niedziela, 14 kwietnia 2013

23. Między niebem, a ziemią


Rozdział dedykuję kochanej devil&amp.
Za każde miłe słowo :* 

Jed­nak w jej ser­cu stru­na ja­kaś uparła się drżeć przy każdym je­go spot­ka­niu i śpiewać jej o nim w godzi­nach ciszy.

Eliza Orzeszkowa

         Koła pociągu po raz ostatni zazgrzytały na torach, po czym czarna, spowita dymem maszyna zatrzymała się na peronie. Drzwi pozostawały zamknięte prze kilka następnych minut. W końcu stacja wypełniła się dźwiękiem rozsuwanego żelastwa i na zalaną mrokiem platformę zaczęli wychodzić pasażerowie. Ich ciche rozmowy, przepełnione były zmęczeniem i przypominały głos duszonego człowieka. Bagaże plątały się pod nogami, ziewnięcia stawały się coraz bardziej przeciągłe. Niemal wszyscy skierowali się bez wahania w stronę wyjścia z zadymionej stacji. Zabrzmiał ostatni dzwonek przed ponownym odjazdem i z pociągu wyszły jeszcze dwie osoby. Jedna z nich, wysoki brunet, ciągnął ciężki, skórzany kufer. Jego towarzyszka miała przy sobie jedynie małą torebkę, a na jej szyi wisiał szalik w barwach jednego z hogwarckich domów. Brązowe włosy miała spięte w niedbały kok nad karkiem. Na pierwszy rzut oka, normalni ludzie. Stacja Hogsmead była jednak miejscem, w którym nikt nie był normalny.
Obserwował więc tę dwójkę, siedząc w ukryciu. Zatrzymali się w połowie drogi i teraz stali na platformie. Trwała rozmowa, której nie mógł dosłyszeć. Dziewczyna zaczęła chodzić bez celu wzdłuż torów. I wreszcie brunet się odwrócił, na kilka sekund odsłaniając twarz. Obserwator uśmiechnął się pod nosem i sięgnął po różdżkę. Wiedziałem - pomyślał, kierując kroki w stronę wyjścia z poczekalni. 
***
            Wyszli z przedziału, nie wypowiadając do siebie ani słowa. Hermiona szła przodem, a szalik Dracona powiewał za nią w miarowym tempie. Szmaragdowy pasował do niej bardziej niż gryfońska czerwień, ale nie śmiał jej tego mówić. Wiedział, że dziewczyna ma lepszy humor od wcześniejszego spotkania z Malfoyem. Uspokoiła się odrobinę, czego nie chciał naruszać. Wystarczył już ten dziwny charakter, który ujawniła. Nie potrzebował więcej wrażeń. Z pociągu wyszli jako ostatni, zagłębiając się w ciemnej nocy.  Chłód był wręcz nie do wytrzymania, a oddech przy otwieraniu ust niemal zamarzał.
- Zaczekaj, do jasnej cholery! - syknął Blaise, łapiąc Hermionę za ramię. Strąciła jego dłoń w kilka sekund później.
- Spokojnie, przecież ci nie ucieknę - odparła, zatrzymując się w białych oparach, unoszących się z lokomotywy. Brunet zrównał się z nią i opuścił na beton swój bagaż.
- Musimy czekać - powiedział, wskazując brązowowłosej miejsce do siedzenia na swoim kufrze.
- Na kogo? - spytała, ignorując jego propozycję.
- McGonagall ma nas stąd zabrać - westchnął brunet.
- Świetnie - mruknęła Hermiona i zaczęła chodzić wzdłuż peronu tam i z powrotem. Mocniej zacisnęła szalik i objęła się ramionami. Powietrze było chłodne i nieznośne. W otwartych drzwiach peronu majaczyły płatki śniegu. Styczeń był mroźny i nieprzyjemny, a zima zdawała się nie mieć końca. Hermiona wciąż miała w głowie obraz wiosennego Białego Klifu. Ile by dała, żeby zobaczyć teraz ocean po sam horyzont...
Odwróciła się w stronę miasta, które jawiło się na drugim końcu stacji. Żelazna brama otwierała Hogsmead dla wszystkich mieszkańców i zwiedzających. Właśnie przeszli pod nią mężczyźni z walizkami, którzy ruszali razem z nimi z dworca King's Cross. Był środek nocy i zaraz zniknęli jej z oczu w mroku głębokim jak bezdenna otchłań. Widziała tylko dwa rzędy domów, oświetlonych latarniami. Kominy wznosiły się na różne wysokości, a spiczaste dachy tworzyły zakrzywioną krawędź na horyzoncie. Brązowowłosej udało się wypatrzeć chyboczący się znak przy Trzech Miotłach. Najchętniej puściłaby się biegiem w tamtą stronę i zaczęłaby pukać do drzwi pubu Rosmerty. Te rozmyślania przerwał jej jednak męski głos.
- Chyba coś ją zatrzymuje - Blaise stanął przy niej, jak świeżo zmaterializowany. Podskoczyła ze strachu i odwróciła się do niego.
- Poczekamy. Nic nam nie będzie - powiedziała, chowając zmarznięte dłonie do kieszeni płaszcza.
- Chodź, pójdziemy do poczekalni. Jest zimno - wskazał jej drogę, po czym złapał kufer i ruszył przodem. Wyciągnął już rękę w stronę klamki, gdy drzwi odskoczyły z hukiem i uderzyły o ścianę budynku dworca. Hermiona poczuła jak serce podchodzi jej do gardła. Przed oczami zamajaczyła jej jakaś postać, poruszająca się z niebotyczną prędkością. Nim zdołała zareagować albo chociaż wyciągnąć różdżkę, Blaise szarpał się już z nieznajomym gryfonce mężczyzną. Odsunęła się na kilka metrów  i patrzyła, jak Diabeł wymierza cios w szczękę rywalowi i przypiera go do ściany z czerwonej cegły. Zdawał się nie być zbytnio zdziwiony tożsamością przeciwnika.
- Co ty wyrabiasz ty popieprzony głupcze!? - wrzasnął mu w twarz, jakby chciał obudzić go ze snu. Wyglądało to tak, jakby dobrze wiedział co robi. Ku zdziwieniu Hermiony po chwili trzymał atakującego w męskim, przyjacielskim uścisku. Szczupły chłopak z brązowymi włosami i ciemnymi jak mocna kawa oczami śmiał się jak opętany.
- Diable! - wykrzyknął, wyswabadzając się z jego uścisku i wycierając krew z rozciętej w walce wargi.
- Co ty tu robisz, Tom? - Blaise wyciągnął różdżkę i z rozbawieniem  na ustach pomógł mężczyźnie pozbyć się rany. Hermiona wciąż obserwowała tę dziwną scenę, stojąc na uboczu. Gdzie ona słyszała to imię? Coś jej to mówiło...
- Ratuję tyłek Malfoyowi, do jasnej cholery - odpowiedział, poprawiając skórzaną kurtkę na chudych ramionach. Na głowie miał czerwoną czapkę pilotkę. Wyglądał jak jeden ze szkolnych łobuzów, których Hermiona znała z mugolskich dzielnic.
- Świetnie, ale możesz mi wytłumaczyć, co robisz akurat tutaj? - ślizgon rzucił krótkie spojrzenie na Granger, chcąc się upewnić, że nie uciekła, po czym znów zwrócił się do znajomego.
- Tleniony wysłał mi patronusa. Powiedział, że tu będziecie. Od tak, żebym wiedział. Chciałem cię zobaczyć, więc jestem - chłopak roześmiał się i poklepał Blaise'a po ramieniu. Tamten zareagował szerokim uśmiechem. Hermiona wiedziała już kim jest ten wariat z poczekalni. Kilka metrów od niej stał Tom Demens, człowiek, który pomagał Draconowi.  
- Czekamy na kogoś, Demens. Nie ma czasu na pogaduszki - Diabeł spoważniał i odsunął się odrobinę od przyjaciela. Tamten stał oparty o ścianę dworca, a oczy lśniły mu jak szaleńcowi.
- Ach, no tak! Zapomniałbym - brunet porządnie uderzył się w czoło otwartą dłonią, po czym obrócił się w stronę gryfonki - A ty musisz być Hermiona Granger - dodał, stawiając krok w jej stronę.
- Tak, miło mi - dziewczyna wyciągnęła dłoń w stronę Toma.
- Mi również. Tom Demens - powiedział, po czym nonszalancko ucałował jej dłoń - Jak dla ciebie, może być Tom albo Demens. Bez żadnych panów i tym podobnych - dodał, wykonując przy tym dziwny gest ramieniem.
- Dobra, już się popisałeś. Teraz znikaj - Blaise stanął obok Hermiony i spojrzał stanowczo na Demensa. Chłopak uśmiechnął się tylko pobłażliwie, jakby te słowa słyszał nie raz.
- Dlaczego mam już odchodzić? Zostanę z wami. I tak muszę poczekać na świt, żeby móc załatwić swoje sprawy w wiosce - rzucił chłopak, nie odrywając wzroku od gryfonki. Mierzył ją od stóp do  głów, zaczynając powoli rozumieć, dlaczego Draconowi stopniało serce. Wyglądała niezwykle w blasku księżyca, który padał przez drzwi stacji.
- Może dlatego, że zaraz pojawi się tutaj twoja ulubiona profesor - syknął Blaise w odpowiedzi.
- McGonagall! - Demens skrzywił się automatycznie. Grymas utrzymywał mu się na ustach tylko przez kilka sekund.
- Tak, właśnie ona. Przypomnieć ci ile razy w ciągu zeszłego roku wywalała cię po kryjomu podczas włamań do zamku?
- Daj spokój. To były tylko niewinne próby odwiedzin - Tom uśmiechnął się do Diabła, jednocześnie wyciągając papierosa z kieszeni kurtki. Wysunął rękę z paczką w stronę Hermiony - Chcesz jednego? - spytał, ignorując Zabiniego, który teatralnie przewrócił oczami.
- Jasne, dziękuję - poczęstowała się i po chwili we dwójkę zaciągnęli się dobrej jakości papierosami. Ich zapach wręcz przesiąkał mózg, a dym tworzył różnorodne kształty w zimnym powietrzu. Tom obserwował kątem oka zachowanie Hermiony. Zawsze w taki sposób sprawdzał ludzi - dawał ich zapalić. Działało na wszystkich. Ta dziewczyna była pewna siebie, to było widać od razu. Ale miała w sobie też coś niewinnego, czystego. Mimo że stała teraz przed nim z papierosem w ręku, nie pozbawiało jej to uroku. Przypomniał sobie Audrey w takiej samej sytuacji i natychmiast odwrócił wzrok od brązowowłosej.
- Masz zamiar ścierać się z nią akurat dzisiejszej nocy? - Blaise'owi puszczały nerwy. Nie dość, że musieli czekać na mrozie na panią dyrektor, to jeszcze Tom pojawił się znienacka.
- Dlaczego nie? Mam wręcz szampański humor. W końcu udały mi się odwiedziny. Trochę mniej spektakularne, ale jednak - Tom wskazał niedopałkiem na Zabiniego, przypominając sobie wszystkie noce, podczas których starał się wkraść do Hogwartu. Próbował odwiedzać Zabiniego każdego pierwszego piątku miesiąca. Znali się i przyjaźnili od dzieciństwa, co wiedziało niewiele osób. Sam Malfoy nigdy się tego nie dowiedział. Obcowanie z Diabłem było jedną z najbardziej kształtujących go rzeczy, w całym życiu. Jak cudownie to brzmiało... Z Diabłem... Tak samo, jakby smażył się w piekle. Donośny śmiech rozległ się w chorej głowie Toma.
- Tylko później nie rób scen, jak powiem a nie mówiłem - Blaise uniósł dłonie w geście obojętności.
- Nie jestem już małym dzieckiem, Zab - Tom wypuścił obłoczek dymu w ciemną noc i poprawił czapkę.
- Czyżby, panie Demens? - zimny jak lód i ostry głos nagle przerwał ciszę. Hermiona o mało nie udusiła się zadymionym powietrzem, gdy dostrzegła za plecami Toma wysoką sylwetkę McGonagall. Jak najszybciej pozbyła się papierosa i przygładziła włosy. Skrzywiła się w myślach, przypominając sobie o szaliku Dracona, który nadal tkwił na jej szyi. Zawsze nosiła kolory gryfonów, a teraz było już za późno na schowanie prezentu. McGonagall zmierzyła ją wzrokiem od stóp do głów, poświęcając odrobinę więcej uwagi szmaragdowym pasom na szaliku.
- Proszę nie wracać do roli, panno Granger. Ma być pani sobą - zwróciła się Minerwa do gryfonki, przywołując na jej twarz rumieniec. Brązowowłosa miała ochotę wyrwać Tomowi z ręki papierosa i zaciągnąć się raz jeszcze, by uspokoić nerwy.
- Dobry wieczór, pani profesor - Tom skłonił się nisko przed nauczycielką, wymachując teatralnie papierosem.
- Przestań się wygłupiać, mój drogi - syknęła do niego, po czym spojrzała na Blaise'a, który krył się w cieniu. Kiwnęła w jego stronę głową. Odpowiedział jej tym samym.
- Możemy już iść - odezwał się Zabini, chwytając za uchwyt swojego kufra i stając przy Hermionie, która wciąż nie mogła się otrząsnąć po słowach McGonagall.
- Oczywiście, już się zbieramy. A pana niestety muszę pożegnać - powiedziała dyrektorka, posyłając nieznaczny uśmiech Tomowi. Ten odmachał kobiecie wolną ręką, odsłaniając zęby w szerokim uśmiechu.
- Do zobaczenia, pani psor - powiedział, po czym teleportował się z cichym pstryknięciem. Pojawił się jakieś sto metrów dalej, w bramie prowadzącej do Hogsmead.
- Śpicie dobrze, kochani - wrzasnął na cały głos i ruszył w stronę wioski. Czerwona czapka jeszcze przez chwilę była widoczna między płatkami śniegu.
 McGonagall westchnęła i przywołała ręką dwójkę uczniów. Zniknęli ze stacji równie szybko jak Demens, pozostawiając pod sufitem jedynie papierosowy dym.
***
            Weszli do gabinetu McGonagall, rozcierając zmarznięte dłonie. Za oknem sypał śnieg, ograniczając widoczność do kilku metrów. Hermiona wciąż nie potrafiła spojrzeć w oczy stojącej przed nią nauczycielki. Nie odczuwała wstydu, lecz świadomość, że przez tak długi czas okłamywała wszystkich. Przez tyle lat trwała w jakimś dziwnym zawieszeniu. Między prawdziwą sobą, a wyimaginowaną, nieśmiałą wersją panny Granger. A w momencie, gdy dłoń z papierosem zatrzymała się w połowie drogi do jej ust, runęły wszystkie złudzenia. Panna-wiem-to-wszystko przestała istnieć. W oczach Minerwy spodziewała się dostrzec to, jak bardzo jest zawiedziona. Jej słowa tym bardziej zaskoczył gryfonkę. Proszę nie wracać do roli... Czyli jednak zauważyła.
- Panno Granger, proszę się ocknąć - głos dyrektorki wybudził ją z rozmyślań. Uniosła głowę i odważnie spojrzała w oczy nauczycielki. Ta spięła się pod wpływem jej pewnego wzroku. Sztywnym ruchem pokazała obojgu fotele naprzeciw biurka. Bez słowa zajęli miejsca. Hermiona czuła na sobie spojrzenie Blaise'a, ale wolała wbijać swoje w profesor McGonagall. Nie mogła już się cofnąć. Siedziała wyprostowana z dumnie uniesioną głową i patrzyła wprost w zamglone oblicze nauczycielki transmutacji. W myślach uśmiechała się do samej siebie. Wiedziała, kto nauczył ją takiego spojrzenia.
- Przepraszam za spóźnienie. Miałam przed wyjściem kilka komplikacji - odezwała się kobieta, patrząc wprost w brązowe tęczówki, siedzącej naprzeciw dziewczyny z Domu Lwa. Gdyby nie znała jej od tak wielu lat, zapewne wzięłaby ją za uczennicę Slytherinu.
- Nie szkodzi - odpowiedział Blaise, jednocześnie uwalniając Hermionę od wzroku profesor.
- Mam nadzieję, że podróż minęła wam szybko - słowa McGonagall spowodowały u Hermiony skurcz żołądka. Ta rozmowa była zbyt sztuczna i naciągana. Nikt nie chciał w tej chwili tu być, co było czuć niemal namacalnie.
- Było w porządku. A teraz przejdźmy do rzeczy - gryfonka chciała mieć tę bezsensowną wymianę zdań jak najszybciej za sobą. Dziwiła się, że jest w stanie jeszcze utrzymać spokojny głos. Najchętniej zerwałaby się z krzesła i poszła gdziekolwiek indziej. Byle by tylko nie siedzieć w tym gabinecie.
- Zostaliście mianowani prefektami naczelnymi. Waszej dwójce przysługują prywatne dormitoria w północnej wieży. W pokojach znajdziecie odznaki. Rok szkolny rozpoczyna się za tydzień, a jutro o dwunastej zapraszam was na spotkanie z resztą prefektów - McGonagall usiadła w swoim fotelu za biurkiem i mówiła automatycznie, jak mugolskie radio. Hermiona zasłoniła połowę twarzy dłonią, czując jak skronie coraz bardziej zaczynają pulsować pod jej palcami.
- Co będziemy robić tu przez ten tydzień? - spytał Diabeł, kończąc swoją wypowiedzieć ziewnięciem. Dochodziła druga w nocy, a oni oboje byli straszliwie zmęczeni.
- Jutro dowiecie się wszystkiego. Teraz możecie już iść. Zapewne chcecie odpocząć. Rozumiem, że do wieży traficie sami. Na drzwiach są wasze imiona. Dobranoc - wskazała im drzwi. Wstali natychmiast i ruszyli do wyjścia.
- Panno Granger, proszę się nie zadręczać - usłyszeli, będąc już w progu. Hermiona odwróciła się na pięcie. Zdziwienie na chwile ścisnęło jej gardło. No tak, teraz pewnie wszyscy będą myśleć, że żałuje swojej zmiany... Jakże się mylą.
- Słucham? - rzuciła, patrząc kobiecie prosto w oczy. Iskry wręcz strzelały z jej ciemnych tęczówek.
- Nie interesuje mnie zmiana, jaka zaszła w tobie w... ostatnim czasie - odpowiedziała, zsuwając okulary na czubek nosa. Gryfonka poczuła jak wszystko się w niej gotuje, ale po chwili zdołała się opanować. Blaise obserwował całą sytuację zza jej pleców. Nie mogła wybuchnąć. Nie teraz.
- Nie będę już dłużej grać - odparła na to brązowowłosa, uśmiechając się w sposób, jakiego nikt by się po niej nie spodziewał.
- Bardzo się z tego cieszę. Dobranoc - nauczycielka wstała z fotela i pożegnała uczniów. Wyszli na korytarz, nie patrząc w swoją stronę. Ruszyli automatycznie w kierunku wieży północnej. Noc panoszyła się w najlepsze po całym zamku. Śnieg nadal sypał zbyt gęsto, by droga była dobrze oświetlona. Tylko nieliczne blaski rzucane przez księżyc docierały w głąb pomieszczeń, które mijali. Byli już niedaleko głównej klatki schodowej, gdy Hermiona delikatnie zwolniła, tym samym zrównując się z Blaisem.
- Czy McGonagall wie o mnie i Draco? - spytała, zerkając na zmęczoną, bladą twarz Zabiniego.
- Nie. Wie tylko, że przez cały ten czas cię ukrywał. Nic więcej - odpowiedział, patrząc na czubki swoich butów.
- Więc dlaczego nas tu sprowadziła? - kolejne pytanie Hermiony padło, gdy stali już na schodach.
- Draco trochę pomanipulował, ktoś podsunął McGonagall pomysł wcześniejszego przyjazdu prefektów.
- Ciekawe co wymyśli na tym jutrzejszym spotkaniu...- westchnęła ze zrezygnowaniem, gdy mijali kolejne piętro. Nogi zaczynały ją boleć od ciągłej wspinaczki. Wejście na wieżę północną mieściło się na siódmym piętrze, zaraz obok Pokoju Życzeń. Przed drzwiami zatrzymali się tylko na chwilę. Później Blaise otworzył je na oścież i puścił Hermionę przodem. Szli krętymi schodkami, znajdując się coraz wyżej i wyżej. Gdy znaleźli się na szycie, przekleństwa Blaise docierały do niej jak przez mgłę. Marzyła teraz tylko i wyłącznie o długiej kąpieli i wygodnym łóżku.  Niemal natychmiast rzuciła się do drzwi ze swoim imieniem. Nim chwyciła za klamkę, odwróciła się jeszcze na moment.
- Dziękuję, Blaise - powiedział, patrząc na bruneta, który stał przy swoich drzwiach i również na nią zerkał.
- Nie ma za co, Granger - odpowiedział cicho.
- Do jutra. Pamiętaj, spotkanie o dwunastej - przypomniała.
- Jasne, postaram się nie zaspać. Dobranoc - odrzekł, po czym zniknął w swoim dormitorium. Hermiona patrzyła jeszcze przez chwilę na miejsce, gdzie przed chwilą stał, po czym otworzyła drzwi swojego pokoju.
Przekroczyła próg, jednocześnie zapalając różdżką ogromny żyrandol. Zaatakowały ją zawroty głowy, gdy zmierzyła spojrzeniem pomieszczenie. Przez kilka sekund mrugała bezmyślnie powiekami, jakby nie mogła uwierzyć, że widniejący przed nią obraz jest prawdziwy. Ku jej zdziwieniu pokój był utrzymany w jasnych, kremowych i beżowych barwach. Nigdzie nie zauważyła gryfońskiej czerwieni, ani wizerunku lwa. Wcześniej wspomniany żyrandol rzucał cienie na ogromne, dwuosobowe łoże pod ścianą. Meble z ciemnego drewna lśniły czystością. Na prawo od wejścia stał jej szkolny kufer. Minęła go bez zainteresowania i stanęła na środku dormitorium. Było na planie półkola, ze względu na położenie w wieży. Po lewej mieściły się drzwi, zapewne do łazienki. Otworzyła je i znów o mało nie dostała zawału. Gigantyczna wanna na środku pomieszczenia wręcz do niej wołała. Na półkach poustawiane były buteleczki z różnymi olejkami o kolorach, których jeszcze nigdy nie widziała. Wróciła do sypialni i otworzyła w pośpiechu swój kufer. Zaczęła w nim grzebać, szukając czegoś do ubrania. Wszystkie rzeczy wydawały jej się być nieodpowiednie. Zamknęła skrzynię i złapała za swoją koralikową torebkę. Z uśmiechem na ustach wróciła do łazienki. Napełniła wannę wodą i rozpuściła włosy. Po chwili wsunęła się cała do ciepłej, pachnącej lawendą toni. Zamknęła oczy, opierając głowę o brzeg wanny. Zmęczenie całego dnia powoli się ulatniało. Myśli wirowały jednak w głębi głowy, jak kłęby dymu. Stalowe tęczówki Dracona stawały jej przed oczami. Uśmiechnęła się znowu, przypominając sobie dzisiejsze spotkanie. Smak jego ust nadal jej nie opuszczał. Leżała w wodzie jeszcze przez jakiś czas, przywołując najmniejsze szczegóły związane z Malfoyem. Tkwiła gdzieś między niebem, a ziemią. Ogarnięta zupełną ciszą. Wspomnienia wracały do niej w dziwnym transie. Nikt nie mógł jej ich odebrać. Nikt nie mógł sprawić, że zapomni każdą sekundę spędzoną z nim. Siedziała w wannie, a wszystko zdawało się być łatwe i paradoksalne. Uśmiechnęła się, wiedząc, że wszystko będzie dobrze. Przecież musiało być. Wystarczyło, że jej myśli pełne były tego jednego człowieka. Gdy zrobiło się już całkiem zimno, wyszła z wanny i sięgnęła po torebkę. Wyciągnęła z niej złożoną dokładnie koszulę. Wsunęła na siebie czarny materiał, delektując się jego zapachem. Wyszła z łazienki, związując włosy w niedbały kok. W drodze do łóżka zabrała z szafki przy wejściu szalik Dracona. Raz jeszcze wciągnęła oszałamiający zapach męskich perfum, po czym odłożyła podarunek na swój kufer. Skierowała się na powrót w stronę łóżka, gdy nagle usłyszała jakiś dźwięk. Rozejrzała się zdezorientowana po całym dormitorium. W oknie niczego nie było widać, żadnej sowy. Tylko biała, śnieżna pustka. Wzruszyła ramionami, myśląc, że tylko jej się zdawało. Usiadła na nieskazitelnie białej pościeli i wtedy to zobaczyła. Serce jej zawirowało, gdy sięgnęła po leżącą na poduszce kopertę. Gdy dotknęła papieru poczuła dziwny, przejmujący chłód. Trwało to tylko sekundę.
***
            Draco kręcił się po pokoju tam i z powrotem. Mijały kolejne minuty, a jej wciąż nie było. Usiadł w końcu na krześle i postanowił się uspokoić. Przywołał obraz Hermiony przed swoje zmęczone oczy. Była trzecia w nocy. Ona zapewne była już bezpieczna w Hogwarcie. Uśmiechnął się na tę myśl. Podskoczył ze strachu, słysząc czyjeś chrząknięcie.
- Dlaczego się spóźniasz?  - spytał, rzucając jej krótkie spojrzenie.
- Przepraszam, trochę mi się wszystko rozlało w czasie - odrzekła zjawa, patrząc z udawanym zaciekawieniem na swoje paznokcie. Była w swoje ,,normalnej" żywej postaci, ze względu na zasłonięte okna.
- Udało ci się? - nadzieja w oczach Dracona wywołała uśmiech na twarzy ducha.
- Tak, zostawiłam list w jej dormitorium. Tak, jak chciałeś - odparła, mrugając do niego.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Muszę ci przyznać, że niezła z niej dziewczyna. Nawet nie wiesz, jak mnie zaskoczyła - Audrey zaczęła lewitować mu przed nosem.
- Czym tak cię zaskoczyła? - Malfoy uniósł brew w geście zaciekawienia.
- Założyła twoją koszulę. Ładnie jej w czarnym - powiedziała z uśmiechem. Draco zareagował tak samo. Przypomniał sobie dzień, w którym zastał Hermionę w nogach łóżka. Miała wtedy na sobie tę samą część garderoby. Jak wiele by dał, by znów widzieć ją taką. W czerni wydawała mu się być taka... tajemnicza i jego własna.
- A co z Diabłem? - blondyn denerwował się odrobinę na myśl o przyjacielu. Musiał przyzwyczaić się do obecności gryfonki, co dla temperamentnego Zabiniego mogło być problemem. Hermiona również nie miała łatwego charakteru.
- Szczerze, zmienił się trochę od naszego ostatniego spotkania - mruknęła pod nosem Audrey.
- Nie o to pytałem - powiedział z rozbawieniem Draco.
- A, o to ci chodzi! Jest w porządku. Nawet był dla niej trochę miły. Gdybyś tylko widział jego minę, gdy paliła przy nim papierosa. Obserwowałam to zza szyby pociągu. Po prostu koneserka - odrzekła zjawa. Widać było, że miała przy tym małym szpiegowaniu niezłą zabawę. Z resztą właśnie dlatego robiła to dla Malfoya. Takie obserwacje były dla niej oderwaniem od rzeczywistości, jeśli taka w ogóle istniała dla ducha.
- Wiedziałem, że trochę się zdziwi. Hermiona zaczęła być sobą - odparł blondyn.
- Po drodze popatrzyłam jeszcze na Świętego Munga. Żaden z tych idiotów nadal nie zauważył, że to nie twoje ciało - duch zatrzymał się w końcu przy ścianie i zaniósł śmiechem.
- Nieźle nam to wyszło.
- Najlepszy wkręt wszechczasów! Szkoda tylko tego Jaguara - Audrey wymusiła smutną minę zaledwie na kilka sekund.
- Potter bardzo się pieklił, jak wyszedłem?
- Trochę, ale zmroziłam go swoim chłodem - poruszyła palcami w przejmującym geście.
- Gdzie on teraz jest?
- Na górze. Cały czas tam siedzi i pisze do tej swojej Ginny - odpowiedziała, machając dłonią w stronę schodów.
- Jutro też mi pomożesz, prawda? - spytał nagle Draco, patrząc prosto w oczy zjawy.
- Jasne, że tak - odparła.
- Lepiej pójdę już spać. Dochodzi czwarta - Draco wstał w końcu z krzesła i przeciągnął się, ziewającym przy tym.
- Idź, idź. Ja jeszcze polecę do Toma - odrzekła, po czym pomachała mu i znikła. Blondyn wszedł na górę, rozcierając obolały kark. Skrzywił się na samą myśl, o spotkaniu z Potterem. Wcale nie chciał mu się tłumaczyć z tego, co robił przez ostatnie kilka godzin. Przecież by go zabił, gdyby dowiedział się, że naraził ich wszystkich, spotykając się z Hermioną. Wolał zachować dla siebie ten fakt. W ostatniej chwili skierował się do pokoju Demensa. Położył się na ogromnym fotelu w rogu sypialni, wiedząc, że brunet nie pogniewa się, gdy spędzi tu noc. Zasnął natychmiast, nie zdając sobie sprawy z tego, że Hermiona zasypia równie głęboko tysiące kilometrów od niego. Oboje uśmiechali się przez sen.
---
Wstawiam ten rozdział wcześniej, bo jutro zabraknie mi na to czasu. Jestem bardzo zadowolona z tej części ( yhym, moja skromność). Pisanie tego dało mi wiele przyjemności. Mam nadzieję, że wam przyjemność przyniesie czytanie. Następny rozdział już powstaje, ale ten tydzień będzie szaleństwem przez wielkie SZ. Zostawiam was jak na razie z tym, co jest :) 
Proszę komentujcie, wyrażajcie swoje zdanie, przemyślenia. Jeśli rozdział, moja twórczość coś wam daje podzielcie się tym ze mną. Będzie mi bardzo miło. Podnosicie mnie też na duchu. Kiedy ma zły humor, wchodzę na bloga.

47 komentarzy:

  1. Wow ta historia mnie bardzo zaintrygowała i jest naprawdę cudowna. Masz talent dziewczyno ^^ Co by tu napisać ¿¿¿ Cud,miód malina :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Chcę wkręcić czytelnika w historię. Dlatego dodaję wiele niewyjaśnionych spraw i trzymam w napięciu.

      Usuń
  2. Niesamowity rozdział! W pewnym sensie można go nazwać przełomowym.
    Przede wszystkim, doszło do spotkania Hermiony z Tomem. Już od dawna interesowało mnie, jak będzie wyglądać ich pierwsze spotkanie.
    Naszczęście wszystko poszło gładko, a ta dwójka widocznie przypadła sobie do gustu. Myślę,że gryfonka była od początku mile do niego nastawiona, zważywszy na to,iż Tom pomaga Malfoyowi. Poza tym, Hermiona pokazała swoją prawdziwą twarz przy McGonagall. Najbardziej jednak zaskoczyło mnie,że nie próbowała się tłumaczyć co zapewne miało by miejsce w przeszłości. Wręcz przeciwnie, nie dała się stłamsić, i hardo patrzyła jej w oczy. To imponujące! Rzeczywiście wpływ Dracona jest coraz bardziej widoczny.
    Ciakawa jestem co było w liście od ślizgona. Mam nadzieję,że już wktótce będą mogła cieszyć się kolejnym genialnym rozdziałem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się nowy rozdział. Już go zaczęłam i na tą chwilę mogę powiedzieć, że jest w nim dużo emocji.
      Co do Toma i Hermiony. Ich spotkanie świetnie mi się opisywało :) Chciałam pokazać trochę więcej charakterku zarówno Demensa jak i Granger.

      Usuń
  3. Uwielbiam czytać Twojego bloga na dobranoc. Uwielbiam te chemię między Draco a Miona... Toma i Audrey też uwielbiam! A co do wkrecania... Udaje Ci się ;)
    Pozdrawiam, wampirek:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) W następnym rozdziale będzie można wyczuć chemię między Draco i Hermioną, ale w trochę inny sposób.

      Usuń
  4. cudowny ♥
    strasznie podoba mi się postać Audrey ;) mimo że jest duchem jest taką pozytywna postacią, która wnosi taki charakter do tego opowiadania ;p
    jestem strasznie ciekawa co też Draco napisał w liście do Hermiony xd
    mnie również zdziwiło że nie szukała wymówki co do papierosa, ale to dobrze ;) nie musi ukrywać swojego prawdziwego "ja" .
    czekam na kolejny rozdział, i dla mnie szaleństwo również się rozpoczęło ;p
    trzymam za Ciebie kciuki na testach ;p i Ty z mnie też trzymaj xd

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będę trzymać kciuki :)
      Audrey jest w tym opowiadaniu pewną odskocznią. Chcę nią wprowadzić humor, dobre samopoczucie. Sama nie wiem skąd ją sobie wymyśliłam. Po prostu nagle ta postać przyszła mi na myśl :)

      Usuń
    2. ahh i jeszcze jedno :D
      przez Twoje opowiaadanie zaczęłam myślec nad sensem życia xd i nad tym że moje jest takie chujowe że ojeju :D
      filozof będzie ze mnie chyba xd

      Pozdrawiam M.

      Usuń
    3. Ej. Nie wolno ci tak myśleć! W następnym rozdziale mam nadzieję, że dostrzeżesz, że warto żyć :) Będzie tam trochę rozmyślań itd.

      Usuń
    4. nie pozostaje mi narazie nic innego ;)
      może gdybym miała z kim pogadać, ale nie mam wokół siebie takich ludzi. wszystko się pieprzy- tyle Ci powiem ;)

      Usuń
    5. U mnie też nie jest kolorowo :) Ale zawsze trzeba myśleć pozytywnie. Ja pocieszam się muzyką i pisaniem.

      Usuń
    6. no , ja też :D

      Usuń
    7. Gdyby nie to, że teraz siedzę nad próbnym arkuszem z matematyki, byłoby cudownie :) Mam już po dziurki w nosie rozwiązywania zadań, pisania prac stylistycznych itd. Dobrze, że chociaż moja wena się nie wypala. Nadal jestem w stanie pisać opowiadanie, mimo że jestem już zmęczona. W szkole zaczęłam pisać na przerwie nowy rozdział. Jestem ciekawa kiedy go skończę, bo jak na razie zapowiada mi się pracowity tydzień. Dzisiaj jeszcze biologia na dobranoc ;)

      Usuń
    8. uu :D ja jutro mam sprawdzian z fizyki i kartkówke z polskiego :x i jeszcze daty do testów musze sie pouczyć :/ w tym tygodniu za wiele nie pospie xd

      Usuń
    9. Ja też nie dosypiam w tym tygodniu :) Na szczęście kartkówek nam nie robią przed egzaminami. Tylko po prostu, zwyczajnie nas cisną. Mam stos rzeczy, które muszę powtórzyć. Aż się wierzyć nie chce :/ Sił brakuje na wszystko, ale trzeba się spiąć. Inaczej nie da rady.

      Usuń
    10. no właśnie my do tego że z testów nas pytają to do tego kartkówki i sprawdziany :|
      dzisiaj sie pokłóciłam o to z panią od polskiego i dostałam uwage :x to nienormalne xd

      Usuń
    11. Ja na szczęście trzymam emocje na wodzy :) Wiem, że jeszcze tylko tydzień tej męki i będzie spokój. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby nie blog. Uspokaja mnie pisanie,a świadomość, że jest dla kogo, tym bardziej :)

      Usuń
    12. no własnie ja nie potrafie xd ostatnio mama mi przyniosła melisy na uspokojenie :|
      ja tak sie boje tych testów że niewiem .. wykorkuje normalnie w poniedziałek xd

      Usuń
    13. Ja też się bardzo denerwuję. Bardzo, bardzo, bardzo. Ale wszyscy mi powtarzają, że tylko spokój może mnie uratować. Staram się chociaż udawać, że jest OK :)

      Usuń
    14. no, u mnie też powtarzają tak :D ale mało to daje.
      na przykład ostatnio mi się śniło, że pani od polskiego mi pomagała w rozprawce ;__;

      Usuń
    15. Haha :) Mi się od dłuższego czasu nic nie śni. Za to wszystkie senne dziwactwa przychodzą na jawie. Mam takie pomysły na dalszą część opowiadania, że padniecie po prostu :P

      Usuń
    16. no już się doczekać nie moge :D
      na ile rozdziałów planujesz to opowiadanie ? ;p

      Usuń
    17. Sama nie wiem. Miało być 20 a jest już 23 i 24 już zaczęty :) Zanim skończę tę całą misję, to minie pewnie jeszcze jakieś 10 rozdziałów. I na tym historii nie chcę kończyć, więc pewnie ok. 35-40 rozdziałów. Się zobaczy. Jak to opowiadanie skończę, zacznę następne.

      Usuń
    18. ooo, to super :D
      następne też dramione ? ;)

      Usuń
    19. Oczywiście, że tak :) Tak mnie to wciągnęło, że na pewno będzie ten paring.

      Usuń
    20. znaczy super, że więcej rozdziałów niż początkowo miało być xd

      Usuń
    21. uff :D
      no ja też się zakochałam w tym parringu i sama coś tam skrobę powoli w zeszycie xd

      Usuń
    22. Ja od takiego ,,skrobania" zaczęłam. Warto publikować takie rzeczy. To dodaje pewności siebie :) Na prawdę zachęcam. Teraz w blogosferze jest mnóstwo możliwości. Ja zaczynałam od prowadzenia bloga z grafiką komputerową, później był pamiętnik połączony z grafiką, kilka opowiadań,aż w końcu Dramione.

      Usuń
    23. zobacze jeszcze :D narazie ukrywam swoją twórczość .

      dobra, Edge- ja musze się uczyć a tu się z Tobą zagadałam :D
      więc - miłej nauki :D i powodzenia ;p żeby Ci szybciej niż mi wchodziło to wszystko do głowy :D
      czekam na nowy rozdział ♥ pappappa ;)

      Usuń
  5. Kochanko moja! Ubóstwiam Cię! Dziękuje Ci bardzo, z całego serca, za dedykację. Naprawdę się nie spodziewałam! Widząc to nadal mam wielkiego banana na twarzy. DZIĘKUJE! :*
    A teraz ta gorsza część tego komentarza - przynajmniej dla mnie gorsza - nie jestem w stanie przeczytać tego rozdziału. Strasznie nad tym ubolewam, ale siedzę nad mapą Afryki, co całkowicie mnie pochłania. Jeszcze o 14 wracam na uczelnię i wracam przed 22, także dziś niestety nie dam rady ogarnąć. Za to obiecuję, że jutro wieczorem przeczytam i powiem czy mi się rozdział podoba (mimo że już wiem, że się spodoba; innej opcji nie ma).
    Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w szkole!
    No i raz jeszcze dziękuję! To zaszczyt! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co dziękować :) Czekam cierpliwie na twoją opinię. Mam nadzieję, że się jutro nie zawiedziesz.

      Usuń
    2. Naprawdę nie wiem co byś musiała napisać, bym mogła Ci powiedzieć, że się zawiodłam. ;)
      W każdym razie... do jutra! :*

      Usuń
  6. Na początek bardzo przepraszam za opóźnienie.
    Aż wstyd mi przyznać, że zwyczajnie jakoś sie zapodziałam z rozdziałem od Ciebie nie wiem dlaczego.

    Hmm to spotkanie z Tomem na peronie wyszło imponująco... nie spodziewałam się takiego zachowania po Diable.
    Widać kto nie daje tutaj w sobie w kaszę dmuchać.

    I jestem zaskoczona że McGonagall dała sie tak łatwo zmanerwrowac, ale to dobrze dla Hermiony.
    Nigdzie indziej nie będzie tak bezpieczna niż w Hogwarcie.

    Brakowało mi jedynie Dracona w tym rozdziale, ale jak rozumiem to celowe posunięcie.

    Ogółem rozdział naprawdę mi się podobał i jakk zwykle pozytywnie nastawiona.
    W ogóle uwielbiam Twoją twórczość i nigdy mi się nie znudzi.
    Chyba już na zawsze pozostanę wierną czytelniczką bez względu na to co napiszesz.

    pozdrawiam i do następnego rozdziału;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi :) Ja pewnie będę miała opóźnienie z kolejnym rozdziałem, więc rozumiem.
      Dracona będzie trochę więcej w następnych rozdziałach. Muszę jakoś rozkładać historię na obie postacie.
      Bardzo mi miło, że moja twórczość tak ci się podoba. Postaram się nie rozczarować.

      Usuń
  7. Edge, jeśli Ci tego jeszcze nie mówiłam, to powiem Ci to teraz. Jesteś genialna! Ty musisz się dalej rozwijać, dalej pisać. Pisz jak najdłużej! ;*
    Twoje opowiadanie czyta się jednym tchem. Twoje opowiadanie daje mi dużo do myślenia. Dzięki niemu znów mogę uwierzyć, że istnieje prawdziwa miłość, że dwoje z pozoru tak innych ludzi może dojść do porozumienia. Twój blog dodaje mi skrzydeł, rozświetla ponury dzień. : ) W przeciwieństwie do swoich rówieśników jesteś naprawdę mądrą i dojrzałą osobą. Potrafisz opisywać emocje, uczucia, które nie są Ci obce, w szczególny sposób. : )

    Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej widoczna jest metamorfoza Hermiony, która ukształtowała się pod wpływem wydarzeń, ale także Dracona. Dzięki niemu, Miona jest silna, potrafi postawić się, wytrzymać każde spojrzenie a nawet wzbudzić respekt. Nowa Hermiona jest taka prawdziwa, szczera. Właśnie taka Hermiona najbardziej mi się podoba. Imponuje mi. : )

    Postawa McGonagall zszokowała mnie! "Bądź sobą, nie wczuwaj się w rolę" - w tym momencie zatkało mnie! Zauważyła przemianę Hermiony i tym mnie ujęła.

    Audrey jest pewnego rodzaju łącznikiem pomiędzy kochankami. Dzięki niej para czarodziei łatwiej zniesie rozłąkę. : ) Tak myślałam, że to ona obserwowała dwójkę prefektów naczelnych na peronie w Hogsmeade. Przypuszczam, że ona prawdopodobnie odegra dużą rolę w życiu Miony i Malfoy'a. Aud jest przyjaciółką Draco. : ) Cieszę się, że ją stworzyłaś. : D

    Ale ten Tom jest zabawny : D Trochę przypomina mi Diabła. : )

    Długo mogłabym pisać o twojej twórczości, ale nie chcę Ciebie zamęczyć, więc już kończę swój elaborat! : D

    Miłego wieczoru : D
    Pozdrawiam Lily : )
    P.S Nie mogę doczekać się następnego rozdziału! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Sama nie wiem, jak mam odpowiedzieć na twój komentarz. Jest tak przemiły, że z ust nie schodzi mi uśmiech. Przed założeniem bloga zaczęłam wątpić w swoją twórczość. Dramione było moją jak gdyby ostatnią szansą. Jestem szczęśliwa, że jednak komuś podoba się to, co piszę.
      Bardzo się cieszę, że opowiadanie daje powody do myślenia. Stworzyłam je między innymi po to, by uczyć czegoś czytelnika, jak i siebie samą.
      Emocje... Tak, opisuję jej tak, jakby to ja była na miejscu Hermiony. Mimo że nadal czekam na swojego ,,księcia z bajki" :) Właściwie bardzo łatwo opisuje mi się np. Dracona. Znam kogoś, kto jest do niego niezwykle podobny z charakteru.
      Metamorfoza Hermiony :) No tak, właśnie moje opowiadanie doszło do etapu, gdzie postacie zaczynają być zupełnie inne. I chyba takie już pozostaną :) W następnych rozdziałach metamorfoza się dopełni.
      Audrey to postać, która wzięła się nie wiadomo skąd. Nie pamiętam momentu, w którym stworzyłam tę postać. Po prostu przy pisaniu któregoś rozdziału palce same układały się na klawiaturze i wyszła taka, a nie inna postać :)
      Tom... Ahh,Tom :) Może będę teraz niezbyt skromna, ale wręcz kocham tego faceta :) To taki mój ideał. Szalony ideał. To wytwór mojej stuprocentowo chorej wyobraźni.

      Postaram się nie rozczarować następnym rozdziałem :)
      Raz jeszcze dziękuję za opinię :*

      Usuń
    2. Miło mi, że sprawiłam Ci radość ;*

      Trzeba w siebie wierzyć i nie tracić nadziei. : ) Wena zazwyczaj przychodzi w nieoczekiwanym momencie, np.: w szkole, podczas powrotu do domu albo po prostu kiedy chcemy opisać coś, co już przeżyliśmy, bądź coś przeżywamy. ; )

      Podoba mi się, bo potrafisz mną wstrząsnąć, zaskoczyć mnie i dać mi do myślenia. : ) Niewiele pisarek to potrafi. Zazwyczaj kiedy tworzymy swojego bohatera, to upodobniamy go do kogoś znajomego. Wielu pisarzy tak postępuje, np. Prus w "Lalce" nadał Ochockiemu cechy swojego kolegi. : )

      To dobrze, że umiesz wczuć się w rolę Hermiony, nie piszesz na sucho. : ) Z przyjemnością będę obserwować przemianę postaci.

      No widzisz! zrobiłaś to pod wpływem chwili i wyszło Ci to na dobre : D

      Oj tam, oj tam. Gdzieś musimy spełniać swoje marzenia, dawać upust swojej wyobraźni. : )

      Na pewno mnie nie rozczarujesz. Proszę ;*
      Lily.

      Usuń
    3. Ja zazwyczaj piszę część rozdziału w szkole, na przerwach albo skrycie pod ławką :) Mam wtedy najlepsze pomysły. Wszystko ostatnio robię pod wpływem chwili. Mam nadzieję, że wyjdzie mi to na dobre w dalszych częściach opowiadania. Nic w nim nie jest zaplanowane.

      Usuń
    4. Czasami dobrze jest zrobić coś pod wpływem chwili, odbiec od zasad. : ) Trzymam za Ciebie kciuki! : )
      Powodzenia na egzaminach! Pamiętaj, dzień przed zrelaksuj się i zrób coś przyjemnego : )
      Lily. : )

      Usuń
  8. Dopiero dzisiaj, a właściwie wczoraj, odkryłam Twojego bloga i się w nim nieodwołalnie i niezaprzeczalnie zakochałam. Wszytkie Twoje notki są takie łatwe do czytanie, a jednocześnie każda niesie ze sobą dużą dawkę emocji. Chyba naprawdę musisz lubić pisac, bo świetnie Ci to wychodzi : )
    Jestem pod wrażeniem- także braku jakichkolwiek błędów. I dlatego cierpliwie poczekam na kolejny rozdział, w międzyczasie kontemplując szablon i trailer ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne czytałaś wszystko przez kilka godzin :) Jestem pod wrażeniem. Bardzo się cieszę, że opowiadanie Ci się spodobało. Mam nadzieję, że będziesz chętnie czytać i komentować kolejne rozdziały.

      Usuń
  9. Wpierw, przepraszam za takie opóźnienie! Wiem, że komentarz miałam dodać wczoraj, ale po nieprzespanej nocy i powrocie z Wrocławia, nie miałam sił na cokolwiek.
    Jednak nie będę owijać w bawełnę...
    Wiesz, faktycznie nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam. Bo znów napisałaś coś tak szalonego, że w życiu bym nie wpadła na takie pomysły. :)

    Najbardziej szokująca była dla mnie ostatnia część - Audrey śledząca Hermionę na każdym kroku. Kochana dziewczyna. Żal, że nie żyje, ale z drugiej strony... gdyby żyła, nie mogłaby się nią w pewien sposób "opiekować". Więc chyba na dobre wyszło, że nie żyje. Ba, na dobre wyszło, że pewnego dnia, w Twojej głowie, zawitała taka postać i postanowiłaś ją wmieszać w życie Dramione.
    Podobnie jak Demensa... Kurcze, tego człowieka po prostu kocham! Jest taki... normalny! Przy czym ma dystans do siebie, do życia... do McGonagall. Haha, widocznie jego dyskretne odwiedziny w Hogwardzie zapadły wszystkim w pamięć. xD
    Nie sądziłam, że Hermiona pozna się z tym wariatem w taki oto sposób - na stacji. W dodatku wpierw musiała obserwować małą bójkę pomiędzy chłopakami. Po prostu nie wiedziałam co się dzieje, o co chodzi. Już początkiem mnie zaintrygowałaś, bo przez myśl mi nie przeszło, że z poczekalni obserwuje ich właśnie Tom. A tu proszę! Musiał zobaczyć starego przyjaciela, a tym samym dziewczynę, dla której zupełnie stracił głowę drugi jego znajomy. Nieważne, że przy tym oberwał w twarz. Nieważne, że musiał znów stanąć twarzą w twarz z panią psor. Ważne, że ich widział. Jest genialny!

    Hermiona. Coraz bardziej podoba mi się jej zachowanie. To, że nie jest już jakąś panną, która wie wszystko i przestrzega wszelakich zasad sprawia, że jeszcze przyjemniej czyta się całą historię.
    Jej kolejne papierosy, jej harde zachowanie, jej silne spojrzenie. Pewność siebie w 100%. Bardzo spodobało mi się jej zachowanie w stosunku do McGonagall. Kurcze, głupia kobieta! "Proszę nie wracać do roli" - nawet nie wiesz jak mnie te słowa wkurzyły. Co ona sobie myśli? Że wszystkie rozumy pozjadała? A potem ta dziwaczna rozmowa w gabinecie i znów "proszę się nie zadręczać (...); nie interesuje mnie zmiana, jaka zaszła w tobie (...)" - niech się kobieta zamieni w żabę i do końca wieczności niech sobie kumka, bo mnie zirytowała. Idiotka jakaś!

    Dracon. Jej troska jest zabójcza, serio. Jeśli dalej będziesz z niego robić takiego macho, to zejdę na zawał. Wyobrażam sobie każde jego słowo, każdy ruch, każdy gest. Dobrze, że w tym rozdziale nie ma na sobie garnituru, bo doprawdy musiałabyś mnie odwiedzić w szpitalu. :P

    No... Aud podrzuciła Gryfonce list. Już nie mogę doczekać się jego zawartości! Ciekawe cóż to znowu blondyn wymyślił.

    Naprawdę chciałabym napisać więcej, ale nie wiem co bym jeszcze mogła powiedzieć. Jestem w niemym zachwycie. Jak zwykle rozdział jest cudowny!

    Czekam więc z niecierpliwością na następny.
    Postaram się szybciej dodać komentarz, ale nic nie mogę obiecać. :*

    Pozdrawiam serdecznie! :*

    PS: Raz jeszcze dziękuję za tą dedykację! I w dalszym ciągu trzymam kciuki za Ciebie! Powodzenia w szkole. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi.Dla mnie wczorajszy dzień też był szalony i zawitała na bloga jedynie na kilka minut.
      Audrey :) Tak, to dobra... duszyczka. Wnosi też trochę humoru do tej historii. Sama nie wiem skąd mi się wziął pomysł na tę dziewczynę.
      Demens. Na Salazara! Uwielbiam go! Jest takim moim ideałem :P Świetnie mi się o nim pisze.
      Pewność siebie Hermiony. Jeszcze więcej będzie w następnych rozdziałach :) Uwielbiam ją taką, ale już chyba o tym wspominałam w poprzednich komentarzach.
      Draco... Haha. Chyba zejdziesz na zawał :) Nic dokładnie jednak nie zapowiadam. Powiem tylko, że będzie... hmmm... ciekawie.

      Nie mam pojęcia kiedy pojawi się nowy rozdział. Jak na razie trwa u mnie zmęczenie materiału. Przychodzę ze szkoły i po prostu kładę się spać. Mimo że mam wenę, nie jestem w stanie pisać. Oczy same się zamykają, niestety. Może dzisiaj wypiję porządną kawę i się za to zabiorę.

      Usuń
    2. Ja się trochę źle z tym czuję, bo zawsze dotrzymuję obietnic. Szczerze powiedziawszy, to pierwsza obietnica jakiej nie udało mi się dotrzymać w 100%. Ale się poprawię. ;D
      Hah, dokładnie - Audrey to taka dobra "duszyczka". Kochana jest.
      Doprawdy chciałabyś mieć w otoczeniu takiego szaleńca jakim jest właśnie Demens? ;> Cóż, prawdziwy wariat. Kocham jego poczucie humoru. Właśnie ta cecha tak mnie do niego przekonała. :)
      Ja też uwielbiam Hermionę właśnie w tej odsłonie. :)
      A co do Dracona - nie pocieszasz mnie faktem, że mam zejść z tego świata mając tak mało życia za sobą. Jednak teraz mnie tak zaintrygowałaś (wręcz się napaliłam :P), że już nie mogę się doczekać cóż to jeszcze Malfoy będzie zdolny zrobić z powodu miłości.

      Ja mam to samo. Na szczęście od dziś do niedzieli wolne. W przyszłym tygodniu tylko cztery dni i znów 9 dni wolnego. To jest piękne. Aż chce się żyć, by doczekać tych słodkich dni wolności.
      Współczuję Ci bardzo, ale właśnie - maj niebawem. ;)

      Usuń
  10. cud miód i malina :3
    Polubiłam Alice i Toma;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Tom to fajny gość, trochę niezrównoważony, ale bez niego byłoby nudno :D
    Nie mogę się doczekać jak inni zareagują na przemianę Hermiony.
    Swoją drogą, to dziwie się, że McGonagall jej nie zbeształa za palenie :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie niesamowitą motywacją do pisania. Nawet ten najkrótszy!
Komentarze pod zakończonymi opowiadaniami również są czytane :)
Dziękuję za każdą minutę poświęconą na wyrażenie własnej opinii.

Zapraszam do kontaktowania się ze mną na Ask'u ( http://ask.fm/edgeblue ) oraz drogą mailową ( edge.blue@onet.pl )