środa, 6 marca 2013

13. Inni

Muzyka, która inspirowała:



If I lay here 
If I just lay here 
Would you lie with me and just forget the world?

Gdybym położył się tutaj..
Gdybym po prostu się tutaj położył..
Położyłabyś się ze mną i zapomniała o całym świecie?
~
You've build your wall so high
That no one could climb it
But I'm gonna try

Zbudowałaś tak wysoki mur,
Że nikt nie mógł go pokonać,
Ale ja spróbuję.
~
We're staring skywards waiting for a sign
Up to our necks in it 'til the day brings us light
And our whole lives are flashing before our eyes
And we're speechless

Wpatrujemy się w niebo czekając na znak
Maksymalnie odchylając głowy "dopóki dzień przynosi światło"
Całe życie miga nam przed oczami
A my jesteśmy oniemiali.

----

                Hermiona uniosła głowę, niedowierzając swoim uszom. Wpatrzone w  nią oczy były pełne blasku. Draco trzymał ją za rękę i uśmiechał się delikatnie. Był blady jak śnieg, a na policzku miał jeszcze odrobinę widoczną ranę. Wyglądał zupełnie inaczej niż zaledwie kilka dni temu. Gryfonka w pierwszej chwili nie była w stanie niczego powiedzieć. Przez tydzień siedziała przy jego łóżku, czekając na jakiś ruch. Zaklęcia, które na niego rzucili mogły być śmiertelne, lecz starała się nie dopuszczać takich myśli do swojej głowy. A teraz był przed nią, żył i się uśmiechał.
- Malfoy! Nie rób mi tego więcej! - Hermiona wyprostowała się i odwróciła, chcąc wstać. Draco trzymał ją jednak mocno i opadła z powrotem na krzesło. Mijały kolejne  minuty, a on wciąż nie spuszczał z niej wzroku. Nie zamierzała jednak go upominać. Mimo wszystko brakowało jej tego spojrzenia, choć ciężko było się do tego przyznać.
- Miło cię znowu słyszeć, Granger - jego głos był słaby i chrapliwy.
- Nie masz przypadkiem gorączki? - Hermiona dotknęła jego czoła, ale okazało się, że jest ono zimne. Uśmiechnął się tylko zwycięsko, jak dawniej.
- Jak długo tutaj jestem? - wciąż nie puszczał jej dłoni.
- Byłeś nieprzytomny przez tydzień.
- Przynajmniej się wyspałem - zaczął się śmiać, ale natychmiast tego pożałował. Po chwili zabrakło mu powietrza i zaczął kaszleć. Hermiona czekała spokojnie aż mu przejdzie.
- Musisz się oszczędzać - wyswobodziła dłoń z jego uścisku i zaczęła poprawiać mu poduszkę pod głową. Czuł się nieco dziwnie, ale wiedział, że nie czasu na jakiekolwiek uwagi. Musiał wydobrzeć jak najszybciej i nie mógł narzekać na jej pomoc.
- Bardzo mnie pokiereszowali? - Draco obserwował dokładnie każdy ruch gryfonki. Była zmęczona, prawdopodobnie nie spała wiele przez ostatni czas. W jej oczach nie dostrzegał jednak smutku.
- Opatrywałam cię przez kilka godzin - odpowiedziała i usiadła na łóżku. Malfoy zauważył, że jest bardziej pewna siebie. Wcześniej unikała przebywania tak blisko.
- Dziękuję, Granger - spojrzał w jej oczy i chwycił tym razem obie jej dłonie. Czuł ból w klatce piersiowej, ale zignorował go.
- Nie ma za co. Ty też robiłeś to kiedyś dla mnie.
- Miałaś na pewno trudniejsze zadanie. Śmierciożercy mają niezwykłą wyobraźnię, jeśli chodzi o tortury - skrzywił się na samo wspomnienie. Nagle do pokoju wpadło przez okno światło słoneczne. Jasny promień padł na twarz gryfonki. Zauważył łzy w jej oczach. Po chwili popłynęły po jej policzkach, tworząc maleńkie wodospady. Przyciągnął ją delikatnie do siebie i ułożył obok.
- Był ciężko, prawda? - szepnął jej do ucha. Kiwnęła tylko głową. Objął ją ramieniem i uniósł jej głowę za podbródek.
- Wszystko jest już dobrze, Granger - powiedział, po czym mrugnął do niej. Uśmiechnęła się przez łzy.
***
                Draco ocknął się w środku nocy. Za oknem już dawno świecił Księżyc. Malfoy delikatnie obrócił głowę, nie chcąc jej zbudzić. Leżała tuż obok, a jej włosy porozrzucane były fantazyjnie na poduszce. Łzy wyschły już na jej policzkach, a oddech stał się spokojny. Czuł się dziwnie, mając ją na wyciągnięcie ręki. W dawnych czasach, gdy już był w łóżku z jakąś kobietą, to nie zastawał jej nad ranem obok siebie. Teraźniejsza chwila nie przypominała żadnej poprzedniej w jego życiu. Patrzył na spokojną twarz Hermiony i zastanawiał się, o czym śni. Dla niego już dawno nie istniały nocne marzenia. Za każdym razem była tylko czarna, głęboka pustka. Obserwowanie gryfonki sprawiało mu przyjemność, wydawała się być taka prawdziwa i naturalna. Zdziwił się, że nie protestowała, gdy ją do siebie przyciągnął. Jakiś czas temu na pewno dostałby w twarz. Uśmiechnął się na samą myśl o tym, jak bardzo oboje się zmienili. Od rozmowy z Potterem wciąż nawiedzały go dziwne pytania. Czy rzeczywiście nią manipuluje? Może wcale jej nie pomaga? Starał się odganiać od siebie te rozterki. Kiedy patrzył na nią teraz, wydawała się być szczęśliwa i bezpieczna. W sercu Draco tkwiła jednak zadra. Wciąż stawał mu przed oczami obraz palącej się listy z jej nazwiskiem. Zdecydował, że nic jej nie powie. Miała już wystarczająco zmartwień. Przez ostatni tydzień musiała patrzeć na niego i nic nie mogła zrobić. Zdziwił się, gdy po obudzeniu zobaczył ją na krześle obok łóżka. W tamtym momencie nie chciał zrobić nic, oprócz dotknięcia jej. Chciał się upewnić, że jest prawdziwa. I była, leżała teraz obok, a kąciki jej ust delikatnie się unosiły. Po chwili jej powieki zaczęły drżeć i otworzyła oczy. Patrzyła na niego przez chwilę w milczeniu.
- Cześć - powiedziała zaspanym głosem i w charakterystyczny sposób, jaki wcześniej zauważył przeczesała dłonią włosy.
- Cześć - odpowiedział.
- Jak długo tak mnie obserwujesz? - spytała, nadal nie podnosząc się z łóżka.
- Nie ważne - wyszczerzył zęby, na co odpowiedziała zmrużeniem oczu. Wiedział, że ją rozzłości.
- Jak się czujesz? - zmieniła temat, starając się ukryć rumieniec, który pojawił się na jej policzkach.
- Bywało lepiej, ale i gorzej - powiedział, przewracając się na plecy i odwracając natychmiast wzrok w jej stronę. Chciał obserwować każdą jej reakcję.
- Nic cię nie boli? - ton jej głosu był rozbrajający. Draco doskonale wiedział, że stara się być obojętna.
- Tylko trochę, pani doktor - odpowiedział.
- Przestań, wróciłeś do tej naszej marnej rzeczywistości dopiero wczoraj, a dzisiaj masz już siłę na swoje... słówka.
- To ty przestań. Dla mnie to jest właśnie lepsza rzeczywistość. Wolę być tu z tobą, niż być katowanym przez śmierciożerców.
- Co ty powiedziałeś? - uniosła brwi. Zadziwiło ją to, jaką trzeźwość umysłu zachowywał.
- Że wolę być tu z tobą. To chciałeś usłyszeć raz jeszcze, prawda? - odwrócił się do niej. Był zbyt blisko, doskonal zdawał sobie z tego sprawę. Spodziewał się ucieczki albo chociaż krzyku. Ona jednak leżała przed nim i patrzyła mu odważnie w oczy. Co się z nią stało przez ostatnie dwa dni?
- Prawda - odpowiedziała w końcu, po czym wstała jak gdyby nigdy nic. Wyszła z pokoju, pozostawiając osłupiałego Dracona. Wpatrywał się w puste miejsce na łóżku, gdzie przed chwilą leżała.
***
                Hermiona weszła do łazienki i oparła się o marmurowy blat. Oblała twarz zimną wodą i spojrzała w lustro. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Właśnie spędziła noc z Draconem Malfoyem! Jak to do cholery brzmiało? Musiała przyznać, że po raz pierwszy od wielu dni zasnęła spokojnie. Czemu jednak właśnie on tak na nią działał? Przypominając sobie ich rozmowę, zauważyła, że po raz pierwszy się go nie bała. Gdy się obudziła, od razu poczuła na sobie jego wzrok. Mimo chłodnych, stalowych tęczówek, jego spojrzenie paliło. Jak tamtej nocy w Dolinie Godryka poczuła się dziwnie. Tym razem jednak nie czuła się źle, a wręcz przeciwnie. Ten wzrok ją otrzeźwił. Nie doznała nigdy niczego podobnego. Jeszcze żaden człowiek nie działał na nią w ten sposób. Nagle w głowie gryfonki pojawiła się dziwna myśl. Co powiedzieliby na to jej przyjaciele, Harry, Ginny, Luna? Prawdopodobnie rozerwaliby ją na strzępy, a jego spalili żywcem. Co jednak mogła poradzić na to, że w tej chwili tylko on dawał jej poczucie bezpieczeństwa? W życiu Hermiony nastąpił przełom. Stojąc w łazience, patrząc w lustro na swoje odbicie, zdała sobie sprawę z tego, że musi żyć chwilą. Jej przyjaciół nie było teraz z nią, choć powinni być obecni. Był tylko on. Nie należało niczego żałować.
***
                Draco schodził po schodach, czując się tak, jakby żebra pękały mu na maleńkie kawałeczki. Usłyszał trzaśnięcie drzwiami na parterze. Po chwili pojawiła się Hermiona.
- Co ty robisz, idioto!? - wrzasnęła, po czym złapała go za ramię. Używając zaklęcia pomogła mu dojść do salonu. Usiadł na kanapie i skrzywił się z bólu. Okazało się, że podjął złą decyzję.
- Masz się oszczędzać, do cholery! Nie mamy tylu eliksirów wzmacniających, żebyś mógł swobodnie się tu kręcić - mówiła, starając się nie podnieść znów głosu.
- Spokojnie, to tylko schody - powiedział w końcu, wodząc za nią wzrokiem.
- Nie rób tego więcej, dobrze? - uspokoiła się i usiadła na podłodze przy kominku. Draco zaklął w myślach. Musiała katować go w ten sposób? Był pewien, że doskonale wie o tym, co on teraz przeżywa.
- Jasne - szepnął, odwracając od niej wzrok.
- Kiedy się stąd wynosimy? - spytała, bawiąc się frędzlami dywanu.
- Jak tylko poczuję się lepiej - westchnął i położył się w końcu na kanapie. Zauważyła, że ból znowu powrócił. Wstała bez słowa i po kilku minutach pojawiła się z jakimś eliksirem. Nie pytał nawet co to jest, wypił od razu, po czym zamknął oczy. Słyszał jeszcze jak gasi światło, po czym zaczyna krzątać się w kuchni. Zasnął po kilku minutach.
***
                Stała w kuchni, przypatrując się widokowi za oknem. Z każdym dniem robiło się coraz zimniej. Ogród stał się ponury i bezbarwny. Hermiona unikała już siedzenia na ganku. Nie tylko dlatego, że było chłodno. Nie chciała tego robić, bo na deskach wciąż była jego krew. Ograniczała się więc do obserwacji z domu. Zastanawiała się, gdzie tym razem się teleportują. Zdążyła przyzwyczaić się do Białego Klifu. Wiedziała jednak, że nie mogą tu zostać. Wiązało się to z ryzykiem odnalezienia. Nagle z rozmyślań wyrwał Hermionę jego głos. Poszła do salonu, zerkając na zegarek. Spał dokładnie trzy godziny, tak jak wspomniane było na flakoniku z eliksirem.
- Co się stało? - spytała, zatrzymując się w drzwiach.
- Nic - odpowiedział, unosząc się na łokciach.
- Więc po co mnie wołasz?
- Po co masz siedzieć sama w kuchni? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Właściwie masz rację - uśmiechnęła się i opadła na fotel przy kominku.
- Dlaczego zawsze siadasz jak najbliżej ognia? - musiał zadać to pytanie. Na moment znieruchomiała, poczym obróciła głowę w jego stronę.
- Sama nie wiem. Może po prostu patrzenie na płomień mnie uspokaja - powiedziała. Draco patrzył na nią przez chwilę. Uśmiechnął się do siebie w myślach. Ją uspokajało patrzenie w ogień, jego uspokajało patrzenie na nią.
- Wiesz co, Granger?
- Co? - obróciła się na fotelu i przerzuciła nogi przez poręcz. Tym razem nie mógł ukryć uśmiechu. Scena z pokoju wspólnego gryfonów właśnie się powtarzała. Byli jednak zamienieni miejscami.
- Przeżyłaś niezwykłą metamrofozę- powiedział w końcu.
- Wiem - uśmiechnęła się, po czym mrugnęła do niego.
***
                Siedzieli razem przy kuchennym stole. Draco popijał herbatę i wystukiwał jakiś rytm na powierzchni kubka. Hermiona rzucała mu karcące spojrzenia znad książki, którą czytała. Znalazła ją na jednej z półek.
- Mogłabyś to odłożyć? - spytał.
- A ty mógłbyś nie robić tego? - wskazała palcem na kubek, nie podnosząc wzroku znad lektury.
- Nudzi mi się - zrobił dziwną minę, przyciągając jej wzrok. Odłożyła książkę i wyjęła mu herbatę z ręki.
- Jesteś w tej chwili niezbyt zdolny do robienia czegokolwiek. Musisz się trochę pomęczyć - powiedziała, uśmiechając się pobłażająco.
- Czekaj! Mam pomysł! - uniósł dłoń w geście triumfu.
- Hmm? Jaki pomysł? - starała się udawać zainteresowaną.
- Zwiedzałaś już cały dom? - spytał.
- Nie, nie było czasu. Musiałam opatrywać pewnego arystokratę - odpowiedziała.
- Chodź, pokażę ci coś - wstał powoli i ruszył do wyjścia. Stanął w progu i odwrócił się do Hermiony.
- No! Ruszaj się! - dał jej znak dłonią, by się pospieszyła. Westchnęła i ruszyła za nim. Szli przez korytarz w istnie ślimaczym tempie. W końcu Malfoy zatrzymał się przed ostatnimi drzwiami. Były inne niż wszystkie, czarne jak słoma i niezwykle wysokie. Pchnął je i przepuścił Hermionę pierwszą.
***
                Stała przez dobre kilka minut, wpatrując się w jeden punkt. Pomieszczenie było utrzymane całkowicie w białej tonacji. Podłoga, sufit i ściany przypominały kolorem świeży śnieg. Na środku pokoju stało jednak coś, co kontrastowało z resztą. Ogromny, czarny fortepian ustawiony był bokiem, a padające z wysokiego okna światło rozpraszało się przepięknie na klawiszach. Usłyszała kroki Dracona. Po chwili złapał ją za rękę i zaprowadził do instrumentu. Usiedli obok siebie na ławeczce. Hermiona przejechała delikatnie palcami po klawiszach. Poczuła, że wszystko w niej drży. Gry na fortepianie uczyła ją matka. Wspomnienia zatoczyły krąg i uderzyły ją ze zdwojoną siłą. Cofnęła rękę i usiadła prosto.
- Zagraj -  szepnęła, po czym zamknęła oczy. Po chwili usłyszała pierwsze, niepewne nuty. Z każdą chwilą melodia stawała się pełniejsza. Gryfonka słuchała jej, nie mogąc uwierzyć, że właśnie Draco Malfoy ją gra. Nagle poczuła jego dłoń na swojej. Położył ją na klawiszach i kładąc swoje palce na palcach Hermiony powoli zaczął grać. Otworzyła oczy i spojrzała na niego.
- Spróbuj - powiedział, uśmiechając się. Gryfonka niepewnie kiwnęła głową i zaczęła grać. Z początku odrobinę jej pomagał. Później wszystko do niej wróciło i zaczęła się przypominać sobie melodie sprzed lat. Nie wiedziała, ile czasu spędzili przy fortepianie. Gdy wstali, słońce zaczynało już zachodzić. Wyszli z pokoju w całkowitym milczeniu. Hermiona czuła się jeszcze spokojniejsza niż wcześniej. W jej głowie nadal grała ta przepiękna melodia.
- Wszystko w porządku? - Draco zatrzymał się przed swoją sypialnią.
- Jak nigdy - odpowiedziała, uśmiechając się.
- Chcesz zostać sama? - spytał, chwytając już za klamkę. W korytarzu zapadła cisza. Hermiona patrzyła na niego, rozważając wszystkie za i przeciw. Nagle coś krzyknęło w niej. Miała przecież żyć chwilą.
- Nie, nie chcę - powiedziała. Uśmiechnął się tylko i otworzył przed nią drzwi. Położyła się na tym samym miejscu, co wcześniej. Patrzyła jak zaciąga zasłony i kładzie się obok. Dzieliło ich kilkanaście centymetrów.
- Dobranoc, Granger.
- Dobranoc, Malfoy.
***
                Mijały kolejne dni, a Draco czuł się coraz lepiej. Zazwyczaj budził się, słysząc grę fortepianu. Był to już niemal rytuał. Wstawał powoli i zauważał, że opuściła już jego sypialnię. Potem sunął korytarzem i zastawał ją za czarnymi drzwiami. Stał kilka minut i słuchał, po czym ona odwracała się w jego stronę. Tym razem też tak było. Wyglądała o niebo lepiej niż tydzień temu. Była rozpromieniona, jej oczy były pełne blasku. Miała na sobie białą bluzkę, która zlewała się z pomieszczeniem. Sprawiło to, że jej brązowe tęczówki widział z kilku metrów.
- Dzień dobry - powiedział, uśmiechając się.
- Dzień dobry - wstała z ławeczki i przeciągnęła się.
- Dlaczego nigdy nie budzę się, gdy wstajesz? - spytał, opierając się o framugę.
- Wychodzę na palcach - odparła, po czym parsknęła śmiechem.
- Musimy pogadać - powiedział nagle. Nie mógł dłużej tego odwlekać. Spojrzała na niego badawczo.
- Przenosimy się? - spytała, podchodząc bliżej.
- Tak - odpowiedział, spuszczając wzrok.
- W porządku, Malfoy - wydawała się być wesoła. Zdziwiło go to. Myślał, że nie będzie chciała opuszczać Kilfu.
- Kiedy wyruszamy? - dodała po chwili.
- Jak najszybciej.
- Daj mi dziesięć minut - powiedziała, po czym znikła mu z oczu.
***
                Stali na pomoście nad strumieniem. Hermiona patrzyła na dom, starając się zapamiętać wszystkie szczegóły. Mroźny wiatr dął nieubłaganie od strony morza. Deski trzeszczały im pod stopami, a woda pluskała radośnie. Oboje przywoływali wspomnienia związane z tym miejscem. To tutaj ostatecznie runęły wszystkie mury. W głębi serca nie chcieli się wynosić.
- Gotowa? - głos Draco był w końcu normalny. Nie czuł już żadnego bólu. Teraz tylko obawiał się jej reakcji na zmianę otoczenia.
- Gotowa - powiedziała, po czym chwyciła jego dłoń. Spojrzeli na siebie i jednocześnie mrugnęli. Ich śmiech wypełnił powietrze. Teleportowali się z cichym pstryknięciem, zostawiając za sobą Biały Klif. 
---
Tak,wiem, że oszalałam z tymi inspiracjami, ale po prostu chcę, żebyście wiedzieli co daje mi kopa do pisania. Wy również mi go dajecie. Dziękuję :* Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. To całe 6 stron w wordzie. Pisałam co najmniej półtorej godziny. Jestem z siebie zadowolona :) 

22 komentarze:

  1. Masz pełne prawo być z tego rozdziału być zadowolona, jest niesamowity!
    Opis uczuć i emocji bohaterów jest wręcz urzekający.Gra na fortepianie a także wspólne spanie w jednym łóżku wzruszyła mnie, co naprawdę tak łatwe nie jest. Nie wiem co jest takiego w tej historii,ale czytając ją mam wrażenie,że przenoszę się w zupełnie inny świat wraz z bohaterami.
    Szkoda,że musieli opuścić już Biały klif,ale
    akyualnie umieram z ciekawości gdzie przeniosą się teraz. Życzę Ci gigaogromnej weny dla dalszego pisania tak wspaniałego opowiadania.

    Pozdrawiam
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno kolejne miejsce będzie równie piękne jak Biały Klif,obiecuję ;)

      Usuń
  2. nie będzie długiego komentarza, bo nie jestem dobra w pisaniu :) jednak wiem, że każda autorka pragnie zobaczyć dowód, że ktoś czyta i, że ktoś docenia to co robi. dlatego napiszę po prostu, że...
    TO NAJLEPSZY ROZDZIAŁ <3 kocham go!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Nawet krótki komentarz jest wspaniały i bardzo ważny.

      Usuń
  3. Ten rozdział to naprawdę coś pięknego!
    Scena w której Malfoy przygląda się pogrążonej we śnie Hermionie była czarująca.
    Pozatym dzięki pozbyciu się przez obojga wzajemnego dystansu i nieufności ich rozmowy stają się coraz swobodniejsze i interesujące.
    A pomysł z wspólny graniem na fortepianie fantastyczny. Mogłabym bez końca pisać jak bardzo ten rozdział mnie oczarował,ale obawiam się,że nie ma wystarczająco odpowiednich słów by opisać jak ogromnie mnie nim oczarowałaś.
    Więc pozostaje mi tylko wyczekiwać na kolejną tak cudowną notkę.

    Pozdrawiam
    Orchidea

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł na fortepian przyszedł nagle. Szłam ulicą i usłyszałam jak ktoś gra w jakiejś kamienicy. Natychmiast zakodowałam sobie ten pomysł w głowie. Dziękuję za twoją opinię. Na prawdę mi miło.

      Usuń
  4. Rozdział cudowny:) Wspaniale opisujesz uczucie i przemyślenia bohaterów. Ciężko mi stwierdzić, który fragment najbardziej mi się podobał, cały rozdział był urzekający:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Bardzo się bałam tego rozdziału,waszej reakcji,ale jak widzę,spodobało się.

      Usuń
  5. Kochana to Twój najlepszy rozdział!
    Jestem nim tak bardzo zachwycona,że zabrakło mi mowy w gębie. Wspaniały! Zastanawiam się tylko czy dortwam do kolejnego nie narażając się na atak serca.

    Pozdrawiam
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję,że uda mi się dodać kolejny rozdział szybko. Nie chcę doprowadzić do czyjegoś zawału ;)

      Usuń
  6. Rany, zostałam całkowicie i bewzględnie powalona doskonałością tego rozdziału. Nigdy nie sądziłam,że jakiekolwiek Dramione jest w stanie mnie tak bardzo zainteresować, a tu proszę jak najbardziej. Dziękuje losowi,że mam tak wspaniałą koleżankę, która mi ten blog poleciła(Orchidea o tobie mowa:)) Jestem pod wrażeniem i czekam na next.

    Pozdrawiam
    Majka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prawdę mi miło. Ja też kiedyś dowiedziałam się o Dramione od znajomej. Nie mogę uwierzyć w to,że wszystkim tak podoba się moja wersja ;) Dziękuję

      Usuń
  7. Dziewczyno, tym rozdziałem przebiłaś samą siebie!
    To fantastyczne,że z każdym kolejnym rozdziałem poziom tego opowiadania gwałtownie wzrasta. Masz ciekawy i oryginalny pomysł na tą historię,jak dotąd nie spotkałam się z czymś podobnym.
    Każda notka jest starannie dopracowana i niezmiennie zaskakująca.
    Podoba mi się,że skupiasz się na emocjach bohaterów, dzięki tym opisom lepiej poznaje się postacie i ich sposób postrzegania świata.
    Rozmowy między Hermioną a Malfoyem są naprawdę interesujące: czasami zabawne, innym razem smutne czy refleksyjne,ale przede wszystkim ciekawe. Z każdym kolejny rozdziałem można dostrzec zmiany w postrzeganiu siebie nawzajem co niewątpliwie jest zasługą ciągłego przebywania w swoim towarzystwie. W pewien sposób wspierają się i rozumieją co jest naprawdę istotne w ich dalszych relacjach.
    Zastanawia mnie gdzie tym razem się przeniosą, mam nadzieję,że będzie to równe magiczne miejsce co Biały klif.

    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę wspaniale.
    Wciąż zadziwiasz mnie prędkością dodawania rozdziałów.
    To inspiruje wiesz?
    I daje porządnego kopa w tyłek że też powinnam się postarać.
    Podobały mi się sceny w domu na Klifach.
    Aj w pewnym momencie myślałam że coś między nimi dojdzie, ale już teraz czuje że nie są sobie obojętni.
    To wspaniale wszystko opsisujesz że aż czułam ich smutek i radość.
    Te rozważania Hermiony i wszystko dookoła.
    Aj nie mogę się doczekać wiedzy gdzie wylądują.
    czekam niecierpliwie i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, ten rozdział jest świetny! I fajnie że taki długi. Czekam na kolejny. I dziękuję ci, że tak często dodajesz rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój mistrzu! Mój geniuszu! Kocham kiedy wracam po ciężkim dniu do domu, wchodzę na komputer i zastaję taką niespodziankę. ;D
    Rozdziałem przeszłaś samą siebie! Ja doprawdy nie wiem jak Ty to robisz! Sześć stron Worda? Niemożliwe. Nie wygląda na tyle. Mało! Nie wiem na ile stron musiałabyś napisać, by mnie zadowolić długością, ale ważne jest, że za każdym razem (dosłownie: za każdym razem) zadowalasz mnie samą treścią. Już chyba pisałam, że uwielbiam każde Twoje słowo, każde zdanie i będę uwielbiać do końca. Cieszę się, że masz jeszcze mnóstwo pomysłów na tego bloga, a że ostatnie "ciężko mi się go pisało" było spowodowane tylko zmęczeniem. Znaczy... współczuję bardzo, że byłaś aż tak zmęczona - rozumiem Cię doskonale jak to jest, bo ja od poniedziałku do czwartku siedzę na uczelni od 8 do 17:30. Kiedy wracam mam serdecznie dość. Mimo wszystko - egoistycznie trochę - wolę, byś była zmęczona niż zarzuciła pisanie tej perełki.
    Wiesz co mi się bardzo spodobało w tym rozdziale? Nie było pocałunku, nie było żadnych wyznań, były tylko te wszędobylskie iskry, ale jakimś cudem ten rozdział jest najbardziej romantycznym rozdziałem jaki kiedykolwiek w życiu czytałam!
    Draco trzymający dłoń Hermiony, nie mogący oderwać od niej wzroku, grający tylko dla niej. Pomysł z fortepianem doprawdy udany! A wspólne spędzenie dwóch nocy zarazem, to niesamowity pokaz nowych uczuć jakie nimi kierują. Kurde, jesteś genialna, serio! Każdy fragment tego rozdziału jest na swój sposób romantyczny, co strasznie mi się spodobało. Mistrzostwo świata!
    Ja oczywiście czekam na rozdział kolejny. Mam nadzieję, że to również będzie niespodziewany termin, tak jak dodanie tego rozdziału - nie spodziewałam się, że tak szybko przeczytam coś nowego.
    Dobra, kończę już to pisanie, bo najwyższy czas, nie sądzisz? :P
    Życzę ogromu weny, czasu i wypoczynku - trochę relaksu, dziewczyno. W życiu trzeba czasem wziąć porządny oddech. ;)
    Pozdrawiam gorąco! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooo to szybko piszesz :) Akcja wlokła się wolniutko. Oboje coraz bardziej się do siebie zbliżają. Malfoy stał się bardziej znośny, a Hermiona nabrała dystansu. Jestem ciekawa co przed nimi czeka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prze tobą najlepsze rozdziały :) Życzę miłego czytania.

      Usuń
  12. ooo... fajny :D
    wczoraj - a właściwie dziś czytałam twojego bloga do 1 w nocy ale było warto
    Naprawdę masz talent♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten rozdział jest najlepszy! Przynajmniej na razie.
    Wiarołomczyni

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że opuścili Biały Klif, ale bezpieczeństwo najważniejsze.
    Dlaczego mam niemiłe wrażenie, że przyjaciele Hermiony wcale nie będą zadowoleni z tego jak się zmieniła oraz jej relacji z Draco?

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie niesamowitą motywacją do pisania. Nawet ten najkrótszy!
Komentarze pod zakończonymi opowiadaniami również są czytane :)
Dziękuję za każdą minutę poświęconą na wyrażenie własnej opinii.

Zapraszam do kontaktowania się ze mną na Ask'u ( http://ask.fm/edgeblue ) oraz drogą mailową ( edge.blue@onet.pl )