Pod poprzednim rozdziałem było mało komentarzy, ale zdecydowałam się opublikować kolejną część jeszcze dziś. Nie wiem po co to robię, ale trudno. Najwyżej poczekacie na rozdział osiemnasty trochę dłużej.
Dziś specjalnie piszę tę krótką wiadomość nad rozdziałem, żebyście to przeczytali. Wiem, że niektóre osoby pomijają moje uwagi z dołu posta. Dzisiaj mam dla was jednak specjalne zaproszenie, które mam nadzieję zaakceptujecie.
Założyłam nowego bloga - taki mały śmietnik na moje autorskie opowiadania. Chciałabym poznać wasze opinie na temat mojego tekstu. Nie ma on nic wspólnego z dramione itd. Moje własne, lekko wakacyjne, krótkie opowiadanie.
ZAPRASZAM NA:
---
Wyszliśmy z restauracji,
osłaniając się parasolem. Pogoda nadal była tak samo wietrzna i deszczowa.
Malfoy patrzył na mnie zaniepokojony. Odkąd powiedział mi, co go dręczy, czuł
się w moim towarzystwie nieco swobodniej, a jednocześnie wciąż był zamyślony i
nieobecny.
- Powiesz mi w końcu, jaki masz plan? - spytał,
gdy zatrzymaliśmy się na chodniku. Wokół nas nie było żywej duszy. Wszyscy schowali
się do bezpiecznych, ciepłych domów. Tylko nasza dwójka zdecydowała się na
spacer pod zachmurzonym, londyńskim niebem.
-
Zamknij oczy, Malfoy - rozkazałam, nie kryjąc uśmiechu zadowolenia. Chłopak
spojrzał na mnie z niedowierzaniem - Zaufaj mi. Nie będziesz miał
niespodzianki, jeśli tego nie zrobisz - dodałam, widząc tę niezdecydowaną minę.
W końcu westchnął i jego powieki opadły.
- Co ty
ze mną robisz, Granger? - westchnął, gdy złapałam się rękawa jego płaszcza. Nie
odpowiedziałam jednak na to pytanie. Teleportowałam się z trzaskiem, a niczego
nieświadomy blondyn zniknął z chodnika razem ze mną.
Zachwiałam się, gdy wylądowaliśmy,
ale Draco nawet z zamkniętymi oczami miał niesamowity refleks. Złapał mnie,
zanim zdążyłam mrugnąć. Jego silne ramiona oplotły mnie w pasie z taką siłą, że
prawie nie mogłam oddychać. Staliśmy tak przez kilka minut, a ja zastanawiałam
się, czy w ogóle się odezwać i kończyć ten moment. Po chwili dostrzegłam
jednak, że powieki chłopaka lekko drżą.
- Nie
otwieraj oczu! - wrzasnęłam, wymierzając mu cios torebką. Skrzywił się,
wypuszczając mnie z ramion.
- Nie
otwieram! I przestań mnie bić, wariatko - odparł swoim chłodnym głosem, który i
tak nie równał się zimnym kroplom, które w nas uderzały. Bez słowa
przemieściłam blondyna o kilka metrów. Odsunęłam się, puszczając jego dłoń.
- Masz
zamiar mnie zostawić? - mruknął pod nosem - Może to i lepiej - dodał ze
ślizgońskim uśmiechem na ustach.
- Chyba
śnisz - prychnęłam, stając tuż przy jego ramieniu. Widok, który się przed nami
rozciągał był mi znajomy, ale za każdym razem wywierał takie same wrażenie. Opuściłam
parasolkę, pozwalając kroplom deszczu dotrzeć do naszych twarzy.
***
-
Otwórz oczy, Malfoy - usłyszałem nieopodal swojego ucha. Uniosłem powieki, przez
chwilę walcząc ze światłem. Później podniosłem głowę i mój wzrok padł na
płynącą pod nami rzekę. Szerokie pasmo wody ciągnęło się po horyzont, a deszcz
rzeźbił w tafli małe wgłębienia. Budynki po obu stronach tworzyły kolorową,
pełną blasku mozaikę. Uderzające w oddali pioruny zlewały się z ciemnym, zachmurzonym
niebem.
-
Gdzie jesteśmy? - spytałem, zerkając na twarz Granger, która stała obok. Deszcz
pozostawił na jej policzkach maleńkie krople, a biała koszula stała się już
kompletnie mokra.
-
Tower Brigde nad Tamizą - odpowiedziała, opierając się o turkusową barierkę.
-
Dlaczego akurat tutaj? - rozejrzałem się, dostrzegając nad naszymi głowami
dwie, ogromne wieże, wieńczące most.
-
Przychodziłam tutaj z rodzicami - szepnęła, przesuwając palcami po metalowym
zabezpieczeniu. Prze chwilę wpatrywałem się w jej szczupłą sylwetkę, stojącą w
deszczu.
-
Co się z nimi stało, Granger? - oparłem się o barierkę zaraz obok niej.
Wiedziałem, że schodzimy na trudne tematy, których nie lubi poruszać.
-
Próbowałam znaleźć ich po wojnie. Bez skutku. Kilka lat temu dowiedziałam się,
że nie żyją. Nie zdołałam przybyć na czas. Było za późno, by przywrócić im
pamięć - mówiła smutnym, pełnym żalu głosem.
-
Mój ojciec zabił się w Azkabanie. Gdy siedziałem w celi byłem prawie zdecydowany,
by zrobić to samo - przyznałem, zamykając oczy. Woda przyjemnie chłodziła mi
skórę.
-
Nie jesteś nim, Malfoy. Nie jesteś swoim ojcem - wykrztusiła, przytulając się
do mojego ramienia. Stojąc na tym moście poczułem się mały i kruchy. Jakby ktoś
zabrał mi wszystkie te lata, które już zdążyłem przeżyć.
-
Jestem do niego podobny. Jestem krwią z jego krwi - mocno zacisnąłem pięści, a
zawroty głowy zaczęły znów rządzić moim ciałem.
-
Krew, która płynie w twoich żyłach niczego nie zmienia. Pamiętasz dzień, w
którym sam mi to powiedziałeś? - zmusiła mnie, bym na nią spojrzał. Uśmiechała
się, mimo że wspomnienie, do którego wracała nie było wesołe.
-
Pamiętam - westchnąłem, przesuwając dłonią po twarzy. Jednocześnie zamknąłem
oczy, wracając do tak samo deszczowego dnia, jak dzisiejszy. Poczułem palce
Granger, splatające się z moimi i jej złotą bransoletkę, ocierającą się o mój
nadgarstek. Bez zastanowienia przekazałem dalej to mroczne wspomnienie.
Leżałem na
podłodze, bezczynnie wpatrując się w otwarte okno. Otwarte, otwarte, otwarte.
To słowo dudniło mi w uszach. Byłem wolny. Po tylu miesiącach nieustającej męki
zostałem wyciągnięty z piekła. Ile czasu już minęło? Ile dni, tygodni, czy
miesięcy siedziałem w Hogwarcie? Ile rozmów, ile przepełnionych wstrętem
spojrzeń, nieufnych głosów, obraźliwych słów? Otworzyły się drzwi, ale wolałem
nadal patrzeć w okno.
- Jak się dziś
czujesz, Malfoy? - znów ten głos. Znów ten Złoty Chłopiec. Znów to samo.
- Cudownie -
odpowiedziałem, podnosząc się z podłogi. Potter stał w progu i obserwował każdy
mój ruch.
- Gotowy na kolejne
przesłuchanie?
Tylko kiwnąłem głową. Nie miałem siły mówić.
Nie miałem siły na nic. Nie miałem siły żyć. Drzwi zamknęły się, by po chwili
znów zaskrzypieć.
- Dziś jesteś już
spokojniejszy? - weszła do środka i usiadła na podłodze nieopodal.
- Przepraszam za
to, co zrobiłem ostatnio. Nie panuję nad sobą - mówiłem, widząc jej zaskoczone
spojrzenie. Ostatnio wciąż wyglądała przy mnie tak samo. Zaskoczenie,
zmieszanie, szok. Wciąż, nieprzerwanie, niezmiennie.
- Słowo przepraszam
tak dziwnie brzmi w twoich ustach - wyjaśniła, opierając się plecami o ścianę.
- Jeszcze nie
zauważyłaś, że się zmieniłem? - prychnąłem, odwracając się do niej. Uwielbiałem
to robić. Uwielbiałem widzieć to przerażenie w jej oczach, gdy na nowo
odkrywała moje wychudzone, zgarbione i zmęczone ciało.
- Ukrywamy cię
tutaj od czterech miesięcy. Zawdzięczasz nam życie, Malfoy. Ty jesteś
pieprzonym arystokratą, a ja sobą. Możesz się do mnie zwracać, jak ci się podoba.
Jest tylko jedna sprawa. Musisz nam pomóc, nawet jeśli tego nie chcesz. Inaczej
z chęcią wydamy cię na śmierć - jej głos przepełniony był jadem. Ostatnie
zdanie wręcz wysyczała.
- Otwórz oczy.
Jestem tutaj! Pomogę wam wyłapać śmierciożerców. Tylko... - przerwałem w pół
słowa. Zabrakło mi głosu. Zabrakło odwagi.
- Tylko co? -
mruknęła z nieukrywaną niechęcią.
- Tylko przestańcie
mnie tak traktować. Nie jestem tym kimś, za kogo mnie bierzecie - ukryłem twarz
w dłoniach.
- Więc kim jesteś,
Malfoy? Kim ty, do jasnej cholery, jesteś? Przez trzy miesiące nie odzywałeś
się do nas ani słowem. Siedziałeś tutaj i patrzyłeś w ścianę. Dopiero trzy
tygodnie temu zachciało ci się odezwać! I co my mamy myśleć? Postradałeś
zmysły, zwariowałeś? - krzyczała, stojąc nade mną i wymachując rękoma.
- Gdybym był sobą,
już dawno zamieniłabyś się w kupkę popiołu - wykrztusiłem przez zaciśnięte
zęby.
- Więc wyjaśnij mi,
dlaczego nie masz ochoty mnie zabić? To będzie już ostatnie pytanie, które chcę
ci zadać podczas tego przesłuchania - stanęła przy drzwiach i położyła dłoń na
klamce.
- Jesteś taka sama,
jak ja. Jesteś człowiekiem, niesamowitą, silną czarownicą. Krew, która płynie w
twoich żyłach niczego nie zmienia, Granger.
***
Wspomnienie, które przesyłał mi za
pomocą zaczarowanej biżuterii sunęło przez moją głowę, jak obraz w kinie. Widziałam
i słyszałam wszystko, włącznie z myślami Malfoya. Gdy skończył, otworzyłam
oczy. Nadal staliśmy na moście, a pod nami płynęła rzeka. Byliśmy daleko od
Hogwartu, daleko od pokoju, w którym go wtedy przesłuchiwałam.
-
To był pierwszy dzień, w którym zaczęliśmy wierzyć w twoją zmianę -
powiedziałam, gdy cisza zaczęła powoli ciążyć i zagęszczać powietrze. Draco
odwrócił głowę i spojrzał na mnie spomiędzy deszczu.
-
Wy wszyscy zaczęliście, czy tylko ty? - spytał, nie spuszczając ze mnie wzroku.
-
Dobrze wiedziałam, że Azkaban zmienia ludzi. Gdy tylko zobaczyłam cię po tym
odbiciu z celi, byłam pewna, że to już nie ten sam Draco Malfoy. Pewnie nie
pamiętasz, ile razy próbowałam cię przesłuchiwać w ciągu trzech miesięcy. Byłeś
otępiały, błądziłeś oczami po ścianach, jakby narastały wokół ciebie. Bałeś się
najmniejszego poruszenia, czy dźwięku. Wpadałeś w szał, gdy ktoś się do ciebie
odzywał. A ja obserwowałam cię przez cały ten czas - mówiłam, wyjmując z
kieszeni papierosa. Po chwili zaciągnęłam się tak głęboko, że dym zastąpił mi
powietrze.
-
Uważaj, bo się udusisz - wyrwał mi niedopałek i wyrzucił go do wody.
-
Nie musisz się o mnie tak troszczyć - uśmiechnęłam się pobłażająco - Wracając
do sprawy. Jako pierwsza zdałam sobie sprawę, że naprawdę chcesz pomóc. Długo
namawiałam Harrego i resztę. Sam wiesz, jak to wyglądało. Przesłuchania, które
nagrałam przez kilka następnych miesięcy stały się dowodem twojej niewinności.
Dolewałam ci do herbaty Veritaserum - przyznałam się, wiedząc, że przeszłości
nie da się już cofnąć.
-
Czyli jednak nie ufałaś mi do końca. To właściwie zrozumiałe. Draco Malfoy i zmiana.
Co za bzdura - przewrócił oczami i
pokręcił głową.
-
Malfoy, posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie - złapałam go za ramiona,
jednocześnie obracając w swoją stronę.
-
Słucham - przybrał poważny wyraz twarzy.
-
To wszystko już minęło, rozumiesz? To jakim kiedyś byłeś, twoje piekielne
osiągnięcia sprzed wojny. Tego już nie ma. Wykreśliłam to specjalnie dla ciebie
grubą kreską. Nie ma twojego ojca, nie ma twojego mrocznego znaku, nie ma
śmierciożerców. Przesłuchiwałam cię na tyle długo, by przekonać się o twoim
nowym obliczu. Jesteś w stanie mi powiedzieć, kiedy tak naprawdę zaczęło się
twoje życie? - spojrzałam mu w oczy. Stalowe, zimne tęczówki.
-
Myślę, że tamtej ostatniej nocy w Hogwarcie. Gdy już wsadziliście
śmierciożerców do Azkabanu, a ty... - przerwał nagle, jakby zdał sobie sprawę,
że znów brnie w złym kierunku.
-
Nie kończ. Doskonale wiem, o który wieczór ci chodzi - złapałam go za rękę i
pociągnęłam wzdłuż barierki. Wyrwał mi parasol z dłoni, by po chwili rozłożyć
go nad naszymi głowami.
-
Rozchorujesz się - powiedział, ściągając swój płaszcz. Siłą zarzucił mi go na
ramiona - Wracajmy do domu - dodał, zanim pozwoliłam mu na teleportację.
***
Otworzył przede mną drzwi,
strząsając krople wody z czarnego parasola. Już w korytarzu pozbyłam się
czerwonych szpilek. Boso podążyłam do salonu, gdzie opadłam na kanapę. Malfoy
wszedł tuż za mną, przeczesując mokre włosy palcami.
-
Po co zabierałaś mnie na ten most w taką pogodę? - spytał, zajmując miejsce na
fotelu. Patrzyłam jak wyciąga różdżkę i
suszy swoje ubranie zaklęciem.
-
Chciałeś, żeby burza obmyła cię do czysta - przypomniałam mu, rozkładając się
wygodniej.
-
Spełniasz moje życzenia, złota rybko? - zakpił, chowając różdżkę.
-
Można to tak ująć. Chcę, żeby wszystko w twoim życiu się poukładało.
Wspomnienia musisz na nowo poznać, zobaczyć, wyrzucić z głowy. Jesteśmy już na
zaawansowanym etapie. Minęliśmy już pobyt w Azkabanie, wyciąganie cię stamtąd i
pierwsze miesiące ukrycia w Hogwarcie - wyliczyłam na palcach, zerkając co
chwila na Malfoya. Siedział z głową odchyloną do tyłu.
-
Czasami nie mam pojęcia, co ci odpowiedzieć - mruknął, zakrywając twarz dłońmi.
-
Dobra, na dzisiaj koniec. Nie chcę cię przeciążać. Zajmijmy się czymś innym -
wstałam z kanapy i bez słowa ruszyłam do kuchni.
-
Co masz zamiar robić? - stanął w progu kilka minut później.
-
Jesteś głodny? - zajrzałam do lodówki, kryjąc jednocześnie szeroki uśmiech. W
końcu nadszedł wieczór odpoczynku i wytchnienia. Chciałam, żeby Draco zapomniał
choć na chwilę o tym, co się dzieje wokoło.
***
Byliśmy przed półką z winami od
dobrych pięciu minut. Granger stała na palcach, oglądając kolejne butelki.
Wyglądała zabawnie, topiąc się w moim płaszczu. Pomagałem jej sięgać do
wyższych szafek, za co dziękowała mi krótkim spojrzeniem.
-
Jak długo chcesz jeszcze tu stać? - spytałem, gdy odłożyła szóstą butelkę z
kolei.
-
Moja wina, że nie masz nic w lodówce? - odparła pytaniem na pytanie.
Przyciągaliśmy wzrok całego osiedlowego sklepu, ale jej to najwyraźniej nie
przeszkadzało.
-
Za dużo wymagasz od wyobcowanego kawalera - uśmiechnąłem się, gdy ze złością
wcisnęła wino do koszyka, który trzymałem.
-
Nie wmawiaj mi, że żywisz się powietrzem - zatrzymała się przy stoisku z
warzywami, gdzie zaczęła podrzucać paprykę. Żonglowała nią przez kilka minut, a
ludzie patrzyli na nią, jak na wariatkę.
-
Dobrze się czujesz? - wcale nie wstydziłem się jej obecności. W moim głosie
można było wyczuć tylko i wyłącznie rozbawienie.
-
Cudownie, panie Malfoy - odwróciła się i zniknęła między półkami. Poszedłem za
nią, wywracając oczami. Byliśmy już przy końcu regału, gdy nagle ktoś o mało na
nas nie wpadł. Brązowowłosa przechyliła się w tył, zatrzymując się dopiero na
mojej klatce piersiowej. Złapałem ją w pasie, ratując od upadku. Który to już raz, pomyślałem.
-
Przepraszam, nie zauważyłam pana - powiedziała, dopiero po chwili zdając sobie
sprawę, na kogo patrzy. Myślałem, że zwinę się ze śmiechu na środku sklepu.
-
Witajcie, słoneczka! Co wy tu robicie? - Blaise zmierzył wzrokiem naszą dwójkę.
Wciąż trzymałem Hermionę, której to chyba nie przeszkadzało.
-
Można o to samo spytać ciebie - odparłem, zauważając w jego koszyku butelkę wytrawnego
wina. Takich trunków nie pijał na byle okazje.
-
Jadę do Rose - uśmiechnął się do zszokowanej Hermiony - A co z tobą? Dobrze się
czujesz? - pomachał jej dłonią przed twarzą.
-
Zabieraj łapy, Malfoy! - ocknęła się w kilku sekundach. Natychmiast ją
puściłem, nie chcąc robić zamieszania wokół naszej grupy. W mniej publicznym
miejscu nie uszłoby jej to wszystko tak szybko.
-
To randka? Ty i Rose? - spytała Granger, gdy już się uspokoiła. Diabeł oparł
się o regał, wciąż nie spuszczając oczu z brązowowłosej.
-
Jeszcze się zobaczy - mrugnął do nas obojga, po czym oddalił się, machając
koszykiem.
-
Godryku! Co tu się dzieje? - wzniosła oczy ku sufitowi. Roześmiałem się,
ciągnąc ją w stronę kasy. Te dziwne metody, których używała rzeczywiście
działały. Przestałem myśleć o wszystkich problemach. Na ten jeden wieczór, na
te kilka godzin. Dopóki kręciła się przy mnie, trzymałem się w jednym kawałku.
Bałem się pomyśleć, co się stanie, gdy Granger znów zniknie z mojego życia.
Odwróciłem głowę, zdając sobie sprawę, że już mnie wyminęła. Teraz stała przy
kasie, wyciągając kolejne produkty z koszyka. Sprzedawczyni śmiała się z
jakiegoś przytoczonego przez nią żartu. Zatrzymałem się na środku alejki, nie
mogąc postawić ani jednego kroku więcej. Przypomniałem sobie noce, w których
śniłem o tym, że spotkam ją kiedyś w ciągu tych siedmiu lat. Były różne perspektywy,
ale żadna z nich nie była tą prawidłową, według której teraz wszystko się
toczyło. Może właśnie o to chodziło? Nigdy nie było wiadomo, gdzie się trafi i
nigdy nikt nie będzie tego wiedział. Ogrom złych rzeczy, które zrobiłem,
okropne wspomnienia, które trawiły mnie przez te lata, ludzie, których
nienawidziłem. To wszystko sprowadziło mnie właśnie do tego miejsca. Miejsca, w
którym stała ona. Miejsca, w którym mogłem patrzeć na nią i nic nas nie
dzieliło. Miejsca, w którym po raz pierwszy pomyślałem, że wszystko, co mnie
zabija, może sprawić, że będę latał i żył.
-
Malfoy! Co się z tobą dzieje, człowieku?! - jej drobna dłoń zacisnęła się na
moim nadgarstku. Wyszliśmy na parking, gdzie zostawiliśmy samochód. Deszcz
powoli przestawał padać, a niebo się przejaśniało.
-
Wszystko w porządku? - spytała, gdy w milczeniu usiadłem za kierownicą.
-
Tak, w porządku. To stanie w deszczu rzeczywiście pomaga - odparłem,
wyjeżdżając na ulicę z piskiem opon.
-
Muszę zapamiętać - uśmiechnęła się do mnie, po czym przeniosła spojrzenie za
szybę. Nieubłaganie zbliżał się wieczór. Kolejny dzień spędzony z Granger
przepłynął mi przez palce.
-
Co jeśli za chwilę znów będzie źle? - wyrwało mi się to, chociaż wcale nie
chciałem otwierać ust.
-
Nie ma sprawy. Wystawię cię na deszcz - odpowiedziała z powagą - Nie martw się,
Malfoy. Jak na razie nigdzie się nie wybieram - dodała po kilku sekundach.
-
Dziękuję ci za dzisiaj - odwróciłem głowę w jej stronę, gdy samochód zatrzymał
się na podjeździe.
-
Dzień się jeszcze nie skończył - pomachała mi przed twarzą torbami pełnymi
zakupów, po czym wysiadła. Jeszcze przez dłuższą chwilę siedziałem przy
kierownicy i patrzyłem, jak biegnie przez deszcz. Gdy zdecydowałem się do niej
dołączyć, przez chmury przebiło się słońce. Tak, to wszystko, co złe
sprowadziło mnie właśnie do tego miejsca, do tego momentu, przypomniałem sobie,
zamykając drzwi.
Cieszę się bardzo że jednak zdecydowałaś się dodać nowy rozdział dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny i dopracowany w każdym calu nic tylko czekać na więcej :)
Annelis
Cieszę się, że rozdział się spodobał :) Pracowałam nad nim bardzo krótko, ale najwidoczniej się podoba. Mam nadzieję, że wpadniesz na mojego nowego bloga.
Usuń<3
OdpowiedzUsuńZnowu się uśmiechałam czytając rozdział :)
Najbardziej spodobał mi się moment na moście ;D
Pozdrawiem, Skrzat :*
Ta scena na moście to też moja ulubiona :) Długo tkwiła w moich myślach. Cieszę się, że też przypadła ci do gustu. Mam nadzieję, że wpadniesz na mojego nowe bloga. Jest tam tylko krótkie opowiadanie - w kilku częściach. Zapraszam.
UsuńZaczynasz odkrywać coraz więcej wspomnień i tajemnic :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga, uwielbiam czytać Twoje wypociny.
Rozdział pełen emocji jak zawsze zresztą :)
Czekam na więcej i więcej <3
Pozdrawiam,
DiaMent.
Jak obiecałam, tak robię. Będzie coraz więcej wspomnień i coraz więcej wyjaśnionych tajemnic :) Cieszę się, że moja praca nie idzie na marne i opowiadanie się podoba.
UsuńNo i kolejny świetny rozdział! : 3
OdpowiedzUsuńScena na moście cudowna, ale urzekła mnie również ta, gdy byli na zakupach ;)
Czekam na więcej, a teraz lecę czytać Twoje nowe opowiadanie.
Pozdrawiam ;)
Te zakupy wymyśliłam na poczekaniu. Nie miałam jak skończyć rozdziału :P Takie pomysły są chyba najlepsze. Trzeba zwrócić uwagę na szczegóły przy czytaniu. Na płaszcz, w którym topi się Granger itd.
UsuńCudowne!
OdpowiedzUsuńWłaśnie leci prognoza pogody, będzie u mnie padać *.* kocham deszcz!
Wracając do arcygenialnego rozdziału... Rozmarzyłaś mnie tą sceną nad rzeką. Podczas czytania stała mi przed oczami. HaHa Miona żąglująca papryką ;-)
Weny!
F.
Ps
Dzięki za to, że dodałaś dzisiaj rozdział :)
Dziękuję :) Cieszę się, że się spodobało. Ja także kocham deszcz. Dlatego też umieściłam taką scenę w opowiadaniu. Miona jest w końcu właścicielką restauracji, potrafi gotować, a zakupy to dla niej przyjemność :P Będzie jeszcze trochę scen związanych z jedzeniem w tym opowiadaniu.
UsuńWłaśnie tak jak wspomniala Dia Ment odkrywasz przed nami coraz więcej :) Uśmiech nie schodził mi z twarzy gdy czytałam rozdział :) Dziekuje,ze rozdział zdecydowałaś się dodać dzisiaj :) Naprawdę dopracowany :) Świetny, cudowny i genialny :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział okazał się być dobry :) Pisałam go na szybko, bo pracowałam jednocześnie nad drugim opowiadaniem.
UsuńOjejku kolejny świetny rozdział . Ta scena na moście wprost magiczna *.* Ale to w sklepie rozśmieszyło mnie a miałam zły dzień.
OdpowiedzUsuńJa także dziękuje,że mimo małej ilości komentów dodałaś go ;3
Dziękuję :) Cieszę się, że te scena w sklepie poprawiła ci humor. Wymyśliłam ją w ostatniej chwili przed skończeniem rozdziału.
UsuńUrocze... Takie tajemnicze, subtelne ale i ciepło na serduszku się robi od tych twoich rozdziałów - uwielbiam to! :) Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Venetiia.
Dziękuję :) Właśnie taką atmosferę staram się trzymać w opowiadaniu.
UsuńJejku uwielbiam Cię! Nie zdążyłam przeczytać jednej notki a tu już druga! Jakoś uciekło mi to co chciałam powiedzieć o tamtym rozdziale, no ale... a co do tego JEST BOSKI. Ahh.. ta scena na moście mnie tak jakoś urzekła :)Cieszę się, ze odsłaniasz nam coraz więcej szczegółów sprzed siedmiu lat, jednak nadal ciekawi mnie to zdjęcie! I nie myśl, że o nim zapomnę. Hehe, to zderzenie z Diabłem w sklepie było zabawne :D Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału i przebiegu tego wieczoru ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
PS. Chętnie wpadnę przeczytać to opowiadanie.
Chyba za szybko wstawiam rozdziały. Zdecyduję się może na większe odstępy między nimi. Niektórzy nie nadążają, komentarzy jest mało. Zastanowię się jeszcze.
UsuńCieszę się, że ten rozdział przypadł do gustu. Ja o zdjęciu również nie zapominam i nie zapomnę. Od samego początku tego opowiadania czekam, aż będę mogła wam to wszystko przedstawić. Na zdjęcie jeszcze poczekacie, ale reszta powoli się wyjaśni :P
Nie przyzwyczajajcie się jednak do sielanki. Znów będzie trochę mroku. Problemy tak szybko nie opuszczają ludzi :P
I właśnie to lubię w tym opowiadaniu :) Nie jest ono przesłodzone.. jest takie.. realne (jeżeli wiesz co mam na myśli).
UsuńTak, chyba wiem. Nie przyspieszam niczego. Wszystko dzieje się tak, jak w prawdziwym życiu. Staram się, żeby tak było. W rzeczywistości nic nie dzieje się na zawołanie, pstryknięcie palcem. Każde zdarzenie ma swój tor. Trzeba czekać na wiele rzeczy. Trzeba z wieloma walczyć, wiele niszczyć, wiele odświeżać.
UsuńWspaniały. I nareszcie wszystkie tajemnicę zaczynają się powoli ujawniać. Jestem z natury ciekawostką osoba i szlak oraz cholera jasna mnie trafiała gdy były te tajemnicę. Ale dziękuję ze się zlitowałaś i zaczynasz odkrywać je powoli bo możesz mi wierzyć załamałabym się z nowymi sekretami
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Charlotte.
Dziękuję :) Cieszę się, że się podoba. Nie mam zamiaru długo was męczyć. Kolejne tajemnice będą się wyjaśniać.
UsuńŚwietny rozdział w końcu jekieś wspomnienia ;)
OdpowiedzUsuńwszystko powolutku zaczyna się wyjaśniać.
Jedyne co mnie nadal nurtuje to ta sprawa z branzoletką i naszyjnikiem ;p
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)
~Anka
Dziękuję :) Postaram się jakoś szybko wyjaśnić sprawę biżuterii.
UsuńJesteś wspaniała wiesz o tym prawda?
OdpowiedzUsuńNo oczywiście że wiesz.
Podobała mi się wycieczka na most.
Obudziła w nich emocje i wspomnienia.
Szkoda mi tylko rodziców Hermiony.
Nie sądziłam iż nie uda się jej ich odnaleźć ale niestety.
zaklecie, które niegdyś rzuciła było bardzo mocne.
Mimo wszystko jest trochę ich szkoda.
Na zakończenie dodam że nie trać wiary przez słabe komentowanie czytelników.
Ja sama to odczuwam więc doskonale to rozumiem ale w końcu są wakacje.
pozdrawiam i życzę weny.
Na nowe opowiadanie na pewno zajrzę.
Cieszę się, że rozdział się podobał :) Ta scena na moście przyszła do mnie jakoś w nocy. Musiałam ją dodać do opowiadania :P I mam nadzieję, że taka forma wspomnień wam pasuje.
UsuńJeju super ten rozdział , taki super roześmiany Malfoy , i taki smutny wracający do przeszłości. nie no bardzo mi sie podoba
OdpowiedzUsuńżyczę weny
~mugol
Cieszę się, że rozdział się podobał :) Malfoy nie jest do końca szczęśliwy. Rzeczywiście wraca do przeszłości ze smutkiem.
UsuńDopiero co wróciłam od babci i jestem padnięta, ale obiecałam sobie, że postaram się skomentować wszystkie rozdziały, a przynajmniej te nowsze, więc cóż... obietnic się dotrzymuje i muszę coś naskrobać. ^_^
OdpowiedzUsuńJestem niewyobrażalnie zadowolona, że odkrywasz przed nami coraz ciekawsze rzeczy i powoli wszystko wyjaśniasz. Mam wrażenie, że ostatnio to więcej niż na wcześniej, ale to może dlatego, że przeczytałam jednym tchem dwa rozdziały. ;P
Rose i Blaise? Hmm... ładnie by wyglądali. :DD
Noo... i o który wieczór im chodzi, co? Gdybym miała więcej energii to pewnie bym się zezłościła, że znowu czegoś nie wiem, ale nie mam siły. Może jutro. xD
Uwielbiam, kiedy Hermiona sprawia, że Draco patrzy na świat takim rozczulonym, rozbawionym, serdecznym (tak się da? xD) wzrokiem. Kiedy staje się dzięki niej wesoły i zapomina o złu. Piękne. <33
Szkoda, że rodzice Hermiony umarli... Smutne. ;c
No i oczywiście, nie dowiedzieliśmy się dlaczego tak się nazywa restauracja... Ehh. Chyba zacznę to opowiadanie traktować jak ćwiczenia poprawiające cierpliwość. Cóż... mi się to na pewno przyda. :P
I nadal nie wiemy co z tą fotografią, biżuterią...
To weny, kochana. :3 I śmiechu. Bo śmiech to zdrowie!! :**
Staram się odsłaniać teraz coraz więcej tajemnic, żeby już was tak nimi nie denerwować :) Te najlepsze zostawiam na koniec :P
UsuńRose i Blaise. Nie wiem co zrobię z tymi dwiema postaciami. Zastanowię się.
Ten wieczór, o którym Draco mówi na moście jest kluczowy w całym opowiadaniu. Jeszcze trochę potrzymam was w niepewności.
Co do nazwy restauracji. Trzeba kojarzyć fakty. Zerknijcie na cytat po lewej stronie bloga. Przeczytajcie raz jeszcze scenę z tym pytaniem od nazwę. Może coś wam zaświta :)
uwielbiam !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Asia
Nie wiem, naprawdę nie wiem, jak możesz być taka genialna?! Jeju! Kocham tego bloga! Ja CHCĘ kolejny rozdział xd
OdpowiedzUsuńhttp://victoria-baker-gordon.blogspot.com/
Cieszę się,że rozdział się spodobał :)
UsuńDawno nie komentowałam... Bardzo przepraszam, ale są wakacje i mniej czasu na zostawianie śladu po sobie, za co bardzo przepraszam :)
OdpowiedzUsuńOstatnie rozdziały bardzo mi się podobają. Spotkanie z przyjaciółmi Miony - świetny pomysł! No i nasz Draco wreszcie odżywa! Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej :)
Powodzenia kochana i życzę bardzo dużo weny!
Niestety z Draco nie będzie wiecznie tak cukierkowo. Problemy nie opuszczają ludzi w jeden tydzień :) Zobaczycie zresztą w następnych rozdziałach, co mam na myśli.
UsuńWybacz że nie komentowałam ale byłam na obozie. Rozdziały cudowne, genialne i tak dalej. Kocham tego bloga i ciebie za to że piszesz coś tak wspaniałego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Vivien
Dziękuję :) Cieszę się, że się spodobało.
UsuńOkey, jestem :D
OdpowiedzUsuńZłapałam wi-fi, ( uff ) i wreszcie mogę spokojnie przeczytać :)
To że piszesz genialnie to wiesz, ale pochwał nigdy za mało. xd
Genialnie, świetnie, rewelacyjnie, pięknie, epicko, magicznie, cudownie, wspaniale, niesamowicie, niezwykle, doskonale, idealnie, kapitalnie, zniewalająco, znakomicie. Dobra, straczy Ci :D
Naprawdę strasznie mi się podoba że tak powoli wszystko się dzieje ;) Pozwalasz mi się coraz bardziej rozkręcać, i coraz bardziej nie mogę się doczekać nowych rozdziałów :P
Pewnie jeszcze dużo razy będę Ci to powtarzała xd
Z każdym rozdziałem dowiadujemy się coraz więcej i więcej i jestem bardzo szczęśliwa! :D
Kurcze to wszystko jest takie fajne! Dialogi między nimi.. Takie małe rzeczy a cieszą. Przynajmniej mnie :3
Hermiona jest kołem ratunkowym Malfoy'a. Taką prywatną terapią, która, mam nadzieje, pomoże mu w wydostaniu się z depresji.
Wspomninałam że jesteś wspaniała?
Grasz moimi emocjami , tak jak ja gram na nerwach mojej mamy xd
I nie mogę przez Ciebie spać :c
Bardzo mi żal zarówno Draco jak i Hermiony. Chłopak stracił ojca, a dziewczyna i matkę i ojca. To musi być okropne uczucie, i nigdy nie chce się tak czuć :x Rodzice są z nami od zawsze, uczą wszystkiego, pocieszają, wspierają a nagle się ich traci i nie ma możliwości odwrotu.. Smutne :c
Kurde, melancholia mnie bierze xd
Mnie również urzekła scena na moście. Troskliwość Draco ( jeśli chodzi o płaszcz ) i rozmowy o przyszłości. Podziwiam Malfoy'a w jakimś stopniu. Wraca do wspomnień mimo że są dla niego bolesne. W sumie to niewiem czy ma jakieś inne wyjście xd Niewiem czy ja na jego miejscu, potrafiłabym wrócić do takich rzeczy ;)
Hm, Rose i Blaise? Baardzo się ciesze! :P
No właśnie, co będzie gdy te dni podczas których Granger mieszka u Draco, miną? :c Mnie też strasznie nurtuje to pytanie.
Już przygotowałam się na to, że wyjaśnisz co nieco, jeśli chodzi o bransoletkę i naszyjnik a tu bum, nic nie ma :c Ale im dłużej zwlekasz tym bardziej podsycasz moją ciekawość :D
Kurde, kurde, kurde.
Nowe opowiadanie!! Aaaa! Kurde, czemu tak późno się dowiaduje? :C Lece czytać ;p
Oł noł, nie dodawaj rzadziej rozdziałów .. Dodawaj tak jak dodajesz :c Chociaż wcale Ci się nie dziwie.. Skoro masz mniej komentarzy niż wyświetleń .. :C Cóż, Twoja decyzja, a mi pozostaje ją zaakceptowac :)
Znowu mi wyszedł taki dłuuugi komentarz xd Mam nadzieje, że przeczytałaś do końca :D
Czekam niecierpliwie na następny rozdział ;)
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Sama się dziwię, że ta historia płynie tak powoli. Myślałam, że nie uda mi się tak wszystkiego przedłużać. A tu proszę :) Cieszę się, że wam to nie przeszkadza.
UsuńCieszę się też, że wszystkie te sceny przypadły do gustu. Staram się, by żaden dialog nie był zmarnowany. Lubię wprowadzać takie małe, urocze rzeczy :)
Nominowałam cię do Versatile Blogger Award. Informacje na moim blogu: the-formula-for-happiness.blogspot.com :D
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Versatile Blogger Award. Więcej informacji na:
OdpowiedzUsuńhttp://dramionovelove.blogspot.com/p/liebster-award.html
Pozdrawiam!
Świetnie. Totalnie. Genialnie. Cudownie. Magicznie.
OdpowiedzUsuńPo prostu przepięknie. Brak mi słów, aby opisać to jak bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie.
Te tajemnice i nieśpieszące się relacje między Hermioną a Draco. Z jednej strony jest mi go żal bo świetnie opisujesz jego lęki i emocje. Chociaż nie do końca. Bo w sumie to on dokuczał innym prze tyle lat, a w szczególności Mionie. Ale jednak bardziej jestem po stronie współczującej.
Totalnie mnie ta historia urzekła i z niecierpliwością czekam na dalszy jej rozwój.
Pozdrawiam.
Avis <3
Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że opowiadanie się podoba i że nic nie dzieje się ani za wolno ani za szybko. Bałam się, że takie tempo nie będzie wam odpowiadać.
UsuńWitaj Edge!
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo podobał mi się ten rozdział. Scena na moście mnie urzekła. Ten deszcz był taki oczyszczający, magiczny. Pomagał on wydostać się temu wspomnieniu na zewnątrz i oczyścić dusze tej dwójki. Cieszę się, że oni potrafią ze sobą otwarcie rozmawiać i przebywać ze sobą pod jednym dachem. Cieszę się, że powoli stają się coraz bardziej sobie bliscy. Pięknie opisałaś emocje i stworzyłaś piękną atmosferę. :)
Pozdrawiam Lily ;*
P.S Jak wakacje? U mnie szał ciał! :D
Ja osobiście traktuję deszcz jako coś wspaniałego :) Chciałam,by scena na moście miała w sobie jakąś magię. Cieszę się, że opowiadanie się podoba :)
UsuńMoje wakacje lecą dość szybko. Niestety w tej chwili jestem uwięziona w domu z powodu choroby. Czekam aż przejdzie :)
Chyba komentuje pierwszy raz, przepraszam, ale nie miałam czasu, pochłaniałam opowiadanie i brałam sie za coś innego... Mam nadzieje, że mi wybaczysz ;)
OdpowiedzUsuńTeraz postaram się komentować co notkę, mam nadzieje, że mi się uda. :)
Rozdział, jak każdy inny - świetny!
Piszesz pięknie, aż pozazdrościć talentu! :D
Gdy tylko czytam twoje opowiadanie, to włączam sobie "Demons" Imagine Dragons <3
Jeżeli jej nie słyszałaś, to polecam Ci tą piosenke w 100% :)
Pozdrawiam.
P.
Cieszę się, że zdecydowałaś się skomentować opowiadanie :) Serdecznie witam kolejnego czytelnika, który odważył się to zrobić. Mam nadzieję, że pod następnymi postami również będziesz umieszczać opinie.
UsuńCo do piosenki :) Uwielbiam Imagine Dragons i właśnie piosenka ,,Demons" inspiruje mnie często przy pisaniu tego opowiadania :)
Sama jestem na siebie wsciekla ... przepraszam, ze nie komentowalam ostatnich rozdzialow ;/
OdpowiedzUsuńOstatnie wydarzenia sa ... magiczne, po prostu piekne, cudowne. Udaje ci sie to wszystko opisywac tak z pazurem, nie niszczac uroku tych scen. Non stop mam na plecach ciary.
Nowa Hermiona jest jak ze snow. Zawsze widzialam ja jako taka seksowna, przekorna wiedzme i odnalazlam to u ciebie. Edge Geniusz :)
Pozdrawiam
Skruszona Florence