czwartek, 4 kwietnia 2013

19.Strach


   Tak, wiem, mam nierówno pod sufitem. Ostatnie dni to szaleństwo, po prostu  czyste szaleństwo. Ale w całym tym zamieszaniu, powtórkach do testu nagle okazało się, że... napisałam 3 kolejne rozdziały opowiadania. Tak, moja wena odezwała się w najmniej oczekiwanym momencie. Stwierdziłam, że nie będę się katować. Dopóki mam pomysły, będę pisać. W następnych rozdziałach będzie mnóstwo elementów, płynących prosto z mojej głowy. To całe zdenerwowanie i wiele innych emocji wyłazi (nie)stety przy pisaniu. 
Zanim zaczniecie czytać, chcę żebyście skupili się na tym rozdziale. Zaznaczyłam ważne fragmenty, nad którymi warto się zastanowić, nie tylko ze względu na opowiadanie. 
No i oficjalnie...
WRACAM!
Pewnie w weekend pojawi się kolejny rozdział, który jest już gotowy i powiem wam jedno - jeju, sama jestem z niego tak dumna, że po prostu... wow. Tak wiem, moja skromność :* 
Pozdrawiam :) 
---
   Draco wyszedł z  pokoju, pozostawiając Pottera samemu sobie. Zaczynał żałować, że w ogóle go ze sobą zabrał. Chodziło tu tylko o te denne przekazywanie informacji. Po co się w to pakowałem? - pomyślał, wchodząc do jadalni. Przystanął w progu, zauważając Toma. Brunet siedział na jednym z krzeseł, plecami do niego. Poranne światło padało przez dziurawe zasłony, oświetlając tylko fragment jego sylwetki. Ciszę zakłócały przytłumione słowa, które wypowiadał pod nosem. Zachowywał się jak opętany, co zbytnio nie dziwiło Malfoya. Znał Demensa na tyle długo, by przestać przejmować się szczegółami jego zawiłej osobowości.
- Piłeś? - rzucił pytanie w stronę przyjaciela, chcąc przerwać te frustrujące zachowanie Toma. Ten jednak nie zwrócił uwagi na Dracona. Jego wzrok był nadal wbity w przeciwległą ścianę, a ciche słowa płynęły nieprzerwanie. W pomieszczeniu było zimno, wręcz lodowato, co Malfoy zauważył dopiero po chwili.
- Tom! Do jasnej cholery! - podszedł bliżej i złapał mężczyznę za ramiona. Potrząsnął nim kilka razy, zanim ten zaczął w ogóle reagować. W końcu uniósł wzrok i uśmiechnął się blado.
- Co ty wyrabiasz? - Draco pomógł mu wstać z krzesła. Przelewał się jednak przez ręce i po chwili znów siedział - Demens! Odezwij się, popaprańcu! - dodał już głośniej blondyn. Nagle zdał sobie sprawę z tego, że w pokoju znów jest ciepło. Zmarszczył brwi, patrząc z niepokojem na twarz Toma.
- Smoku... - szept mężczyzny był ledwie dosłyszalny.
- Co się dzieje? - potrząsnął Demensem, który wpatrywał się w niego z dziwną miną. Nagle jakby się włączył, na twarzy pojawiły mu się kolory, z oczu znikła mgła.
- Nic, nic się nie dzieje - powiedział, strącając dłonie Dracona ze swoich ramion.
- Przestań mi tu wciskać kit - syknął Malfoy w odpowiedzi i przyciągnął sobie krzesło, na którym po chwili usiadł. Tom spuścił głowę i zamknął oczy na kilka minut. Oddychał coraz spokojniej. Uniósł wzrok i spojrzał na Dracona, który nieprzerwanie go obserwował.
- Ona tu przychodzi, Draco - głos Toma był dziwnie optymistyczny. Dla Dracona brzmiał jednak odrobinę złowieszczo.
- Co ty pieprzysz, do cholery?
- Od kilku miesięcy pojawia się tutaj - Tom zerwał się z krzesła. Odzyskał już energię i zaczął chodzić po jadalni, wymachując rękoma.
- Jak to możliwe? - spytał Draco, zaczynając wątpić w trzeźwość Demensa.
- Jest duchem, nie przeszła na drugą stronę - Tom zatrzymał się nagle przed ścianą, na którą niedawno tak zawzięcie patrzył - Pokazuje się zawsze w tym samym miejscu - dodał szeptem.
- Tam, gdzie... - Draco nie był w stanie skończyć. Spojrzał z bólem na Demensa, który zaciskał pięści coraz mocniej.
- Tam, gdzie ją zabił...
- Dlaczego ja jej nie widziałem? - Malfoy spojrzał na wcześniej wspomnianą ścianę, starając się wyobrazić sobie jak mógł wyglądać duch Audrey.
- Może wybrać kto będzie ją widział - odparł Tom, dotykając palcami cegieł.
- Ciągle nie mogę uwierzyć, że jej tu nie ma - westchnął Draco.
- To pali od środka...
- Co?
- To uczucie. Ten stan, gdy nie możesz jej dotknąć, pocałować... Jest tylko wspomnieniem - Tom opadł na podłogę i zwiesił głowę. Draco poczuł się tak, jakby ktoś wyrwał mu kawałek serca. Słowa bruneta tak bardzo przypominały jego własne emocje. Tak samo tęsknił za Hermioną, tak samo pragnął jej dotyku.
- Przynajmniej słyszysz jej głos.
- Nie zmarnuj swojego życia, tak jak ja zrobiłem to ze swoim - powiedział nagle Tom, zwracając wzrok w stronę Malfoya.
- O czym ty mówisz? - Draco zmarszczył brwi i wyprostował się na krześle.
- Zbyt długo trwałem w zawieszeniu, bałem się podejmować decyzje. A największy błąd swojego życia popełniłem, zostawiając Audrey samą. Czuję, że bije od ciebie strach. Nie stchórz, wróć do niej, gdy skończy się całe to zamieszanie, poradzicie sobie. Tylko ona jest dla ciebie życiem, tak jak Aud była moim. Nigdy nie mów nigdy, Malfoy. Zawsze jest jakieś wyjście, a najlepiej pokonuje się problemy nie będąc samotnym. Z resztą sam musiałeś się o tym przekonać, gdy tylko ją pokochałeś. To niesamowite uczucie, prawda? Kochać. Tak, coś wspaniałego. Ale najważniejsze jest, by się nie bać.
***
Przerażona kobieca twarz, trzask tłuczonego szkła, załzawione. wypełnione paraliżującym strachem oczy. Niekontrolowany krzyk... Zielony błysk, koniec, cisza...
Draco zerwał się w środku nocy, ciężko oddychając.  Przed oczami wciąż stała mu martwa, blada twarz Audrey. Przeciągnął dłońmi po policzkach, starając się ocknąć z koszmaru. Po jego prawej stronie, na łóżku w głębi pokoju leżał Potter. Spał w najlepsze, chowając twarz w poduszce. Draco wstał i wyszedł na palcach. Idąc schodami, przypatrywał się ruchomym zdjęciom na ścianach. Większość z nich przedstawiała roześmianą Audrey, gotującą w motelowej kuchni. Przygotowywała najwspanialsze potrawy świata. To właśnie ona nauczyła go przepisu na danie, które podał niedawno Hermionie. Serce znów wywinęło koziołka w jego klatce piersiowej. Dlaczego to wszystko tak strasznie bolało? Usiadł przy stole, dokładnie tam, gdzie rok temu rozmawiał z Aud.  Otoczenie uległo zmianie przez cały ten czas. Zniknęły subtelne dotknięcia kobiecej ręki, a ujawniły się zaniedbania Toma. Po jej śmierci, umarło też to miejsce. Z kuchni nie płynął już zniewalający zapach, który dawniej przyciągał czarodziei z całej Pokątnej. Teraz Motel odstraszał, był równie szalony i ponury jak Tom. Gdyby Audrey wtedy tu nie było... Gdyby został jeszcze kilka dni, pewnie nadal by żyła. Zostawił ją jednak, Tom musiał wykonywać swoją pracę, była sama... Śmierciożercy zabili ją z zimną krwią. Tom znalazł jej drobne ciało zaraz po wejściu do jadalni. Draco wzdrygnął się, czując dreszcze na  karku. Tak samo czuł się wtedy, gdy dostał zawiadamiający list od Demensa. Zabili moją Aud. Zabili ją, Draco. Treść nadal miał wyrytą głęboko w mózgu. Zabili...
***
            Ginny weszła do sypialni przyjaciółki, niosąc w ręku dwie koperty zaadresowane zielonym atramentem. Tak jak przypuszczała, Hermiona siedziała na łóżku, obejmując się ramionami. Minęły trzy tygodnie, a ona wciąż trwała w jakimś przedziwnym zawieszeniu. Teraz miała na sobie jego koszulę, a złoty naszyjnik odbijał się na tle nieskazitelnej czerni. Nigdy wcześniej nie widziała Hermiony tak bardzo zamyślonej. Wiedziała jednak, że brązowowłosa tkwi gdzieś daleko w nieokreślonej przestrzeni, tuż obok Dracona.
- Przyszły listy z Hogwartu - rudowłosa stanęła przed łóżkiem, wyciągając przed siebie jeden z pergaminów. Hermiona odebrała go niechętnie i zaczęła wodzić oczami po kartce.
- Jakim cudem przeszły przez zaklęcia ochronne? - spytała cicho, zaciskając dłoń na papierze.
- McGonagall udało się to jakoś obejść - odpowiedziała, po czym usiadła przy przyjaciółce. Patrzyła jak odruchowo zaciska dłoń na złotym serduszku.
- Nie mogę stąd wychodzić. Będziesz musiała sama iść na Pokątną i kupić to wszystko - brązowowłosa wskazała palcem na  listę rzeczy, potrzebnych na siódmym roku nauki, która ciągnęła się przez dwie strony pergaminu, po czym zaczęła wodzić wzrokiem po sypialni. Tak bardzo chciała wydostać się z tego miejsca, które przypominało jej we wszystkim Dracona. Patrząc na łóżko, w którym kiedyś oboje leżeli, fotel, w którym ją całował, czuła jak serce rwie jej się na kawałki. Marzyła o opuszczeniu tego domu, znalezieniu spokojnego miejsca, gdzie mogłaby na niego czekać.
- Możesz wychodzić. Dostałam dodatkowy list. McGonagall zawiadomiła mnie o udanej akcji na Nokturnie. W okolicy Pokątnej nie ma już żadnych niebezpieczeństw, a ulica jest pod wpływem silnych zaklęć, chroniących przed atakami śmierciożerców - odparła powoli Ginny, starając się dokładnie przekazać przyjaciółce wiadomość.
- Udana akcja? - Hermiona poczuła, jak serce przyspiesza jej gwałtownie. Nokturn, śmierciożercy, niebezpieczeństwa, powodzenie... Draco.
-  Wiem tylko tyle, przykro mi - Ginny doskonale wiedziała, że dla brązowowłosej będzie tego wszystkiego zbyt mało. Niestety McGonagall ograniczyła się w liście tylko i wyłącznie do informacji ogólnych. Nie wspomniała ani słowem o Draconie, chociaż rudowłosa domyśliła się, że musiał mieć z tym coś wspólnego.
- Myślisz, że się odezwie? - spytała nagle Hermiona, kierując wzrok na przyjaciółkę. W głębi serca zaczęła tlić się nadzieja.
- Nie mam pojęcia...
***
            Minęły trzy tygodnie, odkąd widział ją po raz ostatni. Ten czas wydawał się być wiecznością. Mimo że odnieśli sukces, wyplenili śmierciożerców z Pokątnej z pomocą Toma i ludzi z Ministerstwa, to Draco czuł się nadal jak przegrany. Wziął udział w akcji, nie będąc w swoim ciele. Musiał się ukrywać i chronić przed wszystkimi, którzy mogli domyślić się jego prawdziwych intencji. Razem z Harrym dowiedzieli się też, gdzie odbędzie się główne spotkanie śmierciożerców. Musieli czekać jeszcze tydzień, kolejne siedem dni katorgi.
Myśli o Hermionie nie opuszczały go nawet na sekundę. Przywoływał w pamięci jej obraz, nie chcąc zapomnieć widoku jej ust i oczu. Zastanawiał się co robi, z kim rozmawia, jak się zachowuje. Tęskniła za nią każda najmniejsza komórka jego ciała. Wiedział jedynie, że za tydzień miała wrócić do Hogwartu, miała znów być bezpieczna w jego murach. Coś szeptało w nim, że powinien być przy niej. Przyznawał rację temu głosowi. Kochał ją, powinien tam być, z nią. Życie wolało jednak, by cała ta historia wyglądała inaczej.
Którejś bezsennej nocy, którą spędzał samotnie w motelowej kuchni, wpadł na pewien pomysł. Pognał po schodach do sypialni i nie zwracając uwagi na to, że hałasem obudzi Pottera, wyjął z szafy pergamin i pióro. Ręce trzęsły mu się z podniecenia. Wrócił na dół, słysząc w oddali wrzaski Wybrańca. Usiadł w fotelu i natychmiast zabrał się do pracy. Uśmiech zagościł mu na twarzy, gdy atrament zaczął wsiąkać delikatnie w papier, a jego zapach rozwiał się po pomieszczeniu. Nie przestawał pisać, póki za oknem nie zaczęło wschodzić słońce. Gdy pierwsze promienie rzuciły się na niego, włożył list do koperty i podszedł do okna. Zagwizdał przeciągle, by po chwili usłyszeć trzepot skrzydeł. Czarna jak smoła, mała sówka usiadła mu na ramieniu i wlepiła oczy we właściciela. Przywiązał kopertę do jej nóżki i wypowiedział imię adresata. Sowa doskonale wiedziała o kogo chodzi. Nie raz dostarczała przesyłki na ten adres. Wzbiła się w powietrze, cicho poskrzekując. Draco patrzył, jak znika na horyzoncie. Dlaczego nie pomyślał o tym wcześniej?
***
            Draco szedł ulicą Śmiertelnego Nokturnu, nie napotykając po drodze nikogo. Przeklinał w duchu, żałując, że zażył cenną w ich położeniu dawkę eliksiru wielosokowego. Skręcił w jeden ze ślepych zaułków, starając się nie drżeć na całym ciele. Mimo wszystko okolica, w jakiej się znajdował nie była zbyt przyjemna. Wyciągnął różdżkę z kieszeni płaszcza i wypowiedział krótką, dziwnie brzmiącą formułkę. Po chwili pojawiły się przed nim drzwi. Otworzył je i przekroczył próg, czując że eliksir przestaje działać i znów jest sobą. Minęło trochę czasu, zanim przyzwyczaił się do ciemności. W końcu dostrzegł po drugiej stronie pokoju znajomą sylwetkę, schowaną w cieniu.
- Lumos Maxima - szepnął Draco, wyciągając różdżkę przed siebie. W pomieszczeniu natychmiast zrobiło się jaśniej.
- Jednak jesteś - blondyn odezwał się dopiero po chwili.
- Witaj, Smoku - silna, męska dłoń poklepała go po plecach, jak za dawnych czasów.
- Diable! - Draco uścisnął przyjaciela, ciesząc się, że znów może go zobaczyć. Od ich ostatniego spotkania minął co najmniej rok.
- Teleportowałem się, jak tylko dostałem twój list. Dlaczego nie napisałeś wcześniej? - Blaise usiadł w fotelu i wskazał Malfoyowi miejsce obok siebie. Wyczarował dwie szklanki i Ognistą Whiskey, przywołując blady uśmiech na twarz blondwłosego. Tak samo spędzali niezliczone wieczory w pokoju wspólnym.
- Życie trochę mi się... pokręciło - Draco zaczął mówić, sącząc powoli bursztynowy trunek. Zabini obserwował go dokładnie znad swojej porcji. Od razu zauważył zmianę, jaka zaszła w jego przyjacielu. Wiedział jednak, że ciężko będzie wyciągnąć z niego jakąkolwiek, dokładną informację.
- Pokręciło? - spytał krótko, unosząc charakterystycznie brew.
- Popieprzyło, totalnie - odpowiedział Draco, po czym westchnął, odstawił szklankę i ukrył twarz w dłoniach.
- Na Merlina! Aż tak źle? Myślałem, że zaczniesz nowe życie, będziesz w końcu szczęśliwy gdzieś na końcu świata, a nagle piszesz do mnie, że potrzebujesz pomocy.
- Zacząłem nowe życie, Blaise. Tak samo jak ty rzuciłem to wszystko.
- Więc w czym problem? Mi idzie całkiem dobrze. Mieszkam na kompletnym odludziu, z dala od tych wszystkich czarnomagicznych świrów, przestałem myśleć dawnymi kategoriami. Jest spokojnie i.. nadzwyczaj dobrze. W sprawach sercowych też jest całkiem, całkiem - Diabeł odchylił się na oparcie fotela z dziwnym, tajemniczym uśmiechem i wlepił wzrok w Malfoya. W myślach nie był jednak tak spokojny. Przeklinał sekundę, w której jego język zaczął mówić sam.
- Sprawach sercowych? Co masz na myśli? - Draco podłapał temat, licząc na to, że wyjaśnienia pójdą mu gładko, gdy Blaise powie coś pierwszy. Zauważył błysk strachu w oczach przyjaciela.
- Zabijesz mnie, gdy się przyznam - wyszeptał Diabeł, spuszczając wzrok. W Malfoyu coś zaczęło drżeć, zapaliło się jakieś ostrzegawcze światełko, którego nie potrafił wyłączyć.
- Nie gadaj głupstw i po prostu odpowiedz mi o tej swojej wybrance - Draco sięgnął ponownie po szklankę z Whiskey, szykując się na mocny cios. W głowie jakiś szept podpowiadał mu to, co zaraz się stanie.
- Zakochałem się w Alice Blanchard - powiedział Blaise na jednym wdechu. Malfoy zakrztusił się Whiskey, wbijając paznokcie w fotel. Gdy odzyskał normalny oddech, zdał sobie sprawę z tego, że Zabini kręci się nerwowo po pokoju. Jego kroki odbijały się echem od niskich ścian.
- Alice?! Zadurzyłeś się w Alice, tej uczennicy z Beauxbatons?! - blondyn zerwał się z fotela, o mało nie przewracając mebla na podłogę. W pamięci przywrócił obraz przepięknej dziewczyny o blond włosach, którą miał okazję widzieć w zeszłe wakacje. Była uczennicą przedostatniego roku we francuskiej szkole magii.
- Nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi, Smoku. Alice jest czarownicą nieczystej krwi - powiedział Blaise, stając naprzeciw przyjaciela. W jego oczach tlił się strach, na myśl o reakcji Dracona. Ten stał jednak niewzruszenie, nie wiedząc co powiedzieć.
- Powiedz coś, do jasnej cholery! - wrzasnął Zabini, szarpiąc Malfoya za koszulę.
- Co mam powiedzieć? Cieszę się, że jesteś szczęśliwy - odparł Draco, o mało nie zwalając tym Diabła z nóg.
- Coś ty powiedział? - Blaise jeszcze przez chwilę trzymał koszulę przyjaciela, po czym puścił ją i odsunął się o kilka kroków. Zmarszczył brwi, zastanawiając się, czy to na prawdę Draco stoi obok. Na wszelki wypadek sięgnął do kieszeni, gdzie kryła się jego różdżka.
- Co zrobisz, jeśli ci powiem... - blondyn zaczął mówić, patrząc prosto w oczy Diabła.
- Jeśli powiesz co?
- Jeśli powiem ci, że zakochałem się w Hermionie Granger?
***
            Hermiona stała w salonie, grzebiąc jednocześnie w swojej torebce. W końcu wyciągnęła małe, okrągłe pudełeczko z wymalowanym na wierzchu kominkiem. Starała grubą warstwę kurzu z wieczka i przeszła do korytarza.
- Gin, znalazłam! - krzyknęła w stronę schodów, gdzie po kilku minutach pojawiła się rudowłosa. Po chwili stanęła obok przyjaciółki, rzucając w jej stronę uśmiech. Hermiona odpowiedziała blado, otwierając pudełeczko. Skierowała się w stronę kominka, ostatni raz rzucając okiem na salon. Pokój, w którym wszystko się zaczęło - pomyślała, powstrzymując napływające do oczu łzy. Jak przez mgłę zobaczyła w kącie salonu całującą się parę. Wspomnienia nadal były żywe i paliły niemiłosiernie. Jak wiele by dała, by jeszcze kiedyś tu wrócić, wrócić razem z nim...
- Wszystko w porządku? - głos Ginny wyrwał ją z rozmyślań. Pokiwała tylko głową i wzięła garść proszku Fiuu z pudełeczka. Wrzuciła go do kominka, rozglądając się raz jeszcze. Weszła w szmaragdowe płomienie, pozwalając łzom spokojnie płynąć po twarzy.
- Na Pokątną - powiedziała głośno i wyraźnie, po czym zniknęła.
***
            Wyszła z kominka, otrzepując się z pyłu i nieznośnie kaszląc. Nienawidziła tej formy transportu w świecie magii. Po kilku sekundach tuż za nią pojawiła się Ginny, tak samo reagując na dawkę sadzy i dymu. Obie rozejrzały się machinalnie. Stały w jakimś dziwacznym, pełnym kurzu sklepie. Wyglądał tak, jakby był lustrzanym, krzywym odbiciem. Setki starych mebli zamiast stać w tyle, tłoczyły się przy wejściu, a lada widniała gdzieś w oddali za stosami książek.
- To chyba nowy lokal. Nie byłam tu wcześniej - rudowłosa ruszyła do wyjścia, ciągnąc za sobą Hermionę. Drzwi były już otwarte, gdy nagle zatrzymał je czyjś niepewny głos.
- Proszę zaczekać! Chwileczkę! - starsza kobieta o jasnych, niemal białych tęczówkach zjawiła się nie wiadomo skąd. Ginny złapała przyjaciółkę za nadgarstek, chcąc jak najszybciej znaleźć się na ulicy.
- Tak, słucham? - Hermiona odwróciła się, ignorując ciche komentarze rudowłosej. Czuła, że nie może zignorować nieznajomej.
- Ja... Chciałam spytać... Pasuje pani do opisu - zaczęła kobieta zachrypniętym głosem.
- Opisu? Co ma pani na myśli? - brązowowłosa wyswobodziła się z uścisku przyjaciółki i podeszła kilka kroków do nieznajomej.
- To zabrzmi śmiesznie, ale muszę to zrobić - powiedziała pod nosem kobieta - Czy panienka jest tą, dla której On oszalał? - dodała po chwili pewniejszym głosem. Hermionę zamurowało. Patrzyła prosto w oczy starszej pani, a jej serce stawało raz po raz. Po kilku sekundach jej mózg zaczął pracować na przyspieszonych obrotach, złapała kobietę za rękę i ruszyła w głąb sklepu. Zatrzymała się dopiero tam, gdzie nikt nie mógł ich usłyszeć. Ginny trzymała się na dystans, zaciskając dłoń na różdżce.
- Skąd pani o tym wie? - syknęła Hermiona, stojąc kilka centymetrów od nieznajomej. Serce zwijało się w niej boleśnie. Doskonale wiedziała, że kobieta pytała o nią.
- On tu był, panienko. Kazał mi coś przekazać - starsza pani zauważyła nagle wiszący na szyi brązowowłosej, złoty naszyjnik. Chwyciła go i podniosła w górę.
- To ty! To na prawdę ty! Hermiona Granger? - spytała szeptem, po czym zaciągnęła gryfonkę jeszcze dalej między stare meble.
- Tak, to ja - głos Hermiony drżał, łzy wzbierały w jej oczach. Draco... On tu był - krzyczało coś w jej głowie.
- Kochana, jak długo czekałam. Postój tu chwilkę, sekundę, dosłownie - kobieta nabrała energii, uśmiechnęła się i znikła na zapleczu. Hermiona zacisnęła dłoń na naszyjniku i skierowała wzrok w stronę Ginny, która patrzyła oniemiała na całą scenę.
- Co tu się dzieje? To może być jakaś zasadzka! - rudowłosa starała się zachować trzeźwość umysłu. Wiedziała, że Hermiona uwierzy we wszystko, co było związane z Draconem.
- On tu był, Gin. Jestem tego pewna - odpowiedziała brązowowłosa. Po kilku sekundach wróciła właścicielka sklepu, niosąc w ramionach jakiś pakunek.
- Proszę. Był tu bezpieczny, nikt o niczym nie wiedział - powiedziała, oddając grubą kopertę Hermionie. Gdy papier przestał dotykać jej palców nagle zadrżała.
- Sprytne, Draco - szepnęła Hermiona pod nosem, przyciskając list do piersi. Uśmiechnęła się w duchu, doskonale wiedząc, czym posłużył się Malfoy.
- Herm? - Ginny zwróciła na siebie uwagę, nie wiedząc co się dzieje.
- Popatrz - powiedziała gryfonka, wskazując palcem na kobietę - Proszę pani, kiedy to pani dostała? - spytała po chwili.
- Co dostałam? O czym mówisz, panienko?
- Skąd ma pani ten list? - Hermiona zadała kolejne pytanie, zerkając znacząco na Ginny.
- Jaki list, młoda damo? Nic nie rozumiem.
***
            Brązowowłosa biegła ulicą, potykając się o własne nogi. Co kilka sekund upewniała się, czy list tkwi bezpiecznie w jej kieszeni. W oddali słyszała krzyk Ginny, ale ignorowała to, chcąc jak najszybciej znaleźć jakieś ustronne miejsce. W końcu udało jej się wbiec w ślepy zaułek. Usiadła na bruku, opierając się o zimną ścianę. Zdyszana rudowłosa opadła tuż obok. Hermiona wyciągnęła różdżkę i rzuciła zaklęcie Kameleona na siebie i przyjaciółkę. Wyciągnęła kopertę i drżącymi palcami przejechała po jej krawędzi. Przełamała pieczęć w kształcie wijącego się węża i wyciągnęła list. Zamarła, gdy ujrzała na kartce krótką notatkę.
Tęsknię za twymi ustami...
Hermiona przeczytała to jedno zdanie, czując jak łzy zaczynają wzbierać jej w oczach. Nie, nie, nie. Nie mógł zrobić jej czegoś takiego, po prostu nie mógł. Zaczęła myśleć gorączkowo, oglądać list z każdej strony, szukając czegoś więcej. Nic, pustka... Zacisnęła powieki i zaczęła powtarzać w myślach to jedno zdanie. Tęsknię za twymi ustami. Tęsknię... Łzy przepełnione złością popłynęły po jej policzkach.
***
            Draco opadł na fotel, wypuszczając powietrze z płuc. Drogę z Nokturnu przebył biegiem. Gdy tylko Potter zobaczył go w drzwiach, zerwał się z łóżka i usiadł prosto.
- Co się stało? - spytał, zauważając dziwną minę Malfoya.
- Nic - ślizgon oparł głowę o fotel i zaczął spokojniej oddychać. Czuł się odrobinę lepiej po rozmowie z Zabinim. Właściwie uśmiech nie schodził mu z twarzy. Dlaczego nie pomyślał o takim rozwiązaniu wcześniej?
- Gdzie byłeś? - Harry wstał i zaczął kręcić się po pokoju.
- Nie twój interes, Potter.
- Nie chcę się z tobą kłócić, idioto! - Wybraniec spojrzał na niego z ukosa.
- Lepiej powiedz mi co z naszym planem - Draco miał zamiar tego dnia ułożyć wszystkie sprawy w należytym porządku. Denerwował go ten brak organizacji.
- Tom wpadł tu pół godziny temu. Powiedział, że wybiera się do Hogsmead i wróci dopiero za kilka dni.
- Że co?! Mogłeś go zatrzymać! - ślizgon zerwał się z krzesła. Chciał panować nad wszystkim, nie było go tylko przez jakiś czas, a Demens już zdołał się ulotnić.
- Dodał, że wybiera się tam w naszej sprawie. Ma zdobyć informacje o spotkaniu śmierciożerców za tydzień - Harry opadł z powrotem na łóżko.
- Świetnie, że mi tego nawet nie powiedział - syknął Malfoy. Wiedział, że może ufać Tomowi, ale uważał też, że powinien być powiadamiany o niektórych sprawach.
- Jeśli dostaniemy tę informację, wybierzemy się na to całe zebranie - odezwał się nieśmiało Harry.
- Wybierzemy?! Przecież cię zabiją bez mrugnięcia okiem! Nie ma nawet mowy! Idę sam.
- To chociaż zabierz kogoś z Ministerstwa.
- Co ty sobie wyobrażasz, Potter? Te spotkania nie mają nic wspólnego z sielanką. Opisać ci raz jeszcze co zrobili ze mną podczas poprzedniego?! Zyskali moje zaufanie. Musisz dać mi wolną rękę.
- Ale...
- Co ale? Posłuchaj mnie teraz uważnie. To moja misja! Ty tu tylko przekazujesz te głupie informacje. Poradzę sobie sam. Kiedy Tom wróci, poda mi miejsce spotkania i natychmiast zniknę. Postaram się wrócić tu do was z gotowym planem na pokonanie tych świrów - Draconowi puszczały nerwy. Rzucał się po pokoju i krzyczał na cały głos.
- Malfoy, daj spokój.
- Zamknij się! Chcę jak najszybciej to zakończyć! Jeśli mi zaufacie, uda mi się to zrobić. Chcę tylko tyle! Zaufania!
***
            Tęsknię za twymi ustami. Tęsknię... Nagle coś przyszło Hermionie do głowy. Jak mogła być taka głupia? Przecież wszystko było zaplanowane - skarciła się w myślach i uniosła list w górę. Ku zdziwieniu Ginny delikatnie dotknęła ustami pergaminu. Brązowowłosa uśmiechnęła się, gdy kartka zapełniła się treścią. Zaczęła powoli czytać, chcąc zapamiętać każde słowo.

Hermiono,
piszę ten list zaledwie kilka godzin po opuszczeniu Ciebie. Tęsknie jednak tak mocno, że serce rwie mi się na kawałki. Tak bardzo chciałbym być obok Ciebie. Niestety nie pozostało mi nic innego, jak napisanie tego listu...
Przenieśliśmy się z Potterem na Pokątną nowym przejściem - ze sklepu ze starociami w Londynie. Wylądowaliśmy w miejscu, które było lustrzanym odbiciem poprzedniego. Spotkaliśmy tam siostrę bliźniaczkę właścicielki sklepu w Londynie. Różniły się jedynie oczami - jedne czarne jak smoła, drugie białe jak śnieg. Nie miałem pojęcia jak się z Tobą skontaktować i wpadłem na pewien pomysł. Ten list trafi w ręce właścicielki sklepu na Pokątnej, gdzie będzie na Ciebie czekał. Wiem, że tam trafisz. Jasnooka kobieta przekaże Ci go, a w momencie, gdy Ci go poda, zapomni o wszystkim, nie będzie w stanie odpowiedzieć na żadne Twoje pytanie. Udało mi się odrobinę zmienić zaklęcie zapomnienia, mimo protestów Pottera.
Przed teleportacją zapomniałem powiedzieć Ci ważną rzecz. Obiecuję Ci, że wrócę. Wrócę do Ciebie, choćbym miał pokonać niezliczone przeszkody. Chcę, byś do momentu mojego powrotu przebywała w Hogwarcie. Proszę, nie próbuj mnie szukać. Jeśli będę chciał, skontaktuję się z Tobą w jakiś sposób. Do czasu mojego powrotu, nikt poza Ginny i Harrym nie może o nas wiedzieć. To tylko i wyłącznie ze względu na Twoje bezpieczeństwo. Musisz mi zaufać i czekać. Wiem, że jest Ci ciężko, ale masz przy Sobie przyjaciół, którzy Ci pomogą.
Jestem pewien, że będziesz bezpieczna przez cały ten czas. Gdy czasami poczujesz na Sobie czyjś wzrok, wiedz, że mogę to być ja. Nigdy nie będę jednak w swoim ciele. Będę sprawdzać tylko, czy jesteś cała i zdrowa.
Nie martw się, wszystko się ułoży. Uda nam się.
D.M.

***
            Draco siedział w kuchni, zastanawiając się czy list dotarł już do Hermiony. Przez ostatnie trzy tygodnie nawet o tym nie pomyślał. Tak dużo rzeczy zaprzątało mu głowę, że zapomniał o tym, że w ciągu ostatnich dni Hermiona musiała pojawić się na Pokątnej w celu zakupienia rzeczy na ostatni rok nauki. Tak bardzo chciałby zobaczyć jej twarz... Te uczucie, które nim targały zżerały go od środka, paliły i nie dawały spokoju. Wiedział, że gryfonka będzie bezpieczna. Wszystko było zaplanowane, zadbał o to, by nawet w Hogwarcie ktoś miał na nią oko. Ale co z tego, skoro jego miało tam nie być? Po doświadczeniach z krwawiącym znakiem Hermiony nie był w stu procentach pewien, co do bezpieczeństwa w zamku. Nie miał jednak innego wyjścia. Gryfonka skończy przynajmniej ostatni rok nauki, na co on nie mógł sobie jak na razie pozwolić. Tylko jak będzie w stanie przeżyć to wszystko? Ile miesięcy będzie musiał spędzić bez jej kojącego głosu? Ile dni spędzi zastanawiając się, o czym właśnie myśli? Schował twarz w dłoniach, powstrzymując się od krzyku. Nie miał pojęcia jak wyładować to wszystko, co w nim siedziało. W dodatku Potter irytował go do granic możliwości. Czy tak dużo żądał? Jeśli mu zaufają, w kilka miesięcy zdoła to załatwić. Co jednak zrobić, gdy wszyscy rzucają ci kłody pod nogi?
- Pomóż mi Audrey - szepnął, unosząc wzrok na ścianę naprzeciw niego. 

27 komentarzy:

  1. Jestem beznadziejna - napisałam do poprzedniego rozdziału taaaki długi komentarz - z pół strony w wordzie i tuż przed opublikowaniem padł mi komputer, następnych kilka dni nie mogłam się zebrać, żeby wejść i skomentować. Dziś się zebrałam, wchodzę, a tu news! Ucieszyłam się jak głupia :D
    Szkoda mi tych biedaków - taka długa rozłąka, jak oni to przeżyją? Przede wszystkim, jak ja to przeżyję? :D
    Piękny list, cudowny - mało się nie popłakałam.
    W ogóle cały rozdział piękny, ale list szczególnie mi się podobał.
    I ciekawa jestem strasznie, co ta Audrey wymyśli, jako duch ma sporo możliwości, żeby pomóc naszym zakochanym.
    No cóż, pozostaje mi czekać (mam nadzieję, że niedługo) na nowy rozdział :)
    Pozdrawiam,
    Aprilias

    pst - jestem rozczarowana Harrym, zachowuje się jak kretyn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Nie lubię zbytnio pisać listów, ale ten nawet mi wyszedł.
      Na nowy rozdział nie będzie trzeba czekać długo :)

      Usuń
  2. Brak mi słów. Jesteś absolutnie i niezaprzeczalnie genialna w każdym calu. Uwielbiam Cię! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. przeczytałam zaległe 4rozdziały i płakałam... Onimuszą przetrwać! Draco musi przeżyć! Z niecierpliwscia czekam na kolejny rozdział:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak podobały ci się te ostatnie 4 rozdziały? Masz jakieś uwagi, opinie? :)

      Usuń
  4. Aj kochana że wróciłaś z nowym rozdziałem.
    Mam jednak nadzieję że nie zaniedbujesz swojej nauki.
    To bardzo ważne jest żebyś pozaliczała wszystko, co masz zaliczyć.

    A jednak byłabym wstrętną kłamczuchą gdybym powiedziała, że się nie ciesze.
    Naprawdę cudownie jest widzieć kolejny rozdział.

    Czy mi się wydaje czy każdy nowy rozdział jest dłuższy od poprzendiego?
    Nie wiem czemu ale mam takie dziwne uczucie.
    Nie żebym narzekała wręcz przeciwnie bardzo się cieszę.

    Sam tytuł wydaje mi się idealnie pasować do rozdziału.
    Wspaniale pokazane uczucia młodego Dracona, jego strach o ukochaną dziewczynę i relacje z Potterem.
    Od początku podejrzewałam iż nie będzie im łatwo współpracować ze sobą.
    Jednak mam nadzieję, że porywczy Draco nie zrobi nic głupiego ani że Hermiona z tęsknoty za ukochanym nie wpakuje się w jakieś kłopoty.
    Wiadomo jak to z miłościa bywa gdy człowiek nie zawsze panuje nad emocjami.

    Bardzo też podobała mi się rozmowa Dracona i Zabiniego.
    Szkoda że nie pokazałaś reakcji Diabła, gdy Draco powiedział mu o swojej miłości do Hermiony.
    Jego mina byłaby bezcenna.

    W ogóle sumując rozdział jednym słowem powiem, że po prostu piękny.
    Nie wiele jest blogów o tematyce dramione, które uwielbiam a Twój właśnie do nich należy.
    Po prostu kocham to opowiadanie i z wypiekami na twarzy czytam każdy nowy rozdział.
    Umiesz wywołać emocje u czytelnika jak mało kto.

    pozdrawiam serdecznie i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Nie zaniedbuję nauki. Każdego dnia spędzam kilka godzin w książkach. Nawet teraz, gdy odpisuję na komentarze czytam książkę od historii :)
      Specjalnie przerwałam rozmowę Draco i Zabiniego w takim momencie. W następnym rozdziale będzie element zaskoczenia :)

      Usuń
  5. Wiadomość o tym że wróciłaś to najlepsza nowina tego dnia!:)
    W tym rozdziale wspaniale ukazałaś emocje i uczucia naszych bohaterów od rozłąki. Ich wzajmna tęsknota za sobą jest naprawdę poruszająca. Zastanawiam się jak poradzą sobie bez siebie później, skoro już teraz tak bardzo to przeżywają.
    Ciekawa jestem dlaczego Audrey nie przeszła na drugą stronę i ukazuje się Tomowi w postaci ducha. Czyżby miała jeszcze jakąś misję na Ziemi? Jestem pewna,że bez konkretnej przyczyny nie wróciła by do niego, i z pewnością ma w tym jakiś cel.
    Jeżeli chodzi zaś o samego Toma, to muszę przyznać wzbudza on we mnie ogromnie wspólczucie. Jego zachowanie jest momentami naprawdę przerażające. Mam wrażenie,że po śmierci ukochanej wpadł w kompletny obłęd rozpaczy, i nie jestem w stanie powiedzieć co może go z tego letargu wybudzić.
    Jeżeli chodzi o Hermionę to cieszę się,że postanowiła wrócić do Hogwartu. Pozostanie w obecnym miejscu, z którym wiąże się tak wiele wspomnień z Draconem, zdecydowanie by pogorszyło jej samopoczucie i zwiększyło ból jaki odczuwa. Mimo wszystko, mam nadzieję,że otrzymany list od niego, będzie w stanie podnieść ją na duchu.
    Co do Harrego, to zaczyna mnie on coraz bardziej irytować.
    Nie dziwię się,że Malfoya tak bardzo drażni jego obecność. Zwłaszcza,że pomimo iż Draco pokazał mu,że jest godny zaufania, to gryfon nadal jest wobec niego podejżliwy.
    Wielką niespodzianką natomiast było dla mnie spotkanie Zabiniego i Malfoya. Kto by pomyślał,że koniec końców oboje zakochają się w kobietach mugolskiego pochodzenia.
    Mam nadzieję,że Draco zdoła wypełnić misję, i jego spotkanie u śmierciożerców pójdzie gładko, a myśl o Hermionie pomoże mu przetrwać to całe piekło.
    Czy ja już wspominałam,że jesteś niesamowita? Chyba żadne czytane przeze mnie opowiadanie nie było w stanie wywołać u mnie tyle emocji. Jestem absolutnie zachwycona twoim talentem pisarskim i nieciepliwie wyczekuje następnego rozdziału, w którym swój talent wykorzystasz.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Tom rzeczywiście jest w obłędzie. W następnych rozdziałach też się pojawi i może zaskoczę was kilkoma rzeczami :P

      Usuń
  6. aa! :D
    dziekuję!
    mam dzisiaj zły dzień ale Ty mi go poprawiłaś ;)
    rozdział.. cóż jak każdy inny..
    wręcz odczuwałam jak się czuje to Hermiona to Draco..
    i znowu mnie doprowadziłaś do łez Ty zła kobieto :D
    nie, na serio to Cię normlanie kocham ♥
    za to że wróciłas, że jesteś, że piszesz ♥
    dziękuje ! ♥

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za takie miłe słowa :) To na prawdę niesamowite uczucie, gdy coś tworzysz a innym poprawia to humor :)

      Usuń
  7. Wspaniale, że wróciłaś! : ) Nudno było bez Ciebie : )
    Co do rozdziału, to Edge powaliłaś mnie na kolana. Sprawiłaś, że ryczałam przez 2 godziny po przeczytaniu tego rozdziału. Nie mogłam dojść do siebie. Napisałaś rozdział, przy którym nie wiedziałam co się ze mną dzieje, jest bardzo uczuciowy. Jesteś genialna! : )

    Mimo, że Draco pogodził się z Potterem, to ich relacja ma wiele do życzenia. Nie współpracuje się im najlepiej. Tak jak Draco powiedział, "oni" nie potrafią mu w pełni zaufać.

    Tomowi Demensowi współczuje tak samo jak Draconowi. Po śmierci Aud jego życie straciło sens, swoją wybrankę darzy ogromną miłością. W pewnym momencie wzbudził we mnie strach. Zaskoczyłaś mnie tym, że kochankowie mogą nawiązać ze sobą kontakt! : )Ciekawa jestem jak Aud pomoże Draconowi. Audrey wiele może jako duch. : ) Aud i Tom są jak najbardziej pozytywnymi bohaterami, polubiłam ich.

    Hermiona, jak ona tęskni za Draco! Życie w zawieszeniu, niemożność zrobienia niczego, znam tą niemoc ; ( Przy liście od Dracona płakałam jak bóbr! Jednakże, cieszę się, że postanowiła wrócić do Hogwartu aby zakończyć naukę. Pobyt w Hogwarcie pomoże jej znieść rozłąkę z Draconem, ale z drugiej strony, czy Hogwart jest jeszcze dla niej bezpiecznym miejscem? Skoro raz Śmierciożercom udało się ją zaatakować, to czy drugi raz nie spróbują tego zrobić?

    Przy pierwszych zdaniach Diabła na temat nowego życia, domyśliłam się, że jego wybranką jest czarownica nieczystej krwi. Mina Smoka, bezcenna! : )
    Diabeł także przeszedł metamorfozę. Wojna też na nim odcisnęła swoje piętno.

    Ginny jest wspaniałą przyjaciółką. Jest bardziej wyrozumiała od Harry'ego : )

    Słowa, które podkreśliłaś nadały temu rozdziałowi, rozmowom bohaterów szczególny sens, głęboki sens. Dałaś czytelnikowi dużo do myślenia.

    Naprawdę poruszyłaś moje serce i jestem Ci za to wdzięczna. : ) Twoje Dramione jest jednym z najlepszych Dramione jakie czytałam. : ) Powtórzę to jeszcze raz, masz ogromny talent literacki.

    Pozdrawiam Lily : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak długą opinię :) To dla mnie bardzo ważne, wasze zdanie :)
      Chciałam, by w tym rozdziale było trochę więcej uczuć. W następnym w końcu zacznie się coś dziać ;)

      Usuń
  8. Scena z Blaisem najlepsza.W sumie to chyba ciesze sie ,że zakończyłaś ja w takim momencie.Chwila godna zapamietania , a moglaby zostać okaleczona słowami(końcówka).
    Całość bardzo dobra.Czekam na kontynuacje.
    xxG.S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam kończyć rozmowy w takim momencie, szczególnie, że ta między Draco i Zabinim miała ogromny wpływ na dalszy tok historii. Nic jednak nie ujawniam :P Przekonacie się sami.

      Usuń
  9. Hej, nominowałam cię do The Versalite Blogger, zapraszam http://dramion-zycietowielkaniewiadoma.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    Przez dotychczasowe rozdziały przebrnęłam w jeden dzień już wiem że uzależniłam się od tej historii.
    Ona jest po prostu genialna, naprawdę w niektórych momentach doprowadziłaś mnie do łez, czego żaden fanfic jeszcze nie zrobił.
    Podoba mi się Twój styl pisania, czyta się go bardzo dobrze, dialogi łączą się z tekstem i Twoimi opisami, a całość wypada idealnie.
    Temat Dramione jest nieco oklepany, jednak nie w Twoim opowiadaniu, na taki wątek nie natknęłam się nigdzie poza Twoim blogiem, a przeczytałam dużo blogów o tematyce DHL. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Co sądzisz o poprzednich rozdziałach? Masz jakieś uwagi co do postaci itd.?

      Usuń
    2. Wszystkim byłam zachwycona. Postacie bardzo mi się podobały. :)
      A.

      Usuń
  11. Świetny rozdział, masz bardzo fajne pomysły i ciekawy sposób pisania ;)
    Znowu te same błędy... ;p "naprawdę" i "zresztą" pisze się łącznie.
    Ale to nie ma większego znaczenia, bo rozdział jest naprawdę super ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Tym rozdziałem przeszłaś samą siebie. Być może jest to spowodowane tym, że masz nierówno pod sufitem? Bardzo miło, że w natłoku nauki, w Twojej głowie tworzą się tak niesamowite pomysły. Zresztą... natłok nauki czy nie - Twoje pomysły zawsze są mistrzowskie. Cieszę się, że wróciłaś do nas. Trochę szybciej niż było zaplanowane, co jest jeszcze bardziej fantastyczne niż sam fakt, że znów - gdy wchodziłam dziś na bloga - nie spodziewałam się, że ujrzę nowy rozdział. Zaskakujesz mnie, jak widać, nie tylko treścią. ;)

    A co do treści, bo to na tym warto się skupić, to jak na początku: przeszłaś samą siebie!
    Demens widzący ducha Audrey. Czy to prawda czy może prawdziwie oszalał z miłości do niej? Był pijany? Naćpany? Ale przecież Dracon poczuł chłód, a już w następnej chwili w pomieszczeniu zrobiło się cieplej. To może być znak, że może Audrey faktycznie została uwięziona pomiędzy dwoma światami. Zastanawiam się w takim razie dlaczego? Gwałtowna śmierć? Niezałatwione sprawy? Uczucie do Toma? Co było na tyle silne, by ją zatrzymać w przejściu?
    Jeszcze wracając do samego Toma, to moment, w którym mówi Draco o niesamowitym uczuciu jakim jest kochanie drugiej osoby... coś pięknego! Pomyślałam sobie w tym momencie, że chyba Audrey nauczyła go tak gadać... albo przemawia przez niego. :P

    Draco i jego miłość, jego współczucie. Co stało się dokładnie z Audrey? Dlaczego zginęła? Kolejna zachcianka śmierciożerców? Poza tym moment znalezienia jej ciała przez Toma... nie wiem czemu, ale chciałabym o tym przeczytać w retrospekcji. :)

    Listy z Hogwartu. Cóż, Hermiona będzie "bezpieczna". Dobrze, że akcja się udała, że w Gryfonkę znów wstąpiła nadzieja. Dobrze, że ruda jest z nią. Oj, gdyby nie Ginerwa to śmiem wątpić w to czy Hermiona dałaby sobie radę. Przecież ona nawet w towarzystwie przyjaciółki jest wrakiem człowieka. I jakież to zrządzenie losu, że dzięki przyjaciółce udała się na Pokątną.

    Fragment z Zabinim. Wow! On też?! Serio?! Co się stało z największymi wrogami szlam z Hogwartu? Żeby obaj się zakochali właśnie w czarownicach nieczystej krwi?! Pięknie żeś to wymyśliła. Tylko... co na to odpowiedział Blaise? Zdziwił się? Zemdlał? A może po prostu - tak jak Malfoy jemu - życzył blondynowi szczęścia?

    Dobra, moment odczytania listu. Mówiłam Ci, że jesteś geniuszem? Tak? To, powtórzę: JESTEŚ GENIUSZEM! Czytając "tęsknię za twymi ustami", pomyślałam dokładnie to samo, co Hermiona: "co?! tyle?! serio?! głupi jakiś! po co pisać list z zaledwie czterema słowami nie widząc się tak długi czas?!". I nagle dotknęła ustami papieru. Skąd Ty bierzesz te pomysły, dziewczyno?! W dodatku list sam w sobie jest przepełniony jego miłością, troską. A końcówka, ta o tym, że jeśli kiedyś poczuje na sobie czyjeś spojrzenie, to może to akurat być on... czytałam to chyba z trzy razy...

    I wracając do blondyna. Pominęłam rozmowę z Harrym, a ważne dla mnie było słowo wypowiedziane przez Dracona - jednocześnie przez Ciebie zaznaczone - zaufanie. Nie chce pomocy, nie chce nikogo narażać, tylko tyle: zaufanie. W tym jednym słowie objawia się cała metamorfoza Dracona Malfoy'a.

    Zakończenie. "Pomóż mi Audrey" - ona naprawdę nie przeszła na drugą stronę. Jest z nimi. Jest zdolna im pomóc.

    Jestem w szoku, naprawdę. Myślę, że powiedziałam wszystko, co chciałam. Zawsze jak zaczynam komentować Twój kolejny rozdział, to nie mogę przestać pisać. Tak było i tym razem, ale już najwyższy czas, by skończyć. Pisałam to prawie 30 minut. xD

    Pozdrawiam serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze czekam na komentarz od ciebie, bo poprawia mi on zawsze humor. Szczególnie, że zwracasz przy czytaniu uwagę na to, co akurat w rozdziale jest najważniejsze :)
      O śmierci Audrey coś się pojawi, ale jeszcze nie wiem w którym rozdziale. Mam już zarys jej historii, ale pewnie wszystko jeszcze 10 razy się zmieni.
      W rozmowie Toma z Draconem chciałam pokazać, że Demens też ma uczucia itd. Jest bardzo wartościowym człowiekiem. W następnych rozdziałach pojawi się pewnie kilka opisów sytuacji z jego dawnego życia :)
      Co do listu... Pomysł na te cztery słowa przyszedł nagle. Nie wiedziałam jak zabrać się za pisanie tego listu, więc przedłużyłam chwilę na zastanowienie właśnie w taki sposób. Cieszę się, że się spodobało.
      Właśnie dopracowuję kolejny, dwudziesty już rozdział :) Jak ten czas szybko leci... Już prawie trzy miesiące z blogiem.
      Mam nadzieję, że to, co wymyśliłam na ten rozdział będzie dla was zaskoczeniem :)

      Usuń
    2. To ja może zacznę komentować np. co trzeci rozdział...? Co Ci będę co chwila humor poprawiać? Co za dużo to niezdrowo. :P
      Oczywiście żartuję. Nie mogłabym nie skomentować. Podczas czytania ręce aż same rwą się do pisania, a przez móżdżek przelatuje milion myśli. W kilku słowach - Ty również zawsze poprawiasz mi humor. :)

      Prawie trzy miesiące... Cóż, mam nadzieję, że ta historia będzie jeszcze trwała co najmniej dwa razy tyle.

      Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
      Będzie jeszcze dziś czy już jutro? Jeśli jutro, to wolę zaznaczyć, że nie będzie mi dane go przeczytać ani właśnie jutro, ani w poniedziałek, a nawet we wtorek może to być problem. Kurcze, tak teraz do mnie doszło, że powrót na studia po tygodniu wolności jest najgorszą rzeczą jaka mnie na tych studiach spotkała - zero czasu wolnego.

      Dobra, już się nie żalę. xD
      Czekam! :*

      Usuń
    3. Jak widzisz, nowy rozdział już jest :) Zapraszam do czytania.

      Usuń
  13. Ach, jak dobrze czytać coś po polsku (uczę się angielskiego i dlatego czytam obecnie blogi o w tym języku). Każdy twój rozdział skłania mnie do refleksji i pewnie dlatego czytam tak na raty. Ukazałaś naprawdę piękne wartości. Rozmowa o Audrey była okropnie wzruszająca, a ten list. Fenomenalnie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Diabeł!!! <33
    Żal mi Demensa nie dość, że stacił ukochaną, to jeszcze teraz widzi ją cały czas i nawet nie może jej dotknąć, pocałować nic. Nie dziwię, się że piję.
    Jestem ciekawa, jak to będzie w Hogwarcie i jak inni zareagują na odmienioną Hermionę :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie niesamowitą motywacją do pisania. Nawet ten najkrótszy!
Komentarze pod zakończonymi opowiadaniami również są czytane :)
Dziękuję za każdą minutę poświęconą na wyrażenie własnej opinii.

Zapraszam do kontaktowania się ze mną na Ask'u ( http://ask.fm/edgeblue ) oraz drogą mailową ( edge.blue@onet.pl )