---
Zamknął drzwi sypialni i z
westchnieniem ulgi odwrócił się do Hermiony. Dziewczyna stała oparta o łóżko,
uśmiechając się delikatnie. Wyglądała przepięknie w nieco pogniecionej, białej
koszuli i z rozwianymi włosami. Miał ochotę podejść do niej jak najszybciej i
zatopić się w tych malinowych ustach. Przez cały dzień patrzył na Hermionę z
niemym błaganiem w oczach. Chciał mieć ją tylko dla siebie.
-
Myślałam, że ten dzień nigdy się nie skończy i już zawsze będziemy tkwić w
czwórkę tam na dole - powiedziała, gdy się zbliżył.
-
Ja też przyzwyczaiłem się już, że jesteśmy sami - odparł, zmniejszając dzielący
ich dystans do kilkunastu centymetrów. Po chwili poczuła jego dłonie na swojej
talii i ciepły oddech przy uchu, którego tak bardzo brakowało jej od kilku
godzin. Przy Harrym i Ginny nie mogli pozwalać sobie na zbyt duże czułości.
-
Malfoy, musimy przeczytać list - szepnęła, gdy zaczął całować jej szyję. Dreszcze
przechodziły po całym jej ciele, ale ostatkiem siły odsunęła go od siebie. Chciała
mieć za sobą tę całą historię z Ronem, a usta Dracona skutecznie odwlekały
moment, w którym miała pożegnać się z przeszłością.
-
Chcesz robić to teraz? - uniósł brwi i natychmiast się odsunął, widząc jej
znaczące spojrzenie. Usiadł na łóżku i pokazał jej miejsce obok. Hermiona
wyciągnęła kopertę z kieszeni i powoli przełamała pieczęć. Ręce drżały jej
niemiłosiernie, gdy wyciągnęła złożony pergamin.
Hermiono,
Wiem, że list nie jest najlepszą
formą mówienia takich rzeczy. Nie znalazłem jednak innego sposobu na
skontaktowanie się z Tobą. Ginny za żadne skarby nie chciała zdradzić mi
miejsca Twojego pobytu. Wiem tylko, że jesteś
cała i bezpieczna, co bardzo mnie cieszy.
Sam nie wiem od czego mam zacząć...
Już wiele razy próbowałem się tłumaczyć z tej całej sytuacji z Lavender. Nigdy
nie chciałaś słuchać. Teraz zapewne z trudnością to czytasz. Chcę jednak, abyś
wiedziała, że nadal Cię kocham i zawsze będę. Przepraszam za przedstawienia,
jakie urządzałem, za te awantury, złe emocje. Wszystko robiłem dlatego, że się
o Ciebie bałem. Przeraziła mnie sama perspektywa Twojej znajomości z
Malfoyem... Zachowałem się jak gnojek, którym z resztą jestem. Zrobiłem
największe głupstwo swojego życia, zdradzając Cię wtedy. Nigdy sobie tego nie
wybaczę.
Ron
P.S: Kocham cię.
Hermiona skończyła czytać, a jej
dłonie zacisnęły się mocno na liście. Draco powoli wysunął go z jej rąk.
-
Draco... Ja go nie kocham - powiedziała cicho, odwracając się do ślizgona.
-
Wiem, wiem o tym - odparł, dotykając jej policzka. W jej oczach dostrzegł coś
tak niesamowitego, że bał się wypowiedzieć jakiekolwiek słowa.
-
Dlaczego wszyscy starają się skomplikować mi życie? - spytała, drąc list na
maleńkie kawałeczki.
-
Granger, spójrz na mnie - wyjął skrawki papieru z jej rąk i rzucił na podłogę. Później
ujął jej twarz w obie dłonie.
-
Mamy siebie, a to jest najważniejsze - powiedział, po czym przywarł do jej ust.
Odwzajemniła pocałunek, jednocześnie siadając mu na kolanach. Przyciągnął ją do
siebie jeszcze bardziej i wplótł dłonie w jej włosy. Czuł jak skóra pali go pod
wpływem jej dotyku. Po kilku minutach oderwała się od niego.
-
Jeśli oszaleć, to tylko przy tobie - szepnął, po czym znów poczuł jej usta na
swoich.
***
Wyszedł z łóżka, starając się jej
nie obudzić. Usiadł na parapecie i oparł
głowę o chłodną szybę. Myśli kołatały się w nim, przywołując trudny do
określenia ból w okolicach serca. Spojrzał na śpiącą gryfonkę i po kilku
sekundach odwrócił wzrok. Nie mógł tak na nią patrzeć, nie teraz, gdy niedługo
miał odejść. Za jakiś czas znów stanie oko w oko z wrogiem, zostawi ją tutaj.
Serce pęknie mu na miliony kawałków, ale będzie musiał to zrobić. Nie była
bezpieczna, ich uczucie nie było bezpieczne. Tej małej, przepięknej istotce
leżącej w jego łóżku groziła śmierć, o której myślał coraz częściej. Co jeśli
cały plan się nie powiedzie? Co jeśli coś się nie pójdzie po ich myśli? Żyli
ostatnio złudzeniami, pozornym szczęściem. Rzeczywistość była jednak mroczna i
niebezpieczna. Nie mieli przed sobą żadnej przyszłości, dopóki misja nie
zostanie wykonana. Tylko co dalej? Przecież nawet po uwięzieniu śmierciożerców
ich życie będzie przypominać koszmar. Mimo że odkupi swoje winy, nadal ludzie
będą patrzeć na niego z ukosa. A ona jest tak czysta, nieskazitelna... Poczuł
jak serce zaciska mu się boleśnie. Zerwał się z parapetu i podszedł do łóżka.
Nie mógł wytrzymać, pochylił się nad Hermioną i złożył pocałunek na jej
malinowych ustach. Obudziła się po chwili i odnalazła jego spojrzenie.
Przeraziła się na widok łez czających się głęboko w ich kącikach. Bez słowa
uniosła się z poduszki i przytuliła Dracona. Płacz wstrząsał jego ciałem. Był
kompletnie bezsilny, oddał się całkowicie Hermionie, która wycierała dłońmi
płynące coraz mocniej łzy z jego bladych policzków.
-
Co się stało, Draco? - powiedziała delikatnym głosem. W środku wszystko w niej
drżało. Po raz pierwszy widziała Malfoya w takim stanie. Czuła, że zapowiada
się kolejna katastrofa. Nie odpowiedział na jej pytanie, przyciągnął ją tylko
do siebie i zachłannie wpił się w jej usta. Oderwał się od niej niechętnie, a
łzy nadal płynęły mu niekontrolowanie po policzkach.
-
Nie chcę cię stracić - powiedział, dotykając jej czoła swoim.
-
Co ty wygadujesz? Przecież nigdzie się nie wybieram, głuptasie - odpowiedziała
spokojnie.
-
Ale ja tak - odparł, jednocześnie wplatając dłoń w jej włosy.
-
Wszystko będzie dobrze. Wrócisz nim zdążysz się obejrzeć. Będę tu na ciebie
czekać - starała się nie pokazywać, jak bardzo się denerwuje. Mimo że była tak
blisko niego, czuła jego oddech, dotyk, w powietrzu wisiał jakiś niepokój.
-
Przestańmy się oszukiwać. To jest niebezpieczne. Ja jestem dla ciebie
zagrożeniem - powiedział cicho, zamykając przy tym oczy. Hermiona zamarła,
wpatrując się w jego twarz. Dopiero po chwili wciągnęła powietrze i zdołała się
odezwać.
-
Nie wolno ci tak mówić. Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mnie kiedykolwiek
spotkała. Przeszliśmy już wiele, damy radę i z tym.
-
Tylko że to nie będzie tym razem takie proste.
-
Zrobię wszystko, Draco. Choćbym miała czekać
na ciebie latami - na te słowa otworzył oczy.
-
Prawdopodobnie nie będę mógł wrócić od razu, Hermiono. Nie będziesz bezpieczna
ze mną, po tym wszystkim - słysząc to poczuła jak cały świat się zatrzymuje.
Spełniły się jej najgorsze obawy.
-
Będzie ciężko, ale wytrzymam. Słyszysz? - zmusiła go, by na nią spojrzał. W jego oczach dostrzegła
ból, żal, smutek i mnóstwo innych, nie do końca dobrych emocji. Jednak gdzieś w
samej głębi zobaczyła iskrę, mały płomień, identyczny jak w swoich tęczówkach.
-
Dlaczego gdy już cię mam, los musi mi ciebie zabrać? - szepnął wodząc kciukiem
po jej podbródku i szyi.
-
To nie tak, Draco. Jestem z tobą cały czas, bez względu na wszystko, odległość
i miejsce - Draco nagle sobie coś przypomniał. Miał powiedzieć jej to już dawno,
ale nigdy nie było okazji.
-
Muszę ci coś powiedzieć... Kiedy byłem wtedy u śmierciożerców, gdy mnie
torturowali... - przerwał na chwilę, by przywołać w pamięci tamten obraz -
Widziałem cię wtedy, tak jak teraz, wyraźnie. Mówiłaś do mnie. Dzięki temu dałem
sobie radę, przeżyłem te katusze - spojrzał na nią. Wyglądała tak samo, jak w
tych wspomnieniach, o których mówił. Piękna, delikatna Hermiona, jego Hermiona.
Uśmiechnęła się delikatnie, po czym bez słowa zbliżyła się do niego. Pocałował
ją, czując dreszcze biegnące po kręgosłupie. Chciał zachować ten moment na
długo, zatrzymać tę ciemną noc. Trzymał ją w ramionach, wiedząc że całuje ją
prawdopodobnie jeden z ostatnich razy. Gdyby dało się zwalczyć jutro, sprawić,
by nie doszło do wschodu słońca.
***
Słońce dopiero budziło się na
horyzoncie. Czwórka czarodziei stała w salonie, oświetlona jedynie płomieniami
świec. Ginny i Harry patrzyli z pękającymi sercami na łkającą w ramionach
Dracona Hermionę. Miała nie płakać, nie rozklejać się. Gdy zobaczyła go jednak odzianego w czarną
pelerynę, łzy same cisnęły się jej do oczu. Próbowała zapamiętać jego zapach,
głos, gesty. Ściskał ją mocno, czując jak serce rwie mu się na kawałki. Tak
bardzo chciał z nią zostać. Nie miał pojęcia, kiedy będzie miał szansę znów ją
zobaczyć, usłyszeć, dotknąć. Uniósł jej podbródek i spojrzał w zaczerwienione,
ale nadal piękne, brązowe oczy. Wiedział, że mają widownię, ale w tej chwili
wcale go to nie obchodziło. Zatopił się w jej ustach, tracąc kompletnie
poczucie czasu i kontrolę nad sobą. Liczyła się tylko ta chwila, w której była
przy nim. Mijały minuty, a oni wciąż nie mogli się od siebie odsunąć. Ginny
ściskała mocno dłoń Harrego. Po chwili i w jej oczach pojawiły się łzy. W końcu
Draco odsunął się od Hermiony. Była to najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek
musiał zrobić, a bolała jeszcze bardziej niż usuwanie mrocznego znaku. Przed
oczami stanęły mu wszystkie chwile spędzone z Hermioną. Wyjaśnienia w Dolinie
Godryka, Ognista Whiskey w pokoju wspólnym, kominek, taniec w Pokoju Życzeń,
Biały Klif, rozmowa nad strumieniem, noce, podczas których spokojnie obok niego
zasypiała, gra na fortepianie, jej
dłonie na jego policzkach, chęć zapomnienia, kolacja przy świecach, jej
czerwona sukienka, liść we włosach, spacer w świetle księżyca, bliskość jej
dłoni podczas rozmowy z Potterem, wybór, smak jej ust, zatrzymujący się czas,
moment, w którym powiedziała, że jest szczęśliwa, ona witająca go rankiem
ubrana w jego koszulę, jej znikomy ciężar na ramieniu, dotyk jej palców na
szyi, jej śmiech, jej oddech, jej oczy... Wszystkie te chwile zdawały się być
wiecznością, całym życiem, poza którym nic więcej nie zostało. Teraz tylko Ona
istniała, a los targał tym, odrywał go od niej. Gdyby mógł powiedzieć jej
chociaż ile dla niego znaczy. Tylko jak wyrazić coś takiego słowami? Był
Draconem Malfoyem, człowiekiem, którego nigdy nie uczono wyrażania uczuć. Ona
zaczęła go do tego przyzwyczajać, ale nadal nie miał pojęcia co mógłby jej
powiedzieć. Nagle poczuł jej dłoń na swoim policzku. Ten dotyk zadziałał jak
impuls. Wiedział już co zrobić. Uniósł ją w powietrze i ułożył w ramionach.
-
Dajcie nam jeszcze dziesięć minut - powiedział w stronę zdezorientowanego
Pottera, po czym ruszył na górę. Wszedł do sypialni, otwierając drzwi kopniakiem.
Postawił ją na podłodze i wyciągnął różdżkę.
-
Silencio - szepnął, rzucając na pokój
zaklęcie wyciszające. Hermiona patrzyła na niego, nie do końca orientując się w
sytuacji. Milczała jednak, wiedząc, że Malfoy doskonale wie co robi.
-
Podaj mi dłoń - powiedział, patrząc jej w oczy. Zrobiła to natychmiast, ręce
nawet jej nie zadrżały. Chwycił delikatnie jej nadgarstek i położył koniec
różdżki na jej palcach. Zamknął oczy i zaczął mamrotać coś pod nosem. Po chwili
Hermiona poczuła ciężar na swojej dłoni. Zerknęła w jej stronę i oniemiała. W
porannym słońcu, które wpadało przez okno mienił się przepiękny naszyjnik w
kształcie serca. Draco wziął go od dziewczyny i stanął tuż za nią. Całował jej
szyję, jednocześnie zapinając łańcuszek.
-
Kocham cię, Hermiono Jean Granger - powiedział, patrząc jej w oczy.
-
Ja też cię kocham, Draco.
***
Harry wypuścił Ginny z objęć i stanął obok
Dracona, który zarzucił na głowę czarny kaptur. Mrugnął spod niego do Hermiony,
która zaciskała dłoń na naszyjniku. Podszedł do niej jeszcze na kilka sekund,
pocałował, po czym obaj mężczyźni teleportowali się z cichym pstryknięciem.
Gryfonka starała się opanowywać emocje, ale po kilku sekundach nogi odmówiły
jej posłuszeństwa. Opadła na kolana, a łzy znów popłynęły po jej policzkach.
Ginny mocno przytuliła przyjaciółkę, gładząc przy tym jej plecy. Po kilku
minutach udało jej się podnieść ją z podłogi. Drżała na całym ciele,
praktycznie nie widziała na oczy, a jej dłoń wciąż była zaciśnięta na złotym
serduszku, wiszącym na szyi.
-
Chodź, musisz odpocząć - rudowłosa poprowadziła przyjaciółkę do kuchni i
posadziła ją przy stole. Dłuższą chwilę trwały w milczeniu, unikając swoje
wzroku.
-
Czy kiedykolwiek czułaś się tak, jakby zabrano ci kawałek serca? - odezwała się
Hermiona, patrząc się w jeden punkt. Jej
głos był nieobecny i przesiąknięty smutkiem.
-
Tak, Herm. Gdy Hagrid niósł pozornie martwe ciało Harrego - odparła Ginny,
ściskając dłoń brązowowłosej.
-
To takie uczucie, jakby skończył się świat. Boję się o niego bardziej, niż o
siebie, ciągle mam przed oczami jego twarz... - nie skończyła, głos jej się
załamał.
-
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za kilka miesięcy znów będzie z tobą.
-
Plany... Ostatnio los robi sobie żarty z moich planów, Gin.
-
Wystarczy, że będziesz bardzo mocno wierzyć w powodzenie tego wszystkiego. W
inny sposób nie jesteś w stanie pomóc.
-
To żenujące, że oni muszą zmagać się z zagrożeniem, a my siedzimy tu
bezpieczne.
-
Tyle że nikt nie pytał nas o zdanie na ten temat. On cię kocha, Hermiono. Właśnie
dlatego na chwilę musi zniknąć z twojego życia - Ginny usiadła przy
przyjaciółce i objęła ją ramieniem.
-
Zniknąć... To brzmi strasznie. Ja tego nie wytrzymam. Przypuśćmy, że misja się
uda, będziemy mogły wrócić na ostatni rok do Hogwartu. Ale co dalej? On będzie
daleko, będzie się ukrywał, a ja będę tkwić tam sama, bez niego - Hermionie
słowa ledwo przechodziły przez gardło.
-
Czasami szczęście trzeba poprzedzić cierpieniem.
***
Gdzie podziało się jego serce? Gdzie
je zostawił? Przy niej, jest ono tam gdzie Ona, w powietrzu, którym oddycha,
świetle, które pada na jej twarz. A co z
nim? Szedł zatłoczoną ulicą Londynu, przeżywając istne deja vu. Tak samo
przemierzał to miasto jakiś czas temu. Wtedy jego życie dopiero zaczynało
trząść się w posadach. Gdy zmierzał na spotkanie z Potterem w Dziurawym Kotle,
nie zdawał sobie sprawy z tego, że ją kocha, że oszalał na jej punkcie. I nagle
zdarzenia przyspieszyły, zaczęły bawić się w kolejkę górską bez końca. Strach,
cierpienie, krew i ból przeplatały się z uśmiechem, radością, uczuciem,
przyjemnością i zapomnieniem. A teraz pozostało tylko rozstanie, głęboka
przepaść, która rozdzierała serce Dracona. Tak bardzo chciał obrócić się w
miejscu i wrócić. Pragnął smaku jej ust, pełnego iskier spojrzenia, kojącego głosu,
ciepłego, wręcz parzącego dotyku. Wciąż przywracał w pamięci jej idealną
sylwetkę, długie włosy, w których topił swoje dłonie, wszystkie rodzaje
uśmiechów - od tych bladych, niepewnych, aż do tych promieniujących szczęściem,
gdy odrywał się od jej warg. Gdyby nie to, że Potter szedł tuż obok, zapewne
już by wrócił. Wiedział jednak, że musi wypełnić misję, zmierzyć się z tym
wszystkim. Kroczyli więc ulicą, rozglądając się nerwowo na boki. Zatrzymali się
przed jednym ze sklepów ze starociami. Weszli do środka, wzbudzając do życia
wiszący nad drzwiami dzwonek. Po chwili w oparach pasty do mycia antyków i
okropnego kurzu, pojawiła się drobna, starsza kobieta. Kolor jej oczu zlewał
się z hebanowymi meblami. Draco ściągnął kaptur, ukazując swoją zmienioną postać.
Wciąż czuł w ustach smak eliksiru wielosokowego. Harry również nie był w sobą.
-
Wie pani, po co przyszliśmy, prawda? - Draco przywołał jeden ze swoich
najbardziej opanowanych głosów.
-
Tak, oczywiście. Od jakiegoś czasu pełno was tutaj - odparła kobieta
zachrypniętym głosem, po czym odwróciła się i ręką wskazała drogę. Harry i
Draco nie byli tu pierwszy raz, ale starsza pani nie mogła ich rozpoznać.
Ruszyli więc za nią posłusznie, wyciągając po drodze różdżki. Mijali
poustawiane w stosy książki, które boleśnie przypominały Malfoyowi Hermionę i
setki starych, przepięknych mebli z najróżniejszych epok. Zeszli po kilku
schodkach w głąb sklepu i zatrzymali się przed dużymi drzwiami, w których tkwiły metalowe, zaostrzone kołki.
Kobieta wyciągnęła z bliżej nieokreślonego miejsca pęk kluczy i zaczęła
hałasować przy zamku. Po chwili kołki zaczęły się cofać, zupełnie znikły i
drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem. Przekroczyli próg niskiego, ciemnego
pokoju. Minęli właścicielkę sklepu, która ze znudzeniem obserwowała ich
poczynania.
-
Spieszy mi się, moi drodzy. Dzisiaj jesteście jedynymi z wielu.
-
Dobrze pani wie, że to od jakiegoś czasu najbezpieczniejsza droga na Pąkątną -
Draco przeszedł wzdłuż ściany i zaczął dotykać różdżką cegieł.
-
Moja wina, że przejście w Dziurawym Kotle już nie działa? To jakieś głupie
wymysły Ministerstwa. Mój sklep stał się jakimś okropnym łącznikiem dla
czarodziei, zero spokoju.
-
Niech się pani nie martwi. W najbliższy czasie już nas tu pani nie zobaczy -
powiedział Draco, obserwując otwierające się przejście.
-
Dziękujemy. Miłego dnia - dodał, po czym zniknął wraz z Potterem w dziurze
między cegłami.
***
Pokątna jak zawsze tętniła życiem.
Mimo wczesnej pory mnóstwo czarodziei tłoczyło się na wąskiej ulicy. Każdy
brnął w swoją stronę, a urywki rozmów unosiły się gęsto w powietrzu. Draco i
Harry czuli się niezręcznie, nie będąc we własnych ciałach. Szli obok siebie,
nie odzywając się ani słowem. Malfoy skrzywił się na widok skrzypiącego szyldu
nad Księgarnią Esy i Floresy. W myślach przywołał scenę spotkania z Hermioną
sprzed kilku lat. Zaczął się zastanawiać nad tym, jak bardzo ją wtedy ranił.
-
Nie myśl o tym - usłyszał głos Pottera.
-
Nie potrafię - Draco zerknął na wysokiego, tęgiego mężczyznę, który w
rzeczywistości był Harrym. Zatrzymali się nagle na rogu ulicy, gdzie Pokątna
łączyła się częściowo ze Śmiertelnym Nokturnem. Tutaj ludzi było już o wiele mniej,
a okolica była bardziej ponura i nieprzyjemna, mimo że kilka metrów za plecami
nadal znajdowała się ulica pełna czarodziei. Obaj mężczyźni skierowali kroki do
stojącego na rogu, zaniedbanego domu. Zdawał się rozsypywać na ich oczach.
Szyld nad wejściem głosił nazwę ,,Motel Celare*, Ulica Śmiertelnego Nokturnu
1". Draco pchnął obdrapane drzwi i pewnym krokiem wszedł do zasnutego
dymem pomieszczenia. Wszystkie stojące przy ścianach krzesła, fotele i kanapy
były puste. Tylko przy barze zauważyli nie do końca trzeźwego mężczyznę o
mętnych oczach. Na ich widok nieprzytomnie skinął głową i opadł na blat. Po
chwili zaczął donośnie chrapać. Draco odwrócił się do Harrego z nieciekawą
miną.
-
Cholera, wiedziałem, że tak będzie.
-
Znasz go? - Wybraniec wskazał na śpiącego mężczyznę, który prawdopodobnie był
właścicielem Motelu.
-
Tom Demens*, stary znajomy. Jest w porządku, ale kiedy Voldemort zabił jego
dziewczynę zaczął nadużywać burbonu. Chyba mu to pozostało.
-
Chyba musimy go ocucić.
-
Jasne, ale wątpię żeby był zdolny do poważnej rozmowy. Kiedyś byl mistrzem
konspiracji, ukrywał wielu dawnych popleczników Czarnego Pana.
-
Więc na co czekamy? Obudź go.
-
Lepiej zabrać go na górę i poczekać aż eliksir przestanie działać. Będzie mniej
tłumaczenia.
***
-
Malfoy! Co ty tu robisz, do cholery? - mężczyzna w końcu odzyskał przytomność.
Draco stał przed nim, będąc już w swoim ciele.
-
Kopę lat, Tom - blondwłosy podał mu dłoń.
-
Pozwól, że przedstawię ci pana Harrego Potter, we własnej osobie - dodał po
chwili, przywołując do siebie Wybrańca, który do tej pory siedział w fotelu w
kącie pokoju.
-
Chłopiec, który przeżył - szepnął Tom odruchowo, zerkając na bliznę w kształcie
błyskawicy. Harry od razy zauważył, że nieznajomy drży. Wspomnienie Voldemorta
musiało być dla niego katorgą. Po kilku minutach milczenia, skierował swój
opętany wzrok na Dracona.
-
Co się tu sprowadza po takim czasie, Smoku? - spytał, a na jego twarzy pojawił
się dziwny rodzaj uśmiechu. Coś między prawdziwą ulgą, strachem i szczęściem.
-
Powiedzmy, że życie odrobinę się skomplikowało - odparł Malfoy, starając się
unikać oczu Demensa.
-
Spójrz na mnie - Tom odezwał się odmienionym, pewnym głosem. Draco zrobił to,
co mu rozkazał. Stali tak przez dłuższą chwilę, jakby umieli porozumiewać się
za pomocą spojrzenia.
-
Znam cię, Draco. Chodzi o kobietę? Mam rację, prawda? - mężczyzna dostrzegł w
oczach ślizgona coś tak piorunującego, że dreszcze przeszły mu po karku. Od
razu wiedział, o co chodzi.
-
Można to tak ująć - Draco zacisnął dłonie w pięści, starając się nie myśleć o
Hermionie. Tak jak przypuszczał, Tom wszystkiego się domyślił.
-
Ah, ostatni bastion padł! Myślałem, że już nie masz serca - śmiech Demensa był
jak gdyby obłąkany. Malfoy doskonale znał ten odgłos.
-
Daj sobie spokój. Potrzebuję twojej pomocy.
-
Czego dokładnie?
-
Eliksir wielosokowy, dokumenty i pokój na poddaszu. Jak na razie tyle.
-
Istne deja vu. Tak bardzo polubiłeś ten
zawszony pokój czy postradałeś zmysły?
-
Nie zapominaj, że ostatnio byłem tu rok temu. Kilka okropnych miesięcy z mojego
życia...
-
Nie kończ! Dam ci wszystko, czego potrzebujesz. W tej chwili nie ma w Motelu
żadnych gości. Rozumiem, że mam nikogo nie wpuszczać?
-
Jak miło robi się z tobą interesy. Pamiętasz o szczegółach.
-
Wiedziałeś do kogo przyjść.
***
-
To prawdziwy zaszczyt, gościć kogoś takiego, jak pan - Tom ukłonił się nisko
przed Harrym, jednocześnie otwierając drzwi pokoju na poddaszu.
- Przestań się wydurniać, Demens - odezwał się
Draco, posyłając koledze stanowcze spojrzenie.
-
Kiedy mówię prawdę. Kto chciałby spać w tej nędznej ruderze! A tu proszę! -
wskazał palcem na Pottera, uśmiechając się w jeszcze bardziej przerażający
sposób.
-
Na Merlina! Jesteś w moim wieku, a zachowujesz się, jakbyś tracił zmysły przez
ostatnie setki lat - Draco wszedł do
pokoju, mówiąc przez ramię do Toma. Właściwie sprawiało mu przyjemność to
ponowne spotkanie. W Motelu Celare spędził kila pierwszych miesięcy po Bitwie o
Hogwart. W tamtym czasie głównie przebywał z tym szalonym, nigdy do końca nie
zrozumianym człowiekiem. Wiedział jedno, Demens był jedyną osobą, która mogła
mu pomóc.
-
Robisz mi wspaniałe przedstawienie przed gościem! Co panicz Potter sobie
pomyśli? - Tom posłał rozbawione spojrzenie milczącemu Harremu.
-
Zostaw nas samych. Zejdą do ciebie na dół za jakiś czas - Draco podszedł do
drzwi, chcąc jej zamknąć. Wychylił się jeszcze na klatkę schodową i krzyknął -
I nie pij już nic więcej! Masz być trzeźwy!
-
Spokojna głowa, Malfoy! - usłyszał wrzask Toma już z dołu.
***
-
Co to za człowiek? - Harry usiadł na rozklekotanym krześle naprzeciw okna i
rozejrzał się wokoło. Byli na poddaszu Motelu, sufit był tak nisko, że Draco
ledwie się poruszał. Ściany były pokryte poszarpaną tapetą, a podłoga uginała
się pod stopami. Harry nie mógł uwierzyć, że właśnie w takich warunkach
przebywał Malfoy przez te kilka miesięcy przed pozbywaniem się mrocznego znaku.
Zawsze wyobrażał go sobie w bardziej arystokratycznych warunkach.
-
Jest dość specyficzny, zgadza się - Malfoy przystanął przy oknie i zmrużył oczy
pod wpływem światła.
-
Ufasz mu?
-
Ufam. Gdybym tak nie było, w ogóle byśmy tu nie przyszli.
-
Co właściwie chcesz zrobić? Jaki masz plan? - Harry przysłuchując się rozmowie
Dracona z Tomem zdał sobie sprawę z tego, że nie wie nic o dalszych zadaniach
Malfoya. Musiał się dowiedzieć, w końcu miał
przekazywać informacje McGonagall.
-
Musimy zdobyć adres, pod którym odbędzie się następne spotkanie śmierciożerców.
Tom jest doskonały w tego typu sprawach. Jest w stanie wkręcić nas wszędzie -
zapadła cisza. Draco przypatrywał się niecodziennemu widokowi za oknem. Właśnie
dlatego tak bardzo intrygowało go to poddasze. Po prawej stronie rozciągała się
ulica Pokątna, kolorowa, wesoła i gwarna. Po lewej rozciągał się ciemny, ponury
i przerażający Nokturn. Te dwa miejsca ścierały się ze sobą, w sposób, który
ślizgon dopiero teraz zrozumiał. To połączenie dobra ze złem przypominało mu
bowiem jego samego i Hermionę. Ona była żywa, pogodna i nieskazitelna, a on był
czarny, naznaczony złem. Poczuł jak serce ściska mu się boleśnie, gdy na
Pokątnej przez chwilę wypatrzył burzę brązowych włosów. Wychodząca z Księgarni
dziewczyna wyglądała z tej wysokości jak Hermiona. Natychmiast odwrócił się od
okna. W jego głowie szalała burza.
-
Wszystko w porządku? - Harry od razu dostrzegł, że Malfoy gwałtownie zbladł.
Trzymał się też kurczowo parapetu. Nie odpowiedział mu jednak, szybkim krokiem
podszedł do umywalki w rogu pokoju i ochlapał twarz lodowatą wodą. Później bez
słowa usiadł na łóżku i zamknął oczy. Oddychał ciężko i niespokojnie, ramiona
mu drżały.
-
Malfoy, rozumiem, że ci ciężko... - Harry nie wiedział, co ma powiedzieć.
Pocieszanie nie było tu jakoś na miejscu.
-
Co ty możesz wiedzieć, Potter?! - wrzasnął Draco, po czym zerwał się i ruszył do
drzwi. Zatrzymał się dopiero w progu.
-
Niedługo wrócę. Idę porozmawiać z Tomem - rzucił jeszcze i wyszedł na klatkę
schodową. Harry słyszał jak schodzi pospiesznie po rozklekotanych deskach.
***
Draco opadł na fotel tuż obok Toma,
który gładził w zamyśleniu swój kilkudniowy zarost. Zwrócił uwagę na blondyna
dopiero gdy ten odchrząknął.
-
Myślę... - powiedział w przestrzeń, kątem oka patrząc jednak na Malfoya.
-
O czym? - westchnął na to Draco, zakładając przy tym nogi na poręcz.
-
O tobie - Tom w końcu przestał patrzeć się w jeden punkt i zwrócił głowę ku
towarzyszowi. W przyćmionym świetle gazowych lamp jego twarz była dziwnie
smukła i przerażająca.
-
O mnie? Co dokładnie?
-
Musiałeś się bardzo zmienić od naszego ostatniego spotkania - założył sobie
dłonie za głowę i wlepił wzrok w Dracona.
-
Zmieniłem się, Demens. I to bardzo - odparł ślizgon.
-
Audrey byłaby szczęśliwa, widząc cię takiego - powiedział nagle Tom, a głęboko
w jego mętnych oczach zaszkliły się łzy.
-
Tęsknisz za nią? - Draco przywołał w pamięci postać wysokiej, szczupłej
blondynki z karmelowymi oczami. Jeszcze rok temu siedziała w tym samym
pomieszczeniu, co oni.
-
Jak cholera - Demens zacisnął mocno pięści i szczękę.
-
Była wspaniałą czarownicą. Nigdy jej nie zapomnę - Draco uśmiechnął się mimowolnie
po raz pierwszy od rozstania z Hermioną. Wcześniej nie było czasu na
wspomnienia. Gdyby tylko wiedział, że kilka dni później nie będzie już żyła...
Dopiero teraz, po takim czasie zdał sobie sprawę z tego, że Audrey*** miała
wtedy rację...
Burza
szalała za oknem od kilku godzin. Pioruny waliły wściekle w dach, wzbudzając
cały budynek do życia. Draco wszedł do pomieszczenia, ściągając przemoczoną,
czarną pelerynę. Było dobrze po północy, ale zauważył jakieś światło w głównej
sali. Zmarszczył brwi, przypominając sobie, że Toma nie miało być tej nocy w
Motelu. Przeszedł cicho korytarzem i stanął w progu jadalni. Przy stole, w
świetle świec siedziała Audrey. W pierwszej chwili go nie zauważyła. Dopiero po
kilku minutach odwróciła się i posłała mu uspokajający uśmiech. Drobne płomyki
odbijały się w jej jasnych oczach w odcieniu miodu. Proste włosy opadały swobodnie
na ramiona.
- Dlaczego nie
śpisz? - spytał Draco, siadając obok niej.
- Tom wyszedł kilka
godzin temu. Nie mogłam zasnąć - odpowiedziała swym melodyjnym, słodkim głosem,
który docierał do każdego zakamarka mózgu.
- Nie martw się.
Wróci rano cały i zdrowy. Przecież go znasz - Malfoy oparł się łokciami o stół,
nie chcąc pokazywać jak bardzo zmęczony i zdołowany się czuje.
- Wszystko gra? -
usłyszał po chwili jej pytanie. Uśmiechnął się w duchu, ta dziewczyna widziała
wszystko, nawet gdy ukrywałeś to głęboko.
- Nie, nie jest
dobrze, Aud - odpowiedział zrezygnowany i spojrzał jej w oczy. Mimo że znali
się dopiero od kilku miesięcy, wiedział, że może jej ufać.
- Boisz się tego
wszystkiego, prawda?
- Jak cholera.
Czuję się jak jakiś potwór, na którego wszyscy czyhają. I jestem potworem...
Jestem nim - powiedział, szarpiąc się za włosy.
- Nie mów głupstw!
Jesteś normalnym człowiekiem, jak ja i Tom. Twój status krwi, bycie
śmierciożercą nie zmienia faktu, że masz prawo żyć.
- Szkoda, że tylko
ty i Tom tak uważacie - odpowiedział po chwili i wstał, chcąc skończyć rozmowę.
Złapała go jednak za rękę i zmusiła by usiadł. Patrzył jak wyciąga z kieszeni
papierosy, które były tak sprzeczne do jej ogólnego, eleganckiego wizerunku.
Miała słabość do mugolskich wynalazków, przyznawała się do tego bez problemu.
Po chwili po pomieszczeniu rozpłynął się nikotynowy dym. Zaciągnęła się mocno,
po czym w końcu na niego spojrzała.
- Posłuchaj mnie
teraz uważnie, Draco. Jesteś silnym czarodziejem, wspaniałym mężczyzną i mądrym
człowiekiem. Popełniłeś życiowe błędy, jak z resztą każdy. Przeszłość to to, co
już minęło, coś co nie wróci. Zaniedbujesz teraźniejszą rzeczywistość, martwiąc
się dawnym postępowaniem. Powinno istnieć dla ciebie tylko dzisiaj, tylko ten
dzień, ta godzina, minuta i sekunda. Kiedyś zrozumiesz, kiedyś skończy się dla
ciebie przeszłość. Wystarczy, że spojrzysz w oczy tej jednej, jedynej osoby i
wszystko legnie za tobą w gruzach. Tak było ze mną i Tomem. Rzuciłam dla niego
wszystko, każdą najmniejszą cząstkę dawnego życia. I nie żałuję. Cieszę się
każdą sekundą spędzoną razem z nim, bo w obecnych czasach, nigdy nic nie
wiadomo. Ale cokolwiek się stanie, chcę żebyś nie bał się przeszłości. Musisz
zacząć żyć. Miłość jest życiem, Draco...
***
-
Jaka ona jest? - głos Demensa wyrwał go z rozmyślań. Uniósł wzrok i napotkał na
stoliku przed sobą drgający płomień świecy. Z początku nie wiedział, jak opisać
Tomowi Hermionę, ale im dłużej patrzył w płomień, tym więcej słów przychodziło
mu do głowy.
-
Jest jak ogień, nigdy niegasnący, krwistoczerwony ogień. Wywróciła moje życie
do góry nogami, sprawiła, że spaliły się za mną mosty - zaczął mówić, wciąż nie
odrywając wzroku od świecy. W pewnym momencie zabrakło mu głosu. Jej obraz
stanął mu przed oczami tak wyraźnie, że zabrakło mu tchu. Po raz drugi widział
ją w ten sposób. Ostatnio było to podczas tortur. Teraz to rozerwanie musiało
sprawić, że znów pojawiła się w jego głowie. Tęsknił za nią, jak za powietrzem.
Chciał wypłynąć na powierzchnię i nabrać go do płuc. Woda była jednak zbyt
głęboka. Bez niej się topił. Jestem z
tobą cały czas, bez względu na wszystko, odległość i miejsce - usłyszał jej
słowa gdzieś w głębi głowy. Uśmiechnął się i wstał z fotela. Tom patrzył na
niego oszołomiony.
-
Idę się położyć. Tobie też radzę. Skończymy rozmowę jutro - powiedział, po czym
znikł na schodach prowadzących na poddasze.
*Celare
( z łaciny) - ukryć
**
Postać wymyślona całkowicie przeze mnie. Tom Demens ( z łaciny) - Tom Szalony
***
Postać również stworzona przeze mnie. Audrey Veritas ( z łaciny veritas -
prawda)
+ fragment pochyłą czcionką to retrospekcja
piękny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńPrzeskok z ich małego raju na kolejną misję,super.Ich smutek był chyba zarażliwy bo aż mi łezka poszła jak to czytałam.
Cieszę się ogromnię,że dodałaś nowy rozdział.
Wiem egzaminy... też je mam w tym roku... i to jest okropne.xd
Ucz się i pisz dalej bo kocham to opowiadanie ^^
N.xd
Dziękuję :) Już mam pomysł na kolejny rozdział, ale to dopiero po egzaminach.
UsuńŚwietny rozdział. Opisałaś tak realistycznie jego uczucia, że sama je poczułam ;)
OdpowiedzUsuńEgazminy, znam ten ból -,- Też je mam, ale jakoś nie mam motywacji do nauki.
Dziękuję :) Bardzo się starałam przy opisywaniu tych wszystkich uczuć.
UsuńNie masz pojęcia jak bardzo się cieszę.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i jestem z niego bardzo ale to bardzo dumna.
Zaskoczyłaś mnie w ten całkowicie pozytywny sposób.
Te wszystkie uczucia... aż szkoda mi było Dracona i to bardzo.
Mam nadzieję że ta ich rozłąka nie potrwa długo i wszystko dobrze się ułoży.
Kibicuje im z całego serca i Tobie życzę Wesołych świąt i wszystkiego najlepszego.
Cieszę się bardzo ze dodałaś nowy rozdział.
Przepraszam za komentarz taki nietypowy dla mnie ale postaram się następnym razem.
pozdrawiam serdecznie
Dziękuję :) Tak myślałam, że was zaskoczę tym wszystkim. Troszkę poczekacie,aż wszystko wróci do normy.
UsuńCo do tego, że historia to zło to w zupełności się zgodzę. Szczególnie rozszerzona... :D W sumie to świetna wielkanocna niespodzianka :) Co mogę napisać oprócz tego, że rozdział jak zwykle świetny? Tylko tyle, że czytając rozdział czułam się tak jakbym stała obok i wszystko obserwowała. A na koniec życzę wesołych, spokojnych i rodzinnych świąt :) I oczywiście dużo weny i świetnych wyników na egzaminach!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Bardzo się cieszę, że rozdział wyszedł tak realistycznie.
UsuńAaa ! :D
OdpowiedzUsuńJest rozdzial ! xd
Toż to trzeba świętować! :D
O Boże kobieto, ja jeszcze płacze po przeczytaniu tego rozdziału.
Dziewczyno, czy Ty wogóle.wiesz jakie we mnie wywylalas emocje? :x
No lipa, jeszcze się trzęse xd
No normalnie czułam się tak, jakbym była na miejscu Hermiony .__.
Chciałabym sie tak zakochac prawdziwie .. <3
Mam nadieje że ta ich rozlaka przez ta głupia misję nie zmieni ich uczucia tylko jeszcze bardziej wzmocni.
No i żeby to rozstanie nie trwało zbyt długo :c
Ogólnie rozdział GENIALNY . Nic dodać, nic ująć :3
Czekam z ogromną niecierpliwoscia na kolejna notke :p
Ps. Jak tam nauka do egzaminów Ci idzie? xd
Bo ja to jestem w "czarnej dupie " xd
Pozdrawiam M.
Ahhhh !
UsuńNo i wesołego Alleluja ! :D
Pozdrawiam M.
Dziękuję :) Minie jeszcze trochę czasu zanim znów się zobaczą,ale sami się dowiecie, jak to wszystko na nich wpłynie :P
UsuńCo do egzaminów, to praca idzie w miarę dobrze. Szkoda tylko, że jest tak mało czasu. Gdyby doba miała 36 godzin... Tymczasem muszę powtórzyć materiał jeszcze z 3 przedmiotów, a na Święta zadali nam tyle pracy domowej, że przed tym wszystkim umieram. Mam 2 wypracowania na polski, 10 zadań z matematyki, sprawdzian z geografii w środę itd. Ledwo się wyrabiam :/
ja też :/
Usuńtylko że ja dopiero zaczynam powtarzac xd
a sprawdzianów mam tyle że głowa mała :|
Pozdrawiam M.
Do tej pory jakoś nie komentowałam,podobało mi się to co piszesz,ale bez jakiegos WOW. Ten rozdział jest absolutnie przełomowy w kategori WOOW ;D Zrobił na mnie wrazenie , taki wzruszający , ściskający za gardło ,i jednocześnie zostawiający nadzieje na naprawde ciekawą kontynuacje.
OdpowiedzUsuńJeśli po pewnej przerwie masz tak świetne pomysly, to po powrocie do normalności (I mean po egzaminach ;),może staraj sie dodawać rozdziały w jakimś odstępie czasowym.
POZDRAWIAM, i cierpiliwie czekam na powalający powrót . ;* G.S
Jeszcze przed decyzją o przerwie dodawałam rozdziały w miarę regularnie (co dwa,trzy dni). Po egzaminach też mam zamiar tak pisać. Dopóki oczywiście starczy pomysłów. Nie chcę robić czegoś takiego jak np. rozdział wstawiam co dwa tygodnie. Nie pasuje mi to jakoś.
UsuńSzkoda, że wcześniej nie wyrażałaś swojego zdania, bo mogłoby to pomóc w tworzeniu kolejnych rozdziałów ;) Cieszę się, że chociaż ten rozdział zdecydowałaś się skomentować.
Pozdrawiam i zapraszam po przerwie :)
Świetny rozdział! Fajnie, że jednak postanowiłaś dodać notkę ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz genialnie, ale niekiedy robisz błędy. "Naprawdę" i "zresztą" pisze się łącznie, a imię "Harry" odmienia się "Harry'ego". Ale ogólnie jest super, więc gratulacje ;))
Pozdrawiam ;*
Nazwy bohaterów w moim opowiadaniu są spolszczone, dlatego tak je odmieniam. Wiem, że są innego rodzaju błędy, ale to dlatego, że pisałam ten rozdział bardzo szybko i nie zdążyłam sprawdzić. Jak znajdę chwilę czasu, poprawię literówki itd.
UsuńHej : ) Od pewnego czasu czytam twoje opowiadanie. Kiedy przeczytałam, że w tym roku zdajesz egzamin gimnazjalny byłam w niemałym szoku. Piszesz dojrzale jak na swój wiek, masz talent i powinnaś go rozwijać. Podoba mi się twoja historia i jestem Ci wdzięczna, że miłość Draco i Hermiony rozwija się spokojnym tempem. Jest taka subtelna : ) Naprawdę tą historią podbiłaś moje serce : )
OdpowiedzUsuńA co do egzaminów to: Nie stresuj się! Dasz radę! Zdasz i dostaniesz się do wymarzonej szkoły. : ) Zdawałam je 2 lata temu i powiem Ci, że nie są takie straszne jak je malują! Zgadzam się z Tobą, że trzeba się do nich przygotować, ale dzień przed nimi zrób coś dla siebie i odpocznij. : )
Pozdrawiam Lily : )
P.S Wesołych Świąt i mokrego poniedziałku ! : D
UsuńDziękuję :) Tobie również życzę Wesołych Świąt.
UsuńBardzo się cieszę, że spodobała Ci się moja twórczość. Wszyscy ostatnio zwracają uwagę na mój wiek :P
Przed egzaminami mam zamiar odpoczywać, ale jak na razie - praca,praca,praca.
Szczerze, to nie sądziłam, że zastanę tutaj cokolwiek nowego, kiedy zdecydowałam, że wejdę, bo w końcu nic nie szkodzi mi wchodzić tu codziennie. Wczoraj - jak na złość - przez to całe świąteczne zamieszanie miałam czas tylko na to, by odwiedzić fb. Ale mniejsza z tym. Nie wyobrażasz sobie jak się cieszę, że dodałaś nowy rozdział. Tak długi w dodatku. Tak magiczny. Tak piękny. Tak doskonały.
OdpowiedzUsuńRonald. Dlaczego po przeczytaniu jego wypocin pomyślałam sobie "kurde, jaki on jest żałosny"? Jego tłumaczenie, że nie powinien jej wtedy zdradzić, że to była najgłupsza rzecz jaką zrobił... że nadal ją kocha. Czy ten idiota naprawdę myślał, że jak napisze sobie taki głupi list, to ona mu wybaczy, rzuci mu się na szyję i wszystko będzie w porządku, jakby nic się nie stało? No, żałosny.
Ginny. Czy ona w filmie/książce też była tak inteligentna i rzucała takimi mądrościami? Kurcze, za każdym razem kiedy ta dziewczyna coś mówi, to mam wrażenie jakby jej słowa były skierowane w moim kierunku. To niesamowite, wiesz? To, co potrafisz we wywołać z każdym słowem rudej. Lubię ją w tej wersji. Jest trochę inna niż ta Ginny wykreowana przez Rowling. Bardziej... dorosła.
Potter. Wybraniec zawsze był dziwnym człowiekiem. Wydaje mi się taki... bezosobowy. Jest mi totalnie obojętny. Dla mnie mogłoby go nie być. Serio. Nic nie wnosi interesujące, a tylko mnie denerwuje. To, jak się zachowuje. To, co mówi. To, jaki jest. Ach! Nie lubię go! Już bardziej interesującą postacią jest Tom.
Demens. No właśnie. Ten to jest taki jakiś pozytywny. Alkoholik, ale fajny alkoholik. W pewnym sensie nie dziwię się, że popadł w nałóg, skoro stracił miłość swojego życia. Równie mądrą zresztą dziewczynę jak Gin. Demens. Polubiłam gościa. Miło jest wiedzieć, że Draco nie jest sam, że może komuś ufać. To bardzo pokrzepiające.
No i Dracon. Z każdym kolejnym rozdziałem kocham go jeszcze mocniej, goręcej, namiętniej. Zupełnie tak, jak on kocha Hermionę. Wiem, że to już trzeci rozdział, kiedy ta dwójka jest razem, a jednak wciąż nie mogę przyzwyczaić się do myśli, że Malfoy naprawdę kocha Granger. W dodatku jego uczucie jest takie... takie... nie umiem znaleźć słów, by je opisać. Jest zdolny dla niej zrobić wszystko, nie liczą się konsekwencje. To jest właśnie prawdziwa miłość. Taka, która nadaje sens życiu. Co zresztą udowodniłaś pisząc o momencie, w którym spogląda na dwie tak różniące się ulice; jego opis dziewczyny, który ma przybliżyć jej postać Tomowi. Wszystko to - tak małe gesty - a jednak ukazują jego prawdziwe, pałające ogniem do Granger uczucie.
Uwielbiam sposób w jaki opisujesz kolejne sytuacje, uczucia bohaterów. Uwielbiam Twoje pomysły. Za każdym razem potrafisz mnie zadziwić za co też Cię uwielbiam. Chyba po prostu uwielbiam Cię za to, że dzielisz się z nami swoją twórczością.
Dziękuję.
Przy okazji, życzę Ci radosnych, pogodnych (mam tutaj na myśli samopoczucie bardziej niż pogodę, bo z tym śniegiem za oknem, to te święta już pogodne nie będą xD) świąt w rodzinnej atmosferze.
Odpocznij trochę od szkoły, co? Pewnie masz mnóstwo zadań, ale wolne trzeba sobie zrobić. Wiem co mówię, bo na studiach też uważają, że skoro jest trochę wolnego, ro trzeba studentom zadać więcej do domu. Przecież nie mają nic do roboty w święta. Idioci. No, w każdym razie ja właśnie odpoczywam już od czwartku. Do wtorku. Kurde, jeszcze tylko dwa dni, albo... aż dwa dni.
Raz jeszcze wesołych!
Powodzenia w nauce.
Weny.
Czekam.
Zaglądam.
Pamiętam.
Pozdrawiam! :*
Dziękuję :)
UsuńJako pierwsza zauważyłaś postać Toma. Mam do niego ogromny sentyment, bo to pierwszy nowy bohater mojego własnego pomysłu w tym opowiadaniu. Chciałam stworzyć kogoś szalonego, z mieszanką różnych charakterów, przenikliwego, inteligentnego, wrażliwego, sprytnego, porywczego itd... Jej. Gdybym jeszcze miała wymieniać co chciałam przez niego pokazać, chyba nigdy bym nie skończyła :) W następnym rozdziale postaram się trochę bardziej wkręcić go w akcję. Nie mogę się doczekać opisywania sytuacji związanych z nim!
Potter jest w tym opowiadaniu tylko z konieczności. Po prostu być musi. Może niedługo uda mi się go jakoś umiejętnie usunąć, ale jeszcze zobaczę :)
Co do Ronalda - chciałam przedstawić go w takim świetle. Nie lubię go za bardzo i ten cały związek z Hermioną w prawdziwej wersji książki mi nie odpowiada. Pewnie pojawi się jeszcze kilka razy w tym opowiadaniu, ale jego postać nie będzie miała zbyt dużego znaczenia.
Co do Ginny... Chciałam tu przedstawić silną przyjaźń;osobę która wspiera. Po Bitwie wszyscy wydorośleli ( no prawie wszyscy - czyt.Ron). Teraz głównie rudowłosa będzie towarzyszyć Hermionie... Chociaż... Planuję coś/kogoś, ale nie zdradzę szczegółów :P Ahh... Następne rozdziały będą niesamowite.
Szkoła... Taaak.Niby chciałabym dać sobie spokój, ale kiedy za dwa dni znów tam wrócę, wiem że nie dam rady przygotować się do egzaminu. Chcę wykorzystać w 100% wolny czas, a nie jak zwykle się lenić :P
A jak podoba ci się postać Audrey? Nikt o niej nie wspomniał w żadnym komentarzu, a też jest tu ważna.
Co do wymienionych cech Toma, to oczywiście Ci się udało wykreować taką postać. Co prawda w tym rozdziale większość tych cech pozostaje niezauważona, ale przecież dopiero go poznajemy. Jednak wszystkie te cechy... wow! co za mieszanka! Również nie mogę się doczekać kiedy zaczniesz opisywać sytuacje z nim związane. Już go lubię, a co dopiero kiedy całkowicie go wkręcisz w akcję. ;)
UsuńWiem, że Potter być musi. Ale to taka... ciota, oferma, półgłówek. Nieidealny ideał. Nie wiem czemu wszyscy zawsze oddani byli właśnie jemu? Ba, nadal są mu oddani. Przecież Malfoy, ze swoją wrogą naturą, jest o wiele ciekawszą postacią.
Ja zaś Ronalda zawsze bardzo lubiłam/lubię. Był taką odskocznią od mrocznej historii Pottera. Zawsze taki bojaźliwy, słodki, zabawny. W Twoim opowiadaniu jest żałosny i niech tak pozostanie. Nie muszę go lubię w każdej odsłonie. :)
Tak, tak, wiadomo, że po bitwie wszyscy wydorośleli, jednak sentencje Gin biją na łeb, ba szyję. Wielki szacunek za wymyślanie tak cudnych słów.
I... jeszcze ktoś będzie wspierać Her? Kurcze, dzięki! Umiesz podsycić ciekawość, umiesz! ;D
Uwielbiam to: "Następne rozdziały będą niesamowite" - nie ma to jak prawdziwa skromność. Ach, kocham to w ludziach! Sama jestem tak "skromna". ^^
Czemu ja nie miałam takiego samozaparcia kiedy byłam w Twoim wieku? Czemu ja nadal nie mam takiego samozaparcia? Ach, człowiek się starzeje...
Pewnie pasek co rok, hm? I nie, nie mam na myśli na du... tyłku. :P
Jeszcze Aud. Co ja tam o niej wcześniej pisałam? Aaa, wiem! Że dziewczyna była równie mądra jak Gin. Cóż, z retrospekcji wynika, że była to bardzo pozytywna postać. Pomogła Draconowi, wspierała go. Traktowała go tak... ludzko. Stwierdzenie, że każdy jest tylko człowiekiem, że każdy popełnia błędy... cóż, lubię ją. Miła osóbka. Ciekawi mnie bardzo co się wydarzyło...
Faktycznie, tak teraz myślę, że napisałam o każdym, a o Audrey tylko jedno zdanie. Nie wiem dlaczego ją przeoczyłam.
Pozdrowienia! :)
Ach, wiem co jeszcze! Czy Ty się w szkole łaciny uczysz czy jak? :P
UsuńMam czerwony pasek odkąd pamiętam ;) Jakoś samo tak wychodzi. Co do tej skromności,to po prostu w ostatnim czasie sama się dziwię co do swoich pomysłów. To blog mnie tak ładuje ;) Nie uczę się łaciny. Po prostu skorzystałam ze słownika.
UsuńO, to witaj w klubie. Mam nadzieję, że uda Ci się mieć pasek przez wszystkie lata licealne. A trudne to nie jest - miałam. Pasek towarzyszył mi się czwartej klasy do końca. :)
Usuń"Skromnym" trzeba być. Ja bardzo cenię takich ludzi. ;)
Ajć, już myślałam, że może jakieś dodatkowe lekcje. Wiesz, ambicji nigdy za wiele... :P
Dodatkowo uczę się w domu francuskiego (teraz mam chwilę przerwy ze względu na egzaminy.Niestety w mojej obecnej szkole drugim, obowiązkowym językiem jest niemiecki. Na łacinę przyjdzie czas w liceum :P Wątpię jednak, żebym miała pasek też w szkole średniej. Mam zamiar iść do takiego liceum,gdzie jest ciężko to osiągnąć.
UsuńMoim marzeniem jest nauka chińskiego, ale przez wzgląd na studia brak czasu na jakąkolwiek dodatkową naukę. Francuskiego ani łaciny nie chciałabym się uczyć. ;)
OdpowiedzUsuńCo do szkoły średniej, to również byłam w wymagającym liceum i da się mieć pasek, spokojnie. Także osiągniesz i to. :)
Ale ze mnie geniusz. xD Zamiast "odpowiedź" piszę sobie nowy komentarz. Inteligentnie. xD :P
OdpowiedzUsuńJa marzę o nauce włoskiego i może uda mi się to zrobić w liceum :) A jak nie, to będę to robić na własną rękę :)
UsuńJednym słowem: poliglota. ^^
UsuńŻyczę, by marzenie się spełniło. :)
Sprawiłaś mi ogromnie miłą niespodziankę dodając ten rozdział.
OdpowiedzUsuńNie dość,że jak dotąd był najdłuższy, to niezwykle wzruszający.
W momencie ich rozstania mnie samej łezka się w oku zakręciła.
Pozatym, poraz pierwszy nasi bohaterowie powiedzieli na głos o swoich uczuciach. To ważne,że mieli odwagę się do nich przyznać,gdyż
w czasie ich rozstania będą mieli świadomość,że gdzieś tam czeka na nich ktoś bliski sercu.
Postać Toma mnie zaintrygowała, i mam wrażenie,że go polubię.
Z pewnością jest to osoba skomplikowana i po przejściach, co dodatkowo zwiększa atrakcyjność bohatera.
Ciekawi mnie jaką rolę odegra w tym opowiadaniu.
Dodatkowo pragnę powiedzieć,że mam ogromną nadzieję,że pomimo trudności przez które muszą przejść zarówno Hermiona jak i Draco,
los wynagrodzi im to, i w przyszłości będą mogli wspólnie ułożyć życie. Naprawdę gorąco się modlę o Happy End w tej historii.
Tom będzie miał dość dużą rolę w opowiadaniu i jeszcze długo będzie obecny. Ja już pokochałam tę postać i nie mogę się doczekać,aż wszyscy ją poznają.
UsuńJej, nie mogę się doczekać, aż znajdę trochę wolnego czasu, żeby przeczytać całość od początku :)
OdpowiedzUsuńZgodnie z życzeniem informuję, że u mnie pojawił się pierwszy rozdział, tak jak zapowiadałam :)
Serdecznie zapraszam i pozdrawiam!
Troszke smutne, ale tak pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze masz tyle na glowie bo blog naprawde wciaga :)
Ten Tom mnie intryguje, wiec mam nadzieje, ze bedzie go w nastepnych rozdzialach duzo.
Pozdrawiam i powodzenia - Flo :*
P.S. Zostalas nominowana do Liebster Award :) Wiecej informacji na historia-hermiony-riddle.blogspot.com
Toma będzie dużo :) Nie tylko w następnym rozdziale, ale i później.
UsuńDodałam Ciebie do linków u mnie, znajdziesz siebie na love-is-clement.blogspot.com w zakładce odwiedzam pod numerem 15.
OdpowiedzUsuńJaki długi rozdział! Kurcze to zrobiłaś niezłą niespodziankę na święta. Pięknie opisałaś rozstanie Dracona i Hermiony. To było zarazem piękna, ale i bardzo przygnębiające. Tyle emocji wyczułam u bohaterów. Wątek z Audrey wydaje się interesujący. Tom musiał naprawdę do wszystko przeżywać.
OdpowiedzUsuńcudny *_*
OdpowiedzUsuńOjej wspaniały!
OdpowiedzUsuńA Tom.. hmm kojarzy mi się z Feltonem ale co tam! XD
Już lubię Toma :D Dobrze, że będzie z Draco, bo on i Potter przebywający za długo razem, to mogłoby się skończyć katastrofą :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że misja się powiedzie i Draco wróci do Hermiony. Błagam, żebyś nikogo z nich nie uśmierciła!