Kochani!
Tym razem bardzo krótki tekst. Napisałam tę miniaturkę dziś, właściwie przed chwilą. Chciałam Wam nieco wynagrodzić to milczenie i oczekiwanie. U mnie oczywiście wszystko kręci się wokół nauki. Widmo matury nie odstępuje mnie na krok. Zaczęłam pisać już pracę olimpijską, chociaż wciąż myślę o nowych opowiadaniach.
Ostatnio wybrałam się do Krakowa, gdzie miałam okazję zainspirować się tak bardzo, że trzyma mnie ta wena do dziś. Spotkałam również swojego ukochanego pisarza i zostałam przez niego uściskana ( wciąż w to nie wierzę!). Moje życie to ostatnio pasmo wielu (nie)fortunnych zdarzeń!
Szykuję dla Was kilka niespodzianek. Jeszcze nie mogę Wam o nich powiedzieć, ale wspomnę tylko, że mam najwspanialszych czytelników na świecie, którzy pamiętają o mnie nawet, gdy ja niemal zapominam o blogu! Niedługo szczegóły!
Mam nadzieję, że miniaturka się spodoba, chociaż jest zapewne trudna w odbiorze. To historia o małżeństwie, nietuzinkowym i skomplikowanym. To historia o nauce bliskości, o przywiązaniu, łamaniu wewnętrznych barier i walce ze stereotypami. To historia o oczekiwaniu, które uczy i o pewnej elastyczności serca.
Pozdrawiam,
P. ( Edge)
****
Odnajdywanie w pokoju jego rzeczy było niczym niekończące się przypominanie tego, co zrobili. Wchodzącym do pokoju na poddaszu zdawało się, że w ciągu ostatnich miesięcy przeniósł tam cały swój świat i chociaż Hermionę napawało to wręcz paraliżującym strachem, nie potrafiła zaprotestować, gdy stawał się częścią otoczenia. Całe mnóstwo przedmiotów, których dotykał i których używał, tworzyły kontrastowy tygiel z jej własnością.
Na stosach jej starych książek zostawiał zapisane pergaminy. Wśród flakoników z eliksirami odnajdywała jego porzucone notatniki. Butelki z alkoholem trzymał na dnie szafy, tuż obok jej szkolnego kufra, którego już nie używała.
- Jak się z tym czujesz? - spytała ją pani Weasley, gdy którejś nocy znów chowała się w kuchni, by tylko przeczekać noc z dala od poddasza.
- Jak zdrajca - odpowiedziała wtedy, nie do końca wiedząc, co tak naprawdę ma na myśli.
Później, gdy w ciasnym pokoju z jednym oknem zaczęło brakować właściciela starych pergaminów i pustych butelek, zaczęła rozumieć.
Pamiętała, że wprost zapytał tylko o jeden mebel i mimo że chciała zaprotestować, w końcu zwyciężyła myśl o jego niewygodnym śnie na podłodze. Stała w drzwiach, gdy razem z Lupinem próbowali zmieścić pod ścianą dwuosobowe małżeńskie łóżko. W kącie zdawało się być jeszcze większe, tak że przechodząc, uderzała o nie kolanami. Często jej ciche przekleństwa wybudzały go z transu, w który wpadał, wracając późnym wieczorem.
- W porządku? - pytał wtedy, niemal leniwie, a może z ciekawością unosząc na nią wzrok. Nigdy nie odpowiadała, ignorując to spojrzenie do momentu, w którym chowała twarz w poduszce. Czekał jeszcze kilka minut, jakby z naiwną nadzieją, że jednak tego dnia zdobędzie się na chociaż jedno słowo, po czym zrezygnowany kładł się obok, zachowując ten umowny dystans, o którym nie mieli odwagi rozmawiać.
Bliskość była dystansem, którego nie umieli pokonać i chociaż do ostatniej chwili liczyła, że się przełamie, pozwoliła mu odejść bez chociaż namiastki dotyku. Przez ostatni rok cierpliwie uważała na każdy skrawek ciała, który odsłaniała, nie chcąc prowokować ani jego, ani samej siebie. Nigdy nie skomentował tych długich rękawów, bluzek bez dekoltów i bezkształtnych spodni, które nosiła. Traktował to jako część jej przyzwyczajeń, które zgodził się tolerować, a może jego szacunek do niej urósł do tego stopnia, że nie widział tego, co powinien widzieć.
Kiedy wyjechał, wszystkie te rzeczy, które zostawił, zaczęły rzucać się w oczy. Wchodząc do sypialni po ciężkim dniu pracy nad eliksirami, rzucała się na łóżko, w którym było zbyt wiele miejsca jak na jedną osobę. Otwierając szafę czuła zapach jego ubrań, ukryty gdzieś między butelkami, a płaszczem, który powiesił obok jedynej sukienki, którą posiadała. Wydzielona półka w łazience pozostawała nietknięta, jakby wyszedł dopiero kilka godzin wcześniej.
Nie poruszyła niczego, nie zmieniła miejsca żadnej rzeczy, jakby mógł ją przyłapać na gorącym uczynku. Wiedziała jednak, że się nie zjawi. Że znów położy się spać samotnie, bez oddechu drugiej osoby dźwięczącego między jej własnym.
Każdego poranka musiała sprawdzać dwa razy czy rzeczywiście nie leży obok, tak jak zawsze, gdy się budziła. Zazwyczaj, gdy otwierała oczy, już nie spał i z kamienną twarzą wpatrywał się w przeciwległą ścianę, dopóki ona nie zniknęła w łazience. Teraz miejsce obok było puste, zmięte jej własnymi rękami.
Tematy rozmów przy Grimmauld Place wkrótce zaczęły rozszerzać się o jego nieobecność. Słyszała przyciszone głosy, gdy schodziła rano na śniadanie. Zakon niepokoił się o niego, o to wymowne milczenie, które mogło być oznaką zarówno powodzenia, jak i porażki.
Dla niej ta cisza przedłużała się, rosła i naciskała na każdy skrawek ciała.
- Gdyby mu się nie udało...
Harry zagadnął ją któregoś popołudnia. Siedzieli na ganku, wpatrzeni w drogę, a nikogo nie oczekując. Hermiona bujała się w fotelu, starając się sprawiać wrażenie odprężonej i spokojnej. To była rola ostatnich miesięcy.
- Jeśli umrze, więź zostanie zerwana - odpowiedziała monotonnym tonem, tak podobnym do tego, którego używała jeszcze w Hogwarcie.
- Chciałabyś tego? - spytał, przenosząc na nią wzrok. Przez chwilę chciała skłamać, ale przenikliwe spojrzenie przyjaciela wypierało słowa z jej zmanierowanego przez strach i stereotypy mózgu. Uderzył ją obraz pustego łóżka, do którego miała wrócić tej nocy i twarzy członków Zakonu, którzy oczekiwali jakiegoś zwrotu w tej makabrycznej historii. Liczyli na to, że ją uwolnią. Tymczasem szykowali jej nowe więzienie.
- Nie - wykrztusiła w końcu, starając się wychwycić reakcję przyjaciela.
- Wiedziałem.
Przez następne miesiące Harry był jedynym powiernikiem jej sekretu. Zakon wciąż okalał ją bańką iluzji i traktował jak poświęconą duszę, której nie uda się już uratować. Siedziała więc na zebraniach, słuchając, jak zamierzają wyprostować jej życie, gdy cała sprawa dobiegnie końca. Nie wyprowadzała ich z błędu. Starała się sprawiać wrażenie zaangażowanej w te plany, po czym wracała do ich pokoju, by spędzać tam bezsenne noce.
Tego wieczora nie zamknęła drzwi na klucz. Przeczuwała jego powrót, a może wręcz przeciwnie, tylko nabrała gorzkiej pewności, że znów się nie pojawi i nie zakłóci rutyny, która toczyła jej życie od kilku miesięcy.
Pierwszy raz od jego wyjazdu poczuła się na tyle swobodnie i obojętnie, by po wyjściu spod prysznica owinąć się ręcznikiem i już w nim pozostać. Nagle wydało się jej dziwnie naturalnym to, że chce, by widział ją w ten sposób. W końcu miał do niej prawo.
Stała tam, zamyślona i niezdolna do najmniejszego ruchu. Chwytała głęboko w pamięci najmniejsze szczegóły jego osoby. Każde słowo, które rzucał w jej stronę. Zastanawiała się, czy gdyby umarł, pozwoliłaby mu odejść i czy poczułaby to, tak jak czuje się ranę, czy brak.
Kiedy wszedł wtedy do łazienki, zastał ją przed lustrem - z mokrymi włosami związanymi na czubku głowy, policzkami zaczerwienionymi od gorącej wody. Obrączka, którą zdjęła ostrożnie przed kąpielą, leżała na blacie.
- Poczekam.
Drgnęła, dopiero zdając sobie sprawę z jego obecności. Nie wyglądała na wystraszoną, a wręcz zdawało się, że odetchnęła z ulgą, widząc go w drzwiach. Jakieś napięcie zniknęło z jej twarzy, kiedy zmierzyła go wzrokiem, zauważając tylko kilka nowych blizn.
To powitanie nie było swobodne, a wręcz tchnęło ponurym zmęczeniem i ciężarem miesięcy oczekiwania.
- Wróciłeś.
- Płakałaś - stwierdził, zauważając jej spuchnięte powieki.
- Nie - zaprzeczyła, odkładając kosmetyki na półkę. Drżały jej dłonie, a ręcznik niebezpiecznie zaczął osuwać się po mokrym ciele. Milcząc, zebrała z podłogi ubrania i ruszyła do wyjścia. Ustąpił jej miejsca w drzwiach, po czym bez słowa zamknął się w łazience.
Kiedy znów się pojawił, siedziała w fotelu, ze wzrokiem wbitym w jeden punkt i dłonią zaciśniętą na krawędzi ręcznika. Nie odezwała się, gdy przyklęknął na podłodze tuż obok, ani gdy wsuwał na jej palec obrączkę zostawioną na łazienkowym blacie.
- Wszystko w porządku? - odezwał się, zachrypnięty i wykończony, muskając szorstkimi palcami jej zasinione kolana.
- Tak.
Miniaturka jest piekna i bardzo dojrzała. Dawno nie czytałam tak dobrego tekstu. Krótki, treściwy i z przekzem. Niebanalny, ukazujący trudną sztukę miłości. Coś pięknego.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że została pozytywnie odebrana!
Usuńwow cudowna jest taka inna wow :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na dużo więcej tekstów :)
Dziękuję :) Szkic następnej miniaturki już istnieje. Brakuje mi tylko czasu na skończenie tego tekstu.
UsuńUwielbiam Twoje miniaturki i przychodzisz znów z kolejną równie udaną. Nawet nie mam do czego się przyczepić. Językowo i fabularnie bez zarzutu. Mam słabość do takich klimatów i tak wykreowanych bohaterów. Brawo, brawo. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci więc dużo weny na kolejne, czasu oraz sukcesów w szkole. :)
Dziękuję :) Bardzo się cieszę, że miniaturka się spodobała. Miałam ogromne problemy z jej narracją i według mnie nadal odbiega od ideału. Chyba wolę perspektywę Dracona. A takie klimaty jeszcze będą, bo to również moje ulubione :)
UsuńPozdrawiam,
Edge
Rzadko udaje się komuś mnie zaskoczyć Dramione, bo tyle ich czytałam, że głowa boli, ale...
OdpowiedzUsuńTobie się udało. Zwięźle, ale wymownie, zimno, ale z jakimś ciepłem, tak intrygująco...
Dziękuję :) Cieszę się, że w tym morzu Dramione jeszcze coś jest w stanie się wyróżnić!
UsuńBardzo dobra miniaturka, bo mimo że ostatnio do Dramione podchodzę dość apatycznie, podobała mi się. Świetnie uchwyciłaś kruchość ich relacji oraz zachowałaś postacie w kanonie (składam hołd). Podsumowując, Twoja twórczość chyba nigdy mi się nie znudzi, jeśli nadal będziesz trzymać ten poziom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Owl Shadow
PS Który temat wybrałaś na olimpiadę? Ja zdecydowałam się na Trzebińskiego.
Dziękuję :) Ja również podchodzę ostatnio chłodno do Dramione, dlatego miniaturki po zmianie imion mogłyby właściwie być czymś autorskim. Mam nadzieję, że nie zawiodę następnymi tekstami. Może odważę się stworzyć coś autorskiego.
UsuńMój temat to "Człowiek w pułapce - sytuacja człowieka w dramacie współczesnym"
Ach, te autorskie historie, brzmią bardzo kusząco, ale trzeba z nimi uważać. Mnie brakło samozaparcia i zrezygnowałam.Jednak za Ciebie trzymam mocno kciuki i życzę dużo weny oraz odwagi. Szczerze? Nigdy mnie nie zawiodłaś, dlatego wierzę, że może być tylko lepiej. I, miejmy nadzieję, do zobaczenia na drugim lub trzecim etapie :)
UsuńGdybym miała więcej czasu, zaczęłabym pisać coś swojego bez zastanowienia. Tymczasem jestem tak pochłonięta nauką, że nie ma szans na regularne wstawianie rozdziałów. Dziękuję za miłe słowa :) Mam nadzieję, że nie zawiodę samej siebie.
UsuńMam nadzieję, że będzie okazja do spotkania! Moja praca pisze się w bólach ( dopiero dwie strony).
Kiedyś koleżanka poleciła mi ten blog, mówiąc, że nie pożałuję. Miała rację ;p fajne opowiadania :) Każde jest inne i dobrze się czyta :) Sama kiedyś coś pisałam i znowu zaczęłam ;) Zapraszam do mnie ----> opowiescgranger.blogspot.com jest to dopiero początek ale mam nadzieje, że zaciekawi ;p
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że informacje o istnieniu tego bloga nie zanikają i wciąż krążą wśród czytelników i ich znajomych. I bardzo miło słyszeć, że nie zawiodłam! Postaram się wpaść do Ciebie w wolnej chwili.
UsuńPozdrawiam,
Edge
Och, jaki dobry tekst! Jestem oczarowana. Intrygujesz swoim stylem pisania! Z pewnością sięgnę po Twoje pozostałe miniaturki.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Miał być o wiele dłuższy, ale w końcu postawiłam na jakość, a nie ilość. Mam nadzieję, że pozostałe teksty również się spodobają.
UsuńPozdrawiam,
Edge
Pięknie piszesz. Ale tak naprawdę pięknie - dojrzale i z charakterem. Czasami czuję jakbym czytała Grocholę :) Oby tak dalej. Pozdrawiam :) Gosia
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
UsuńCzytałam bardzo dużo opowiadań, miniaturek etc. ale o tej nie mam zdania.
OdpowiedzUsuńTo jest coś z czym się jeszcze nie spotkałam jeśli chodzi o dramione. Miniaturka może i jest krótka ale bardzo treściwa, dojrzała i z ogromnym przekazem.
Jestem tutaj pierwszy raz i przyznaję, że masz cholernie wielki potencjał. Przeczytam teksty z twojego bloga i czasami zostawię po sobie ślad w postaci komentarza.
Jejku! Już nie mogę się doczekać! :D
Pozdrawiam,
Laura
Dziękuję za bardzo miłe słowa. Poprawiły mi one ten ponury dzień :) Cieszę się, że ta miniaturka wywarła takie wrażenie, bo właśnie taki był jej zamysł. Krótka, ale treściwa. Moje poprzednie teksty chyba nie miały takiej siły rażenia,ale będę niecierpliwie czekać na opinie :)
UsuńPozdrawiam,
Edge
Kochana Edge,
OdpowiedzUsuńdziękuję Ci za każde napisane powyżej słowo, bo to właśnie dzięki Tobie poczułam takie przyjemne ciepło gdzieś tam w środku mnie i nieopisaną radość, która chwyciła się mojego serducha i wcale nie chce go puścić!
Muszę Ci przyznać jedno - stajesz się coraz lepsza. Piszesz dojrzalsze teksty, które z przyjemnością chce się czytać kilkakrotnie. I nie jest to takie zwykłe Dramione, to zupełnie inny wymiar, inny rodzaj relacji, emocji, uczuć. I to jest cudowne, nie stoisz w miejscu, a idziesz dalej! Gratulację!
Swojego czasu wymieniłyśmy ze sobą kilka lub kilkanaście meili, ale potem gwałtownie ucichłaś w wiadomościach i na blogu.
Jeżeli ta chwila dla siebie pozwoliła Ci na "pozbieranie się", to bardzo się cieszę, że miałam okazję w jej "uczestniczyć".
Mam nadzieję, że drugi blog w swoim czasie ponownie zacznie działać :)
I czekam z niecierpliwością na te obiecane niespodzianki.
Ściskam z całego serducha.
PS: Nie mogę pozbierać myśli, i cieszę się z tego, niech ta euforia trwa :)!
Właśnie zdałam sobie sprawe, jak dziwnie brzmi radość w sercu pod taką miniaturką. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale chyba zawsze tak mam kiedy czytam dobre Dramione, dzięki któremu sama mam ochotę coś napisać i czuję się jak nastolatka czytająca pierwsze Dramione :)
OdpowiedzUsuńDziękuję niezmiernie za komentarz :) Powiem szczerze, że ciężko mi się skupić, gdy poczta notorycznie powiadamia mnie o nowych cudownych komentarzach od Was! A uwierzcie mi, mam co robić w klasie maturalnej, chociaż najchętniej bym dla Was pisała.
UsuńTa miniaturka była moją obawą. Nie chciałam jej z początku publikować, ale w końcu się przemogłam i jak widać, zaskoczyło i jednak jest odzew.
Rzeczywiście, sama zauważam zmiany w swoim stylu. Chyba kwestia ćwiczeń :)
A co do maili :) Wieeele się zmieniło w moim życiu od kiedy ostatni raz rozmawiałyśmy. Pewne rzeczy poukładałam, inne zupełnie się rozpadły, a jeszcze inne skomplikowały. Zapraszam do kontaktu. Co jakiś czas odpisuję na maile :)
A wena przyszła oczywiście niechciana w najgorszym momencie, bo powinnam skupiać się na czymś innym.
Podejrzewam, że drugi blog jeszcze długo poczeka. Ciągnie mnie coraz bardziej w stronę autorskiej historii.
Jeszcze raz, dziękuję za ten cudowny odzew :) Mam nadzieję, że nie zawiodę także następnym tekstem, który już się szykuje.
O niespodziance już wkrótce usłyszycie!
Pozdrawiam znad tony książek,
Edge
Kochana, życzę Ci wszystkiego dobrego i trzymam za Ciebie kciuki :). Jestem pewna, że nas nie zawiedziesz. Na Ciebie zawsze warto czekać:).
UsuńPs. Uwierz mi - matura, to bzdura :). Nie jest wcale tak straszna, jak sie wszystkim wydaje :).
Dużo szczęścia!
Cześć, znalazłam Twojego bloga niedawno i mimo naprawdę dużych problemów z czasem, przeczytałam wszystko, co tutaj zamieściłaś. Uwielbiam Twoje pomysły, to, jak budujesz historię i niesamowity klimat, który potrafisz stworzyć. Widać też zdecydowany postęp w porównaniu z początkowymi rozdziałami. Natrafiłam na pewne błędy ortograficzne w historiach, ale były one na tyle rzadkie, że mimo wszystko nie raziły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne miniaturki (a może następne opowiadanie? :) )
Ada
Bardzo miło mi to słyszeć :) Rzeczywiście postęp jest zauważalny i to chyba naturalne przez tę kilkuletnią perspektywę. Błędy bywają, żadne z opowiadań nie było betowane. Może kiedyś znajdę czas na poprawienie tego :)
UsuńKolejna miniaturka wkrótce. Na następne opowiadanie niestety nie znajdę czasu w obliczu swoich życiowych wyzwań :)
Pozdrawiam,
Edge
Jak najbardziej rozumiem, sama mam jeden wielki sajgon zamiast życia... Ale i tak, szkoda :D
OdpowiedzUsuńJeśli byś chciała, to za jakiś czas mogłabym przejrzeć to opowiadanie jeszcze raz i podesłać Ci listę błędów :) Obecnie nie dam rady (obrona licencjatu + studia magisterskie + kurs prawa jazdy + szkoła policealna + dom na głowie + treningi to dość wybuchowa mieszanka), ale sądzę, że gdzieś za miesiąc spokojnie mogłabym do tego się zabrać :)
Dziękuję za propozycję :) Podejrzewam, że opowiadanie zostanie poddane gruntownym zmianom po mojej maturze. Mam zamiar wiele w nim zmienić i dodać parę rozdziałów. Jeśli nadal miałabyś czas na współpracę za miesiąc - zapraszam do kontaktu ( zakładka kontakt na górze bloga)
UsuńPozdrawiam,
Edge
Brak mi słów... świetna ;) weny
OdpowiedzUsuńToż to jest piękne! Cudowne, wzruszające i dojrzałe. Takie teksty są najlepsze.
OdpowiedzUsuńDP
Toż to jest piękne! Cudowne, wzruszające i dojrzałe. Takie teksty są najlepsze.
OdpowiedzUsuńDP
Dziękuję :)
UsuńCiężko mi coś napisać, wbiłaś mnie w fotel i czynisz to od wczoraj każdą kolejną miniaturą, ale tym... ciężko mi cokolwiek powiedzieć poza ogromnym WOW. Dojrzały tekst, wspaniała kreacja i postać, którą we wspaniały sposób i z cudowną precyzją ukazałaś w całej złożoności. Nie wiemy nic, nie wiemy, kim był ten mąż, ale czy to istotne? Ona go kochała, miłością nieco kulawą, oryginalną, ale kochała.
OdpowiedzUsuńTo łóżko wstawiane na poddasze, to ciche "w porządku?" i scena przy której wgapiałam się w monitor szczególnie intensywnie, czyli ten mężczyzna, nie muszę go widzieć i nie obchodzi mnie czy to był Nott, Draco czy Severus czy inny wróg-szpieg. Ta obrączka, którą on wsunął na jej palec i to otwarte zakończenie... czy ich relacja się się rozwinie? Osobiście życzę sobie, by się rozwinęła.
Pozdrawiam i zabieram się za pozostawienie komentarza przy każdym przeczytanym tekście
Alex
Zapraszam również nieśmiało na moje historie ze świata HP
coseeterne.wordpress.com
Niesamowita miniaturka, niesamowite małżeństwo... Trwa jeszcze? ;)
OdpowiedzUsuńKróciutko. Wciąż mi się to diabelnie podoba!
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia, Edge!