W Austrii byłam już kilka razy, ale
zawsze były to typowo turystyczne wycieczki. Zwiedzałam największe miasta,
szukałam najlepszych restauracji, czytałam przewodniki i robiłam zdjęcia. Teraz
miałam zupełnie inne zamiary. Postanowiłam, że spędzę dwa tygodnie na
kompletnym odludziu, z dala od spojrzeń, tłumów i gwaru. Zaraz po lądowaniu
sięgnęłam po mapę i odnalazłam kilkanaście kilometrów za Wiedniem małą
miejscowość. Zamiast wydawać krocie na taksówkę, teleportowałam się dyskretnie
spod lotniska. Właśnie to uwielbiałam w magii. Nic mnie nie ograniczało.
Znalazłam się na brukowanym rynku, a
wokoło wznosiły się różnokolorowe domy. Każdy z nich zwieńczony był drewnianym
dachem, a w okna zdobiły okiennice i donice z kwiatami. Nad całym miasteczkiem
wznosiła się góra, porośnięta soczyście zieloną roślinnością. Odwróciłam się, dostrzegając idealnie płaską i
niewzburzoną taflę jeziora, w której odbijał się obraz letniego nieba.
Uśmiechnęłam się, zdając sobie sprawę, że właśnie w tak pięknym otoczeniu
spędzę następne dwa tygodnie. Sięgnęłam po telefon, który tkwił w mojej
kieszeni od momentu zetknięcia się samolotu z ziemią. Miałam zadzwonić zaraz po
lądowaniu, ale wciąż to odkładałam. W końcu stwierdziłam, że najpierw odezwę
się do Alexa. Musiał się denerwować moją podróżą, a Blaise z pewnością miał na
głowie inne sprawy.
-
Cześć. Już doleciałam i zaraz biorę się za poszukiwanie noclegu - powiedziałam,
słysząc charakterystyczny dźwięk podnoszonej słuchawki.
-
Cieszę się, że jesteś cała i zdrowa - odparł, a jego ciepły, delikatny głos
częściowo mnie uspokoił. Zapomniałam na kilka sekund, że zaraz będę musiała
rozmawiać z Zabinim.
-
Jak sobie radzicie w restauracji? Mam nadzieję, że to nie jest dla was kłopot -
właśnie ta sprawa zajmowała większą część moich zmartwień. Byłam właścicielką
Demons, a zostawiłam pracowników bez kierownictwa. Mimo że nalegali, bym
jechała, czułam się nieswojo.
-
Idzie bardzo dobrze. Nie masz się czym martwić. Rose świetnie się spisuje na
recepcji, ja jak zwykle obsługuję, a reszta została na kuchni. Nawet nie
dostrzegamy, że cię nie ma - roześmiał się, chcąc najwidoczniej mnie pocieszyć.
-
Hej! Nie tęsknicie? - starałam się udawać oburzenie.
-
Ani trochę - Alex uwielbiał się ze mną
droczyć. Taką już miał naturę.
-
Spadaj - warknęłam, powstrzymując śmiech.
-
Przepraszam siostrzyczko, ale muszę już kończyć. Przywieźli dostawę - pożegnał
się szybko, po czym sygnał się urwał. Patrzyłam na ekran komórki, a serce biło
mi coraz mocniej. Usiadłam na murku, okalającym rynek i podciągnęłam kolana pod
brodę. Zaczęłam rozważać każde za i przeciw. Byłam winna ten telefon Diabłowi.
Został w Londynie sam, opiekował się Draco, gdy ja po prostu zwiałam. Powinnam
zachować się jak należy i dowiedzieć się, co z Malfoyem. Przecież nie musiałam
wdawać się w niepotrzebne dyskusje. Wystarczyło kilka zdań, nic więcej. Nim
zdążyłam poważnie się nad tym zastanowić, komórka zadrżała mi w dłoni.
-
Słucham - odebrałam, starając się zwalczyć niepewność w głosie.
-
W końcu cię złapałem. Jesteś już na miejscu? - Blaise mówił szybko i nerwowo,
jakby ktoś go gonił. Zmarszczyłam brwi, zdając sobie sprawę, że coś jest nie w
porządku.
-
Doleciałam jakąś godzinę temu. Szukam noclegu - odparłam, mocniej obejmując
swoje kolana - A co u ciebie? To znaczy u was - poprawiłam się, ze zdenerwowania
szarpiąc rękaw swojej koszuli. Dziwne przeczucia wciąż mnie nie opuszczały.
-
Hermiono, ja... On.. - zaczął się jąkać, a moje serce przyspieszyło.
-
Coś się stało? Blaise, spokojnie. Po prostu mi powiedz - mówiłam z zaciśniętym
gardłem.
-
Dzisiejszej nocy próbował uciec ze szpitala - wykrztusił, a ja wiedziałam, że
to jeszcze nie wszystko.
-
Złapali go, prawda? Zabini, błagam. Powiedz, że go złapali - jęknęłam, łapiąc
się za głowę. Myślałam, że pobyt tutaj będzie spokojny, a właśnie okazywało
się, że wcale tak nie będzie.
-
Właściwie to sam się złapał. Zdołał wyjść na ulicę, a później zemdlał.
Zauważyła go jakaś pielęgniarka - wyjaśnił Diabeł słabym, zmęczonym głosem.
Usłyszałam w tle jakieś dziwne dźwięki, ale bałam się zapytać, czy to szpitalna
aparatura.
-
I co z nim? - spytałam, mocno zaciskając dłoń na rączce walizki.
-
Nie jest dobrze. Zapalenie płuc nie ustąpiło, a ta nocna eskapada narobiła
jeszcze większych szkód. Złamał też rękę przy upadku. Magomedycy powiedzieli,
że ma krótkotrwałą śpiączkę. Nie obudził się jeszcze - z każdym słowem
nabierałam coraz większego przekonania o swoich błędach. Powinnam był zostać i
upewnić się, że wszystko jest w porządku.
-
Czyli nadal jest w Mungu? Przenieśli go na inny oddział? - sama nie wiedziałam,
dlaczego chcę mieć takie informacje.
-
Narcyza wpadła w szał. Powiedziała, że zaskarży szpital. Personel powinien
pilnować chorych. Chce zabrać Draco do jakiejś prywatnej kliniki - teraz już
byłam pewna, że to aparatura wydaje takie dźwięki w tle naszej rozmowy.
-
Może to będzie najlepsza decyzja. Muszą go szybko wyleczyć. Wiesz może,
dlaczego chciał uciec? - to była jedyna rzecz, której nie do końca rozumiałam.
Draco nie miał powodu, by wychodzić z Munga.
-
Nikt nie ma pojęcia. Może chciał cię szukać? Nawet nie można go spytać. Wciąż
leży nieprzytomny - Blaise wydawał się być załamany.
-
Dlaczego nie zadzwoniłeś rano? Mogłabym...
-
Nie, nie mogłabyś. Dobrze, że cię tu nie ma. Kiedy się obudzi, postaram się coś
z niego wyciągnąć. Potrzebujesz chwili spokoju, on także. Gdybyś teraz wróciła,
dostałby kolejnego ataku. Zacząłby pić, rozmyślać, zaszyłby się w domu - Diabeł
przerwał mi w pół słowa.
-
Jest tylko jeden problem. Zdecydowałam, że po powrocie z nim porozmawiam, dam
szansę. Nie chcę, żeby nadal był w takim stanie. To go zabija. A teraz jestem
tutaj, a on ucieka ze szpitala. Prawdopodobnie przeze mnie - powiedziałam,
wpatrując się tempo w bruk pod moimi stopami.
-
Chyba zwariowałaś, ale z drugiej strony się cieszę. Przez siedem lat uciekaliście przed sobą. Rozmowa
dobrze wam zrobi. Myślę, że on ma dużo do powiedzenia.
-
Potrzebuję chwili spokoju. Napiszę do ciebie lub zadzwonię dziś wieczorem.
Musze znaleźć jakieś miejsce do spania. Gdyby się obudził, daj znać.
-
Jasne. Będę pamiętał. Trzymaj się, Granger - sygnał się urwał, a ja jeszcze
przez dłuższą chwilę nie mogłam odjąć telefonu od ucha.
-
Cholera - powiedziałam sama do siebie. Mój spokój nie trwał zbyt długo.
***
Gdy otworzyłem oczy, zastałem wokół
siebie kompletną ciemność. Była noc, a ja prawdopodobnie nadal byłem w Mungu.
Zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem ta cała ucieczka mi się nie śniła.
Wtedy spojrzałem na siebie i wszystko stało się jasne. Po lewej stronie
pracowała szpitalna aparatura, a do mojego ciała przyczepiono jeszcze więcej
igieł i kroplówek. Złamana ręka tkwiła w białym, twardym gipsie. Skrzywiłem
się, czując tępy ból w klatce piersiowej i przedramieniu. Mogłem się założyć,
że napoili mnie porządną dawką różnych eliksirów. Spróbowałem poruszyć dłonią, ale nic z tego
nie wyszło. Czułem się tak, jakby wypompowano ze mnie całą energię. Żebra nie
chciały się unosić, płuca pracowały w zwolnionym tempie, krew stanęła w żyłach.
Spróbowałem sobie przypomnieć, jak długo już tak leżę. Nie udało mi się. Rozejrzałem
się po sali, zdając sobie sprawę, że przenieśli mnie na intensywną terapię. Po
chwili drzwi się otworzyły, a do środka wpadła pielęgniarka. Zaraz za nią
wszedł lekarz w białym kitlu. Wyglądali na zmęczonych, co przemawiało za tym,
że pilnowali mnie przez cały czas.
-
W końcu się pan obudził - powiedział mężczyzna, nie zwracając uwagi na to, jaka
ciemność panuje wokoło. Kobieta zajęła się aparaturą, zerkając na mnie co
chwilę.
-
Jak się pan czuje? - magomedyk sprawdził zawartość kroplówki, po czym zaczął
szukać jakiegoś eliksiru w szafce naprzeciw mojego łóżka. W pierwszym momencie
miałem zamiar coś odpowiedzieć, ale później najzwyczajniej zrezygnowałem. Nie
miałem siły, by wydobyć z siebie chociaż najmniejszy dźwięk. Lekarz patrzył na
mnie z lekkim niepokojem wymalowanym na twarzy.
-
Może pan mówić? - spytała pielęgniarka, dotykając dłonią mojego czoła.
Przytaknąłem, ale nadal leżałem w milczeniu.
-
Szok pourazowy - mruknął mężczyzna sam do siebie, po czym odszedł gdzieś na
bok. Wyciągnął różdżkę i zaczął wysyłać patronusy. Domyśliłem się, że trafią do
mojej matki i Zabiniego. Później znów zostałem sam. Było kompletnie ciemno, a
moje ciało trawiła gorączka. Poczułem zawroty głowy i po kilku sekundach znowu
wszystko zlało się w jedność. Opadłem na poduszki, a cały świat zadrżał mi nad
głową.
***
Siedziałam na tarasie swojego
hotelowego pokoju, obserwując taflę jeziora. Słońce przyjemnie ogrzewało mi
skórę, a na stoliku obok stał koktajl owocowy. Jeszcze kilka dni temu marzyłam
o takich wakacjach, ale teraz wszystko się zmieniło. Za każdym razem, gdy się budziłam,
myślałam o tym, że powinnam wrócić. Dzwoniłam do Zabiniego kilka razy dziennie,
by ponownie słuchać tym samych słów. Nie obudził się. To zdanie niszczyło każdą
kolejną dobę, którą spędzałam w Austrii. Nie spałam, myśląc o tym, że on leży
gdzieś tam, nieprzytomny i nieświadomy niczego. Liczyłam na to, że po powrocie
wszystko sobie wyjaśnimy. Należało się to nam obojgu. Tymczasem sprawa
komplikowała się już na samym początku. Pomogłam mu, weszłam do jego domu,
patrzyłam na niego, dotykałam go, czułam i byłam o wiele za blisko. Powinnam
była zapomnieć, zostawić to w tyle, ale niestety gryfońska duma i honor mi na
to nie pozwalały. Byłam rozdarta między dwiema stronami, a każdy wybór był
tragiczny. Mogłam nie interesować się losami Malfoya i zachować się jak
egoistka, albo mogłam wrócić i patrzeć na to, jak zdrowieje. To drugie
oszczędziłoby mi wyrzutów sumienia, ale jednocześnie było niebezpieczne. Po
siedmiu latach wypatrywania go na ulicy, koszmarów, w których się pojawiał, nieokiełznanych,
bolesnych myśli nasze emocje ścierały się ze sobą i nie prowadziły do niczego
dobrego. Najważniejsze pytanie i największa wątpliwość brzmiała jednak zupełnie
inaczej. Czy ja, Hermiona Granger chciałam czegoś dobrego? Może moje lęki
związane z Draco były tylko moją chorą wyobraźnią? Zamiast uciekać, powinnam
była zatrzymać go tamtego dnia w restauracji. Gdybyśmy wszystko sobie
wyjaśnili, nie byłoby tej całej sytuacji.
Przeciągnęłam się na fotelu i
sięgnęłam po telefon. Znów miałam zamiar zadzwonić do Londynu. Nie liczyłam już
ile razy to robiłam. Nagle komórka zadrżała mi w dłoni. Ktoś mnie uprzedził.
-
Halo - odebrałam, czując, że serce podchodzi mi do gardła. W roztargnieniu
nawet nie spojrzałam, kto dzwoni.
-
Obudził się! - usłyszałam wrzask po drugiej stronie.
-
Kiedy? - spytałam, nie zdając sobie sprawy, że słowa wydobywają się z moich
ust. Czułam się nieprzytomna. Chciało mi się płakać i krzyczeć.
-
Dziś w nocy. Właściwie nic mu nie jest, ale jest jeden problem - głos Zabiniego
z każdą sekundą zaczynał być coraz mniej optymistyczny.
-
Co tym razem? - szepnęłam, błagając, by nie było to coś poważnego.
-
Nic nie mówi. Tylko kiwa i kręci głową. Gdy o coś pytamy, milczy. Dzieje się z
nim coś złego, Granger - szklanka wysunęła mi się z dłoni i roztrzaskała się na
kamiennym tarasie. Wstałam z fotela i zaczęłam chodzić tam i z powrotem.
-
Godryku... - westchnęłam, nie wiedząc co powiedzieć.
-
Narcyza zabiera go dzisiaj ze szpitala. Zdecydowała, że tak będzie najlepiej.
Zapalenie płuc już prawie wyleczono, ale on wciąż jest w opłakanym stanie.
-
Wiesz gdzie dokładnie go zabiorą? - gardło zacisnęło mi się zdecydowanie zbyt
mocno. W głowie mi huczało, a wspomnienia zaczęły krążyć wokoło, jak kawałki
papieru, rzucone w powietrze. Już kiedyś pytałam Diabła o to samo. Siedem lat
temu.
-
Nie wiem, ale spróbuję się dowiedzieć. Granger, wszystko w porządku? - spytał,
najwidoczniej słysząc mój drżący głos.
-
Nie, nie jest w porządku. Muszę go zobaczyć, Diable. Po prostu muszę. Nie karz
mi niczego tłumaczyć. Wracam pierwszym
samolotem - powiedziałam, czując, że serce zdecydowanie przyspiesza w
mojej klatce piersiowej. Nawet bym nie pomyślała, że ta decyzja przyjdzie tak
szybko.
-
Nie musisz tłumaczyć. Zadzwoń, a odbiorę cię z lotniska.
***
Siedziałam na plastikowym krześle,
czekając na wejście do samolotu. Za oknem panowała ciemność. Udało mi się
załatwić bilet jeszcze na nocny lot. Myślałam o tym, jakie wariactwo właśnie
robię. Rzucam wszystko, by znaleźć się w towarzystwie Dracona Malfoya.
Uśmiechnęłam się do samej siebie. Robiłam się coraz bardziej żałosna. Nie
wiedziałam już gdzie podziała się ta silna kobieta sprzed kilku tygodni. Po
tamtej Hermionie nie było śladu. Teraz znowu byłam kłębkiem nerwów.
Nie próbujcie mnie
jutro budzić. Mnie już nie będzie. Jestem zmęczony. Chcę spać.
Usłyszałam
jego słowa w swojej głowie. Zatkałam usta dłonią, by nie krzyknąć. Łzy
napłynęły mi do oczu.
Nawet nie próbuj.
Odpowiedziałam mu, chociaż wcale tego nie
planowałam. Mocno zacisnęłam palce na bransoletce, by nie stracić z nim
kontaktu.
Granger? To ty?
Jego
głos był tak słaby, że zaczynało mnie to przerażać. Nie pozostało mu już wiele
sił. W takim stanie widziałam go tylko raz w życiu. Znów siedem lat wcześniej.
Tak, to ja.
Weszłam
na pokład samolotu, starając się nie sprawiać wrażenia osoby chorej
psychicznie. Nikt nie mógł się dowiedzieć, że właśnie rozmawiam w myślach.
Gdzie jesteś? Uciekłaś.
Przecież nie jestem wart... Czego ty się boisz?
Jego
wypowiedzi stawały się coraz bardziej chaotyczne i nieskładne.
Jestem daleko.
Łzy
płynęły mi po policzkach, gdy samolot unosił się z pasa startowego.
Wróć.
Wracam.
---
Dziesiąty rozdział. Jak szybko to minęło. Nawet się nie spostrzegłam. Pisanie tej części zajęło mi dużo czasu. Sama nie wiem dlaczego. Pozmieniałam tu trochę rzeczy. Miało być inaczej, jest inaczej. Mam nadzieję, że wam się spodobało. Nie zdziwię się, jeśli będzie mało komentarzy.
W ostatnich dniach poświęciłam zdecydowanie więcej serca swojej własnej, autorskiej historii. Mogę wam oficjalnie powiedzieć, że na pisarki, cudowny świat przyszła nowa postać. Katherine Elizabeth Karow. Mam już prolog i część pierwszego rozdziału.
Jutro wyniki egzaminów. Postaram się wam napisać, jak mi poszło. Jutro wyczekujcie jakiegoś dopisku pod tym postem.
EDIT
No i mam już wyniki egzaminów! Musiałam spędzić ponad godzinę przed komputerem, żeby serwer zadziałał, ale w końcu są! Poszło lepiej niż myślałam.
Polski - 91%
Matematyka - 79%
Historia - 67%
Przyroda - 86%
Angielski podstawa - 100%
Angielski rozszerzenie - 100%
Po przeliczeniu mam 83 punkty do szkoły. Chyba wystarczy.
Dziękuję za każde miłe słowa i trzymanie kciuków. Pomogło. Postaram się jak najszybciej dodać nowy rozdział.
uwielbiam Twoją historię!
OdpowiedzUsuńByć może znów się powtarzam ( co zdarza mi się otatnio dosyć często ;o) ale świetnie wprowadzasz nastrój i emocje.
Nie ważne jaki mam humor, myśli czy poglądy danego dnia, po przeczytaniu notki od Ciebie wszystko zawsze staje się przejrzyste, jasne i wcale nieskomplikowane, co dziwne, biorąc pod uwagę to jak wiele tajemnic kryje ta historia :D
Mam nadzieje, że nie każesz nam czekać długo na kolejny rozdział ;>
Ja tymczasem trzymam kciuki za wyniki Twoich egzaminów i kibicuję rozwojowi Twojej autorskiej książki ;>
Pozdrawiam,
DiaMent.
Cieszę się, że historia przypadła do gustu :) Myślałam, że ten rozdział się nie spodoba, bo jest mało... ciekawy :)
UsuńNie wiem czy kiedykolwiek napisałaś coś "nieciekawego" xd Ja się przynajmniej nie spotkałam z taką notką, ale to subiektywna opinia. Może się wiele nie działo przez większość, ale emocje które zostały włożone w końcówkę zdobyły moje serce. Jeszcze raz - SUPER!
UsuńRzeczywiście końcówka najbardziej emocjonująca :) W następnym rozdziale postaram się pokazać trochę wspomnień, ale zobaczę jak to wyjdzie.
Usuńswietny rozdzial <3333
OdpowiedzUsuńWróć. Wracam ♥♥ ooo przecudowny rozdział. Mionka zmądrzała. A te bransoletki, czy co to to jest genialne. ♥♥
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się spodobało. Ten ostatni fragment był nawet nieplanowany. Ten rozdział miał wyglądać inaczej.
Usuńale dobrze, że tak wygląda. To są moje dwa ulubione słowa. W tym rozdziale xd
UsuńMam nadzieję, że Draco nie zrobi nic głupiego i uda się jemu i Hermionie porozmawiać!
OdpowiedzUsuńJestem tak bardzo ciekawa co wydarzyło się w ich przeszłości!
Pozdrawiam:)
Draco jest w tej chwili zdolny do niczego ;) W następnym rozdziale chyba uda mi się pokazać trochę wspomnień.
UsuńOooo jak słodkooo *-* jaku chcę dalej! I nadal jestem ciekawa co stało się te 7 lat temu chodź mam już jakieś nikłe podejrzenia. Poza tym mam nadzieję, że opublikujesz swoją autorską historię, bo chętnie ją przeczytam :) I powodzenia z wynikami, ehh ja też jutro się dowiem jak mi poszło, ale wcale mnie to nie pociesz, bo jutro mam bal gimnazjalny ;_;
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jakie macie te podejrzenia :) W następnym rozdziale postaram się odsłonić kilka rzeczy, ale zobaczymy jak to wyjdzie.
UsuńJak na razie nie zamierzam publikować autorskiej historii. Chcę ją jak na razie mieć dla siebie, żeby nic się nie wypaliło itd.
Aj poruszył mnie ten rozdział.
OdpowiedzUsuńBiedny Draco... naprawdę nie sądziłam że niektóre rzeczy można tak bardzo przeżywać.
Aż mnie zaskoczyłaś tym bardzo.
Podobały mi się rozmyślania Hermiony.
Widać że jest przerażona i boi sie a mimo to chce wziąć na siebie konsekwencje i iść do przodu.
Po za tym wydaje mi się że w głębi ducha jej zależy.
Jak zwykle tradycyjnie czekam na ciąg dalszy.
Osobiście również mam nadzieję że pokazesz swoje autorskie opowiadanie.
Po tym co pokazujesz w Dramione wierzę że będzie cudowne i liczę naprawdę na coś wielkiego.
Pozdrawiam i trzymam kciuki.
Przeżycia Draco będą opisane jeszcze dokładniej w następnym rozdziale. Będę musiała poświęcić dużo czasu tej części opowiadania.
UsuńCudowny rozdział. Trzymam kciuki (liczę na to, że dobrze poszedł Ci egzamin). Czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się, że się spodobało.
UsuńKolejny świetny rozdział, na który czekałam z niecierpliwością! Biedny ten Draco : c
OdpowiedzUsuńRównież kolejnego rozdziału nie mogę się doczekać i liczę, że pojawi się niedługo.
Również czekam na wyniki egzaminu i mam nadzieję, że poszedł Ci on dobrze ;)
Życzę dużo weny i pozdrawiam :)
Draco teraz przeżywa coś w stylu załamania, ale również te wszystkie urazy mają tu swoją rolę :)
UsuńChociaż dość krótki ten rozdział to i tak mi się podoba. Herm się bardzo niego martwi i to jest mega piękne, to jej zachowanie. I ta końcówka, po prostu magia w czystej postaci.
OdpowiedzUsuńDzisiaj skończyłam znowu czytać "Bez definicji" i jeszcze mnie trzymają tamte piękne emocję.
Dziękuję Ci bardzo za Twoją twórczość.
Pozdrawiam:))
Rzeczywiście rozdział jest nieco krótszy niż pozostałe. Jakoś nie miałam siły pisać więcej. Może to ta pogoda tak na mnie działa? Sauna. Nic dodać, nic ująć ;/
UsuńO Merlinie! To było CU-DO-WNE! A chyba zwłaszcza końcówka. ^^
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem twojego talentu. Pewnie już to kiedyś mówiłam, ale trudno. ;P Twój styl jest świetny, a opowiadanie - fantastyczne. Jestem zaszczycona, że mogę je przeczytać i śledzić rozwój twojego talentu. Nie wiem kto zauważył u Ciebie tę niezwykle piękną umiejętność opisywania najprostszych rzeczy w cudowny sposób, polonistka, przyjaciółka, mama, czy kto tam, ale możesz temu komuś podziękować, bo naprawdę ten ktoś odwalić kawał dobrej roboty, zachęcając Cię do tego (o ile ktoś taki był). :>
Szczerze mówiąc, liczyłam na więcej wspomnień. Ale cóż... nadzieja matką głupich. xD Może w kolejnym będzie coś więcej. :P
Mam nadzieję, że twoje wyniki egzaminu będą bardzo dobre. Wierzę w Ciebie! :D
Pozdrawiam.
~Ana
Raczej nikt nie zauważył u mnie jakiegoś tam talentu. Polonistka nie pała do mnie zbytnią sympatią i nigdy nic mi nie mówiła o moim stylu. Tylko nieliczne osoby namawiają mnie, bym szła w kierunku pisania.
UsuńTo słuchaj ich, bo polonistki niby takie mądre, a talentu mojej koleżanki też żadna nie zauważyła. ^^
UsuńGratuluję wyników. Są bardzo dobre. :P
Buziaki. :3
~Ana
jestem zachwycona ;p nie mogę się doczekać następnej części ;p jesteś BOSKA :P
OdpowiedzUsuńi na pewno wyniki będą rewelacyjne
pozdrawiam Antidotummm
Dziękuję :) Cieszę się, że rozdział przypadł do gustu.
Usuń*.*
OdpowiedzUsuń"-Wróć
-Wracam.."
Kochaane ;D
Oczywiście czekammm na nowy.. ;)
Wyniki będą najlepsze ! ;D
Najlepsiejszy(a)...
Irytek
Ten koniec napisałam pod wpływem emocji. Nawet nie wiem skąd mi to przyszło do głowy :) Cieszę się, że się spodobało.
UsuńPrzede wszystkim GRATULACJE !!!
OdpowiedzUsuńKoniec magiczny, ale ja chyba jestem za głupia na to opowiadanie, bo naprawde wiele rzeczy nie rozumiem.
1. O co chodzi z bransoletką?
2 O co chodzi z nazwą restauracji?
3. Czy oni sie komunikuja za pomocą telepatii, słysza swoje mysli?
4.Kiedy sie dowiemy co ich łączyło?
Pomocy!!!
Dzięki ;) Wcale nie jesteś głupia. Po prostu jak na razie jest mało wskazówek. A co do pytań.
Usuń1. Sprawa bransoletki była opisana w poprzednich rozdziałach. Niedługo mam zamiar przedstawić historię tej biżuterii, jej pochodzenie.
2. Nazwa restauracji. Tego nie mogę zdradzić, ale powiem tylko, że Hermiona miała powód, by tak ją nazwać.
3. Komunikacja związana jest z biżuterią. Dotykając jej, mogą przesyłać sobie wiadomości w myślach.
4. Czas pokaże :P Będę to odsłaniać powoli.
Uuuu gratuluje wyników ;> Mam ten sam wynik z polaka :D a myślałam, że mi poszło tragicznie... xd A co się tyczy opowiadania, sporo tajemnic, ale cóż... gdyby się wszystko od razu wyjaśniło byłoby za prosto, nieprawdaż? Historia straasznie wciągająca, więc liczę na to, że kolejne rozdziały się szybciutko pojawią ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę mnóstwo weny, aż w nadmiarze, żebyś nam mogła pisać ;)
Ja też myślałam, że będzie tragicznie, a wcale nie jest źle :)
UsuńRzeczywiście w opowiadaniu jest mnóstwo tajemnic, ale właśnie to chciałam osiągnąć. Gdybym powiedziała wam od razy wszystko, nie byłoby tak ciekawie.
Po pierwsze: gratuluje wyników! Poszło Ci świetnie, serio, mi za to masakrycznie i chce mi się płakać . Nie dostane się do wymarzonej szkoły, trudno. Bywa. Dość o mnie, przejdę do rozdziału.
OdpowiedzUsuńBoże, już brakuje mi epittetów na określanie Twoich rozdziałów.
Każdy w sobie ma to coś, cząstke czegoś magicznego.
I to się czuje, jak cholera. Po czytaniu Twoich rozdziałów, zwykle wpadam w emocjonalnego doła. Bo te rozdziały są tak cudowne, że nie ma słów by to wyraźnić.
Ja Ci mówię, będziesz wielką pisarką. Serio.
W tym opoiwadaniu jest tyyyyle tajemnic i tyyyyle magii.
Zazdroszę talentu i błagam, nie zmarnuj go.
Strasznie się cieszę, że Draco się obudził i uratowali go :3
No i Hermiona wraca! Huraaaaaaaaa! :D Szaleje na myśl ich rozmowy..
A te ostatnie słowa..
Wróć
wracam..
Pękłam i się rozpłakałam! I tak łzy kapią na klawiaturę a ja niewiem co jeszcze dodać.
Wspominałam już, że uwielbiam sposób jakim piszesz? To teraz wspominam.
W sumie to jestem tu od tak 10 rozdziału Bez Definicji. Już od początku wiedziałam ,że Twoje opowiadanie będą... mega!
A to jeszcze bardziej mnie wciągnęło.
We mnie masz już czytelniczkę swojego nowego opowiadania. Przeczytam każde słowo które wypłynęło spod Twojej ręki. Serio.
Rozdział cudowny, chociaż ten komentarz w więkoszości poświęciłam Twojemu talentowi ;)
Przepraszam jeśli brakuje tu ładu i jest nieco chaotyczny, ale mózg mi odmawia funkcjonowania :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
droga-do-milosci.blogspot.com
Pozdrawiam M.
wypłynie*
UsuńJa też myślałam, że będzie strasznie, no ale się udało :) Mam nadzieję, że dostanę się do szkoły.
UsuńJa już nie znajduję słów, żeby dziękować za te pochwały :) Naprawdę nie wiem jak mam na nie odpisywać. Cieszę się, że wszystko tak się podoba. Moi czytelnicy są najlepsi <3 Kocham was.
Kiedy next?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wiem. Miałam zacząć go pisać dzisiaj, ale przez wiele godzin była burza i nie miałam jak wejść na komputer. Pewnie pojawi się jutro albo pojutrze. Właściwie nie wiem po co się pytacie, bo zawsze rozdział jest w przeciągu 2- 4 dni :)
UsuńDopiero niedawno zaczęłam czytać Twojego bloga (dopiero 21 rozdział) i muszę powiedzieć, że jest NIESAMOWITY!!! Mam tylko pytanie pod 20 rozdziałem pisałaś o trailerze a nie widzę do niego linku jakbyś mogła mi go podać będę wdzięczna.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało Ci się dobrze napisać egzaminy
Niestety ten trailer był obecny na blogu ,gdy jeszcze był stary szablon. W najbliższym czasie postaram się stworzyć jakąś zakładkę z tym filmem. Linku nie jestem w stanie podać.
UsuńCieszę się, że blog się podoba :) Mam nadzieję, że po zakończeniu jednego opowiadania, skusisz się na drugie.
Kolejny rozdział świetnie napisany... I co ja mam niby powiedzieć? Nie chcę się powtarzać i pisać to co wszyscy czytelnicy pisali przede mną... A nie chcę też kłamać. ;D
OdpowiedzUsuńTrochę mnie rozwaliłaś tą końcówką. xD A myślałam, że Hermiona sie nie ugnie... Ale dobrze, że wraca. ;) Szybciej będzie rozmawiała z Draco. ;3
Nie wiem jak to robisz, ale narracja 1-osobowa bardzo fajnie Ci wychodzi, a z każdym rozdziałem jest coraz lepiej. :)
Brak mi już słów, by określić Twój styl pisania, opowiadanie i całego bloga. Jesteś super! ;>
Czekam na nexta z niecierpliwością. ;3
Pozdrawiam,
Fioletoowa
Jakoś ta narracja pierwszoosobowa przypadła mi do gustu. Można dzięki niej więcej opisać. Bardzo się cieszę, że wszystko tak się podoba :)
UsuńKońcówka fantastyczna! Cały rozdział pełen emocji, jak zwykle zreszta. Mam nadzieje, że już niedługo wyjaśnisz nam wszystko!! Ale pewnie jeszcze potrzymasz nas w niepewności.. ;)
OdpowiedzUsuńMożesz zdradzić o czym bedzie Twoja histroria? Czy póki co tajemnica? ;)
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)
Dziękuję :) Cieszę się, że się spodobało. W następnym rozdziale jeszcze więcej emocji :)
UsuńCo do mojego opowiadania. Jak na razie nie chcę nic zdradzać. Muszę jeszcze dokładniej przemyśleć fabułę itd.
Cześć! Po pierwsze, brawo za genialne wyniki i równie genialne opowiadanie. To nic, że miało być inaczej. Twoje poprzednie opowiadanie czytałam z wypiekami na policzkach, a teraz okazało się, że z drugim będzie tak samo. Genialnie potrafisz oddać emocje każdej postaci, a ich wewnętrzne monologi nigdy mnie nie nudzą (co czasem zdarza się w innych przypadkach). A więc pozdrowienia i czekam na kolejną notkę!
OdpowiedzUsuńP.S. Mam nadzieję, że zajrzysz także na mój blog i będziesz mnie informować o kolejnych notkach (adres to http://forever-note.blog.pl) :)
A więc do napisania i życzę dużo weny
GRRRRAAAATTUUULUJĘ! Świetne wyniki! Rozdział też niczego sobie - zajebisty. Końcówka ,, Wróć. Wracam" super. Ja już miałam łzy wzruszenia w oczach. Powiem krótko - GENIUSZ PISARSKI.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, podziwiam, życzę jeszcze więcej pomysłów i zapraszam do mnie owlshadow.blogspot.com
OwlShadow;*