Nadszedł wieczór, a ja dopiero
opuszczałam restaurację. Przez zakurzoną szybę na poddaszu widziałam
zachmurzone, ciemne niebo. Znów straciłam poczucie czasu. Wolałam nie liczyć
ile godzin wpatrywałam się w zdjęcie, a tym bardziej ile minut powstrzymywałam
łzy. Okazało się, że głęboko we mnie są jeszcze czarne, puste miejsca. Ruchomy,
uchwycony w sepii obraz obudził to, co tkwiło ukryte w tych zakamarkach.
Schodząc po krętych schodach, trzymałam się ściany. Przypominały mi się noce w
Hogwarcie, gdy w ten sposób opuszczałam wieżę Gryffindoru. Wspomnienia ze
szkoły były żywe, choć tak odległe. Pamiętałam ostatnie spędzone w zamku noce.
Ostatnie, krótkie spojrzenia, rozmowy, łzy, pożegnania. Nikt nie powiedział mi
nigdy, że nie będę mogła tam wrócić, ale ja sama zamykałam sobie do tego drogę.
Kilka dni zmieniło ukochaną szkołę w miejsce, gdzie czułam się nie tyle źle, co
samotnie i żałośnie. Kto by pomyślał, że w ciągu kilkunastu godzin życie
człowieka obraca się w proch. Dumbledore często powtarzał mi, że nawet ze
zgliszczy można się odrodzić. Chyba mi się udało, ale teraz znów paliłam się
jak feniks. Nadszedł czas, by pobudować nowe, chwiejne fundamenty.
Miałam ochotę usiąść na ostatnim
stopniu i już tam zostać. Drżącymi dłońmi zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam do
wyjścia z restauracji. Nie patrzyłam gdzie idę, ostrożnie chowając zdjęcie do
torebki. Znów przebłysk wspomnień. Szkolny korytarz, moje ostrożne, ciche kroki
i małe, migoczące światełko w oddali. Wtedy też nie uważałam. Wyszłam na ulicę,
wciąż nie unosząc głowy. Kilka sekund później poczułam, że zderzam się z jakimś
przechodniem. Silne ramiona złapały mnie w talii, a po chwili runęłam w dół. Ku
mojemu zdziwieniu nie upadłam na zimny chodnik, lecz na czyjeś ciało. Uniosłam
wzrok, a moje spojrzenie skrzyżowało się ze stalowoszarymi tęczówkami. Świat
wybuchł, a jego strzępy uniosły się w powietrzu. Myślałam, że to halucynacje,
dalsze przewidzenia, spowodowane rozpamiętywaniem szkoły. W duchu błagałam, by
właśnie tak było. Cisza, która wciąż trwała, sprawiła, że powietrze stało się
gęste, a ludzie wokoło poruszali się niezwykle wolno. Ziemia drżała mi pod
stopami, gdy się podniosłam. A on wciąż tam leżał i patrzył na mnie tak, jak
siedem lat wcześniej. Znów oślepiający błysk i białe światło. Przed oczami
zamajaczyła mi scena w skrzydle szpitalnym.
-
Wszystko w porządku? - jeden z obserwujących całą sytuację wysunął się naprzód.
Obudziło mnie to z chwilowego transu. Uniosłam wzrok, zauważając, że wokoło
zebrał się spory tłum. Ktoś nachylił się
nad mężczyzną, by pomóc mu wstać, ale ten tylko odpędził go od siebie ze
zniecierpliwieniem. Wciąż próbował nie stracić mnie z oczu, jakby od tego
zależało całego jego życie.
- Tak, w
porządku - odpowiedziałam, odwracając się. Puściłam się biegiem, nie zwracając
uwagi na nawołujące mnie głosy. Chciałam być jak najdalej od tego, co przed
chwilą miało miejsce. To nie mógł być on. Nie mogłam patrzeć znów w te same oczy. Nie dziś. Nie jutro. Nigdy.
-
Granger! Zatrzymaj się, do cholery! - usłyszałam tuż za sobą. Przyspieszyłam,
zdając sobie sprawę skąd znam ten głos.
- Stój!
- ktoś złapał mnie za ramiona. Zaczęłam się wyrywać i szarpać. Jego dotyk
parzył moje ręce.
- Zostaw
mnie! - krzyczałam, starając się nie patrzeć na twarz mężczyzny.
-
Uspokój się, Granger. Przestań - mówił coraz ciszej i ciszej. Zwracaliśmy uwagę
połowy ulicy, ale ja nie widziałam niczego, co właśnie się działo.
- Daj mi
spokój - warknęłam, wyrywając mu się w końcu. Nie udało mi się tylko jedno.
Spojrzałam w te jego szare oczy. Koniec. Było już po mnie. Przejmującą ciszę
przerwał głośny, ostry grzmot. Uniosłam głowę, dostrzegając ciemną chmurę nad
połową Londynu. Nim się zorientowałam, z nieba zaczęły spadać ciężkie, chłodne
krople. Teraz nie musiałam się powstrzymywać. Pozwoliłam płynąć łzom, które
doskonale kamuflowały się w deszczu.
-
Granger, nie płacz - jego pełen desperacji głos był ledwo dosłyszalny w melodii
wygrywanej przez burzę. Stał przede mną, starając się nie zburzyć bezpiecznego
dystansu, znów mnie nie wystraszyć.
-
Zniknij z mojego życia! Teraz! - wrzasnęłam, wymijając go. Łzy wciąż toczyły mi
się po twarzy. Szłam o wiele za wolno, by go zgubić. Nie wiedziałam, czy robię
to specjalnie. Dogonił mnie przy kolejnej przecznicy. Zaczęłam krzyczeć, gdy
oderwał mnie od ziemi i puścił się biegiem.
- Zostaw
mnie! Puszczaj! - nie przestawałam protestować, gdy mijaliśmy kolejne ulice.
- Nie
mam zamiaru - syknął przez zaciśnięte zęby, po czym skręcił w Charing Street
Road. Zatrzymaliśmy się przy wejściu do restauracji, gdzie postawił mnie na
chodniku.
- Nie
wpuszczę cię - powiedziałam, zasłaniając drzwi swoimi plecami. Idiotyczne
posunięcie, ale myślałam, że to zadziała.
-
Dlaczego? - spytał, patrząc na mnie spod kaptura, który włożył. Ociekał wodą od
stóp do głów, a rozpięta bluza odsłaniała czarną, mokrą koszulkę, która w tej
chwili ściśle przylegała do umięśnionego ciała. Mimo że pod oczami miał cienie,
wyglądał tak samo dobrze, jak go zapamiętałam. Natychmiast wygoniłam tę myśl ze
swojej głowy.
- Po co
mam to robić? - odparłam, mrużąc oczy. Przynajmniej dzięki temu mój wzrok
oderwał się od jego idealnej sylwetki.
- Bo cię
o to proszę, Granger - szepnął, zbliżając się do mnie. Nogi zaczęły mi drżeć, a
serce podeszło do gardła.
- Pięć
minut - warknęłam, otwierając drzwi restauracji. Natychmiast pożałowałam swojej
decyzji. Wszedł za mną, ściągając przemoczoną bluzę. Wytarł nią włosy i
przewiesił sobie przez ramię. Gula w gardle urosła mi do niebotycznych
rozmiarów.
- Co ty
tu robisz? - wrzasnęłam, odwracając się do niego plecami. Drżałam z zimna, a
woda ciekła mi z włosów. Nie chciałam pokazywać mu, w jakim stanie jestem. Nagle
coś mi się przypomniało. Rozejrzałam się z przerażeniem.
-
Szukasz czegoś? - pomachał mi przed oczami moją torebką. Wyrwałam mu ją z rąk i
przycisnęłam do piersi. Odetchnęłam z ulgą, wiedząc, że zdjęcie jest
bezpieczne.
-
Spytałam cię o coś - powiedziałam, osuszając włosy zaklęciem. Obserwował każdy
mój ruch, jak myśliwy czekający na zwierzynę. Miał w sobie tę młodzieńczą
arogancję, chociaż z pewnością nie byliśmy już w szkole.
- Nie
uwierzysz mi - odparł, siadając przy jednym ze stołów.
- Możesz
spróbować - usiadłam jak najdalej od niego. Dyktowałam sobie w głowie, by wcale
go nie słuchać. Wtargnął do mojego życia, czego bałam się od wielu lat. To
właśnie był mój największy lęk i najgorsza fobia. Draco Malfoy, który mógł bez
zapowiedzi zjawić się w moich drzwiach. Już w samochodzie, gdy słyszałam te dwa
zdania, wiedziałam, że coś jest nie tak. Próbowałam tylko nie dopuścić do
siebie myśli, że jest gdzieś w pobliżu. A jednak był i to o wiele bliżej, niż
mi się wydawało.
***
-
Nie uwierzysz mi - powiedziałem, starając się ukryć drżenie głosu. Stała kilka
metrów ode mnie, przeczesując palcami, krótkie, wilgotne włosy. Czerwona
sukienka, którą miała na sobie przylegała do jej ciała, idealnie zarysowanych
ramion, talii i bioder.
-
Możesz spróbować - odparła, siadając na stole z dala ode mnie. Skrzyżowała nogi
nad podłogą i zaczęła nimi machać. Stare nawyki jej nie opuściły, czego mogłem
się spodziewać.
-
To ja kilka dni temu uratowałem cię przed Weasleyem - mówiąc to, starałem się
nie patrzeć w jej bystre, brązowe oczy. I tak dziwiło mnie to, że jestem w
stanie z nią rozmawiać. Decyzje podjąłem w ułamku sekundy. Gdy podniosłem się z
chodnika, zauważyłem oddalającą się w biegu sylwetkę. Utorowałem sobie drogę w
tłumie ludzi i popędziłem za nią. Jeden impuls, który miał zaważyć na całym
moim życiu. Nadeszła chwila, której tak się bałem.
-
Że co?! - zerwała się z miejsca i podeszła do mnie. Dzieliło nas kilka kroków.
Kto by pomyślał, że kiedyś, dawno temu,
przekroczyła tę barierę i znalazła się jeszcze bliżej mnie. W tej chwili na jej
twarzy malował się strach, smutek i niedowierzanie. Wciąż nie docierało do
niej, że tu jestem.
-
Właśnie tak. Siedziałem przy tym samym stoliku, co teraz. Widziałaś mnie -
wstałem, zdając sobie sprawę, że nadal przewyższam ją o głowę. Patrzyłem jak
walczy z tym, co przed chwilą usłyszała. Zdawała się być zaskoczona, ale i tak
wiedziałem, że analizuje wszystko, co zobaczyła tamtego wieczoru. Musiała
dotrzeć do momentu, w którym występowały moje zmieniające kolor tęczówki, bo uniosła
wzrok i spojrzała mi w oczy. Trafiła w sedno. Tego nie mogła podważyć, będąc
tak mądrą czarownicą.
-
Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć? -
wykrztusiła, łapiąc się blatu stołu. Tak jak myślałem, nie spierała się ze mną.
Dobrze wiedziała, że mówię prawdę.
-
Nie wiem. Liczyłem na to, że powie się samo albo w ogóle - odparłem, ze
zdenerwowania wyciskając wodę ze swojej bluzy. Co miałem jej powiedzieć? Że
tego nie planowałem? Że to czysty przypadek, że dziś na nią wpadłem? Może
powinienem przyznać, że tak naprawdę chciałem ją odnaleźć?
-
To żałosne. Lepiej zejdź mi z oczu - schowała twarz w dłoniach i cicho
westchnęła. Tymczasem ja odruchowo zamknąłem oczy i zacisnąłem pięści. Skupienie
przyszło o wiele łatwiej niż myślałem. Mrok, który ujrzałem kilka sekund później,
natychmiast przywołał mnie na ziemię.
-
Nie chcesz tego - szepnąłem bardziej do siebie, niż do niej. Dopiero po chwili
zdałem sobie sprawę z tego, że powiedziałem to na głos. Idiota - nazwałem się w
myślach.
-
Niby skąd to wnioskujesz? - spytała, krzywiąc się. Zawsze tak wyglądała, gdy
coś ją irytowało lub gdy ktoś po prostu miał rację.
-
Wysyłasz sprzeczne sygnały - powiedziałem, zerkając na nią kątem oka.
-
Czytasz mi w myślach? - warknęła w odpowiedzi. Rumieniec wściekłości pojawił
się na jej twarzy.
-
Może...
-
Mam cię stąd wyrzucić? - wyciągnęła różdżkę i stanęła tuż przede mną. Dłoń
drżała jej niesamowicie.
-
Chętnie bym to zobaczył - mruknąłem pod nosem. Ta zbytnia pewność siebie zawsze
mnie u niej denerwowała.
-
Mimo lat nadal jesteś bezczelny - powiedziała, patrząc mi odważnie w oczy.
Utrzymywałem swój wzrok na wysokości jej twarzy jeszcze przez kilka minut.
Zmiękła i uciekła spojrzeniem gdzieś w inną stronę. Potrafiła być pewna siebie,
ale i tchórzliwa. Cała Granger. Przed niektórymi rzeczami potrafiła uciekać
nawet całymi latami.
-
Niektóre rzeczy pozostają niezmienne - mówiłem to z sarkastycznym uśmiechem,
ale tak naprawdę myślałem o jej oczach, ustach...
-
Czego ty chcesz? Wysyłasz mi te głupie słowa, wkradasz się potajemnie do mojej
głowy! - w jej głosie słychać było desperację. Właśnie tego nie chciałem jej
robić. Niszczyłem to, na co ciężko pracowała.
-
Właściwie niczego. Przepraszam - wstałem i zacząłem zakładać bluzę. Zabrnąłem
za daleko. Trzeba było się wycofać. Jak zawsze.
-
Więc co tu robisz? - zatrzymała mnie, gdy wyciągałem dłoń w stronę klamki.
Odwróciłem się, starając się nie zrzucić maski obojętności.
-
Jestem twoim wybawcą. Należy mi się nagroda - powiedziałem, patrząc na swoje
przemoczone buty.
-
Możesz dostać co najwyżej cios w twarz. Spadaj - wskazała mi drzwi, ale
widziałem łzy w jej oczach. Przewidywałem, że tak się to skończy.
-
Granger - westchnąłem, stawiając krok w jej stronę.
-
Czego?! - krzyknęła, ścierając słone krople ze swoich policzków.
-
Dlaczego ci tak odbija? - spytałem, czując się tak, jakbym pytał o to samego
siebie.
-
Bo nie mogę znieść twojego widoku. Nie patrz tak na mnie - odparła,
przysłaniając twarz dłonią. Złota bransoletka zsunęła się delikatnie z jej
nadgarstka. Uśmiechnąłem się w duchu. Jednak się jej pozbyła po dzisiejszym
popołudniu.
-
Nic na to nie poradzę.
-
Wyjdź - znów pokazał mi drzwi. Zabolało, ale nie miałem zamiaru teraz znikać.
-
Nie - powiedziałem, uderzając pięścią w stół. Drewno niebezpiecznie
zatrzeszczało po kontakcie z moją dłonią.
-
Dlaczego mi to robisz? - wychrypiała, nie powstrzymując już płaczu.
-
Ty też nie wyszłaś, gdy tego żądałem - odpowiedziałem, w końcu przyciągając jej
wzrok.
-
Mówisz o zdarzeniach sprzed siedmiu lat! - wrzasnęła, podchodząc bliżej.
-
Tak samo aktualne, jak dzisiejsze. Przecież widzę, że czujesz się tak, jakby to
było wczoraj.
-
Co ty możesz wiedzieć? - zmrużyła oczy, chcąc wyglądać niebezpiecznie i odpychająco.
Nie wyszło.
-
Wiem, bo sam czuję się dokładnie tak samo - wyszeptałem jej do ucha, po czym
odwróciłem się i wybiegłem prosto na deszcz. Chmura nad Londynem była jeszcze
większa i ciemniejsza niż kilkanaście minut wcześniej. Przebyłem dzielącą mnie
od motoru drogę, ślizgając się na chodniku. Było coraz ciemniej, a dodatkowo
moje zaszklone oczy utrudniały koncentrację. Włączyłem silnik, szarpiąc się z
kluczykami. Dłonie mi drżały, a po policzkach toczyły się łzy. Nie chciałem tak
reagować, ale moje ciało rządziło tą sprawą samo. Jechałem w tym piekielnym deszczu,
a o kask rozbijały mi się ogromne krople. Wyhamowałem przed drzwiami garażu
dosłownie w ostatniej chwili. Zaklęciem zabezpieczyłem motor przed wodą, po
czym wbiegłem do domu, zasłaniając się bluzą.
-
Cholera jasna! - wrzasnąłem, łapiąc się ściany. W przedpokoju rozciągała się
gigantyczna kałuża. Zacinający w nieodpowiednią stronę deszcz wtargnął mi do
mieszkania. Zamiast coś z tym zrobić, opadłem w wodę. Nie interesowało mnie,
jak bardzo mokry jeszcze mogę być. Po prostu ułożyłem się w korytarzu i przymknąłem
oczy. Było mi chłodno i nadzwyczaj dobrze. Odruchowo sięgnąłem po wisiorek na
swojej szyi.
-
To wszystko moja wina, przepraszam - wykrztusiłem, po czym zabrakło mi głosu.
Zaniosłem się histerycznym płaczem. Za oknem wtórowały mi odgłosy burzy. Po
chwili nie było już nic. Wszystko zlało się w jedność, a woda zabrała całe
ciepło z mojego ciała.
***
Wyjrzałam na ulicę, by upewnić się,
że już go nie ma i mam spokój, a może by się przekonać, że jednak zniknął i
zostawił mnie samą. Pozwoliłam mu
odejść, co nie do końca uważałam za dobrą decyzję. Powinnam załatwić sprawę od
razu, bez żadnych niedopowiedzeń. Tymczasem wyszedł, nie mówiąc wszystkiego.
Zaczynało do mnie docierać, że jednak tu był, patrzył na mnie, dotykał mnie.
Siedem lat ze świadomością, że może się zjawić. Każdy dzień zlał się teraz w
jedno i zdawało mi się, że wcale nie minęło tyle czasu od naszego ostatniego spotkania.
Jakby to było wczoraj. Szkoda, że nie to nie mogła być prawda. Mieliśmy po
dwadzieścia pięć lat, wiele doświadczeń za sobą i wiele przed nami. Najgorsze
było jednak to, że nie wiedzieliśmy, co nas czeka. Żyliśmy z dala o siebie
przez długie lata, a teraz los znów nas łączył. Nie wiedziałam, czy tego chcę.
Nie wiedziałam już, czego w ogóle pragnę.
Wyszłam z restauracji, osłaniając
się parasolem. Wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni, ze względu na duże,
przeciwsłoneczne okulary, które włożyłam. Miały zasłaniać moje opuchnięte od
płaczu oczy. Wsiadłam do samochodu i wyjęłam z torebki telefon. Zerknęłam na
wyświetlacz. Dziesięć nieodebranych połączeń. Oczywiście to Alex i reszta
próbowali się do mnie dodzwonić. Nie miałam siły teraz się do nich odzywać.
Napisałam krótką wiadomość i zatrzasnęłam klapkę komórki. Chowając ją, pod
palcami poczułam śliski papier. Fotografia upadła mi na kolana, jak jesienny
liść spadający z drzewa. Uniosłam zdjęcie, które zaczęło drżeć mi w palcach.
Tego ranka nie pomyślałam, że tyle rzeczy będzie miało okazję się zdarzyć. Nie
wyobrażałam sobie, że zobaczę te oczy, że usłyszę ten głos, poczuję ten dotyk.
Moje życie znów zaczynało nabierać tempa, co wcale mi się nie podobało.
Przecież ułożyłam sobie wszystko, a teraz... Wrócił, wrócił, wrócił - krzyczało
coś we mnie. Zamknęłam oczy i spróbował myśleć racjonalnie. Może sobie odpuści?
Może więcej nie pokaże mi się na oczy? Prychnęłam pod nosem, zdając sobie
sprawę, w jak beznadziejnej sytuacji tkwię. To Draco Malfoy. On nie odpuszcza
tak łatwo.
-
To wszystko moja wina, przepraszam - usłyszałam nagle w swojej głowie. Podskoczyłam
na fotelu, gdy rozpoznałam, czyj to głos. Chwyciłam bransoletkę, chcąc mu
odpowiedzieć. Natychmiast odsunęłam palce od biżuterii, która okazała się być
lodowata. Pieprzony arystokrata zablokował połączenie. Nie mogłam się z nim
kontaktować. Zaraz,zaraz... Albo założył chwilowe zabezpieczenie albo coś mu
się stało. Połączenie działało tylko wtedy, gdy obydwie osoby były przytomne.
-
Uspokój się, Hermiono! Nic mu nie jest - powiedziałam sama do siebie, po czym
włączyłam silnik i ruszyłam do domu. Gdy tam dotarłam, burza zaczynała powoli
ustawać. Szłam podjazdem ze złożonym parasolem. Wolałam zmoknąć, by chłodne
krople choć trochę mnie otrzeźwiły. Otworzyłam drzwi i weszłam do korytarza.
Dzwonek telefonu rozległ sie kilka sekund później. Wyjęłam komórkę, cicho
przeklinając.
-
Słucham - odebrałam, ściągając z siebie płaszcz.
-
Gdzieś ty była cały dzień? Próbowaliśmy się do ciebie dodzwonić. Martwiliśmy
się - Alex pieklił się po drugiej
stronie. Słyszałam zdenerwowanie w jego głosie. Nie byłam tym zaskoczona, a
wręcz przeciwnie, tego się spodziewałam. Przyjaciele w ostatnich dniach coraz
bardziej mnie kontrolowali.
-
Byłam w restauracji. Tak jak ci mówiłam - odpowiedziałam, jednocześnie
składając swoje obolałe ciało na łóżku. Dochodziła jedenasta, a mój stan był
porównywalny do przemoczonych butów, które rzuciłam pod ścianę.
-
Wcale, że cię nie było! Poszedłem tam po południu - warknął zirytowany, na co
zareagowałam delikatnym skrzywieniem się.
-
Poszłam na strych. Nie denerwuj się tak - ułożyłam się wygodnie na pościeli i
wyjęłam z kieszeni fotografię.
-
Błagam cię, następnym razem odbieraj - powiedział już nieco spokojniej.
-
Jasne. A teraz dobranoc. Jestem wykończona - udałam, że ziewam, starając się
powstrzymać wyrzuty sumienia.
-
Dobranoc, siostrzyczko - pożegnał się ze mną, po czym połączenie się urwało.
Przeniosłam wzrok na zdjęcie, leżące przede mną. Ciężko było się przyznać, ale
było piękne. Może nawet najpiękniejsze, jakie oglądałam i na jakim byłam.
Przedstawiało kawałek historii, lecz nikt nie wiedział, czy jest prawdziwa. Coś
jak mugolskie legendy. Mnie samej było ciężko uwierzyć, na co patrzę. W moim
życiu istniały rzeczy, z którymi jeszcze nie do końca się pogodziłam, mimo
doskonałego udawania, że jest inaczej. Dotknęłam w zamyśleniu złotej
bransoletki. Nadal była przejmująco lodowata. Oderwałam od niej palce, a moje
myśli powędrowały znów w stronę, której
nie planowałam. Może coś się stało? Nie, to tylko blokada. Walczyłam sama ze
sobą, by po kilkunastu minutach odpłynąć. Sen był teraz ostatnią rzeczą, o
jakiej marzyłam.
---
No i w końcu jest ten rozdział, gdzie bohaterowie się widzą. Następna część będzie nieco... dramatyczna. Szczerze, nie mogę się doczekać, aż ją napisze. Mam nadzieję, że szybko znajdę czas. Pozdrawiam was i mocno ściskam :)
Jestem zachwycona <3 To spotkanie było tak pięknie opisane ^^ Merlinie nie wiem jak opisać swoje odczucia i dlatego mam nadzieję, że wybaczysz mi taki krótki komentarz, ale nie jestem w stanie napisać logicznego zdania;)
OdpowiedzUsuńPozrawiam
Vivien
Bardzo się cieszę, że spotkanie przypadło do gustu. Bardzo lekko i przyjemnie mi się to pisało.
UsuńIch spotkanie ciekawe i pełne emocji. Oboje walczą ale widać, że ich do siebie strasznie ciągnie.
OdpowiedzUsuńoby oboje się o tym przekonali i dali sobie szansę. Oboje na to zasługują, nawet jeśli w przeszłości coś im nie wyszło.
Starałam się zawrzeć jak najwięcej emocji. Nie zdradzam nic co do uczuć,które łączyły Draco i Mionę :) Wszystko przyjdzie z czasem.
UsuńPiekny tekst - bardzo realistycznie opisane emocje - po prostu WOW! Pisanie w pierwszej osobie bardzo Ci sluzy - wszysttko wydaje sie bardziej dramatyczne. Poza tym w Twoim opowiadaniu krazy jakas magia, co czyni je naprawde wyjatkowym.
OdpowiedzUsuńStrasznie denerwuje mnie to, ze nie wiem o co chodzi ze zdjeciem, oraz bransoletka i wisiorkiem. Zamiast odkrywac tajemnice, to Ty dajesz ich jeszcze wiecej :)
Ciekawa zapowiedz kolejnego rozdzialu - nie moge doczekac sie nastepnej notki.
Buziaki
Florence
Ten rozdział pisało mi się naprawdę bardzo lekko i przyjemnie. Dlatego też wstawiłam go dzisiaj :) Przekazałam w nim emocje, które targają od jakiegoś czasu mną samą. Może to dlatego udało mi się to wszystko tak realistycznie opisać.
UsuńCo do tajemnic. Myślałam, że sprawa biżuterii już nieco się wyjaśniła. To przedmioty, dzięki którym można przesyłać sobie wiadomości w myślach :)
To wiem - ale mnie interesuje skad sie w ogole wziely, czemu sa dla nich takie istotne, - takie wieksze wglebienie sie w ten temat :)
UsuńA ja nie mogę się doczekać kiedy przeczytam następny rozdział. Jak mogłaś napisać coś tak pięknego. Już nie mogę się doczekać ich kolejnego spotkania. Ale znowu te tajemnice xd Chciałabym wiedzieć co jest na tym zdjęciu xd ♥♥ Cudoo xd
OdpowiedzUsuńNa ujawnienie się zdjęcia jeszcze trochę poczekacie. To obraz związany bardzo ściśle z całymi tymi tajemnicami, wspomnieniami itd. Nie mogę wam go pokazać tak od razu :P Niestety na następne spotkanie trochę trzeba będzie poczekać.
UsuńTyle czasu czekałam na ich spotkanie i w końcu się doczekałam:)
OdpowiedzUsuńJak zwykle jestem zachwycona rozdziałem. Spotkanie Hermiony i Draco wywołało, we mnie tyle emocji.
Jak ja mam teraz zasnąć? Zamiast spać, będę o tym myślała, o ich spotkaniu, o tych wszystkich tajemnicach, a jutro będę chodziła nieprzytomna;P
Wychodzi na to, że nie powinnam czytać Twojego opowiadanie przed snem:P
Pozdrawiam:)
Ja czekałam długo, aż będę mogła napisać właśnie tę scenę. Cieszę się, że wzbudziła takie emocje. Postaram się wstawiać kolejne rozdziały jakoś wcześniejszą porą, żebyście się wysypiały :P Ja w tej chwili siedzę nad niemiecki(znowu!) i pewnie jeszcze trochę posiedzę. Nawet nie mam czasu rozmyślać.
UsuńZachwycilas mnie tym rozdzialem <3 Jest swietny i interesujacy. Niemoglam oderwac glowy z przed ekranu.
OdpowiedzUsuńSwietnie wszystko opisalas i oddalas nastroje bohaterow.
Ogulnie SUPER i czekam na wiecej.
Wyjezdzajaca i tulaca - Dramione ;3
Bardzo się cieszę, że wyszło tak dobrze :) Nie pracowałam nad tym rozdziałem zbyt wiele, ale jestem z niego zadowolona. Mam nadzieję, że następna część też się spodoba.
UsuńJupi :D Nowy rozdział! I to jaki ;) Dość burzliwa rozmowa Hermiony z Draco nic nie wyjaśniła, a jedynie podsyciła emocje i chęć otrzymania odpowiedzi dlaczego do tego wszystkiego doszło? Jak? Kiedy? Itd itd... Zciekawiły mnie również części ich biżuterii, bransoletka i naszyjnik... Jakaś forma komunikacji, bardzo przydatny sprzęt ;)
OdpowiedzUsuńpozdr
Chciałam, by ta rozmowa nie była cukierkowa. Zresztą żadna z najbliższych rozmów Draco i Miony nie będzie... tak przyjemna, jak byście chcieli :P Postaram się jakoś łopatologicznie wyjaśnić sytuację z bransoletką i wisiorkiem, ale zastanawiam się nad jakimś ciekawym sposobem pokazania tego.
UsuńSuper notka, nie mogłam się doczekać ich spotkania. Świetnie to opisałaś. Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://owlshadow.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOwlShadow
Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że się spodobało. Postaram się wpaść do ciebie w wolnej chwili.
UsuńAch w końcu ich spotkałaś ze sobą.
OdpowiedzUsuńNie mogłam się tego doczekać.
Jestem ciekawa skąd Hermiona ma ten naszyjnik.
czy dostała go przypadkiem czy może wręcz inaczej?
Aż umieram z ciekawości na wyjaśnienie czegokolwiek w tej kwestii.
Widać że oboje są bardzo poruszeni tym wszystkim a spotkanie ma na nich wielki wpływ.
Najbardziej podoba mi sie opis ich emocji i uczuć.
Jesteś w tym najlepsza bez dwóch zdań.
Byłam ciekawa jak doprowadzisz do wielkiego wydarzenia ale wciąż nie wiele mówisz o tym, co zaszło między nimi.
Czyżby wydarzyło się coś tak drastycznego, co na zawsze zmieniło ich i dalej miało wpływ na dalsze życie.
Nie ukrywam że coraz bardziej się wciągam i chyba jeszcze bardziej się w nie wciągnęłam.
Według mnie pobijasz rekord że w przypadku pisania rozdziałów i to tak długich dodajesz je tak szybko.
pozdrawiam i czekam na NN!
Sprawa naszyjnika. Hmmm... Zastanawiam się nad sposobem przedstawienia jego historii. Muszę to dość dokładnie przemyśleć.
UsuńCieszę się, że udało mi się opisać te emocje i uczucia. To dość trudne i musiałam nad tym popracować.
Opowieść o zdarzeniach sprzed siedmiu lat będzie ( tak myślę) w okolicach przyszłego miesiąca :)
Sama się dziwię, że rozdziały są gotowe tak szybko :P
Aż tyle mam czekać?
UsuńNo wiesz ja tu zgłaszam jakiś protest albo petycje.
Jestem pewna że wiele osób się pod nią podpisze he he he ;0
no aż sama jestem ciekawa jak ją wykreujesz szczególnie że pomysł wydaje się być ciekawy.
Nie dziię się że było ci trudno.
pisanie o uczuciach i emocjach nie jest łatwe ale Tobie wychodzi bezbłędnie.
pozdrawiam.
Postaram się, żeby te rozdziały przed wyjaśnieniem zagadki były ciekawe i ten czas szybko wam minie :P
UsuńWłaśnie pracuję nad ósmym rozdziałem i też was wciągnie. Tak myślę :)
ahhhh... tylko jedno słowo mogę powiedzieć !!
OdpowiedzUsuńCUDOWNIE !!! :*:*:*:*
jestem zachwycona ! :)
buziaki, Antidotummm :*:*
Dziękuję :) Bardzo się cieszę.
UsuńJedno, wielkie ŁAŁ.
OdpowiedzUsuńSpotkanie było opisane.. świetnie. Wyczuwałam to napięcie między Hermioną i Draco. Wciąż zachodzę w głowę, co ich łączyło, i czemu tak boleśnie przeżywają wspomnienia o sobie. Bez wątpienia się kochali.. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ta rozmowa między nimi tylko podsyciła moją ciekawość.
Opis emocji, które targały Hermioną i Draco. Bezbłędny. Epicki.
"Ty też nie wyszłaś, gdy tego żądałem" - o co kurde chodzi? Skąd nie wyszła? Może to zdarzenie sprawiło, że wspomienia tak bardzo bolą? Może nie wyszła, gdy on walczył gdzies tam? Kurde, jestem rozstojona!
Muszę wszystko od początku przeczytać i poszukać wskazówek :D Znowu zabawię się w detektywa :D
No i ta bransoletka i naszyjnik. Może tak samo jak w BD nie mogli się widzieć, i własnie za pomocą tej bransoletki i naszyjnika, porozumiewali się ze sobą? Jezuu, ta niewiedza mnie dobija! Chciałabym już wszystko wiedzieć, a tymczasem musze czekać na kolejny rozdział. Ciekawe czy gdzieś trafiłam, w co szczerze wątpię :D
Bransoletka zimna? :o Może Malfoy w tej kałuży wody, zemdlał z nadmiaru emocji? :o
Alex jest taki opiekuńczy ♥
Ja żadam już, natychmiast, teraz nowego rozdziału :)
droga-do-milosci.blogspot.com
Pozdrawiam M.
Właśnie o to tu chodzi, by dobrze odebrać to napięcie między Draco i Mioną. Nie musi ono wcale wskazywać czegoś romantycznego ;)
UsuńStarałam się przy opisywaniu tych emocji. Jako takich dużych wskazówek nie ma w tym rozdziale. Może przy opisie z perspektywy Hermiony coś znajdziesz. Jest tam wzmianka o przebłyskach wspomnień.
Odpowiedzi na wiele pytań będą w kolejnym rozdziale.
Co jest na tym zdjęciu? Co było między Draco a Hermioną w Hogwarcie? Dlaczego Miona do niego nie pojechała? :) Tyle pytań. Już nie mogę doczekać się następnego :D Uwielbiam Twój tajemniczy styl ♥ aż się boję co będzie z Draco :) świetny pomysł z tą bransoletką i naszyjnikiem dzięki, którym mogą się porozumiewać :) nic tylko pogratulować :D Jesteś cudowna ♥♥♥
OdpowiedzUsuńTe pytania nurtują wszystkich :) Fajnie jest znać na nie odpowiedzi. Miona raczej nie w najbliższym czasie nie odwiedzi domu Malfoya - tylko to mogę powiedzieć :] Następny rozdział w większości będzie poświęcony sytuacji Dracona i będzie dość dramatyczny.
UsuńBardzo się cieszę, że moje pomysły się podobają :)
To było mistrzowskie! Genialne, fantastyczne, intrygujące, cudowne, prawdziwe, uczuciowe, piękne! Po prostu cud, mód, malina, jak to mówi moja przyjaciółka. xD
OdpowiedzUsuńIch spotkanie wyobrażałam sobie właśnie w takim stylu. Bez słodzenia, romantycznych wyznać itp.
Trochę mi już rozjaśniłaś z tą biżuterią, ale uważam tak samo, jak jedna z osób, które już tu pisały. Chciałabym wiedzieć, skąd się one wzięły, po co oni je sobie dali... :D
W tej rozmowie Draco powiedział, że Hermiona też nie chciała wyjść, jak ją prosił, czy coś takiego... Bardzo mnie ciekawi, o co z tym chodzi. :P
A ile planujesz rozdziałów tej historii? ^^ Przepraszam, jeśli gdzieś to już pisałaś, ale nie pamiętam.
Pozdrawiam i życzę paska na świadectwie! :3
~Ana
Bardzo się cieszę, że ten opis spotkania się spodobał. Większość liczyła na jakieś romantyczne, słodkie sceny. Niestety takich jak na razie nie będzie :) To opowiadanie jest o wiele poważniejsze od poprzedniego.
UsuńO biżuterii postaram się jeszcze napisać, ale najpierw muszę wymyślić jakiś ciekawy sposób przedstawiania wspomnień właśnie z tym związanych.
Jeszcze nie wiem ile będzie rozdziałów Ukrytych Demonów, ale chcę ich więcej niż w BD. Może się uda, ale nie wiem :P Jak na razie akcja leci tu szybko i zobaczymy co z tego wyjdzie.
Jedno wielkie WOW.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że od dawna wchodziłam na Twój blog, ale jakoś nie potrafiłam się zabrać do przeczytania... Jaka byłam głupia!
Piszesz perfekcyjnie, idealnie! Już dawno nie miałam tak, że czytając książkę, czy po prostu notkę, bałam się, że za chwilę się skończy - takie uczucia właśnie we mnie wywołujesz!
Czuję w sobie taki niedosyt... Wiem, że nie będę spokojna dopóki nie przeczytam kolejnego rozdziału i kolejnego...
Zakochałam się, dosłownie i niezaprzeczalnie <3 A poza tym, to mam dla Ciebie od dzisiaj specjalne miejsce w moim sercu i ogromny szacunek. Wprost nie mogę uwierzyć, że jesteś dopiero na etapie gimnazjum! Twoje teksty są tak dojrzałe, płynne i dociągnięte na ostatni guzik, że dopóki nie przeczytałam pod którąś notką gdzie sie uczysz to byłam święcie przekonana, że masz co najmniej 18 lat...
Jesteś naprawdę cudowna i cieszę się, że przeczytałam te kilka rozdziałów ( w przyszłości [blskiej!] wezmę się za Twoje poprzednie opowiadanie.
Kończąc, chcę Ci powiedzieć, że dodaję Twojego bloga do listy obserwowanych i czytanych.
http://dramionovelove.blogspot.com/
Nie będę Ci tu szerzyła spamu. Będzie mi bardzo miło jeśli przeczytasz i wyrazisz opinię, jednak jeżeli nie będziesz miała ochoty to nie szkodzi :)
Ja już chyba do końca zostanę Twoją fanką!
Pozdrawiam serdecznie,
głęboko oddana,
DiaMent.
Na swoją obronę od razu dodam, że byłam na wycieczce i dlatego nie komentowałam poprzednich rozdziałów! ;) Dodajesz notki w tak ekspresowym tempie, że ja nie nadążam za komentowaniem...
OdpowiedzUsuńRozdziały były wspaniałe, ale ten ostatni jest najlepszy, szczególnie konfrontacja Miona-Draco. Opisujesz wszystko szczegółowo, ale nie przesadzasz, czyli w sam raz. ;D
Znalazłam jeden, jedyny błąd! Czuję się taka spostrzegawcza. xD
Świetnie oddajesz uczucia bohaterów, jest pełna podziwu (zresztą, jak zwykle) dla Twojej twórczości. Taki dojrzały tekst, a taka młoda (niby trochę starsza ode mnie, ale to już taki szczegół xD). ;)
Rozpisałabym się jeszcze troszkę, ale jestem w stanie hibernacji (głupi aviomarin -,-) i sama nwm co piszę.
Czekam na nexta z niecierpliwością (pewnie niedługo się pojawi ;D), a teraz, moim zwyczajem, życzę Ci mnóstwa weny. ;3
Pozdrawiam,
Fioletoowa
wooow, ten blog jest świetny ! *.* Jest tak tajemniczo i... i idealnie ! czytam dalej, pewnie do rana :P !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Asia