środa, 10 kwietnia 2013

21. Mroczny Prorok



,,Śmierć nie rzu­ca się na od­ważnych, sta­je tyl­ko nap­rze­ciw nich jak zły pies i pat­rzy zielo­nymi oczy­ma: czy nie zmrużą powieki."


Bolesław Prus

     Na Pokątnej panowała nieprzenikniona ciemność. Tylko w jednym oknie, od strony Nokturnu paliło się światło. Podarte zasłony zakrywały toczące się w środku wydarzenia. Dwie osoby siedziały na krzesłach, naprzeciw ściany. Brunet i blondyn rozmawiali ze sobą przyciszonymi głosami, a zaraz obok nich unosiła się zjawa. Kobieta o jasnych włosach przysłuchiwała się w milczeniu wymianie zdań.
- Muszę się stąd jak najszybciej wynieść, Aud. Liczy się każda minuta. Wszystko musi być idealnie wymierzone - ślizgon zerwał się i zaczął kręcić po pomieszczeniu.
- Zrób wszystko tak, jak ci mówiłam, a będzie dobrze - głos ducha był ciepły i przyjemny. Tylko oczy przezroczystej dziewczyny zdawały się być odrobinę przerażające. Paliły się w nich jakieś dziwne iskry, jak u mordercy.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, żebyś zmieniał kryjówkę - odezwał się chłopak w okularach. Głos drżał mu nieco pod wpływem chłodu, bijącego od zjawy.
- Daj spokój. Dam sobie radę - Draco energicznie stawiał kroki. W jego ciało wróciła siła, a  entuzjazm wręcz rozsadzał go od środka. Rzucił kilka słów w stronę Audrey, skinął głową do Pottera i ruszył w stronę drzwi. W korytarzu zarzucił na ramiona czarny płaszcz. Wychodząc, usłyszał jeszcze czyjś głos.
- Spokojnie, do cholery! Przecież umiem prowadzić samochód! - wrzasnął, odwracając się na moment. Kilka sekund później teleportował się do Londynu z cichym pstryknięciem.
***
            Na tle oświetlonego korytarza stała szczupła, wysoka blondynka o  ciemnych, niebieskich oczach. Uśmiechała się delikatnie, pokrzepiająco, jakby chciała złagodzić atmosferę. Złapała Hermionę za nadgarstek i wciągnęła do środka pewnym ruchem. Gryfonka znalazła się w progu małego, przytulnego salonu, który pogrążony był częściowo w mroku. Jedynie kominek posyłał odrobinę światła na długą, czerwoną kanapę i dwa fotele. Na stoliku do kawy stały trzy filiżanki z parującym płynem, a na podłodze walały się jakieś stare gazety. Brązowowłosa odwróciła się, dostrzegając przy zamkniętych już drzwiach całującą się parę. Natychmiast odwróciła wzrok, chcąc dać Blaise'owi i jego dziewczynie odrobinę prywatności. Dodatkowo ten widok wzbudzał w niej samej mieszane uczucia. Za bardzo przypominał jej Dracona. Za bardzo rozrywał jej serce na kawałki. Jednocześnie czuła się tak, jakby była ofiarą, uciekinierem , osobą, którą trzeba wiecznie się zajmować. Wiedziała, że Draco chciał dla niej jak najlepiej, prosząc Blaise'a o przysługę, ale to wszystko napawało ją dziwnymi uczuciami. Tęsknota za Malfoyem potęgowała pozostałe emocje. Gdyby mogła choć przez chwilę znaleźć się w Jego ramionach...
- Witaj, Hermiono - usłyszała za sobą kobiecy, delikatny głos. Odwróciła się, wpadając jednocześnie w objęcia Alice.
- Cześć - odpowiedziała, odsuwając się od znajomej. Nie widziały się od kilku miesięcy, a blondynka w ogóle się nie zmieniła. Tak samo długie, lśniące włosy, szczupłe nogi, pełne usta i uspokajający uśmiech. Hermiona przypomniała sobie dzień, w którym poznała tę dziewczynę. Mimo że wspomnienie te było tak odległe, wciąż widziała je wyraźnie. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że będzie miała okazję spotkać tę dziewczynę ponownie. Jak dziwnie zbudowane jest nasze życie? Ścieżki przecinają się w najbardziej niespodziewanych momentach. Podobno najlepsze przychodzi nieoczekiwanie...
***
Był środek lata, w rezydencji Wiktora Kruma na południu Włoch zbierało się coraz więcej gości. Hermiona stała na tarasie, zaciskając palce na kieliszku z czerwonym winem. Obserwowała zachodzące nad horyzontem słońce, starając się nie myśleć o tym, czego się dowiedziała. Serce nadal krwawiło, mimo zastraszającej ilości alkoholu, którą zdążyła już w siebie wlać. Przerażona twarz Rona wciąż nie dawała jej spokoju. Przyłapała ich dwa dni temu w swoim własnym mieszkaniu, które odwiedziła tylko na godzinę, by zabrać sukienkę na przyjęcie u Wiktora. Co za zrządzenie losu? Harry siłą wypchnął ją z domu w Dolinie Godryka, by choć przez chwilę się rozluźniła, a okazało się, że konsekwencje nie są zbyt przyjemne. Westchnęła, powstrzymując napływające do oczu łzy. Dlaczego akurat ją musiały spotykać takie rzeczy? Czy nie była już dość zahartowana? Tyle lat radziła sobie z prawdziwym złem, a teraz zwykła zdrada tak nią targała...
- Wszystko w porządku, Hermiono? - poczuła silne, męskie dłonie na swoich ramionach. Odwróciła się do Wiktora, posyłając mu blady uśmiech. Nie, jest fatalnie i niestabilnie - chciała odpowiedzieć. W ostatniej chwili przygryzła wargę. Nie chciała psuć humoru solenizantowi.
- Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, przychodząc tutaj - powiedziała, spuszczając głowę. Nie chciała by jej przyjaciel zauważył, co właśnie się z nią dzieje.
- Co ty wygadujesz? Jesteś tu najważniejszym gościem. Gdyby nie ty, zginąłbym w tym tłumie - chłopak złapał brązowowłosą za rękę i obrócił w stronę ogrodu, gdzie zebrała się już spora grupa osób. Większość z nich wyglądała jak nadęci, zadufani w sobie arystokraci. Kobiety ubrane w pastelowe, dopasowane sukienki, mężczyźni w czarnych jak noc, ponurych garniturach.
- Nie przesadzaj. Jesteś duszą towarzystwa - Hermiona zaczęła bawić się swoim kieliszkiem. Jednocześnie obserwowała kręcących się niedaleko ludzi. Wszyscy zdawali się być tacy szczęśliwi. A ona jedna była tu niepotrzebna, niepasująca, pogrążona, smutna...
- Połowy tych ludzi nawet nie znam! Moja matka kazała zaprosić tu niektórych. Przecież jesteśmy ważnymi osobistościami - Wiktor uniósł ręce, naśladując gesty swojej rodzicielki. Hermiona uśmiechnęła się, wiedząc, że rodzina Kruma pragnęła pokazać się od najlepszej strony. To urodzinowe przyjęcie było pierwszym, dużym wydarzeniem tego roku. Nie brakowało tu nauczycieli, znanych graczy z magicznego świata i ,,przyjaciół" rodziny. Nieliczni byli prawdziwymi, oddanymi znajomymi Wiktora.
- To tylko jeden wieczór, wytrzymasz - gryfonka ścisnęła mu rękę w przepełnionym rozbawieniem geście pocieszenia.
- Herm, tu nie ma nic śmiesznego. Popatrz, tam w kącie ogrodu stoi nie kto inny, jak... - Wiktor położył dłonie na jej talii i obrócił we właściwym kierunku. Hermiona podążyła za jego wzrokiem i zamarła, dostrzegając stojącą do nich tyłem postać. Serce na chwilę przestało krwawić, a na miejsce tego uczucia pojawiła się wściekłość, buzująca w żyłach jak lawa.
- Draco Malfoy - skończyła za niego. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Co tu robił ten człowiek? Przecież to śmierciożerca? Myśli wirowały w jej głowie, jak opętane. Blondyn był pogrążony w rozmowie z jakąś dziewczyną. Dałaby się pokroić za to, że na jego twarzy gościł prawdopodobnie ironiczny uśmiech zdobywcy. Ogień palił ją od środka, a skóra stała się za ciasna na wszystko, co w niej teraz siedziało.
- Moja matka kazała mi go zaprosić. Podobno ma to pomóc w jej pracy - syknął ze złością Krum.
- Chyba żartujesz?! - Hermiona jeszcze mocniej zacisnęła palce na nóżce kieliszka. Jeszcze chwila, a szkło złamałoby się w jej dłoni, jak zapałka.
- Gdyby to ode mnie zależało, dawno bym go stąd wywalił - chłopak skrzywił się, patrząc na Malfoya, który kokietował właśnie kolejną dziewczynę.
- Co on w ogóle robi przy ludziach? Ostatnio przeczytałam w Proroku, że się ukrywa.
- Ogłosił, że wraca na miesiąc, może dwa, później się wyprowadza - Wiktor w końcu odwrócił wzrok od swojego niechcianego gościa.
- Chociaż tyle. Pewnie nie wróci już do Hogwartu - Hermiona uśmiechnęła się na myśl o ukochanej szkole bez irytującego ślizgona. Wszystkie docinki z jego strony podczas roku szkolnego dawały się jej we znaki.
- Chodź, przedstawię cię komuś - Krum wziął brązowowłosą pod ramię i ruszył wzdłuż tarasu. Zeszli po marmurowych schodach, prosto do ogrodu i skierowali się w stronę jakiejś młodej dziewczyny, która stała samotnie przy fontannie. Odwróciła się do nich ze szczerym, wesołym uśmiechem, który od razu spodobał się gryfonce. 
- Hermiono, to Alice Blanchard. Alice, Hermiona Granger - dziewczyny wymieniły uściski dłoni.
- Słyszałam o tobie bardzo wiele - blondynka odezwała się z delikatnym, francuskim akcentem. Hermiona skrzywiła się w duchu, domyślając się, co zaraz powie dziewczyna. Ta słynna Granger, przyjaciółka Pottera... Tak bardzo tego nienawidziła. Ile by dała by zniknąć, zapaść się pod ziemię.
- Mam nadzieję, że same dobre rzeczy - Hermiona przywołała uśmiech na usta, chcąc zamaskować uczucia, które nią targały. Dobra mina do złej gry...  
- O tak! Wiktor opowiadał mi o tobie. Pozwól, że zacytuję. Najpiękniejsza gryfonka w dziejach magicznego świata - roześmiała się, posyłając spojrzenie Krumowi. Hermiona zarumieniła się nieco i również skierowała wzrok na chłopaka. Słowa Alice pozytywnie ją zaskoczyły. Jednocześnie myślała o tym, że ludzie nareszcie zaczynają postrzegać ją inaczej.
- Alice, nie wiem ile masz jeszcze tych cudownych cytatów, ale lepiej zaprzestań je wypowiadać - chłopak skrył się za lampką wina, na co dziewczyny zareagowały śmiechem.
- Przestań być taki skryty, kochany - Alice dotknęła ramienia Wiktora swoją bladą dłonią.
- Ktoś mnie woła. Poradzicie sobie beze mnie? - rzucił nagle Krum i zniknął w tłumie. Doskonale wiedziały, że udawał i po prostu chciał uciec.
- Co za nieśmiałość... - blondynka odwróciła się do Hermiony z nieukrywanym rozbawieniem.
- Szkoda, że Wiktor nie wspominał mi o tobie. Skąd się znacie? - brązowowłosa zaczęła rozmowę, chcąc choć chwilę spędzić w miłym towarzystwie.
- Uczę się w  Beauxbatons, na przedostatnim roku. Poznaliśmy się Krumem na eliminacjach do Turnieju Trójmagicznego. Spomiędzy naszych dwóch szkół wybierano drogą konkursu osoby najbardziej odpowiednie na przedstawicielstwo. Miało to miejsce kilka miesięcy przed zmaganiami, u nas, we Francji. Zakumplowaliśmy się odrobinę i od tamtego czasu korespondowaliśmy i widywaliśmy się w wolnym czasie - Alice mówiła melodyjnym głosem, który uspokajał zszargane nerwy Hermiony.
- Przyjechałaś tu specjalnie z Francji?
- Tak, to jedyna okazja tego lata, by zobaczyć Wiktora. Resztę wakacji spędzam w Szwajcarii.
- Ciężko się z nim komunikować, też to znam. Brakuje mu czasu nawet na oddychanie  - Hermiona wypiła łyk wina, przesuwając wzrokiem po otaczającym ją tłumie.
- Taki już jest... - westchnęła blondynka.
Rozmawiały jeszcze przez chwilę. Hermionie wydawało się, że zna Alice od wielu lat. Tematy, które poruszały były tak różne i jednocześnie przyjemne. Od razu wiedziała, dlaczego Krum tak polubił tę dziewczynę. Posmutniała odrobinę, gdy blondynka została porwana na parkiet i znikła jej z oczu. Hermiona ruszyła na spacer po ogrodzie, delektując się promieniami słońca, rzucającymi się jej na twarz. Wirował wokół niej ogrom myśli. Ron... Dlaczego jej to zrobił? Czy była dla niego niewystarczająca? Co takiego zrobiła źle?
 Nagle poczuła silne dłonie na swojej talii. Wiktor poprowadził ją przez tłum, prosto na parkiet, gdzie wirowało już kilka par. Jak na zawołanie z magicznych głośników popłynęła piosenka, przy której tańczyli na balu po Turnieju Trójmagicznym. Hermiona uśmiechnęła się mimowolnie, gdy Krum przechylił ją na ramieniu. Po chwili uniósł ją w powietrzu, zwracając uwagę połowy zebranych osób. Wszyscy patrzyli na przepiękną brązowowłosą kobietę, która ze śmiechem poruszała się wśród innych par. Przyciągała wzrok każdego, bez wyjątku. Czarna, długa do ziemi sukienka doskonale podkreślała jej urodę. Gracja, z jaką się poruszała była wręcz wyzywająca, a spojrzenie wysyłało w powietrze iskry.
- Wszyscy na ciebie patrzą - szepnął jej Krum do ucha, jednocześnie wykonując kolejną skomplikowaną  figurę. Oboje byli dobrzy w tańcu, co widzieli z pewnością ciekawscy goście.
- Nie przeszkadza mi to - odpowiedziała, po czym zakręciła się w koło, wzbudzając swoją sukienkę do życia. Czarny materiał zawirował, gdy przez chwilę znalazła się poza zasięgiem ramion Kruma. Gdy ponowie się w nich znalazła, muzyka ucichła jak w teatralnym zakończeniu. Na jej miejsce pojawiły się głośne oklaski zebranych. Spory tłum okrążał parkiet i przypatrywał się widowisku. Tancerze ukłonili się ze śmiechem, po czym zeszli do ogrodu. Tam Wiktor został porwany przez swoją matkę. Nie zepsuło to Hermionie humoru. Krążyła między gośćmi, odprowadzana wzrokiem wszystkich mężczyzn. Wiedziała, że Wiktor zatańczył z nią w ten sposób specjalnie. To zawsze dodawało jej pewności siebie.
 Doszła na skraj ogrodu i oparła się o mur. Czuła jakieś palące uczucie na plecach już od momentu rozpoczęcia tańca, ale bała się odwrócić, by zobaczyć co tak na nią działa. Trwała przez kilka minut wpatrzona w zachód słońca, po czym nabrała powietrza i obróciła się na pięcie. Wszystko w niej zamarło, gdy dostrzegła, czyje oczy są w nią wlepione. Draco Malfoy stał w cieniu drzewa, trzymając kieliszek z białym winem. Nie odrywał wzroku od Hermiony nawet na sekundę. W jego stalowych tęczówkach czaiły się jakieś dziwne iskry, które nie przeraziły, a poruszyły brązowowłosą. Czuła się jak sparaliżowana, nie mogła odwrócić się w inną stronę. Jej myśli stały się abstrakcyjne, rozbuchane i nie do końca poukładane. Dlaczego ten idiota musi tak wyglądać? Cholera, co ja wygaduję?! Przeklęty, arystokratyczny dupek w czarnym, wspaniałym garniturze! Przystojny jak jasna cholera! Przecież to Malfoy! Zamknij się! Niech przestanie pożerać mnie wzrokiem! Nagle stało się coś, czego w ogóle się nie spodziewała. Draco uniósł kieliszek i skinął głową w jej stronę. Później przytknął szkło do swoich warg, wzbudzając dreszcze na ciele Hermiony, która dumnie odpowiedziała na jego toast, po czym odwróciła się i znikła w tłumie.
***
            Hermiona usiadła na kanapie, odbierając od Alice filiżankę z herbatą. Blondynka opadła obok niej, dając znak Blaisowi, by poszedł na górę. Chłopak posłusznie wykonał jej polecenie, wiedząc, że jego dziewczyna chce porozmawiać z gryfonką sam na sam. Gdy zostały w salonie we dwójkę, brązowowłosa upiła łyk gorącego napoju i zamknęła oczy. Zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać dopiero, gdy jej mięśnie się rozluźniły. Zmartwienia całego dnia spłynęły na jej ciało. Wspomnienia, doznania, troski, treść listu zlewały się w nieokrzesaną całość. Hermiona wcale nie miała ochoty jej roztrząsać. Teraz chciała tylko przetrwać kolejny dzień. Już jutro miała być na powrót w Hogwarcie. Jutro, szesnastego stycznia będzie znów w domu.
- Miło cię widzieć po takim czasie - głos Alice był tak samo kojący i spokojny, jak latem.
- Mi ciebie również - Hermiona uśmiechnęła się blado.
- Gdy tylko dowiedziałam się o waszej sytuacji poprosiłam Diabła, by cię tu przyprowadził. Wciąż pamiętam cię z tamtego wieczora. Nie dziwię się, że Draco oszalał na twoim punkcie. Gdybyś tylko słyszała, jaka kłótnia miała miejsce pod koniec imprezy.
- O czym mówisz? - gryfonka odwróciła wzrok, w stronę Alice.  Nie do końca wiedziała o co jej chodzi.
- Podczas urodzin Kruma Malfoy cię widział.
- Tak, wiem. Wpatrywał się we mnie jak ostatni idiota - Hermiona uśmiechnęła się na to wspomnienie. Gdyby wtedy wiedziała, że szykował się na walkę z mrocznym znakiem...
- Blaise widział tę sytuację z boku i później spytał o to Smoka. Wyszło tak, że byłam przy tej rozmowie. Draco wypierał się po mistrzowsku od zarzutów. Mówił, że wcale cię nie widział. Ale my mieliśmy własną wersję wydarzeń. Wyglądałaś pięknie w tej czarnej sukni, szczególnie podczas tańca. Doprowadziliśmy Malfoya na skraj cierpliwości i w końcu się przyznał...
- Do czego? - gryfonka słuchała uważnie. Pamiętała ten wieczór, to uczucie, gdy na nią patrzył...
- Powtórzę jego własne słowa. Moja wina, że ta Granger wyglądała tak wyzywająco?! Gdybym nie był sobą, a ona sobą, zerwałabym z niej tę sukienkę - Alice parsknęła śmiechem - Upił się potem tak bardzo, że Blaise musiał pomagać mu iść.  
- Nigdy mi o tym nie wspominał - Hermiona uśmiechnęła się, przywołując obraz Dracona.
- To był pierwszy dzień, w którym się złamał. Diabeł zapisał to nawet w kalendarzu - Alice roześmiała się - Nie znam Malfoya zbyt dobrze, ale tamtego wieczora zauważyłam, że gdy cię zobaczył, coś w nim oszalało. Musiał jednak trochę poczekać, żeby to obudzić. No i widzisz, jesteś tu teraz.
***
            Blaise leżał na łóżku, patrząc nieobecnym wzrokiem na sufit. Czuł jak zmęczenie odbiera mu kontrolę nad wszystkim. Musiał jednak wytrwać do momentu pojawienia się Alice. Błądził więc myślami w zupełnie innym świecie. Przypominał sobie dzień, w którym poznał swoją dziewczynę, letni wieczór w ogrodzie Wiktora Kruma. Na tamtą imprezę zaprowadziło go zrządzenie losu. Mało brakowało, a nigdy by się tam nie znalazł. Tymczasem zastanawiał się teraz, o czym rozmawiają na dole te dwie dziewczyny. Jedną z nich kochał, na punkcie drugiej oszalał jego przyjaciel. Skomplikowane, niedorzeczne, ale prawdziwe. Życie ich obojga zmieniło tory. Blaise uśmiechnął się, słysząc skrzypienie schodów na korytarzu. Po chwili w drzwiach pojawiła się blondynka o oczach, które przypominały mu głębię oceanu. Co by było, gdyby jej nie poznał?
- Zaprowadziłam ją do sypialni. Była wykończona - Alice usiadła na brzegu łóżka i przeciągnęła się delikatnie. Wyglądała jak morska nimfa, co wiele razy jej mówił.
- I jak z nią? Mam nadzieję, że trochę się uspokoiła - Blaise podniósł się do pozycji siedzącej i wbił wzrok w dziewczynę, która odwróciła głowę w jego stronę.
- Jest dobrze. Udało mi się trochę ją pocieszyć i nastroić.
- Jesteś niesamowita. Dziękuję ci - Zabini usiadł obok Alice i chwycił jej dłoń.
- Pamiętasz dzień, w którym mnie poznałeś? - spytała nagle, patrząc mu w oczy.
- Oczywiście, że tak. Urodziny Wiktora Kruma - odpowiedział, przyciągając ją do siebie i oplatając ramieniem.
- Nie przypuszczałam, że ta piękna, mądra dziewczyna zakocha się w takiej osobie, jak Malfoy.
- Wielu rzeczy wtedy nie przewidywaliśmy, Alice. Kto z nas myślał, że teraz będziemy razem?
- Jak on to przyjął? Myślałam, że będzie wściekły.
- Możesz mi nie uwierzyć, ale życzył nam szczęścia. On oszalał, Alice. Po prostu odebrało mu rozum.
- On nie oszalał, Diable. On zaczął być sobą.
***
            Brązowowłosa zeszła po schodach do salonu. Usiadła obok Blaise'a, który był pogrążony w czytaniu gazety. W pierwszej chwili nawet nie zwrócił na nią uwagi. Wydawał się być skupiony na własnych myślach.
- Cześć - przywitał się nagle, na chwilę przenosząc wzrok na dziewczynę. Coś w jego oczach było niepokojące.
- Cześć - odparła, zerkając na Proroka Codziennego, którego trzymał w dłoniach.
- Na stole masz ciekawy artykuł - Alice weszła do pokoju, niosąc w dłoniach tacę ze śniadaniem. Jej głos był wesoły, a ruchami nie zdradzała żadnego zdenerwowania, co odrobinę podniosło Hermionę na duchu. Blondynka wskazała zachęcająco skrawek papieru wycięty z gazety. Gryfonka sięgnęła po niego niepewnie, czując, że to, co zobaczy może być niezbyt przyjemne. Przysunęła pergamin do siebie.
Kolejni śmierciożercy za kratkami.
10 stycznia przeprowadzona została akcja Ministerstwa Magii na ulicy Pokątnej oraz Śmiertelnego Nokturnu. Wyłapano kolejnych sprzymierzeńców Czarnego Pana. Zostali wtrąceni do Azkabanu zaraz po dokładnym przesłuchaniu. W działaniach nikt nie zginął, co jest pierwszą taką sytuacją od wielu miesięcy. Czyżby śmierciożercy tracili temperament?
Niepotwierdzone źródła dodają, że Ministerstwu pomaga kilku anonimowych świadków koronnych. Nie znane są żadne nazwiska, ale z pewnością mamy tu do czynienia z profesjonalistami, którzy zostaną nagrodzeni przez magiczny świat.
Mimo starań naszej redakcji, nie zdobyliśmy informacji o innych planowanych akcjach. Wszystko owiane jest tajemnicą.
Skończyła czytać i z zamiarem odłożenia artykułu pochyliła się do przodu. Słyszała o akcji od Ginny, żadna z tych informacji nie była znacząca. Ktoś zatrzymał jednak jej dłoń w połowie drogi.
- Zerknij, co jest na odwrocie - Blaise zmusił ją, by ponownie przyciągnęła do siebie kartkę. Zrobiła to, czując jak serce podchodzi jej do gardła. Nie wiedział, czego się spodziewać. Po minach towarzyszy nie udało jej się nic zrozumieć.
Nieszczęśliwy wypadek na przedmieściach Londynu!
 Dzisiejszej nocy, 16 stycznia miał miejsce tragiczny wypadek. Doszło do zderzenia dwóch samochodów na mugolskiej ulicy Aligtonstreet. Jak udało nam się ustalić zginął w nim poszukiwany od wielu miesięcy Dracon Malfoy, który kierował czarnym Jaguarem. Zgon nastąpił w wyniku rozległych obrażeń. Nie udało nam się skontaktować ze Szpitalem Świętego Munga. Informacje o ciele Malfoya Juniora okryte są tajemnicą, żaden z lekarzy nie odpowiada na pytania. 
 ---
Nie udało mi się poprawić całego rozdziału, który miał oryginalnie 12 stron. Postanowiłam więc go podzielić na dwa. Jednocześnie trochę podsyciłam atmosferę. Nie wiem kiedy pojawi się następny post, bo muszę wprowadzić drobne zmiany, a czasu mam na prawdę mało. Planuję jednak opublikować rozdział 22 jeszcze w tym tygodniu.
Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za zakończenie tego rozdziału. Martwcie się, martwcie co teraz będzie... Śmierć, śmierć, śmierć. Tak, pewnie tylko to wam teraz pulsuje w głowach. Zostawię was z niepewnością. Tak jest ciekawiej.
Przepraszam, że nie powiadamiam o tym poście, tak jak zwykle to robię, ale dziś po prostu nie mam już czasu. Czeka na mnie rozprawka, chemia, fizyka, biologia itd.... 


39 komentarzy:

  1. że co prosze?!
    no chyba nie!
    przecież on nie jechał samochodem! on sie teleportował!
    to pewnie Tom! to nie może być Draco! ja się (i Ciebie zresztą też) zabije!
    znajde , udusze, pocwiartuje, wypatrosze , zabije!
    to nie może być taki koniec :/ zresztą ma się skończyc "i żyli długo i szczęsliwie" ...
    to nie możliwe..
    czuje że bedzie źle.. Hermiona, nie wiedząc że Draco żyje(bo on żyje! ) załamie się :x
    no ale Draco jej się pokaże :3
    tak :D
    czekam na next ;p
    i do piątku! :D

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zamierzam jeszcze kończyć tego opowiadania. To jeszcze nie koniec,bez obaw.
      Co do samochodu. Gdy Draco wychodzi z Motelu mówi coś o aucie ;) Szczegóły,szczegóły i raz jeszcze szczegóły. Weź pod uwagę emocje Dracona itd. Długo nie będę was trzymać w niepewności. W następnym rozdziale wszystko się okaże.

      Usuń
    2. A ja zamiast się wysilić i napisać coś od siebie... Zgodzę się w 183749248291038628204729262910373999962817282629101 % z M.
      Tyyyyyy zła istoto !!!!

      Usuń
    3. Haha :) Wiem, jestem zła! Ale ten rozdział jest elementem strategicznym, czymś, bez czego historia nie mogłaby ruszyć. Teraz będzie się działo :)

      Usuń
    4. omg nie mów że Draco umrze ale wróci z zaświatów ... :D

      Usuń
  2. Cudowny rozdział, za końcówkę chyba zabiję, ale w sumie - Draco na 100% przeżyje, a jeżeli Cię zabije, to nie będę mogła czytać tak wspaniałego opowiadania. Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co widzę,nikt nie domyśla się dalszych wydarzeń. Nie mogę się doczekać aż przeczytacie następny rozdział ;) Będzie ciekawie.

      Usuń
  3. NIE NIE NIE NIE!!!!!!!!!
    CHOLERA!!!
    Nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że ten rozdział wzbudzi w was takie emocje :) Na to liczyłam.

      Usuń
  4. Nie, nie, nie, nie on nie może umrzeć! Mam nadzieję, że to fake. ;)
    Co do rozdziału to bardzo mi się podobał, tylko skończenie go w takim momencie jest nieludzkie!
    Alice i Blaise fajne połączenie, chociaż przyzwyczaiłam się już do paringu Blaise+Ginny, jednak będzie to fajne oderwanie od stereotypu.
    Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię paringu Blaise+Ginny. Jakoś mi to nie leży. Alice bardziej mi tu jakoś pasuje :)

      Usuń
    2. Mi się on nawet podoba, ale Alice z Blaise'm to, także fajne połączenie. ;)

      Usuń
    3. Nie planuję wielu scen z Blaisem i Alice. Pewnie razem będą tylko co jakiś czas. Ginny już niedługo znowu zawita do opowiadania :)

      Usuń
  5. Hmm... Draco nie zginął w wypadku samochodowym, to tylko taki żart. Specjalnie to zrobiłaś. Chcesz aby każdy czarodziej myślał, że Malfoy'a już nie ma. Po prostu wycofałaś go z akcji. A potem będzie taakie bum, wielki surprise : )

    Rozdział jak zwykle fantastyczny! : )
    Pozdrawiam Lily : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się jeszcze okaże ;) Nowy rozdział na dniach. Wszystko wyjaśni się bardzo szybko.

      Usuń
  6. No bez jaj....Idealnie dopasowany samochód do Malfoya,,,czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrałam go jakoś spontanicznie, nie musiałam nad tym długo myśleć ;) Malfoy to po prostu rasowy arystokrata, nie może jeździć byle czym.

      Usuń
  7. Jak mogłaś zakończyć w tym momencie?
    Mam nadzieję że nie zabiłaś Dracona... Normalnie proszę nie.
    Biedna Hermiona... wyobrażam sobie jak musiała cierpieć kiedy o tym usłyszała.

    Ja sama czułam się jakby ukłuło mnie coś w sercu... poważnie.
    Mam nadzieję że tak się nie stało...
    I podobało mi się to wspomnienie z urodzin Kruma... to właśnie wtedy Draco musiał się w niej zakochać.

    To dobrze że Hermiona nie jest sama w tak trudnej dla niej chwili.
    Dzięki temu ma zapewnioną opiekę i da mnie to jest wspaniały widok przyjaźni.

    Pozostaje czekać cierpliwie aż wszystko się wyjaśni i oby pozytywnie.
    Nie mogę się już doczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przyjemnie pisało mi się tę retrospekcję :) Może Draco nie tak od razu się zakochał, ale na pewno zauważył Hermionę. A ona jego, co widać było po jej dziwnych myślach. Z resztą Malfoy już tak działa na kobiety :) I ten czarny garnitur... Tak, przyznam się bez bicia. Uwielbiam garnitury!!!!

      Usuń
    2. P.s. ciągle chodzi mi po głowie jedna myśl.
      Kochana czy dałabyś zrobić taki trailer na zamówienie?
      Wciąż go oglądam i uważam że wyszedł ci wspaniale.

      Usuń
    3. Może i bym dała, ale dopiero po egzaminach albo nawet jeszcze później. W maju czeka mnie jeszcze zaliczenie projektu edukacyjnego.

      Usuń
    4. A gdybym miała zrobić zamówienie, to potrzebowałabym dokładnego opisu - jakie napisy, sceny itd. Szukanie obrazów i animacji do mojego filmu zajęło mnóstwo czasu.

      Usuń
    5. Nie ma problemu.
      Musiałabyś mi powiedzieć tylko jakie sceny byłyby najodpowiedniejsze i czego najlepiej szukać.
      wówczas ja bym na spokojnie coś wynalazła.

      Usuń
  8. Bardzo ładne zakończenie. Napięcie i te sprawy.. Ale Draco nie zginął prawda ? Napisał jej w liście, że obiecuje, że wróci, więc wróci. Ja to wiem. Mam też nadzieję, że miona bliżej zakumpluje się z Alice bo wydaje się ona serio fajną dziewczyną.. Ogólnie fantastyczne opowiadanie/rozdział/autorka. Czekam na wiecej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie wątpliwości wyjaśnią się w następnym rozdziale :) Co do Alice, jeszcze nie wiem jak będzie wyglądać jej relacja z Hermioną. W kolejnych częściach ich drogi odrobinę się rozejdą.
      Dziękuję za to stwierdzenie:,,ogólnie fantastyczne opowiadanie/rozdział/autorka". Takie komentarze podnoszą na duchu :)

      Usuń
  9. No wiesz co, w takim momencie zakończyć rozdział.xd
    To nie może być prawda by zmarł.
    Nie zrobisz nam tego,musi żyć ^^
    Blais i Alice fajnie coś nowego a nie ciągle Blais i Ginny.xd
    Czekam na kolejną notkę ze zniecierpliwieniem

    N.xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że paring Blaise+Alice się podoba :) Troszkę się obawiałam tego połączenia.

      Usuń
  10. o kur**! poryczałam się na końcu! dziewczynoo! :((((((( Draco żyje prawda...? on nie mógł zginąć... pisz szybko nowy rozdział!

    pozdrawiam, wampirek :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział wymaga jeszcze kilku poprawek. Pojawi się na dniach :)

      Usuń
  11. Alice to kolejna wprowadzona przez Ciebie postać,którą z miejsca polubiłam. Oprócz oczywiście nieskazitelnej urody, poraziła mnie swoim szczerym i ciepłym usposobieniem. Teraz nie dziwie się wcale,że Blaise właśnie w niej się zakochał. Spodobała mi się również retrospekcja z dnia w którym Hermiona miała okazję poznać tę dziewczynę. Przy okazji wyszło na jaw, że właśnie podczas tej pamiętnej imprezy Malfoy po raz pierwszy zainteresował się Hermioną. Ponadto, przyznał się, niechętnie bo niechętnie,ale jednak,że gryfonka mu się podoba. Myślę,że od tamtej pory Granger zaczeła go fascynować. A poza tym, Ty chyba koniecznie chcesz abym zeszła z tego świata na zawał. Nie jestem w stanie inaczej tego zinterpretować,skoro kończysz rozdział w TAKIM momencie! Jeżeli usiłowałaś w ten sposób wprowadzić napięcie w opowiadaniu, to teraz możesz sobie pogratulować,bo rewelacyjnie się spisałaś. Malfoy martwy?-No way!
    Zastanawiam się,czy jego wypadek nie był czasami zaplanowanym manewrem? Być może, Potter i Draco celowo zaimprowizowali śmierć ślizgona? Wersje prawdopodobnych wydarzeń mnożą się w mojej głowie niczym śnieg w zimie,ale jednego jestem pewna:On nie może umrzeć! No dobrze, dość tych dywagacji z mojej strony. Mam nadzieję,że wszystko się ułoży,a nasza biedna Hermiona zostanie w porę uspokojona, zanim do reszty pogrąży się w czarnej rozpaczy, lub co gorsza postanowi srobić coś ogromnie nierozsądnego.
    Tak więc, z rosnącym podekscytowaniem wyczekuję na wyjaśnienie tej jakże absorbującej mnie sytuacji.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to chciałam przekazać w retrospekcji. Fascynacja Draco Hermioną :) Dokładnie to!
      W następnym rozdziale wszystko szybko się wyjaśni. Jeszcze przez kilka dni potrzymam was w niepewności.

      Usuń
  12. Nie robisz nam tego, prawda? Nie zabijesz Dracona?
    To jakiś podstęp musi być, jestem tego pewna ;)

    Rozdział jest genialny, jedyne co mi nie pasowało, to sposób w jaki Alice poznała Kruma, wydaje mi się to lekko naciągane - wspólne eliminacje Beauxbatons i Durmstrangu? Trochę mi to nie pasuje.

    No cóż, poza tym czekam tylko na news, przez końcówkę tego rozdziału z jeszcze większym zniecierpliwieniem niż wcześniej ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tych eliminacji. Wymyślone na poczekaniu i właściwie mało ważne :) Po prostu jakoś musieli się znać.

      Usuń
  13. moze to plan tej dziewczyny ducha ;) czekam na nastepna czesc i odpowiedzi w nim zawarte ! fraglesik.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziewczyno, doprawdy jesteś zdrowo rąbnięta! Chora, jak nic! Jak mogłaś zakończyć ten rozdział w TAKIM momencie?! Jak w ogóle mogłaś go zakończyć w TAKI sposób?! Chora! Słyszysz?!

    Ale dobra, uspokoję się trochę i zacznę od początku, ok? Tak chyba będzie najlepiej...

    "Przecież umiem prowadzić samochód!" - te słowa nie wydawały mi się podejrzane! Dlaczego ktoś (Potter? Audrey?) aż tak martwił się o niego, że jeszcze zwrócił mu uwagę na temat prowadzenia samochodu? Czyżby naprawdę tak źle jeździł? A może jego myśli, wciąż skierowane w stronę Hermiony, sprowadziły na niego to nieszczęście? A może... to było ukartowane? Naprawdę nie wiem co o tym myśleć. I kurde! Kręcę się wokół zakończenia, a miałam mówić o początku! xD

    Przejdźmy do retrospekcji. Wbijająca w krzesło. Tak, pamiętam, że była już mowa o tym, że dziewczyny poznały się u Kruma, jednak nie sądziłam, że z tym wszystkim aż w takim stopniu powiązany jest Malfoy.
    Ale Alice... kolejna mądra, piękna dziewczyna, na którą można liczyć. Bardzo podobna do Hermiony. Chciałoby się wręcz powiedzieć, że jej lustrzane odbicie - nie licząc wyglądu, oczywiście. W końcu nawet jeśli chodzi o miłość, to obie uległy arystokratycznym, przystojnym Ślizgonom.
    Czarna suknia Granger. Wyobraziłam ją sobie. Taniec. I JEGO spojrzenie wbite tylko w NIĄ. Już wtedy... Wow!
    Zdarłby z niej kieckę! Niemożliwe, że ON to wtedy powiedział. Jeszcze zanim się ubzdryngolił. Nielogiczne po prostu, ale piękne.

    Rozmowa dziewczyn. Cóż, po tym w dalszym ciągu trzymam się zdania, że Alice jest bardzo podobna do Hermiony. I ja naprawdę nie wiem dlaczego, ale kolejna osoba - zaraz po Ginny i Audrey - mówi z sensem ("on zaczął być sobą"). Kochany Malfoy. Ba, kochany Zabini! Jaki ta dziewczyna ma na niego wpływ! Zmienił się nie do poznania! W końcu o kogoś się troszczy; nawet o dwie osoby. A może i o trzy? W końcu Dracon jest jego najlepszym przyjacielem...

    Brawo! Śmierciożercy za kratkami! Nawet nie wiesz jaki banan pojawił się na mojej twarzy po przeczytaniu tej wiadomości. Mina mi jednak szybko zrzedła. Do teraz nie pojmuję jak mogłaś zrobić Hermionie coś tak okropnego...? Ja wiem, że nasz przystojny, kochany Draco Malfoy (ależ dziwnie to brzmi... "kochany") żyje. Kryje się za tym jakaś tajemnica. Naprawdę jestem zdolna myśleć, że ta "śmierć" była ukartowana. Może słowa Audrey "zrób wszystko tak, jak ci mówiłam, a będzie dobrze" mają jakieś głębsze, ważniejsze przesłanie w tym wszystkim.

    Mam mętlik w głowie, jak zwykle, kurde! Wiem tylko, że ON żyje! I nie wmówisz mi, że jest inaczej. :)

    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Przepraszam jednocześnie, że musiałaś tak długo czekać na mój komentarz, jednak ja też miałam natłok zajęć w środę, zaś wczoraj - powrót do domu, ale i tak ze złym nastawieniem psychicznym na cokolwiek, więc nie miałam nawet siły czytać...
    Życzę powodzenia z chemią, fizyką, biologią, rozprawką, wszystkim. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po Twojej myśli. Tego Ci życzę. ;)

    No, to jeszcze raz powodzenia!
    A ja będę tu zaglądać co jakiś czas, jak zawsze. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tych wszystkich emocji zapomniałam o bardzo istotnym dla mnie fragmencie. Retrospekcja. Tuż po tym kiedy Hermiona schodzi ze sceny i wciąż czuje czyjś wzrok na sobie (o! przypomniał mi się teraz w ogóle jego list, w którym pisał, że zawsze kiedy będzie czuła czyjś wzrok na sobie, to pewnie będzie to właśnie on, tylko... tylko... kurde! Czy tu jest ten haczyk?! Że to będzie on, tylko w INNEJ POSTACI?! I to samo przecież mogło stać się w samochodzie! Eliksir! Zmiana! Kurde no! Za dużo tego! Zatłukę Cię kiedyś, wredoto jedna przerywająca w TAKICH momentach!) -> wracając do początku tego komentarza: myśli Granger kiedy w końcu GO zauważa "Dlaczego ten idiota musi tak wyglądać? Cholera, co ja wygaduję?! Przeklęty, arystokratyczny dupek w czarnym, wspaniałym garniturze! Przystojny jak jasna cholera!" - o tak! Za to Cię kocham, wiesz? Kocham facetów w garniturach, kocham! I teraz, wyobrażając sobie właśnie Dracona w czarnym jak smoła garniturze, z tymi blond włoskami i stalowymi tęczówkami... ach! Kocham ten moment! Jesteś wielka!

      No i... po co ja to dopisywałam?! Przypomniał mi się list i mam więcej wątpliwości i pytać niż pięć minut temu!
      Nie pozwól mi zbyt długo trwać w niepewności, proszę. :)

      Usuń
    2. Hah. Wiem, że jestem rąbnięta :) Sama się sobie dziwię, jak mogłam wymyślić coś takiego.
      "Przecież umiem prowadzić samochód!" Hmm... Użyłam tego, że może odrobinę was naprowadzić. W następnym rozdziale wszystko się rozjaśni. Chyba nawet w pierwszym akapicie tekstu ;P
      Retrospekcja... Ahh. Jestem z niej tak zadowolona. Bardzo lekko mi się ją pisało.
      Alice. To tylko postać przejściowa. Nie będzie jej zbyt wiele. Może później, ale jak na razie nie będzie odgrywać mega dużej roli :)
      Sukienka. Haha. Użyłam tego specjalnie. Lubię takiego Dracona, który nie panuje nad sobą.
      Fragment retrospekcji z toastem... Jeju, strasznie chciałam, żeby się spodobał. W głowie miałam już stworzony obraz tej sceny. Osobiście uwielbiam garnitury. Po prostu kocham :)
      W tym wspomnieniu nie ma jakieś dużego, znaczącego ,,haczyka". Jest on w innym fragmencie tego rozdziału, ale dostrzeżesz to dopiero za kilka rozdziałów :)
      Rozdział 22 pojawi się prawdopodobnie jeszcze dzisiaj :) Zapraszam

      Usuń
  15. Jasna cholera! To jakiś żart!! Draco nie mógł umrzeć!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie niesamowitą motywacją do pisania. Nawet ten najkrótszy!
Komentarze pod zakończonymi opowiadaniami również są czytane :)
Dziękuję za każdą minutę poświęconą na wyrażenie własnej opinii.

Zapraszam do kontaktowania się ze mną na Ask'u ( http://ask.fm/edgeblue ) oraz drogą mailową ( edge.blue@onet.pl )