When you look at me that way, it falls to dust
and I don't care
you're taking over me
Ale kiedy patrzysz na mnie w ten sposób, wszystko zamienia się w pył, a mnie jest wszystko jedno.
Przejmujesz nade mną kontrolę.
~
Be the blood in my veins,
the spark in my brain
and I'll do the same.
Be the dawn of my day,
the sun to my rain
and I'll do the same.
Bądź krwią w moich żyłach,
Iskrą w mym mózgu,
A ja zrobię to samo.
Bądź świtem mojego dnia,
Słońcem po deszczu,
A ja zrobię to samo.
~
I'll do the same, just stay
Zrobię to samo, tylko zostań.
~
... to nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności.
Joanne Kathleen Rowling
---
Krople
deszczu tłukły o szyby od dobrych kilku godzin. Hermiona leżała w swojej nowej
sypialni, nie mogąc zasnąć. Przed oczami wciąż stała jej twarz Dracona. Tej
nocy po raz pierwszy od wielu dni zobaczyła go w takim stanie. Był spokojny i
wszystko wydawało się być poukładane. Oboje wiedzieli, że to tylko przebieranki,
że wcale nie jest dobrze. Każdy uśmiech krył w sobie strach o to, co przyniesie
przyszłość. Czekało ich jeszcze wiele, ale nie chcieli się do tego przyznawać.
Od momentu jego powrotu na Biały Klif nie rozmawiali jeszcze o tym, co stało
się podczas jego nieobecności. Chyba po prostu nie chcieli o tym mówić, byłoby to jeszcze jednym,
dodatkowym zmartwieniem. Właśnie to doceniała w ich relacji, to że nic nie było
wymuszone, nic nie było zaplanowane. Gdy widzieli, że coś jest nie tak, po
prostu milczeli. Wszystko przychodziło swobodnie
i spontanicznie. Przypominała sobie kolejne sytuacje, w których Draco
ukazywał powoli swoją zmianę. Teraz była pewna już w stu procentach, że może mu
ufać. Odkryła też tak dużą ilość zmian w samej sobie, co wielokrotnie zauważał
sam Malfoy. I znów to jedno pytanie powracało jak bumerang. Co powiedzieliby
jej przyjaciele? Nie potrafiła sobie na to odpowiedzieć. To była jedna z
najgorszych rzeczy w całym tym zamieszaniu. A przecież nie powinna mieć
wątpliwości, jej bliscy winni jej byli akceptację, ale w tej chwili w ich
oczach zapewne popełniała największe szaleństwo. Zmieniała całe swoje życie dla
tego jednego człowieka, który kiedyś był wrogiem...
***
Burza
wciąż nie ustawała. Deszcz mącił taflę rzeki i wybijał swój żałosny, martwy
rytm na szybach. Powietrze gęstniało z każdą chwilą, przygotowując się na
spotkanie z piorunami. Draco siedział na parapecie, patrząc na to całe mroczne
przedstawienie. Jednocześnie bawił się kolorowym listkiem, który wcześniej
tkwił w jej długich, przepięknych włosach. Draco zadrżał na samo wspomnienie
jej smukłej postaci stojącej na dywanie w świetle księżyca. Gdy opuściła jego
sypialnię, pozostawiając po sobie jedynie czarne szpilki i ten mały listek,
Malfoy miał ochotę iść za nią. Powstrzymał się jednak ostatkiem sił. Wiedział,
że dzisiejsza noc była dla nich jakiegoś rodzaju przełomem. Nie można było
niczego przyspieszać, a tym bardziej spowalniać. Coś pędziło między nimi w doskonałym, wywarzonym tempie. Po raz
pierwszy Draco doświadczał czegoś takiego. Nigdy niczego tak nie przemyślał,
jak tej relacji z Granger. Nikomu nie poświęcił jeszcze tylu głębokich i nie
raz bolesnych myśli. Ta dziewczyna była jakimś elementem, który zmieniał
wszystko. Wciąż nie przyznał się przed nią, że to właśnie ona uratowała go
tamtej nocy podczas tortur. Sam próbował uporać się z tym, że widział właśnie
ją. A najtrudniejsze było to, że żaden widok nie pomógł mu tak jak tamten.
Powinien się przyznać, ale bał się reakcji tej najbardziej pokrętnie złożonej
istoty jaką znał. Nawet w jego myślach słowa ,,pomogłaś mi wtedy, widziałem
cię" brzmiały dziwnie nieodpowiednio. No więc co ma zrobić? Jak powiedzieć
komuś, że zawdzięcza się życie samemu widokowi tej osoby? Draco zdał sobie
sprawę z tego, że właściwie nie znajduje już słów wobec niej. Była tak
prawdziwa, tak realna gdy jej dotykał, że bał się powiedzieć coś, co mogłoby ją
wystraszyć. Jednocześnie wiedział, że jest tak silna jak jeszcze nigdy. Sam dał
jej tą siłę, sam nauczył ją tego spokoju. Tak jak postanowił sobie na Białym
Klifie, stara krucha Granger już nie istniała. Teraz przebywał w jednym domu z
najbardziej zaskakującą, odważną i pewną siebie kobietą jaką znał. Czy właśnie
taka była na prawdę? Czy to ukrywała przed światem? I dlaczego to robiła?
Potter mimo tego, co z nim przeżyła nadal traktował ją jak słabsze ogniwo. Czy
to możliwe, by tylko on sam zauważył jej prawdziwą stronę? Może jako jedyny
chciał to zrobić? Patrząc na kobaltowy widok za oknem, który przeszywały jasne
pioruny, Draco Malfoy zdał sobie sprawę z jednej z najważniejszych rzeczy. Tak,
to właśnie było to, czego pragnął. Chciał odkrywać nową Hermionę. Fascynowało
go to i sprawiało, że sam chciał być lepszy. Wszystkie stare drogi nie były już
dostępne, drzwi zamknęły się na zawsze. Teraz mogli iść na oślep przed siebie,
a dane było im widzieć jedynie siebie nawzajem. Draco czuł się tak, jakby całe
poprzednie życie zamieniło się w pył pod wpływem żaru, jaki płynął od tej
dziewczyny. Ona spaliła go całego, pozwalając odrodzić się ze zgliszczy. Gdy na
nią patrzył, zaczynał zastanawiać jak to możliwe, że w ogóle może z nią
przebywać. Przecież zawsze był draniem, człowiekiem nic nie wartym poza kręgiem
arystokracji. A teraz był kimś zupełnie innym, kimś kogo pragnął widzieć w sobie od zawsze. Nigdy nie czuł się tak
dobrze jak wtedy, gdy widział w jej oczach zrozumienie. Ona go rozumiała, był
tego pewien. Od samego początku pragnęła bowiem tego samego co on, chciała żyć.
***
W
całym domu unosił się aromat świeżego cynamonu. Maleńkie drobinki przypraw
wisiały w wiosennym powietrzu. Słońce wdzierało się każdą wolną przestrzenią.
Po podłodze skakał kurz, przy każdym ruchu tworzący wiry. Woda szemrała na
rozgrzanych kamieniach, synchronizując melodię ze śpiewem ptaków. Hermiona
chodziła boso po kuchni, wachlując się od czasu do czasu kawałkiem papieru.
Ramiączka wyczarowanej rano sukienki opadały co jakiś czas, odsłaniając ramiona
dziewczyny. Biały materiał wił się przy każdym ruchu, jak morskie fale bijące o
brzeg. Gryfonka związała włosy w luźny kok, z którego uciekały poszczególne
pasma. Nie zauważyła, że od dobrych kilku minut nie jest sama. Gdy w końcu
obróciła sie w stronę wyjścia, zaczerwieniła się delikatnie. W progu stał
blondwłosy mężczyzna w nieskazitelnie białej koszuli rozpiętej pod szyją i z
podwiniętymi rękawami. Opierał się nonszalancko o framugę, trzymając dłonie w
kieszeniach.
- Cześć - jego głos był swobodny
i niezwykle spokojny.
- Cześć - odwróciła się, a sukienka
zatoczyła koło wokół jej kolan.
- Długo jesteś już na nogach? -
usiadł przy stole, starając się pominąć fakt jej odsłoniętych ramion.
- Nie mogłam spać - powiedziała,
stawiając przed nim talerz z naleśnikami i szklankę lemoniady. Spojrzał
zaskoczony na jedzenie, po czym przeniósł wzrok na Hermionę.
- Kiedy zdążyłaś zrobić to
wszystko? - spytał, gdy usiadła naprzeciwko.
- Mówiłam już, nie mogłam spać -
odparła, patrząc w bok.
- Wszystko w porządku? - zabrał
się za jedzenie, obserwując ją kątem oka. Od razu wyczuł, że coś nie jest tak,
jak powinno.
- Tak, w porządku - westchnęła,
kryjąc się za szklanką, w której podzwaniały kostki lodu.
- Przecież widzę, że coś cię
gryzie, Granger. Wiesz, że przede mną nie musisz udawać - siłą zmusił ją, by na
niego spojrzała.
- Musimy pogadać - powiedziała w
końcu, poddając się.
- O czym? - spytał, choć dobrze
wiedział, jaki będzie temat rozmowy.
- O tym co miało miejsce podczas twojej
nieobecności - spojrzała na niego nieśmiało.
- Co chcesz wiedzieć? - odsunął
od siebie talerz i wstał. Po chwili ona zrobiła to samo. Dała mu znak ręką i po
kilku minutach siedzieli już na zalanym słońcem ganku ze szklankami w dłoniach.
- Widziałeś się z Harrym? - w jej
oczach odnalazł jakąś niepewność.
- Tak, rozmawiałem z nim. Wszystko
jest dobrze, czekają na informacje ode mnie - Draco starał się zachować spokój.
- Kiedy zamierzasz je dostarczyć?
- tym razem jej głos na chwilę przysłonił strach. Spojrzała na niego, chcąc
usłyszeć, że już więcej jej nie zostawi.
- Jutro - odparł bez zastanowienia.
- Jak to jutro? Dlaczego nie
powiedziałeś wcześniej, że mnie tu zostawiasz?!
- Bo nie zamierzam cię tutaj
zostawiać - uśmiechnął się.
- Co?!
- Tak, tym razem Potter
pofatyguje się do nas.
- Jesteś pewien, że to dobry
pomysł? - patrzyła się w szklankę, próbując nie okazywać emocji, jakie się w
niej rodziły.
- Myślałem, że chętnie go
zobaczysz - zmarszczył brwi i spojrzał na nią badawczo. Czyżby nie chciała
widzieć Pottera?
- Nie o to chodzi. Co jeśli nas
znajdą? - powiedziała po chwili milczenia.
- Ufasz mi? - przysunął się do
niej i odstawił szklankę.
- Ufam - powiedziała, zanim zdążył zauważyć cokolwiek. Był mimo
wszystko zaskoczony jej odpowiedzią.
- Wszystko będzie dobrze. Zjawi
się tutaj jutro, przekażę mu wszystko co wiem i na tym się skończy. Tylko tyle
ode mnie oczekują.
- A co jeśli... - urwała nagle.
- Nie zdradzi nas, Granger. Gdyby
chodziło tu tylko o mnie mogłoby do tego dojść, ale jesteś jeszcze ty - zapadło
milczenie. Hermiona wpatrywała się zawzięcie w swoje ręce.
- Chcesz znać jeszcze jakieś
szczegóły? Masz prawo wiedzieć - powiedział po chwili, zatrzymując swoją dłonią
jej rozedrgane ze zdenerwowania palce.
- Dlaczego on ci to zrobili,
Malfoy? - wyszeptała, dotykając jego dłoni. Zadrżał pod wpływem jej dotyku.
- Dlaczego mnie torturowali? -
spytał, zaglądając jej w oczy.
- Tak - kiwnęła głową.
- Nie mogli czytać mi w myślach,
nie mięli innego wyjścia.
- Jak to nie mogli?
- Moja matka nauczyła mnie jak zamykać
umysł. Takie zaklęcia na mnie nie działają.
- Uwierzyli ci? Przyjęli cię?
- Tak, uwierzyli.
***
Czarnowłosy
mężczyzna szedł opustoszałą ulicą, chowając się pod parasolem. Otaczające go
domy były ponure i zaniedbane. W wielu oknach szyby były powybijane, a z drzwi
łuszczyła się farba. Przed schodkami piętrzyły się stosy śmieci, które
wydzielały nie do końca miłe zapachy. Deszcz nadawał okolicy jeszcze
straszniejszy wygląd. Zamiast trawników przed domami powstały głębokie kałuże.
Harry szedł dalej, szukając wzrokiem odpowiedniego numeru. W końcu stanął przy
kamienicy i rozejrzał się nerwowo na boki. Po chwili między numerami 11 i 13
pojawiły się znikąd poobtłukiwane drzwi, a z obu ich stron brudne ściany i
ponure okna. Wybraniec ruszył po wychodzonych stopniach i otworzył świeżo
zmaterializowane drzwi, chwytając za klamkę w kształcie srebrnego węża. W
korytarzu ciągle było czuć zapach wilgoci i kurzu, mimo że tak długo próbowali
się go pozbyć. Lampy gazowe rzucały rozdygotane cienie na przedpokój z wełnianym
chodnikiem na podłodze. Harry zostawił swój mokry parasol w stojaku w kształcie
nogi trolla i zapalił żyrandol, który kilka dni temu oczyścił z pajęczyn.
Zszedł po schodkach do kuchni, czując ciepło płynące od ogromnego paleniska.
Przy długim stole siedziała pochylona, rudowłosa dziewczyna. Harry usiadł na
krześle obok niej i odpędził od siebie kłęby dymu.
- Przepraszam, że tak długo to
trwało - Wybraniec ściągnął okulary i zaczął wycierać szkła o rękaw koszuli.
- W porządku, nic się nie stało.
- Ginny, wszystko w porządku? -
włożył okulary i chwycił dłoń rudowłosej. Widział, że coś jest nie tak.
- Jakąś godzinę temu był tutaj
Ronald - odpowiedziała słabym głosem, po czym wyswobodziła rękę z jego uścisku
i wstała. Zawsze gdy coś ją dręczyło kręciła się po pokoju, nie mogąc usiedzieć
nawet minuty. Teraz też tak robiła, a Harry obserwował jej sylwetkę na tle
kamiennych ścian.
- Czego chciał? - Wybraniec
spodziewał się tego, że brat Ginny będzie próbował różnych sztuczek. W końcu
był Weasleyem, nie odpuszczał łatwo.
- Zaczął mnie wypytywać o
Hermionę. Sądził, że żałuje i chce ją przeprosić. Nic mu nie powiedziałam.
- Świetnie, jeszcze brakowało nam
tutaj Rona... - Harry westchnął i z przyzwyczajenia potarł bliznę na czole.
- Gadał jak w jakimś amoku. Kiedy
odmówiłam mu jakichkolwiek wyjaśnień zaczął krzyczeć, wyzywać Hermionę. Tworzył
jakieś okropne wizje naszej przyjaźni z Draconem, naszej zdrady. Dobrze że nie wie
o tym całym ukrywaniu się - Ginny usiadła w końcu przy stole. Powoli zaczynała
się uspokajać.
- Myślisz, że będzie jej szukał?
- Nie, nie sądzę, żeby miał na to
siły. Teraz będzie miał etap nienawiści. Niech się lepiej zajmie tą nędzną
Brown - Ginny nadal krzywiła się na wspomnienie czynu swojego brata - A ty nie
wspominaj o niczym Hermionie dzisiejszego wieczora - dodała po chwili.
- Jasne, że nic nie powiem.
Odbiorę informacje od Malfoya, chwilę z nią porozmawiam i wrócę. Będę musiał
przekazać wiadomości McGonagall. Pewnie jutro nas odwiedzi.
- Ciągle nie mogę uwierzyć w to,
co zrobiła - Ginny oparła głowę o ramię Harrego i zamknęła oczy.
- Mówisz o McGonagall czy
Hermionie? - Wybraniec objął dziewczynę ramieniem.
- I o tym, i o tym.
- McGonagall tego żałuje,
przeprosi ją i będzie po sprawie. Przecież mimo wszystko chciała dobrze. Gdyby
udało się wtedy sprawdzić, kto rzucał zaklęcia nie byłoby teraz tego całego
zamieszania.
- A Miona? Przecież kiedyś go
nienawidziła. Jak to jest możliwe, że mu ufa? - Ginny zmarszczyła brwi.
Zastanawiała się nad tymi pytaniami od dłuższego czasu. Wciąż nie docierał do
niej fakt, że jej najlepsza przyjaciółka jest teraz sam na sam z ich dawnym
wrogiem.
- Tak na prawdę to nie ona zadecydowała o swoim losie. Właściwie
jest w tym wszystkim trochę mojej winy, Ginny.
- Jak to? - rudowłosa uniosła
głowę i spojrzała badawczo na Harrego.
- Pamiętasz jak pozbywałem się
tego świństwa z jego ramienia? - poczekał aż dziewczyna kiwnie głową - Przecież
ja też się wtedy do niego przekonałem. A później ona spotkała go w Hogwarcie, a
ja byłem jedną z osób, która powiedziała jej wtedy, że się zmienił i żeby
przestała tak go nienawidzić.
- On na prawdę się tak zmienił,
Harry? - Ginny chciała znać odpowiedź właściwie tylko na to jedno pytanie.
- Tak, Gin. Przeszedł niesamowitą
metamorfozę. Szkoda tylko, że Hermiona musi brać udział w tym całym przedstawieniu.
- Harry, zastanów się nad tym.
Przecież, gdyby nie chciała tam być prawdopodobnie próbowałaby od niego
uciekać. Jest w końcu Hermioną Granger. Może wcale nie wychodzi jej to wszystko
na złe?
- Obyś miała rację.
***
- Mógłbyś zostawić nas samych? -
Harry stał na środku salonu. Hermiona siedziała na kanapie, a Draco tuż obok
niej. Wybrańcowi wydawało się to być jakąś pomyłką. Po raz pierwszy widział ich
tak blisko i wcale mu się to nie podobało. W głowie powtarzał sobie ciągle
słowa Ginny. Może wcale nie wyszło jej to na złe?
- Jasne - Draco już chciał wstać,
gdy zatrzymała go ręka Hermiony. Zmusiła go, by usiadł.
- Nie, Malfoy tu zostaje - jej
głos był stanowczy i nie przyjmujący sprzeciwu. Harry tylko westchnął i usiadł
na fotelu. Obserwował tę dwójkę, a emocje buzowały w nim wściekle. Hermiona
wcale nie wyglądała na źle traktowaną, a wręcz przeciwnie, zdawała się być
spokojna.
- Jak
się czujesz, Hermiono? - wiedział, że to pytanie zabrzmi śmiesznie. W końcu od
ich ostatniego spotkania minęły niecałe dwa miesiące.
- Świetnie - odpowiedziała krótko
i uśmiechnęła sie do przyjaciela.
- Mam ci przekazać przeprosiny od
profesor McGonagall - głos mu zadrżał. Bał się jak na to zareaguje, będąc
najbardziej wybuchową dziewczyną jaką znał. Ku jego zdziwieniu Malfoy jeszcze
nie wciął się do rozmowy. Siedział wyprostowany obok Hermiony i zerkał na nią
co chwilę, jakby chciał wiedzieć, czy wszystko jest nadal w porządku.
- Dziękuję. Powiedz jej, że
przeprosiny przyjęte - Harry odetchnął, gdy to usłyszał. Rozluźnił się i usiadł
wygodniej w fotelu. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie może powiedzieć
wszystkiego, co by chciał ze względu na obecność Dracona.
- Mam nadzieję, że Draco dobrze
się tobą opiekował - to również zabrzmiało komicznie, ale nic innego nie
przychodziło mu do głowy. Patrzył jak kąciki ust Hermiony unoszą się
delikatnie.
- Gdyby nie robił tego dobrze,
pewnie by mnie tu teraz nie było - Harry starał się wychwycić, czy mówiła to
złośliwie, ale wyczuł tylko szczerość. Przeniósł wzrok na Dracona i skinął
głową. Podziękowania nie przeszłyby mu teraz przez gardło, ale Malfoy doskonale
zrozumiał, co chciał przekazać mu czarnowłosy. Uśmiechnął się tajemniczo i
niezauważalnie ścisnął rękę Hermiony.
- Zamierzacie wrócić do Hogwartu?
Za kilka tygodni rozpoczęcie roku. Jeśli tylko chcecie, załatwię miejsca -
Harry liczył na to, że się zgodzą. Miałby wtedy Hermionę na oku.
- Musimy się zastanowić - Draco
odezwał się pierwszy. Hermiona pokiwała tylko głową w geście aprobaty.
- Dajcie znać, gdy będziecie już
wiedzieli.
- Jasne, będziemy pamiętać -
Harry próbował nie myśleć o tym, jak dziwnie brzmią w jego głowie słowa dajcie,
musimy, będziemy. Każde z nich było takie... wspólne i łączące.
***
Hermiona
wyszła z salonu, pozostawiając Dracona i Harrego samych. Ślizgon wstał i
wyciągnął z barku Ognistą.
- Napijesz się? - wyciągnął
butelkę w stronę Harrego.
- Chętnie - odparł Wybraniec i
wyczarował dwie szklanki. Po chwili siedzieli przy stole, popijając bursztynowy
trunek.
- No więc, jakie masz informacje?
- czarnowłosy zaczął rozmowę. Czuł, że to wszystko nie będzie proste.
- Spotkanie odbyło się w jakimś
lesie na południowych obrzeżach Londynu.
Byli tam niemal wszyscy stali bywalcy. Zrobiłem listę tych, których
zapamiętałem - Draco wyciągnął z kieszeni pergamin i podał go Harremu -
Zaczarowany atrament. Znasz zaklęcie? - dodał.
- Tak, dzięki - Harry schował
papier i odwrócił się do ślizgona.
- Czego się dowiedziałeś?
- Po śmierci Voldemorta
zapragnęli świeżej krwi. Niestety, nie byle jakiej... - Draco nie wiedział jak
ma to powiedzieć.
- Nieczystej krwi, prawda? -
Harry dokładnie tego się spodziewał.
- Tak, Potter. Zrobili listę
wszystkich czarodziei nieczystej krwi w najbliższej okolicy. Niszczą wszystkich
po kolei. Najbardziej zależy im jednak na...
- Hermionie - skończył za niego
Harry i westchnął. Teraz wszystko ułożyło się w całość. Śmierciożercy chcieli
zemsty.
- Tak, polują na nią - Draconowi
ledwo przeszło to przez gardło.
- Wie o tym?
- Wie tylko, że po prostu chcą ją
zabić. Domyśliła się już po tej klątwie w Hogwarcie. Nie wspominałem jej jednak
o liście.
- Bardzo dobrze. Tylko tyle się
dowiedziałeś?
- Niestety tylko tyle. Resztę
czasu spędziłem na niemiłosiernie przyjemnych torturach. Sprawdzali mnie -
Draco skrzywił się mimowolnie.
- I co teraz? - Harry wypił do
końca Ognistą i odchylił się na oparcie kanapy.
- Idziesz do McGonagall,
przekazujesz informacje. Za kilka dni znowu spróbuję pojawić się na ich
spotkaniu. Trzeba to wszystko skończyć jak najszybciej się da.
- Gdyby to było takie proste...
***
Hermiona
usłyszała krzyki dobiegające z salonu i natychmiast skierowała się w tamtą
stronę. Wpadła do pokoju i stanęła jak wryta. Harry celował w Dracona różdżką i
wrzeszczał jak opętany.
- Nie jest tu bezpieczna! Tylko
ją omamiasz!
- Zamknij się, Potter!
- Ciekawe jakich zaklęć użyłeś,
żeby cię słuchała! - Wybraniec nie przestawał krzyczeć. Sam nie wiedział jak
doszło do tej kłótni. Rozmawiali o Hermionie, gdy nagle coś w niego wstąpiło.
- Przestań pieprzyć! Masz swoje
zadanie, więc je wykonuj, a ja tymczasem będę robił swoje! - głos Dracona był
bardziej opanowany.
- A jakie ty masz zadanie, do
cholery?! Nic jej nie dajesz, tylko stwarzasz jakieś tandetne perspektywy!
- Przestań, Harry - Hermiona w
końcu zdradziła swoją obecność. Stała jednak w drzwiach, nie mogąc postawić
kroku. Obydwoje skierowali na nią wzrok. Czarnowłosym rządziła złość, a w
oczach Draco zauważyła tylko i wyłącznie strach.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęła
w stronę Wybrańca.
- Nie widzisz, co z tobą zrobił?!
Jesteś ślepa?!
- Harry, uspokój się. Przecież
jestem sobą.
- Jasne, oczywiście!
- Może trzeba było pomyśleć o tym
wcześniej, gdy zwijałam się z bólu, a ty stałeś tam jak idiota! - puszczały jej
nerwy. Nawet nie przeszło jej przez głowę, że może dojść do czegoś podobnego.
- Chodź ze mną, Hermiono.
Będziesz bezpieczna, będziesz z nami - Harry postawił krok w jej stronę.
-
Co ty wygadujesz?! - gryfonka patrzyła na niego, nie mogąc uwierzyć w
to, co słyszy.
- On cię wykończy. Jest skończony,
nic ci nie da! Chodź ze mną - jego głos stał się spokojny i wabiący. Hermiona
patrzyła to na niego, to na Dracona, a łzy powoli napływały jej do oczu.
- Nie mogę tego zrobić -
wyszeptała.
- Możesz! Wybieraj, albo idziesz
ze mną, albo zostajesz tu z nim. Bez względu na to, co wybierzesz jestem twoim
przyjacielem. Pomogę też w schwytaniu śmierciożerców. W tym momencie chodzi mi
tylko i wyłącznie o twoją przyszłość. Decyduj - Hermiona nie mogła uwierzyć w
to, co słyszy. Łzy ciekły jej po policzkach. Widziała stojącego w rogu pokoju
Dracona. Spuścił głowę, jakby już czuł się pokonany. Doskonale to wyczuła, bo
właśnie w tym momencie ślizgon zdał sobie sprawę z tego, że przegrał tę bitwę.
Przecież Potter był jej przyjacielem, było wiadomo kogo wybierze. Tymczasem
Hermiona przeżywała katusze. Nadeszła chwila, której tak się bała. Musiała
wybrać między przyjaciółmi, a Nim. Co jednak powinna zrobić? Pójść za głosem
serca, w ciemność, czy za głosem rozsądku? Jak Harry mógł postawić ją przed
czymś takim? Wybraniec wyciągnął dłoń w jej stronę, a Draco nadal stał
nieruchomo. Hermionie pękało serce. W pewnym momencie napotkała czyjeś oczy,
oczy, które nagle zatrzymały czas. Poczuła, jak po jej ciele rozlewa się chłód.
Już wiedziała co robić. Postawiła krok naprzód.
- Tak, Hermiono. Chodź do mnie -
Harry uśmiechnął się i postawił krok w jej stronę.
***
Draco
patrzył na tę scenę i czuł jak serce zamienia mu się w szkło. Od początku
wiedział, że Potter będzie próbował czegoś takiego. A Hermiona była jeszcze za
słaba na ważne decyzje. Patrzył więc na uradowaną twarz Wybrańca, a wszystko w
nim zamierało. Spuścił wzrok, nie chciał dłużej tego obserwować. Przegrał, nie
miał już nikogo, był na prawdę skończony.Za kilka minut powinno być po
wszystkim. Niedługo ona zniknie - powtarzał sobie w myślach. Nadal nie słyszał
jednak odgłosu teleportacji. Uniósł
wzrok i nagle wszystko zaczęło toczyć się w zastraszającym tempie.
Hermiona skręciła nagle i w kilku krokach znalazła się przy nim. Mina Pottera
nagle się zmieniła. Draco poczuł jak świat nagle się zatrzymuje, powietrze
gęstnieje, a deszcz za oknem przestaje padać. W pomieszczeniu zapadła cisza.
Tylko w kominku iskry wzbijały się z sykiem w powietrze. Po chwili żywy ogień
zaczął palić ich oboje, a jakaś nieokreślona siła przysunęła ich do siebie.
Poczuł jej usta na swoich, serce stanęło mu na ułamek sekundy. Czuł jej ciepło,
czuł ją tuż obok. Wplótł dłonie w jej włosy, wdychał jej zapach i delektował
się smakiem jej warg. Ona zarzuciła mu ręce na szyję i wspięła się na palce.
Objął w talii i nie zamierzał wypuszczać. Ta chwila trwała dla nich błogą
wieczność. Gdy oderwali się od siebie Harrego nie było już w salonie.
Przepraszam, że dopiero teraz. Niestety wczoraj złapało mnie jakieś nędzne choróbsko. Dopiero dzisiaj byłam w stanie skończyć rozdział. Pisało mi się go świetnie :) Mam nadzieję, że wam się podobało. Czekam na opinie, każda jest ważna.
Zaznaczyłam w tekście kluczowe wyrazy :) Jeju, mam nadzieję, że podoba wam się te rozdział tak samo jak mnie. Pewnie czekaliście długo na TEN moment.
To prawie 9 stron w wordzie, 3 545 wyrazów i 18 353 znaków.
Edit:
Nie wiem kiedy następny rozdział. W niedzielę mam urodziny i będzie niezłe zamieszanie. Może jutro lub w sobotę coś się uda napisać, ale nie jestem pewna :) No nic, czekajcie. Nie zawiodę was następnym rozdziałem, obiecuję. Pamiętajcie- w tym opowiadaniu wszystko toczy się doskonałym, wyważonym tempem :)
Witam Cię żadna blogerko. Mam przyjemność wyjawić Ci, że zeże się Muuuminek i jestem niezwykłym.... Niezwykłą istotą.... Czytam Twoje opowiadanie już od dłuższego czasu i muszę powiedzieć, że bardzo mi się ono podoba. Rozdziały piszesz cudne. Opisy są, dialogi też. I to wszystko w odpowiednich ilościach. Tak więc muszę Cię zarzucić, ponieważ zostanę Tobą przez jeszcze dłuuuugi czas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następna notkę.
PS Zapraszam także do mnie http://bialy-feniks.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że postanowiłaś napisać :) Pewnie wiele osób czyta opowiadanie, a milczy. Dziękuję za twoją opinię :*
Usuńjeju, po prostu boski rozdział!
OdpowiedzUsuńnie do końca wiem o czym mówił Harry, ale cieszę się że Hermiona wybrała Draco. i ten pocałunek! cudo!
Jestem zachwycona rozdziałem, zwłaszcza ostatnią sceną:)
OdpowiedzUsuńRozdział pełen niespodzianek. Naprawdę nie spodziewałam się,że ostatnia scena skończy się pocałunkiem, w pewnym momencie po prostu emocje wybuchły i stało się:) Zaskoczyło mnie również zachowanie Harrego, nie podejrzewałabym,że będzie w stanie stawiać Hermionie ultimatum, zwłaszcza iż na własne oczy się przekonał,że nie dzieje się jej krzywda i jest bezpieczna. Cieszę się jednak,że postanowiła zostać ze ślizgonem. Ich wzajemna fascynacja sobą jest naprawdę urocza. Intryguje mnie też jak zachowają się po tym pocałunku.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że nie będą udawali,że nic się nie stało,oraz że żadne z nich nie ucieknie po zniknięciu Pottera? Niby byłoby to naprawdę głupie i dziecinne zachowanie,ale po nich wszystkiego można się spodziewać. Na koniec życzę Ci dużo weny i czasu,abyś mogła wstawić nową notkę przed niedzielą.
Pozdrawiam
Orchidea
To chyba będzie jeden z moich ulubionych rozdziałów. Był niezły, a zachowanie Pottera... po prostu odpadłam. Jestem ciekawa jak będą później ze sobą rozmawiali i jak będzie zachowywał się Harry. Jednak ja i tak bardziej wolę mroczne scenki związane z przemocą i krwaią
OdpowiedzUsuńBoski, ale czego innego mogłam się spodziewać. Czekam na nn. ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Nawet sobie nie wyobrażasz z jaką niecierpliwością czekam na następny rozdział ! :D Bardzo się cieszę, że TEN moment wreszcie nadszedł ! Mam nadzieję, że jednak uda Ci się napisać nową notkę w miarę szybko ! :D ~ Avada
OdpowiedzUsuńP.S. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI NADCHODZĄCYCH URODZIN ! :D :*
Dziękuję za życzenia :) Właśnie biorę się za nowy rozdział. Może uda mi się go wstawić w miarę szybko.
Usuńmasz rację wszystko jest wyważone i przemyślane :) świetnie opisałaś scenę wahania dziewczyny, byłam już pewna, że Hermiona wybrała Harry'ego, ale nie!
OdpowiedzUsuńpięknie
Właśnie o to chodziło. Chciałam, żeby wszyscy myśleli, że wybierze Harrego :) Bardzo się cieszę, że to wyszło.
UsuńWspaniały! Spełnienia marzeń! :* czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Postaram się dodać rozdział jak najszybciej.
UsuńŚwietny rozdział! Mam nadzieję, że szybko dodasz następny ;)
OdpowiedzUsuńdocen , ze komentuje, tak jak ja doceniam, ze piszesz, bo komputer mi sie zepsul i mecze sie na tablecie! ale musialam napisac! dlaczego, dlaczego harry taki jest ?;> no nie rozumiem, nie rozumiem, przeciez sam sie chociazby zakolegowal z draco. przynajmniej ja tak odebralam stosunki chlopakow w pierwszych rozdzialach. ja chyba poprostu nie lubie kiedy harry sie tak zachowuje, wole kiedy miedzy nim, a hermiona jest taka mocna przyjazn. no nic, trzeba czekac ns dalsza czesc ! + uwielbiam taka hermione ! - fraglesik.
OdpowiedzUsuńPrzewidziałam taką reakcję czytelników i uspokajam, w następnym rozdziale się wyjaśni :) Przypominam też, że przecież każdy ma emocje, Harry jest normalnym człowiekiem, który normalnie wszystko odczuwa. Na prawdę doceniam komentarz :* Dziękuję
UsuńUuuu ale mam opóźnienie kurczę w komentowaniu xp
OdpowiedzUsuńRozdział przecudny według mnie.
Strasznie poruszyłaś mnie wyborem Hermiony ale spodziewałam się tego.
Bo w końcu nie poszłaby za Harrym po tym wszystkim co zrobił dla niej Draco.
To byłoby niesprawiedliwe.
Na szczęście posłuchała głosu serca.
Jestem jednak ciekawa skąd ta niespodziewnaa zmiana.
W końcu Draco i Harry wydawali się rozmawiać ze sobą normalnie.
Czyżby to był jakiś podstęp?
Nie mogę się doczekać co z tego wyniknie.
Trzymasz w napięciu i urzekasz swoim stylem.
Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
A przy okazji wszystkiego najlepszego z okazji urodzin już teraz jeśli nie wiadomo kiedy będzie nowy rozdział.
pozdrawiam serdecznie.
P.s.
OdpowiedzUsuńzapomniałam powiedziec że cudny nowy nagłówek.
Nie wiem kto jest robi ale mi się podoba.
Nagłówek zrobiłam ja ;) bardzo się cieszę,że się podoba. Dziękuję za życzenia ;* <3
UsuńMogę napisać krótki komentarz? Takie tylko "wow"? Bo wiesz... chętnie napisałabym coś dłuższego, ale brak mi słów.
OdpowiedzUsuńDlatego dziś piszę WOW, a jutro wezmę się za porządny komentarz, obiecuję!
WOW! Geniuszu mój! :*
Się zjawiam, jak obiecałam!
OdpowiedzUsuńWcześniejszy komentarz był krótki przez wzgląd na totalną pustkę w głowie. Nie wiedziałam co mam Ci napisać, tak mnie zaskoczyłaś. Tak, tak, "nawet nie zauważycie kiedy zacznie się między nimi coś dziać" czy jakoś tak pisałaś przy poprzednim rozdziale, no i proszę - dotrzymałaś słowa.
Początkowe rozmyślania głównych bohaterów doprowadziły mnie na skraj przepaści. Coś niesamowitego, że oboje myślą o sobie w TAKI sposób. Mimo że nie chcą się otwarcie przyznać do własnych uczuć, że jednak zdają sobie sprawę, że wiele się zmieniło. Pięknie!
Późniejsza ich wspólna rozmowa. Słowo "ufam" z ust Hermiony. Tego się nie spodziewałam. Czytałam ten fragment chyba z trzy razy i wciąż nie mogę uwierzyć, że skierowała tak ważne słowo właśnie w kierunku tego znienawidzonego kiedyś chłopaka, ba(!), już mężczyzny - walka bardzo go zmieniła, zmężniał, zmądrzał. Zresztą Hermiona przeszła niesamowitą metamorfozę: z zamkniętej w sobie dziewczyny zmieniła się w otwartą, pewną siebie kobietę.
Potter. Zadawał doprawdy głupie, komiczne pytania. Jednak jego nagły wybuch agresji, jego nagła chęć zabrania przyjaciółki... tym mnie doprawdy dziwiłaś. Wiem, że troszczy się o Mionę, ale nie spodziewałabym się nigdy, że zarzuci Draconowi, że ten drugi ją zniszczy, wyssie z niej życie. Nigdy! Tym bardziej, że wcześniej zapewniał Ginny całym sobą, że Malfoy - ten bezduszny kiedyś dupek - zmienił się nie do poznania.
Wybór Hermiony. Nie zaskoczyłaś mnie. Kiedy zaczęłam czytać o tym jak Harry stara się ją zabrać, "uratować", a ona w tym czasie zaczyna się wahać, zastawiać na kim jej zależy bardziej, co mam zrobić, by nikogo nie zranić, już wtedy wiedziałam, że wybierze blondyna. Miłość zawsze silniejsza od przyjaźni, czyż nie? Tak mawiają, ja się nie znam, ale w tym przypadku tekst ten się potwierdza. Aczkolwiek nie musisz się smucić, że nie udało Ci się mnie tym momentem zaskoczyć... wiedziałam, czułam, że wybierze Draco, jednak za milion lat nie pomyślałabym, że ot tak, nic nie mówiąc, pocałuje go na oczach swego przyjaciela. Ten fragment również musiałam sobie trochę więcej razy przyswoić, a i wciąż nie mogę pojąć jak do tego doszło. Jaka będzie jego reakcja? Co zrobią dalej? Co zrobi Harold? Zniknął. Została po nim pusta przestrzeń, a przecież był tak, widział to. Będzie przeciwko niej? Nie sądzę, jednak Ty wiesz lepiej. Ty to tworzysz i bardzo się z tego cieszę.
Kocham ten blog, naprawdę. Pokochałam go na wieki. Masz nieopisany dar. Nie pozwól, by się zmarnował, by nie było dane światu cieszyć się tym darem razem z Tobą.
Twórz tymczasem następny rozdział, gdyż czekam z utęsknieniem.
Pozdrawiam serdecznie! ;*
Dziękuję :) Na prawdę dostrzegasz to, co chcę przekazać rozdziałem. Bardzo mnie to cieszy :) W następnym wyjaśni się co z Harrym itd. Mam nadzieję, że nie zawiodę.
UsuńTwoje opowiadanie jest mega superaśne :D mam nadzieję, że uda ci się coś wrzucić w najbliższym czasie . Z zniecierpliwieniem i ciekawością czekam na następną notkę :D Strasznie się cieszę, że w końcu się pocałowali matko nawet nie wiesz ile ja czekałam na TEN moment :D . Pozdrawiam !~ Avada
OdpowiedzUsuńhej! Czy będziesz w stanie wstawić dziś nowy rozdział, czy jednak to za wcześnie? Przepraszam jeśli wydam Ci się nadgorliwa,ale już umieram z ciekawości co się dalej wydarzy:)
OdpowiedzUsuńNiestety dzisiaj raczej na pewno nie dam rady. Jutro mam urodziny, więc pewnie też nie dam rady.
UsuńWszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńZdrowia!
Szczęścia!
Miłości!
Spełnienia marzeń!
Ogromu pomysłów!
Uśmiechu!
Prawdziwych przyjaciół!
Weny!
Po prostu...
STO LAT! ;*
I oto przyszedł czas na Ten moment. Choć muszę przyznać,że nie spodziewałam się,że ostatnia scena zakończy się pocałunkiem,
OdpowiedzUsuńale jestem mile zaskoczona,że rozegrałaś to w ten sposób.
Nie było żadnych podchodów i tym podobne tylko prawdziwy wybuch uczuć. Ciekawa jestem jak będą wyglądać ich relacje po tym zdarzeniu, a także jak zareagował na to Harry.
Z wielkim zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział.
Ps. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!:)
Z bukietem róż nie mogę przyjść,
By złożyć Ci życzenia.
Więc wzywam los i proszę go,
By spełnił Twe życzenia.
Fajny blog ^^ Bardzo fajnie piszesz i mam nadzeję, że nowy rozdział szybko
OdpowiedzUsuńKiedy nowa notka ? :D Dawno nie było . Pozdrawiam ~Avada
OdpowiedzUsuńTak, wiem. Uprzedzałam, że nie zawsze będę pisać tak często. To przez to całe urodzinowe zamieszanie i bardzo duże ilości pracy w szkole. Właśnie pracuję nad nowym rozdziałem, ale nie obiecuję, że dzisiaj go dodam. Jeśli będę z niego zadowolona, może to nastąpić :)
UsuńNie rozumiem zupełnie reakcji Harry'ego. Ki diabeł w niego wstąpił i co to za ultimatum. Hermiona jednak nie wdała się w jego gierki i myślę, że dokonała właściwego wyboru. Harry miał tylu przyjaciół, a Draco nie miał w tej chwili nikogo. Pięknie opisałaś scenę pocałunku.
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj odkryłam twojego bloga a już jest jedym z moich ulubionych.Świetnie piszesz:)Życzę dużo weny na przyszłość i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńCHCESZ DOPROWADZIĆ MNIE DO STANU PRZED ZAWAŁOWEGO?!!
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ.. JUST BEAUTIFUL! :')
Tak jest! Nie wiem, co napisać po za tym, że jestem dumna z Hermiony, że nie dała sobą manipulować i wybrała Draco :D
OdpowiedzUsuń