- Draco! Jesteś tu? - krzyk mojej
matki dobiegł mnie, gdy wychodziłem z sypialni.
- Tutaj! - odpowiedziałem,
kierując się w stronę schodów. Byłem jednocześnie zadowolony i zirytowany, że
zdecydowała się mnie odwiedzić. Blaise zapewne przekazał jej wszystkie nowe
nowiny. Czekała mnie ciężka rozmowa.
- Witaj - pocałowała mnie w oba
policzki. Spróbowałem się uśmiechnąć, ale nie wyszło. Przypomniałem sobie, jak
kąciki moich ust uniosły się przy Granger. Niezauważalnie uszczypnąłem się w
nadgarstek. Nie mogłem o tym myśleć.
- Masz jakąś sprawę? - spytałem,
starając się na nią nie patrzeć. Dobierze wiedziałem, czego będzie próbować.
- Blaise był u mnie wczoraj.
Powiedział, że coś z tobą nie tak - powiedziała, po czym usiadła na fotelu
niedaleko kominka. Nie zająłem miejsca obok niej, a tylko przystanąłem
nieopodal. Czułem się w ten sposób bezpieczniej.
- I co jeszcze ci opowiedział? -
mruknąłem, odwracając się do niej plecami. Wyczarowałem szklankę i nalałem
sobie porządną porcję whiskey.
- Stwierdził, że coś powinieneś
powiedzieć mi sam - usłyszałem jej niepewny głos. Patrzyła na mnie zawzięcie, a
dłonie złożyła na kolanach. Zawsze to robiła, gdy się denerwowała.
- Widziałem Granger - rzuciłem
jak gdyby od niechcenia, po czym ukryłem się za szklanką.
- Rozmawiałeś z nią? - spytała z
nadzieją. Skrzywiłem się, patrząc na bursztynowy trunek w swojej dłoni.
- Nie. Właściwie nie wiedziała,
że byłem w pobliżu - powiedziałem, dopiero teraz zdając sobie sprawę, jak
żałośnie to wszystko brzmiało. Obserwowałem ją sobie, uratowałem, a nie
zamieniłem nawet słowa.
- Więc co się stało, że jesteś
taki roztrzęsiony? - wstała z fotela i wyjęła mi szklankę z dłoni.
- Wcale nie jestem - warknąłem,
odtrącając jej dłoń. Nie chciałem teraz żadnego czułego dotyku, współczującego
spojrzenia. Nie było po co się nade mną litować. Sam stworzyłem sobie piekło, w
którym teraz trwałem.
- Przecież widzę. W salonie nie
ma połowy mebli, a korytarz wygląda jak po przejściu huraganu. Taki szał
występował u ciebie tylko...
- Tak! Tylko wtedy, gdy ktoś o
niej wspomina! - wrzasnąłem, ciskając szklanką w ścianę. Nawet nie wiedziałem,
w którym momencie to się stało. Po prostu musiałem czymś rzucić.
- Draco - szepnęła, biorąc moją
twarz w dłonie.
- Uratowałem ją przed Weasleyem.
Chciał ją uderzyć, słyszysz? I pewnie już nie raz jej to zrobił - powiedziałem,
patrząc w oczy matki. Od razu zauważyła, z jakim bólem właśnie walczę.
- Dobrze zrobiłeś - odparła,
gładząc mnie po policzku.
- Zrobiłem źle. Nie mogę się
pozbierać - poczułem, że całe moje ciało zaczyna drżeć. Byłem wściekły na
siebie, na Weasleya, na cały świat. Nie winiłem tylko Granger...
- Dlaczego tak się tym wszystkim
przejmujesz? Minęło siedem lat - usłyszałem jak przez mgłę. Natychmiast się od
niej odsunąłem.
- Gdyby nie ona, nie byłoby mnie
tu! Chcesz powiedzieć, że to, co zrobiła nie było ważne?! - krzyknąłem, nie
zwracając uwagi, że ktoś może mnie usłyszeć. Mało mnie to w tej chwili
obchodziło.
- Nie, wcale tak nie uważam. Nie
rozumiem tylko, dlaczego wciąż tak to rozpamiętujesz. Kilka dni, Draco. Kilka
dni, które teraz rządzą twoim życiem - odparła ze łzami w oczach. Mogłem ją
ranić, ale nie mogłem okłamywać samego siebie.
- Właśnie tak, matko! Kilka dni,
które mnie zrujnowały. Nie widziałaś tego. Nie jesteś w stanie sobie wyobrazić,
co się działo! Nawet nie wiesz wszystkiego! - nie przestawałem wrzeszczeć. Inny
ton głosu po prostu tutaj nie pasował.
- Nigdy mi nie opowiedziałeś -
szepnęła, nadal powstrzymując słone krople, zebrane w kącikach oczu.
- A po co miałem to robić?
Najważniejsze było dla ciebie, że przeżyłem. Nie obchodziło cię, że ona omal
nie zniszczyła sobie całego życia. Zrównywałaś ją z ziemią, sprowadzałaś do
postaci ofiary! - powiedziałem, coraz mocniej zaciskając pięści.
- Draco, ja... - zaczęła mówić,
jednocześnie podchodząc do mnie.
- Niestety! Ja, Draco Malfoy nie
mogę zapomnieć o tym, co zrobiła! - wrzasnąłem po raz ostatni, po czym
odwróciłem się do matki plecami. Teleportowała się kilka minut później,
pozostawiając mnie samego. Usiadłem na podłodze i ukryłem twarz w dłoniach.
Stało się. Wspomnienia wróciły i to ze szczegółami, których nie chciałem. Każde
odczucie, gest, blady uśmiech... Wszystko.
***
Jechałam ulicami Londynu, a z
głośników sączyła się uspokajająca muzyka. Słońce ogrzewało mi twarz, a od
strony uchylonej szyby wdzierał się delikatny wiatr. Po telefonie od Alexa
postanowiłam wybrać się do restauracji. Nie wiedziałam dlaczego to robię, ale
po prostu coś kazało mi wrócić. Mimo że próbowałam się skupić, nie wychodziło
mi to zbyt dobrze. Przed oczami miałam wciąż ten sam obraz, a w głowie mętlik.
Już dawno nie działo się ze mną nic podobnego. Bałam się przeszłości i
przyszłości. Nie miałam pojęcia, co może czekać na mnie za rogiem. Mogłam
spodziewać się wszystkiego, a najbardziej przerażała mnie perspektywa powrotu
tego wszystkiego, z czym walczyłam. Właściwie powiązanie tego mężczyzny, który
mnie uratował ze wspomnieniami sprzed siedmiu lat było raczej nikłe.
Najbardziej podziałał na mnie jednak widok tych oczu.
Prawda przychodzi powoli, ale znika
szybko...
Usłyszałam czyjś cichy głos w swojej
głowie, a moje stopy same odnalazły pedał hamulca. Zatrzymałam się z piskiem
opon na poboczu, a tumany piasku wzniosły się w powietrze. Drżącymi dłońmi
wyjęłam kluczyk ze stacyjki. Później oparłam głowę o kierownicę i zaczęłam
głęboko oddychać. Nie mogłam tego słyszeć. Może po prostu sama powtarzałam to w
swojej głowie? Mogło to znaczyć tylko jedno... Zaczynałam tęsknić za tym, co
miałam tylko przez chwilę.
Pojmujesz to dopiero wtedy, gdy
pozwalasz odejść...
Złapałam się za głowę i mocno nią
potrząsnęłam. Co się ze mną działo?
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że zaciskam palce na swoim
nadgarstku. Spojrzałam w dół, dostrzegając na dłoni cienką, złotą bransoletkę.
Światło odbijało się od małych, szlachetnych kamieni. Wiele osób pytało mnie,
dlaczego wciąż ją noszę. Nie wiedziałam
jak odpowiedzieć. Była dla mnie tak ważna czy po prostu obojętna? Nauczyłam się
nie przywoływać obrazów z przeszłości, patrząc na tę biżuterię. Tyczyło się to
również pozostałych rzeczy z mojego otoczenia. A teraz... Teraz wszystko znów
się sypało.
***
Po
wyjściu matki znów nie mogłem przestać myśleć o swojej sytuacji. Zastanawiałem
się, czy tam wrócić. Powinienem sprawdzić, czy wszystko w porządku, ale po tym,
co działo się ze mną przez ostatnie dni, nie widziałem wizyty w restauracji w
szczęśliwych barwach. Powiedzenie Granger całej prawdy skutkowałoby zapewne jej
gniewem, chociaż niczego nie mogłem być pewien. Czułem się tak, jakby rozerwano
mnie na dwie części. Każda z nich chciała czegoś innego. Jedna spokoju, druga
chaosu, który lubiłem o wiele bardziej niż monotonię. Wolałem jednak
powstrzymywać tę szaloną stronę. Gdy się uruchamiała, działy się właśnie takie
rzeczy jak katowanie Weasleya. Musiałem trzymać się na wodzy. Przez ostatnie
siedem lat wszyscy mówili, żebym uważał, nie zniszczył tego, co mam. Gdybym
tylko wiedział, jakie to były bzdury. Powinienem był trzymać się tego, co
miałem. A teraz nie było nic. Tylko pustka, której musiałem się trzymać. Nie
było niczego innego. W tej chwili bałem się przeszłości, przyszłości, a
najbardziej tego, co mogę zrobić w najbliższych kilku godzinach. Należało się
powstrzymać od pochopnych decyzji, ale z tego właśnie byłem znany. Nigdy nie
podjąłem dobrego wyboru. Prawie. Raz, jeden jedyny raz mi się udało.
Zacisnąłem mocno pięści, by chwilowy
ból zdołał mnie otrzeźwić. Wstałem z podłogi i przeczesałem dłońmi włosy.
Musiałem znaleźć sobie jakieś zajęcie. Ciągłe pogrążanie się w myślach nie było
najlepsze. Nagle coś przyszło mi do głowy. W pierwszym momencie nie zdawałem
sobie sprawy z tego, co właśnie robię.
Zszedłem do piwnicy, czując że nogi
niebezpiecznie mi drżą. W ciemnym korytarzu widziałem jedynie swoje wyciągnięte
ręce. Otworzyłem na oślep mocne, dębowe drzwi i wszedłem do pomieszczenia.
Chmury kurzu na kilka sekund zasłoniły mi widok. Gdy białe drobinki w końcu
opadły, ruszyłem przed siebie. Wokoło było pełno starych, zniszczonych mebli.
Pozostawili je poprzedni właściciele, a mnie nie chciało się ich usuwać. Nie
wchodziłem tu od dobrych kilku lat. Myślałem, że będę musiał szukać drogi, ale
okazało się, że doskonale ją pamiętam. Minąłem zasłonięte płachtą lustro, długi
stół i komplet obitych na czerwono krzeseł. Później skręciłem i zatrzymałem się
przed starym, drewnianym kredensem. Przesunąłem palcami po drzwiczkach, a serce
zabiło mi szybciej. Wiedziałem, że nie powinienem tego robić. Przekręciłem
mały, metalowy kluczyk i otworzyłem szafkę. Zaskrzypiała w ramach protestu. Na
najwyższej półce leżały książki, które ostrożnie wyjąłem i ułożyłem na
podłodze. Później sięgnąłem w głąb kredensu i wyciągnąłem to, na czym tak mi
zależało. Małe, proste pudełko, obwiązane czarnym sznurkiem. Wyglądało
zwyczajnie i niepozornie, ale dla mnie znaczyło więcej niż reszta przedmiotów w
piwnicy. Powoli rozwiązałem niedbałą kokardkę i rzuciłem sznurek na podłogę.
Rozchyliłem karton, czując, że dłonie drżą mi o wiele za mocno. Głęboko
wciągnąłem powietrze, gdy ukazała mi się zawartość pudełka. Na jego dnie leżał
mały, złoty wisiorek w kształcie węża. Był zakurzony i nie lśnił już tak
pięknie, jak kiedyś. Wyciągnąłem go i oczyściłem rękawem koszuli. Próbowałem
się powstrzymać, ale nie mogłem. Zamknąłem oczy i spróbowałem zrobić to, czego
pragnąłem już od dawna. Nie wiedziałem czy zadziała. Wolałem, żeby jednak się nie
udało, ale było za późno. Otworzyłem oczy zaraz
po wypowiedzeniu dwóch zdań, które wciąż krążyły w mojej głowie.
Prawda przychodzi powoli, ale znika
szybko...
Pojmujesz to dopiero wtedy, gdy
pozwalasz odejść...
Ścisnąłem
wisiorek drżącymi palcami, po czym założyłem go sobie na szyję. Sięgnąłem znów
do pudełka i wyciągnąłem poszarpane skrawki papieru zapisane pochyłym,
delikatnym pismem. Odłożyłem je na miejsce, nie mogąc przeczytać ani słowa.
Zacząłem zamykać pudełko z zamiarem schowania go na półce, gdy nagle zauważyłem
coś jeszcze. Stara, ruchoma fotografia ukryła się tuż przy ściance kartonu. Wyjąłem
ją ostrożnie. Zawroty głowy zmusiły mnie do złapania drzwiczek szafki. Przez
kilka minut wpatrywałem się w zdjęcie. Były tylko dwa, cenne egzemplarze tego
właśnie obrazu, chociaż co do drugiej kopii, nie mogłem być pewien.
-
Nie rób tego, Draco - powiedziałem sam do siebie. Nie zadziałało. Po chwili
wsunąłem fotografię do kieszeni, zamknąłem pudełko i wsadziłem je do kredensu.
***
Usiadłam
na zapleczu i wyciągnąłem pudła z papierami. Postawiłam je przed sobą, tworząc
jak gdyby bezpieczną barierę. Wiedziałam, że i tak nic z tego nie tknę.
Zaczęłam przyglądać się bransoletce na swoim nadgarstku. Nie miałam pojęcia, że
jeszcze działa. Czar powinien wygasnąć. Co jeśli mi się wydawało? To wszystko
wskazuje na to, że on jest w pobliżu? Dlaczego to zrobił? Miałam jeszcze wiele
pytań, na który nie potrafiłabym odpowiedzieć. Wyciągnęłam z szuflady biurka
pergamin i pióro. Nakreśliłam na nim dwa, usłyszane wcześniej zdania.
Prawda przychodzi
powoli, ale znika szybko...
Pojmujesz to dopiero
wtedy, gdy pozwalasz odejść...
Przeczytałam je na głos, czując,
że gardło coraz bardziej mi się zaciska. Wyciągnęłam różdżkę i rzuciłam
zaklęcie na papier. Napisy znikły, a kartka po chwili znalazła się w mojej
kieszeni. Uniosłam głowę, a mój wzrok zatrzymał się na przeciwległej ścianie. Poczułam
się tak, jakby impuls elektryczny przeszył mi ciało. Zerwałam się z krzesła i
chwyciłam duży, metalowy klucz. Po chwili stałam naprzeciw ceglanej ściany w
głównej sali restauracji. Wypowiedziałam zaklęcie, a moim oczom ukazały się
stare, drewniane drzwi. Otworzyłam je i ruszyłam krętymi, wąskimi schodami w
górę. Znalazłam się na strychu kilka minut później. To właśnie kochałam w
magii. Niektóre miejsca można było doskonale ukryć. W tym pomieszczeniu
upchnęliśmy wszystko, co zawadzało przy urządzaniu restauracji. Stare meble,
szafy, obrazy i lustra. Przychodziłam tu raz na jakiś czas, żeby zetrzeć grubą
warstwę kurzu. Teraz miałam zupełnie inne zamiary. Zastanawiałam się, czy
odnajdę drogę. Okazało się, że nawet z zamkniętymi oczami trafiłabym do celu.
Usiadłam na brudnej podłodze i zdjęłam czarny materiał z kufra. Mimo lat, które
upłynęły, był nadal tak samo piękny. Metalowe obicia, wyrzeźbione na brzegach
róże. Otworzyłam kłódkę i powoli otworzyłam klapę. Dłonie mi drżały, gdy
wyciągnęłam małe pudełko. Nie miałam pojęcia dlaczego to robię, ale coś mówiło
mi, że powinnam. Po chwili trzymałam w dłoniach skrawki wspomnień. Stare wycinki
z gazet, których fragmenty znałam na pamięć, skrawki pergaminu zapisane
pięknym, prostym pismem. Te krótkie liściki również mogła recytować bez
powtarzania. Na samym dnie odnalazłam to, czego szukałam. Stara, ruchoma
fotografia. Czary na nią rzucone nie pozwalały jej się rozpaść. Trzymałam
obrazek w dłoniach, a serce biło mi coraz szybciej. Przypomniałam sobie jak
wiele starań włożyłam w to, by zdjęcie nie wydostało się na światło dzienne.
Były tylko dwa egzemplarze, a szczerze wątpiłam w to, że druga fotografia
jeszcze gdzieś istnieje. Schwytany na papierze moment otworzył drzwi moim
wspomnieniom. Przegrałam tę walkę. Kilka dni zamieniło w proch całe siedem lat.
- Ryzykujesz, Granger -
powiedziałam sama do siebie, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że
zacytowałam jego własne słowa.
***
Wsiadłem
na motor i ruszyłem w górę ulicy. Nie zwracałem uwagi na to, że przekraczam
dozwoloną prędkość. Gnałem przed siebie, a tkwiąca w kieszeni fotografia paliła
mi skórę przez materiał. Powoli się ściemniało, a światło rzucane przez
reflektor rozpraszało się w wieczornej mgle. Nie zahamowałem, gdy sygnalizacja
zmieniła kolor na czerwony. Z piskiem opon minąłem nadjeżdżające samochody i
skręciłem w małą, brukowaną uliczkę. Tutaj musiałem jechać wolniej, ale nie
przeszkadzało mi to. Po chwili zatrzymałem się na jakimś skrzyżowaniu. Zgasiłem
silnik i schowałem kask. Kaptur zapewniał mi jako taką ochronę. Nadszedł czas
na spacer, którego tak potrzebowałem. Zdałem się na swój zmysł orientacji i po
prostu ruszyłem przed siebie. Miałem nadzieję, że nogi poniosą mnie w jakieś
sensowne miejsce. Serce stanęło mi na moment, gdy okazało się, że jestem tuż
przed Charing Street Road. Odwróciłem się z zamiarem odejścia. Nie mogłem tam
teraz iść. Było jeszcze za wcześnie.
- Przecież możesz tylko zerknąć -
szepnąłem sam do siebie, po czym puściłem się biegiem. Mijałem przechodniów,
którzy patrzyli na mnie z oburzeniem. Kilka razy kogoś popchnąłem, ale nawet nie
miałem czasu przeprosić. Gdy w oddali zamajaczył mi szyld księgarni, odrobinę
zwolniłem. Zrównałem się z witryną restauracji i spojrzałem w głąb lokalu. Było
tam pusto i ciemno, a na drzwiach widniała kartka, informująca o przerwie.
Zatrzymałem się, mimo że powinienem pamiętać o ostrożności. Nagle coś zaczęło
się dziać. Nie zdążyłem się odsunąć. Drzwi się otworzyły, a ktoś zderzył się ze
mną, nie patrząc, gdzie idzie. Domyślałem się, kim może być osoba, którą
trzymam w ramionach. Przechyliłem się tak, by jej ciało upadło na moje. Uniosła
głowę, a nasze spojrzenia się spotkały.
---
Ten rozdział wstawiam dzisiaj, bo w tygodniu nie byłoby czasu. Mam nadzieję, że jeszcze trochę wytrzymacie z tymi całym tajemnicami. Uwierzcie mi, że nie pożałujecie czekania :)
Przepraszam, że ostatni rozdział był przeze mnie trochę zaniedbany. Nie odpowiedziałam od razu na wasze komentarze itd. To wszystko przez przygotowania do balu. Tak w ogóle, to było cudownie. Naprawdę świetnie się bawiłam. Wczorajszy wieczór dał mi wiele inspiracji :) Myślę, że niektóre rzeczy będę pamiętać do końca życia.
Przepraszam także za jakiekolwiek błędy w tym rozdziale. Przeczytałam całość, żeby poprawić jakieś literówki i powtórzenia, ale niektóre rzeczy mogły mi umknąć. Z góry przepraszam :)
Rozdział świetny:) Nie mogę się doczekać następnego:)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co wyniknie ze spotkania Hermiony i Draco po latach.
Pozdrawiam:)
Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że się spodobał. Następny powinien być w ciągu kilku dni. Będzie w nim opisane spotkanie Draco i Miony :P
UsuńParę dni? Co takiego zrobiła Hermiona, z czym mu pomogła?
OdpowiedzUsuńJaki czar rzucony jest na wisiorek?
Co jest na zdjęciu?
Czekam na kolejny, świetny rozdział :)
Obiecuję, że warto będzie czekać na te wszystkie odpowiedzi ;) Te dwa zdjęcia to bardzo ważna część historii, ale poczekam z ujawnieniem co na nim jest jeszcze trochę.
UsuńNaprawde bardzo dobrze sie to czyta i oczywiscie czeka na wiecej emocji :)
OdpowiedzUsuńEmocji będzie więcej i więcej :) Cieszę się, że dobrze się to czyta. Staram się jak mogę, żeby was nie zanudzić.
UsuńTajemnice, tajemnice. Mam nadzieję, że to co napisałaś, że tego nie pożałujemy okaże się prawdą xd Na początku sb myślę, żeby oni się spotkali. Czytam do końca i jest ♥ Dzięki, dzięki. Nareszcie. Kocham ten rozdział xd
OdpowiedzUsuńW następnym rozdziale opisane będzie spotkanie Draco i Miony. Nie powiem nic więcej, żebyście się nie nastawiali :P
UsuńJejejej dużo tajemnic... ale to właśnie lubię <3 I co się teraz stało ??? Wstaw szybko następny rozdział bo umrę z ciekawości ... Wisiorek i złota bransoletka... co się z nimi wiąże i to zdjęcie co na nim jest ???
OdpowiedzUsuńParę dni ??? Jak mu pomogła ??? I co było potem??? Tyle pytań tak mało odpowiedzi ..
Pozdrawiam
Vivien
Te tajemnice niedługo będą się wyjaśniać, ale nie chcę też wszystkiego odsłaniać na raz :) Odpowiedzi na niektóre pytania będą już niedługo.
UsuńKońcowka... Boże, kobieto ja przecież nie wytrzymam!
OdpowiedzUsuńJuż wiadomo, że łączyło ich jakieś bardzo mocne uczucie, przez które tak cierpieli, a ta końcowka... Jak się zachowają? Co zrobią gdy zobaczą że na siebie wpadli? :o
Te dwie fotografie.. Jedną ma ona, drugą ma on. I praktycznie w tym samym czesie postanowili ją wyciągnąć.. magiczne. Zgaduję, że oni razem są na tej fotografii skoro nie chcą by wpadła w obce ręce.
Narcyza martwi się o Draco a on? Odrzuca jej pomoc i trochę mi jej szkoda :x Żadna matka nie chce być odtrącana przez swoje dziecko (przynajmniej tak mi się wydaje xd).
I ten wisiorek... i bransoletka.. Znowu nie będe mogła spać! Będe miała wory pod oczami! :D
Niby próbuję połączyć te wszystkie wskazówki, a co mi to daje? Nic xd
Wrr, jak Ty lubisz zagadki xd
Opowiadanie coraz bardziej mi się podoba i coraz bardziej się wkręcam :)
Czekam z niecierpliwoscią na następny rozdział.
zapraszam do siebie: droga-do-milosci.blogspot.com - strasznie chciałabym poznać Twoją opinię na temat mojego nędznego "czegoś" ;)
Pozdrawiam M.
Na następny rozdział warto czekać ;) Nie martwcie się :)
UsuńJeszcze właściwie nic nie wiadomo. Pewnie was trochę zaskoczę tym wszystkim :P
Postaram się niedługo przedstawić tę fotografię. Może uda mi się zrobić jakiś fotomontaż w wolnym czasie,żeby był dokładny obraz :P
Postaram się wpaść do ciebie :)
Zajebisty rozdział!
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł z bransoletką i wisiorkiem!
Cudowne to było, kiedy oni w tym samym momencie oglądali swoje listy, fotografię itd.
I te słowa... Czy mi się wydaje, czy dzięki tej biżuterii Hermiona słyszała, co mówi/myśli Draco?
Ha! Moje podejrzenia od samego początku się sprawdziły! Mówiłam, że pewnie ich coś łączyło, i że Ona pewnie uratowała Mu życie! Wiedziałam! xD
Kocham Cię! Jesteś moim Mistrzem! Inspiracją! I nie wiem, co tam jeszcze! ;P Twoje opowiadania są fantastyczne! Gratuluję talentu! ^^
Dziękuję, dziękuję, dziękuje! Spotkali się! Chwała Ci za to! ;D
Kiedyś mówiłaś, że ich spotkania będę przeciągnięte w czasie... Tak to określiłaś? Że najpierw się będę widzieć, co dłuższy czas - miesiąc, dwa... a potem coś sprawi, że będą bliżej siebie i będą częściej się widywać. Czy już doszliśmy do tego momentu? :D
Ja nie wiem, jak ja zaliczę te wszystkie sprawdziany, kartkówki i pytania. Przecież zamiast pisać np. o życiu ludzi w Afryce, napiszę o tajemnicach, które chcę poznać. xD
Powiedz mi, jak to jest, że kiedy nareszcie dochodzi do spotkania głównych bohaterów, to wtedy działają te całe siły wyższe i trzeba dłużej czekać na dalszy ciąg? Ironia losu, czy złośliwość przedmiotów martwych?
Pozdrawiam i życzę Ci dużo sukcesów w pisaniu. :D
~Ana
Dzięki :) Cieszę się, że się spodobało.
UsuńSprawa tej biżuterii wyjaśni się chyba w następnym rozdziale. Przynajmniej spróbuję to jakoś wyjaśnić :)
Niestety ten moment częstych spotkań jeszcze nie nadszedł. Minie dużo czasu zanim Draco i Miona znów się spotkają.
Jedyne co jestem w stanie napisać to to, że targa mną cała masa emocji.
OdpowiedzUsuńCzekałam na ich spotkanie i kompletnie nie wiem co się można po nim spodziewać.
Dziewczyno liczę na jakiś romantyczny wątek i nie mogę tego ukryć:)
Rzeczywiście ciężko jest wywnioskować jak będzie wyglądać to spotkanie Draco i Miony. Następny rozdział będzie zapewne zaskoczeniem i przełomem.
UsuńTyle pytań tak mało odpowiedzi... Chyba domyślam się jak działa wisiorek, ale co takiego zrobiła Miona dla Draco, poza tym, że uratowała mu życie.. hmm.. no i to zdjęcie. Ahh... no i zakładam, że to Granger wpadła na Malfoya, prawda? Jestem strasznie ciekawa jej reakcji! Jejku chcę kolejny rozdział, bo nie wytrzymam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
~DreamyDevil
Działanie wisiorka postaram się wyjaśnić w następnym rozdziale. Chociaż jedna tajemnica się wyjaśni.
UsuńI tak, to Granger wpadła na Draco :P Niezdara <3
Haha.. jestem ciekawa jak zareaguje, bo patrząc na wcześniejsze rozdziały, będzie to zapewne dość ciekawe.. :D
UsuńGenialne! dziewczyno, masz talent! Twój język jest tak dojrzały, że wydaje mi się, że czytam książkę jakiś znanej i poważnej pisarki naprawdę ;))
OdpowiedzUsuńZazdroszczę lekkości pióra i weny, mi nigdy to nie było dane mimo, że gaduła ze mnie :D Jednak jak każdy z nas ma inny talent i cel życiowy - Twoim jest pisanie, mam nadzieję, że kiedyś w przyszłości, po pracy siądę przed kominkiem i będę miała okazję przeczytać coś Twojego autorstwa ;))
P.S. Ciekawa jestem zakończenia tej historii, bo myślałam, że 'Bez definicji' zakończy się parę lat później HD z dziećmi, jak większość historii o Hermionie i Draco ;)w końcu jak większość z nas lubi taki haapyendy, chociaż mogą nam się wydawać oklepane i kiczowate ;) Z drugiej strony jednak mnie to nie zdziwiło - w końcu Edge ma swój niepowtarzalny styl ;)
pozdrawiam i życzę duuużo weny i obyś nadal utrzymała swój jedyny niepowtarzalny styl, a ja tymczasem uciekam do egzaminów, w końcu sesja :D
Ana
Hah. Naprawdę jest taki dojrzały? Jakoś ja tak tego nie widzę :) Mam nadzieję, że za ileś lat będę miała szansę napisać coś swojego.
UsuńBez Definicji rzeczywiście zakończyłem zupełnie inaczej niż kończą wszyscy :) Nie lubię tych ckliwych epilogów z bachorami. To opowiadanie będzie miało dużo zwrotów akcji itd. Postaram się, żeby było długie.
Postaram się utrzymać ten styl i pomysły. Nigdy nie idę na łatwiznę.
To przypadek, czy nie? Ale ja się podpisuję tak samo jak ty. "Ana". :/
Usuń~Ana
Coś tu jest nie tak?
UsuńNie wiem, kim ona jest, czy nie potrafiła sama wymyślić sobie podpisu, aby ktoś chociaż mógł ją rozpoznać, pomimo że pisze z anonimowego, czy to przypadek. Ale jeśli zrobiła to specjalnie to grzecznie proszę, aby go zmieniła. Komentuję wiele blogów z dramione. A jeśli nie to na pewno czytam komentarze pod rozdziałami i nie spotkałam się jeszcze z podpisem takim samym jak mój.
Usuń~Ana
Mam nadzieję, że sprawa się wyjaśni i że to jakieś nieporozumienie.
UsuńEdge,złośnico....Dlaczego urwałaś w tym momencie?
OdpowiedzUsuńTajemnice,wszędzie tajemnice.Mam pewną swoją teorię,wysnutą po tym rozdziale,jednak zapewne się mylę.Musiało ich łączyć coś w czasach szkolnych,coś co było niebezpieczne.....Dobija mnie ta niewiedza,ugh!
Pomieszczenie,kuferek i zdjęcie.Tyle emocji!
Mam nadzieję,że pisanie kolejnego rozdziału przyjdzie Ci ot tak,co strasznie mnie irytuje,ale powody podałam Ci już na gadu :)
Chaotycznie,ale urodziny mają to do siebie,że są prezenty jest i alkohol....Pozdrawiam ciepło i do napisania! :)
Caroline.
Mam nadzieję, że uda mi się szybko napisać kolejną część :) Chcę w niej umieścić wiele emocji.
Usuńcudo! Naprawde rozdzial pierwszej klasy. Tylko dlaczego przerwalas w tym momencie?
OdpowiedzUsuńZ tymi tajemnicami - w kazdym rozdziale piszesz cos o nich wiec mamy wiekszy zarys porzedniej sytuacji Draco i Hermi... juz powoli mozemy ich rozszyfrowac.
Pozdrawiam Dramione :3
W następnym rozdziale jeszcze trochę rzeczy się odsłoni, ale nie wszystko. Trochę was jeszcze pomęczę tymi tajemnicami.
UsuńOj dziewczyno, ale Ty trzymasz w napieciu!! Coraz bardziej podoba mi sie to opowiadanie, pełne tajemnic, ekstra :) Nie moge sie doczekac dalszego ciągu, mam nadzieje że niedlugo wszystko sie wyjaśni! Pozdrawiam i mnóstwo weny! Julka :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba :) Mnie też zdążyło już wciągnąć i coraz lepiej mi się to pisze.
UsuńAhhh uwielbiam ten rozdział ♥ zresztą ja kocham wszystkie Twoje rozdziały :) już nie mogę doczekać się następnego :D jeden z najlepszych blogów Dramione! :) tak trzymaj
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Bardzo mi miło. Nie spodziewałam się, że mój blog będzie tak się podobał.
UsuńW końcu udało mi się po wyjątkowym wekeendzie wejść na bloga i przeczytać rozdział.
OdpowiedzUsuńWybacz że tak na szarym końcu ale wcale o Tobie nie zapomniałam.
Nigdy w życiu by mi się to nie zdarzyło.
na początek powiem bardzo fajnie że pokazujesz ich historie z dwóch perspektyw.
Szczególnie że od początku do końca skupiasz się na dwóch bohaterach najważniejszych, gdy ja sama tak nie uumiem.
Widać że łączy ich więź o której oboje najchętniej by zapomnieli.
Niestety przeszłość nie zawsze na to pozwala i każe brnąć do przodu.
Jestem ciekawa jak rozwiniesz ich wątek spotkania.
W końcu do niego doprowadziłaś a czekałam rozpaczliwie na ten moment.
Pozostaje mi tylko niecierpliwie oczekiwać kolejnego rozdziału!
Cieszę się również, że spodobał Ci się Twój bal.
Takie wspomnienia na zawsze w nas pozostaja i często do nich wracamy a to ważne.
Życie tak szybko przemija że nawet nie zauważymy kiedy się zestarzejemy.
pozdrawiam!
oby żadne z nich nie zgubiło tej fotografii, dramatyczne takie ale świetne, czekam na więcej! pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńFascynuje mnie co wyniknie z ich spotkania po latach.Nadal nie wiemy co się między nimi wydarzyło;(.Mam nadzieję, że już nie długo wszystkiego się dowiemy i nasza ukochana para będzie razem;*
OdpowiedzUsuń