piątek, 12 kwietnia 2013

22.Parzy jak piekło i smakuje niebem...



       Nadeszła chwila, w której zabrakło jej głosu. Czas stanął, spadł w jakąś czarną otchłań, pustkę, której głębokości nikt nie potrafił określić. Ziemia odpłynęła spod stóp, wszystkie odgłosy zlały się w jeden, głośny krzyk. Powietrze było ciężkie niczym ołów. Dusiło i zabijało. Serce nagle zniknęło, rozkruszyło się na milion kawałków. Ból przeszywał całe ciało, a krew zawrzała jak lawa i nagle ostygła. Mrok zakrył obraz. Głowa zaczęła tworzyć swoje własne wizje. Noc, ulica w Londynie. Pisk opon, dźwięk uderzenia, cichnące bicie serca... Jej ukochanego serca.
- Nie denerwuj się. Upozorował swoją śmierć - głos odezwał się gdzieś z oddali. Nagły błysk, impuls. Życie znów wraca do równowagi, oddech staje się lżejszy.
- Co ty opowiadasz? - zdołała wykrztusić. Serce znów zaczęło jej bić, gdy zobaczyła uśmiech Alice ponad głową bruneta.
- Ten pieprzony wariat nabrał wszystkich i upozorował własną śmierć - powtórzył Zabini.
- Nie chciano, by skojarzono jego postać z akcją na Nokturnie, więc wymyślili coś takiego - dodała Alice, podchodząc do Hermiony i obejmując ją delikatnie. Wiedziała, że to wszystko jest dla brązowowłosej wstrząsające.
- Nie zrobił tego tylko i wyłącznie z powodu akcji - Blaise odezwał się po chwili, patrząc w swoje kolana.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytała cicho Hermiona.
- Dostałem od niego wiadomość dzisiejszej nocy. Zaprosił mnie na swój pogrzeb, a później oznajmił, że...- ostatnie słowa utonęły gdzieś w jej głowie. Usłyszała je jak przez mgłę. Patrzyła na dwójkę czarodziei siedzących naprzeciw niej i nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Minęło dziesięć minut odkąd zeszła na dół, a już tyle się stało. Emocje wręcz się goniły, prześcigały. Na początku obojętność i znudzenie, gdy zobaczyła Zabiniego. Później artykuł o akcji - kolejny mały cios w serce, wspomnienie Dracona. A później rozpacz, czarna pustka, gdy przeczytała to jedno zdanie. Zginął w nim poszukiwany od wielu miesięcy Dracon  Malfoy. Jak mogli tak ją potraktować? Serce pękło jej na miliony kawałków, świat zaczął się kończyć i nagle znów zmiana. On jednak żyje, tylko to wymyślili. I wtedy powietrze znów jest lekkie. A ostatnia wiadomość... Sama już nie wiedziała, co ma myśleć.  
***
            Są miejsca, w których już byliśmy i te, do których jeszcze nie dotarliśmy, otwarte przestrzenie, oceany, morza i pustynie. Istnieją światy, których nie odkryliśmy, rośliny, których właściwości są nam nieznane, ukryte konstelacje i spadające gwiazdy, które przemykają niezauważone po niebie. Są zegary, które wskazują jeden czas, statki na wodzie, deszcz między porankiem a południem, słońce o wchodzie i zachodzie, księżyc za chmurami i ciepły powiew o północy. Są różne rodzaje uśmiechu. Jest ten słaby, blady, udawany. Jest ten cieplejszy, delikatny i nieśmiały. Jest ten zamglony, skąpany łzami. I ten jeden, najważniejszy, jedyny i niepowtarzalny. Na jednych ustach, w jednej chwili. Ten, który parzy jak piekło i smakuje niebem. Który krzepi jak szklanka alkoholu, odurza niczym whiskey. Ta jedna sekunda, minuta wypełnia wszystko. Powietrze ma smak i zapach tego uśmiechu. Wystarczy kilka kroków, by znaleźć się obok. Każdy ruch jest nieodczuwalny, jak stąpanie po wodzie. Jest bowiem bieg długi i krótki, męczący i lekki. Taki, który nic nie przynosi, jest ucieczką. Ale jest też bieg do celu, z nagrodą na mecie. Gdy w końcu się zatrzymujesz, przebyta odległość nie ma już znaczenia. Wystarczy unieść się na palcach i dotknąć tych ust, na których wciąż gości uśmiech. I w tym momencie nie żałujesz już niczego. Wiesz, że nie chcesz zmarnować ani jednej sekundy, chłoniesz to, co masz, nie przejmując się przyszłością. To ten moment, w którym nie istnieje smutek, tęsknota i szczęście. Są tylko dwa serca.
***
            Zamknął drzwi jednym ruchem dłoni, po czym chwycił Hermionę w talii i oparł o ścianę korytarza. Wplótł dłonie w jej włosy. Pocałunki zmieniały się z niepewnych i delikatnych, na zachłanne, namiętne i czułe. Wargi tańczyły ze sobą, na nowo poznając swój smak. Gryfonka zarzuciła mu ręce na szyję i jeszcze mocniej przyciągnęła do siebie. Dzieliły ich milimetry. Czuł bicie jej serca tuż przy swoim. Wyłączyły się wszystkie uczucia i emocje. Działało tylko jedno. To, że ją kochał. Trzymając ją w ramionach zdał sobie sprawę z tego, że to, co jest między nimi nie jest uczuciem. To było coś więcej. Coś, co pochłaniało ich, uczyło, intrygowało i paliło od środka. Więź tak silna, że wręcz krzesząca iskry. Oderwali się od siebie dopiero po kilku dłuższych minutach. Nadal jednak trzymał ją przy ścianie, nie zwiększając dystansu, jaki ich dzielił.  
- Cześć - powiedział prosto w jej rozchylone, gorące wargi.
- Cześć - odparła, chwytając jego dłoń. Po chwili uniósł ją w powietrze. Nie czuł zupełnie jej ciężaru, gdy skierował się w stronę salonu. Usiadł na fotelu, pozwalając jej oprzeć głowę na swoim ramieniu.
- Czasami jest się tak zmęczonym, że szuka się tylko miejsca, gdzie można złożyć głowę - usłyszał jej szept - Szukałam tego i stwierdzam, że odpoczywać umiem tylko przy tobie - skończyła, mocniej wtulając się w zagłębienie jego barku.
- Nie potrafię bez ciebie żyć - powiedział, delikatnie odsuwając włosy z jej twarzy. Spojrzała na niego swoimi bystrymi, brązowymi oczami, w których tak bardzo tonął. Jeszcze kilka miesięcy temu bał się, że zostanie sam. Teraz właśnie te przepełnione iskrami tęczówki przypominały mu, że żyje. Nie ważne było, że znów czeka ich rozstanie. Liczyło się tylko to, że teraz siedziała obok, czuł jej ciepło. I wiedział już, że niezależnie od tego, co się stanie, będzie w stanie wrócić. Ona potrafiła wskrzesić martwe, kamienne serce. Potrafiła wszystko. 
- Myślałam, że dzisiaj zginę - powiedziała cicho, wodząc kciukiem po jego szyi.
- Jak to? - spytał, mocniej obejmując ją ramieniem.
- Alice dała mi artykuł, w którym pisali o twojej śmierci. Zanim zdążyli wytłumaczyć mi to wszystko, myślałam, że umrę, serce mi pęknie.
- Przepraszam, nie chciałem, żeby to tak wyszło - pogładził ją po głowie.
- Dlaczego to zrobiłeś? Przecież to najbardziej irracjonalny pomysł świata? - spytała, wtulając się w niego mocniej.
- Musiałem cię zobaczyć, po prostu musiałem. Ostatnio działo się tak wiele rzeczy, że zginąłbym bez twojego widoku - powiedział, unosząc jej głowę. Zatopił się w jej ustach na kilka sekund.
- Nie zostaniesz długo, prawda?
- Nie powinno mnie tu być... To niebezpieczne.
- Wiem. Jak długo to jeszcze potrwa?
- Już niedługo, Herm. Jeszcze trochę...-westchnął.
- Damy radę. Razem możemy wszystko. Pójdę za tobą wszędzie. W nieznane, w piekło, niebo, w wodę i ogień - powiedziała, wyprostowując się i patrząc w stalowe tęczówki.
- Kocham cię - szepnął, po czym przyciągnął ją do siebie i złożył na malinowych ustach delikatny pocałunek.
***
 - I co teraz zamierzasz, trupie? - Zabini usiadł na kanapie obok Alice i wlepił wzrok w Dracona, który trzymał na kolanach gryfonkę.
- Zacznijmy od początku. Znasz Demensa, prawda? - blondyn rzucił przyjacielowi znaczące spojrzenie.
- Jasne, że znam. Kto nie kojarzy tego wariata? - roześmiał się Blaise.
- Kto to jest? - Hermiona włączyła się do rozmowy.
- Tom Demens, stary przyjaciel. Zajmuje się wyszukiwaniem potrzebnych informacji. Za kilka dni powinien dostarczyć mi wiadomość o dokładnym terminie i miejscu spotkania śmierciożerców - gryfonka zadrżała na ostatnie słowo.
- Czyli ci pomaga? - spytała.
- Tak, tylko on może to zrobić. Zna wszystkie możliwe sposoby na zdobycie informacji, a tak jak mówił Blaise, wszyscy znają jego.
- No i co dalej? - Zabini objął Alice ramieniem i skierował pytanie w stronę Malfoya.
- Zaplanowałem z Potterem własną śmierć. Zabawnie to brzmi. A nie zgadniesz, kto wpadł na ten pomysł - Draco przypomniał sobie poprzednią noc. Wydarzenia i decyzje były tak abstrakcyjne, że wyglądało to jak sen.
- Kto?
- Audrey Veritas - powiedział blondyn, przywołując na twarzy bruneta otępienie. Hermiona słuchała uważnie każdego słowa.
- Co?! Przecież ona nie żyje od roku! - Blaise o mało nie zachłysnął się powietrzem.
- Jest duchem. Zeszłej nocy urządziliśmy sobie spotkanie. Ja, Wybraniec i Audrey. Jak na zjawę przystało, wymyśliła coś cudownego. No i dzisiejszej nocy wcieliliśmy plan w życie. Wypadek nie był problemem. Rzuciliśmy kilka zaklęć, pozornie zmasakrowaliśmy ciała. Poszło gładko. Po kilku godzinach wiadomość była już w gazetach. Nawet nie wiesz jaki był ubaw, gdy trzeba było roztrzaskać Jaguara. Zająłem się tym osobiście.
- Macie nierówno pod sufitem - Blaise posłał Draconowi dziwne spojrzenie.
- To było jedyne wyjście. Musiałem się zobaczyć z Hermioną. Teraz wszyscy zajmują się moją śmiercią i nawet przez głowę im nie przejdzie, że jestem tutaj.
- Jasne, rozumiem - Zabini uśmiechnął się nieznacznie, gdy Draco pocałował gryfonkę na jego oczach.
- Za kilka dni wybieram się na to spotkanie. Czas pokaże jak wszystko się ułoży. Ministerstwo chce urządzić obławę natychmiast, ale nie wiem czy to dobry pomysł.
- Ja bym zaczekał. Teraz pozostaje jeszcze taka sprawa, że oni przecież będą myśleli, że nie żyjesz.
- O to się nie martw. Mamy już plan.
- Jesteś pewien, że w Hogwarcie będzie bezpiecznie? - Blaise skierował wzrok na Hermionę.
- Diable, jeśli ty masz tam być, to o nic się nie martwię - odparł Draco z szyderczym uśmiechem.
- Mamy pociąg za kilka godzin - powiedział Blaise, zerkając na zegar.
- Świetnie. Jak na razie wszystko idzie gładko. Dam wam znać, jak poszło spotkanie śmierciożerców. Jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale coś wymyślę. Miejcie oczy szeroko otwarte.
***
            Stali w oświetlonym blado korytarzu od dobrych kilku minut. Draco oplatał brązowowłosą ramieniem, jednocześnie kryjąc twarz w jej włosach. Czuł, jak całe jej ciało drży.
- Herm, wszystko będzie w porządku - powiedział blondyn kojącym głosem, który tak dobrze znała.
- Kiedy znów cię zobaczę?
- Nie wiem. Pamiętaj, co napisałem w liście - szepnął jej do ucha.
- Kiedy poczuję na sobie czyjś wzrok... - wyszeptała, kryjąc głowę na jego ramieniu.
- Tak, to będę ja - skończył za nią.
- Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Dlaczego nie możesz tu ze mną zostać? - zaczęła pytać, odsuwając się od niego na kilka centymetrów. Spojrzał jej w oczy i przez chwilę trwali w milczeniu. Hermiona doskonale wiedziała, że dla niego ta chwila również jest nieznośnie bolesna. Pożegnania zawsze są najgorsze, lecz jeszcze żaden człowiek nie zdołał ich uniknąć. Umieli porozumiewać się bez słów, ale ta cisza pozostawiała jakiś niedosyt. Tak, jakby każde wypowiedziane zdanie miało ogromne znaczenie. Stali w korytarzu, nie mogąc przestać na siebie patrzeć.
- Na Salazara! Kocham cię, Granger - powiedział, rozładowując atmosferę.
- Ja też cię kocham, Malfoy - roześmiała się Hermiona, po chwili odnajdując drogę do jego ust. Gdy się od siebie oderwali Draco zaczął manewrować dłońmi przy swojej szyi. Po chwili oplótł swój szalik w ślizgońskich barwach wokół szyi brązowowłosej.
- Dla ciebie - powiedział, patrząc jej w oczy. Wyglądała przepięknie w tym kolorze. Gdyby mógł, patrzyłby na nią godzinami.
- Dziękuję - wyszeptała, wdychając zapach Dracona, którym przesiąknięty był szalik.
- Odezwę się. Obiecuję - powiedział, stojąc już w progu.
- Będę czekać - odparła, obserwując, jak wychodzi na ulicę.
***
            Hermiona chodziła tam i z powrotem po wypolerowanej posadzce. Odgłos jej szybkich kroków odbijał się od ścian dworca i docierał do uszu bruneta, siedzącego na ławce. Blaise zerkał co kilka minut na zegar. Do odjazdu mugolskiego pociągu zostało  pół godziny. Dopiero wtedy będą mogli przejść na swój magiczny peron. Tymczasem ślizgon pogrążał się we własnych, nie do końca ogarniętych myślach. Odkąd obiecał Draconowi, że zaopiekuje się tą dziewczyną nie mógł przestać analizować jej zachowania. Gdy zobaczył ją wtedy w księgarni przez chwilę zabrakło mu słów. Zmieniła się i to na lepsze. Włosy nie przypominały już nieokiełznanej burzy, a delikatne fale. Jej twarz złagodniała, usta nabrały malinowego koloru. Blaise zmierzył wzrokiem jej sylwetkę. Gdyby nie był z Alice prawdopodobnie obejrzałby się za Granger na ulicy. Uśmiechnął się sam do siebie. Wiedział, że Draco nie oszalał tylko i wyłącznie na punkcie wyglądu Hermiony. Musiało się za tym kryć coś więcej, skoro był w stanie tak się poświęcić. Tak, jego przyjaciel nareszcie dorósł. Jak miło było w końcu to powiedzieć. Myślał, że Draco już zawsze pozostanie nadętym egoistą. Tymczasem dla tej dziewczyny po prostu nie potrafił być samolubny. Jakie to proste... Jedna osoba potrafi zmienić całe twoje życie. Tak jak Alice oduczyła go zła. Jednocześnie  nie pozbawiła go jednak charakteru. Był pewien, że gryfonka też tego nie zrobiła. Musiała zakochać się w prawdziwej wersji Dracona, która wypłynęła na powierzchnię po latach. Dlaczego ten idiota tak długo zwlekał? Może to lepiej. Blaise uśmiechnął się znowu, przypominając sobie słowa matki. Roztopione serca kochają najmocniej. Muszą bowiem nadrobić każdy ten dzień skuty lodem. Spojrzał na Hermionę, która nadal kręciła się po dworcu. Widział w jej oczach wpływ Smoka. Każda kobieta, która kiedykolwiek go zobaczyła zachowywała jego obraz w myślach. Hermiona wydawała się jednak być nie pod wrażeniem jego wyglądu. W każdym ruchu widział to, jakimi gestami obdarzał ją Draco. Chwytała w zamyśleniu naszyjnik, który jej podarował, niekontrolowanie dotykała ust, których smak poznał. Nosiła go w sobie, co widział za każdym razem, gdy spojrzał w jej stronę. Jeszcze rok temu nie mógłby wyobrazić sobie Hermiony w roli dziewczyny swojego przyjaciela. Jednak teraz, siedząc na tej ławce, wiedział już, że Draco jaki i ona wpadli po uszy.
***
           
- Jeszcze pięć minut - Blaise stanął obok niej, ciągnąc za sobą bagaż.
- Co z moimi rzeczami?
- McGonagall ściągnęła twój kufer do Hogwartu.
- Świetnie - gryfonka już miała zamiar się oddalić, gdy Zabini złapał ją za rękaw.
- Zaczekaj. Pociąg już jedzie. Musimy przejść na peron, gdy cała ta hołota będzie ładować się do wagonów - powiedział, prowadząc dziewczynę w stronę barierki między numerami 9 i 10. Po chwili usłyszeli nadjeżdżającą maszynę. Czarny jak smoła pociąg zaterkotał na torach i stanął. Tłum rzucił się do drzwi, nie zwracając uwagi na dwójkę, która została w tyle.
-Teraz - usłyszała słowa ślizgona. Puścili się biegiem w stronę muru. Nim się zorientowali, zatłoczony peron był za nimi. Ten, na którym stali był niemal pusty. Tylko pod ścianą stało kilku mężczyzn ze służbowymi walizkami i jakaś kobieta z dzieckiem. Na peronie stał już pociąg Londyn - Hogsmead. Para unosiła się z lokomotywy i niknęła gdzieś pod sufitem. Hermiona uśmiechnęła się mimowolnie. Tyle wspomnień wiązało się z tym miejscem.
- Chodź. Znajdziemy przedział - Blaise ruszył w stronę pociągu. Hermiona zrobiła to samo. Weszli przed jedne z ostatnich drzwi. Oboje czuli się nieswojo w wymarłym wagonie. Od dobrych kilku lat wsiadali bowiem do zatłoczonego, pełnego uczniów Hogwartu pociągu. Mimo małej frekwencji skład miał ruszyć za kilka minut. Hermiona otworzyła ostatnie drzwi na jakie natrafiła. Weszła do przedziału i opadła na miejsce przy oknie. Blaise pojawił się zaraz za nią. Rzucił zaklęcie zaciemniające okna od strony korytarza i wyciszające. Z kieszeni wyjął bilet i podał go gryfonce. Ta przyjęła go ze skinieniem głowy i odwróciła się bez słowa do okna. Nie miała ochoty wdawać się w rozmowę ze ślizgonem. Wolała myśleć o Draconie, o jego dotyku, o jego ustach, których smak wciąż czuła na swoich.
- Masz zamiar milczeć przez całą drogę? - odezwał się brunet, kładąc się na trzech miejscach naprzeciw niej.
- A co według ciebie mam robić? Chcesz rozmawiać ze mną?!
- Powiedziałem, żebyś przestała. Ja też się zmieniłem, tak jak Draco - zamknął oczy i wsłuchał się w hałasy za oknem. Pociąg szykował się do odjazdu.
- Nie wspominał ci nikt, że przyzwyczajenie się do Malfoya zajęło mi trochę czasu? - gryfonka podciągnęła kolana pod brodę i wpatrzyła się w widok za oknem. Dworzec zniknął po chwili z jej oczu i wyjechali na obrzeża Londynu.
- Szkoda, że wcześniej nie pokazywałaś swojego charakteru - Zabini  otworzył oczy i wyciągnął z kieszeni papierosa. Po chwili dym rozpłynął się po pomieszczeniu.
- Co masz na myśli? - spytała rozbawiona, po czym wstała ze swojego miejsca. Wyrwała mu papierosa i zaciągnęła się mocno. Dym wypuściła przez uchylone okno. Blaise obserwował ją zaskoczony.
- Na Salazara! Granger, ty palisz? - spytał, wyciągając sobie kolejnego papierosa i stając przy gryfonce. Dym majaczył im przed oczami.
- Nie wiesz o mnie wielu rzeczy - odparła, ponownie się zaciągając.
-  Łamanie zasad nie jest w twoim stylu - brunet wskazał sowim niedopałkiem na znak zakazu palenia na szybie.
- Złamałam jedną z największych zasad świata, Zabini. Zakochałam się w ślizgonie - powiedziała tonem, który o mało nie zwalił go z nóg. Była zdecydowanie pewniejsza siebie od całej tej sprawy z Draco.
- Granger, zadziwiasz mnie.
- Dziękuję - uśmiechnęła się w iście ślizgoński sposób. Nie, nie ślizgoński. To Draco tak to robił.
- Co będziemy robić w Hogwarcie? - spytała nagle i wypuściła kłąb dymu za okno. Zabini spojrzał na jej bladą, zmęczoną twarz, która kontrastowała z zielenią za oknem.
- Jesteśmy prefektami naczelnymi - odpowiedział jak gdyby nigdy nic. Hermiona o mało nie zakrztusiła się powietrzem.
- Co?! Czyli wcale nie okłamałam Ginny. Na prawdę nas mianowali? - wyrzucała z siebie kolejne wyrazy, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak inaczej wygląda zaciągając się papierosem między każdym zdaniem.
- Tak, McGonagall ma nam dać odznaki już na miejscu - powiedział z rozbawieniem w głosie.
- Czyli przez następny tydzień będziemy szykować Hogwart do roku szkolnego? - spytała z jakąś dziwną niechęcią w głosie. Blaise nie mógł uwierzyć, że coś jej się nie podoba. Przecież zawsze lubiła się angażować w życie szkoły.
- Sam nie wiem. Może mają dla nas inne zadanie. Podejrzewam, że to po prostu ze względu na twoje bezpieczeństwo.
- Moje... Ale ze mnie ofiara losu - Hermiona opadła na fotel, nadal nie wypuszczając papierosa z dłoni.
- Przestań. Przecież wiesz, że to wszystko jest częścią planu Dracona. Chce się chronić - Zabini usiadł na swoim miejscu i wbił wzrok w migające za oknem krajobrazy.
- Myślisz, że to wszystko wypali? - spytała nagle.
- Co masz dokładnie na myśli? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Cała ta misja.
- Dopóki będziesz bezpieczna, a Draco nie straci z tobą kontaktu i siły, jaką mu dajesz... Tak, myślę, że wypali.
 ---
Rozdział był poprawiany milion razy :) Dopiero dzisiaj stwierdziłam, że jest w porządku. Mam nadzieje, że nie zawiodłam i tym razem nie będziecie chcieli mnie zabić. Najbardziej jestem dumna z drugiej części tego rozdziału, tej najbardziej... mojej. Napisałam ją w kilka minut, pod wpływem własnych myśli. Tak, jestem chora :) Hah. Totalnie.
Zaczęłam już coś skrobać na kolejny rozdział. Jej. Już 23 ;) Będzie fajna akcja. Już nie mogę się doczekać. Myślę, że skończę rozdział jakoś w weekend, a opublikuję na początku nowego tygodnia. Czekajcie, czekajcie. 
I proszę, komentujecie :) Widzę, że dużo osób czyta, ale też nie komentuje. Jest 20 obserwatorów, więc każdy z nich powinien komentować. Dziękuję wszystkim, którzy to robią i pozwalają mi się doskonalić. 

30 komentarzy:

  1. Ha! tak myślałam,że śmierć Malfoya była po prostu zaimprowizowanym przedstawieniem:)
    Ale w żadnym wypadku nie spodziewałam się,że był to między innymi pretekst do spotkania z Hermioną. Naprawdę mnie tym zaskoczyłaś!
    Jeżeli zaś chodzi o sam przebieg ich spotkania, to był on pełen tak wielu emocji,uczuć i gorących wyznań,że niemal zwalił mnie z nóg. Cieszę się,że mieli okazję do rozładowania napięcia, które kumulowało się w nich od czasu ich rozstania. Na pewno możliwośc zobaczenia drugiej kochającej osoby choć trochę ukoi ich tęsknotę. Mam nadzieję,że spotkanie na które wybiera się Malfoy przebiegnie bezproblemowo.
    Hmm Hermiona z papierosem? To musiał być naprawdę wstrząsający widok dla bienego Zabiniego. Znając ją jako przykładną, pedantyczną gryfonkę, z pewnością nikt nie pomyślałby,że kiedykolwiek miała tak trującą używkę w ustach;) Nie mniej, jestem pozytywnie zaskoczono, gdyż dzięki temu mamy możliwość poznania jej z mniej świętoszkowatej strony:)
    Cóż, mnie jak najbardziej usatysfakcjonował ten rozdział i z niecierpliwością czekam na następny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, że was zaskoczę tym spotkaniem :) Chciałam dodać nim Hermionie odrobinę odwagi.
      Co do papierosa. Hermiona właśnie taka będzie w moim opowiadaniu. Zadziorna, odważna, pewna siebie... Dużo mogłabym jeszcze wymieniać.
      Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał :)

      Usuń
  2. o jaaaaaaa! :D
    ale cuuuudowniee ♥ kurcze , wzruszyłam się jak diabli xd to było piękne ..
    najpierw ta niepewność że Draco nie żyje, a później zapewnienia że żyje. no i wejscie Malfoya xd
    strasznie, ale to strasznie ten rozdział mi się spodobał ;')
    było w nim tyle uczuc ♥
    i znowu to pożegnanie :x za lekko to oni mieć nie będą :D
    i ten papieros xd no cóż, zaintrygował mnie :D ale w pozytywny sposób ;p
    czekam na kolejny, wspaniały rozdział ;p i

    Pozdrawiam M.
    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że się spodobało. Ten rozdział jest rzeczywiście bardzo uczuciowy. A ten papieros - jeszcze nie raz się pojawi :)

      Usuń
  3. Edge, Edge! No ja wiedziałam, że nie uśmiercisz Malfoy'a! :*

    Jeśli chciałaś żebyśmy dostali zawału, to udało Ci się! Pięknie to opisałaś! : ) Jak Draco wszedł do mieszkania Blaise'a i Alice, to moje serce wprost ześwirowało! : ) Jestem pod wrażeniem. Rozdział świetny! : D

    Miona zadziwia mnie coraz bardziej. Lubię ją w tej "ślizgońskiej wersji". Bardzo się zmieniła. Jest taka silna! : )

    Życzę Ci jeszcze więcej pomysłów i weny!
    Pozdrawiam Lily : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał. To było jasne, że go nie uśmiercę. Nie mogłabym tego tak zakończyć.

      Usuń
  4. Tak, faktycznie, jesteś chora - już to dziś ode mnie kilka razy "usłyszałaś". Ale jakimś cudem, jesteś chora na jakąś dziwną, nieznaną raczej ludzkości chorobę, która objawia się tak wspaniałymi pomysłami. Wciąż mnie zadziwisz i pomimo, że jestem z Tobą prawie od początku, to wciąż nie mogę się nadziwić sposobowi w jaki piszesz. Dlatego wciąż będę Ci powtarzać, że jesteś moim (chorym) geniuszem! :)

    Przejdę teraz do treści, bo chwalenie Ciebie... cóż, nie chcę, byś obrosła w piórka, a to bardzo prawdopodobne przy moich ciągłych pochwałach. :P
    Dobra, przechodzę do sedna. xD

    Widzisz, podejrzewałam, że ukartował własną śmierć, oraz że na tak szalony pomysł pomogła mu wpaść Audrey. Nie wierzę tylko, że zrobił to wszystko głównie po to, by mógł spotkać się z ukochaną. Co do samego spotkania, to strasznie podoba mi się drugi fragment. Nie wiem skąd czerpiesz inspiracje, by pisać w taki sposób, ale pisz tak dalej. To był naprawdę, moim skromnym zdaniem, jeden z najlepszych fragmentów jakie kiedykolwiek czytałam na jakimkolwiek blogu.
    Ponadto, wpierw namiętne całowanie, później dopiero krótkie "cześć". Tak właśnie wyobrażam sobie prawdziwą miłość - bez zbędnych słów. Bardziej liczą się czyny. I tak, długa rozłąka sprawia, że milczenie też nie jest dobrą rzeczą, więc ich miłosne wyznania... "na Salazara", ja też Cię kocham! :)

    Blaise i jego spostrzeżenia na temat zarówno przyjaciela, jak i jego dziewczyny. No tak, takie drobne gesty wiele znaczą. Ale podobał mi się moment z tym, że gdyby Zabini nie był z Alice, to zapewne obejrzał by się na ulicy za Hermioną. Cóż, wygląda na to, że obaj Ślizgoni wybrali sobie bardzo atrakcyjne towarzyszki życia. W dodatku tak inteligentne. Kurcze, szkoda że w prawdziwej historii tak się to nie skończyło...

    Haha, Hermiona z papierosem! Rozwaliłaś mnie całym tym fragmentem! Ich rozmowa w pociągu doprawdy jest zabawna. To, w jaki sposób traktują siebie wzajemnie. To, w jaki sposób zachowuje się Hermiona. To wszystko za sprawą jednego blondyna. Wpierw pije jak szalona whisky, teraz pali. Co Ty jeszcze wymyślisz? Aha, i mam nadzieję, że w tym akurat w ogóle nie przypomina Ciebie, bo pamiętam, że jesteś do niej bardzo podobna. ;)
    Ostatnie słowa Zabiniego - cudowne! Ja też wierzę, że cała misja się powiedzie, a oni będę szczęśliwi, razem, już na zawsze. Tak, koniecznie musi być happy end. :P

    Mówisz, że najbardziej jesteś dumna z drugiej części? Cóż, ja jestem zafascynowana każdym słowem w tym rozdziale. I już sama nie wiem czy każdy kolejny rozdział jest lepszy czy po prostu wszystkie są już tak genialne, że bardziej się nie da...?

    "Będzie fajna akcja", powiadasz? A powiedź mi: kiedy tu nie było fajnej akcji? No, ale dobra, skoro - ponownie - ujawniła się Twoja skromność, to może znaczyć jedynie tyle, że szykujesz coś bardzo, ale to bardzo ciekawego.
    Czekam więc niecierpliwie na kolejny rozdział.

    I tak jeszcze na zakończenie, jedna sprawa...
    JESTEŚ CHORA!
    a właściwie dwie...
    KOCHAM CIĘ ZA TO!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ta choroba objawia się nie tylko w opowiadaniu. Mam dość dziwne pomysły na co dzień.
      Inspiracje do drugiego akapitu... Hmm... Właściwie sama nie wiem z czego :P Samo jakoś wychodzi. Najczęściej piszę siedząc w szkole, na przerwie lub na lekcjach, kryjąc kartkę za zeszytem czy coś w tym stylu. W domu piszę przy muzyce. Wtedy pomysły łatwiej przechodzą na słowa.
      Papierosy i whiskey :) Hah. W tym akurat nie jestem do niej podobna :) Nie palę, ani nie piję.
      Kolejny rozdział jest już gotowy. Napisałam go tak szybko, że nawet nie zauważyłam, że jest już 7 stron :) Może jeszcze coś dopiszę. Rozdział jeszcze następny, 24 będzie trochę inny od poprzednich. Wymyśliłam już jego formę, zobaczę co z tego wyjdzie :)

      Usuń
    2. Ja tam lubię to opowiadanie jeszcze bardziej właśnie przez wzgląd na Ciebie i Twoją chorobę. Bo ja też jestem chora. Oj, bardzo. A powinnam już być tą dorosłą, dojrzałą osobą. Tylko, że ja to taki Piotruś Pan - nie chcę dorosnąć. Brakuje mi Nibylandii. ;)

      Szkoła. Hm, chyba nigdy bym nie umiała tam tworzyć. Teraz, na studiach, to w ogóle nie wchodzi w rachubę. A co do pisania w domu przy muzyce, to całkowicie się zgadzam - wtedy pomysły łatwiej przelewa się na papier, albo raczej na monitor. xD

      Mam w takim razie nadzieję, że długo pozostaniesz z tymi słowami "nie palę, nie piję". Ja na szczęście do dnia dzisiejszego również ani nie palę, ani nie piję. I sama sobie się dziwię jak przez tyle lat, namawiana przez multum ludzi, dałam radę za każdym razem powiedzieć "nie"...

      Już gotowy? I to na 7 stron?! To będzie ciekawe. Kurcze, i pomysł na kolejny. Mnie wena opuściła jakieś dwa miesiące temu i nie chce powrócić, albo może ja jej nie pozwalam wejść do mojego mózgu. Cieszę się zatem bardzo, że Ty masz tak wszechstronne pomysły.
      Czekam z niecierpliwością! :)

      Usuń
    3. Dzisiaj praktycznie cały dzień spędziłam w szkole na pisaniu próbnych testów z matematyki,powtórce do egzaminu z wosu, ogarnianiu rozprawek z polskiego. Gdy wróciłam do domu wzięłam się za historię.
      W końcu zmęczyłam się tak, że nic do mnie nie docierało. Usiadłam przy komputerze i napisałam te 7 stron. Pisanie mnie uspokaja, a teraz na prawdę potrzebuję spokoju. Testy coraz bliżej i mam tak poszarpane nerwy, że chętnie rzuciłabym wszystkim w kąt. No ale niestety, muszę się spiąć.
      Na szczęście blog jeszcze dodaje mi sił. W tej chwili nastrajam się pozytywnie, słucham muzyki, dopisuję szczegóły do rozdziału i czytam go po milion razy :) Powinien pojawić się w poniedziałek. Może nawet w niedzielę uda mi się go opublikować.

      Usuń
    4. Cieszę się, że mam piątki wolne. :P
      Kurcze, Ty naprawdę przejmujesz się tymi testami. Ja pamiętam, że do tych testów podeszłam zupełnie na luzie. Zresztą do matury też. Tylko na ustną się stresowałam. Teraz bardziej się na sesjach stresuję niż na maturze, o gimnazjalnym już w ogóle nie wspominając...
      Także z Twoim przygotowaniem, spokojnie dasz radę i dostaniesz się do wymarzonego liceum, wiem to. :)
      Podziwiam Cię za to, że tak szybko dodajesz kolejne rozdziały. Jesteś jedyną osobą, u której nowa notka pojawia się co 3-4 dni.
      Mistrzu (chory :P)! :*

      Usuń
    5. Wiem co to znaczy oczekiwanie na rozdział. Sama jakiś czas temu,gdy jeszcze nie miałam swojego bloga, czekałam na nowe rozdział innych autorów. Podczas długiej przerwy emocje opadały,więc sama staram się dodawać rozdziały szybko. Mam tyle weny,że 3-4 dni odstępu nie są problemem ;) Myślę,że jeszcze długo tak będzie. Jak skończę to opowiadanie,zacznę następne.

      Usuń
    6. Mam nadzieję, że to opowiadanie tak szybko się nie skończy. Wiesz już może ile będzie rozdziałów? :)
      A co do kolejnego opowiadania, to wiedź, że jedną czytelniczkę już na bank masz. Ja jednak mam prośbę: gdy już wydasz książkę, marzyłaby mi się dedykacja. :P

      Usuń
    7. Jak na razie nic nie planuję. Na początku przewidywałam ok. 20 rozdziałów, a jak widać jest już więcej. Pewnie wyjdzie jakieś 30-35 :) Historia nie skończy się w momencie zakończenia misji Malfoya. Planuję jeszcze coś.
      Co do książki-marzę, żeby coś wydać :) Szkoda tylko, że ciężko jest się wybić w Polsce ze swoją twórczością.

      Usuń
    8. Co?! Naprawdę jeszcze tylko ok. 10 rozdziałów?! Mam jednak nadzieję, że wyjdzie więcej. Cieszy mnie bardzo fakt, że nie planujesz zakończyć wraz z końcem misji. ;D
      Tak, faktycznie w Polsce jest ciężko, jednak wierzę, że z Twoim talentem spokojnie dasz radę się przebić. :)

      Usuń
  5. Boże mimo, że podejrzewałam iż nie umże to i tak bałam się jak cholera XD Zaskoczyłaś mnie tym spotkaniem ^^
    No no Hermiona stajesz się jeszcze ciekawszą osobą ^^ Palisz ... i ten uśmiech XD
    KOCHAM TEGO BLOGA !!!
    DUŻO WENY
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) To na prawdę miłe, że komuś tak bardzo podoba się coś, co tworzę. Te wasze życzenia na prawdę działają. Wena mnie nie opuszcza. Kolejny rozdział jest już gotowy.

      Usuń
  6. Witaj kochana!
    Rozdział przeczytałam jednym tchem i poruszył mnie bardzo.
    Niesamowicie się cieszę, że Draco i Hermiona w końcu się spotkali.
    Tak bardzo się kochają, że niemożliwością byłoby rozdzielenie ich na dłużej.
    Wspaniale to pokazałaś, a ile uczuć w tym rozdziale.
    I ta przemiana Granger.
    Jak zauważył sam Zabini ona naprawdę bardzo się zmieniła i podoba mi sie to w jaki sposób.
    Bo w końcu wiadomo dojrzewamy z wiekiem a sama miłość sprawia że się zmieniamy.
    No i jestem ciekawa co czeka ich w Hogwarcie.
    Oby Hermiona odnalazła sie tam po tym wszystkim, co przeszła, gdyż w końcu chcieli ją wykorzystać.
    Osobiście najbardziej zazdroszczę Ci tego jak pokazałaś to wszystko.
    Ja uważam, że mi samej wiele brakuje, gdyż Tobie wychodzi to naprawdę niesamowicie.
    I ciesze się, że mimo egzaminów dodajesz rozdziały.
    Będę trzymać jednak kciuki za Ciebie abyś zdała wszystko bardzo ładnie.

    p.s.
    Mam małe pytanie z ciekawości w jakim programie zrobiłaś ten trailer?
    Wiem że jest do tego coś takiego w samym systemie, ale teraz mam windowsa 7 i nie mam pojęcia jak się to robi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Bardzo się cieszę,że rozdział tak ci się spodobał. Hermiona rzeczywiście wydoroślała.
      Film stworzyłam w Windows Movie Maker ;)

      Usuń
    2. Proszę bardzo;)

      Oj tak i ta zmiana w niej bardzo mi się podoba.
      Ujmuje mnie fakt, że wspaniale opisujesz wszystko bez pokazywania erotyki, którą co prawda bardzo lubię, ale nie wszędzie pasuje.
      Ty tworzysz w taki sposób że możemy sie domyślać że coś tam między nimi iskrzy.

      hmm spróbuje sama może coś wyjdzie a jak nie wówczas zgłoszę sie do Ciebie.

      Usuń
    3. I przyznam bez bicia próbowałam ale jestem chyba za bardzo zielona.
      wcześniej miałam inną wersje windowsa i robiłam ale teraz chyba to czarna magia dla mnie.

      Usuń
    4. Po egzaminach z chęcią zrobię coś dla ciebie ;) Teraz czas mnie goni niestety.

      Usuń
  7. Tak sobie właśnie myślałam że oni muszą się spotkać bo bez siebie oszaleją. A tu prosze, nowy rozdział i oni się spotykają. Och uwielbiam to opowiadanie. Jest jednym z moich ulubionych. I wiesz z jednej strony wolałabym by to już sie skończyło żeby pokonał śmierciożerców i żeby byli szczęśliwi ale boję się że wtedy skończyłabyś ta historię a tego napewno nie chce. Mam w każdym razie nadzieję że będą mieli jeszcze okazję się spotkać jak tutaj bo baardzo mi się to podobało..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam zamiaru kończyć opowiadania tak szybko ;) Na pewno jeszcze coś będzie się działo.
      Co do spotkań Draco i Hermiony. Nie planuję w najbliższym czasie znów łączyć ich dróg. Ale wymyśliłam coś innego,co z pewnościà wam się spodoba.

      Usuń
  8. wspaniały rozdział! dużo weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję ;) Bardzo się cieszę,że się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam "oglądać" Draco w takim wydaniu, rozdział niesamowity, tyle na niego czekałam, jak dobrze że nie uśmierciłaś Smoka. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz nominację do Liebster Award, więcej informacji na moim blogu.
    nienawisc-milosc-deamione.blogspot.com
    Pozdrawiam, Natalia ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Uch, wystraszyłaś mnie końcówką poprzedniego rozdziału, odetchnęłam z ulgą jak przeczytałam, że to upozorowana śmierć :)
    "Nawet nie wiesz jaki był ubaw, gdy trzeba było roztrzaskać Jaguara. Zająłem się tym osobiście." - to mnie rozwaliło, haha :D

    Strasznie mi się podobało te ich małe tête-à-tête w salonie i martwi mnie, że teraz jak Hermiona będzie w Hogwarcie na następne takie trochę poczekamy ;/

    "Tymczasem ślizgon pogrążał się we własnych, nie do końca ogarniętych myślach." - nie do końca pasuje mi tu słowo "ogarniętych", nie pasuje do Twojego stylu.

    Pozdrawiam,
    A.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uff... Draco żyję! I widział się z Hermioną :D Szkoda, że muszą tyle wycierpieć, by być w końcu szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie niesamowitą motywacją do pisania. Nawet ten najkrótszy!
Komentarze pod zakończonymi opowiadaniami również są czytane :)
Dziękuję za każdą minutę poświęconą na wyrażenie własnej opinii.

Zapraszam do kontaktowania się ze mną na Ask'u ( http://ask.fm/edgeblue ) oraz drogą mailową ( edge.blue@onet.pl )