,,Śmierć nie rzuca się na odważnych, staje tylko naprzeciw nich jak zły pies i patrzy zielonymi oczyma: czy nie zmrużą powieki."
Bolesław Prus
Na
Pokątnej panowała nieprzenikniona ciemność. Tylko w jednym oknie, od strony
Nokturnu paliło się światło. Podarte zasłony zakrywały toczące się w środku
wydarzenia. Dwie osoby siedziały na krzesłach, naprzeciw ściany. Brunet i
blondyn rozmawiali ze sobą przyciszonymi głosami, a zaraz obok nich unosiła się
zjawa. Kobieta o jasnych włosach przysłuchiwała się w milczeniu wymianie zdań.
- Muszę
się stąd jak najszybciej wynieść, Aud. Liczy się każda minuta. Wszystko musi
być idealnie wymierzone - ślizgon zerwał się i zaczął kręcić po pomieszczeniu.
- Zrób
wszystko tak, jak ci mówiłam, a będzie dobrze - głos ducha był ciepły i
przyjemny. Tylko oczy przezroczystej dziewczyny zdawały się być odrobinę
przerażające. Paliły się w nich jakieś dziwne iskry, jak u mordercy.
- Nie
wiem, czy to dobry pomysł, żebyś zmieniał kryjówkę - odezwał się chłopak w
okularach. Głos drżał mu nieco pod wpływem chłodu, bijącego od zjawy.
- Daj
spokój. Dam sobie radę - Draco energicznie stawiał kroki. W jego ciało wróciła
siła, a entuzjazm wręcz rozsadzał go od
środka. Rzucił kilka słów w stronę Audrey, skinął głową do Pottera i ruszył w
stronę drzwi. W korytarzu zarzucił na ramiona czarny płaszcz. Wychodząc,
usłyszał jeszcze czyjś głos.
-
Spokojnie, do cholery! Przecież umiem prowadzić samochód! - wrzasnął, odwracając
się na moment. Kilka sekund później teleportował się do Londynu z cichym
pstryknięciem.
***
Na tle oświetlonego korytarza stała
szczupła, wysoka blondynka o ciemnych,
niebieskich oczach. Uśmiechała się delikatnie, pokrzepiająco, jakby chciała
złagodzić atmosferę. Złapała Hermionę za nadgarstek i wciągnęła do środka
pewnym ruchem. Gryfonka znalazła się w progu małego, przytulnego salonu, który
pogrążony był częściowo w mroku. Jedynie kominek posyłał odrobinę światła na
długą, czerwoną kanapę i dwa fotele. Na stoliku do kawy stały trzy filiżanki z
parującym płynem, a na podłodze walały się jakieś stare gazety. Brązowowłosa
odwróciła się, dostrzegając przy zamkniętych już drzwiach całującą się parę.
Natychmiast odwróciła wzrok, chcąc dać Blaise'owi i jego dziewczynie odrobinę
prywatności. Dodatkowo ten widok wzbudzał w niej samej mieszane uczucia. Za
bardzo przypominał jej Dracona. Za bardzo rozrywał jej serce na kawałki.
Jednocześnie czuła się tak, jakby była ofiarą, uciekinierem , osobą, którą
trzeba wiecznie się zajmować. Wiedziała, że Draco chciał dla niej jak
najlepiej, prosząc Blaise'a o przysługę, ale to wszystko napawało ją dziwnymi
uczuciami. Tęsknota za Malfoyem potęgowała pozostałe emocje. Gdyby mogła choć
przez chwilę znaleźć się w Jego ramionach...
- Witaj,
Hermiono - usłyszała za sobą kobiecy, delikatny głos. Odwróciła się, wpadając
jednocześnie w objęcia Alice.
- Cześć
- odpowiedziała, odsuwając się od znajomej. Nie widziały się od kilku miesięcy,
a blondynka w ogóle się nie zmieniła. Tak samo długie, lśniące włosy, szczupłe
nogi, pełne usta i uspokajający uśmiech. Hermiona przypomniała sobie dzień, w
którym poznała tę dziewczynę. Mimo że wspomnienie te było tak odległe, wciąż
widziała je wyraźnie. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że będzie miała okazję
spotkać tę dziewczynę ponownie. Jak dziwnie zbudowane jest nasze życie? Ścieżki
przecinają się w najbardziej niespodziewanych momentach. Podobno najlepsze przychodzi nieoczekiwanie...
***
Był środek lata, w rezydencji Wiktora
Kruma na południu Włoch zbierało się coraz więcej gości. Hermiona stała na
tarasie, zaciskając palce na kieliszku z czerwonym winem. Obserwowała
zachodzące nad horyzontem słońce, starając się nie myśleć o tym, czego się
dowiedziała. Serce nadal krwawiło, mimo zastraszającej ilości alkoholu, którą
zdążyła już w siebie wlać. Przerażona twarz Rona wciąż nie dawała jej spokoju.
Przyłapała ich dwa dni temu w swoim własnym mieszkaniu, które odwiedziła tylko
na godzinę, by zabrać sukienkę na przyjęcie u Wiktora. Co za zrządzenie losu? Harry
siłą wypchnął ją z domu w Dolinie Godryka, by choć przez chwilę się rozluźniła,
a okazało się, że konsekwencje nie są zbyt przyjemne. Westchnęła, powstrzymując
napływające do oczu łzy. Dlaczego akurat ją musiały spotykać takie rzeczy? Czy
nie była już dość zahartowana? Tyle lat radziła sobie z prawdziwym złem, a
teraz zwykła zdrada tak nią targała...
- Wszystko w porządku, Hermiono?
- poczuła silne, męskie dłonie na swoich ramionach. Odwróciła się do Wiktora,
posyłając mu blady uśmiech. Nie, jest fatalnie i niestabilnie - chciała
odpowiedzieć. W ostatniej chwili przygryzła wargę. Nie chciała psuć humoru
solenizantowi.
- Nie wiem, czy dobrze zrobiłam,
przychodząc tutaj - powiedziała, spuszczając głowę. Nie chciała by jej
przyjaciel zauważył, co właśnie się z nią dzieje.
- Co ty wygadujesz? Jesteś tu
najważniejszym gościem. Gdyby nie ty, zginąłbym w tym tłumie - chłopak złapał
brązowowłosą za rękę i obrócił w stronę ogrodu, gdzie zebrała się już spora
grupa osób. Większość z nich wyglądała jak nadęci, zadufani w sobie
arystokraci. Kobiety ubrane w pastelowe, dopasowane sukienki, mężczyźni w
czarnych jak noc, ponurych garniturach.
- Nie przesadzaj. Jesteś duszą
towarzystwa - Hermiona zaczęła bawić się swoim kieliszkiem. Jednocześnie
obserwowała kręcących się niedaleko ludzi. Wszyscy zdawali się być tacy
szczęśliwi. A ona jedna była tu niepotrzebna, niepasująca, pogrążona, smutna...
- Połowy tych ludzi nawet nie
znam! Moja matka kazała zaprosić tu niektórych. Przecież jesteśmy ważnymi osobistościami
- Wiktor uniósł ręce, naśladując gesty swojej rodzicielki. Hermiona uśmiechnęła
się, wiedząc, że rodzina Kruma pragnęła pokazać się od najlepszej strony. To
urodzinowe przyjęcie było pierwszym, dużym wydarzeniem tego roku. Nie brakowało
tu nauczycieli, znanych graczy z magicznego świata i ,,przyjaciół"
rodziny. Nieliczni byli prawdziwymi, oddanymi znajomymi Wiktora.
- To tylko jeden wieczór,
wytrzymasz - gryfonka ścisnęła mu rękę w przepełnionym rozbawieniem geście
pocieszenia.
- Herm, tu nie ma nic śmiesznego.
Popatrz, tam w kącie ogrodu stoi nie kto inny, jak... - Wiktor położył dłonie
na jej talii i obrócił we właściwym kierunku. Hermiona podążyła za jego
wzrokiem i zamarła, dostrzegając stojącą do nich tyłem postać. Serce na chwilę
przestało krwawić, a na miejsce tego uczucia pojawiła się wściekłość, buzująca
w żyłach jak lawa.
- Draco Malfoy - skończyła za
niego. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Co tu robił ten człowiek? Przecież to
śmierciożerca? Myśli wirowały w jej głowie, jak opętane. Blondyn był pogrążony
w rozmowie z jakąś dziewczyną. Dałaby się pokroić za to, że na jego twarzy
gościł prawdopodobnie ironiczny uśmiech zdobywcy. Ogień palił ją od środka, a
skóra stała się za ciasna na wszystko, co w niej teraz siedziało.
- Moja matka kazała mi go
zaprosić. Podobno ma to pomóc w jej pracy - syknął ze złością Krum.
- Chyba żartujesz?! - Hermiona
jeszcze mocniej zacisnęła palce na nóżce kieliszka. Jeszcze chwila, a szkło
złamałoby się w jej dłoni, jak zapałka.
- Gdyby to ode mnie zależało,
dawno bym go stąd wywalił - chłopak skrzywił się, patrząc na Malfoya, który
kokietował właśnie kolejną dziewczynę.
- Co on w ogóle robi przy
ludziach? Ostatnio przeczytałam w Proroku, że się ukrywa.
- Ogłosił, że wraca na miesiąc,
może dwa, później się wyprowadza - Wiktor w końcu odwrócił wzrok od swojego
niechcianego gościa.
- Chociaż tyle. Pewnie nie wróci
już do Hogwartu - Hermiona uśmiechnęła się na myśl o ukochanej szkole bez
irytującego ślizgona. Wszystkie docinki z jego strony podczas roku szkolnego
dawały się jej we znaki.
- Chodź, przedstawię cię komuś -
Krum wziął brązowowłosą pod ramię i ruszył wzdłuż tarasu. Zeszli po marmurowych
schodach, prosto do ogrodu i skierowali się w stronę jakiejś młodej dziewczyny,
która stała samotnie przy fontannie. Odwróciła się do nich ze szczerym, wesołym
uśmiechem, który od razu spodobał się gryfonce.
- Hermiono, to Alice Blanchard.
Alice, Hermiona Granger - dziewczyny wymieniły uściski dłoni.
- Słyszałam o tobie bardzo wiele
- blondynka odezwała się z delikatnym, francuskim akcentem. Hermiona skrzywiła
się w duchu, domyślając się, co zaraz powie dziewczyna. Ta słynna Granger,
przyjaciółka Pottera... Tak bardzo tego nienawidziła. Ile by dała by zniknąć,
zapaść się pod ziemię.
- Mam nadzieję, że same dobre
rzeczy - Hermiona przywołała uśmiech na usta, chcąc zamaskować uczucia, które
nią targały. Dobra mina do złej gry...
- O tak! Wiktor opowiadał mi o
tobie. Pozwól, że zacytuję. Najpiękniejsza gryfonka w dziejach magicznego
świata - roześmiała się, posyłając spojrzenie Krumowi. Hermiona zarumieniła się
nieco i również skierowała wzrok na chłopaka. Słowa Alice pozytywnie ją
zaskoczyły. Jednocześnie myślała o tym, że ludzie nareszcie zaczynają
postrzegać ją inaczej.
- Alice, nie wiem ile masz
jeszcze tych cudownych cytatów, ale lepiej zaprzestań je wypowiadać - chłopak
skrył się za lampką wina, na co dziewczyny zareagowały śmiechem.
- Przestań być taki skryty,
kochany - Alice dotknęła ramienia Wiktora swoją bladą dłonią.
- Ktoś mnie woła. Poradzicie
sobie beze mnie? - rzucił nagle Krum i zniknął w tłumie. Doskonale wiedziały,
że udawał i po prostu chciał uciec.
- Co za nieśmiałość... -
blondynka odwróciła się do Hermiony z nieukrywanym rozbawieniem.
- Szkoda, że Wiktor nie wspominał
mi o tobie. Skąd się znacie? - brązowowłosa zaczęła rozmowę, chcąc choć chwilę
spędzić w miłym towarzystwie.
- Uczę się w Beauxbatons, na przedostatnim roku.
Poznaliśmy się Krumem na eliminacjach do Turnieju Trójmagicznego. Spomiędzy
naszych dwóch szkół wybierano drogą konkursu osoby najbardziej odpowiednie na
przedstawicielstwo. Miało to miejsce kilka miesięcy przed zmaganiami, u nas, we
Francji. Zakumplowaliśmy się odrobinę i od tamtego czasu korespondowaliśmy i
widywaliśmy się w wolnym czasie - Alice mówiła melodyjnym głosem, który
uspokajał zszargane nerwy Hermiony.
- Przyjechałaś tu specjalnie z
Francji?
- Tak, to jedyna okazja tego
lata, by zobaczyć Wiktora. Resztę wakacji spędzam w Szwajcarii.
- Ciężko się z nim komunikować,
też to znam. Brakuje mu czasu nawet na oddychanie - Hermiona wypiła łyk wina, przesuwając wzrokiem
po otaczającym ją tłumie.
- Taki już jest... - westchnęła
blondynka.
Rozmawiały jeszcze przez chwilę.
Hermionie wydawało się, że zna Alice od wielu lat. Tematy, które poruszały były
tak różne i jednocześnie przyjemne. Od razu wiedziała, dlaczego Krum tak
polubił tę dziewczynę. Posmutniała odrobinę, gdy blondynka została porwana na
parkiet i znikła jej z oczu. Hermiona ruszyła na spacer po ogrodzie, delektując
się promieniami słońca, rzucającymi się jej na twarz. Wirował wokół niej ogrom
myśli. Ron... Dlaczego jej to zrobił? Czy była dla niego niewystarczająca? Co
takiego zrobiła źle?
Nagle poczuła silne dłonie na swojej talii.
Wiktor poprowadził ją przez tłum, prosto na parkiet, gdzie wirowało już kilka
par. Jak na zawołanie z magicznych głośników popłynęła piosenka, przy której
tańczyli na balu po Turnieju Trójmagicznym. Hermiona uśmiechnęła się
mimowolnie, gdy Krum przechylił ją na ramieniu. Po chwili uniósł ją w
powietrzu, zwracając uwagę połowy zebranych osób. Wszyscy patrzyli na
przepiękną brązowowłosą kobietę, która ze śmiechem poruszała się wśród innych
par. Przyciągała wzrok każdego, bez wyjątku. Czarna, długa do ziemi sukienka
doskonale podkreślała jej urodę. Gracja, z jaką się poruszała była wręcz wyzywająca,
a spojrzenie wysyłało w powietrze iskry.
- Wszyscy na ciebie patrzą -
szepnął jej Krum do ucha, jednocześnie wykonując kolejną skomplikowaną figurę. Oboje byli dobrzy w tańcu, co
widzieli z pewnością ciekawscy goście.
- Nie przeszkadza mi to -
odpowiedziała, po czym zakręciła się w koło, wzbudzając swoją sukienkę do
życia. Czarny materiał zawirował, gdy przez chwilę znalazła się poza zasięgiem
ramion Kruma. Gdy ponowie się w nich znalazła, muzyka ucichła jak w teatralnym
zakończeniu. Na jej miejsce pojawiły się głośne oklaski zebranych. Spory tłum
okrążał parkiet i przypatrywał się widowisku. Tancerze ukłonili się ze
śmiechem, po czym zeszli do ogrodu. Tam Wiktor został porwany przez swoją
matkę. Nie zepsuło to Hermionie humoru. Krążyła między gośćmi, odprowadzana
wzrokiem wszystkich mężczyzn. Wiedziała, że Wiktor zatańczył z nią w ten sposób
specjalnie. To zawsze dodawało jej pewności siebie.
Doszła na skraj ogrodu i oparła się o mur.
Czuła jakieś palące uczucie na plecach już od momentu rozpoczęcia tańca, ale
bała się odwrócić, by zobaczyć co tak na nią działa. Trwała przez kilka minut
wpatrzona w zachód słońca, po czym nabrała powietrza i obróciła się na pięcie.
Wszystko w niej zamarło, gdy dostrzegła, czyje oczy są w nią wlepione. Draco
Malfoy stał w cieniu drzewa, trzymając kieliszek z białym winem. Nie odrywał
wzroku od Hermiony nawet na sekundę. W jego stalowych tęczówkach czaiły się
jakieś dziwne iskry, które nie przeraziły, a poruszyły brązowowłosą. Czuła się
jak sparaliżowana, nie mogła odwrócić się w inną stronę. Jej myśli stały się
abstrakcyjne, rozbuchane i nie do końca poukładane. Dlaczego ten idiota musi
tak wyglądać? Cholera, co ja wygaduję?! Przeklęty, arystokratyczny dupek w
czarnym, wspaniałym garniturze! Przystojny jak jasna cholera! Przecież to
Malfoy! Zamknij się! Niech przestanie pożerać mnie wzrokiem! Nagle stało się
coś, czego w ogóle się nie spodziewała. Draco uniósł kieliszek i skinął głową w
jej stronę. Później przytknął szkło do swoich warg, wzbudzając dreszcze na
ciele Hermiony, która dumnie odpowiedziała na jego toast, po czym odwróciła się
i znikła w tłumie.
***
Hermiona usiadła na kanapie,
odbierając od Alice filiżankę z herbatą. Blondynka opadła obok niej, dając znak
Blaisowi, by poszedł na górę. Chłopak posłusznie wykonał jej polecenie,
wiedząc, że jego dziewczyna chce porozmawiać z gryfonką sam na sam. Gdy zostały
w salonie we dwójkę, brązowowłosa upiła łyk gorącego napoju i zamknęła oczy.
Zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać dopiero, gdy jej mięśnie się rozluźniły.
Zmartwienia całego dnia spłynęły na jej ciało. Wspomnienia, doznania, troski, treść
listu zlewały się w nieokrzesaną całość. Hermiona wcale nie miała ochoty jej
roztrząsać. Teraz chciała tylko przetrwać kolejny dzień. Już jutro miała być na
powrót w Hogwarcie. Jutro, szesnastego stycznia będzie znów w domu.
-
Miło cię widzieć po takim czasie - głos Alice był tak samo kojący i spokojny,
jak latem.
-
Mi ciebie również - Hermiona uśmiechnęła się blado.
-
Gdy tylko dowiedziałam się o waszej sytuacji poprosiłam Diabła, by cię tu
przyprowadził. Wciąż pamiętam cię z tamtego wieczora. Nie dziwię się, że Draco
oszalał na twoim punkcie. Gdybyś tylko słyszała, jaka kłótnia miała miejsce pod
koniec imprezy.
-
O czym mówisz? - gryfonka odwróciła wzrok, w stronę Alice. Nie do końca wiedziała o co jej chodzi.
-
Podczas urodzin Kruma Malfoy cię widział.
-
Tak, wiem. Wpatrywał się we mnie jak ostatni idiota - Hermiona uśmiechnęła się
na to wspomnienie. Gdyby wtedy wiedziała, że szykował się na walkę z mrocznym
znakiem...
-
Blaise widział tę sytuację z boku i później spytał o to Smoka. Wyszło tak, że
byłam przy tej rozmowie. Draco wypierał się po mistrzowsku od zarzutów. Mówił,
że wcale cię nie widział. Ale my mieliśmy własną wersję wydarzeń. Wyglądałaś
pięknie w tej czarnej sukni, szczególnie podczas tańca. Doprowadziliśmy Malfoya
na skraj cierpliwości i w końcu się przyznał...
-
Do czego? - gryfonka słuchała uważnie. Pamiętała ten wieczór, to uczucie, gdy
na nią patrzył...
-
Powtórzę jego własne słowa. Moja wina, że ta Granger wyglądała tak wyzywająco?!
Gdybym nie był sobą, a ona sobą, zerwałabym z niej tę sukienkę - Alice parsknęła
śmiechem - Upił się potem tak bardzo, że Blaise musiał pomagać mu iść.
-
Nigdy mi o tym nie wspominał - Hermiona uśmiechnęła się, przywołując obraz
Dracona.
-
To był pierwszy dzień, w którym się złamał. Diabeł zapisał to nawet w
kalendarzu - Alice roześmiała się - Nie znam Malfoya zbyt dobrze, ale tamtego
wieczora zauważyłam, że gdy cię zobaczył, coś w nim oszalało. Musiał jednak
trochę poczekać, żeby to obudzić. No i widzisz, jesteś tu teraz.
***
Blaise leżał na łóżku, patrząc
nieobecnym wzrokiem na sufit. Czuł jak zmęczenie odbiera mu kontrolę nad
wszystkim. Musiał jednak wytrwać do momentu pojawienia się Alice. Błądził więc
myślami w zupełnie innym świecie. Przypominał sobie dzień, w którym poznał
swoją dziewczynę, letni wieczór w ogrodzie Wiktora Kruma. Na tamtą imprezę
zaprowadziło go zrządzenie losu. Mało brakowało, a nigdy by się tam nie
znalazł. Tymczasem zastanawiał się teraz, o czym rozmawiają na dole te dwie
dziewczyny. Jedną z nich kochał, na punkcie drugiej oszalał jego przyjaciel. Skomplikowane,
niedorzeczne, ale prawdziwe. Życie ich obojga zmieniło tory. Blaise uśmiechnął
się, słysząc skrzypienie schodów na korytarzu. Po chwili w drzwiach pojawiła
się blondynka o oczach, które przypominały mu głębię oceanu. Co by było, gdyby
jej nie poznał?
-
Zaprowadziłam ją do sypialni. Była wykończona - Alice usiadła na brzegu łóżka i
przeciągnęła się delikatnie. Wyglądała jak morska nimfa, co wiele razy jej
mówił.
-
I jak z nią? Mam nadzieję, że trochę się uspokoiła - Blaise podniósł się do pozycji
siedzącej i wbił wzrok w dziewczynę, która odwróciła głowę w jego stronę.
-
Jest dobrze. Udało mi się trochę ją pocieszyć i nastroić.
-
Jesteś niesamowita. Dziękuję ci - Zabini usiadł obok Alice i chwycił jej dłoń.
-
Pamiętasz dzień, w którym mnie poznałeś? - spytała nagle, patrząc mu w oczy.
-
Oczywiście, że tak. Urodziny Wiktora Kruma - odpowiedział, przyciągając ją do
siebie i oplatając ramieniem.
-
Nie przypuszczałam, że ta piękna, mądra dziewczyna zakocha się w takiej osobie,
jak Malfoy.
-
Wielu rzeczy wtedy nie przewidywaliśmy, Alice. Kto z nas myślał, że teraz
będziemy razem?
-
Jak on to przyjął? Myślałam, że będzie wściekły.
-
Możesz mi nie uwierzyć, ale życzył nam szczęścia. On oszalał, Alice. Po prostu
odebrało mu rozum.
-
On nie oszalał, Diable. On zaczął być sobą.
***
Brązowowłosa zeszła po schodach do
salonu. Usiadła obok Blaise'a, który był pogrążony w czytaniu gazety. W
pierwszej chwili nawet nie zwrócił na nią uwagi. Wydawał się być skupiony na własnych
myślach.
-
Cześć - przywitał się nagle, na chwilę przenosząc wzrok na dziewczynę. Coś w
jego oczach było niepokojące.
-
Cześć - odparła, zerkając na Proroka Codziennego, którego trzymał w dłoniach.
-
Na stole masz ciekawy artykuł - Alice weszła do pokoju, niosąc w dłoniach tacę
ze śniadaniem. Jej głos był wesoły, a ruchami nie zdradzała żadnego
zdenerwowania, co odrobinę podniosło Hermionę na duchu. Blondynka wskazała
zachęcająco skrawek papieru wycięty z gazety. Gryfonka sięgnęła po niego
niepewnie, czując, że to, co zobaczy może być niezbyt przyjemne. Przysunęła
pergamin do siebie.
Kolejni
śmierciożercy za kratkami.
10 stycznia
przeprowadzona została akcja Ministerstwa Magii na ulicy Pokątnej oraz
Śmiertelnego Nokturnu. Wyłapano kolejnych sprzymierzeńców Czarnego Pana.
Zostali wtrąceni do Azkabanu zaraz po dokładnym przesłuchaniu. W działaniach
nikt nie zginął, co jest pierwszą taką sytuacją od wielu miesięcy. Czyżby
śmierciożercy tracili temperament?
Niepotwierdzone
źródła dodają, że Ministerstwu pomaga kilku anonimowych świadków koronnych. Nie
znane są żadne nazwiska, ale z pewnością mamy tu do czynienia z
profesjonalistami, którzy zostaną nagrodzeni przez magiczny świat.
Mimo starań naszej
redakcji, nie zdobyliśmy informacji o innych planowanych akcjach. Wszystko
owiane jest tajemnicą.
Skończyła
czytać i z zamiarem odłożenia artykułu pochyliła się do przodu. Słyszała o
akcji od Ginny, żadna z tych informacji nie była znacząca. Ktoś zatrzymał
jednak jej dłoń w połowie drogi.
-
Zerknij, co jest na odwrocie - Blaise zmusił ją, by ponownie przyciągnęła do
siebie kartkę. Zrobiła to, czując jak serce podchodzi jej do gardła. Nie
wiedział, czego się spodziewać. Po minach towarzyszy nie udało jej się nic
zrozumieć.
Nieszczęśliwy
wypadek na przedmieściach Londynu!
Dzisiejszej nocy, 16 stycznia miał miejsce
tragiczny wypadek. Doszło do zderzenia dwóch samochodów na mugolskiej ulicy
Aligtonstreet. Jak udało nam się ustalić zginął w nim poszukiwany od wielu
miesięcy Dracon Malfoy, który kierował czarnym Jaguarem. Zgon nastąpił w wyniku
rozległych obrażeń. Nie udało nam się skontaktować ze Szpitalem Świętego Munga.
Informacje o ciele Malfoya Juniora okryte są tajemnicą, żaden z lekarzy nie
odpowiada na pytania.
---
Nie udało mi się poprawić całego rozdziału, który miał oryginalnie 12 stron. Postanowiłam więc go podzielić na dwa. Jednocześnie trochę podsyciłam atmosferę. Nie wiem kiedy pojawi się następny post, bo muszę wprowadzić drobne zmiany, a czasu mam na prawdę mało. Planuję jednak opublikować rozdział 22 jeszcze w tym tygodniu.
Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za zakończenie tego rozdziału. Martwcie się, martwcie co teraz będzie... Śmierć, śmierć, śmierć. Tak, pewnie tylko to wam teraz pulsuje w głowach. Zostawię was z niepewnością. Tak jest ciekawiej.
Przepraszam, że nie powiadamiam o tym poście, tak jak zwykle to robię, ale dziś po prostu nie mam już czasu. Czeka na mnie rozprawka, chemia, fizyka, biologia itd....
że co prosze?!
OdpowiedzUsuńno chyba nie!
przecież on nie jechał samochodem! on sie teleportował!
to pewnie Tom! to nie może być Draco! ja się (i Ciebie zresztą też) zabije!
znajde , udusze, pocwiartuje, wypatrosze , zabije!
to nie może być taki koniec :/ zresztą ma się skończyc "i żyli długo i szczęsliwie" ...
to nie możliwe..
czuje że bedzie źle.. Hermiona, nie wiedząc że Draco żyje(bo on żyje! ) załamie się :x
no ale Draco jej się pokaże :3
tak :D
czekam na next ;p
i do piątku! :D
Pozdrawiam M.
Nie zamierzam jeszcze kończyć tego opowiadania. To jeszcze nie koniec,bez obaw.
UsuńCo do samochodu. Gdy Draco wychodzi z Motelu mówi coś o aucie ;) Szczegóły,szczegóły i raz jeszcze szczegóły. Weź pod uwagę emocje Dracona itd. Długo nie będę was trzymać w niepewności. W następnym rozdziale wszystko się okaże.
A ja zamiast się wysilić i napisać coś od siebie... Zgodzę się w 183749248291038628204729262910373999962817282629101 % z M.
UsuńTyyyyyy zła istoto !!!!
Haha :) Wiem, jestem zła! Ale ten rozdział jest elementem strategicznym, czymś, bez czego historia nie mogłaby ruszyć. Teraz będzie się działo :)
Usuńomg nie mów że Draco umrze ale wróci z zaświatów ... :D
UsuńCudowny rozdział, za końcówkę chyba zabiję, ale w sumie - Draco na 100% przeżyje, a jeżeli Cię zabije, to nie będę mogła czytać tak wspaniałego opowiadania. Życzę weny!
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę,nikt nie domyśla się dalszych wydarzeń. Nie mogę się doczekać aż przeczytacie następny rozdział ;) Będzie ciekawie.
UsuńNIE NIE NIE NIE!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCHOLERA!!!
Nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
czekam na nn
Wiedziałam, że ten rozdział wzbudzi w was takie emocje :) Na to liczyłam.
UsuńNie, nie, nie, nie on nie może umrzeć! Mam nadzieję, że to fake. ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to bardzo mi się podobał, tylko skończenie go w takim momencie jest nieludzkie!
Alice i Blaise fajne połączenie, chociaż przyzwyczaiłam się już do paringu Blaise+Ginny, jednak będzie to fajne oderwanie od stereotypu.
Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam A.
Nie lubię paringu Blaise+Ginny. Jakoś mi to nie leży. Alice bardziej mi tu jakoś pasuje :)
UsuńMi się on nawet podoba, ale Alice z Blaise'm to, także fajne połączenie. ;)
UsuńNie planuję wielu scen z Blaisem i Alice. Pewnie razem będą tylko co jakiś czas. Ginny już niedługo znowu zawita do opowiadania :)
UsuńHmm... Draco nie zginął w wypadku samochodowym, to tylko taki żart. Specjalnie to zrobiłaś. Chcesz aby każdy czarodziej myślał, że Malfoy'a już nie ma. Po prostu wycofałaś go z akcji. A potem będzie taakie bum, wielki surprise : )
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle fantastyczny! : )
Pozdrawiam Lily : )
To się jeszcze okaże ;) Nowy rozdział na dniach. Wszystko wyjaśni się bardzo szybko.
UsuńNo bez jaj....Idealnie dopasowany samochód do Malfoya,,,czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńDobrałam go jakoś spontanicznie, nie musiałam nad tym długo myśleć ;) Malfoy to po prostu rasowy arystokrata, nie może jeździć byle czym.
UsuńJak mogłaś zakończyć w tym momencie?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że nie zabiłaś Dracona... Normalnie proszę nie.
Biedna Hermiona... wyobrażam sobie jak musiała cierpieć kiedy o tym usłyszała.
Ja sama czułam się jakby ukłuło mnie coś w sercu... poważnie.
Mam nadzieję że tak się nie stało...
I podobało mi się to wspomnienie z urodzin Kruma... to właśnie wtedy Draco musiał się w niej zakochać.
To dobrze że Hermiona nie jest sama w tak trudnej dla niej chwili.
Dzięki temu ma zapewnioną opiekę i da mnie to jest wspaniały widok przyjaźni.
Pozostaje czekać cierpliwie aż wszystko się wyjaśni i oby pozytywnie.
Nie mogę się już doczekać.
Bardzo przyjemnie pisało mi się tę retrospekcję :) Może Draco nie tak od razu się zakochał, ale na pewno zauważył Hermionę. A ona jego, co widać było po jej dziwnych myślach. Z resztą Malfoy już tak działa na kobiety :) I ten czarny garnitur... Tak, przyznam się bez bicia. Uwielbiam garnitury!!!!
UsuńP.s. ciągle chodzi mi po głowie jedna myśl.
UsuńKochana czy dałabyś zrobić taki trailer na zamówienie?
Wciąż go oglądam i uważam że wyszedł ci wspaniale.
Może i bym dała, ale dopiero po egzaminach albo nawet jeszcze później. W maju czeka mnie jeszcze zaliczenie projektu edukacyjnego.
UsuńA gdybym miała zrobić zamówienie, to potrzebowałabym dokładnego opisu - jakie napisy, sceny itd. Szukanie obrazów i animacji do mojego filmu zajęło mnóstwo czasu.
UsuńNie ma problemu.
UsuńMusiałabyś mi powiedzieć tylko jakie sceny byłyby najodpowiedniejsze i czego najlepiej szukać.
wówczas ja bym na spokojnie coś wynalazła.
Bardzo ładne zakończenie. Napięcie i te sprawy.. Ale Draco nie zginął prawda ? Napisał jej w liście, że obiecuje, że wróci, więc wróci. Ja to wiem. Mam też nadzieję, że miona bliżej zakumpluje się z Alice bo wydaje się ona serio fajną dziewczyną.. Ogólnie fantastyczne opowiadanie/rozdział/autorka. Czekam na wiecej :D
OdpowiedzUsuńWszystkie wątpliwości wyjaśnią się w następnym rozdziale :) Co do Alice, jeszcze nie wiem jak będzie wyglądać jej relacja z Hermioną. W kolejnych częściach ich drogi odrobinę się rozejdą.
UsuńDziękuję za to stwierdzenie:,,ogólnie fantastyczne opowiadanie/rozdział/autorka". Takie komentarze podnoszą na duchu :)
No wiesz co, w takim momencie zakończyć rozdział.xd
OdpowiedzUsuńTo nie może być prawda by zmarł.
Nie zrobisz nam tego,musi żyć ^^
Blais i Alice fajnie coś nowego a nie ciągle Blais i Ginny.xd
Czekam na kolejną notkę ze zniecierpliwieniem
N.xd
Cieszę się, że paring Blaise+Alice się podoba :) Troszkę się obawiałam tego połączenia.
Usuńo kur**! poryczałam się na końcu! dziewczynoo! :((((((( Draco żyje prawda...? on nie mógł zginąć... pisz szybko nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, wampirek :*
Rozdział wymaga jeszcze kilku poprawek. Pojawi się na dniach :)
UsuńAlice to kolejna wprowadzona przez Ciebie postać,którą z miejsca polubiłam. Oprócz oczywiście nieskazitelnej urody, poraziła mnie swoim szczerym i ciepłym usposobieniem. Teraz nie dziwie się wcale,że Blaise właśnie w niej się zakochał. Spodobała mi się również retrospekcja z dnia w którym Hermiona miała okazję poznać tę dziewczynę. Przy okazji wyszło na jaw, że właśnie podczas tej pamiętnej imprezy Malfoy po raz pierwszy zainteresował się Hermioną. Ponadto, przyznał się, niechętnie bo niechętnie,ale jednak,że gryfonka mu się podoba. Myślę,że od tamtej pory Granger zaczeła go fascynować. A poza tym, Ty chyba koniecznie chcesz abym zeszła z tego świata na zawał. Nie jestem w stanie inaczej tego zinterpretować,skoro kończysz rozdział w TAKIM momencie! Jeżeli usiłowałaś w ten sposób wprowadzić napięcie w opowiadaniu, to teraz możesz sobie pogratulować,bo rewelacyjnie się spisałaś. Malfoy martwy?-No way!
OdpowiedzUsuńZastanawiam się,czy jego wypadek nie był czasami zaplanowanym manewrem? Być może, Potter i Draco celowo zaimprowizowali śmierć ślizgona? Wersje prawdopodobnych wydarzeń mnożą się w mojej głowie niczym śnieg w zimie,ale jednego jestem pewna:On nie może umrzeć! No dobrze, dość tych dywagacji z mojej strony. Mam nadzieję,że wszystko się ułoży,a nasza biedna Hermiona zostanie w porę uspokojona, zanim do reszty pogrąży się w czarnej rozpaczy, lub co gorsza postanowi srobić coś ogromnie nierozsądnego.
Tak więc, z rosnącym podekscytowaniem wyczekuję na wyjaśnienie tej jakże absorbującej mnie sytuacji.
Pozdrawiam
Właśnie to chciałam przekazać w retrospekcji. Fascynacja Draco Hermioną :) Dokładnie to!
UsuńW następnym rozdziale wszystko szybko się wyjaśni. Jeszcze przez kilka dni potrzymam was w niepewności.
Nie robisz nam tego, prawda? Nie zabijesz Dracona?
OdpowiedzUsuńTo jakiś podstęp musi być, jestem tego pewna ;)
Rozdział jest genialny, jedyne co mi nie pasowało, to sposób w jaki Alice poznała Kruma, wydaje mi się to lekko naciągane - wspólne eliminacje Beauxbatons i Durmstrangu? Trochę mi to nie pasuje.
No cóż, poza tym czekam tylko na news, przez końcówkę tego rozdziału z jeszcze większym zniecierpliwieniem niż wcześniej ;)
Pozdrawiam.
Co do tych eliminacji. Wymyślone na poczekaniu i właściwie mało ważne :) Po prostu jakoś musieli się znać.
Usuńmoze to plan tej dziewczyny ducha ;) czekam na nastepna czesc i odpowiedzi w nim zawarte ! fraglesik.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, doprawdy jesteś zdrowo rąbnięta! Chora, jak nic! Jak mogłaś zakończyć ten rozdział w TAKIM momencie?! Jak w ogóle mogłaś go zakończyć w TAKI sposób?! Chora! Słyszysz?!
OdpowiedzUsuńAle dobra, uspokoję się trochę i zacznę od początku, ok? Tak chyba będzie najlepiej...
"Przecież umiem prowadzić samochód!" - te słowa nie wydawały mi się podejrzane! Dlaczego ktoś (Potter? Audrey?) aż tak martwił się o niego, że jeszcze zwrócił mu uwagę na temat prowadzenia samochodu? Czyżby naprawdę tak źle jeździł? A może jego myśli, wciąż skierowane w stronę Hermiony, sprowadziły na niego to nieszczęście? A może... to było ukartowane? Naprawdę nie wiem co o tym myśleć. I kurde! Kręcę się wokół zakończenia, a miałam mówić o początku! xD
Przejdźmy do retrospekcji. Wbijająca w krzesło. Tak, pamiętam, że była już mowa o tym, że dziewczyny poznały się u Kruma, jednak nie sądziłam, że z tym wszystkim aż w takim stopniu powiązany jest Malfoy.
Ale Alice... kolejna mądra, piękna dziewczyna, na którą można liczyć. Bardzo podobna do Hermiony. Chciałoby się wręcz powiedzieć, że jej lustrzane odbicie - nie licząc wyglądu, oczywiście. W końcu nawet jeśli chodzi o miłość, to obie uległy arystokratycznym, przystojnym Ślizgonom.
Czarna suknia Granger. Wyobraziłam ją sobie. Taniec. I JEGO spojrzenie wbite tylko w NIĄ. Już wtedy... Wow!
Zdarłby z niej kieckę! Niemożliwe, że ON to wtedy powiedział. Jeszcze zanim się ubzdryngolił. Nielogiczne po prostu, ale piękne.
Rozmowa dziewczyn. Cóż, po tym w dalszym ciągu trzymam się zdania, że Alice jest bardzo podobna do Hermiony. I ja naprawdę nie wiem dlaczego, ale kolejna osoba - zaraz po Ginny i Audrey - mówi z sensem ("on zaczął być sobą"). Kochany Malfoy. Ba, kochany Zabini! Jaki ta dziewczyna ma na niego wpływ! Zmienił się nie do poznania! W końcu o kogoś się troszczy; nawet o dwie osoby. A może i o trzy? W końcu Dracon jest jego najlepszym przyjacielem...
Brawo! Śmierciożercy za kratkami! Nawet nie wiesz jaki banan pojawił się na mojej twarzy po przeczytaniu tej wiadomości. Mina mi jednak szybko zrzedła. Do teraz nie pojmuję jak mogłaś zrobić Hermionie coś tak okropnego...? Ja wiem, że nasz przystojny, kochany Draco Malfoy (ależ dziwnie to brzmi... "kochany") żyje. Kryje się za tym jakaś tajemnica. Naprawdę jestem zdolna myśleć, że ta "śmierć" była ukartowana. Może słowa Audrey "zrób wszystko tak, jak ci mówiłam, a będzie dobrze" mają jakieś głębsze, ważniejsze przesłanie w tym wszystkim.
Mam mętlik w głowie, jak zwykle, kurde! Wiem tylko, że ON żyje! I nie wmówisz mi, że jest inaczej. :)
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Przepraszam jednocześnie, że musiałaś tak długo czekać na mój komentarz, jednak ja też miałam natłok zajęć w środę, zaś wczoraj - powrót do domu, ale i tak ze złym nastawieniem psychicznym na cokolwiek, więc nie miałam nawet siły czytać...
Życzę powodzenia z chemią, fizyką, biologią, rozprawką, wszystkim. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po Twojej myśli. Tego Ci życzę. ;)
No, to jeszcze raz powodzenia!
A ja będę tu zaglądać co jakiś czas, jak zawsze. :)
Pozdrawiam!
Z tych wszystkich emocji zapomniałam o bardzo istotnym dla mnie fragmencie. Retrospekcja. Tuż po tym kiedy Hermiona schodzi ze sceny i wciąż czuje czyjś wzrok na sobie (o! przypomniał mi się teraz w ogóle jego list, w którym pisał, że zawsze kiedy będzie czuła czyjś wzrok na sobie, to pewnie będzie to właśnie on, tylko... tylko... kurde! Czy tu jest ten haczyk?! Że to będzie on, tylko w INNEJ POSTACI?! I to samo przecież mogło stać się w samochodzie! Eliksir! Zmiana! Kurde no! Za dużo tego! Zatłukę Cię kiedyś, wredoto jedna przerywająca w TAKICH momentach!) -> wracając do początku tego komentarza: myśli Granger kiedy w końcu GO zauważa "Dlaczego ten idiota musi tak wyglądać? Cholera, co ja wygaduję?! Przeklęty, arystokratyczny dupek w czarnym, wspaniałym garniturze! Przystojny jak jasna cholera!" - o tak! Za to Cię kocham, wiesz? Kocham facetów w garniturach, kocham! I teraz, wyobrażając sobie właśnie Dracona w czarnym jak smoła garniturze, z tymi blond włoskami i stalowymi tęczówkami... ach! Kocham ten moment! Jesteś wielka!
UsuńNo i... po co ja to dopisywałam?! Przypomniał mi się list i mam więcej wątpliwości i pytać niż pięć minut temu!
Nie pozwól mi zbyt długo trwać w niepewności, proszę. :)
Hah. Wiem, że jestem rąbnięta :) Sama się sobie dziwię, jak mogłam wymyślić coś takiego.
Usuń"Przecież umiem prowadzić samochód!" Hmm... Użyłam tego, że może odrobinę was naprowadzić. W następnym rozdziale wszystko się rozjaśni. Chyba nawet w pierwszym akapicie tekstu ;P
Retrospekcja... Ahh. Jestem z niej tak zadowolona. Bardzo lekko mi się ją pisało.
Alice. To tylko postać przejściowa. Nie będzie jej zbyt wiele. Może później, ale jak na razie nie będzie odgrywać mega dużej roli :)
Sukienka. Haha. Użyłam tego specjalnie. Lubię takiego Dracona, który nie panuje nad sobą.
Fragment retrospekcji z toastem... Jeju, strasznie chciałam, żeby się spodobał. W głowie miałam już stworzony obraz tej sceny. Osobiście uwielbiam garnitury. Po prostu kocham :)
W tym wspomnieniu nie ma jakieś dużego, znaczącego ,,haczyka". Jest on w innym fragmencie tego rozdziału, ale dostrzeżesz to dopiero za kilka rozdziałów :)
Rozdział 22 pojawi się prawdopodobnie jeszcze dzisiaj :) Zapraszam
CO?!!! :'C
OdpowiedzUsuńJasna cholera! To jakiś żart!! Draco nie mógł umrzeć!
OdpowiedzUsuń