorsze lata mojego życia. Biłam się z myślami, zastanawiając się, co
czułeś, gdy widzieliśmy się po raz ostatni.
-
Teraz już wiesz. Chciałem cię zatrzymać - rozchylił swój płaszcz, zasłaniając
mnie nim.
-
Wybraliśmy dobry moment na szczerość - powiedziałam, odzyskując normalny głos.
-
Te wieczorne plany nie wypalą. Czuję się już o niebo lepiej - odsunął się ode
mnie tak, żeby spojrzeć mi w oczy. Uśmiechnęłam się i wspięłam na palce, chcąc
jak najdłużej patrzeć w te stalowe tęczówki. Czaiło się w nich to, co
wspominałam każdego dnia przez ostatnie siedem lat.
-
Wiedziałam, że nigdy nie pozbędziesz się tych demonów - szepnęłam, nadal stojąc
nieruchomo. Oczy Draco zabłysły, jak gdyby trawił je srebrny ogień.
-
Nie zbliżaj się za bardzo, Granger. To niebezpieczne - mrugnął do mnie, również
się uśmiechając.
-
Lubię niebezpieczeństwa, Malfoy - odparłam, gdy znów przyciągnął mnie bliżej.
Czułam bicie jego serca, a sekundę później teleportowaliśmy się z dala od
zimnego wiatru.
---
Kochani, problemy z komputerem znów uniemożliwiły mi pracę. Dopiero dzisiaj zdołałam włączyć to głupie pudło. Wolę nie obliczać, ile czasu spędziłam na pisaniu tego rozdziału. Odłożyłam książkę o podróży na Alaskę i zmusiłam się, by to wszystko przelać do komputera. Okazało się, że moje pomysły rządzą moimi palcami. Rozdział wyszedł zupełnie inny, niż się tego spodziewałam. Historia nieco zmieni swój bieg i mam nadzieję, że przypadnie wam to do gustu. Spodziewajcie się elektryzującego, powalającego rozdziału dwudziestego! Mam nadzieję, że uda mi się szybko go napisać. Trzymajcie kciuki, żeby sprzęt ze mną współpracował.
Proszę was o szczerze opinie na temat tego rozdziału. Włożyłam w niego wiele serca i chciałabym, żebyście dali znać, co czujecie po przeczytaniu.
Co do tytułu. Dałam wam nim znać, że ta ostatnia scena jest najważniejsza!
Zapraszam was bardzo serdecznie ma mojego drugiego bloga, gdzie pojawiła się druga część wakacyjnego opowiadania.
Rozdzial cudny, zreszta jak wiekszosc Twoich rozdzialow :)
OdpowiedzUsuńMusisz miec duuuuze serce, bo w kazdym rozdziale widac jego kowalek <3
Dziękuję :* Bardzo się cieszę,że się podoba. Myślę, że każdemu autorowi rośnie serce, gdy pisze. Ja staram się dać go jak najwięcej.
UsuńOczywiście pokłony w twoją stronę genialna pisarko ;]
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej wszystko sie wyjaśnia ;]
Piękne wspomnienie Dracona i te "demony " w oczach, bardzo mi sie to spodobało ;]
Czekam na kolejny rozdział ;]
~Anka
Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że wszystko się podoba. Na opisanie tej sceny z demonami czekałam od wieków :) Myślałam, że się nie doczekam :P
UsuńJeden z lepszych rozdziałów Twojego autorstwa- przynajmniej moim zdaniem ^.^ Niecierpliwie czekam na kolejny i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńAlhena
Oh, dziękuję :) Bardzo się cieszę, że jest aż tak dobry, wręcz najlepszy. Staram się rozwijać z każdym rozdziałem.
UsuńRozdział nieziemski. Wspomnienie opisane genialnie. W moim słowniku brakuje słów opisujących całośc... Prawdziwa BOMBA<3
OdpowiedzUsuńBuziaki El.
Zapraszam do mnie -----> http://nienawisc-uleczyc-moze-tylko-milosc.blogspot.com/
UsuńDziękuję :) Postaram się wpaść do ciebie w wolnym czasie.
UsuńRozdział powalający więcej takich :)
OdpowiedzUsuńAnnelis
Postaram się, by następne rozdziały również były dobre :) Jestem pewna, że następny będzie ekscytujący. Wiele zwrotów akcji itd.
Usuńaaaaaa totalny chaos w głowie! Tyle odczuć naraz - niby coś się wyjaśniło, rąbek tajemnicy uchylony, cokolwiek można się domyślić, coś dopowiedzieć ale tak naprawdę dalej nic nie wiem!
OdpowiedzUsuńZaraz tu oszaleję! :P I jak, pytam się, jak ja mam teraz doczekać do kolejnego rozdziału?! Nie znasz litości :D
Zgadzam się, że to jeden z lepszych rozdziałów. Nie sądziłam, że w jednym momencie można ogarnąć tyle emocji naraz. Prawie jakby osobiście mnie to dotyczyło! Po prostu biję pokłony!
ARS
P.S. Oddałam na Ciebie głos w głosowaniu ;)
Tego się spodziewałam. Rzeczywiście coś już wiecie, ale nadal tajemnica pozostaje. Jak widzicie, nie kryję już wszystkiego. Niedługo wszystko zacznie się wyjaśniać.
UsuńDziękuję za głos :)
Rozdział genialny i nie mogę się już doczekać kolejnej części:) Mam nadzieję, że komputer zechce współpracować:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało, że odsłoniłaś kolejny fragment ich przeszłości:)
Pozdrawiam:)
Lady Charlotte
Postaram się jak najszybciej napisać kolejny rozdział, chociaż niestety komputer mi nie pomaga :) Myślę że trzeba będzie czekać ok. 3-4 dni. Może więcej, ale chcę tego uniknąć.
UsuńBardzo się cieszę, że rozdział się spodobał. Wciągnęły mnie te rozmowy o wspomnieniach :P Jeszcze trochę ich będzie.
Łołoło.
OdpowiedzUsuńPodzielam zdanie Alheny Lestrange- uważam że to najlepszy rozdział :D Jak dotąd.
Widzę że wygrałaś wreszcie z maszyną. Tylko tak dalej :3
Jejku. I więcej tajemnicy nam dołożyłaś. No wiesz co.. xd
Kurczę. No proszę, coś między nimi przyjągającego było te 7 lat temu. Hermiona uratowała Draco- chwała jej za to. Ale mi się rymnęło :p
To wspomnienie, rozmowa Malfoy'a z Blaisem.. była przepiękna. Widać że Draco zależało i nadal zależy na Hermionie :3
Należą Ci się brawa na stojąco, po raz setny z rzędu :D
W ogóle to całe przytulanie.. piękne! cudowne!
Ej, serio brakuje już mi przymiotników c:
No jestem teraz taka rozdygotana po tym rozdziale. Jak Ty potrafisz tak wiele emocji w nich zawierać ? Niesamowite :>
W tym rozdziale wyczułam duuużo chemi. Faaajnie ;p
Czekam z niecierpliwością na następny.
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Tak ja prosiłam- powiadamiam :D
UsuńU MNIE POJAWIŁ SIĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ! :3 zapraszam ;)
A tak w ogóle oddałam na Ciebie trzy głosy :>
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że rozdział jest aż tak dobry. Nie spodziewałam się, że może być najlepszy z dotychczasowych :P Tajemnice powoli się wyjaśniają. Staram się nie dokładać nowych. Musicie powoli łączyć fakty. Postaram się niedługo opisać historię biżuterii.
UsuńW rozmowie Draco i Diabła chciałam pokazać, jak mroczne były tamte czasy i te rzeczy, które wpływają w tej chwili na zachowanie blondyna.
Aj według mnie rozdział naprawdę jest wspaniały.
OdpowiedzUsuńNie masz się czego obawiać.
Widać kochana efekty Twojej pracy i to bardzo.
Cieszę się że pokazujesz coraz więcej sekretów z przeszłości Dracona i Hermiony.
Jestem ciekawa również czy pokażesz też coś więcej.
Co się wtedy wydarzyło, gdy Hermiona uratowała Dracona.
To na pewno bylo dla niej bardzo trudne.
Ogółem możesz być z siebie bardzo dumna.
Naprawdę według mnie kawałek dobrej roboty.
Niestety komputery to złośliwość rzeczy martwych i czasami nie działają jak trzeba.
Na całe szczęście udało Ci się wysmarować coś cudownego.
I niecierpliwie oczekuje ciągu dalszego.
Staram się powoli odkrywać sekrety, żeby was nie zanudzać :P Niestety to ostatnie, najważniejsze wydarzenie zostawię na sam koniec :P
UsuńCuudo !! Szkoda, że się nie pocałowali, ale na to przyjdzie jeszcze czas no nie ? ♥
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie na to czas, ale jeszcze trochę trzeba poczekać ;) Będzie wiele pełnych chemii scen, ale pocałunku jak na razie nie będzie.
Usuńczytam od początku, ale zapominam komentować :>
OdpowiedzUsuńświetny, nie moge sie doczekać! :D
Cieszę się, że zdecydowałaś się skomentować chociaż ten rozdział :) Bardzo się cieszę, że się podoba.
UsuńZachwycoasz Edge, oj zachwycasz :)
OdpowiedzUsuńKocham taki troszke seksowny styl tej historii. Zadziorna Hermiona, zagubiony Draco, no i oczywiscie moj ukochany Alex - wydaje sie, ze nic wiecej juz mnie nie zachwyci a co rozdzial Ci sie to udaje :)
Eh to zdecydowanie jeden z moich ukochanych rozdzialow. Widac jak duzo pracy musialas tu wlozyc - chapeua bas, moja droga.
Nie moge sie juz doczekac kolejnego rozdzialu :)
Pozdrawiam
Florence
Dziękuję :) W końcu ktoś idealnie określił to opowiadanie: ,,seksowny styl". Haha :) To chcę między innymi osiągnąć. Taką chemię, przyciąganie itp. itd. Następne rozdziały będą nieco dramatyczne, ale także przesiąknięte taką atmosferą.
UsuńNie wiem co napisać .... Rozdział wiele wniósł do mojej głowy i potwierdził niektóre z moich ciekawych teorii ;) Bomba, cudo, genialne itp ;) nie mogę sis doczekać następnego;) W tym rozdziale urzekła mnie koncowka, po prostu jak to przeczytałam, ten ich dialog i słowa Miony"lubię niebezpieczeństwa" to się uśmiech Elam i nie mogę przestać ;) Weny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Bardzo się cieszę, że rozdział aż odbiera słowa. Jestem pewna, że żadna wasza teoria co do ostatniego wydarzenia sprzed siedmiu lat się nie potwierdzi. Wymyśliłam coś zaskakującego.
UsuńWciąż podziwiam cię za dojrzałość z jaką piszesz, ale prawdą jest, że pytania się mnożą, a odpowiedzi brak... Chciałabym już jakieś poznać, ale jak widać na razie pozostaje mi cierpliwie czekać i życzyć Ci dużo weny :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńVenetiia.
Sama nie wiem, skąd się bierze ta ,,dojrzałość". Ja tak tego nie odbieram, ale to podobno czytelnicy prawdziwie widzą tekst :)
UsuńWiem, że jest wiele pytań,ale powoli odsłaniam przeszłość. Całe opowiadanie opiera się na tym ostatnim wspomnieniu, więc muszę nadal ciągnąć waszą niewiedzę. Myślę, że was nie zawiodę i wszyscy będą zadowoleni, gdy się okaże, co miało miejsce :P
Genialne! Z każdym kolejnym rozdziałem udowadniasz, że jesteś dojrzała i masz przeogromne serce do pisania :) Widać, że w te opowiadanie włożone jest wiele emocji, przede wszystkim Twoich :)
OdpowiedzUsuńSuper, że odkrywasz kolejną część ich przeszłości, ciekawi mnie ona niesamowicie. A ostatnia scena zwala z nóg!
To już 19. rozdział, a ja mam dziwne wrażenie, że nawet to nie jest koniec początku :o
Przepraszam, że nie komentowałam wcześniej, ale teraz obiecuję to zmienić :)
Życzę weny, mam nadzieję, że przy najbliższym rozdziale również zobaczymy tyle emocji :)
Pozdrawiam ;)
Mi też się wydaje, że to nie jest nawet koniec początku :P Nie wiem, jak skończę to przed wrześniem, tak jak to planowałam... Może jakoś się uda :)
Usuńboże megaa ,a końcówka najlepsza :D ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńHej :) jak zwykle nie ma się do czego przyczepić :) doskonale czuje emocje Draco i Hermiony. Podziwiam Cię za to jak piszesz :D Kocham Twój styl <3
OdpowiedzUsuńPisałam to już tyle razy, ale powtórzę: jesteś świetna! <3
Bardzo się cieszę, że widać emocje. Przez jakiś czas wydawało mi się, że jest ich mniej w rozdziałach, ale chyba się myliłam :P
UsuńO Mój Boże. *_* Wciąż czuję tę magię... nie potrafię sklecić zdania... Tylko się modlę, żeby mój komentarz dało się opublikować, bo godzinę się męczyłam, żeby złapać internet na jakimś odludziu i przeczytać twojego bloga. :)
OdpowiedzUsuńDobra. Chyba jako tako się ogarnęłam. :D
Jestem pod wielkim wrażeniem. To było urocze, słodkie, elektryzujące, magiczne, cudowne, powalające, doskonałe, genialne, fantastyczne i nie wiem jeszcze jakie. Ale w sumie... nie. Nie jest takie. Jest lepsze, a cokolwiek co powiem, jest niedomówieniem. :D
Miałam wielką nadzieję i nieodparte wrażenie, że oni się pocałują, wtedy gdy mówił, że udowodni lub na końcu. xD Wiem, to było głupie, i pewnie za szybko, i nie pasowało, i coś tam jeszcze, ale i tak cieszyłabym się kiedy by tak było. xD
Jestem pewna, że wszystko, co byś napisała, spodobałoby mi się. :DD Piszesz genialnie, a twój styl uwielbiam. Podziwiam Cię! :**
Wiem, że już to kiedyś mówiłam, ale TEN ROZDZIAŁ JEST MOIM ULUBIONYM!!! xD Taaak. Jestem pewna, że przy każdym następnym rozdziale, w którym będzie jakaś słodka scena, będą to mówić, ale trudno. :P Taka moja rola. :3
Pozdrawiam! A w środę będą stała jedną nogą w Polsce, a drugą w Niemczech! xD
Ana M.
P.S. Nie wiem, czy internet jest tak dobry, abym mogła się zalogować na bloggerze, więc wolę nie próbować. :P
Bardzo mi miło, że szukałaś internetu, żeby przeczytać ten rozdział :P Widzę, że nie zawiodłam jego treścią. Cieszę się, że wszystko się podobało.
UsuńTam między kamienicami miało być takie wrażenie, że bohaterowie się pocałują :) Chciałam trochę podgrzać atmosferę. To już 20 rozdział. Nie mam zamiaru bardzo długo ciągnąć niepewności :P
achh....... CUDOWNY ROZDZIAŁ *.*
OdpowiedzUsuńzupełnie nie wiem, co napisać, rozdział był za piękny, brakło mi słów..
Cieszę się, że kolejne wspomnienie jest ujawnione, dało do pomyślenia, teraz nie zasnę, tylko będę myślała co tam ich kiedyś łączyło itd. :P
Ze zniecierpliwieniem czekająca na 20 rozdział, i życząca weny (która na szczęście nie ma wakacji) i jakiś kompromis z komputerem, P. ;*
Staram się odsłaniać coraz więcej przeszłości, bo wiele osób już nie wytrzymuje z tymi tajemnicami :P Niestety w 20 rozdziale nie planuję wspomnień, ale będzie coś, co myślę, że wam się spodoba i trochę namiesza w akcji.
UsuńRzeczywiście wena nie ma wakacji. Nadal wiernie przy mnie trwa :)
Rozdział cudowny jak zawsze , przepraszam ze ogólnie raczej nie komentuje a to dla was pisarzy bardzo ważne jeszcze raz przepraszam
OdpowiedzUsuńna początek chce powiedzieć ze historia jest zupełnie inaczej napisana od poprzedniej mam na myśli to ze jesteś juz bardziej doświadczona w pisaniu i lepiej ci to wychodzi i ogólnie to ze bardzo fajnie piszesz
po drugie bardzo ciekawy pomysl na opowiadanie ... podoba mi sie ta cala tajemniczości ze powoli czytelnik dowiaduje sie o co chodzi wprost cudowne
i na koniec chce powiedzieć ze jest to fantastyczne opowiadanie i życzę weny i wytrwałości
~mugol
Dziękuję :) Cieszę się, że komentujesz. Rzeczywiście każda opinia jest dla mnie ważna.
UsuńTo opowiadanie jest bardziej przemyślane od poprzedniego. Mam jakiś plan, nie robię wszystkiego na poczekaniu. Wiem, jak wszystko ma się toczyć. Piszę też w innej osobie i to może być dużą różnicą :)
Zdecydowanie rozdział należy do jednych z lepszych w Twoim wykonaniu. To wspomnienie rozmowy Draco z Blaisem, mistrzostwo. I końcówka, która rozłożyła mnie na łopatki. Uwielbiam jak piszesz, ponieważ za każdym razem targają mną różne emocje. Zawsze muszę przeczytać rozdział kilka razy za nim coś do Ciebie napisze. Właśnie przez te emocje. Cieszę się, że powoli odkrywasz przed nami ich przeszłość i tajemnice, chociaż nie ukrywam, że już bym chciała znać odpowiedzi na dręczące nas pytania. Widzę te magie i iskry między nimi, i normalnie je uwielbiam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twój komputer zacznie z Tobą współpracować, ponieważ nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam
Dziękuję :) Jakoś nie widzę różnicy między tym rozdziałem, a poprzednimi, ale wasze opinie mówią, że jednak jest :P Staram się wkładać w opowiadanie emocje. Gdyby ich nie było, tekst byłby ciężki i suchy.
UsuńCudowny rozdział i cudowne opowiadanie <3 Chcę więcej!
OdpowiedzUsuńMogłabyś zerknąć i ocenić? :) http://dramione-jar-of-hearts.blogspot.com/
Bardzo się cieszę, że się spodobało :)
UsuńDziękuję za zaproszenie. Postaram się wpaść w wolnej chwili.
Genialny rozdział! Teraz wiadomo o co chodzi z demonami, i w końcu zaspokoiłam swoją ciekawość, bo teraz już podejrzewam co stało się w skrzydle szpitalnym. :) czekam na następny! Ten przeczytałam z zapartym tchem, to co dopiero będzie w 21... zamordujesz mnie ! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://happiness-comes-unexpected.blogspot.com/
Jestem ciekawa, jakie są twoje podejrzenia i czy są trafne :) Nie mogę się doczekać, aż wam wszystko ujawnię. Trochę się jednak muszę powstrzymać. Tajemniczość to jedna z cech mojej twórczości.
UsuńIdeał <3 chyba jeden z lepszych rozdziałów jakie napisałaś :) Czytało mi się cudownie i niemalże odczuwałam wszystko z tą samą siłą co bohaterowie.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetna notka.
Pozdrawiam,
DiaMent.
Ten rozdział jest bardzo emocjonalny. Serio popłakałam się. :) Draco i Hermiona nie podadzą się. Mają siłę i ... mają siebie. :) Coraz bardziej odsłaniasz tajemnice i coraz bardziej intrygujesz. Demony są niesamowite!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lily ;*