Tak, wiem, mam nierówno pod sufitem. Ostatnie dni to szaleństwo, po prostu czyste szaleństwo. Ale w całym tym zamieszaniu, powtórkach do testu nagle okazało się, że... napisałam 3 kolejne rozdziały opowiadania. Tak, moja wena odezwała się w najmniej oczekiwanym momencie. Stwierdziłam, że nie będę się katować. Dopóki mam pomysły, będę pisać. W następnych rozdziałach będzie mnóstwo elementów, płynących prosto z mojej głowy. To całe zdenerwowanie i wiele innych emocji wyłazi (nie)stety przy pisaniu.
Zanim zaczniecie czytać, chcę żebyście skupili się na tym rozdziale. Zaznaczyłam ważne fragmenty, nad którymi warto się zastanowić, nie tylko ze względu na opowiadanie.
No i oficjalnie...
WRACAM!
Pewnie w weekend pojawi się kolejny rozdział, który jest już gotowy i powiem wam jedno - jeju, sama jestem z niego tak dumna, że po prostu... wow. Tak wiem, moja skromność :*
Pozdrawiam :)
---
Draco
wyszedł z pokoju, pozostawiając Pottera
samemu sobie. Zaczynał żałować, że w ogóle go ze sobą zabrał. Chodziło tu tylko
o te denne przekazywanie informacji. Po co się w to pakowałem? - pomyślał,
wchodząc do jadalni. Przystanął w progu, zauważając Toma. Brunet siedział na
jednym z krzeseł, plecami do niego. Poranne światło padało przez dziurawe
zasłony, oświetlając tylko fragment jego sylwetki. Ciszę zakłócały przytłumione
słowa, które wypowiadał pod nosem. Zachowywał się jak opętany, co zbytnio nie
dziwiło Malfoya. Znał Demensa na tyle długo, by przestać przejmować się
szczegółami jego zawiłej osobowości.
-
Piłeś? - rzucił pytanie w stronę przyjaciela, chcąc przerwać te frustrujące
zachowanie Toma. Ten jednak nie zwrócił uwagi na Dracona. Jego wzrok był nadal
wbity w przeciwległą ścianę, a ciche słowa płynęły nieprzerwanie. W
pomieszczeniu było zimno, wręcz lodowato, co Malfoy zauważył dopiero po chwili.
-
Tom! Do jasnej cholery! - podszedł bliżej i złapał mężczyznę za ramiona. Potrząsnął
nim kilka razy, zanim ten zaczął w ogóle reagować. W końcu uniósł wzrok i
uśmiechnął się blado.
-
Co ty wyrabiasz? - Draco pomógł mu wstać z krzesła. Przelewał się jednak przez
ręce i po chwili znów siedział - Demens! Odezwij się, popaprańcu! - dodał już
głośniej blondyn. Nagle zdał sobie sprawę z tego, że w pokoju znów jest ciepło.
Zmarszczył brwi, patrząc z niepokojem na twarz Toma.
-
Smoku... - szept mężczyzny był ledwie dosłyszalny.
-
Co się dzieje? - potrząsnął Demensem, który wpatrywał się w niego z dziwną
miną. Nagle jakby się włączył, na twarzy pojawiły mu się kolory, z oczu znikła
mgła.
-
Nic, nic się nie dzieje - powiedział, strącając dłonie Dracona ze swoich
ramion.
-
Przestań mi tu wciskać kit - syknął Malfoy w odpowiedzi i przyciągnął sobie
krzesło, na którym po chwili usiadł. Tom spuścił głowę i zamknął oczy na kilka
minut. Oddychał coraz spokojniej. Uniósł wzrok i spojrzał na Dracona, który
nieprzerwanie go obserwował.
-
Ona tu przychodzi, Draco - głos Toma był dziwnie optymistyczny. Dla Dracona
brzmiał jednak odrobinę złowieszczo.
-
Co ty pieprzysz, do cholery?
-
Od kilku miesięcy pojawia się tutaj - Tom zerwał się z krzesła. Odzyskał już energię
i zaczął chodzić po jadalni, wymachując rękoma.
-
Jak to możliwe? - spytał Draco, zaczynając wątpić w trzeźwość Demensa.
-
Jest duchem, nie przeszła na drugą stronę - Tom zatrzymał się nagle przed
ścianą, na którą niedawno tak zawzięcie patrzył - Pokazuje się zawsze w tym
samym miejscu - dodał szeptem.
-
Tam, gdzie... - Draco nie był w stanie skończyć. Spojrzał z bólem na Demensa,
który zaciskał pięści coraz mocniej.
-
Tam, gdzie ją zabił...
-
Dlaczego ja jej nie widziałem? - Malfoy spojrzał na wcześniej wspomnianą
ścianę, starając się wyobrazić sobie jak mógł wyglądać duch Audrey.
-
Może wybrać kto będzie ją widział - odparł Tom, dotykając palcami cegieł.
-
Ciągle nie mogę uwierzyć, że jej tu nie ma - westchnął Draco.
-
To pali od środka...
-
Co?
-
To uczucie. Ten stan, gdy nie możesz jej dotknąć, pocałować... Jest tylko wspomnieniem
- Tom opadł na podłogę i zwiesił głowę. Draco poczuł się tak, jakby ktoś wyrwał
mu kawałek serca. Słowa bruneta tak bardzo przypominały jego własne emocje. Tak
samo tęsknił za Hermioną, tak samo pragnął jej dotyku.
-
Przynajmniej słyszysz jej głos.
-
Nie zmarnuj swojego życia, tak jak ja zrobiłem to ze swoim - powiedział nagle
Tom, zwracając wzrok w stronę Malfoya.
-
O czym ty mówisz? - Draco zmarszczył brwi i wyprostował się na krześle.
-
Zbyt długo trwałem w zawieszeniu, bałem się podejmować decyzje. A największy
błąd swojego życia popełniłem, zostawiając Audrey samą. Czuję, że bije od
ciebie strach. Nie stchórz, wróć do niej, gdy skończy się całe to zamieszanie,
poradzicie sobie. Tylko ona jest dla ciebie życiem, tak jak Aud była moim. Nigdy
nie mów nigdy, Malfoy. Zawsze jest jakieś wyjście, a najlepiej pokonuje się
problemy nie będąc samotnym. Z resztą sam musiałeś się o tym przekonać, gdy
tylko ją pokochałeś. To niesamowite uczucie, prawda? Kochać. Tak, coś wspaniałego.
Ale najważniejsze jest, by się nie bać.
***
Przerażona kobieca
twarz, trzask tłuczonego szkła, załzawione. wypełnione paraliżującym strachem
oczy. Niekontrolowany krzyk... Zielony błysk, koniec, cisza...
Draco
zerwał się w środku nocy, ciężko oddychając. Przed oczami wciąż stała mu martwa, blada
twarz Audrey. Przeciągnął dłońmi po policzkach, starając się ocknąć z koszmaru.
Po jego prawej stronie, na łóżku w głębi pokoju leżał Potter. Spał w najlepsze,
chowając twarz w poduszce. Draco wstał i wyszedł na palcach. Idąc schodami,
przypatrywał się ruchomym zdjęciom na ścianach. Większość z nich przedstawiała
roześmianą Audrey, gotującą w motelowej kuchni. Przygotowywała najwspanialsze
potrawy świata. To właśnie ona nauczyła go przepisu na danie, które podał
niedawno Hermionie. Serce znów wywinęło koziołka w jego klatce piersiowej.
Dlaczego to wszystko tak strasznie bolało? Usiadł przy stole, dokładnie tam,
gdzie rok temu rozmawiał z Aud.
Otoczenie uległo zmianie przez cały ten czas. Zniknęły subtelne
dotknięcia kobiecej ręki, a ujawniły się zaniedbania Toma. Po jej śmierci,
umarło też to miejsce. Z kuchni nie płynął już zniewalający zapach, który
dawniej przyciągał czarodziei z całej Pokątnej. Teraz Motel odstraszał, był
równie szalony i ponury jak Tom. Gdyby Audrey wtedy tu nie było... Gdyby został
jeszcze kilka dni, pewnie nadal by żyła. Zostawił ją jednak, Tom musiał wykonywać
swoją pracę, była sama... Śmierciożercy zabili ją z zimną krwią. Tom znalazł
jej drobne ciało zaraz po wejściu do jadalni. Draco wzdrygnął się, czując
dreszcze na karku. Tak samo czuł się
wtedy, gdy dostał zawiadamiający list od Demensa. Zabili moją Aud. Zabili ją, Draco. Treść nadal miał wyrytą głęboko
w mózgu. Zabili...
***
Ginny weszła do sypialni
przyjaciółki, niosąc w ręku dwie koperty zaadresowane zielonym atramentem. Tak
jak przypuszczała, Hermiona siedziała na łóżku, obejmując się ramionami. Minęły
trzy tygodnie, a ona wciąż trwała w jakimś przedziwnym zawieszeniu. Teraz miała
na sobie jego koszulę, a złoty naszyjnik odbijał się na tle nieskazitelnej
czerni. Nigdy wcześniej nie widziała Hermiony tak bardzo zamyślonej. Wiedziała
jednak, że brązowowłosa tkwi gdzieś daleko w nieokreślonej przestrzeni, tuż
obok Dracona.
-
Przyszły listy z Hogwartu - rudowłosa stanęła przed łóżkiem, wyciągając przed
siebie jeden z pergaminów. Hermiona odebrała go niechętnie i zaczęła wodzić
oczami po kartce.
-
Jakim cudem przeszły przez zaklęcia ochronne? - spytała cicho, zaciskając dłoń
na papierze.
-
McGonagall udało się to jakoś obejść - odpowiedziała, po czym usiadła przy
przyjaciółce. Patrzyła jak odruchowo zaciska dłoń na złotym serduszku.
-
Nie mogę stąd wychodzić. Będziesz musiała sama iść na Pokątną i kupić to
wszystko - brązowowłosa wskazała palcem na
listę rzeczy, potrzebnych na siódmym roku nauki, która ciągnęła się
przez dwie strony pergaminu, po czym zaczęła wodzić wzrokiem po sypialni. Tak
bardzo chciała wydostać się z tego miejsca, które przypominało jej we wszystkim
Dracona. Patrząc na łóżko, w którym kiedyś oboje leżeli, fotel, w którym ją
całował, czuła jak serce rwie jej się na kawałki. Marzyła o opuszczeniu tego
domu, znalezieniu spokojnego miejsca, gdzie mogłaby na niego czekać.
-
Możesz wychodzić. Dostałam dodatkowy list. McGonagall zawiadomiła mnie o udanej
akcji na Nokturnie. W okolicy Pokątnej nie ma już żadnych niebezpieczeństw, a
ulica jest pod wpływem silnych zaklęć, chroniących przed atakami śmierciożerców
- odparła powoli Ginny, starając się dokładnie przekazać przyjaciółce
wiadomość.
-
Udana akcja? - Hermiona poczuła, jak serce przyspiesza jej gwałtownie. Nokturn,
śmierciożercy, niebezpieczeństwa, powodzenie... Draco.
- Wiem tylko tyle, przykro mi - Ginny doskonale
wiedziała, że dla brązowowłosej będzie tego wszystkiego zbyt mało. Niestety
McGonagall ograniczyła się w liście tylko i wyłącznie do informacji ogólnych.
Nie wspomniała ani słowem o Draconie, chociaż rudowłosa domyśliła się, że musiał
mieć z tym coś wspólnego.
-
Myślisz, że się odezwie? - spytała nagle Hermiona, kierując wzrok na
przyjaciółkę. W głębi serca zaczęła tlić się nadzieja.
-
Nie mam pojęcia...
***
Minęły trzy tygodnie, odkąd widział
ją po raz ostatni. Ten czas wydawał się być wiecznością. Mimo że odnieśli
sukces, wyplenili śmierciożerców z Pokątnej z pomocą Toma i ludzi z
Ministerstwa, to Draco czuł się nadal jak przegrany. Wziął udział w akcji, nie
będąc w swoim ciele. Musiał się ukrywać i chronić przed wszystkimi, którzy
mogli domyślić się jego prawdziwych intencji. Razem z Harrym dowiedzieli się
też, gdzie odbędzie się główne spotkanie śmierciożerców. Musieli czekać jeszcze
tydzień, kolejne siedem dni katorgi.
Myśli
o Hermionie nie opuszczały go nawet na sekundę. Przywoływał w pamięci jej
obraz, nie chcąc zapomnieć widoku jej ust i oczu. Zastanawiał się co robi, z
kim rozmawia, jak się zachowuje. Tęskniła za nią każda najmniejsza komórka jego
ciała. Wiedział jedynie, że za tydzień miała wrócić do Hogwartu, miała znów być
bezpieczna w jego murach. Coś szeptało w nim, że powinien być przy niej.
Przyznawał rację temu głosowi. Kochał ją, powinien tam być, z nią. Życie wolało
jednak, by cała ta historia wyglądała inaczej.
Którejś
bezsennej nocy, którą spędzał samotnie w motelowej kuchni, wpadł na pewien
pomysł. Pognał po schodach do sypialni i nie zwracając uwagi na to, że hałasem
obudzi Pottera, wyjął z szafy pergamin i pióro. Ręce trzęsły mu się z
podniecenia. Wrócił na dół, słysząc w oddali wrzaski Wybrańca. Usiadł w fotelu
i natychmiast zabrał się do pracy. Uśmiech zagościł mu na twarzy, gdy atrament
zaczął wsiąkać delikatnie w papier, a jego zapach rozwiał się po pomieszczeniu.
Nie przestawał pisać, póki za oknem nie zaczęło wschodzić słońce. Gdy pierwsze
promienie rzuciły się na niego, włożył list do koperty i podszedł do okna.
Zagwizdał przeciągle, by po chwili usłyszeć trzepot skrzydeł. Czarna jak smoła,
mała sówka usiadła mu na ramieniu i wlepiła oczy we właściciela. Przywiązał
kopertę do jej nóżki i wypowiedział imię adresata. Sowa doskonale wiedziała o
kogo chodzi. Nie raz dostarczała przesyłki na ten adres. Wzbiła się w
powietrze, cicho poskrzekując. Draco patrzył, jak znika na horyzoncie. Dlaczego
nie pomyślał o tym wcześniej?
***
Draco szedł ulicą Śmiertelnego
Nokturnu, nie napotykając po drodze nikogo. Przeklinał w duchu, żałując, że
zażył cenną w ich położeniu dawkę eliksiru wielosokowego. Skręcił w jeden ze
ślepych zaułków, starając się nie drżeć na całym ciele. Mimo wszystko okolica,
w jakiej się znajdował nie była zbyt przyjemna. Wyciągnął różdżkę z kieszeni
płaszcza i wypowiedział krótką, dziwnie brzmiącą formułkę. Po chwili pojawiły
się przed nim drzwi. Otworzył je i przekroczył próg, czując że eliksir
przestaje działać i znów jest sobą. Minęło trochę czasu, zanim przyzwyczaił się
do ciemności. W końcu dostrzegł po drugiej stronie pokoju znajomą sylwetkę,
schowaną w cieniu.
-
Lumos Maxima - szepnął Draco,
wyciągając różdżkę przed siebie. W pomieszczeniu natychmiast zrobiło się
jaśniej.
-
Jednak jesteś - blondyn odezwał się dopiero po chwili.
-
Witaj, Smoku - silna, męska dłoń poklepała go po plecach, jak za dawnych
czasów.
-
Diable! - Draco uścisnął przyjaciela, ciesząc się, że znów może go zobaczyć. Od
ich ostatniego spotkania minął co najmniej rok.
-
Teleportowałem się, jak tylko dostałem twój list. Dlaczego nie napisałeś
wcześniej? - Blaise usiadł w fotelu i wskazał Malfoyowi miejsce obok siebie.
Wyczarował dwie szklanki i Ognistą Whiskey, przywołując blady uśmiech na twarz
blondwłosego. Tak samo spędzali niezliczone wieczory w pokoju wspólnym.
-
Życie trochę mi się... pokręciło - Draco zaczął mówić, sącząc powoli
bursztynowy trunek. Zabini obserwował go dokładnie znad swojej porcji. Od razu
zauważył zmianę, jaka zaszła w jego przyjacielu. Wiedział jednak, że ciężko
będzie wyciągnąć z niego jakąkolwiek, dokładną informację.
-
Pokręciło? - spytał krótko, unosząc charakterystycznie brew.
-
Popieprzyło, totalnie - odpowiedział Draco, po czym westchnął, odstawił
szklankę i ukrył twarz w dłoniach.
-
Na Merlina! Aż tak źle? Myślałem, że zaczniesz nowe życie, będziesz w końcu
szczęśliwy gdzieś na końcu świata, a nagle piszesz do mnie, że potrzebujesz
pomocy.
-
Zacząłem nowe życie, Blaise. Tak samo jak ty rzuciłem to wszystko.
-
Więc w czym problem? Mi idzie całkiem dobrze. Mieszkam na kompletnym odludziu,
z dala od tych wszystkich czarnomagicznych świrów, przestałem myśleć dawnymi
kategoriami. Jest spokojnie i.. nadzwyczaj dobrze. W sprawach sercowych też
jest całkiem, całkiem - Diabeł odchylił się na oparcie fotela z dziwnym,
tajemniczym uśmiechem i wlepił wzrok w Malfoya. W myślach nie był jednak tak
spokojny. Przeklinał sekundę, w której jego język zaczął mówić sam.
-
Sprawach sercowych? Co masz na myśli? - Draco podłapał temat, licząc na to, że
wyjaśnienia pójdą mu gładko, gdy Blaise powie coś pierwszy. Zauważył błysk
strachu w oczach przyjaciela.
-
Zabijesz mnie, gdy się przyznam - wyszeptał Diabeł, spuszczając wzrok. W
Malfoyu coś zaczęło drżeć, zapaliło się jakieś ostrzegawcze światełko, którego
nie potrafił wyłączyć.
-
Nie gadaj głupstw i po prostu odpowiedz mi o tej swojej wybrance - Draco
sięgnął ponownie po szklankę z Whiskey, szykując się na mocny cios. W głowie
jakiś szept podpowiadał mu to, co zaraz się stanie.
-
Zakochałem się w Alice Blanchard - powiedział Blaise na jednym wdechu. Malfoy
zakrztusił się Whiskey, wbijając paznokcie w fotel. Gdy odzyskał normalny
oddech, zdał sobie sprawę z tego, że Zabini kręci się nerwowo po pokoju. Jego
kroki odbijały się echem od niskich ścian.
-
Alice?! Zadurzyłeś się w Alice, tej uczennicy z Beauxbatons?! - blondyn zerwał
się z fotela, o mało nie przewracając mebla na podłogę. W pamięci przywrócił
obraz przepięknej dziewczyny o blond włosach, którą miał okazję widzieć w
zeszłe wakacje. Była uczennicą przedostatniego roku we francuskiej szkole
magii.
-
Nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi, Smoku. Alice jest czarownicą
nieczystej krwi - powiedział Blaise, stając naprzeciw przyjaciela. W jego
oczach tlił się strach, na myśl o reakcji Dracona. Ten stał jednak
niewzruszenie, nie wiedząc co powiedzieć.
-
Powiedz coś, do jasnej cholery! - wrzasnął Zabini, szarpiąc Malfoya za koszulę.
-
Co mam powiedzieć? Cieszę się, że jesteś szczęśliwy - odparł Draco, o mało nie
zwalając tym Diabła z nóg.
-
Coś ty powiedział? - Blaise jeszcze przez chwilę trzymał koszulę przyjaciela,
po czym puścił ją i odsunął się o kilka kroków. Zmarszczył brwi, zastanawiając
się, czy to na prawdę Draco stoi obok. Na wszelki wypadek sięgnął do kieszeni,
gdzie kryła się jego różdżka.
-
Co zrobisz, jeśli ci powiem... - blondyn zaczął mówić, patrząc prosto w oczy
Diabła.
-
Jeśli powiesz co?
-
Jeśli powiem ci, że zakochałem się w Hermionie Granger?
***
Hermiona stała w salonie, grzebiąc
jednocześnie w swojej torebce. W końcu wyciągnęła małe, okrągłe pudełeczko z
wymalowanym na wierzchu kominkiem. Starała grubą warstwę kurzu z wieczka i
przeszła do korytarza.
-
Gin, znalazłam! - krzyknęła w stronę schodów, gdzie po kilku minutach pojawiła
się rudowłosa. Po chwili stanęła obok przyjaciółki, rzucając w jej stronę
uśmiech. Hermiona odpowiedziała blado, otwierając pudełeczko. Skierowała się w
stronę kominka, ostatni raz rzucając okiem na salon. Pokój, w którym wszystko
się zaczęło - pomyślała, powstrzymując napływające do oczu łzy. Jak przez mgłę
zobaczyła w kącie salonu całującą się parę. Wspomnienia nadal były żywe i
paliły niemiłosiernie. Jak wiele by dała, by jeszcze kiedyś tu wrócić, wrócić
razem z nim...
-
Wszystko w porządku? - głos Ginny wyrwał ją z rozmyślań. Pokiwała tylko głową i
wzięła garść proszku Fiuu z pudełeczka. Wrzuciła go do kominka, rozglądając się
raz jeszcze. Weszła w szmaragdowe płomienie, pozwalając łzom spokojnie płynąć
po twarzy.
-
Na Pokątną - powiedziała głośno i wyraźnie, po czym zniknęła.
***
Wyszła z kominka, otrzepując się z
pyłu i nieznośnie kaszląc. Nienawidziła tej formy transportu w świecie magii.
Po kilku sekundach tuż za nią pojawiła się Ginny, tak samo reagując na dawkę
sadzy i dymu. Obie rozejrzały się machinalnie. Stały w jakimś dziwacznym,
pełnym kurzu sklepie. Wyglądał tak, jakby był lustrzanym, krzywym odbiciem.
Setki starych mebli zamiast stać w tyle, tłoczyły się przy wejściu, a lada
widniała gdzieś w oddali za stosami książek.
-
To chyba nowy lokal. Nie byłam tu wcześniej - rudowłosa ruszyła do wyjścia,
ciągnąc za sobą Hermionę. Drzwi były już otwarte, gdy nagle zatrzymał je czyjś niepewny
głos.
-
Proszę zaczekać! Chwileczkę! - starsza kobieta o jasnych, niemal białych
tęczówkach zjawiła się nie wiadomo skąd. Ginny złapała przyjaciółkę za
nadgarstek, chcąc jak najszybciej znaleźć się na ulicy.
-
Tak, słucham? - Hermiona odwróciła się, ignorując ciche komentarze rudowłosej.
Czuła, że nie może zignorować nieznajomej.
-
Ja... Chciałam spytać... Pasuje pani do opisu - zaczęła kobieta zachrypniętym
głosem.
-
Opisu? Co ma pani na myśli? - brązowowłosa wyswobodziła się z uścisku
przyjaciółki i podeszła kilka kroków do nieznajomej.
-
To zabrzmi śmiesznie, ale muszę to zrobić - powiedziała pod nosem kobieta - Czy
panienka jest tą, dla której On oszalał? - dodała po chwili pewniejszym głosem.
Hermionę zamurowało. Patrzyła prosto w oczy starszej pani, a jej serce stawało
raz po raz. Po kilku sekundach jej mózg zaczął pracować na przyspieszonych
obrotach, złapała kobietę za rękę i ruszyła w głąb sklepu. Zatrzymała się
dopiero tam, gdzie nikt nie mógł ich usłyszeć. Ginny trzymała się na dystans,
zaciskając dłoń na różdżce.
-
Skąd pani o tym wie? - syknęła Hermiona, stojąc kilka centymetrów od nieznajomej.
Serce zwijało się w niej boleśnie. Doskonale wiedziała, że kobieta pytała o
nią.
-
On tu był, panienko. Kazał mi coś przekazać - starsza pani zauważyła nagle
wiszący na szyi brązowowłosej, złoty naszyjnik. Chwyciła go i podniosła w górę.
-
To ty! To na prawdę ty! Hermiona Granger? - spytała szeptem, po czym zaciągnęła
gryfonkę jeszcze dalej między stare meble.
-
Tak, to ja - głos Hermiony drżał, łzy wzbierały w jej oczach. Draco... On tu
był - krzyczało coś w jej głowie.
-
Kochana, jak długo czekałam. Postój tu chwilkę, sekundę, dosłownie - kobieta
nabrała energii, uśmiechnęła się i znikła na zapleczu. Hermiona zacisnęła dłoń
na naszyjniku i skierowała wzrok w stronę Ginny, która patrzyła oniemiała na
całą scenę.
-
Co tu się dzieje? To może być jakaś zasadzka! - rudowłosa starała się zachować
trzeźwość umysłu. Wiedziała, że Hermiona uwierzy we wszystko, co było związane
z Draconem.
-
On tu był, Gin. Jestem tego pewna - odpowiedziała brązowowłosa. Po kilku
sekundach wróciła właścicielka sklepu, niosąc w ramionach jakiś pakunek.
-
Proszę. Był tu bezpieczny, nikt o niczym nie wiedział - powiedziała, oddając
grubą kopertę Hermionie. Gdy papier przestał dotykać jej palców nagle zadrżała.
-
Sprytne, Draco - szepnęła Hermiona pod nosem, przyciskając list do piersi.
Uśmiechnęła się w duchu, doskonale wiedząc, czym posłużył się Malfoy.
-
Herm? - Ginny zwróciła na siebie uwagę, nie wiedząc co się dzieje.
-
Popatrz - powiedziała gryfonka, wskazując palcem na kobietę - Proszę pani,
kiedy to pani dostała? - spytała po chwili.
-
Co dostałam? O czym mówisz, panienko?
-
Skąd ma pani ten list? - Hermiona zadała kolejne pytanie, zerkając znacząco na
Ginny.
-
Jaki list, młoda damo? Nic nie rozumiem.
***
Brązowowłosa biegła ulicą, potykając
się o własne nogi. Co kilka sekund upewniała się, czy list tkwi bezpiecznie w
jej kieszeni. W oddali słyszała krzyk Ginny, ale ignorowała to, chcąc jak
najszybciej znaleźć jakieś ustronne miejsce. W końcu udało jej się wbiec w
ślepy zaułek. Usiadła na bruku, opierając się o zimną ścianę. Zdyszana
rudowłosa opadła tuż obok. Hermiona wyciągnęła różdżkę i rzuciła zaklęcie Kameleona
na siebie i przyjaciółkę. Wyciągnęła kopertę i drżącymi palcami przejechała po
jej krawędzi. Przełamała pieczęć w kształcie wijącego się węża i wyciągnęła list.
Zamarła, gdy ujrzała na kartce krótką notatkę.
Tęsknię za twymi
ustami...
Hermiona
przeczytała to jedno zdanie, czując jak łzy zaczynają wzbierać jej w oczach.
Nie, nie, nie. Nie mógł zrobić jej czegoś takiego, po prostu nie mógł. Zaczęła
myśleć gorączkowo, oglądać list z każdej strony, szukając czegoś więcej. Nic,
pustka... Zacisnęła powieki i zaczęła powtarzać w myślach to jedno zdanie. Tęsknię za twymi ustami. Tęsknię... Łzy
przepełnione złością popłynęły po jej policzkach.
***
Draco opadł na fotel, wypuszczając
powietrze z płuc. Drogę z Nokturnu przebył biegiem. Gdy tylko Potter zobaczył
go w drzwiach, zerwał się z łóżka i usiadł prosto.
-
Co się stało? - spytał, zauważając dziwną minę Malfoya.
-
Nic - ślizgon oparł głowę o fotel i zaczął spokojniej oddychać. Czuł się
odrobinę lepiej po rozmowie z Zabinim. Właściwie uśmiech nie schodził mu z
twarzy. Dlaczego nie pomyślał o takim rozwiązaniu wcześniej?
-
Gdzie byłeś? - Harry wstał i zaczął kręcić się po pokoju.
-
Nie twój interes, Potter.
-
Nie chcę się z tobą kłócić, idioto! - Wybraniec spojrzał na niego z ukosa.
-
Lepiej powiedz mi co z naszym planem - Draco miał zamiar tego dnia ułożyć
wszystkie sprawy w należytym porządku. Denerwował go ten brak organizacji.
-
Tom wpadł tu pół godziny temu. Powiedział, że wybiera się do Hogsmead i wróci
dopiero za kilka dni.
-
Że co?! Mogłeś go zatrzymać! - ślizgon zerwał się z krzesła. Chciał panować nad
wszystkim, nie było go tylko przez jakiś czas, a Demens już zdołał się ulotnić.
-
Dodał, że wybiera się tam w naszej sprawie. Ma zdobyć informacje o spotkaniu
śmierciożerców za tydzień - Harry opadł z powrotem na łóżko.
-
Świetnie, że mi tego nawet nie powiedział - syknął Malfoy. Wiedział, że może
ufać Tomowi, ale uważał też, że powinien być powiadamiany o niektórych
sprawach.
-
Jeśli dostaniemy tę informację, wybierzemy się na to całe zebranie - odezwał
się nieśmiało Harry.
-
Wybierzemy?! Przecież cię zabiją bez mrugnięcia okiem! Nie ma nawet mowy! Idę
sam.
-
To chociaż zabierz kogoś z Ministerstwa.
-
Co ty sobie wyobrażasz, Potter? Te spotkania nie mają nic wspólnego z sielanką.
Opisać ci raz jeszcze co zrobili ze mną podczas poprzedniego?! Zyskali moje
zaufanie. Musisz dać mi wolną rękę.
-
Ale...
-
Co ale? Posłuchaj mnie teraz uważnie. To moja misja! Ty tu tylko przekazujesz
te głupie informacje. Poradzę sobie sam. Kiedy Tom wróci, poda mi miejsce spotkania
i natychmiast zniknę. Postaram się wrócić tu do was z gotowym planem na pokonanie
tych świrów - Draconowi puszczały nerwy. Rzucał się po pokoju i krzyczał na
cały głos.
-
Malfoy, daj spokój.
-
Zamknij się! Chcę jak najszybciej to zakończyć! Jeśli mi zaufacie, uda mi się
to zrobić. Chcę tylko tyle! Zaufania!
***
Tęsknię
za twymi ustami. Tęsknię... Nagle coś przyszło Hermionie do głowy. Jak
mogła być taka głupia? Przecież wszystko było zaplanowane - skarciła się w
myślach i uniosła list w górę. Ku zdziwieniu Ginny delikatnie dotknęła ustami
pergaminu. Brązowowłosa uśmiechnęła się, gdy kartka zapełniła się treścią.
Zaczęła powoli czytać, chcąc zapamiętać każde słowo.
Hermiono,
piszę ten list zaledwie kilka
godzin po opuszczeniu Ciebie. Tęsknie jednak tak mocno, że serce rwie mi się na
kawałki. Tak bardzo chciałbym być obok Ciebie. Niestety nie pozostało mi nic
innego, jak napisanie tego listu...
Przenieśliśmy się z Potterem na
Pokątną nowym przejściem - ze sklepu ze starociami w Londynie. Wylądowaliśmy w
miejscu, które było lustrzanym odbiciem poprzedniego. Spotkaliśmy tam siostrę
bliźniaczkę właścicielki sklepu w Londynie. Różniły się jedynie oczami - jedne
czarne jak smoła, drugie białe jak śnieg. Nie miałem pojęcia jak się z Tobą
skontaktować i wpadłem na pewien pomysł. Ten list trafi w ręce właścicielki
sklepu na Pokątnej, gdzie będzie na Ciebie czekał. Wiem, że tam trafisz.
Jasnooka kobieta przekaże Ci go, a w momencie, gdy Ci go poda, zapomni o
wszystkim, nie będzie w stanie odpowiedzieć na żadne Twoje pytanie. Udało mi
się odrobinę zmienić zaklęcie zapomnienia, mimo protestów Pottera.
Przed teleportacją zapomniałem
powiedzieć Ci ważną rzecz. Obiecuję Ci, że wrócę. Wrócę do Ciebie, choćbym miał
pokonać niezliczone przeszkody. Chcę, byś do momentu mojego powrotu przebywała
w Hogwarcie. Proszę, nie próbuj mnie szukać. Jeśli będę chciał, skontaktuję się
z Tobą w jakiś sposób. Do czasu mojego powrotu, nikt
poza Ginny i Harrym nie może o nas wiedzieć. To tylko i wyłącznie ze względu na
Twoje bezpieczeństwo. Musisz mi zaufać i czekać. Wiem, że jest Ci ciężko, ale
masz przy Sobie przyjaciół, którzy Ci pomogą.
Jestem pewien, że będziesz
bezpieczna przez cały ten czas. Gdy czasami poczujesz na Sobie czyjś wzrok,
wiedz, że mogę to być ja. Nigdy nie będę jednak w swoim ciele. Będę sprawdzać
tylko, czy jesteś cała i zdrowa.
Nie martw się, wszystko się
ułoży. Uda nam się.
D.M.
***
Draco siedział w kuchni,
zastanawiając się czy list dotarł już do Hermiony. Przez ostatnie trzy tygodnie
nawet o tym nie pomyślał. Tak dużo rzeczy zaprzątało mu głowę, że zapomniał o
tym, że w ciągu ostatnich dni Hermiona musiała pojawić się na Pokątnej w celu
zakupienia rzeczy na ostatni rok nauki. Tak bardzo chciałby zobaczyć jej
twarz... Te uczucie, które nim targały zżerały go od środka, paliły i nie
dawały spokoju. Wiedział, że gryfonka będzie bezpieczna. Wszystko było
zaplanowane, zadbał o to, by nawet w Hogwarcie ktoś miał na nią oko. Ale co z
tego, skoro jego miało tam nie być? Po doświadczeniach z krwawiącym znakiem
Hermiony nie był w stu procentach pewien, co do bezpieczeństwa w zamku. Nie
miał jednak innego wyjścia. Gryfonka skończy przynajmniej ostatni rok nauki, na
co on nie mógł sobie jak na razie pozwolić. Tylko jak będzie w stanie przeżyć
to wszystko? Ile miesięcy będzie musiał spędzić bez jej kojącego głosu? Ile dni
spędzi zastanawiając się, o czym właśnie myśli? Schował twarz w dłoniach,
powstrzymując się od krzyku. Nie miał pojęcia jak wyładować to wszystko, co w
nim siedziało. W dodatku Potter irytował go do granic możliwości. Czy tak dużo
żądał? Jeśli mu zaufają, w kilka miesięcy zdoła to załatwić. Co jednak zrobić,
gdy wszyscy rzucają ci kłody pod nogi?
-
Pomóż mi Audrey - szepnął, unosząc wzrok na ścianę naprzeciw niego.
Jestem beznadziejna - napisałam do poprzedniego rozdziału taaaki długi komentarz - z pół strony w wordzie i tuż przed opublikowaniem padł mi komputer, następnych kilka dni nie mogłam się zebrać, żeby wejść i skomentować. Dziś się zebrałam, wchodzę, a tu news! Ucieszyłam się jak głupia :D
OdpowiedzUsuńSzkoda mi tych biedaków - taka długa rozłąka, jak oni to przeżyją? Przede wszystkim, jak ja to przeżyję? :D
Piękny list, cudowny - mało się nie popłakałam.
W ogóle cały rozdział piękny, ale list szczególnie mi się podobał.
I ciekawa jestem strasznie, co ta Audrey wymyśli, jako duch ma sporo możliwości, żeby pomóc naszym zakochanym.
No cóż, pozostaje mi czekać (mam nadzieję, że niedługo) na nowy rozdział :)
Pozdrawiam,
Aprilias
pst - jestem rozczarowana Harrym, zachowuje się jak kretyn.
Dziękuję :) Nie lubię zbytnio pisać listów, ale ten nawet mi wyszedł.
UsuńNa nowy rozdział nie będzie trzeba czekać długo :)
Brak mi słów. Jesteś absolutnie i niezaprzeczalnie genialna w każdym calu. Uwielbiam Cię! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :) To na prawdę miłe.
Usuńprzeczytałam zaległe 4rozdziały i płakałam... Onimuszą przetrwać! Draco musi przeżyć! Z niecierpliwscia czekam na kolejny rozdział:*
OdpowiedzUsuńA jak podobały ci się te ostatnie 4 rozdziały? Masz jakieś uwagi, opinie? :)
UsuńAj kochana że wróciłaś z nowym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńMam jednak nadzieję że nie zaniedbujesz swojej nauki.
To bardzo ważne jest żebyś pozaliczała wszystko, co masz zaliczyć.
A jednak byłabym wstrętną kłamczuchą gdybym powiedziała, że się nie ciesze.
Naprawdę cudownie jest widzieć kolejny rozdział.
Czy mi się wydaje czy każdy nowy rozdział jest dłuższy od poprzendiego?
Nie wiem czemu ale mam takie dziwne uczucie.
Nie żebym narzekała wręcz przeciwnie bardzo się cieszę.
Sam tytuł wydaje mi się idealnie pasować do rozdziału.
Wspaniale pokazane uczucia młodego Dracona, jego strach o ukochaną dziewczynę i relacje z Potterem.
Od początku podejrzewałam iż nie będzie im łatwo współpracować ze sobą.
Jednak mam nadzieję, że porywczy Draco nie zrobi nic głupiego ani że Hermiona z tęsknoty za ukochanym nie wpakuje się w jakieś kłopoty.
Wiadomo jak to z miłościa bywa gdy człowiek nie zawsze panuje nad emocjami.
Bardzo też podobała mi się rozmowa Dracona i Zabiniego.
Szkoda że nie pokazałaś reakcji Diabła, gdy Draco powiedział mu o swojej miłości do Hermiony.
Jego mina byłaby bezcenna.
W ogóle sumując rozdział jednym słowem powiem, że po prostu piękny.
Nie wiele jest blogów o tematyce dramione, które uwielbiam a Twój właśnie do nich należy.
Po prostu kocham to opowiadanie i z wypiekami na twarzy czytam każdy nowy rozdział.
Umiesz wywołać emocje u czytelnika jak mało kto.
pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
Dziękuję :) Nie zaniedbuję nauki. Każdego dnia spędzam kilka godzin w książkach. Nawet teraz, gdy odpisuję na komentarze czytam książkę od historii :)
UsuńSpecjalnie przerwałam rozmowę Draco i Zabiniego w takim momencie. W następnym rozdziale będzie element zaskoczenia :)
Wiadomość o tym że wróciłaś to najlepsza nowina tego dnia!:)
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale wspaniale ukazałaś emocje i uczucia naszych bohaterów od rozłąki. Ich wzajmna tęsknota za sobą jest naprawdę poruszająca. Zastanawiam się jak poradzą sobie bez siebie później, skoro już teraz tak bardzo to przeżywają.
Ciekawa jestem dlaczego Audrey nie przeszła na drugą stronę i ukazuje się Tomowi w postaci ducha. Czyżby miała jeszcze jakąś misję na Ziemi? Jestem pewna,że bez konkretnej przyczyny nie wróciła by do niego, i z pewnością ma w tym jakiś cel.
Jeżeli chodzi zaś o samego Toma, to muszę przyznać wzbudza on we mnie ogromnie wspólczucie. Jego zachowanie jest momentami naprawdę przerażające. Mam wrażenie,że po śmierci ukochanej wpadł w kompletny obłęd rozpaczy, i nie jestem w stanie powiedzieć co może go z tego letargu wybudzić.
Jeżeli chodzi o Hermionę to cieszę się,że postanowiła wrócić do Hogwartu. Pozostanie w obecnym miejscu, z którym wiąże się tak wiele wspomnień z Draconem, zdecydowanie by pogorszyło jej samopoczucie i zwiększyło ból jaki odczuwa. Mimo wszystko, mam nadzieję,że otrzymany list od niego, będzie w stanie podnieść ją na duchu.
Co do Harrego, to zaczyna mnie on coraz bardziej irytować.
Nie dziwię się,że Malfoya tak bardzo drażni jego obecność. Zwłaszcza,że pomimo iż Draco pokazał mu,że jest godny zaufania, to gryfon nadal jest wobec niego podejżliwy.
Wielką niespodzianką natomiast było dla mnie spotkanie Zabiniego i Malfoya. Kto by pomyślał,że koniec końców oboje zakochają się w kobietach mugolskiego pochodzenia.
Mam nadzieję,że Draco zdoła wypełnić misję, i jego spotkanie u śmierciożerców pójdzie gładko, a myśl o Hermionie pomoże mu przetrwać to całe piekło.
Czy ja już wspominałam,że jesteś niesamowita? Chyba żadne czytane przeze mnie opowiadanie nie było w stanie wywołać u mnie tyle emocji. Jestem absolutnie zachwycona twoim talentem pisarskim i nieciepliwie wyczekuje następnego rozdziału, w którym swój talent wykorzystasz.
Pozdrawiam
Dziękuję :) Tom rzeczywiście jest w obłędzie. W następnych rozdziałach też się pojawi i może zaskoczę was kilkoma rzeczami :P
Usuńaa! :D
OdpowiedzUsuńdziekuję!
mam dzisiaj zły dzień ale Ty mi go poprawiłaś ;)
rozdział.. cóż jak każdy inny..
wręcz odczuwałam jak się czuje to Hermiona to Draco..
i znowu mnie doprowadziłaś do łez Ty zła kobieto :D
nie, na serio to Cię normlanie kocham ♥
za to że wróciłas, że jesteś, że piszesz ♥
dziękuje ! ♥
Pozdrawiam M.
To ja dziękuję za takie miłe słowa :) To na prawdę niesamowite uczucie, gdy coś tworzysz a innym poprawia to humor :)
UsuńWspaniale, że wróciłaś! : ) Nudno było bez Ciebie : )
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to Edge powaliłaś mnie na kolana. Sprawiłaś, że ryczałam przez 2 godziny po przeczytaniu tego rozdziału. Nie mogłam dojść do siebie. Napisałaś rozdział, przy którym nie wiedziałam co się ze mną dzieje, jest bardzo uczuciowy. Jesteś genialna! : )
Mimo, że Draco pogodził się z Potterem, to ich relacja ma wiele do życzenia. Nie współpracuje się im najlepiej. Tak jak Draco powiedział, "oni" nie potrafią mu w pełni zaufać.
Tomowi Demensowi współczuje tak samo jak Draconowi. Po śmierci Aud jego życie straciło sens, swoją wybrankę darzy ogromną miłością. W pewnym momencie wzbudził we mnie strach. Zaskoczyłaś mnie tym, że kochankowie mogą nawiązać ze sobą kontakt! : )Ciekawa jestem jak Aud pomoże Draconowi. Audrey wiele może jako duch. : ) Aud i Tom są jak najbardziej pozytywnymi bohaterami, polubiłam ich.
Hermiona, jak ona tęskni za Draco! Życie w zawieszeniu, niemożność zrobienia niczego, znam tą niemoc ; ( Przy liście od Dracona płakałam jak bóbr! Jednakże, cieszę się, że postanowiła wrócić do Hogwartu aby zakończyć naukę. Pobyt w Hogwarcie pomoże jej znieść rozłąkę z Draconem, ale z drugiej strony, czy Hogwart jest jeszcze dla niej bezpiecznym miejscem? Skoro raz Śmierciożercom udało się ją zaatakować, to czy drugi raz nie spróbują tego zrobić?
Przy pierwszych zdaniach Diabła na temat nowego życia, domyśliłam się, że jego wybranką jest czarownica nieczystej krwi. Mina Smoka, bezcenna! : )
Diabeł także przeszedł metamorfozę. Wojna też na nim odcisnęła swoje piętno.
Ginny jest wspaniałą przyjaciółką. Jest bardziej wyrozumiała od Harry'ego : )
Słowa, które podkreśliłaś nadały temu rozdziałowi, rozmowom bohaterów szczególny sens, głęboki sens. Dałaś czytelnikowi dużo do myślenia.
Naprawdę poruszyłaś moje serce i jestem Ci za to wdzięczna. : ) Twoje Dramione jest jednym z najlepszych Dramione jakie czytałam. : ) Powtórzę to jeszcze raz, masz ogromny talent literacki.
Pozdrawiam Lily : )
Dziękuję za tak długą opinię :) To dla mnie bardzo ważne, wasze zdanie :)
UsuńChciałam, by w tym rozdziale było trochę więcej uczuć. W następnym w końcu zacznie się coś dziać ;)
Scena z Blaisem najlepsza.W sumie to chyba ciesze sie ,że zakończyłaś ja w takim momencie.Chwila godna zapamietania , a moglaby zostać okaleczona słowami(końcówka).
OdpowiedzUsuńCałość bardzo dobra.Czekam na kontynuacje.
xxG.S.
Uwielbiam kończyć rozmowy w takim momencie, szczególnie, że ta między Draco i Zabinim miała ogromny wpływ na dalszy tok historii. Nic jednak nie ujawniam :P Przekonacie się sami.
UsuńHej, nominowałam cię do The Versalite Blogger, zapraszam http://dramion-zycietowielkaniewiadoma.blogspot.co.uk/
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńPrzez dotychczasowe rozdziały przebrnęłam w jeden dzień już wiem że uzależniłam się od tej historii.
Ona jest po prostu genialna, naprawdę w niektórych momentach doprowadziłaś mnie do łez, czego żaden fanfic jeszcze nie zrobił.
Podoba mi się Twój styl pisania, czyta się go bardzo dobrze, dialogi łączą się z tekstem i Twoimi opisami, a całość wypada idealnie.
Temat Dramione jest nieco oklepany, jednak nie w Twoim opowiadaniu, na taki wątek nie natknęłam się nigdzie poza Twoim blogiem, a przeczytałam dużo blogów o tematyce DHL. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Pozdrawiam A.
Dziękuję :) Co sądzisz o poprzednich rozdziałach? Masz jakieś uwagi co do postaci itd.?
UsuńWszystkim byłam zachwycona. Postacie bardzo mi się podobały. :)
UsuńA.
Świetny rozdział, masz bardzo fajne pomysły i ciekawy sposób pisania ;)
OdpowiedzUsuńZnowu te same błędy... ;p "naprawdę" i "zresztą" pisze się łącznie.
Ale to nie ma większego znaczenia, bo rozdział jest naprawdę super ;)
Pozdrawiam ;*
Tym rozdziałem przeszłaś samą siebie. Być może jest to spowodowane tym, że masz nierówno pod sufitem? Bardzo miło, że w natłoku nauki, w Twojej głowie tworzą się tak niesamowite pomysły. Zresztą... natłok nauki czy nie - Twoje pomysły zawsze są mistrzowskie. Cieszę się, że wróciłaś do nas. Trochę szybciej niż było zaplanowane, co jest jeszcze bardziej fantastyczne niż sam fakt, że znów - gdy wchodziłam dziś na bloga - nie spodziewałam się, że ujrzę nowy rozdział. Zaskakujesz mnie, jak widać, nie tylko treścią. ;)
OdpowiedzUsuńA co do treści, bo to na tym warto się skupić, to jak na początku: przeszłaś samą siebie!
Demens widzący ducha Audrey. Czy to prawda czy może prawdziwie oszalał z miłości do niej? Był pijany? Naćpany? Ale przecież Dracon poczuł chłód, a już w następnej chwili w pomieszczeniu zrobiło się cieplej. To może być znak, że może Audrey faktycznie została uwięziona pomiędzy dwoma światami. Zastanawiam się w takim razie dlaczego? Gwałtowna śmierć? Niezałatwione sprawy? Uczucie do Toma? Co było na tyle silne, by ją zatrzymać w przejściu?
Jeszcze wracając do samego Toma, to moment, w którym mówi Draco o niesamowitym uczuciu jakim jest kochanie drugiej osoby... coś pięknego! Pomyślałam sobie w tym momencie, że chyba Audrey nauczyła go tak gadać... albo przemawia przez niego. :P
Draco i jego miłość, jego współczucie. Co stało się dokładnie z Audrey? Dlaczego zginęła? Kolejna zachcianka śmierciożerców? Poza tym moment znalezienia jej ciała przez Toma... nie wiem czemu, ale chciałabym o tym przeczytać w retrospekcji. :)
Listy z Hogwartu. Cóż, Hermiona będzie "bezpieczna". Dobrze, że akcja się udała, że w Gryfonkę znów wstąpiła nadzieja. Dobrze, że ruda jest z nią. Oj, gdyby nie Ginerwa to śmiem wątpić w to czy Hermiona dałaby sobie radę. Przecież ona nawet w towarzystwie przyjaciółki jest wrakiem człowieka. I jakież to zrządzenie losu, że dzięki przyjaciółce udała się na Pokątną.
Fragment z Zabinim. Wow! On też?! Serio?! Co się stało z największymi wrogami szlam z Hogwartu? Żeby obaj się zakochali właśnie w czarownicach nieczystej krwi?! Pięknie żeś to wymyśliła. Tylko... co na to odpowiedział Blaise? Zdziwił się? Zemdlał? A może po prostu - tak jak Malfoy jemu - życzył blondynowi szczęścia?
Dobra, moment odczytania listu. Mówiłam Ci, że jesteś geniuszem? Tak? To, powtórzę: JESTEŚ GENIUSZEM! Czytając "tęsknię za twymi ustami", pomyślałam dokładnie to samo, co Hermiona: "co?! tyle?! serio?! głupi jakiś! po co pisać list z zaledwie czterema słowami nie widząc się tak długi czas?!". I nagle dotknęła ustami papieru. Skąd Ty bierzesz te pomysły, dziewczyno?! W dodatku list sam w sobie jest przepełniony jego miłością, troską. A końcówka, ta o tym, że jeśli kiedyś poczuje na sobie czyjeś spojrzenie, to może to akurat być on... czytałam to chyba z trzy razy...
I wracając do blondyna. Pominęłam rozmowę z Harrym, a ważne dla mnie było słowo wypowiedziane przez Dracona - jednocześnie przez Ciebie zaznaczone - zaufanie. Nie chce pomocy, nie chce nikogo narażać, tylko tyle: zaufanie. W tym jednym słowie objawia się cała metamorfoza Dracona Malfoy'a.
Zakończenie. "Pomóż mi Audrey" - ona naprawdę nie przeszła na drugą stronę. Jest z nimi. Jest zdolna im pomóc.
Jestem w szoku, naprawdę. Myślę, że powiedziałam wszystko, co chciałam. Zawsze jak zaczynam komentować Twój kolejny rozdział, to nie mogę przestać pisać. Tak było i tym razem, ale już najwyższy czas, by skończyć. Pisałam to prawie 30 minut. xD
Pozdrawiam serdecznie! :*
Zawsze czekam na komentarz od ciebie, bo poprawia mi on zawsze humor. Szczególnie, że zwracasz przy czytaniu uwagę na to, co akurat w rozdziale jest najważniejsze :)
UsuńO śmierci Audrey coś się pojawi, ale jeszcze nie wiem w którym rozdziale. Mam już zarys jej historii, ale pewnie wszystko jeszcze 10 razy się zmieni.
W rozmowie Toma z Draconem chciałam pokazać, że Demens też ma uczucia itd. Jest bardzo wartościowym człowiekiem. W następnych rozdziałach pojawi się pewnie kilka opisów sytuacji z jego dawnego życia :)
Co do listu... Pomysł na te cztery słowa przyszedł nagle. Nie wiedziałam jak zabrać się za pisanie tego listu, więc przedłużyłam chwilę na zastanowienie właśnie w taki sposób. Cieszę się, że się spodobało.
Właśnie dopracowuję kolejny, dwudziesty już rozdział :) Jak ten czas szybko leci... Już prawie trzy miesiące z blogiem.
Mam nadzieję, że to, co wymyśliłam na ten rozdział będzie dla was zaskoczeniem :)
To ja może zacznę komentować np. co trzeci rozdział...? Co Ci będę co chwila humor poprawiać? Co za dużo to niezdrowo. :P
UsuńOczywiście żartuję. Nie mogłabym nie skomentować. Podczas czytania ręce aż same rwą się do pisania, a przez móżdżek przelatuje milion myśli. W kilku słowach - Ty również zawsze poprawiasz mi humor. :)
Prawie trzy miesiące... Cóż, mam nadzieję, że ta historia będzie jeszcze trwała co najmniej dwa razy tyle.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Będzie jeszcze dziś czy już jutro? Jeśli jutro, to wolę zaznaczyć, że nie będzie mi dane go przeczytać ani właśnie jutro, ani w poniedziałek, a nawet we wtorek może to być problem. Kurcze, tak teraz do mnie doszło, że powrót na studia po tygodniu wolności jest najgorszą rzeczą jaka mnie na tych studiach spotkała - zero czasu wolnego.
Dobra, już się nie żalę. xD
Czekam! :*
Jak widzisz, nowy rozdział już jest :) Zapraszam do czytania.
UsuńAch, jak dobrze czytać coś po polsku (uczę się angielskiego i dlatego czytam obecnie blogi o w tym języku). Każdy twój rozdział skłania mnie do refleksji i pewnie dlatego czytam tak na raty. Ukazałaś naprawdę piękne wartości. Rozmowa o Audrey była okropnie wzruszająca, a ten list. Fenomenalnie.
OdpowiedzUsuńDiabeł!!! <33
OdpowiedzUsuńŻal mi Demensa nie dość, że stacił ukochaną, to jeszcze teraz widzi ją cały czas i nawet nie może jej dotknąć, pocałować nic. Nie dziwię, się że piję.
Jestem ciekawa, jak to będzie w Hogwarcie i jak inni zareagują na odmienioną Hermionę :D