sobota, 22 czerwca 2013

XI. Zaufanie

            Usiadłem na śnieżnobiałej pościeli, starając się nie robić hałasu. Przez ostatnie godziny obserwowano mnie bez jakiejkolwiek przerwy. Pielęgniarki zaglądały, by sprawdzić, czy nadal jestem przytomny, lekarze mierzyli ciśnienie, dopisywali coś do mojej karty. Robiło się coraz ciemniej, a moja matka i Blaise zeszli do bufetu, by coś zjeść. Zostałem sam i nareszcie nie musiałem wysłuchiwać ich rozmów. Wciąż się nie odzywałem się ani słowem. Mój stan fizyczny się poprawiał, co czułem, ale reszta była nadal zawieszona nad głęboką przepaścią. Raz po raz wracałem do swojej ucieczki z Munga. Nie byłem już pewien, co się ze mną dzieje. Przestałem panować nad swoim ciałem i jak gdyby zapadłem się w samego siebie. Leżąc w swojej wyizolowanej sali słyszałem wszystko jak za mgłą. Głosy docierały do mnie w postaci zniekształconych szumów, niewyraźnego bełkotania, które drażniło każdy mój nerw. Widziałem zaniepokojone twarze, pochylone nade mną. Patrzyłem na ich usta i zastanawiałem się, o co mnie pytają. Potakiwałem lub kręciłem głową, ale właściwie byłem nieświadomy tego, co robię.
            Jako taka świadomość przyszła do mnie kilka godzin temu. Wtedy też byłem sam, a lekarze udali się na przerwę. Wpatrywałem się w sufit, szukając w zakamarkach swojego mózgu najmniejszego impulsu i chęci życia. Nic takiego się nie pojawiło. Tymczasem coraz więcej myślałem o niej. Zamykałem oczy i widziałem jej twarz. Była na wyciągnięcie ręki, ale nie mogłem jej dotknąć, nie mogłem zatrzymać. Zmuszałem się do tego, by moje powieki trwały opuszczone. Sprawiałem sobie coraz większy ból. W pewnym momencie straciłem kontrolę nad wszystkim. Zdałem sobie sprawę z tego, że ona nie ma ze mną nic wspólnego. Widziała mnie, mówiła do mnie i po prostu była. Ale nie trwało to długo. Nie obchodziło jej to, co się ze mną działo. Miała przyjaciół, swój własny biznes, spełnienie marzeń. W jej pięknych perspektywach na przyszłość nie było kolejnej intrygi ze mną w roli głównej. Draco Malfoy był dla niej zamkniętym rozdziałem, porwanymi stronnicami, które dawno wyrzuciła. Widziałem ból w jej oczach tamtego wieczora, gdy spotkaliśmy się po siedmiu latach. Cierpiała z mojego powodu. Nie powinienem był jej wtedy gonić.
            W zamyśleniu zacisnąłem palce na naszyjniku. Przyłapywałem się na tym coraz częściej. Od biżuterii biło przyjemne ciepło, co znaczyło, że Granger nadal miała na sobie bransoletkę. Przestałem się łudzić, co do tego powodów. Po prostu ją nosiła, nic więcej to dla niej nie znaczyło.
Nie próbujcie mnie jutro budzić. Mnie już nie będzie. Jestem zmęczony. Chcę spać.
            Wysłałem tę wiadomość, chociaż wcale nie chciałem. Podświadomość zadziałała sama, bez mojej zgody. Przestawałem być panem swojego ciała i duszy. Strach ściskał mi gardło. Czułem się tak, jakbym tracił życie. Cała energia parowała ze mnie, uczucia mieszały się i wybuchały. Głowa zaczęła mnie boleć, serce przyspieszyło.
Nawet nie próbuj.
            Usłyszałem jej głos w swojej obolałej, skołatanej głowie. Zacisnąłem dłonie na pościeli, starając się nie stoczyć na podłogę.
Granger? To ty?
Tak, to ja.
            Mówiła niemal szeptem, ale z uwagą wyławiałem każde jej słowo. Nie wiedziałam, na co właściwie liczę. Było tak źle, że byłem w stanie łapać się wszystkiego.
Gdzie jesteś? Uciekłaś. Przecież nie jestem wart... Czego ty się boisz?
            Opadłem na poduszki, a łzy potoczyły mi się po policzkach. Powinienem był to powstrzymać. Znów robiłem to, czego nie chciała. Znów niszczyłem jej spokój.
Jestem daleko.
            Świat zadrżał w posadach, gdy usłyszałem te dwa słowa. Była daleko. Nie mogłem jej dosięgnąć. Działo się ze mną coś niebezpiecznego. Czułem to w każdej komórce ciała. Nie wynikało to z choroby, a z tego, co do siebie dopuściłem. Zastanawiałem się już wiele razy, jak ona sobie z tym radzi. Ja nie jej miejscu bym nie wytrzymał. I właśnie to robiłem. Poczucie winy, wspomnienia, żal, smutek, samotność, odrzucenie. To wszystko zżerało moją duszę.
Wróć.
            Załkałem, próbując ostatni raz. Chciałem zobaczyć ją po raz ostatni. Powiedzieć to jedno słowo, którego nie zdążyłem wypowiedzieć wcześniej. Nie pragnąłem niczego tak bardzo, jak jej widoku. Mogła być na mnie wściekła, mogła się nie odzywać, mogła krzyczeć, bić i wyzywać, ale mnie wystarczyłby tylko obraz jej oczu.
Wracam.
            Zerwała połączenie, a ja zacząłem wrzeszczeć. Tak po prostu. Leżałem na wznak, a z ust wydobywał mi się coraz głośniejszy krzyk. Pielęgniarki wpadły do sali, z przerażeniem stwierdzając, że rzucam się na łóżku. Później poczułem tylko ukłucie i otoczyła mnie ciemność. Nienawidziłem tych ciągłych omdleń. Wyłączało się wtedy całe otoczenie, a w tamtym momencie z całej siły chciałem na nią czekać. Miała wrócić. Tylko ta jedna myśl huczała mi w głowie.
            Obudziłem się zaledwie godzinę temu, ale zaraz po otworzeniu oczu wróciła do mnie trzeźwość umysłu. Teraz siedziałem na łóżku, starając się sprawiać wrażenie spokojnego. W rzeczywistości wszystko się we mnie gotowało.
- Wracaj - szepnąłem w przestrzeń. Był to pierwsze, słabe słowo, które wypowiedziałem od tygodnia. Nagłe trzaśnięcie drzwiami sprawiło, że odwróciłem głowę. W progu stała moja matka, a zaraz za nią Blaise.
- Jak się czujesz, kochanie? Słyszeliśmy, że miałeś w nocy jakiś napad - usiadła na brzegu łóżka i dotknęła mojej dłoni. Wysunąłem ją z uścisku kilka sekund później.
- Odezwiesz się? - spytał brunet, patrząc na mnie z wyrzutem. Zdziwiła ich moja reakcja. Pokazałem na Zabiniego, a matce gestem wskazałem drzwi. Starałem się być delikatny, ale dłonie trzęsły mi się zdecydowanie zbyt mocno.
- Mam wyjść? Chcecie zostać sami?
- Narcyzo, wyjdź na kilka minut. Zaraz cię zawołam - Blaise odprowadził moją matkę do drzwi, po czym wrócił na swoje miejsce naprzeciwko mnie.
- Czy ty do końca postradałeś zmysły?! - wrzasnął na mnie, a w jego spojrzeniu dostrzegłem jakąś dziwną iskrę.
- Przepraszam - bąknąłem pod nosem.
- Przepraszam?! Nie mi tu wciskaj takie głupoty! Twoja matka umiera z przerażenia, bo zachowujesz się jakbyś był chory psychicznie! - nie przestawał krzyczeć, czemu wcale się nie dziwiłem. Mógł być zły i zmęczony. W ostatnim czasie całego jego życie kręciło się wokół mnie.
- Może zamknijcie mnie w szpitalu dla czubków? Tak będzie każdemu wygodniej - warknąłem, nie kontrolując swoich nerwów.
- Malfoy, do jasnej cholery! Obudź się! - potrząsnął mną solidnie. Czułem jak żebra boleśnie ocierają się o moją skórę. Nawet nie zauważyłem, jak mnie wychudzono przez ostatnie tygodnie.
- Nie poprosiłem jej o wyjście, by się z tobą kłócić - powiedziałem, gdy nareszcie mnie puścił. Musiał zauważyć grymas bólu na mojej twarzy.
- Więc czego chcesz? Nie odzywałeś się i nagle nabrałeś ochoty na pogaduszki? - mruknął pod nosem, a na jego usta wypłynęło coś, co przypominało uśmiech.
- Jest jedna sprawa, o której musisz wiedzieć. Nawet więcej spraw - zacząłem unikać jego przeszywającego wzroku.
- Ciekawe. Kontynuuj - odparł, wyciągając telefon z kieszeni. Kątem oka zaobserwowałem, że w nerwowy sposób wystukuje odpowiedź.
- Do kogo ty tam znowu piszesz?! Możesz mnie posłuchać? - wrzasnąłem, mierząc w niego poduszką. Okazało się, że mam za mało siły i upadła kilka metrów przed nim. Uśmiechnął się do mnie pobłażliwie.
- To równie ważne, jak rozmowa z tobą. Przestań się czepiać i po prostu mów - pomachał sobie komórką nad głową i wrócił do pisania.
- Przed tym całym zapaleniem płuc widziałem się z Granger - wydusiłem na jednym tchu.
- Wiem - mruknął, nie patrząc na mnie.
- Że co?! - krzyknąłem, nie wiedząc, co tu się dzieje.
- Że to. Wiem, że widziałeś się z Granger tamtego wieczoru - odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
- Skąd ty... - zacząłem, mrużąc niebezpiecznie oczy. Mój przyjaciel stał na środku sali, uśmiechając się o wiele za szeroko.
- Wiedziałem wszystko od samego początku. Hermiona widywała mnie w Ministerstwie, chodziłem do jej restauracji, przynosiła mi lunch. Okłamałem cię tamtego dnia, gdy do mnie przyszedłeś. Poznałem ją po twoim opisie i od razu byłem pewien, że to ją widziałeś w Biurze Aurorów - wyjaśnił, zaczynając chodzić tam i z powrotem po sali.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - spytałem, nadal nie wierząc w to, co przed chwilą usłyszałem.
- Stwierdziłem, że będzie lepiej, jeśli spotkacie się w inny sposób, a mówiłeś o niej wtedy z taką pasją, że.... wolałem cię nie uświadamiać - uśmiechnął się tak, że aż zadrżałem.
- Wiesz, że cię zabiję, gdy będę miał siłę? - warknąłem, zaciskając mocno pięści.
- Nie sądzę. Będziesz mi jeszcze dziękował.
- Niby za co? - zmarszczyłem brwi, widząc dziwne iskry w oczach Diabła. W takich chwilach zaczynał mnie przerażać.
- To powiem ci za kilka minut. Teraz lepiej wróćmy do początku. Widziałeś się z Granger. I co dalej? - usiadł na brzegu łóżka - Tylko szybko, bo mi się spieszy - popatrzył na zegarek i pomachał mi ręką przed twarzą. Czułem się oszołomiony, a szok zacisnął swoją pętlę wokół mojego gardła.
- Granger ma się tutaj zjawić za jakiś czas - powiedziałem, nie patrząc na niego. Ku mojemu zdziwieniu roześmiał się w głos.
- Co ty nie powiesz? A ją zaraz tutaj przywiozę - przysunął mi pod nos swój telefon. Zdołałem rozczytać tylko nadawcę wiadomości. Hermiona Granger.
- Wiedziałeś o wszystkim?! - złapałem go za przód koszuli sprawną ręką i mocno potrząsnąłem.
- Pogadamy o tym później. Teraz muszę jechać na lotnisko - wyswobodził się i wybiegł z sali. Opadłem na poduszkę, klnąc pod nosem. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zarejestrowałem połowy rzeczy. Spróbowałem ułożyć to w głowie, licząc na chociaż zadowalający efekt. Nic z tego. Musiałem czekać, aż Blaise wróci. Wróci razem z nią. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Ten dzień dopiero się zaczynał.
***
            Wyszłam z samolotu, czując, że zmęczenie robie ze mną swoje. Nie mogłam przespać nawet minuty, wciąż myśląc o tym, gdzie zmierzam. Spotkanie z Draco było tym, czego potrzebowałam, ale jednocześnie najgorszym koszmarem, którego się bałam. Mogło zdarzyć się wszystko. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie wiedziałam, czego się spodziewać. Miałam jedynie nikły, niestabilny plan. Chciałam wyjaśnić całą sprawę, zneutralizować grunt,  na którym staliśmy. Potrzebna nam była solidna rozmowa po siedmiu latach milczenia. Właśnie coś takiego postanowiłam, lecąc do Austrii. Miałam poukładać sobie w głowie wspomnienia, zwalczyć lęki i z odważnym, świeżym podejściem dać szansę nam obojgu. Szkoda tylko, że właściwie dwóch pierwszych rzeczy nie udało mi się zrobić. Nie było jednak czasu na rozmyślania.
            Zaraz po wyjściu z budynku, zauważyłam wściekle czerwony samochód Diabła. Brunet czekał na mnie, opierając się o auto. W jego uśmiechu i oczach odnalazłam coś, czego się nie spodziewałam.
- Witaj, słońce. Wyglądasz fatalnie, ale się nie dziwię. Zaraz coś na to poradzimy. Dawaj mi to. Co ty tam masz, do cholery? Kamienie? - wyrwał mi walizkę z ręki i wrzucił ją do bagażnika. Później uniósł mnie kilkanaście centymetrów nad ziemię i okręcił się wokół własnej osi.
- Cześć, Diable. Widzę, że humor dopisuje - odpowiedziałam, usadawiając się na fotelu pasażera.
- Można powiedzieć, że sprawy nieco się nam odkomplikowały - rzucił, wsuwając kluczyk do stacyjki. Szaleńczy uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Co masz na myśli? - spytałam, a serce zabiło mi o wiele za mocno.
- Draco zaczął gadać na kilkanaście minut przed twoim przyjazdem. Rozmawiałam tylko ze mną, ale to jednak coś. Dowiedział się, że wiem wszystko i chyba trzeba będzie mu co nie co wyjaśnić. Poza tym chyba ty masz mi coś do powiedzenia - spojrzał na mnie znacząco, gdy opuszczaliśmy parking.
- Nie wiem o co ci chodzi - odwróciłam wzrok w stronę szyby. Za oknem wirował obraz Londynu, który akurat tego dnia był niezwykle słoneczny.
- Draco powiadomił mnie osobiście, że się zjawisz. Skąd wiedział? - Blaise jechał zdecydowanie wolniej niż zawsze. Wiedziałam, że chce dać nam jak najwięcej czasu na rozmowę. Musieliśmy być przygotowani na starcie z Malfoyem.
- Użyliśmy biżuterii - mruknęłam pod nosem, unosząc nadgarstek, na którym lśniła bransoletka.
- Mogłem się tego spodziewać. Myślę, że trzeba mu powiedzieć o wszystkim. Zaczynając od tego, jak spotykaliśmy się w Ministerstwie i kończąc na szpitalnym spisku - powiedział, a moje serce podeszło do gardła.
- Jesteś tego pewien? - spytałam, licząc na to, że zmieni zdanie.
- Właściwie zacząłem już opowieść. Ta część z pracą i donoszeniem mi lunchu - uśmiechnął się do mnie, mijając kolejne skrzyżowanie.
- Świetnie - szepnęłam, bawiąc się wysuniętą z włosów opaską.
- Wiesz, że i tak byśmy tego nie uniknęli? Spostrzegłby się, że cię przywiozłem.
- Wiem, tylko że jestem zdenerwowana. Całe te wyjaśnienia będą trwały bardzo długo. Nie mam na to siły - oparłam głowę na dłoni. Nocny lot wykończył mnie do granic możliwości.
- Nie musimy mówić mu wszystkiego od razu - odparł, przyspieszając delikatnie. Usłyszałam przyjemny dźwięk pracującego silnika.
- Sądzisz, że to wytrzyma? Będzie chciał wiedzieć o każdym szczególe - mruknęłam pod nosem.
- Może i masz rację, ale uważam też, że sam twój widok da mu zajęcie na kilka godzin - parsknął śmiechem, a ja wymierzyłam mu silny cios w żebra.
- Błagam cię - jęknęłam, gdy nagle zahamowaliśmy.
- Jesteśmy na miejscu - brunet wysiadł z auta i otworzył przede mną drzwi. Wysiadłam, czując coraz bardziej drżące nogi. Zatrzymałam się na chodniku, po czym uniosłam wzrok na budynek przed sobą. Zaraz miało mieć miejsce spotkanie, na które czekałam i które jednocześnie odwlekałam. Blaise podszedł już do drzwi i patrzył na mnie z lekkim niepokojem, jakby obawiając się, że ucieknę.
- Otwórz bagażnik. Muszę zabrać coś z walizki - krzyknęłam do niego, nagle zdając sobie sprawę, że coś może mi się przydać.
- Nie możesz zrobić tego później? - spytał, podchodząc do mnie z niewyraźną miną.
- Jest mi to potrzebne - warknęłam, dając mu znać, że nie odpuszczę. Z westchnieniem wydobył kluczyki z kieszeni i otworzył bagażnik. Otworzyłam torbę i odsunęłam na bok ubrania, które były teraz niedokładną, poplątaną warstwą.
- Granger, myślałem, że jesteś perfekcjonistką, a tu taki nieporządek - usłyszałam przy swoim uchu.
- Spadaj - rzuciłam, nawet nie patrząc na bruneta. W końcu dotarłam do celu swoich poszukiwań. Na dnie obszernej walizki spoczywały przeróżne przedmioty.
- Co ty tam masz? Zabrałaś wszystkie rodzinne pamiątki na dwutygodniowe wakacje? - pochylił się, by zajrzeć mi przez ramię.
- Nie twój interes - odparłam, biorąc w dłonie duży, oprawiony w skórę album. Blaise zmierzył mnie wzrokiem, ale nic nie powiedział. Posłusznie zamknął za mną samochód i ruszyliśmy do wejścia. Mocno ściskałam okładkę, gdy wspinaliśmy się po schodach. Doskonale wiedziałam, na którym piętrze i  w której sali leży Draco. Mimo że ani razu go nie odwiedziłam, informacje miałam z pierwszej ręki. Znaleźliśmy się przy pokoju pielęgniarek i Zabini pomachał grupce kobiet, które siedziały w środku.
- Widzę, że nie próżnujesz - mruknęłam, gdy znikliśmy im z oczu. Brunet wzruszył tylko ramionami. W końcu zatrzymaliśmy się niedaleko sali numer siedem. Oddział był całkowicie opustoszały, na korytarzu panowała dziwnie wibrująca cisza. Na kilka sekund przymknęłam oczy, by chociaż częściowo uspokoić skołatane nerwy. Później spojrzałam przed siebie, a moje serce się zatrzymało. Za szybą, na szpitalnym łóżku siedział mężczyzna, którego dopiero po chwili poznałam. Draco zwrócony był do mnie plecami, a jego wychudzone, przygarbione ciało oświetlały promienie słońca. Głowę miał pochyloną, a jego ramiona nosiły ślady wielu nakłuć igłami. Zauważyłam też gips na złamanej ręce.
- Wejdę pierwszy i go uprzedzę - usłyszałam głos Zabiniego, który stał już przy drzwiach sali. Kiwnęłam głową, nie będąc w stanie powiedzieć niczego. Dopiero teraz, gdy zobaczyłam Malfoya, zdałam sobie sprawę, że jest z nim naprawdę źle. Patrzyłam jak brunet wchodzi do środka. Wszystko zdawało się dziać w zwolnionym tempie. Przeszedł kilka metrów i zatrzymał się niedaleko łóżka. Draco powoli odwrócił głowę, kierując wzrok na przyjaciela. Słuchał jego słów, by po chwili przenieść wzrok na mnie. Nasze oczy się spotkały, a ja mimo dzielącej nas odległości, dostrzegłam w nich coś zarazem przerażającego i intrygującego. Nabrałam powietrza w płuca i ruszyłam do drzwi. Każdy krok wydawał się być dla mnie wiecznością. Malfoy wciąż nie odrywał ode mnie wzroku, a ja drżałam, przechodząc przez próg. Zatrzymałam się przy Diable, nie mogąc zbliżyć się jeszcze bardziej, a on wciąż siedział na łóżku. Dopiero teraz dało się zauważyć sińce pod jego oczami i siniaki na rękach. Poza oczami wszystko było w nim martwe. Nie wiedziałam, jak się przywitać, co zrobić, by przerwać tę ciszę. Minęło tak wiele czasu od momentu, w którym ostatnio go widziałam. Nigdy nie próbowałam zastąpić jego obrazu innym, chroniłam każde wspomnienie, by nie zamazać żadnego szczegółu. A teraz był tuż przede mną, a moje serce biło, lecz wcale tego nie czułam. Blaise wciąż stał obok mnie, ale nic nie mówił. Nasze plany mijały się z tym, co właśnie robiliśmy. Byłam niemal pewna, że Draco zauważa w tym momencie tylko moją obecność.
            W końcu udało mi się ocknąć i jak gdyby nigdy nic wypchnęłam Diabła na korytarz. Blondyn patrzył na moje poczynania, wciąż milcząc. Wróciłam do sali i położyłam na stoliku album, który przyniosłam. Malfoy rzucił na niego okiem, ale później znów przeniósł wzrok na mnie. Już wiedziałam, co zrobić. Dyskretnie sięgnęłam do bransoletki na swoim nadgarstku.
Malfoy,Malfoy,Malfoy...
Przekazałam mu wiadomość, patrząc jak odbiera ją, delikatnie przymykając oczy. To co właśnie się działo nie było ani trochę normalne, ale nam odpowiadało. Nie czuliśmy się dzięki temu tak skrępowani. Głos, który po chwili rozległ się w mojej głowie był słaby, ale dzieląca nas odległość sprawiła, że był dostatecznie głośny, bym go dosłyszała.
Nic nie mów.
W jego wypowiedzi było tyle żalu i beznadziei, że łzy zaczęły napływać mi do oczu. Te trzy słowa były jak gdyby oznaką zrezygnowania, wstydu i rozgoryczenia. Przyznawał się dzięki nim do tego, że przegrał walkę.
Dlaczego właściwie tu jestem?
Spytałam, chociaż nie spodziewałam się odpowiedzi. Draco wzruszył ramionami i w końcu spuścił wzrok. Na początku myślałam, że stracił zainteresowanie, ale po chwili zauważyłam, że jego dłonie się trzęsą.
- Dobrze się czujesz? - odezwałam się na głos, a po chwili wstałam ze swojego miejsca. Blondyn złapał się za żebra i nic nie powiedział - Malfoy, do jasnej cholery! - podniosłam głos, nie wiedząc co robić. Blondyn pokręcił głową, jak gdyby żadne słowa nie były w stanie wydostać się z jego ust. Wybiegłam z sali i rozejrzałam się po korytarzu. Po chwili zjawiła się pielęgniarka i pochyliła się nad Draco. Blaise wpadł tuż za nią i rzucił mi zaniepokojone spojrzenie.
- Ma za wysokie ciśnienie. Nie powinna z nim pani teraz rozmawiać - powiedziała kobieta, zmuszając Malfoya do położenia się na poduszkach. Stałam na uboczu, przypatrując się jego bladej twarzy. Wtedy odwrócił się i spojrzał mi w oczy.
- Niech mnie pani zostawi! - warknął, odpychając od siebie pielęgniarkę.
- Uspokój się, Malfoy. Nasza rozmowa nie ucieknie - przerwałam jego krzyki, zbliżając się o kilka kroków.
- Zostaniesz? - spytał, ze zdziwieniem marszcząc brwi.
- Tak, zostanę. Teraz odpocznij, a ja porozmawiam z Diabłem - odparłam, po czym wzięłam bruneta za rękę i wyszłam na korytarz. W progu o mało się z kimś nie zderzyliśmy. Podniosłam wzrok, a serce stanęło mi w piersi.
- Witaj, Hermiono - matka Malfoya wyciągnęła do mnie dłoń. Wyglądała na zmęczoną, a mój widok najwyraźniej jej nie zdziwił.
- Witaj, Narcyzo - wykrztusiłam, patrząc w jej niebieskie oczy, które odziedziczył po niej Draco.
- Cieszę się, że przyjechałaś. Może tobie uda się go wyleczyć - uśmiechnęła się do mnie naprawdę szczerze. Byłam ich ostatnią nadzieją.
- Miałam zamiar z nim porozmawiać, ale się zdenerwował i pielęgniarka mnie wyprosiła.
- Może zostaniesz do czasu, aż wszystko wróci do normy? - wciąż trzymała moją dłoń w swojej. Musiała poczuć, jak bardzo drżę na całym ciele.
- Taki mam zamiar, ale musicie dać mi wolną rękę i mi zaufać - powiedziałam, patrząc po obojgu swoich towarzyszach. Blaise uśmiechał się pod nosem, doskonale wiedząc, jakich metod używam i w co się pakują.
- Zaufaliśmy ci siedem lat temu, zaufamy i teraz. Damy ci jak najwięcej czasu. Postaram się wszystko zataić, żeby nie dowiedziała się prasa. Potrzebujesz czegoś jeszcze? - Narcyza nie spuszczała ze mnie wzroku.
- Musimy mieć spokój, żeby wszystko poszło szybko. Będzie najlepiej, jeśli zostanę tu tylko ja. Posiedzę z nim, jak długo będzie trzeba - zaraz po wypowiedzeniu tych słów, poczułam wątpliwości, ale starałam się tego nie pokazywać.
- Dobrze, zgadzam się. Zaczniemy od zaraz? - spytała kobieta, zerkając przez moje ramię na swojego syna.
- Poczekajmy kilka godzin, aż się uspokoi.
- W porządku, Narcyzo. Teraz zabieram Hermionę do bufetu. Musi konać z głodu - Blaise złapał mnie za rękę i poprowadził korytarzem. Tym razem jako środek transportu wybraliśmy windę.
- Jesteś tego wszystkiego pewna? - rzucił, gdy zaczęliśmy zjeżdżać w dół.
- Ani trochę, ale nie wiedziałam, że jest z nim aż tak źle. Od jak dawana to trwa? - spojrzałam na bruneta, chcąc wyczytać z jego twarzy odpowiedź.
- Kiedy znaleźli ich we Francji, zaczęło mu odbijać. Coraz więcej pił, zaszywał się w domu. Później znowu przyczepiła się do niego ta cała Greengrass. Myślałem, że mu to pomoże, ale nic z tego. Zerwał z nią po roku bezsensownego związku. Wtedy oszalał na dobre. Pół roku spędził w zamknięciu, przy Ognistej i papierosach. Wyszedł, bo go do tego zmusiłem. Kilka dni później zobaczył cię w restauracji. Raz po raz wpadał w szał. Właściwie nie wiem na czym to polega. Po prostu przestaje się kontrolować.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi kilka lat temu? - spytałam, gdy wyszliśmy z windy.
- Obiecałem ci, że nie będę o nim opowiadał. Unikałem tego tematu, tak samo, jak Draco unikał w tamtym czasie wzmianek o tobie - odparł, odsuwając mi krzesło w bufecie.
- Myślisz, że mi się uda? Może wcale mu nie pomogę, a tylko pogorszę sprawę? - mówiłam, patrząc na swoje splecione dłonie.
- Zaraz po tym, jak dowiedział się, że wracasz, wróciły mu siły. Powinniście sobie wyjaśnić wiele rzeczy. Nie oczekujemy od ciebie niczego więcej. Chcemy tylko, żeby wyszedł z tego dołka.
- Postaram się - uśmiechnęłam się blado, chociaż strach ściskał mi gardło.
- Mam nadzieję, że się nie pozabijacie - Diabeł roześmiał się, przyciągając wzrok pozostałych osób przebywających w bufecie.
- Też mam taką nadzieję - mruknęłam pod nosem. Czekało na mnie naprawdę ciężkie zadanie. W dodatku musiałam ze wszystkim poradzić sobie sama. Moi przyjaciele nie wiedzieli o całej sprawie i postanowiłam, że niczego się nie dowiedzą. Miałam tydzień, by przywrócić do życia wrak, którym był Draco Malfoy. Gdybym tylko wiedziała, dlaczego to robię...
---
Rozdział dłuższy od poprzednich, bo ma aż 8 stron. Myślałam, że nigdy go nie skończę, bo okazało się, że jest więcej do opisania, niż myślałam. Miały być wspomnienia i znowu się nie zmieściły. Nie chciałam pisać mega długiego rozdziału,więc poprzestałam na tym. Mam nadzieję, że wam się podoba. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem. Dajecie mi jeszcze więcej weny. 


32 komentarze:

  1. Znowu trzymałaś w napięciu! Jak skończyłam czytać to zdałam sobie sprawę, że zaciskam ręce na krześle, a serce bije mi szybciej. Rozdział niby wiele nie wnosi, ale jak dla mnie był strasznie emocjonujący. Szkoda, że nie udało Ci się wprowadzić wspomnieć - tak bardzo na nie liczyłam!

    Kiedy czytała początek to miałam ochotę się rozpłakać. Kocham Cię za to jak piszesz, naprawdę.

    Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie niebawem, bo nie wiem jak wytrzymam w tej niewiedzy co będzie dalej ;x

    Czekam z niecierpliwością i serdecznie pozdrawiam!

    DiaMent.

    dramionovelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział niby nic nie wnosi, ale jest dość ważny. Na początku planowałam wpleść w niego wspomnienia, no ale niestety nie wyszło. Rozpisałam się i wolałam przenieść wspomnienia na przyszły rozdział :)
      Bardzo się cieszę, że rozdział ogólnie się spodobał. Był gotowy już wczoraj i nie mogłam się doczekać waszych opinii.

      Usuń
  2. Kurcze ;)
    Świetny rozdział ;d
    Bardzo mnie intryguje ta historia i jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy ;d
    Czekam na kolejny rozdział i rozwikłanie zagadki ;d
    Życzę weny
    Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że historia zaczyna wciągać. Ja już totalnie się w nią wkręciłam i piszę kolejne rozdziały z wielką przyjemnością.

      Usuń
  3. Nie moge uwierzyc, ze dopiero skonczyłas gimnazjum. To co piszesz jest takie dojrzałe...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie mogę uwierzyć, że wszyscy tak się zachwycają tym wszystkim :) I nadal nie jestem przyzwyczajona do tego, że już kończę gimnazjum. Przede mną przełomowy rok.

      Usuń
  4. Ta historia jest coraz bardziej intrygująca i bardzo wciąga. Cieszę się, że w końcu zachodzi jakaś interakcja między nimi i oby ich było coraz więcej.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba. Teraz będzie zdecydowanie więcej interakcji między bohaterami :)

      Usuń
  5. Przeciągasz te wspomnienia i coraz bardziej chce się czytać. Co chwile sprawdzam czy dodałaś nowy rozdział, uzależniłam się, serio.
    Cały rozdział jest genialny, i chyba najlepszy z dotychczasowych. Zresztą w każdym jest coś wyjątkowego i magicznego.
    Znowu płaczę. Ja tu w depresję przez Ciebie wpadne :P
    I w ogóle to uczucia Draco, to wszystko się czuło!
    Jak Ty potrafisz tak idealnie wpasować się w postać, że piszesz tak realnie?
    To jest tak, jakbym ja sama była w ciele Hermiony czy Draco. Czuję to co oni czują. Mega. Niewiele osób ma taki niesamowity dar.
    No i rozmowa Hermiony z Draco. Mimo, że była krótka.. była wspaniała!
    I Blaise.. Jak tu go nie lubić? Jego nie da się nie lubić.
    Nie wymawiamia niepotrzebnych słow tylko jest. Potrafi dać kopa w tyłek.
    Czekam, czekam z niecierpliwością na te wspomnienia!
    Ta branasoletka i naszyjnik są mega. Bardzo oryginalne i bije pokłony za to w Twoją strone.
    Jeestem ciekawa jak przeminie ta dalsza rozmowa miedzy Hermioną a Draco,
    Wspominałam już ,że kocham Cie za to że piszesz? Chyba tak. Ale napisze jeszcze raz,
    KOCHAM CIĘ ZA TO ŻE PISZESZ! ROBISZ TO WYJĄTKOWO I MASZ PISAĆ CIĄGLE I CIĄGLE I CIĄGLE I ZAWSZE.
    Tak w ogóle to dziękuje.
    Czekam z niecierpliowścią na następny rozdział :)
    Informuje tak jak prosiłaś :D
    U MNIE NOWY, 6 ROZDZIAŁ :D
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam wprowadzić wspomnienia w tym rozdziale, ale się nie udało. Rozpisałam się przy uczuciach Draco itd. Nie spodziewałam się tak dobrych opinii o tym rozdziale. Zawsze dobrze szło mi opisywanie uczuć. Po prostu piszę, nie zastanawiając się co piszę. Ta realność wychodzi sama :)
      Blaise będzie odgrywał ważną rolę w najbliższych rozdziałach. Jest naprawdę dobrym przyjacielem.
      Tę biżuterię wymyśliłam nawet nie wiem kiedy i nie mam pojęcia co bym zrobiła bez tego pomysłu.
      Dziękuję za wszystkie komplementy :* Ja kocham swoich czytelników. SĄ WSPANIALI <3

      Już lecę do ciebie czytać rozdział :)

      Usuń
  6. Zajebista notka !!! Składam pokłony o królowo <3 To takie wciągające... Po prostu brak mi słów żeby opisać co czuję :) i znowu ci napiszę krótki komentarz :( No ale po prostu te emocje, cała ta fabuła... to wszystko jest takie idealne <3 Więc wiesz jak będziesz chciała wydać książkę to ja jestem w kolejce po pierwszy egzemplarz <3 Kocham kocham kocham :D
    Weny
    Vivien

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahaha :) Dziękuję :* Już nie znajduję słów, by dziękować wam za te komplementy. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się napisać książkę :)

      Usuń
  7. Jak zawsze cudowny rozdział. Uwielbiam sposób w jaki opisujesz emocje, pozwala to wczuć się w sytuację danej osoby. Tak strasznie szkoda mi Draco : c Intryguje mnie to, w jaki sposób Hermiona chce mu pomóc i co takiego wydarzyło się te siedem lat temu.
    Chyba powoli uzależniam się od tego bloga. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Życzę jeszcze więcej weny, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się dopracowywać te opisy emocji. Wkładam w nie wiele serca :) Rzeczywiście z Draco jest słabo, ale w następnych rozdziałach będzie nieco lepiej. Nie martwcie się.

      Usuń
  8. Genialny rozdział! Z resztą jak zawsze:) Mam nadzieję, że w następnym rozdziale na pewno pojawią się wspomnienia! Jestem taka ciekawa ich przeszłości.Nie mogę się już ich doczekać:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że się spodobało. Mam nadzieję, że uda mi się przedstawić te wspomnienia, bo sama na to czekam :P

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Okey jestem już przytomna to napiszę, że rozdział bardzo dobry :) ostatnio nie komentowałam, ale nie znaczy, że nie czytałam po prostu mało mam czasu :) Bardzo podoba mi się pomysł bransoletek! mam nadzieję, że szybko pojawi się next :D:D

      Usuń
  10. Wow... Jestem pod wielkim wrażeniem. Po prostu słów mi brakuje, aby opisać ten rozdział, tę historię... Wow.
    Nie wiem, czy tylko ja jestem taka nieogarnięta, ale nie do końca zrozumiałam, co Hermiona planuje zrobić, jak pomóc Draco. W każdym bądź razie bardzo się cieszę, że już się spotkali i że teraz będzie dużo sytuacji z nimi. ^^
    Kochane to było z tą biżuterią. <33
    Jak czytam o tym załamaniu Dracona... serce mi się kraja. Mam wtedy wielką ochotę go przytulić, bo taki mi się biedny wydaje. :3
    Szczerze? Liczyłam na jakieś wspomnienia, ale ten rozdział jest tak cudowny, tak uroczy, tak uczuciowy, że w ogóle nie przeszkadza mi ich brak.
    Mam nadzieję, że szybko dodasz coś nowego, bo... Matko! Twoja historia jest tak piękna, że czuję się zaszczycona, mogąc ją czytać. Niewątpliwie jest ona jedną z moich ulubionych historii Dramione. :)
    Uściski i dużo słoneczka, kochana! ;**
    ~Ana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było wspomniane, co zamierza zrobić Miona w celu ogarnięcia Malfoya, więc się nie dziwię, że ktoś może być zdezorientowany :) W następnym rozdziale w końcu bohaterowie będą spędzać ze sobą więcej czasu. Nie mogę się doczekać, aż zacznę pisać kolejny rozdział, ale jak na razie brakuje czasu.

      Usuń
  11. Genialne, genialne, GENIALNE!!! :) Naprawdę masz talent. Bardzo umiejętnie opisujesz wszytkie uczucia targające bohaterami w tej chwili i (tak jak w twoim poprzednim opowiadaniu) coraz barziej jestem ciekawa tego, co zdarzyło się te siedem lat temu ;)
    Pozdrawiam i życzę jeszcze więcej weny :)
    pakuti

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Cieszę się, że się spodobało.

      Usuń
  12. W o ile się nie mylę 3 rozdziale Hermiona jadąc autem, zobaczyła jakąś kobietę. Kim ona była? :P
    A w 7 Draco powiedział do Hermiony, że ona też nie chciała wyjść, jak ją o to prosił. Wyjaśnisz to w wspomnieniach? :D
    A znowu w 9 Draco na wspomnienie wojny pomyślał o Snape'ie. Dlaczego? Wiem, czepiam się, ale dla mnie nawet takie błahostki są ważne. xD
    Pozdrawiam cieplutko. I życzę duuuużo słoneczka, bo u mnie to ciągle burze. ;/
    ~Ana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pamiętasz o takich szczegółach. Na wszystkie pytania dostaniecie odpowiedź, ale nie za jednym razem. W następnym rozdziale przewidziane są wspomnienia, ale nie od razu wszystkie :) Będą pokazywane od tych najpóźniejszych. Tak planuję, więc na jedno z pytań chyba dostaniesz odpowiedź.

      Usuń
  13. Nie chcę powtarzać po wszystkich.. (nie jestem papugą), więc ja - jako jedyna powiem, że rozdział jest do bani... No dobra, to było kłamstwo. ;D Notka jak zwykle wciągająca, intrygująca i trochę tajemnicza, chociaż zaczyna się coś naprawdę bardzo ciekawego dziać i dawkujesz nam nową porcję informacji. ;3
    Draco zgrywa taką ofiarę losu, ale i tak jest słodki. ;**
    Hermiona, jej emocje - to jest niesamowite. Jak wiele uczuć może pojawiać się w jednej osobie? Nie ogarniam. -,-
    Czekam na następną notkę z niecierpliwością, mam nadzieję, że wkrótce nam wszystko wyjaśnisz. ;)
    Pozdrawiam,
    Fioletoowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha. Już mi serce stanęło i się przeraziłam, że rzeczywiście jest do bani :P haha. Cieszę się, że było to kłamstwo i rozdział jednak się spodobał.

      Usuń
  14. Dzisiaj znalazłam Twój blog i jak zaczęłam czytać tak nic do mnie nie docierało.... W niektorch momentach miałam ochotę płakać .... Cudownie piszesz, wszystkie Twoje rozdziały są mega poruszające i emocjonujące. Nie wiem co mam więcej powiedziec... Słów mi brak.... Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Cieszę się, że tak się spodobało. Mam nadzieję, że zostaniesz wierną czytelniczką i będziesz wyrażać swoje zdanie o wszystkich następnych rozdziałach.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  15. Na początek kochana przepraszam ze tak późno komentuje.
    Spędziłam cudowny weekend z koleżankami w Toruniu i nie było kiedy.
    Na szczęście nadrobiłam zaległość i rozdział mi sie bardzo spodobał.
    Na początek powiem, że zaskoczyła mnie sama Narcyza.
    swoją dojrzałością i podejściem do Hermiony.
    Byłam pewna że ją odepchnie i nie będzie chciała żadnej pomocy.
    Z Draco dzieje się naprawde bardzo źle.
    Widać nie umie sobie poradzić i wszystko w sobie tłumi.
    Najpierw, alkohol a potem zamknięcie.
    Nic dziwnego że dorobił się zapalenia płuc.
    Ciesze się jednak że Hermiona wróciła.
    Być może chociaż ona doprowadzi go do stanu używalności.
    Bo naprawdę szkoda chłopaka.
    W ogóle przyznam że wspaniale wykreowałaś jego postać.
    postawiłaś na oryginalność i pokazałaś w historii swoją własną klasę.
    Naprawdę osobiście jestem zachwycona i nie muszę tego mówić prawda?
    Ty doskonale wiesz o tym jak mnie urzekasz ;)
    Jestem ciekawa kiedy wszystko się wyjaśni i co naprawdę zaszło między nimi że Draco został doprowadzony do takiego stanu.
    Umieram z ciekawości.

    pozdrawiam i życzę dużo weny.
    Twoja wierna czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowne opowiadanie ! dziś je znalazłam i nie mogę przestać czytać :) przepraszam, że komentuje dopiero przy 11 rozdziale, ale porostu tak mnie wciągnęło iż w ogóle o tym zapomniałam ;)
    Jest kompletnie inne niż dramione, które czytałam do tej pory, naprawdę podziwiam za pomysł, i te tajemniczość, która ma to opowiaddanie. Masz talent :)
    Pozdrawiam i biorę się za resztę rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  17. - Nie próbujcie mnie jutro budzić. Mnie już nie będzie. Jestem zmęczony. Chcę spać.
    - Nawet nie próbuj.
    - Granger? To Ty?
    - Tak, to ja.
    - Gdzie jesteś? Uciekłaś. Przecież nie jestem wart... Czego Ty się boisz?
    - Jestem daleko.
    - Wróć.
    - Wracam.


    Płakałam przy tym. Niezapomniane słowa.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie niesamowitą motywacją do pisania. Nawet ten najkrótszy!
Komentarze pod zakończonymi opowiadaniami również są czytane :)
Dziękuję za każdą minutę poświęconą na wyrażenie własnej opinii.

Zapraszam do kontaktowania się ze mną na Ask'u ( http://ask.fm/edgeblue ) oraz drogą mailową ( edge.blue@onet.pl )