Szczerze, nie wiem już, co mam Wam do powiedzenia. Jestem na okropnym etapie walki ze swoją twórczością. Jestem na etapie, w którym blogosfera jest dla mnie bezsensowna. Przepraszam każdą osobę, którą mogłam tym urazić. Boli mnie wiele rzeczy związanych z blogiem. To, ile czasu na to poświęcam i zestawienie tego z zaangażowaniem niektórych. Wystarczy usunąć bloga, a nagle każdy się interesuje twoją osobą. Jestem wymagająca. Przyznaję się do tego bez bicia. Wiele oczekuję, ale myślę, że również wiele daję. Powoli kroczę w stronę zawieszenia/ usunięcia i tego bloga, choć tak wiele mnie z nim łączy. Widzę ile osób czyta moje dwa opowiadania. Nikt się nie odzywa. Może powinnam zacząć pisać do szuflady? Może zablokować bloga i udostępnić go tylko osobom, które widzą w tym jakiś głębszy sens. Bo właśnie o to mi tutaj chodzi. Przepraszam. Mam ciężkie dni, tygodnie i miesiące. Za sobą i przed sobą.
Zostawiam Was z miniaturką. Przeczytajcie. Przemyślcie. Nie wiem kiedy napiszę coś nowego. Z czasem jest krucho, z motywacją także. A do walki potrzeby sił. Mi powoli odechciewa się walczyć o tego bloga.
***
Powinienem był powiedzieć
Jej wszystko, gdy była blisko, na wyciągnięcie ręki. Mogłem wyznać Jej prawdę,
zamiast uciekać. Mogłem Ją mieć, a nie bezpowrotnie tracić. Zamiast trzymać
dłoń Greengrass, mogłem przyglądać się jak Ona śpi w moich ramionach. Mogłem
mówić Jej, że Ją kocham, a nie kłamać prosto w oczy Astorii. Mogłem być z Nią
szczęśliwy. Może wtedy nie doprowadziłbym do tej tragedii. Nie tkwiłbym przez
rok w okropnym małżeństwie. Nie pokłóciłbym się z natrętną, zbyt ufną i
irytującą żoną. Gdybym nie żałował swojej decyzji, nie wyżywałbym się na
Greengrass. Nie wybiegłaby z domu i nie wsiadłaby do auta ze łzami w oczach.
Nie wjechałaby w drzewo, ani nie umarłaby w Mungu. Gdybym ten rok wcześniej
zawalczył o miłość, nie musiałbym stać nad grobem zupełnie obcej mi osoby.
Gdybym był szczery, straciłbym majątek i rodzinę, ale miałbym Ją. A pozostałem
z niczym. To była moja kara za całe zło, jakie zdążyłem wyrządzić. Piekło na
ziemi, choć nadal pozostawałem żywy. Nie chciałem już oglądać świata. Nie było
w nim Jej uśmiechu. Nie było sensu.
Miałem inne wyjście.
Mogłem pójść lepszą drogą. Ale nie chciałem ranić miłości swojego życia.
Doprowadziłem do tego, że zraniłem samego siebie. Pamiętałem dzień, w którym Ją
zostawiłem. Nie płakała. Była silna. Sam Ją tego nauczyłem. Odszedłem, tak jak
powinienem odejść. Spokojnie, nie odwracając głowy i wiedząc, że Ona również na
mnie nie spojrzy. Teraz rozpadałem się na kawałki, myślą o Jej twarzy. Jej
idealnym, drobnym ciele, które było mi dane posiąść. Jej głosie. Jej zapachu.
Całej Jej osobie. Tęskniłem za Nią. Za żywą osobą, zamiast za żoną,
spoczywającą w trumnie. Przez ten rok zdawało mi się, że pozostawiłem przy Niej
coś jeszcze. Jakąś cząstkę siebie. To uczucie było niewyobrażalnie silne,
choć nieokreślone.
Opadłem na kolana przy
grobie Greengrass. Śnieg przesiąkał przez moje ubrania. Płakałem nad marmurowym
pomnikiem, jakby to była mogiła mojej prawdziwej miłości. Płakałem nad tym, co
straciłem. Bolało. Cholernie bolało. Jakby ktoś rwał moje ciało na kawałki. Nie
byłem w stanie stwierdzić jak wiele czasu minęło od końca pogrzebu. Już nie
było dla mnie czasu. Usłyszałem czyjeś kroki. Śnieg skrzypiał coraz głośniej.
Mogłem spodziewać się każdego, ale to co zobaczyłem po odwróceniu głowy zaparło
mi dech. I mógłbym przysiąc, że do końca swoich dni ten obraz wywoływałby tę
samą reakcję, niezależnie od tego, jak wiele razy miałbym go przed oczami.
Stała kilka metrów dalej,
obejmując się ramionami. Drżała z zimna, a Jej długie włosy plątał wiatr i
sklejał śnieg. Spojrzała mi w oczy, po czym opadła na kolana. Łzy płynęły po
Jej policzkach. Szlochałem równie mocno jak Ona, do krwi zagryzając wargi. Nie
pamiętałem, w jaki sposób udało mi się przebrnąć te kilka dzielących nas
metrów. Objąłem Ją zmarzniętymi ramionami. Czułem znikome ciepło Jej ciała.
Przez ostatni rok wiele razy wyobrażałem sobie tę chwilę. Powracała do mnie w
snach natrętnie i bez końca. A gdy nagle miałem Ją przy sobie, wyparowała cała
nadzieja. Nie liczyłem na to, że Ją odzyskam. Nie liczyłem na kolejną szansę.
Sądziłem jedynie, że to śmierć Greengrass wywołała tak emocjonalny bieg
zdarzeń. Cmentarz, pogrzeb, moje łzy nad grobem żony, inna zbolała twarz
głupca, który przegrał życie. Zatrzaśnięty w martwym punkcie. Otworzyłem oczy.
Zobaczyłem to, co sam sobie odebrałem. Teleportacja zabrała nas daleko od
pochłoniętego ciemnością cmentarza.
***
Znaleźliśmy się w
nieznanym mi miejscu. Czułem jednak, że to Jej dom. Poprowadziła mnie do
środka, nawet na moment nie odwracając głowy. Bolało. Mogłem powiedzieć Jej
wcześniej. Myśli huczały w mojej głowie, krew raz po raz przestawała poruszać
się w żyłach. Otworzyły się jakieś drzwi. Poznałem Ginny nawet po tak długim
czasie. Przeszła obok, najpierw ściskając dłoń przyjaciółki. Później jej palce
dotknęły mojego ramienia. Wsparcie? Litość? Czy wszyscy nabrali się na moją grę
zrozpaczonego wdowca? Nie pytałem. Brakowało mi sił, by to robić. Brakowało
wiary w ludzi i w to, że jeszcze mogliby mnie szanować, a tym bardziej mi
współczuć. Straciłem to tamtego dnia, gdy odszedłem, nie odwracając się choćby
na moment.
Zatrzymaliśmy się nagle przed drzwiami,
jakbyśmy na coś czekali. Moje serce przestało bić. Przygotowywałem się na coś,
czego nie znałem i czego w żaden sposób nie mogłem się spodziewać. Stałem tak,
wpatrzony w Jej plecy. Cień przysłaniał resztę Jej sylwetki. Była dla mnie
nieosiągalna. Nierzeczywista. Odległa o setki, tysiące kilometrów, które sam
między nami stworzyłem. Sięgnęła do klamki, skinęła na mnie głową. W Jej oczach
ujrzałem ból i strach. Strach przed moją reakcją, przed samym spojrzeniem na
mnie. Weszliśmy do małego pomieszczenia, którego ściany miały zielony, lekko
przytłumiony kolor. Dziwnie jaskrawy akcent na tle szarej rzeczywistości. Ukłucie
w sercu przypomniało mi wieczory w moim ślizgońskim dormitorium, gdy Jej
oliwkowa skóra kontrastowała z zielenią satyny. Noce, gdy miałem Ją całą i nie
musiałem myśleć o tym, że kiedyś odejdę. Chwile, w których tak blisko, że Jej
ciało stawało się moim.
Patrzyłem jak pochyla się
nad kołyską. Jak wyciąga z niej dziecko. Idzie w moją stronę. Nie odwracałem
wzroku, chociaż to tak bardzo bolało. Ułożyła chłopca w moich ramionach. Miał
moje stalowe oczy. Nie płakał. Był cząstką mnie. Tym, co pozostawiłem przy Niej
oprócz swojego serca. Osunąłem się na ziemię, wpatrując się w spokojną twarz
dziecka. Był moim synem. Miałem tę pewność.
Powoli uniosłem wzrok na
Nią. Stała oparta o ścianę, zasłaniając usta dłonią. Mi zabrakło już łez. Nie
wiedziałem, czy wierzyć nadal w coś takiego jak nadzieja. Powoli pocałowałem
dziecko w czoło. Tak jak całowałem Ją w tamte gorące, duszne noce. Maluch
zamknął oczy. Był tak czysty, nieskazitelny. Spojrzałem w te ukochane dla mnie
tęczówki. Wciąż tak samo ciepłe, czekoladowe i głębokie, mimo łez i cierpienia.
Kochałem Ją. Kochałem tę kobietę każdego dnia mocniej. Byłem z Greengrass. To
ona była moją żoną, ale to Ją nieustępliwie kochałem. Do Niej miałem słabość.
Wiele razy pytałem samego siebie, jak potoczyłoby się życie, gdybym z Nią
został. Teraz wiedziałem. Miałbym rodzinę. Prawdziwą. Cudownego syna, którego
Ona nosiła pod sercem. Miałbym szczęście, lecz sam się go pozbawiłem.
Odwróciła się ode mnie.
Tak jak tamtego wieczoru, gdy Ją zostawiłem. Wiedziałem, że nie mogę liczyć na
nic więcej. Nie teraz, gdy znałem prawdę, a moje serce przestało istnieć. Nie
po tym, jak przestałem o Nią walczyć. Spoglądałem na Jej plecy, wstrząsane
dreszczami. Chciałem do Niej podejść, przytulić, uspokoić. Zapewnić, że nigdy
Jej nie zostawię. Nie mogłem. To Ona musiała tego chcieć. Powoli podniosłem się
z podłogi. Chłopczyk przymknął oczy, przygotowując się do snu. Czułem się jak
ślepiec, brnąc w Jej stronę. Otarła ostatnie łzy, gdy znalazłem się na
wyciągnięcie ręki. Mocniej przytuliłem malca, jakby to miało być nasze
pożegnanie. Ostrożnie ułożyłem go w ramionach matki. Ruszyłem do wyjścia. Zanim
znów wybrałbym złą drogę. Zanim pomyślałbym o sobie, a nie o Niej. Stojąc w
progu nie odwróciłem głowy. Szedłem przed siebie. Jak najdalej od tych dwóch
osób, które mogły być całym moim życiem. Otworzyłem drzwi. Chłodny wiatr
uderzył mnie w twarz. Spojrzałem pod swoje stopy. Jeszcze krok dzielił mnie od
zagłady. Od tego, bym zawisł nad przepaścią, a później spadł z chłodnym ciałem
i bez duszy.
- Mogłam powiedzieć ci wcześniej - usłyszałem Jej głos. W swojej głowie? W
rzeczywistości? Nie miałem pojęcia. Brzmiał jak kawałek nieba. Odwróciłem się z
niewyobrażalnym bólem. Stała oparta o ścianę. Zdyszana po biegu, z czerwonymi
policzkami i śladami łez na policzkach. Czułem lądujące na mojej twarzy płatki
śniegu. Z pokoju na końcu korytarza dobiegł mnie cichy śpiew Ginny, usypiającej
dziecko kołysanką. A Ona stała tam. Tuż obok, kurczowo trzymając się ściany.
- Zostałbym - powiedziałem, ponownie sięgając do klamki.
- Ze względu na małego - wykrztusiła, a Jej oczu zaszły łzami. Zacisnąłem
usta, by chwilę później głośno zatrzasnąć drzwi. Rozległ się płacz dziecka.
- Nie! Zostałbym, gdybyś powiedziała mi coś innego - podszedłem do Niej.
Wściekły i rozdarty. Zmęczony, zdezorientowany. Nieszczęśliwy.
- Jak mogłeś w to wątpić?! - wykrzyknęła, powstrzymując się od płaczu.
- Jak mogłem to wierzyć, gdy walił się cały mój świat?! - spuściłem wzrok.
Chciałem odwrócić się i odejść.
- Bałam się. Bałam się, że nic do mnie nie czujesz - wyszeptała, chwytając
mnie za nadgarstek. Fala ciepła ogarnęła moje ciało.
- Mówiłem ci, że cię kocham! Każdej nocy, gdy leżałaś w moich ramionach
między świadomością, a snem. Za każdym razem, gdy zamykały się za tobą drzwi.
Nawet gdy tamtego dnia musiałem cię zostawić. Gdy siedziałaś daleko, przy stole
Gryffindoru. Gdy zostawiałaś mnie na skraju Zakazanego Lasu. Gdy odwracałaś się
na moment, mówiłem to do ciebie szeptem. Powiedziałem ci to miliony razy -
wymachiwałem rękami, jakby to było w stanie pokazać, co czułem.
- A teraz? - kolejne łzy popłynęły po jej delikatnej skórze.
- Kocham jeszcze mocniej niż wtedy. Kocham ciebie. Kocham naszego syna -
starłem słone krople z Jej policzków. Moje marzenia pojawiały się tak nagle, a
tak szybko znikały. Moja miłość żyła i
umierała, a gdy zamykałem oczy, wciąż ją widziałem i czułem. Bo kochałem zbyt
mocno. I mógłbym oddać życie za tę miłość.
- Mogłam powiedzieć ci wcześniej, że ja kocham ciebie - wyszeptała, po
chwili znów zwracając ku mnie wzrok.
- Oboje mogliśmy, Granger - wykrztusiłem tuż przy Jej ustach. Pocałowałem
Ją długo i namiętnie. Jakby nic poza Nią nie istniało. I wtedy zrozumiałem, że
nie istniał powód, by przeklinać świat. Zamiast tego mogłem uwierzyć w cuda.
Ona dała mi dwa - samą siebie i syna. Mogłem wcześniej zbić to lustro, które
mnie otaczało. Złudzenie życia. Ponieważ zawsze zakochujemy się w kimś, kogo
nie powinniśmy kochać.
Cudo! To takie... nie wiem jak to ująć w słowa. Twoja twórczość wiele dla mnie znaczy. Dlatego uszanuję Twoją decyzję o usunięciu bloga. Lecz gdybyś mogła wysłać mi wersje obu opowiadań i wszystkie miniaturki w np. pdf'ie. Jeśli chciałabyś to zrobić to skontaktuj się ze mną na Fb. Po prostu wpisz Hermiona Hasting. Bo by był dla mnie w pewnym sensie zaszczyt. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to zrobisz...
Pozdrawiam,
Hermiona Hasting :)
Nie mam wersji pdf żadnego z opowiadań, jak i miniaturek. Nikomu nie przesyłam swoich tekstów, choć wiele osób o to pyta ;) Właśnie o to mi chodzi. Mogę usunąć bloga, ale... opowiadanie chcecie :P Autor jest tu mało ważny. Tak przynajmniej czuję.
UsuńCieszę się jednak, że miniaturka się spodobała. Dość długo nad nią pracowałam.
Źle mnie zrozumiałaś. Autor też jest ważny. Wiem z własnego doświadczenia, bo sama piszę Dramione.
UsuńPozdrawiam,
HH
Przepiękna, wzruszająca miniaturka. Chyba twoja najlepsza. Gratuluje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTo było świetne!
OdpowiedzUsuńWielki plus dla Miony za to że zatrzymała Draco.
Bardzo mi sie spodobała serio.
Odważ się usunąć/zawiesić bloga to cię osobiście ukatrupie..
Jak czytam.. Chodź szczerze nie chce mo się komentować. Więc doceń to, że teraz pisze ten komentarz :)
Pozdrowienia
Ann
Dzięki. Ja mogłabym powiedzieć, że nie chce mi się dla was pisać :P Heh. Zresztą, mniejsza z tym. Cieszę się, że miniaturka się podoba.
UsuńJestem pod duzym wrazeniem a ostatnie zdanie zapadnie na zawsze w pamieci. Jest takie prawdziwe.
OdpowiedzUsuńDzięki. Ostatnie zdanie jest dla mnie bardzo, bardzo prawdziwe.
Usuńłaaał...piszesz cudownie, tak...tak realistycznie? a zarazem nieziemsko, masz talent, ogromny do pokazywania uczuć i emocji w takich tekstach. Pisałam ostatnio, że czytałam twoje poprzednie opowiadania, i mmówię szczerze - przy każdym Twoim poście, na koniec leciały mi łzy...jestem pod wrażeniem, pisz dalej, pozdrawiam, Paulina ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Mnie jeszcze nic aż tak nie wzruszyło. Ciężko jest mi sobie wyobrazić, że ktoś płacze po przeczytaniu mojego opowiadania.
UsuńNo i płaczę.
OdpowiedzUsuńA ja chusteczek nie naszykowałam i się zasmarkałam. A idź Ty! Przez Ciebie będę chora :D
Miniaturka piękna, Kochanie. Boska. Genialna.
Jest taka.. dopracowana do ostatniej kropki. :D
Cudowne opisy, że normalnie czułam się tak, jakbym to ja straciła męża :P
Na początku myślałam, że Hermiona nie żyje. Ale potem ta akcja na cmentarzu, i wiedziałam, że to ona.
Jej, mają dziecko! Słodko :D
Widać, że i Hermiona bardzo tęskniła za Draconem, równie mocno jak on za nią.
Hmm, ostatnie zdanie. Jak prawdziwe. :)
Ogólnie miniaturka wywarła na mnie ogromne wrażenie! Jest naprawdę świetna. Oh, chyba się powtarzam :D
Mam nadzieję, że nie usuniesz Bez Definicji, bo jestem z tym blogiem związana jak cholera ;c
Wiesz, ja już przestałam prosić o komentarze. Jeśli nie chcą komentować, to kuźwa niech nie komentują. Tylko to odbija się na mojej wenie. I odstępem między dodawaniem rozdziałów.
Nie dziwię Ci się, że masz ochotę usunąć bloga. Ja też czasem mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę xd
Trzymaj się, Słońce.
Jak coś, wiesz gdzie mnie szukać :)
Pozdrawiam M.
No widzisz! Mówiłam, żebyś naszykowała chusteczki :P
UsuńCieszę się, że miniaturka się podoba. Pracowałam nad nią dłuuugo. Nie jest dopracowana do ostatniej kropki. Nic mojego autorstwa takie nie jest. Musiałabym siedzieć nad tym wieki, żeby było idealnie :)
Miniaturka...piękna i wzruszająca. Zresztą..pozwolę sobie napisać tu nie tylko o tej właśnie miniaturce. To ze masz talent to jest oczywiste. Gdyby tak nie było nie wróciłabym do wszystkich miniaturek i nie czytała po 2 razy... no i co chyba najważniejsze... Ostatnio skończyłam czytać "Bez definicji" zresztą też już drugi raz. Niewiele jest opowiadań, do których wracam i czytam od nowa. Miałam niestety jakiś problem z otworzeniem "ukryte Demony". Jednakże jeśli tylko będę w stanie je otworzyć też mam w planach znowu przeczytać. Twoje teksty są genialne. I można je czytać kolejny raz ale tak samo wzruszą i wciągną jak za pierwszym razem. Rozumiem Twoją decyzję i szanuję ją mam tylko nadzieję, że zdążę przeczytać przed tym "Ukryte demony". Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :* Cieszę się, że wracacie do starych opowiadań. Ja też to robię - takie sentymenty :P Zakładka ze spisem treści Ukrytych Demonów jest w budowie. Nie mam czasu jej stworzyć. Przepraszam.
UsuńHej.
OdpowiedzUsuńNie wiem, co mam ci napisać.. Rozumiem cię, bo wiem, że dla każdej blogerki liczy się opinia własnej pracy. Wiem, jak czasem trudno jest coś usiąść i napisać. Rozumiem cię i uszanuję każdą twoją decyzję. Mimo to nie jest ci szkoda tego co stworzyłaś? Dla wielu osób, które wkracza do świata Dramione jest czymś wyjątkowym, bo piszesz inaczej. Całkowicie odeszłaś od utartych schematów, nie boisz się ukazać trudnych tematów, świetnie opisujesz sprzeczność emocji. Wiem to, bo pamiętam jak sama zaczynałam swoją historię z tym fanfiction. Pamiętam jak już przeczytałam pierwsze twoje opowiadanie, a później z niecierpliwością czekałam na odcinki drugiego. Nie mówię, że byłam idealna. Nie zawsze komentowałam, pierwszego opowiadania to na pewno nie. Mimo to wiedz, że czytałam. Przepraszam, za swoje lenistwo.Wymagasz trochę szacunku dla siebie i swojej twórczości. Komentarze karmią wenę, pomagają odbudować trochę nasze samopoczucie. Nie wiem, co powinnam więcej napisać. Czekam na decyzję, jaką podejmiesz odnośnie bloga.
Co do miniaturki. Emocje przemawiające przez Dracona były takie realistyczne. Scena na cmentarzu sprawiła, że miałam łzy w oczach. Mimo to cieszę się, że ta dwójka miała szansę się dogadać. Cieszę się z tego, że zakończyło się to happy endem. Jak zwykle stworzyłaś coś perfekcyjnie genialnego.
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Przepraszam za to, że ten komentarz jest tak nieskładny, ale piszę to mając gorączkę.
UsuńOczywiście, że jest mi szkoda tego wszystkiego :) Przyszedł jednak czas, gdy chcę brnąć w pisanie w coraz poważniejszym stopniu. Myślę, że każdy autor to przeżywa. Przynajmniej ja :P Jeszcze nie spotkałam się z tym, by ktokolwiek kto wkracza w świat Dramione razem z moim opowiadaniem mnie o tym poinformował. Są tylko stali czytelnicy, a nowi, którzy zaglądają tu nagle i czytają np. BD siedzą cicho :P Przecież z momentem zakończenia dwóch opowiadań nie zniknęłam :P Cieszę się, że miniaturka się spodobała. Długo nad nią pracowałam.
UsuńPiękne zakończenie.
OdpowiedzUsuńPiękna miniaturka.
I ryczę. Ryczę jak nigdy.
Piękna i smutna za razem.
Ja... ja nie potrafię wyrazić swojej opinii. To jest.. znaczy.. oh. To jest cudowne, jedyne w swoim rodzaju.
I Draco, trochę debil ale jaki kochany.
A Hermiona, młoda i zakochana.
Miniaturka jest cudowna. EPICKA. <3
I proszę nie usuwaj bloga. Wiesz na pewno jak bardzo cenię sobie twoja twórczość. Nie usuwaj bo szkoda. Szczególnie dla tych dwóch historii.
Często powracam myślami a w wolnym czasie zaglądam i czytam. Mam wtedy pewność, że żyję. Że to teraźniejszość a nie sen. Zły sen.
Chciałam Ci podziękować za to jak się poświęcałaś pisząc tego bloga jak i tamtego.
Dziękuję za to, że pisząc, tak wspaniale, zmieniałaś moje życie na lepsze choć na chwilę.
Dziękuję Ci.
I odnosząc się do Twojej odpowiedzi: Autor jest tak samo ważny jak opowiadanie. Bez autora nie było by opowiadania. To tak jak z dobrą książką. Gdy ją czytasz to chcesz ją mieć.
Dlatego tak bardzo(przynajmniej mi) zależy na tym abyś nie usuwała bloga. To część mnie. Ta dobra część mnie i nie chce jej usuwać ze swojego marnego życia.
Pozdrawiam cieplutko,
Dark Liliane
Dzięki :* Zakończenie to mój ulubiony fragment. Draco debil? Heh. Dlaczego?
UsuńMiniaturka jest.. piękna, boska, świetna, a przede wszystkim najlepsza i wzruszająca z tych czterech.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, co jeszcze napisać.. Rozwaliłaś mnie tym talentem do opisywania tak bardzo dobrze uczuć i wszystkiego innego :)
Błagam... Nie usuwaj..
Życzę Ci dużo komentujących, zdrowia, cierpliwości, weny i dużo wolnego czasu.
Pozdrawiam, P. ;*
PS: Szkoda, że usunęłaś "Straconym". Zaczynało się dobrze.. chociaż, gdybym była na Twoim miejscu...też bym chyba się wkurzyła..
Dzięki :) Straconym to zupełnie inna sprawa. Chodziło o sam temat, o to, że nie do końca było to możliwe do przekazania.
UsuńZabieram się za czytanie. ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Millva
http://dramione-niekontrolowana-milosc.blogspot.com/
Wspaniała miniaturka. Masz ogromny talent. Mam nadzieję, że jednak nie usuniesz bloga i będziesz dalej kontynuowała swoją twórczość. Uwielbiam Twoje opowiadania i miniaturki. Nie poddawaj się, bądź silna i miej dużo weny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hermione Granger
Dziękuję.
UsuńZrobisz co uznasz za słuszne, ale pamiętaj o tych osobach, które czytały i komentowały oraz wspierały Cię na duchu w trudnych momentach :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobra miniaturka, fajnie się czytało ;p
Pozdrawiam :>
Bardzo dobra? Jejku, jakie ja tu głupoty wypisuję!
UsuńGENIALNA, chyba najlepsza ze wszystkich!
Czytam już chyba 4 raz ;)
Dzięki :) 4 razy? Heh. Nie mogę jakoś uwierzyć.
UsuńJa czytam 3 raz :P
UsuńMożliwe? A jednak! :D
<3 Cieszę się :* Bardzo, bardzo. Ledwo żyję, ale się cieszę.
UsuńNo i sie kurde poryczałam ... Nie wiem, jak to zrobiłaś, bo od pewnego czasu wcale nie rycze ...
OdpowiedzUsuńNo i widzisz, to jest powód, żebyś dalej tworzyła!! Budzisz we mnie ludzkie uczucia !! Nie jest to łatwe, uwierz xd
Dobra, tak pół żartem, pół serio. Przeczytałam wszystkie twoje cztery miniaturki. Są wspaniałe, pełne uczuć, niesamowitych opisów, potrafisz odzwierciedlić każdą sytuację tak, że można ją sobie wyobrazić.
Czytałam twój pierwszy komentarz pod tą notką. Nie prawda. Autor jest bardzo ważny. To od niego zależy, jakie będzie opowiadanie. Od jego charakteru, talentu do pisania, umiejętności przelania myśli na słowa, zaangażowania ... Najpierw potrzebny jest wspaniały autor, żeby powstało niesamowite opowiadanie.
Czytam wiele blogów i tylko przy niektórych widać, że autorki wkładają w pisanie całe swoje serce, uczucia jakie im aktualnie towarzyszą. Potrafią zainteresować czytelników od pierwszej notki, pierwszego zdania. Już sam w sobie prolog jest intrygujący. Nie olewają osób, które czytają ich "wypociny", tylko uczciwie i z zapałem tworzą wspaniałe historie, które później są doceniane przez wiele osób na całym świecie.
Ty masz, według mnie, wszystko to, co powinna mieć prawdziwa autorka czegokolwiek. Nie robisz nic na odwal się. Starasz się, żeby każda notka była dopracowana w każdym calu. Czytasz to, co napisałaś, poprawiasz błędy i dopiero, kiedy uznasz, że rozdział jest wystarczająco dobry, to publikujesz go w sieci. Uczciwe informujesz czytelniczki, że obnosisz się z myślą usunięcia lub zawieszenia bloga. Mówisz prosto z mostu, co się stało, nie próbujesz wymyślać jakichś bezsensownych wymówek, jak co poniektórzy.
Osobiście, z twoich powiadań, przeczytałam w całości tylko miniaturki, resztę całkiem orientacyjnie. Teraz zamierzam przeczytać wszystko w całości, jak należy. Co chcę powiedzieć? Otóż to, że nawet to co dotąd zobaczyłam u ciebie zainteresowało mnie w całości.
Wiem, że mój komentarz jest długaśny i bezsensu, ale mimo wszystko chciałabym cię prosić, żebyś nie usuwała bloga. Może akurat wpadniesz na jakiś nowy, równie genialny jak dotychczas , pomysł i będziesz się chciała nim podzielić. ;)
Kończę już, żeby za bardzo cię nie zanudzić. Na koniec chciałbym jeszcze tylko powiedzieć, że masz wszystkie cechy wspaniałej autorki, a przede wszystkim to, co jest teraz coraz bardziej rzadkie - talent i oryginalne pomysły. ;)
Pozdrawiam, życzę weny i wszystkiego dobrego z okazji Mikołajek !!
Cave ;)
Ja pieprze. Nie dość, że długo, to i bez sensu xd
OdpowiedzUsuńNadal nie mogę sobie wyobrazić, jak ryczycie przed ekranem :) Serio :P
UsuńCieszę się, że wszystkie miniaturki się spodobały, choć na pewno nie są idealne. Dziękuję za każde miłe słowo.
Jakby nie to, że nie stać mnie na kupno nowego ekranu komputera lub laptopa (nie wiem co masz) to bym ci zdjęcie wysłała xd
UsuńCudowne i oryginalne. Jesteś piekielnie kreatywna, a twój blog świetny.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńNie wiem co napisać. Cudo po prostu i tyle ♥ życzę weny i czekam na następny rozdział ;3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, dopiero zaczynam, zbieram czytelników ;3
http://harrymione-forever.blogspot.com/
Dzięki :) Cieszę się, że się podoba. Postaram się wpaść do ciebie. Nie wiem kiedy :P Ale postaram się.
UsuńPiękna jest.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Dzięki :*
UsuńMega!!!
OdpowiedzUsuńNie usuwaj bloga, proszę :(((
Dzięki. Nadal zastanawiam się nad usunięciem.
UsuńAhhh... nie wiem od czego zacząć ;)
OdpowiedzUsuńNie ulega wątpliwości, że jesteś wyjątkową autorką. Już kiedyś pisałam, że Twoje teksty wpływają na mnie, nie są o niczym, a przynajmniej ja zawsze znajduje w nich drugie dno :) nigdy nie masz oklepanych pomysłów, jak coś tworzysz, to zawsze jest to w całości Twoje, nowe i wspaniałe <3 wiesz, że bardzo pokochałam Ciebie, Twoje opowiadania, Twój styl, pomysły, ten dreszczyk emocji kiedy zaczynam czytać rozdział :) wiem też, że decyzja o usunięciu bloga będzie w 100% Twoja, ale chcę żebyś miała świadomość, że to dla mnie bardzo ważne miejsce :) wchodzę tutaj często, nie tylko jak jest dodawane coś nowego. Wchodzę tu jak mam zły dzień, kiedy płacze bo nie mam już na nic siły, wchodzę tu kiedy jestem szczęśliwa, wchodzę tu zawsze kiedy czuję, że w moim sercu brakuje jakiejś cząstki :) ten blog i Ty staliście się jakąś częścią mojego życia <3 dlatego nie chcę żebyś go usuwała.
Co do Miniaturki to chyba drugi raz płaczę po przeczytaniu czegoś :) ten pierwszy był przy "A walk to remember" <3
Genialnie :) nawet nie wiesz jak bardzo oddziałujesz na uczucia czytelnika :)
Muszę przeczytać ją jeszcze jakieś 10000000000... razy żeby wszystko dokładnie zapamiętać, każde słowo, bo jest wspaniała <3 wiem, powtarzam się ale nic na to nie poradzę :) już nie mam słów żeby opisać Twoją twórczość :)
Jestem podobnie jak Ty bardzo wymagającą osobą, ale to co robisz w pełni mnie zadowala :)
Przepraszam za te moje wyznania i za to, że się tak rozpisałam :)
Uszanuję każdą Twoją decyzję :) ale jak każdy czytelnik chciałabym żeby moja ulubiona autorka tworzyła dalej :)
Pamiętaj, zawsze z Tobą! <3
B
Staram się nie robić niczego według schematów. Może właśnie to mnie tak wykańcza? Te starania. Cieszę się, że blog stał się jakąś częścią waszego życia. Bardzo się z tego cieszę. Bardzo bardzo bardzo :)
UsuńMiniaturka. Ciężka i smutna, ale jednak wam się spodobała :P
Płaczę, nie dla tego, że mi ich żal tylko że taka jest prawda. Nie wiemy ile ktoś jest dla nas warty za nim go nie stracimy. Ta historia kończy się dobrze, bo odnajdują się. Czasami to co budowaliśmy przez tyle lat pęka, oddalamy się od siebie aż w końcu coś zabiera nam bezpowrotnie. Siedzimy przy grobie i mówimy że się jeszcze zobaczymy. Że będzie dobrze, mówimy 'kocham cię', ale już nie do kochanej osoby tylko do jej grobu. Mogliśmy powiedzieć wcześniej, mieliśmy czas. Ale nam się śpieszyło.... a teraz ... już wiemy co powoduje pośpiech. Kiedyś będąc na cmentarzu, nie miałam kogo odwiedzić. Teraz jest tam dużo osób które sprawiały że się uśmiechałam. Ludzie odchodzą i przychodzą, nie śpieszmy się.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=pxpLxb5jHO0
PS: Jesteś cudowną autorką. Twoje miniaturki nie są takie typowe, opowiadają historie i jednocześnie uczą. Czytam cię od niedawna, ale już jesteś dla mnie kimś naprawdę ważnym. Nikt nie chce cię tracić, uwierz. Po prostu ludzie tacy są. Myślą tylko o sobie, nie podziękują. Ja chce Ci podziękować. Dziękuje, że pokazałaś mi, że warto się zatrzymać. Spędzić czas z tymi których niedługo może mi zabraknąć. Dziękuje, że publikujesz swoje opowiadania. Dziękuje, że dzielisz się swoimi przemyśleniami. (mogłabym jeszcze dużo wypisywać) DZIĘKUJE.
UsuńStaram się, by to co piszę zawsze było prawdziwe :) Niezależnie od tego, że Dramione to fikcja :P Czy ta historia kończy się dobrze? Nikt nie wie. Wiem tylko ja. Nie napisałam prawdziwego zakończenia. Jest tylko pocałunek. Kto wie, co było dalej?
UsuńI to jest najważniejsze. Odnajdują siebie to już jest coś :D
UsuńCudowna, genialna, piękna, wzruszająca, nie wiem jak jeszcze to określić.
OdpowiedzUsuńPiękna historia, piękne opisy. Wiadomo, przecież Ty ją pisałaś :)
Dziękuję :) Macie duuuże mniemanie o mnie :P Heh
UsuńO matko.. ta miniaturka jest po prostu genialna, bardzo orginalna. Przedstawia taką realną historię. Strasznie mi się podoba. Proszę nie usuwaj bloga, ponieważ masz ogromny talent do pisania i jako czytelniczka przypuszczam, że masz lekkie pióro :D pozdrawiam i życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuń~Ania
Dzięki :) Tak, to jest realne. Staram się, by było.
UsuńPrzepiękna miniaturka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńEee...Jakby to powiedzieć... Jesteś Mistrzynią.
OdpowiedzUsuńPowód pierwszy: płakałam czytając- zdarza się bardzo, ale to bardzo rzadko.
Powód drugi: jestem uzależniona od Twojej twórczości.
Błagam, pisz dalej, nie zostawiaj nas(bo chyba mówię za wszystkich oddanych czytelników)
Pozdrawiam i życzę dużo weny Alhena Serpenthine
Myślę, że mistrzynią nie jestem :P Mimo wszystko.
UsuńNie usuwaj bloga!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie twoje opowiadania i jestem pod ogromnym wrażeniem, a ja niełatwo w nie popadam. Tworzysz naprawdę niesamowite historie i szkoda by było zachowywać je tylko dla siebie. Ludzie niechętnie zostawiając komentarze, ale spójrz na licznik wejść na stronę. Byle jaki blog takiej ilości by nie osiągnął! ;)
Nie zostawiaj mnie i innych wiernych czytelników!
Tak, wejść jest dużo, ale chciałabym wiedzieć, jak oddziałuję na wasze życie.
UsuńNie usuwaj bloga!! Wiem, że to boli, gdy nikt nie czyta prac, nad którymi siedzimy, pracujemy, czasami nawet zarywamy noce, w szkole, zamiast skupić się na temacie, tworzymy w głowie nowe intrygi, romanse czy dramatyczne rozstania bohaterów. Licznik odwiedzin rośnie, a komentarzy jest przynajmniej połowa mniej. Nawet czasem więcej. Ale nie usuwaj. Ci, którzy nie prowadzą bloga, nie wiedzą, co oznaczają nawet dwa słowa. To przykre.
OdpowiedzUsuńWracając do miniaturki... Miałam łzy w oczach. Piszesz tak realistycznie, że czuję się jakbym siedziała w głowie bohaterów i z nimi przeżywała wszystkie radosne czy smutne momenty. Masz talent. Ogromny talent. Powinnaś dzielić się nim ze światem.
Pozdrawiam magicznie
~hope~
Zarywam noce dla tego bloga. Zarwałam semestr dla tego bloga. Zarywam wszystko. Chyba nawet swoje życie.
UsuńCieszę się, że miniaturka się spodobała. Dziękuję.
Rozumiem, że nie zawsze jest kolorowo, nie każdy docenia trud włożony w pracę, ale zawsze z Tobą pozostaną Ci, którym zależy na twojej twórczości. Najgorsza dla mnie byłaby świadomość, że piszesz coś, a ja nie mogę tego przeczytać, bo albo piszesz do szuflady albo nie miałabym do tego dostępu. Podziwiam Cię ogromnie i mam nadzieję, że zostaniesz tu z nami.
OdpowiedzUsuńA miniaturka niesamowita, takie krótkie opowiadanie, a ja płakałam jakbym przeczytała całą powieść a ona się kończy i ja już nie wiem co ze sobą zrobić. Magiczna.
~Patka :)
Nie jest kolorowo ;) Uwierzcie mi. Poza blogiem mam także życie. Świadomość tego, jak wiele osób po prostu po przeczytaniu zamyka stronę jest bolesna. I tyle.
UsuńJesteś cudowna kochana!
OdpowiedzUsuńTa miniaturka jest po prostu cudna.
Inna niż wszystkie i to najbardziej mi się właśnie podoba.
W ogóle ta sama historia sprawia, że człowiek sporo myśli o życiu i śmierci.
Dzięki nim zupełnie inaczej patrzę na świat.
Kochana jesteś nieporównywalna ze swojej twórczości.
naprawdę bardzo kocham;*
Dziękuję :) Cieszę się, że coś zmieniam.
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńWiadomo, każdy ma gorszą chwilę i kryzys nikogo chyba nie omija... Nie wiem, nigdy nie brałam się za pisarstwo, bo po prostu tego nie czuję, ale uwielbiam czytać. Ale wydaje mi się, że czytelnicy nie będą mieli większej przyjemności z czytania jeśli autor nie widzi w pisaniu przyjemności i satysfakcji... Czasami przydaje się takie wzięcie oddechu, poluzowanie i chwila (albo dłuższa chwila) relaksu. Może faktycznie chęci, czas i wena do pisania sama się znajdzie ;)
Miniaturka bardzo ładna. Jedna chwila, jedno słowo "kocham", a jak wiele może zawarzyć na życiu... Ale takie to jest;/
Pozdrawiam!
"Ponieważ zawsze zakochujemy się w kimś, kogo nie powinniśmy kochać. " Oj tak, te słowa są strasznie prawdziwe. Miniaturka cudowna. A co do bloga,chęci i wali. Edge, każdy moim zdaniem miał choć raz taki okres w życiu ze wszystko zaczynali sie wali(ja tak mam od niedawna) mamy masę rzeczy do zrobienia, nauka,praca,dom,szkoła różnie. Sama musisz ogarnąć i postanowić co zrobisz. Usuwanie tego, jak i reszty twoich blogów byliby niewyobrazalna strata, ponieważ piszesz świetnie. Może wydasz kiedyś książkę. Trudna to droga,ale warta poświęcenia. Cóż życzę weny, radości,spokoju i podejmowania dobrych decyzji. i może niech Cię ogarnia magia świat, powinno pomoc ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,Lili.
Ta miniaturka jest cudowna <3 Przepraszam,że nie komentowałam rozdziałów wcześniej (przynajmniej nie za często lub bez anonima) jestem raczej osobą zapominalską i kiedy zaczynam coś czytać mówię sobie "muszę wreszcie to skomentować!" czytam i nagle w połowie czytania wychodzę,np.do kuchni po szklankę wody i oczywiście zapominam o skomentowaniu!Skleroza nie boli :D Ale musisz pamiętać,że to 50% czytelników ma właśnie taką samą skleroze jak ja i też o tym zapominają.Czytam twoją twórczość od początku wakacji(nawet trochę wcześniej)i jestem nią zachwycona!Masz naprawdę wielki talent i powinnaś wydać książkę,czy coś.Nie piszę tego wszystkiego bo napisałaś,że nikt nie komentuje.Nie.Co prawda to mi przypomniało o tym,że jednak od czasu do czasu wypada skomentować.Nie mogę Cię zmusić do pisania,ale przemyśl sprawę.Jeśli rzeczywiście nie będziesz pisać to przynajmniej nie usuwaj bloga.Na pewno nie jedna osoba go jeszcze znajdze lub zechce przeczytać od nowa(ja też całkiem niedawno czytałam po raz drugi"Bez definicji").
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)
C.
Możesz mnie zatłuc bo zapomniałam wczoraj skomentować, ale już nadrabiam zaległości. Miniaturka cudna. Uwielbiam takie... nie radosne od samego początku. Nie. Właśnie takie smutne z happy endem. W sumie ciężko mi byłoby się rozstać z tobą i twoimi dziełami. Uzależniłam się. Nie chcę, żebyś odeszła. To ty dałaś mi przkład, że nie wolno się poddawać. Nigdy podczas całej twojej przgody z blogiem nie zawiesiłąś go. Zawsze wstawiałaś nowe rozdziały nawet gdy miałaś ciężką sytuację w swoim prywatnym życie. Pamiętam jak wsawiłaś jeden z rozdziałów mniędzy egzaminami. Byłam wtedy bardzo mile zaskoczona. Byłoby smutno gdybyś odeszła, ale przecież nie możemy ingerować w twoje życie. To ty robisz z nim co chcesz ;)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko chciałabym, żebyś z nami została
Pozdrawiam cieplutko
Alison
Kochana na prawdę nie myśl tak.Ja zawszę komentuję nawet jak byłam na wakacjach nadrabiałam i po kolei komenotwała < nie chcę tym się wyzyższyć> co to to nie.Chcę ci pokazać,że są osoby które są tak długo i zawsze komantuję.Wybacz,że dopiero dzisiaj komentuję ale nadrabiam.A miniaturka? Jest cudowna.Uwielbiam twoje miniaturki.Nie możesz się poddać.Zawsze przezwyciężałaś wszystko.Imponowałaś mi twoją siłą i tym,że ze wszystkim sobie radziłaś nawet jak było źle.Będzie bardzoi źle jak odejdziesz ;/ Chciałabym,żebyś została.Twoja twórczość jest życiowa i prawdziwa.Nie piszę tego bo napisałaś,że nikt nie komentuje.Po prostu chciałam ci napisać moje zdanie :) Pozdrawiam i pamiętaj że ja tu będę do końca :) / Sandraaa
OdpowiedzUsuńDroga Edge. Dzisiaj nadrobiłam wszystkie twoje notki z ostatnich tygodni. Z bólem serca przeczytałam twoją wypowiedz przed Miniaturką IV. Trudno mi uwierzyć, że rozważasz usunięcie bloga. W pełni rozumiem twój żal do czytelników którzy nie komentują. Przez bardzo długi czas sama tego nie robiłam, ale nie będę się tutaj tłumaczyć, bo ze względów osobistych niestety zaniedbuje większość swoich ulubionych blogów, a także swojego. Ubolewam nad tym ogromnie, bo nie wyobrażam sobie życia bez twoich notek. W każdej z nich pokazywałaś nam część siebie, raz wrażliwość raz tajemniczość. Wszystkie twoje rozdziały czy też miniaturki były piękne i każda na swój sposób zawładnęła moim sercem. Można się było doszukać w nich tak skrajnych i trudnych emocji, że czasem musiałam przeczytać to kilka razy by w pełni sens twoich słów do mnie dotarł. A i tak za każdym razem odbierałam twoje teksty inaczej. Z laptopa koleżanki miałam okazje przeczytać rozdziały historii straconym. Nie wiem z jakiego powodu blog został usunięty, ale bardzo mi przykro z tego powodu gdyż piękne wiersze, które na tej stronie zamieściłaś naprawdę mnie urzekły i chciałam do ich wracać. Z wielką nadzieją oczekuję, że wstąpi w ciebie nowa siła i jeszcze powrócisz do blogosfery z radością i motywacją. Jeżeli się tak nie stanie, będę naprawdę zawiedziona, bo rzadko kiedy czytałam tak głębokie historie. Powiem Ci tylko, że wyczekuję twojej książki. Masz taką wyobraźnię, która daje Ci ogromną ilość perspektyw. Mało ludzi ma taka wrażliwość. Życzę Ci wielkiej kariery, ponieważ w pełni na nią zasługujesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, MacDusia
Tyle czasu już czytam Twoje opowiadania, które za kazdym razem czytam z zapartym tchem.
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie żebyś mogła wykasować tego bloga ;(
To jeden z lepszych blogów jakie mialam szanse odwiedzic a uwierz troche tego przeczytałam.;]
Miniaturka oczywiście jest świetna.Taka uczuciowa i wzruszająca.
Moze nie usuwaj bloga . A jeZeli nie masz tyle czasu to dodawaj notki tylko wtedy kiedy go znajdziesz;)
Pozdrawiam i mam nadzieje,że jednak z nami zostaniesz ;)
Przepiękna miniaturka, emocjonalna, popłakałam się ( tradycyjnie) ...
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo utalentowana.
Pozdrawiam,
L.
Wzruszyłam się tą miniaturką. Jest piękna. Wszystkie twoje opowiadania są takie emocjonalne, rzeczywiste, czasem mam wrazenie, ze to się dzieje naprawdę, w realnym swiecie.
OdpowiedzUsuńFajnie by było gdybys nie usuwała bloga, pamiętam jak znalazłam go. I czytałam. Było to we wrzesniu. Pokazałas mi jak mozna inaczej patrzeć na swiat. Nie tylko smutna,szara rzeczywistosć. Zawsze swoim opowiadaniem potrafiłas mnie skłonić do rozmyslań, zastanowieniem się nad naszym losem. Patrzyłam wtedy inaczej na wszystko co mnie otacza, widziałam w tym sens. Ale to ty jestes autorką tego wszystkiego, tobie to wszystko zawdzięczam, ale to do ciebie nalezy decyzja o usunięciu blogu. Jednak ja bym pozostawiła go tak jak jest i od czasu do czasu dodawała miniaturki. :)
Zupełnie inna, ale nadal cudowna. Każda Twoja miniaturka zwala mnie z nóg.
OdpowiedzUsuńJest piękna. W ostatniej miniaturce osiągnęłaś mistrzostwo pisania w pierwszej osobie, ale to... aż się popłakałam. I jeszcze czekałaś do ostatniej chwili, by w końcu skończyć happy endem. Nie wiem, jak mogłam przetrwać bez Twoich tekstów, opowiadań, miniaturek... twórczości. Każdy z Twoich utworów żyje, ma swoje źródło, ale ujście musimy zaleźć/wymyślić sami. Ty dajesz nam cząstkę siebie, coś, co zostało stworzone w Twojej głowie i chociaż są to zaledwie urywki z życia Dramione, to ja czuję, jakbym ta historia wiązała się ze mną osobiście. Nie mam słów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Pozytywna *bo Święta i Sylwester* Fioletoowa
Ta miniaturka jest po prostu piękna....
OdpowiedzUsuńEdge, jesteś świetną autorką, mam nadzieję, że kiedyś ktoś polubi to, co ja tworzę tak jak ja uwielbiam to, co tworzysz ty. Do stworzenia własnego bloga popchnął mnie właśnie twój.
Jeśli czujesz, że masz dość nie rób nic na siłę. Pamiętaj,że my - twoi czytelnicy, mimo smutku, zrozumiemy cię.
oj, tak... w ostatnim zdaniu było naprawdę wiele prawdy... świetna, wzruszająca miniaturka, dobrze skonstruowana, trzymająca w napięciu...
OdpowiedzUsuńMiniaturka jest wspaniała i wzruszająca. Niewiem co mam jeszcze powiedzieć poprostu brak mi słów by ją opisać :)
OdpowiedzUsuńpiękna <3 naprawdę piękna <3
OdpowiedzUsuńPiękna, cudowna, wspaniała miniaturka. I jakże prawdziwa - zwłaszcza ostatnie zdanie.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się, że jest ukazana z perspektywy Draco i że to zwłaszcza jego uczucia tutaj poznajemy.
Cieszę się, że nie skasowałaś bloga - że po takim czasie mogłam zapoznać się z tą miniaturką. :)
Pozdrawiam.
Dziękuję!
UsuńBardzo podobała mi się ta miniaturka. Pozwoliłaś nam poznać uczucia, które targają Draco. Szczerze powiedziawszy jak przeczytałam tytuł myślałam, że któreś z dwojga głównych bohaterów zmarło - znowu element zaskoczenia! Podoba mi się Twój styl pisania i nie mogę się doczekać nadrabiania (w moim wypadku) zaległych tekstów
OdpowiedzUsuńDopiero niedawno odkryłam Twojego bloga i oba opowiadania połknęłam z otwartymi ustami. Masz ogromny talent, ale notatkami o tym, że wkurza Cię mała ilość komentarzy bardzo zrażasz potencjalnego czytelnika. To jakby wymuszanie uznania. Prawdziwi autorzy po prostu tworzą. Przemyśl to :)
OdpowiedzUsuń